Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

jagodka.74

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. mieszkamy w USA moj 5,5 letni syn chodzi teraz do kindergarten (zerowka) i tam wlasciwie zaczal sie uczyc dopiero angielskiego. Na dzien dziesiejszy jak sie okazuje jest lepszy w czytaniu i rozpoznawaniu literek od swoich rowiesnikow, ktorych angielski jest jezykiem pierwszym. Nam jest trudno w to uwierzyc, ale jego nauczycielka mowi , ze on jeszcze dobrze nie mowi a czyta blizej pierwszej klasy, w domu zreszta tez zauwazylam, ze z latwoscia rozpoznaje takze polskie litery i zawsze wieczorem czyta ze 3 linijki samodzielnie...nie wiem, moze to talent? Wiem, ze nauczyciele sa bardzo zadowoleni. Druga jego strona to diabelne lobuzerstwo i upartosc. W szkole trudno nauczycielom przekonac go do czegos slucznego bo on "wie lepiej" w domu mamy to samo, po prostu zawsze tak nam wykreci odpowiedz ze czasami czlowiek machnie tylko reka. W domu ciezko zaciagnac go do nauki bo chce sie bawic (w szkole jest od 9 -15 co dziennie wiec moze nie dziwota ze chce sie bawic) lecz takze w szkole kilka razy trzeba go upomninac aby cos tam odrobil bo traci koncentracje. Na koncu wychodzi, ze i tak wyprzedza innych, paradoksalnie bardzo lubi sie uczyc...nie wiem jak on to robi! moze sa mamy podobnych takich urwisow? Prosze o rady jak prowadzic takiego zaluzmy zdolnego lobuza choc wiem, ze za wczesnie na takie osady. Po prostu chcialabym pielegnowac to co w nim dobre ale tez nie zrazic go.
  2. mieszkamy w USA moj 5,5 letni syn chodzi teraz do kindergarten (zerowka) i tam wlasciwie zaczal sie uczyc dopiero angielskiego. Na dzien dziesiejszy jak sie okazuje jest lepszy w czytaniu i rozpoznawaniu literek od swoich rowiesnikow, ktorych angielski jest jezykiem pierwszym. Nam jest trudno w to uwierzyc, ale jego nauczycielka mowi , ze on jeszcze dobrze nie mowi a czyta blizej pierwszej klasy, w domu zreszta tez zauwazylam, ze z latwoscia rozpoznaje takze polskie litery i zawsze wieczorem czyta ze 3 linijki samodzielnie...nie wiem, moze to talent? Wiem, ze nauczyciele sa bardzo zadowoleni. Druga jego strona to diabelne lobuzerstwo i upartosc. W szkole trudno nauczycielom przekonac go do czegos slucznego bo on "wie lepiej" w domu mamy to samo, po prostu zawsze tak nam wykreci odpowiedz ze czasami czlowiek machnie tylko reka. W domu ciezko zaciagnac go do nauki bo chce sie bawic (w szkole jest od 9 -15 co dziennie wiec moze nie dziwota ze chce sie bawic) lecz takze w szkole kilka razy trzeba go upomninac aby cos tam odrobil bo traci koncentracje. Na koncu wychodzi, ze i tak wyprzedza innych, paradoksalnie bardzo lubi sie uczyc...nie wiem jak on to robi! moze sa mamy podobnych takich urwisow? Prosze o rady jak prowadzic takiego zaluzmy zdolnego lobuza choc wiem, ze za wczesnie na takie osady. Po prostu chcialabym pielegnowac to co w nim dobre ale tez nie zrazic go.
  3. mieszkamy w USA moj 5,5 letni syn chodzi teraz do kindergarten (zerowka) i tam wlasciwie zaczal sie uczyc dopiero angielskiego. Na dzien dziesiejszy jak sie okazuje jest lepszy w czytaniu i rozpoznawaniu literek od swoich rowiesnikow, ktorych angielski jest jezykiem pierwszym. Nam jest trudno w to uwierzyc, ale jego nauczycielka mowi , ze on jeszcze dobrze nie mowi a czyta blizej pierwszej klasy, w domu zreszta tez zauwazylam, ze z latwoscia rozpoznaje takze polskie litery i zawsze wieczorem czyta ze 3 linijki samodzielnie...nie wiem, moze to talent? Wiem, ze nauczyciele sa bardzo zadowoleni. Druga jego strona to diabelne lobuzerstwo i upartosc. W szkole trudno nauczycielom przekonac go do czegos slucznego bo on "wie lepiej" w domu mamy to samo, po prostu zawsze tak nam wykreci odpowiedz ze czasami czlowiek machnie tylko reka. W domu ciezko zaciagnac go do nauki bo chce sie bawic (w szkole jest od 9 -15 co dziennie wiec moze nie dziwota ze chce sie bawic) lecz takze w szkole kilka razy trzeba go upomninac aby cos tam odrobil bo traci koncentracje. Na koncu wychodzi, ze i tak wyprzedza innych, paradoksalnie bardzo lubi sie uczyc...nie wiem jak on to robi! moze sa mamy podobnych takich urwisow? Prosze o rady jak prowadzic takiego zaluzmy zdolnego lobuza choc wiem, ze za wczesnie na takie osady. Po prostu chcialabym pielegnowac to co w nim dobre ale tez nie zrazic go.
  4. mieszkamy w USA moj 5,5 letni syn chodzi teraz do kindergarten (zerowka) i tam wlasciwie zaczal sie uczyc dopiero angielskiego. Na dzien dziesiejszy jak sie okazuje jest lepszy w czytaniu i rozpoznawaniu literek od swoich rowiesnikow, ktorych angielski jest jezykiem pierwszym. Nam jest trudno w to uwierzyc, ale jego nauczycielka mowi , ze on jeszcze dobrze nie mowi a czyta blizej pierwszej klasy, w domu zreszta tez zauwazylam, ze z latwoscia rozpoznaje takze polskie litery i zawsze wieczorem czyta ze 3 linijki samodzielnie...nie wiem, moze to talent? Wiem, ze nauczyciele sa bardzo zadowoleni. Druga jego strona to diabelne lobuzerstwo i upartosc. W szkole trudno nauczycielom przekonac go do czegos slucznego bo on "wie lepiej" w domu mamy to samo, po prostu zawsze tak nam wykreci odpowiedz ze czasami czlowiek machnie tylko reka. W domu ciezko zaciagnac go do nauki bo chce sie bawic (w szkole jest od 9 -15 co dziennie wiec moze nie dziwota ze chce sie bawic) lecz takze w szkole kilka razy trzeba go upomninac aby cos tam odrobil bo traci koncentracje. Na koncu wychodzi, ze i tak wyprzedza innych, paradoksalnie bardzo lubi sie uczyc...nie wiem jak on to robi! moze sa mamy podobnych takich urwisow? Prosze o rady jak prowadzic takiego zaluzmy zdolnego lobuza choc wiem, ze za wczesnie na takie osady. Po prostu chcialabym pielegnowac to co w nim dobre ale tez nie zrazic go.
  5. Do mam business'menek, jestem mama czworki dzieci ( Jas 5 lat i trojaczki 2,5 roku) Totez od 5 lat tak naprawde siedze w domu i po prostu wychowuje... Natomiast od jakis 3 lat ciagle meczy mnie mysl na temat wlasnego businessu. Azeby otworzyc wlasny interes trzeba miec wklad finansowy i tu najwiekszy problem :( Pomysl na biznes- myslalam ubranka dla dzieci, itp Oczywiscie mysle o biznesie internetowym, ale wogole nie wiem jak to sie wszystko zaczyna. Mieszkam w USA moze sa jakies mamy, ktore polaczyly dzialanosc USA- POLSKA Chetnie wyslucham waszych rad.
  6. czesc dziewczyny, po pierwszej ciazy dostalam nadczynnosc tarczycy, ale dopiero po drugiej ciazy ja zdjagnozowano, poniewaz wtedy to wlasnie postanowilam isc do lekarza. Od roku jestem na tabletkach i niby to mi ma pomoc... czy sa tu mamy z taka dolegliwoscia? czy wasze zycie sie przez to jakos zmienilo? jakie macie doswiadczenia z ta nadczynnoscia. ja np. duzo schudlam i od 5 lat utrzymuje stala wage. W sumie to jestem zadowolona ze swojej figury ale wystarczy, ze jeden dzien pofolguje z jedzeniem i wtedy ulubione dzinsy spadaja mi z tylka... a do tego jestem nerwusem, to takze efekt uboczny...a tego stanu niestety nie lubie wrecz zaluje, ze znow narobilam szkod wokol wlasnej osoby.
  7. Jestem w 35 tyg. ciazy z trojaczkami i dzieci maja w tej chwili 2 kg + Czuje sie dobrze, zadnych skurczy i tylko 1 cm. rozwarcia. W czwartek 22 kwietnia, mam planowana cesarke poniewaz moj lekarz stwierdzil, ze dzieci sa na tyle dojrzale, ze nie musze juz chodzic w ciazy. Co sadziecie- jakie wy mialyscie rady od swoich lekarzy? No- ja jestem gotowa na czwartek.
  8. A ja za mlodych lat twierdzilam ze bede miec tylko jedno dziecko i to najpozniej jak sie da. Spelnilo sie jedno marzenie 33 lata urodzilam slicznego chlopca. Kiedy okazalo sie ze jestem w ciazy drugi raz, okazalo sie ze sa to trojaczki! Czyli, w krotce bedzie szczesliwa czworka!
  9. Kobitki, z gory dziekuje za preczytanie tego dlugiego postu :) ale poterzebuje od was rad! Jak wyjsc z tej sytuacji? Otoz jak juz na tym forum wspominalam, w krotce urodze trojaczki a w domu mam 2,5 letniego synka. Podobno potrzebuje extra pomocy, moj maz pracuje a ja jestem w domu. Jak dotad mieszkamy sobie w trojke i nikt nam nie zaglada do garow i jestesmy szczesliwi. Oczywiscie bedziemy miec teraz duzo dzieci i nie mozemy pozwolic sobie na atrudnianie niani, wiec jedyna pomoca sa nasi rodzice. Mieszkamy w USA i moja mama na razie nie moze przyjechac, wiec tesciowa ma ja zastapic i jej "pomoc" moze potrwac od 6-12 miesiecy. Obawiam sie ze bedzie to dla mnie ciezszy okres niz jak bym sama miala z tymi dziecmi byc. Po prostu jest to wredna i niewryrozumiala baba! Chetnie nam chce pomoc ale niestety jej wrednosc przewyzsza jej pomoc. Podam jeden tylko przyklad a reszte mozecie sobie wyobrazic. Poniewaz nasi rodzice i tak mieszkaja w Polsce, wiec w rzeczywistosci nawet sie z nimi na wzajem nie znamy az tak dobrze. W 2008 roku kiedy to bylismy ponad rok malzenstwem a nasz syn mial tez roczek pojechalam do polski na 6 tyg. po bardzo ciezkim okresie dla nas. Moj maz jest dobrym, wyksztalconymi i zaradnym czlowiekiem, ale niestety raz na kilka lat popada w powazna chustawke nastrojow, tym razem cale jego leczenie trwalo okolo 5 miesiecy plus miesiac na szukanie konkretnej pracy. O jego chorobie dowiedzialam sie od lekarzy gdzie przebywal na leczeniu. Byl to bardzo ciezki okres dla nas ale maz wyszedl na prosta, znalazl nowa prace i wszystko jest w porzadku. Jego ojciec przyjechal do nas na 3 ostatnie miesice a ja pojechalam do Polski. Schudlam strasznie poniewaz byla to mieszanka stresow jakie bedac sama zdzieckiem przechodzilam, walczac w jakis sposob o meza i praktycznie uczac sie jego choroby. Kiedy odwiedzilam tesciowa az na 3 tyg. juz po kilku dniach wybuchl problem typu ze ja wogole nie gotuje, ze nie jestem dobra matka, ozywiscie o moim niegospodarnym zyciu dowiedziala sie od mojego spokojnego tescia. O meza chorobie ani mru mru wszyscy milcza do tej pory. Ta wredna malpa powiedziala, ze to moja wina ze maz zachorowal. Najwazniejsze dla niej jest to aby synek pozarl, zostal przez zone utulony, do tego zrobila mojej matce awanture, ze zle mnie wychowala... I to nie koniec problemow nastepne beda tusz tusz...nie wiem co zrobic? Dodam ze jestem raczej osoba wybuchowa i oddaje z ta sama sila jaka na mnie spada, takze do swietych tez nie naleze i slownie tez potrafie walczyc! Ale czy ta cala pomoc bedzie miala wtedy jakis sens???
  10. czesc ciekawa jestem waszej opini o zwiazku gdzie facet jes 10 lat starszy i mniejszy, ale ma SUPER charakter, i nie ma tu mowy ze jest kasiasty, po prostu ma super charakter wg mojej siostry. Mnie osobiscie przeszkadzalby wzrsot i 10 lat roznicy. Moja siostra ma 30 lat i 160cm a on 40 lat i jakies 157cm. Moja opinia jest taka - jezeli bylibysmy obydwoje wysokimi ludzmi to wzrost nie bylby az taki istotny, ale w przeciwnym razie to przeszkadzalby mi. Moja siostra "uczy sie" przyzwyczjac do niego bo jak twierdzi charakter jest najwazniejszy. No coz ja uwazam, ze "super" charakterow jest duzo, wiec mialaby w czym wybierac, bo nie ukrywajac zawsze byla dziewczyna atrakcyjna.
×