Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

az mi wstyd

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez az mi wstyd

  1. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    napisze jutro, jak się z tego otrząsnę
  2. az mi wstyd

    Najladniejsze imiona

    Ałrelia nie podoba mis ię imię Paulina, jest straszne! az mnie ciary przechodza jak je słyszę
  3. az mi wstyd

    Najladniejsze imiona

    moje ulubione imiona to Robert dla chłopca, nie znam ładniejszego! a dla dziewczynki Julia, Anna. nie lubię imion dla chłopców zakończonych na -wian, np Oktawian, kojarzą mi się z patafianem i pawianami :-o
  4. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    kukukjujjjj o mało się nie posikałam :D :D :D spadłam z krzesła i nie trafiam w klawisze ze smiechu hahaha
  5. dawno temu ujebałam się leśnym dzbanem i zataczając się w lesie wpadlam do studni :-o Co tam jeszcze... sikalam przy ludziach, biegalam boso po ulicy, jaralam trawe bez zenady na chodniku, wypisywalam glupie esemesy, dzwonilam... kazdy robi takie glupoty. a leśny dzban to kultowy napój! Raz bylam tak najebana ze nazarłam się psychotoropów.. końska dawkę, zapiłam tanim winem i zjeżdżalam na tylku z błotnej górki. nie schowalam marihuany i starzy znaleźli :-o a do tego bylam cala zablocona, ale bylla wtedy jazda :-o ach ten topic przywołuje wspomnienia :-)
  6. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Ja piszę książkę, mam nadzieje, ze się sprzeda fajne te wasze opowieści :D
  7. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    broniowwwwwwwwwski hahahahaha :D :D :D
  8. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Calą noc nie mogłam spać - taka byłam podekscytowana wyjazdem na wycieczkę! Nabawiłam się przez to wrzodów żołdka i skrętu kiszek, ale co tam. Radośnie popierdując biegałam do toalety co 15 minut i obmyślałam plan działania. Nikt mnie tam nie zna i będę mogła realizować swoje marzenia nie nękana przez łowców głów i brygadę antyterrorystyczną. Od zawsze chciałam zjeść 2 kg grzybów i zobaczyć co się stanie. Wstałam bardzo wcześnie rano, uzbroiłam się w ogromny wiklinowy kosz i wyszłam. Coś mnie podkusiło, zeby zasadzić stolca na wycieraczce sąsiadki. Ahoj przygodo! zawołałam i zostawiłam dorodnego klocuszka na świeżo umytej wycieraczce Pani Fetor. Zaciagnęłam się zapachem zwycięstwa i wywarzyłam frontowe drzwi z półobrotu-z-pierdnięciem. Co za piękny dzień! Ptaki śpiewały niepewnie, świadome swojego nadchodzącego końca. Nagle rozległ się w okolicy donośny bąk. Świergotanie ucichło a nad miastem znów zawisła gęsta chmura gazowa zwiastująca nowy dzień. Wyglądała tak dumnie i majestatycznie! Niech wiedzą, kto tu rządzi - pomyślałam i ruszyłam na przód. Do lasu długa droga, więc wstąpiłam do sklepu z niezdrową żywnościa i zaopatrzyłam się w niezbędny prowiant dostarczający sił witalnych, witamin i mocy do jelit - fasolę. Załadowałam wszystko do kosza i w radosnych podskokach doprawianych bączkami szczęśliwości zmierzałam ku lasowi. Na jego skraju już czekali wycieczkowicze. Dołączyłam do nich z donośnym pierdem i z uśmiechem na ustach (niestety tylko moich)pomaszerowaliśmy w głąb lasu. Tyle tam było grzybów! Zaznaczyłam swój teren, gdzie grzyby rosły jeden przy drugim. To bardzo proste, wystarczy taki teren ogrodzić kałową linią przerywaną - nikt się nawet do twoich grzybów nie zblizy a o zjedzeniu ich nawet nie pomyśli. Gdy tak patrzyłam na moje ogrodzenie rozparła mnie duma i pierdnęłam triumfalnie dając ludziom jasno do zrozumienia kto tu ustala zasady. Zebrałam szybko wszystkie grzyby roznące w obrębie mojego terenu az tu nagle poczułam potworne parcie. Zabulgotało złowieszczo, słychać to było w całym lesie. Poczułam jak coś rozsadza mnie od środka i próbuje się wydobyć na zewnątrz. Drzewa zaczęły się z trzaskiem walić, zwierzęta w popłochu uciekały tratując ludzi. Pobiegłam szukać ustronnego miejsca, gdzie mogłabym się wyzwolić. Nieopodal stała mała grota. Jednym susem znalazłam się w środku i poczęłam czynić swą powinność. Gdy było już po wszystkim zdałam sobie sprawę z tego, ze cala grota jest zasrana. Stałam po kostki we własnym kale i próbując się uwolnić ugrzęzłam! Zassało mi kalosze, przed grotę wyszlam juz tylko w skarpetkach. Zjęłam i je, cale byly brudne. Podniosłam głowę i wryło mnie w ziemię. Przedemną stał Pustelnik z kafeterii i machał groźnie maczugą. "całe życie się przygotowywalem do bycia pustelnikiem! A ty to wszystko zasrałaś, mój dom! Ja ci daam!!!!" i ruszył na mnie. Krzyknęłam przerażona i w terrorze zaczęłam uciekać. W bose stopy wbijały mi się szyszki aż lzy napłynęły mi do oczu. Rozwścieczony pustelnik jednak nie dawał za wygraną i gonił mnie dalej. Zebrałam w sobie calą moc i pierdnęłam potężnie. Ziemia się zatrzęsła a pustelnik padł uderzając w ścianę bąków jakby uderzył z całej siły w szklaną szybę. Zabrałam mu sandały i uciekłam. Miałam wyrzuty sumienia - zniszczyłam pustelnikowi domek i zrabowałam mu sandały. Dlatego w ramach wynagrodzenia sobie bólu w sercu porządnie zasrałam Pani Fetor wycieraczkę i zaczaiłam się obserwując jej drzwi przez dziurkę od klucza. Wdepnęła w zasadzkę, zaklnęła głośno i dobija się do moich drzwi już drugą godzinę non stop. P.S - walenie do drzwi ucichło, ale nie dała za wygrana - śpi na wycieraczce i się na mnie czai.
  9. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Juto idę na wycieczkę do lasu, moze a nuz coś mi się przytrafi? :-P
  10. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    nie trać nadziei :-) Moze wyjsc z tego jakas śmieszna wpadka
  11. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    ale dzisiaj miałam wpadkę! aż mi wstyd o tym pisać!
  12. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    talent to ja mam do wprowadzania zamieszenia w mieście :-(
  13. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Jak byłam trochę młodsza i ten kot jeszcze żył to srałam mu namiętnie do kuwety i patrzyłam z radościa jak chodzi wkurzony :-)
  14. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Już się otrzasnęłam po wczorajszym przeżyciu, więc moge napisać, co się stało... Ten głupi kot sąsiadki wyprowadził mnie z równowagi. Stresy zajadam fasolą - z opłakanym skutkiem, ale nie mogę sobie inaczej poradzić. Trzęsącymi się rękami otwirałam puszka po puszce i pozerałam w hipnozie ogromne ilości fasoli. Stwierdziłam z przerażeniem, że pochłonęłam 20 puszek!!! Zadzwonił telefon - to był Bączak - mój przyjaciel. Pytał czy przyjdę a ja głupia zamiast odwołać spotkania powiedziałam, że będe za pół godziny. Głupio mi było potem do niego dzwonic i to wszystko odkręcać więc zabrałam torebkę załadowana stoperanem i wyszłam. Pukałam do drzwi, jednak przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, więc pomyślałam, że sobie soczyście pierdnę. Miałam pecha, Bączak zaraz potym otworzył drzwi i mnie przywitał. Cholera musiał to poczuć, spaliłam buraka i weszłam do środka. Zasiedliśmy do stołu, nałał mi wina. Sączyliśmy sobie i rozmawialiśmy o latarkach ręcznych az tu nagle przeraźliwie zabulgotało mi w jelitach. Speszona zapytalam gdzie jest toaleta, jak usłyszałam odpowiedź aż popuściłam rzadką kupkę. \"Łazienka jest w remoncie, teraz załatwiam się na dworze... A co się stało?\" Głupawo się uśmiechnęłam i powiedziałam, że tylko chciałam przypudrować nosek. Myślałam, że zbliża się zagłada jednak pojawiło się swiatełko w czarnym tunelu rozpaczy. Powiedział, że musi wyskoczyć na chwilę do sąsiadki po sól, pieczeń jest w piekarniku i musi ją doprawić a soli zabrakło. Ufff odetchnęłam z ulga i z uśmiechem odpowiedziałam, ze nic nie szkodzi. Tylko jak zamkną za sobą drzwi pobiegłam do toalety. Płytki były rozkute, kibelek stał na miejscu - pomyslałam, że jest czynny. Zasiadłam na tronie i solidnie się wypróżniłam. Podtarłam tyłek, ciagnę za spłuczkę i nic! WODA ODCIĘTA! Zakręciło mi się w głowie i życie przeleciało mi przed oczyma. Desperacko wyrzuciłam zawartość kosza na śmieci przez okno i zaczęłam przekładać szczotką do kibla kupę z sedesu. Dziękowałam Bogu, że to twardy stolec! Zamachnęłam się i kawałek kału oderwał się od szczotki szybując wprost na świeżo pomalowaną, białą ścianę. Cholera jasna! W panice próbowałam zmyć gówienko ze ściany szczotą do kibla. Była cała upaćkana kupą, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero jak połowa ściany była umazana złowieszczą substancją.Wybałuszyłam oczy i gorączkowo zaczęłam rozglądać się po toalecie. Wszystko było obesrane! Bezradna chwyciłam kosz z gówienkiem z myśla, ze wystawie go na balkon. Wyszlam z toalety a przedemna stał Bączak. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Kosz wypadł mi z rąk a stolec potoczył się do jego stóp. Rozpłakałam się i wyskoczyłam przez balkon. Biegłam na oślep, przed siebie a łazy zalewały mi oczy. Jakims cudem w końcu dotarłam do domu. To wszystko przez tego kocura i wredną sąsiadkę! Poszłam pod jej drzwi i nasrałam na wycieraczkę. Bączak jednak zadzwonił do mnie i powiedział, że to nic nie szkodzi. Zaprosił mnie na spacer po parku, gdzie co 500m porozstawiane są toi toie :-)
  15. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Ach jak miło, ze ktoś czyta moje wpadki :-) zaczerniłam się
  16. lub winie. zadawajcie pytania a odpowiem na nie, na kazde pytanie ktore nie daje wam spodokju!
  17. jak nazywa się w oryginale? tu śpiewają ją głowy, a w oryginalnej wersj chyba girls band? http://www.dailymotion.pl/video/xa3apo_mr-hitman_fun
×