Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

basia38

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. witajcie migdalkowicze. Jestem po zabiegu juz rok,minelo 12 lipca. Zabieg mialam w Zgierzu pod lodzia,niestety nie polecam ,,,nigdy, to byla jedna zeznia,,mialam tylko cos psikniete na jezyk i juz,,,wzieli sie za mnie jak jakiegos smiecia,ogromny bul mnie paralizowal,, TO co przeszlam to sam pan Bog wie,mozecie wrocic do tylu i przeczytac ,oczywiscie jesli kogos to interesuje. Fakt jest faktem ,mimo tego co przeszlam,nie choruje wogole,,no moze ze 2 razy lekkie tam przeziebienie,obylo sie bez antybiotykow,jestem obecnie zadowolona. Moja rada,nie zwlekajcie z wycieciem tego swinstwa,szkoda zdrowia,ale dobrze i dokladnie dowiedzcie sie o szpitalu ,lekarzach.Ja niestety zaufalam mojej pani doktor,myslalam ze jak ide pod jej oko na oddzial to nic zlego mi sie nie stanie,niestety mylilam sie ,coz,moja wina. Zycze wszystkim powodzenia i oczywiscie zdrowka.Basia z Lodzi
  2. do MATI witaj,postanowilam wlasnei napisac do Ciebie,ponieważ piszesz ze to nie jest mozliwe ze tak krotko trwa operacja,,otoz ja mialam usuwane migdalki w lipcu,w SZPITALU w Z gierzu,dla jasnosci jest to w Lodzkim. Powiem tak,,,,ja myslalam idac do szpitala ze to wlasnie bedzie ot taki tam zabieg,,okazalo sie ze bylo ciezkol zanbieg trwal 25min,w niby znieczuleniu ,,,,cos mi tylko psikneli na jezyk,zanim lekarz zabral sie za robote ,nie bylo go przez chwile co niby znieczulenie przestalo dzialać,,,to co przezylam to bol ogromny,,,zero delikatnosci,,moje zniszczone migdalki wiecznymi anginami wyglądały okropnie.po operacji przewiezli mnie na sale pooperacyjną ,lezalam tam od 12,30 do 19,,bylo plucie krwią,i silny bul,,,ale widocznie tak być musi,,,,ale oczywiscie dostawalam ketanol,i troszke pomagało. W szpitalu bylam 4 dni,,wyszalm bez zadnych leków,antybiotyków,,,ito,zero zainteresowania lekarzy moja osobą...pierwszy tydzień bardzo sie meczylam w domu,ale nie narzekałam,po tygodniu wylądowalm w szpitalu z zapetleniem jelit,krótko mówiąc skret jelit dostalam,,ogromny bul brzucha,,wzdecia,,,zatrzymaly sie wszystkie funkcje fizjologiczne,,, Migalki wyleczone ,zagojone,ale problem z jelitami zostal, Nie narzekaj,to wszystko trzeba przezyć i tyle,,,,wez pod uwage to zemiales narkoze,,ja nie,,,,i czym sie jest starszym tym gorzej sie goi,,,a mam 40 lat,,wie zycze powodzenia i zdrowka,,Basia
  3. witajcie migdalkowicze Ja jestem juz 3 miesiacepo zabiegu,zabieg mialam w Zgierzu,-lodzkie.Prawde mowiac bardzo sie ciesze ze mam to juz za sobą,ale jak bym wiedziala ze tak bedzie bolalo to raczej bym sie nie poddala operacji.Z drugiej strony cieszy mnie to ze juz od 3 miesiecy nie zachorowalam na angine,,,co u mnie to nebywale,wiecznie byla angina,ropa w buzi i ogromny smrod niestety.... Tak jak piszecie ze nie ktozy tutaj przesadzaja z opisami o zabiegu,,,ale nie macie racji ,tak mysle,,,,ja jetem kobieta raczej mocno wytrzymalą ba bul,ale jednak nie mpglam go ogarnąc,,sam zabieg wspominam bardzo zle i niemlo,personel ,,lacznie od lekarza ktory mnie operowal byl bardzo niemily,,wstrzykneli mi tylko cos na jezyk i to bylo cale znieczolenie,,,,,,tak tak,,,kazdy dotyk ,kade dotniecie czulam,wiec nie mam co wam sciemniac. W szpitalu bylam 4 doby. N a ten czas jest baradzo dobrze,mimo to mam inny glos,nie moge juz spiewac,,niestety glos jest gorszy,,jakis obcy ,,ale liczylam sie z tym .. Po zabiegu niestety6 nie jadla prawie nic ,nabawilam sie problemow jelitowych,lacznie z pobytem w szpitalu,,lecze sie do dziaj ,wiec nie jest tak dla wszystkich latwo jak by sie to wydawalo, Ja mam 40 lat i byc moze spowodowane to wszystko jest wiekiem????/ wiec usuwajcie to kochani czym predzej,w starszym wieku znosi sie wszystko gorzej ,no i dlugo sie goi,,,tak twierdzi tez moj lekarz.. Pozdrawiam wszystkich ,zycze zdrowka,i wracajcie kochani do zdrowia.BASIA
  4. witam Jutro minie 2 ty od mojego zabiegu,na ten czas czuje sie dobrze,zaczelam norlanie jesc,te wlukniaki w buzi juz mi sie odklejaja ,bardzo mi przeszkadzaja ,ale jakos przezyje.Problem jest z tym ze nabawilam sie problemow z jelitami,w srode trafilam na ostry dyzór do szpitalaz silnym bolem brzucha,okazalo sie ze jelita zaczely sie skrecac,pozatym mialam zaparcie,od tygodnia nie moglam sie zalatwic.A to wszystko przez to ze po zabiego przechodzimy na diete plynna,wiec nasze jelita wariuja,boże użyłam strachu no i ogromnego bolu.Wiec kochani z migdalkami wszystko ok,ide na kontrole w czwartek ,ale zostaje problem jelitowy,,,Zycze wszystkim powodzenia.Basia
  5. P Michale,ciesze sie ze wszystko juz jest za panem.Milelismy zabieg tego samego dnia,tylko ze ja mialam o 11.ja nie spalam po zabiego przez calą noc,gardlo i bol mnie przeroslo,no i te plucie sliny z krwią,owszem na dzien dzisiejszy nawet czuje sie mozliwie dobrze,na tyle ze daje rade juz funkcjonować w domu,choc nie dzwigam nic . Co do gorączki tez mnie trzymalo jeszcze bedąc w domu po zabiegu.Ja mialam tylko niby znieczulenie miejscowe,no i ten jasio,,ale nie wiem co to bylo ,cos mi na jezyk psikneli 2 razy ,czulam wszystko co mi w buzi lekarz grzebal. Mam nadzieje ze bedzie juz tylko lepiej ,oczywiescie ze nie bede juz chorować ,czego sobie i Panu życze.Basia
  6. witajcie kochani,malo was kochani odwiedzam ostatnio,poprostu brak czasu ,od czasu do czasu czytam wszystkie wpisy. Napisze na temat swojej mamy,otoz moja mama miala juz takie kryzyzy ze az strach pomyslec co czeka jeszcze nas ,,,mama obecnie znowu jet w szpitalu,poszla na badania dokladnie wjakim stanie jest jej organizm,mama jest przekonana ze choroba jej usteuje,dlatego ze po ostanim kryzysie kiedy to bylo krwioplucie i okropny kaszel,omdlenia,w szpitalu mama dostawala leki przecoiw krwotoczne ,przeciw bolowe,ogolnie jak byla w domu przez miesiac nie miala ani razu orączki,co w jej stanie bylo dobre ,bo stan podgorączkowy byl u niej ogolnie od sierpnia 2010 r,wiec teraz znowumamy nie wiadomą,co dalej,,jak wyjdą badania???? martwimy sie bardzo.Mama nie pokazuje ,ale bardzo sie boi ,placze,raczej wszystko wie o chorobie,moze nie od nas,ale czyta na orach ,wiec jakąs tam wiedze ma,choc najgorszej wiedzyktorą my znamy nie mowimy mamie.to trudne ,bardzo ,,,Najgorsze jet to ze mama nie ma takiego konkretnego leczenia,ma slabe serce,jedna chemia bardza mamie oslabila,dostala zawalu serca,wiec leczenie jakie kolwiek nie jest brane pod uwage,tylko to zwalczajace silne bule,oczywiscie sterydy,,,ale po nich mama utyla,raczej jest opuchnieta,,przynajmniej tak nam sie wydaje,, Wiecie co jak by mamy tos nie znal to po spotkaniu z mama nie powiedzialo by sie ze mama oolnie jest tak barzo chora,,martwi mnie to tylko czy to nie jest cisza przed burzą,,,,????Strach mamy ogromny, Pozdrawiam serdecznie wszystkich ,zycze duzo sily i wspierajcie swoich chorych ,,to bardzo wazne,,, Przytulam mocno tych ktorym odeszli juz bliscy,,,
  7. witajcie ,dawno mnie nie bylo na forum,poprostu brak czasu.Moja mama od 2 tyg jest w domu,nie ma gorączki,nie ma krwioplucia,ogolnie jest slaba,ale twierdzi ze czuje sie dobrze,.Leczenie jej polegalo na tym ze dostala 3 wlewy chemi,jak narazie koniec,dalsze leczenie jest zakonczone w dlatego ze organizm jest oslabiony,.Brdzo nas to martwi,mamaa miewala rozne bule,ostanio twierdzi ze nic ja nie boli.Czy to mozlewe???/Lekarze ocenaja mamy stan na bardzo zly,twierdzili ze jak do wielkanocy przezyje to bedzie cud,mama zyje i ma sie dobrze[tak twierdzi]ale glos ma bardzo zmieniony,, Powiedzcie prosze czy jak mama dostaje sterydy to one ja pobudzaja do zycie,jest opuchnieta troszke,mmo ze jest teraz strasnzie chuda,choruje mama od 10 grudnia 2010r,jest to zlosliy nowotwor na prawym plucu z przezutem do oskrzele.Martwie sie bardzo,,mama jak do tej pory byla bardzo slaba,wiecznie w szpitalu atu nagle ozdrowienie,,,mimo ze nie miala ani dalszej chemi ,radioterapi,,,,poprostu niccc,,,Czy bedzie juz dobrze,,,,tak bardzo chcielibysmy by cieszyla sie zyciem,,, Wybaczcie ze ten haos ,pisze tak z serca,,czekam na wasze dpowedzi kochani,Max ,nie pisz,,,i tak nie czytam twoich dyndyralow,calkowita zlewka w twojej osobie ,wiec nie mecz sie,
  8. Moniko,tak bardzo mi przykro z owodu odejscia Twojej mamy. Moja mama jest w szpitalu,nadal ma krwioplucie,lekarze mowia ze na swita nie wyjdzie do domu ,bo to zagraza jej zyciu. Napiszcie mimprosze na tego krwioplucia,Mama lezy ,nie kazą jej wstawac ,bo grozi jej krwawienie,ona jest taka chuda,ze czasami boje sie ,ze sie zlamie. Kiedy w niedziele dostala to krwawienie,kiedy wypluwała z usta cos jak skrzepy,,,ale ja to widzialm ze tak bylo cos jak by tobylo jak pluco czy cos innego,byly to takie spore kawalki,co to moglo byc? Martwie sie bardzo.Pozdrawiam wszystkich ,milo ze jest ten topik,milo ze Wy jestescie,jest mi lzej jak tu zagladam,
  9. Gosia-80 witaj ,nieodzywalam sie oniewaz bylam w sanatorium uzdrowiskowym,mam problemy ze zdrowiem ,ale teraz podreperowalam sie,pozatym uspokoilam i odpoczelam . Wiec napisze co u mamy,,otoz mama byla przez ten czas w szpitalu,tata i rodzina opiekowali sie mama,lekarz powiedzial ze mam jechac ,ale ja wrocilam i mama dzisiaj wlasnie dostala krwioplucie,pojechalam dzis do mamy bo chciala jechac na zakupy,tzn chciala wyjsc na powietrze mna spacer,ja i moj synek mielismy mame prowadzic,ale kiedy weszla do auta zaczol sie kaszel silny,zaczela mama krwawic,pluc jakimis skrzepami,boze wystraszylam sie bardzo,mama zaczela mdlec ,slabnac,wiec szybko do domui wezwalismy pogotowie.MAMA jest w szpitalu ,stan jest powazny,lekarz stwierdzil ze do domu nie pozwolą wyjsc bo grozi mamie znow krwotok,boze co to bedzie??? wybaczcie za literowe bledy,,, Jestem bardzo smutna,,,wiem ze stan mamy jest zly,lekarze nie kryli nam nic,pytalismy dokladnie,oni rozkladaja rece,co jakis czas ma wode w plucach wiec jej wysuszaja,,mama jest bardzo trudna ,kloci sie ,a zarazem placze ze juz znia kociec,wiemze sie bardzo boi,dzisiaj jak pogotowie mialo przyjechac plakala strasznie i kazala przyniesc sobie sznurek ,bo ma dosc choroby ,ze chce sie powiesic,boze jakie ma okropne mysli,jak bardzo cierpi,,,.Generalnie w szpitalu od zdiagnozowania chorby jest od 15 grudnia 2010,,czasami wychodzi na kilka dni i znowu wraca Wybaczcie ze nie zaglądam tu,poprostu mam brak czasu,i nie mam ochoty na pisanie,,ale dzisiaj weszlam i przeczytalam ze pamietasz Gosiu o mnie,to mile,i ciesze sie ze mozna porozmawiac na tak ciezkie tematy,poczytam sobie was i napisze jeszcze,pozdrawiam,Basia
  10. witajcie ,co tak tutaj cicho,, maks ,ty tez cichutki , U nas narzie jest dobrze ,tzn mama jest w szpitalu ,ale kryzys minoł,z czego cieszymy sie ,a co bedzie ,,,czas pokarze
  11. do maksa wiesz co ja nie pale,ale zal mi ludzi chorych,ktozycierpia w chorobie i w bólu.Nie wypisuje zadnych bzdur,nie strasz pozatym ludzi kostucha , Pozatymskoro tak wszystko wiesz lepiej od lekarzy to poprostu przedstaw sie, skoro tak mowisz jakie ty masz mądre nowinki ,,,no prosze,wiec jak masz na imie?/acha tego co piszesz nie czytam na dole ,szkoda mi czasu ,wiec udowodnijze jestes wart tego by cie poczytac? A więc?/
  12. do maksa wiesz co ja nie pale,ale zal mi ludzi chorych,ktozycierpia w chorobie i w bólu.Nie wypisuje zadnych bzdur,nie strasz pozatym ludzi kostucha , Pozatymskoro tak wszystko wiesz lepiej od lekarzy to poprostu przedstaw sie, skoro tak mowisz jakie ty masz mądre nowinki ,,,no prosze,wiec jak masz na imie?/acha tego co piszesz nie czytam na dole ,szkoda mi czasu ,wiec udowodnijze jestes wart tego by cie poczytac? A więc?/
  13. Maks,czy tu durnowate swoje glopoty w domu tez opowiadasz?,widac ze nikogo nie straciles,nkt nie choruje,,po ci piszesz jak i tak cie nie czyta,zero zrozumienia i chamstwo z twojej strony,przedstawa sie,anie tak anonimowo piszesz ,czyzbys sie czegos bal czlowieku niby ,,,zauwazylam ze na roznych forach trujesz ludziom z tymi dyndyrylami,daj se na luz, Dlaczego administrator strony pozwala na wpisy tego anonimowca,zablokujcie go,nikt sobie tu nie zyczy jego wpisow.
  14. ajsza,napisz co mialas napisac,nie dlatego ze z ciekawosci,a dlatego ze tak malo wiem o tej chorobie,chce wiedziec co czuje mama,ona malo nam mowi,bo widze ze woli nas nie martwic,znosi wszystko w samotnosci,mysle ze zle robi,my mame wspieramy ,ma w nas oparcie,ale ona jest taka nerwowa,,,
  15. witam,cały dzien spedzilismy dzisiaj w drodze,rano pojechalismy do szpitala do mamy,pozniej pojechalismy do czestochowy , wieczorem znowu bylismy u mamay,mama jest smotna,placze,martwi sie ,plytki krwi jeszcze bardziej spadly,wiec dlej chemi nie bedzie,nadal gorączkuje,w szpitalu nawet nie ma z kim porozmawiac,lekarzy dzisiaj gdzies wcielo,wiec jestesmy w wielkiej niewiedzy.Co dalej bedzie ,niewiemy, Co do pojechania do Gliwic to powiem jutro mamie,ale raczej chyba nie bedzie to mozliwe,to kawal drogi,my jestesmy z LODZI,mama jest zbyt slaba ,potzrebuje caly czas tlenu,ale bardzo ci dziekuje za dobra rade ,jak tylkobedzie to mozliwe napewno mame tam zawieziemy.Mam dzisiaj kiepski dzien,Odezwe sie jutro ,pozdrawiam wszsytkich.
×