Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

az mi wstyd

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez az mi wstyd

  1. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    nie, jakoś teraz się spokojnie zrobiło, chociaż miałam jedną poważna wpadkę. Ale teraz nie mam czasu na opowieści, napewno napiszę innym razem.
  2. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    ktoś mnie jeszcze pamięta?
  3. ta zjebana kanapka zamyka sie i otwiera, ale nie brudzi sie od ketchupu :-o przełączam to gówno jak tylko się pojawi na ekranie
  4. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Postanowiłam, że wybiorę się na wycieczkę w góry, pooddychać świeżym powietrzem, popodziewiać przyrodę i posłuchać szumu wiatru prześlizgującego się między drzewami i szelestu liści, pod koniec lata. No więc wyjęłam z szafy największy plecak, jaki znalazłam - 2m x 1m. Imponująco wielki, większy ode mnie samej. Załadowałam go po brzegi puszkami fasoli i z trudem domknęłam wieko. Ja pie#$%&*e! Ta cholera była tak ciężka jak słoń! Myślałam, że żadną siłą tego ze sobą nie zabiorę, choćby tysiąc atletów zjadło tysiąc kotletów, nie zadźwigam tego szataństwa na samą górę, ba! ja nawet nie mogłam ruszyć z miejsca. Zaklnęłam jak stary wilk morski. I wpadł mi do głowy pewien pomysł... Wyszłam do bunka, który wykopałam w ogrodzie celem znalezienia kilku nadprogramowych puszek fasoli. Wykopałam bunkier na koniec świata, chcę przeżyć. Mam tam zapas fasoli, jakiego nigdy nie widzieliście. Otworzyłam właz, zeszłam po drabinie i spojrzałam na mój skarb.Istne El Dorado! Niebo na Ziemi! Zabrałam 10 puszek i połknęłam je wszystkie naraz jak smok wawelski. Zabulgotało w jelitach, gaz jeździł po brzuchu jak wyścigówka, tyle że wielkości tira. Powstrzymywałam w sobie tę niszczycielską siłę by dobiec do plecaka. Ok, jestem. zakładam plecak na plery, ustawiam się w pozycji bojowej i jak nie wystrzelę! Strumień gazów pod olbrzymim ciśnieniem odepchnął mnie od podłogi niczym apollo 13 paliwo rakietowe. Poszedł ogień, huk, dym, zgiełk. Leciałam ponad miastem z prędkością światła, przebijając barierę dźwiękową. Jak pocisk, szybowałam w dal, hen daleko, popierdując to w lewo, to w prawo dla zachowania równowagi. Ostro skręciłam w prawo, kierując strumien gazów nieco w lewą stronę. Lądowanie! Stopniowo zmniejszałam ilośc gazów wystrzeliwujących z tyłka, by obniżyć lot. Spadłam miekko na trawkę, z radosnym pierdnięciem wypalającym w niej dziurę i zostawiającym po sobie wypalony placek. Ach byłam na szczycie! Zaraz przy szlaku turystycznym, trudnym, oznaczonym czarnym kolorem. Rozsiadłam się, wypakowałam fasolę i poczęłam zajadać ze smakiem, popierdując z uwielbienia. Akurat nadchodziła grupka wycieczkowiczów, a mi, nie ukrywając, zajebiście zachciało się srać. Nieopodal była mała grota. Jedym susem wskoczyłam do niej, usadowiłam się wygodnie i czyniłam swoją powinność. Było gorzej niż mogłam się spodziewać. Kału było tyle, że zaczął wylewać się z groty i osuwać z urwiska. Nagle poczułam przypływ mocy. Bulgot był tak przeraźliwy i głośny, że odbijał się echem w całych górach. W końcy nastąpiła erupcja. Gówno wytrysnęło niczym gejzer, z miażdżącą siłą, po wielkim ciśnieniem. Masy brązowej sucstancji zlewały się z gór niczym lawa z wulkanu. Zalewało ludzi, ktozy, porwani przez rwący prąd kałowej rzeki spływali razem z mazią na sam dół, z przeraźliwym krzykiem i wrzaskiem. Zabrałam się stamtąd najszybciej jak mogłam, pogotowie ratownicze by mnie znalazło i doniosło do wojska, a tego bym nie chciała.
  5. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    kalfas, źle nam życzysz? Yorkie, napiszę, ale teraz nie mam zupełnie czasu na to.
  6. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    no to nieźle :D Ahaha, miałam wpadkę dzis, była dość wesoła, więc pewnie ją opiszę w najbliższym czasie
  7. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Szłam sobie właśnie ulicą radośnie popierdując. Było zimno, ciężkie chmury unosiły się na niebie, ustępując miejsca ciężkim i wolno płynącym chmurom gazowym, o zielonym zabarwieniu, pomrukiwały złowieszczo, grzmiały, raziły przechodniów piorunami. Złowrogie ołowiane sterowce, ogień zamieszany w kotle wirował pod sklepieniem, sycząc i iskrząc, zwiastując koniec. Miasto wyglądało ponuro, tak mi było smutno, ze to moja wina. Balansując na krawedzi chodnika, utrzymując równowagę rytmicznym popierdywaniem, dodawałam sobie otuchy. Co jak co, ale pierd w moim wykonaniu jest dumny. -Pssyt, mam tu coś specjalnie dla ciebie - zaśmiał się rubasznie kloszard, wyglądający ze śmietnika. Szeroki uśmiech obnazał dwa zęby, jedynkę lewą na górze, jedynkę prawą na dole, czerwone dziąsła zabarwione tanim winem. Wyglądał z tego śmietnika podtrzymując głową klapę, taki był radosny. Pogrzebał w smietniku i wydobył mały kaktusik, odkroił kawałek nożykiem i wręczył mi uroczyście "pejotl". Nie mialam przy sobie fasoli, więc połknęłam podarunek i ruszyłam ku "sklepowi z niezdrową żywnością'. Zwyczajowo wywarzyłam drzwi z kopnięcia-z-pierdnięciem i radosnym okrzykiem "dawaj fasolę, ze mną nie ma żartów!'. Pani Grzyb wyjęła spod lady stalową walizkę i wręczyła mi, przypominając nieśmiało o zakazie spożywania fasoli w obrębie sklepu. Rozsiadłam się na ławce w parku i otwierałam pusze za puszką, pochłaniając wszystko łapczywie. Siedziałam tak i nagle poczułam, ze cholernie chcę mi się srać, za przeproszeniem. Tak potwornie i nieznośnie, ze wybiegłam w krzaki w amoku, nie wiedzac co się dzieje wokól mnie, zresztą, w tedy jakoś mnie to nie obchodziło. Poczęłam uwalniać się od demona, ktory bulgocze w jelitach. Zerwał się silny wiatr, jeden z gazowych olbrzymów zasłonił słońce, padała juz tylko jedna, wąska stuzka światła - wprost na kupę niezidentyfikowanego pochodzenia, ale musze wam powiedzieć, że wyglądało to majestatycznie. Grzmoty grzmiały, ludzie uciekali w popłochu, tratując się nawzajem. Słychać było jeden wiekli wrzask, doprawiany zdecydowaną nutą pierdów, co dodawało temu zjściu nieco pikanterii. Być w epicentrum zagłady, wiecie jak to jest? Nie umiem wam tego opowiedzieć, pojmiecie tylko informacje o uczuciach - nigdy same wrażenia. Brązowa substancja szybko i zdecydowanie zaczęła wypełniać park, pochłaniając w sobie setki ofiar. Widzicie? Setki błotnych potworów z bagien, krokiem muchy złapanej na lep pełznie ku wyjścia, tak żałośnie. Zwyciężeni przez żywioł. Lecz na swoj sposub, było to zabawne. Wiem, ze po tych opisach widzicie coś smutnego, ale stanowię tu pewen rodzaj rozrywki, to było jak błotna kąpiel na woodstock. Nagle dostrzegłam radosne twarze ludzi, zapasy w "kisielu' (czyt. kale) Przebiłam się na drugą stronę. Dzieciaki miały ubaw, budowały łodzie i żeglowały. Stanęłam na ławce i odserwowałam rozwój sytuacji. "chcemy więcej, chcemy więcej!' skandował tłum, Boże! skąd się wzięlo tu tylu ludzi? Ok, myślę sobie, czemu nie. Ustawiłam się w pozycji bojowej i wystrzeliłam okazałego klocuszka, wprost w widownię, która pochłonęła go jak stado wygłodniałych wilków kawał mięsa. Wszyscy się baliwi, spiewali kałowe piosenki o kupach. Był tylko mału problem z panią Fetor. Doskoczyła do mnie i zaczęła dusić. rzyciłam się w tłum jak na koncercie rockowym, z pania Fetor na plecach. Kolorowe rzeczy latały wokół przedzierane przez szpony sąsiadki, mierzące pół metra każdy. W ramach obrony własnej napięłam się mocno, i jak z silnika odrzutowego wysrzeliłam strumień gazów pod ogromnym ciśnieniem, uwalniając sie od napastnika. Wstałam, otrzepałam się i poszlam do baru upić się z nowymi "fanami" Rano obudziłam się i włączyłam telewizor. Nie było nic o tym, prasa tez milczy. Wyjrzalam przez okno i wszystko bylo ok - zero sladów jakiegokolwiek zniszczenia, chaosu, czy nawet niepokoju. Wszyscy byli normalni, jakbym tu nie mieszkała. I chyba to był sen. Nie wiem po co opisalam, to. moge was pocieszyć, ze z rana pierdnęłam z silą, ktora rozwaliła szyby, jesli zalezy wam na realnych wpadkach, namacalnych... Ale ja tylko próbuję podbić ten topik, bo ostatnio nikt tu nie zaglada :-)
  8. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    no dobra, opowiem coś niedorzecznego i dziwnego... az chciałoby się rzec, że nierealnego...
  9. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    parówki z zakalcem. pokemoooonyy, pokeeeemooonyyy jedzą gofrów tony...
  10. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Jak powstał gazowy olbrzym. Ten dzień zapowiadał się pięknie. Piękna pogoda, ciepło, słońce świeci, ptaszki śpiewają. Było naprawdę uroczo. Wyszłam jak co ranka do sklepu z niezdrową żywnością sadząc przedtem dorodnego klocka na wycieraczce Pani Fetor. Hi- hi- hiii... Ale miała potem minę... No ale wracając do tematu. Szłam wzdłuż krawężnika, balansując na krawędzi i popierdując radośnie w celu utrzymania równowagi. Sklepik wygląda dość niepozornie, naprawdę nie wygląda mi on na miejsce, gdzie demon czerpie siły. Taki bunkier z dyndajacym szyldem i moim wizerunkiem, pod którym widnieje napis "Tego klijenta nie obsługujemy". Ale to bez większego znaczenia, i tak tam chodzę. Nikt nie ma odwagi się temu sprzeciwić, bowiem mój gniew jest straszliwy i okruny a śmiałka spotyka zagłada. Wywarzyłam drzwi z "kopa z pierdnięciem" - moim popisowym numerem. "Dzieńdobrywieczór pani, ja tu w sprawie fasoli!" Po tych słowach ekspedientka wyciąga spod lady walizkę po brzegi załadowaną fasolą i kładzie ją na ladę. "Dla pani za darmo, tylko bardzo proszę, niech pani nie spożywa w obrębie sklepu..." Zrobiła żałosną minę, żal mi jej było. Poprosiłam jeszcze o winko. "Wino, o tak wczesnej porze?" Zapytała bezczelnie, zeskanowałam ją groźnym wzrokiem i celnie zripostowałam "Wino z rana jak śmietana!" Wzięłam walizkę pod pachę i wyszłam pierdząc ostentacyjnie, niech ma za swoje, wścipska baba. Rozsiadłam się iście królewsko na ławce w parku, Otworzyłam winko i fasolę. Zastanawialiście się kiedyś, co było w walizce z Pulp Fiction? Puszki z fasolą. Poświata odbijała się od wspaniale wyprofilowanych puszek tego przysmaku. Cóż za cyzelerstwo! Skosztowałam trunku, opróżniłam puszkę delektując się niepowtarzalnym smakiem i popierdując z radości. Aż tu nagle widzę, że z oddali wyłazi Pani Fetor!!!Popuściłam ze strachu. Sunie w moja stronę z pianą w pysku i wyszczerzonymi zębami. Ohhh man, nawet nie skończyłam 15 puszki a ta jędza nadciąga. Wrzuciłam resztę w krzaki, złapałam wino i zaczęłam uciekać z krzykiem przy akompaniamęcie symfonii bąkowej. Niczym odrzutowiec wystrzeliłam z ławki pędząc jak lampart pędzacy przez puszczę. Ale sąsiadka to cwaniara, biega szybciej niż ja. Rzuciłam się w krzaki z nadzieją, że mnie nie znajdzie. Zatkałam dłonią usta, zeby mnie nie wytropiła. Zatrzymała się. słychać było tylko jej oddecz, wirował mi w mózgu wysadzając gałki oczne na których rysowało sie przerażenie. Zaczęła niuchać i sprawdzać ślady. Poczułam jak wielka gazowa kula przeciska się przez jelita i złowieszczo burczy. Nadstawiła uszu. Pierd zbierał moce by następnie wystrzelić niczym kula armatnia z wielkim hukiem i dymem. Walczyłam z nim, lecz nie dawałam rady. Czułam jak rozrywa mnie jego nadludzka siła. Grzmotnęło. Ziemia się zatrzęsła i ptaki odleciały z drzew. Atmosfera była złowieszcza, niczym ten utwór - http://rockmen.wrzuta.pl/audio/9jF2TLNKYUk/ . W końcu gazowy olbrzym uwolnił się. Był potężny. Pani Fetor uciekła z wrzaskiem, jak reszta ludzi znajdujących się w parku. Kula gazowa popłynęła niczym ołowiany sterowiec ku górze, z łoskotem, takim nie do opisania. To było jak wielki głaz spadający ze skalistego urwiska, miażdzacy swoją siłą i ciężarem. Czy to prawdziwe życie? Czy to tylko fantazja? Widok był piękny i zarazem przerażający. Ciężki obłok zawisnął nad miastem niczym oko saurona, rzucając piorunami i gróźnie pomrukując. Wydzielono strefę zamknięta, wojsko patroluje teren. Próbowano zestrzelić ten "niezidentyfikowany obiekt latający", jak to mówią w miejscowych mediach, lecz na próżno ich starania... Sprawa miała trafić do Waszyngtonu, ale wyśmiali ich, gdy mówili czym ów niezidentyfikowany obiekt latający jest... Dlatego nie dziwię się, że na forum nikt mi nie wierzy...
  11. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Ok, to będzie ekranizacja oparta na topiku z kafeterii "Wasze toaletowe wpadki" :D Zaraz napiszę jak powstał największy z gazowych olbrzymów, ktore udało mi się stworzyć
  12. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Phi, gazowy olbrzym. Nad moim miastem unosi się cały układ złożony z takich gazowych olbrzymów, chyba nie musze mówić, czyja to sprawka...
  13. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    ale Ty masz przygody :D Zdrapałeś biedaka ze ściany?
  14. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    aaa jak miło :D
  15. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Kobietki, dawno Cię nie widziałam! Kalfas, człowieku, co ty narobiłeś. Teraz jeździ na koniu po mieście i sieje zniszczenie! Na dwóch nogach nie miała by takiego zasięgu rażenia :-o :D
  16. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    a mnie ludzie o wymyślanie oskarżali!
  17. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    Kalfas, tym postem przeszedłeś samego siebie, jest tak długi, że ludziom nie będzie się chciało tego czytać... ale ja przeczytałam i powiem jedno: tu nie ma miejsca dla nas dwóch. Nie wierzę, ze zrobiła taki sajgon do tego chyba tylko ja jestem zdolna Klawiaturę juz mam w zwiazku z tym można spodziewać się kolejnej mojej wpadki niebawem
  18. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    juz wyjśniam: Ty -Narodził sie potwór, wyszedł na świat z przeraźliwym łoskotem ja -Nagle potwór rozerwał mnie od środka pierdząc donośnie zwiastował koniec Ty-Fala udezeniowa wybila szyby, zmiotła wierze skokow na basenie i polamala drzewa w parku, ja-pędziła ku plazowiczom niezdającym sobie sprawy z zagrozenia. zmiotła ich z brzegu, zabierając ze soba, taranując budki i powalając drzewa Ty-w telewizji mowili ze "prosze bez paniki, nic sie nie dzieje ja-Pani z działu obsługi klijenta dorwała się do mikrofonu : Bez paniki! podejrzane
  19. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    "Narodził sie potwór, wyszedł na świat z przeraźliwym łoskotem, trzaskiem łamanego drewna, swądem spalenizny i zgiełkiem tłuczonego szła.Fala udezeniowa wybila szyby, zmiotła wierze skokow na basenie i polamala drzewa w parku, w telewizji mowili ze "prosze bez paniki, nic sie nie dzieje" przypomina mi to trochę moje opisy, szukałeś w nich natchnienia?
  20. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    kalfas... w głowie, czyli mam poukładane wspomnienia i gotowe do przelania na papier! chyba źle mnie zrozumiałeś
  21. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    kalfas miał coś opowiadać i zaginął w akcji... :-(
  22. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    calkowicie normalna dziewczyna - eee raczej nie :-P hahhahahah rycze ze smiechu - jeszcze poznasz mój gniew Yorkie - nie mam klawiatury, jest w naprawie. Opowieści juz gtowe, w głowie, tylko nie chce mi się pstrykać długich tekstów na klawiaturze ekranowej. Napiszę niedługo ;-)
  23. az mi wstyd

    Wasze toaletowe wpadki

    nie powiem, bo ludzie będą się bali tu przyjeżdżać. Ale tak źle nie jest :D jak na razie...
×