Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nadja77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. To rzeczywiście jak na pierwszy dzień nieźle. Dobrze, że nie zostal od razu na 8 godz. Kurcze no jakby nie patrzeć musicie się przyzwyczaić oboje. Też sobie wieczorem pomyślałam, że do diabła tam też pracują kobiety, które często przecież są matkami. No wiadomo nikt nie kocha Twojego dziecka jak Tyn sama ale też nikt mu krzywdy nie robi. Trzymajcie się ciepło - ten pierwszy tydzień najgorszy zwłaszcza jak malutki załapie po co go tam odwozisz.
  2. Trzymam kciuki za ten złobek. Boże przeżywam jakbym sama miala posłać tam swoją malutą. Powodzenia.
  3. cześć dziewczyny; kiedyś mniej więcej w polowie ciąży pisałam przez chwilę na tym topiku - mam córeczkę z marca. Czytam Was cały czas - szkoda że topik pada. Sorki, że się tak wtrącam ale umieram z ciekawości jaką opinię wystawisz żłobkowi Minea. Napisz proszę jak Twój synek adaptuje się w żłobku - mam nadzieję, że będzie dobrze - niestety ja raczej słysze od znajomych mało fajne opnie nt żłobków i mam nadzieję, że Ty to zmienisz. Na szczęście na razie zostaję w domu no przynajmniej jeszcze rok ale sytuacja zawsze może się zminić :( Savana trzymam kciuki. Bardzo lubię Twoje wypowiedzi i jak zobaczyłam Cię na bb to pomyślałam, że napranawde fajna z Ciebie babka - życze żeby sie ulożyło.
  4. witam ponownie, co do tego kanalika to dziewczyny naprawdę ważne jest to czy dobrze masujecie. Mi położna też mówiła masować, lekarz rodzinny to samo - ja masowałam i nie było efektu. Dopiero jak mi okulistka fizycznie pokazała jak to robić zaczelo działać. Musicie nacisnąć w ten wewnętrzny kącik dośc mocno - pamiętam, że byłam zaskoczona wcześniej robiłam to zbyt delikatnie a chodzi o to, żeby ta ropka wypłynęła na zewnątrz bo tylko w ten sposób kanalik sie oczyści. Także nie bójcie się bo jesli będziecie masować zbyt delikatnie to na nic Wasze starania. Powodzenia życzę. Mamula trzymam kciuki - będzie tylko dobrze.
  5. Witam wszystkie mamusie i gratuluję tym, które mają dzieciątka po drugiej stronie brzuszka. Pisałam kiedyś z Wami (może ktoś pamięta ale później musialam się udać do szpitala i tak jakoś zaprzestałam). Dziś się wtrącę bo moja starsza córka też miała zapchany kanalik i u nas obyło się bez interwencji o jakiej pisała mamula. Więc savana i badka poza przemywaniem najlepiej solą fizjologiczną trzeba oczko masować. Trudno jest to wytłumaczyć bo mi znajoma okulistka po prostu pokazała na moim oku jak to prawidłowo wygląda - wcześniej masowałam i 0 efektu. Sprobuję Wam to opisać najlepiej jak potrafię. Trzeba nacisnąć w samym kąciku wewnętrznym oka ( moja miała mocno zapchany więc często po takim naciśnięciu ropka wypływała na pół oczka) i nie puszczając przesunąć palec w dół a ropkę oczywiście usunąć. Musicie ją po prostu z tego kanalika usunąć. Ja masowałam ok. 2 tyg. kilka razy dziennie i chyba stosowałam neomecynę - ale tego nie jestem na 100% pewna no i u nas pomogło. Powodzenia Wam życzę i masujcie naprawdę działa. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny
  6. Cześć brzuszki; Gwiazdka to co piszesz - przygnębiające bardzo. Nie dziwię Ci się, że chcesz normalnej rodziny szkoda tylko, ze trafiłaś na takiego partnera. My kobiety reagujemy emocjonalnie i jeśli mogłabym Ci radzić to w pierwszej chwili powiedziałabym to co większość - niech spada. Tylko, zż wiem - to nie jest takie proste. Gwiazdko myślę, że Ty jesteś za dobra; nie chciałbym Cię namawiać do kłótni czy innych stresów bo tego i tak masz w nadmiarze ale może tak na spokojnie zacznij po prostu zupełnie inaczej go traktować. Może jeśli przekona się, że Ty nie zabiegasz o niego, nie informujesz go o tym co u dzidzi i generalnie zdystansujesz się to Twój książe zmieni podejście. Oczywiście jeśli bierzesz pod uwagę dalsze bycie razem. Mam taka koleżankę, która nie daje się sprowokować, wszystko rozumie i bez względu na wszystko dba o swojego męża jakby był najlepszy na świecie. A niestety nie jest tego wart - jest za to tak rozpuszczony - wie , że na wszystko może sobie pozwolić. Nie mozna być za dobrym po prostu. Jeśli on Ci mówi, że nie będzie na korystarzu podczas porodu - powiedz mu, że ok wcale nie musi się pojawić w szpitalu ani na akcie urodzenia. Wystarczy jedynie, ze każdego np. 15-go będziesz miała odpowiedni wpływ na konto a dziecko pokażesz mu kiedy Ty zechcesz itp. Może to nie są najlepsze rady ale chcę Ci powiedzieć żebyś pokazała mu swoją postawą, że on juz nie jest dla ciebie najważniejszy a tak naprawdę (choć to głupio grać dzieckiem) to większość kart przetargowych Ty masz w ręku. Co do papierów w szpitalu pamiętam jedynie, ze z danych męża potrzebne było imię i nazwisko, wiek, wykształcenie, zawód wykonywany i data urodzenia. pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się. Bez względu na to jaką decyzję podejmiesz masz przy sobie ludzi którzy Cię kochają i tego się trzymaj.
  7. Cześć dziewczyny, nie zaglądałam ostatnio bo grudzień mija mi jakoś imprezowo - moje dziecko co chwilka ma jakieś występy - więc albo oglądam albo kolejny strój szykuję :) Co do koszulek z pionowym rozpięciem myślę, że się spoko przydadzą - w szpitalu i tak prawdopodobnie będziecie w stanikach do karmienia + wkładka laktacyjna więc nawet jeśli wyjdzie to nic się nie dzieje. Wczoraj miałam wizytę i z niunią wszystko ok. po raz kolejny usłyszałam, ze na 100% dziewczynka i umówiliśmy sie z lekarzem, że odkupuje ode mnie różową kołyskę gdyby w marcu okazało się inaczej :) Niestety dostałam antybiotyk bo mocz nie najlepszy :( Trudno. Pozdrawiam wszystkie mamuśki i powodzenia z glukozą tym co jeszcze nie miały; a co do żelaza Goyek mogłabyś się podzielić - wiele z nas chetnie przyjmie Twój nadmiar - trzymam kciuki żeby był ok.)
  8. coś mi szwankuje :( W każdym razie mój wynik 67 na czczo (norma 70-100) a 1h po obciążeniu 50 g miałam 116 (norma
  9. Gwiazdka to dziwne, że nie pobrali Ci krwi na czczo. Ja miałam to badanie już drugi raz i najpierw pobierają mi krew - miałam wynik 67 ( norma od 70-100 ); później piejsz ten szajs i po godzinie pobierają krew jeszcze raz i przy glukozie 50g norma to
  10. klempa zazdroszczę powolnego tycia. Ja niestety idę jak burza. W poprzedniej ciąży niczego sobie nie żalowałam więc przytyłam 18 kg. Tym razem wydawawło się, że będzie lepiej przez 4 m-ce przytyłam 4 kg - byłam szczęśliwa 1 kg ma m-c to jak na mnie nie jest źle. Co z tego skoro w 5 m-cu przytyłam 4 kg. Ważę się tylko u lekarza więc za tydzień dowiem się jak minął szósty m-c. Niestety nie mogę zwalić tego na genetykę bo moja mama (normalnie ważyła w moim wieku 15 kg. więcej niż ja) w ciąży przybierała książkowo 10 kg. Nie wiem skąd to się bierze bo słodyczy raczej nie jem (kawałek ciasta w niedzielę); jem dużo owoców i bardzo dużo piję. Nawet lekarz stwierdził, ze musze sporo pić bo mam dużo wód. Tak się pocieszam, ze to one ważą :) Myślę, że ta woda , którą wciąż piję poprawiła mi cerę bo wszyscy znajomi twierdzą, że ta ciąża mi sluży i że ładnie wyglądam - więc woda dziewczyny woda to podstawa.
  11. Asiulek29 to co piszesz jest aż niewiarygodne. Zdecydowanie idz do PIP-i; skontaktowałabym sie też z ZUS-em. Ile ludzi zatrudnia firma w której pracujesz??? Mi płaci zakład pracy i później rozlicza się z ZUS-em. Podobnie jak u którejś z dziewczyn pobyt na zawolnieniu jest dla mnie korzystniejsz finansowo - nawet znacznie. Ostatnio dostałam o ok. 250 zł mniej niż zwykle ale w kadrach wytłumaczyły mi powód - moje zwolnienie dotarło do nich jak była gotowa lista płac - rzeczywiście było z opóźnieniem więc nie robiłam rabanu tym bardziej, że kadrowa zapewniła mnie, że wyrównają to przy następnych poborach bo jest ciąglość zwolnienia i ZUS nie przeoczy tego. Więc jeśli Tobie płaci ZUS to nie może stosować innych przepisów. Walcz dziewczyno o swoje bo za to co "rąbnęli" to wyprawkę byś kupiła. Powodzenia.
  12. cześć dziewczyny, z zapaleniem tchawicy to najlepiej kontaktowć sie z lekarzem bo nie wiem czy samodzielnie to opanujesz? Na goraczkę paracetamol i jakieś rozgrzewanie na kaszel (mleko+miod albo gorące maliny). A wracając jeszcze na chwilę do stosunków małżeńskich i partnerskich to powiem Wam dziewczyny, że robimy same dużo błędów - jesteśmy chyba w większości na zwolnieniach i co robimy - mamy się oszczędzać i dbać o siebie. Tymczasem sprzątamy, gotujemy, pierzemy, prasujem itp. Mąż wraca z pracy i ma super prowadzony dom - dzięki nam żadnych domowych obowiązków więc siada do komputera - z jego punktu widzenia ok. wszystko zrobione a żona czuje się dobrze i nasze protesty wywpołują u nich pytanie ale o co chodzi?? Niestety sama postępuję dokładnie wg tego schematu tłumacząc sobie, że on był przecież w pracy a ja nie. Myślę, że oni czyli nasi mężowie powinni czuć to, że mają żonę w ciąży - opiszę Wam pewną sytuację, jaka zdarzyła się u mojej koleżanki ( znów wyjdzie wypracowanie) Ok. 3:00 nad ranem obudziła swojego m będąc w 6 m-cu ciąży i mówi do niego "Sorry kochanie ale ja muszę natychmiast zjeść flaki bo inaczej chyba umrę". On zaspany patrzy na nią w lekkim szoku (ona nienawidzi flaków) i pyta ją retorycznie gdzie ja o tej godzinie załatwię ci flaki. Ona tam gdzieś na wyjeździe z miasta jest taki bar 24h wytłumaczyła mu - jedz bo ja naprawdę muszę je zjeść. Więc chłop wkurzony wstał, ubrał się i pojechał. Po ok. godzinie jest z powrotem - daje jej te flaki a ona powąchała i mówi - przepraszam Cię bardzo ale już chyba nie mam ochoty. :) :) :) Sytuakcja autentyczna - jej chciało się tych flaków godzinę temu a teraz to już średnio. Dało mi to jednak do myślenia - my dzwigamy ciężki brzuch, mamy zgagę, wdęcia i inne tego typu atrakcje a nasi mężowie mają luz - nie może tak być. Ja nie mam zupełnie zachcianek ale zdarzyło mi się wyslać mojeo m (no nie o 3 nad ranem) do sklepu po coś tam. Niech czuje, ze ma w domu ciężarną. Może jest to jakiś sposób żeby zauważyl, że to jednak stan odmienny i ja wymagam uwagi. Nie ma co ich oszczędzać - a same to robimy - szczególnie dziewczyny w pierwszej ciąży - nie ma nic ważniejszego niż Wy i Wasz brzuch - jeśli mąż o tym nie trzeba mu to pokazać. :) Bo mamy w drugiej ciąży mają już kogoś b. ważnego - pierwszego smerfa. Pozdrawiam i zmykam - ja dziś byłam na tej cudnej glukozie i idę po wyniki.
  13. Oj dziewczyny jakieś te Adrzejki pełne żalu :( Nie martwicie sie to co opisałyście potwierdza jedynie, że obraz idealnej rodziny to serialowa fikcja - ale cóż każda z nas chce mieć tą swoją wymarzoną - nic dziwnego. Jak Was czytam to dosłownie napisałyście większość moich odczuć przy pierwszej ciąży - młoda mężatka, świeżutko po studiach w mieście mojego męża czyt. nie znam nikogo; mąż domator słowo towarzyski - nie istnieje w jego słowniku; w dodatku przyszło mi przeprowadzić się do mniejszego miasta ok. 30 tys. mieszkańców. Zaraz zaszłam w ciążę moi znajomi szukali pracy ( ja pracowałam i studiowałam dziennie już od 4 go roku - więc tematy zupelnie nam się rozjechały). Miałam nadzieję, że ciąża zbliży mnie i męża jeszcze bardziej - widziałam jedną znajomą parę - on przeżywał ciążę żony jak gdyby sam był ciężarny i wydawało mi się, że każdy kochający mąż tak ma. Bardzo się myliłam! Mój mąż kompletnie nie interesował się wyprawką, wózkiem, fotelikiem itp. o szkole rodzenia nie było mowy o porodzie rodzinnym też - dopiero jak zrobiłam mega awanturę to się łaskawie zgodził (i tak nic z tego nie wyszło - miałam cc). Do tego wszystkiego to był pierwszy rok naszego małżeństwa więc docieranie się było codziennością - byliśmy razem 2 lata ale wcześniej nie mieszkaliśmy razem więc masakra. Strasznie źle to wszystko znosiłam ale powiem Wam, że jak się mała urodziła mój mąż, którego jak dotąd opisałam w złym świetle po prostu zmienił sie o 180 stopni. Na punkcie małej oszalał - nawet żałował, ze nie był przy porodzie bo stwierdził, że to był naważniejszy moment w naszej rodzinie. Przy dziecku robił wszystko gdyby mógł to by jej cycka dał :) Teraz jak jestem drugi raz w ciąży też zbytnio się nie angażuje ale i ja tego nie oczekuję tak jak poprzednio. Daje mi we wszystkim wolną rękę ale i nie krytykuje moich mniej lub bardziej trafionych zakupów. Z tym po prostu trzeba sie pogodzić tak jak z tym, że nie oczekuję tego , że zabierze mnie na imprezę; bal charytatywny itp bo nie jest to w jego naturze tak i nad tym należy przejść do porządku dziennego bo szkoda nerwów. Wiadomo, że chciałoby sie inaczej ale skoro mają takie wady to przecież nie znaczy, że nie mają zalet - przecież i tak ich kochamy. A co do żalenia sie swojej mamie podzielam opinię ważki - unikajcie jak możecie. Lepiej trzymać język za zębami - ja z mamą mam rewelacyjny kontakt i nie raz sie pożaliłam - ale ja kocham swojego męża i łatwo wybaczę i zapomnę - nasze mamy nie zapomną - nie raz się przekonalam, że mama po roku a nawet dwóch potrafi powiedzieć czym mnie mąż zdenerwował a ja kompletnie o tym nie pamietam. Jak Was dopada dół - mi pomaga stary sposób - natychmniast wyrwać się z toku negatywnego myślenia tym bardziej, że wiemy -to wina hormonów, trzeba zacząć mysleć tylko o pozytywach. To może trywialne ale wartom myśleć : jesteśmy zdrowi, mam rodzinę, dom, samochód, pracę itp sa ludzie którzy tylko o tym mogą marzyć więc naprawdę nie ma co płakać i sie smucić. Do góry głowy wszystko sie ułoży i będzie dobrze. Pozdrawiam.
  14. Witam, ja też korzystałam z laktatora Aventu-ręcznego i na szczęście go zostawiłam - przyda się na pewno. Mi ręczny wystarczał i muszę przyznać, że super byłam zadowolona - jak mnie podlączyły do elektrycznego laktatora w szpitalu to mało mi oczy na wierzch wyszły z bólu (to była dosłownie dojarka - nie wiem jakiej firmy) a ten naprawdę delikatny. No i polecam kapturki tym z Was, które mają wrażliwe sutki - z początku mnie osobiście karmienie bardzo bolało i kapturki oszczędziły wielu nerwów mi i małej. Pozdrawiam
×