Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agal67

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez agal67

  1. My już po bilansie. Maluchy na szczęście załapały się na siatkę centylową bo jeżeli chodzi o Kubusia to miałam pewne obawy. Dostaliśmy skierowanie na morfologię kontrolną bo Kacperek ma troszkę za jasne małżowiny uszne a Kubuś tak do towarzystwa. Sprawdzić nie zaszkodzi. Doriana - widzę, że Twoja pracodawczyni nie dała Ci odpocząć, nie będę komentowała, bo być może to Twój wybór ewentualnie brak wyboru. Uważaj na siebie :) A jeżeli chodzi o moje serce to mam wrażenie, że już nie tylko się kołacze ale również boli w bardzo dziwny sposób - ale mam nadzieję, że się tylko tak niepotrzebnie sama nakręcam :( Od dziś biorę już leki więc może być tylko lepiej ?????????? Anastazja - to fakt, że u Was to akurat te najbardziej zjadliwe okazy ale autorka tematu dobrze robi, że zgłasza te posty do usunięcia. Widzę, że podczytujemy się nawzajem :D Agniecha - moje pytanie w zasadzie dotyczyło tego czy pozwalacie swoim teściom/rodzicom, aby paradowali nago przed Waszymi dziećmi? Ja własnych dzieci się nie wstydzę i często widzą mnie nago ale wiem, że przyjdzie taki moment, że w sposób naturalny i instynktowny zaczną się po prostu wstydzić. Nie chcę, żeby Bartosz powiedzmy w wieku 35 lat biegał przede mną z gołym fiutem tylko dlatego, że podcierałam mu pupę w wieku niemowlęcym. Moje chłopaki uwielbiają wspólne kąpiele poza tym między dziećmi uważam to za normalne problem tkwi w tym, czy moja teściowa nie przekroczyła pewnych granic. Dla mnie jest to oczywiste ale być może większość teściowych tak robi a to ja jestem jakimś rarogiem? Bartosz jakby troszkę lepiej, tylko rano mnie troszkę przestraszył bo powiedział, że jak kaszle to go brzuszek boli. Nigdy tego nie miał więc nie bardzo wiedziałam co mam myśleć. Matko już bym chciała być po tych testach alergicznych, przynajmniej człowiek nie będzie się musiał ciągle zastanawiać co się dzieje i skąd ten kaszel? :( Ida - dziewczyny dobrze Ci radzą i chyba powinnaś posłuchać i iść do lekarza z małą. Ja się panicznie boję wymiotów u dzieci bo to tak jak temperatura może oznaczać początek wielu różnych infekcji. Zuzia - no widzisz umknęłaś mojej uwadze w moim wcześniejszym poście, to znak, że za rzadko zaglądasz !!!! Ambrozja - my mieliśmy problem z moczeniem u Bartosza jak maluchy się urodziły - ale to ewidentnie miało psychiczne podłoże bo szybko przeszło. Mam nadzieję, że usg wyjaśni wiele spraw a w tym i nocne moczenie. aga---p - masz za sobą dwa porody więc mniej więcej już wiesz co Cię czeka. Ja z własnego doświadczenia wiem, że przy pierwszym porodzie, gdyby moja świadomość była większa nigdy w życiu nie pozwoliłabym na przyśpieszenie porodu. To była straszna męka i powinnam była czekać do ostatniej (ale tej bezpiecznej) chwili w domu. Drugi był o niebo lżejszy pomijając czas pierwszej fazy porodu czyli od rozwarcia na dwa palce do pełnego a po tym to już tylko 10 min. i wielka radość. Na to jak będzie po porodzie chyba nikt Ci nie jest w stanie odpowiedzieć, każda z nas ma swoje doświadczenia i nie sądzę, że były to tylko sielskie i anielskie chwile. Na wszystko potrzeba czasu bo nie wiesz dziś jak zachowają się młodsze dzieci, jaką naturę będzie miało maleństwo, jak szybko dojdziesz do siebie po porodzie itd. itd. Czas wszystko pokaże ale jeżeli potrafiłaś dać sobie radę z dwójką to dasz radę i z trójką. Powodzenia Ci życzę i zaglądaj do nas. Kurcze kończę bo nikt nie będzie chciał czytać takiej długiej wypowiedzi, ale jakoś tak się rozpędziłam i aż tyle wyszło :) Pa kochane, będę później
  2. Dzień dobry mamusie! Faktycznie wczorajszy dzień jakiś pustawy na topiku mimo, że tyle mam ostatnio nam przybyło :( Chciałam pochwalić się sukcesem z ostatniej nocy - Kubuś przespał całą noc bez budzenia się a Kacper zrobił nam jedną pobudkę tak na 15 min. i poszedł ponownie spać bez naszej pomocy. Chyba akcja "cych" dobiegła końca i czekają nas już tylko same spokojne noce - wiem pobożne życzenie a dla mnie to i tak bardzo dużo po 2 latach niespania. Wracając do tematu szklanych naczyń to owszem ale pod opieką osoby dorosłej, w przedszkolu dzieci w trakcie obiadu są pilnowane przez 2 wychowawczynie i woźną więc gdyby w razie czego jest z nimi ktoś dorosły. Moja siostra będąc dzieckiem kilkakrotnie ugryzła szklankę i gdyby nie mama to kto wie co mogłoby się stać, w szkole też miałam koleżankę, która w dzieciństwie (mniej więcej w tym wieku co Bartosz) niosąc picie upadła i pół szklanki wbiło jej się w policzek. Fizyczny ból to pikuś w porównaniu z tym jakie upokorzenia musiała znosić ze strony innych dzieci bo była inna. Może rzeczywiście jestem przewrażliwiona ale to chyba lepsze niż mieć pokaleczone dziecko. Na temat golizny też mam odmienne zdanie niż moi teściowie i mój mąż - on potrafi np. zupełnie nago stanąć przed swoimi rodzicami i uważa, że to jest normalne oni zresztą to samo nie czują się skrępowani obecnością syna, gdy są nadzy nie wspominając już, że bez żenady wchodzą sobie np. do łazienki w trakcie gdy drugie siedzi na kibelku i bynajmniej nie chodzi o siusianie. Ja troszkę inaczej zostałam wychowana i uważam, że pewne rzeczy powinny być robione w samotności. Nie mam nic przeciwko temu jak mąż wejdzie mi pod prysznic ale nie jak się załatwiam Strasznie długi ten mój wywód ale nie oczekuję poklasku bo przecież każdy wychowuje dzieci po swojemu. Agacia - witam na naszym topiku troszkę się pogubiłam bo wygląda na to, że dziewczyny Cię znają a ja mam jakąś lukę w pamięci. Kobitki co się dzieje z Wami - Ida, Agaaga, Aines, Można zwariować, Trójka - gdzie jesteście? Dzisiaj idziemy z maluchami na bilans - dla mnie to trochę bez sensu ale odfajkować trzeba. Pozdrawiam wszystkie mamy pa
  3. Coś mnie tknęło i poszłam z Bartoszem do lekarza - zaczął dziwnie kaszlać, jakoś tak inaczej niż zwykle. Okazało się, że to krtań i znowu cała lista lekarstw ale o tyle dobrze, że bez antybiotyku - jako główny lek dostał biseptol. Znowu przerwa w przedszkolu :( Dziewczyny o coś Was zapytam - czy Wy swoim 4-5-cio latkom dajecie jeść już w szklanych naczyniach. Ja mam jeszcze dla Bartosza talerzyki i kubki z laminatu. Sztućcami a w zasadzie jedynie widelcem je metalowym bo te z laminatu zawsze w trakcie jedzenia łamał - bawiąc się nimi po prostu. Mąż mi zarzucił, że troszkę przeginam z tą ostrożnością bo to już duży chłopak. Skąd moje pytanie? Otóż pozwoliłam Bartoszowi zejść na dół do dziadka ale w między czasie musiał gdzieś pojechać i został z moją teściową. Ta zrobiła mu jeść i poszła się kąpać zostawiając go samego. Ponieważ strasznie daje po rurach jak ktoś się kąpie na dole zeszłam po młodego i okazało się, że moje dziecko siedzi sobie przy stole zajada pierogi i popija ze zwykłej szklanki. Moja wyobraźnia od razu zadziałała tym bardziej, że wczoraj zbił babci miskę i mało się nie pokaleczył zresztą nie pierwszy raz. Kiedyś kubek z kakao wyśliznął mu się z rączek i rozbił się o ławę a przecież to samo mogło stać się z tą szklanką. Jest bardzo ciekawy i lubi zaglądać w różne miejsca - parę dni temu znalazł dojście do naszej apteczki i sam zaaplikował sobie tantum verde na szczęście usłyszałam, że otwiera apteczkę i nie zdążył wziąć niczego innego - na dole dziadkowie mają przeróżne mocne leki na swoje dolegliwości - a gdyby tam dobrał się do czegoś. Zresztą jest jeszcze jeden inny powód dla którego zbiegłam na dół jak tylko usłyszałam, że ta zaczęła kąpiel - bez pardonu potrafi wyjść z łazienki zupełnie nago i paradować przed Bartoszem wrrrr Na co mój mąż stwierdził, że zachowuję się jak moherowe berety i żebym troszkę wyluzowała. Też pozwalacie na takie zachowanie dziadkom? Ambrozja - przykro, że mała się tak męczy i że tak długo musicie czekać na usg. Ja sama wiem po sobie, że najgorsze jest czekanie na badania i wyniki i zazwyczaj kończymy na prywatnych gabinetach.
  4. Dziewczyny ja się już żegnam na dzisiaj, trzymajcie kciuki za mnie !!!!!
  5. Matko to rzeczywiście ciupinki urodziłaś. Ja pewnie ponosiłabym jeszcze trochę ale zostawałam sama ze starszym synem (bo mąż na cały dzień szedł do pracy) a wiadomo jak to przy małym dziecku. Dużo pomogła mi mama bo przyjeżdżała co jakiś czas jak się okazało, że trzeba leżeć a teściowa mimo, że piętro niżej za przeproszeniem miała to w dalekim poważaniu, że wnuki mogą się przedwcześnie urodzić. Jak już weszłam w 36 tc to lekarz stwierdził, że już można rodzić i że zazwyczaj jest to normalny termin dla bliźniaków. Którejś nocy zaczęły odchodzić mi wody i już nie było wyjścia. Długo leżały Twoje dzieciaczki w inkubatorach?
  6. Zwariować można - sorki ale musiałam biec do sklepu bo jutro mamy gości więc troszkę dopakowałam lodówkę. Maluchy urodziłam w 36 tygodniu a w zasadzie w pierwszym dniu 37 tygodnia ale liczy się tak jak wcześniej. Mówisz, że ładną wagę miały - toż to kruszynki takie były, że bałam się brać na ręce jak wyjmowali ich z inkubatora do karmienia. Matko jak sobie przypomnę jak pod wpływem kroplówki przelewali mi się przez ręce a trzeba było próbować karmić Czyżby Twoje dzieci były mniejsze? Ja odstawiam od piersi bo mam leki przy których nie można karmić i im wcześniej zacznę brać tym szybciej praca mojego serca się unormuje. Jak nie da rady inaczej to też będę musiała wyjechać choć na 2 dni ale to już konieczność. A w czerwcu kończę 43 lata :P Agniecha - ja już się przyzwyczaiłam, że jak mam liczyć to na samą siebie. Przykro, że koleżanka Cię nie uprzedziła, że z jakichś tam powodów nie będzie ewentualnie mogła Cię odwieźć a na przyszłość bierz pod uwagę, że może się to powtórzyć. Też prze głowę przeleciała mi myśl o myciu okien ale dzisiaj skończyło się na generalnych porządkach w łazience - okna może jeszcze do końca tygodnia też uda mi się umyć. Ida - co z Tobą dziewczyno, już tak Ci dobrze z tym Twoim mężem, że zapomniałaś o nas? Pozdrawiam :)
  7. No nie żartuj, to ja myślałam, że jestem najdłużej karmiącą matką bliźniaków :D A w kwestii sprostowania - to ja jestem najstarsza :(
  8. Zwariować można - witaj tym bardziej, że ja też jestem mamą bliźniaków i jestem bardzo ciekawa doświadczeń innych mam w tej kwestii. Mnie niestety w tej chwili czas goni ale mam nadzieję, że napiszesz coś o sobie do poczytania na potem.
  9. Manika - właśnie mi uświadomiłaś, że z tego wszystkiego zapomnieliśmy o zdjęciach :( Nie mam ani jednego niestety :( Zastanowiło mnie to dlaczego z zapalenie pęcherza zabierasz dziecko do ginekologa. Kiedyś łapałam bardzo często takie zapalenia i w wynikach podobnie pojawiało się wiele rzeczy ale zawsze w takich wypadkach skuteczny był furagin bo żadne urosepty czy temu podobne nie dawały rady. Lekarz ginekolog leczy takie małe dziewczynki? Sorki ale troszkę jestem zaskoczona więc stąd moje pytania. Rozbawiłaś mnie tymi przygotowaniami do ciąży, zresztą kto wiem może teraz są jakieś nowe trendy w tej kwestii a seksowanie się to ostateczność jak wszystko inne zawiedzie :D Według mnie to zdecydowana przesada i popadanie w skrajność ale to nie moja sprawa, każdy robi jak uważa a przecież najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby cel został osiągnięty ;) Agniecha - nie jesteś sama jeżeli chodzi o wstrzymywanie się z podaniem antybiotyku. Kacperka też ostatnio wyleczyłam samymi syropkami i witaminą C, trwało to co prawda dosyć długo ale oszczędziłam mu kolejnej niepotrzebnej dawki antybiotyku - zresztą nie pierwszej. Nie wiem co kieruje lekarzami, że tak szastają tego typu lekarstwami. Doriana - cieszy mnie to, że wróciłaś - uściskałabym to słoneczko :) Sdee - gdyby mój mąż pamiętał to wszystko co mu wykrzyczałam w gniewie to gdyby miał podejście Twojego małżonka już dawno bylibyśmy po rozwodzie. Ja też nieraz usłyszałam coś przykrego pod swoim adresem ale ja nauczyłam swojego lubego, że za takie słowa się przeprasza :P Jeżeli chodzi o obelgi i upokorzenie jakiego doznałam ze strony rodziców męża to zabrakło by pamięci w komputerze żeby o wszystkim napisać. Też nie miałam obrony w mężu ale do czasu jak maluchy się urodziły - sam na własnej skórze się przekonał do jakich słów i czynów jest zdolna jego mamusia. Nie chcę Ci nic radzić ale Twojemu małżonki naprawdę przydałaby się jakaś terapia wstrząsowa, żeby się przekonał co mógłby ewentualnie stracić Może pomyśl o tym, żeby Blankę jednak oddać do przedszkola a Ty mogłabyś iść wtedy do pracy. To na pewno w jakimś stopniu odwróciłoby Twoją uwagę od dręczących Cię myśli o ludziach i miejscu w którym musisz mieszkać. Nie było by to całkowitym rozwiązaniem problemu ale myślę, że z dobrym skutkiem dla Twojego samopoczucia. Przemyśl to wszystko na spokojnie :) Zuzia - dziękuję bo wiem co przeżywasz, ja co prawda karmię piersią i o tyle jest to wygodniejsze, że tylko przemieszczam się do innego łóżka bez konieczności robienia mleka w butelce ale czasami jak w sumie robią mi 2 do 5 pobudek w ciągu nocy to zdrowia brakuje :( Mam tylko nadzieję, że dziś również wieczorne usypianie i nocne pobudki obędą się bez histerii. Mamy na to tydzień (póki mąż jest na urlopie) i chciałabym, żeby wystarczyło nam czasu i konsekwencji. W ogóle dziewczyny dziękuję jeszcze raz za życzenia dla maluchów i gratulacje za nocny sukces.
  10. Doriana - witam Cię :) Moje maluchy chyba nie do końca zdawały sobie sprawę, że to ich święto, jedno jednak nie ulega wątpliwości, że były bardzo zadowolone z powodu nieograniczonej ilości łakoci, których na co dzień im nie dajemy. Prezenty też były trafione, niewielkie co prawda ale najważniejsze, że radość była z nich szczera. Bartosz godnie zniósł fakt, że wszystko kręci się w koło braciszków i bardzo chętnie pomagał przy organizacji. A jeżeli chodzi o zdrowie to niestety jest coraz gorzej, kaszel z dnia na dzień jest bardziej męczący i właśnie od dziś zaczynamy leki, które miał ostatnio przypisane i które łagodziły kaszel :(
  11. W imieniu maluchów dziękuję za wszystkie życzenia - kochane jesteście Sdee - cholerka tak bardzo chciałabym Ci coś sensownego napisać ale nie bardzo wiem co? Przykra sytuacja ale mam nadzieję, że do naprawienia. Boję się, że po części i ja się do tego przyczyniłam wyrażając swoją opinię o egoizmie Twojego męża :( Sdee - noc potęguje strach i złe emocje, jutro spojrzysz na to spokojniejszym okiem. Wiem, że łatwo mówić takie rzeczy, gdy sytuacja nas nie dotyczy. Cholerka chciałabym Cię wesprzeć chociaż słowem ale moje maluchy zaczynają się kręcić i zapewne za moment będę musiała odejść od komputera, ale póki co - wierzę, że wszystko pójdzie w zapomnienie tylko potrzebujecie na to czasu. Faceci czasami mówią rzeczy, które dla nas są jak nóż w plecy a dla nich to tylko słowa. Ty siedzisz i się zamartwiasz i zapewne płaczesz a on już nie pamięta tej rozmowy. Emocje to zły doradca i zazwyczaj pod ich wpływem dochodzi do sytuacji o jakiej piszesz. Czas leczy rany a spokojna rozmowa może wiele wyjaśnić, jutro nie będziesz jeszcze zapewne do tego gotowa ale jak żal i zdenerwowanie minie zobaczysz, że wszystko nie wygląda tak strasznie jak w chwilach tych złych emocji. Życzę Ci spokojnej nocy i oby ranek przyniósł tylko dobre rzeczy dla Ciebie. Nie bądź smutna zobaczysz jutro będzie lepiej ...
  12. Dzień dobry na dobry dzień! Zasypało nas od nowa śniegiem, masakra :( Wpadłam tylko na chwilkę bo u nas dziś mocno zajęty dzień, ale nie mogłam się powstrzymać żeby się z Wami na przywitać nawet przy takiej frekwencji :( Całuski dla wszystkich mam zajrzę wieczorkiem
  13. Dzień dobry laseczki :) Moje dzieci dziś dostały chipsy na śniadanie. Zostawiłam chłopaków pod opieką męża i tradycyjnie miał tylko przypilnować, żeby zjedli śniadanie. Oczywiście nie zauważył, że Bartosz znalazł i otworzył chipsy a dalej to już wiadomo Od poniedziałku mój P ma urlop wiec będzie akurat okazja, żeby dzieciaki oduczyć nocnego cycha ale już dziś na samą myśl mam motylki w żołądku. Myślałam o kilkudniowym wyjeździe do mamy ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak mój zostaje z nimi sam - chyba i tak czekają mnie bezsenne noce i płacz telepatycznie razem z nimi. Przeraża mnie to bo mój P wychodzi z założenia, że dziecko samo powinno się uspokoić więc to co ich czeka chyba mnie przerasta. Najbardziej szkoda mi Kubusia - jest strasznie wrażliwy i rzadko kiedy daje się uspokoić mężowy a jak jest mu źle to wtula się we mnie tak mocno, że czasami mam problem, żeby odwrócić jego uwagę i się uwolnić Sdee - widzę, że dziś już troszkę lepiej się czujesz. Myślę, że z czasem rozwiążecie ten problem z pozytywnym skutkiem dla Ciebie. Jeżeli firma jest rodzinna to tym bardziej dojazdy do pracy nie powinny być problemem bo nie ma takiej presji przełożonego zerkającego na zegarek a poza tym chyba nikt go aż tak bardzo z czasu pracy nie rozlicza bo chyba jest sobie sam panem :) Agniecha - jak tam dolegliwości dzisiaj? Całuski dla wszystkich
  14. Mam nadzieję ale obawiam się, że z czasem staje się to coraz bardziej mniej realne :( A Twój luby nie bierze pod uwagę zmiany pracy rozumiem?
  15. Zapraszam :) W zasadzie wcale się nie dziwię, że dziewczyny umilkły - ile można znosić wyzwiska i zaczepki. U nas już znacznie spokojniej - jakieś sporadyczne wpisy także jak masz ochotę dołączyć do nas nie widzę przeszkód a wręcz przeciwnie :)
  16. Jak ja tołkowałam swojemu, że nie chcę tu mieszkać, że chce się przeprowadzić nawet kosztem naszego rozstania to miał jeden i zasadniczy argument - kasa. Wtedy rzeczywiście zarabiał marnie a Bartoszek był maleńki. Ale obiecał mi też, że jak Bartosz pójdzie do przedszkola a ja znajdę sobie ewentualnie pracę to wrócimy do tematu przeprowadzki. Urodziły się maluchy i temat został ponownie odłożony na później :(
  17. Dziewczyny wpiszę się Wam, żeby chociaż jakiś ruch zrobić na topiku. Mam nadzieję, że się nie wycofałyście i rzeczywiście Wszystkie bardzo aktywnie spędzacie ferie ze swoimi dziećmi. Szkoda byłoby takiego tematu :)
  18. Ja też uwielbiam gotować, ale jak mam 30 min. na cały obiad to już nie za bardzo. Lubię spokój w kuchni, żebym mogła się delektować gotowaniem. Kiedyś robiłam bardzo wymyślne rzeczy teraz aby szybciej, żeby zdążyć ze wszystkim. Gotowanie pod presją już nie sprawia mi tyle radości. A biszkopty to jedyne ciasto, które udaje się w moim piekarniku, poza tym to tradycyjne ciasto na torty a takowy ma być w niedzielę. Na samym początku jak kuchenka była nowa i grzałki działały jak należy zgodnie z temperaturą na wskaźniku to ciasta wychodziły mi bajeczne ale odkąd coś się zepsuło to odechciało mi się nawet myśleć o pieczeniu. Czasami jak mam czas się pobawić z włączaniem i wyłączaniem grzejników to coś upiekę ale to już bardzo sporadycznie. Kubuś zasnął mi na rękach a Kacper jeszcze biega - spłakał się przed chwilką nawet nie wiem dlaczego :( Sdee - a co za zaproszenia zamawiasz? chyba znowu mi coś umknęło :(
  19. Miałam przeczucie jeszcze parę minut i musiałabym piec jeszcze raz. Byłam przy okazji jeszcze na strychu - zajrzałam tylko, woda stoi i znowu trzeba będzie szufelką wybierać. Wcześniej jak próbowałam ścierką zebrać to myślałam, że mi ręce odpadną taka lodowata. Wiecie co nie wiem co się dzieje bo od kilku dniu moje maluchy są takie marudne, że już nie daję rady. Nie wiem zupełnie o co im chodzi, jak do tej pory większość sygnałów rozumiałam to teraz zupełnie się pogubiłam. Wszystko co wcześniej robili z radością teraz poszło w odstawkę, częściej płaczą i rywalizują między sobą. Czasami to już mam ochotę wyjść i nie wrócić. Kiedyś działo się tak jak byli senni lub głodni a teraz dzieje się tak prawie cały czas z przerwami na jakąś bajkę lub chwilowe zainteresowanie którąś z zabawek. Muszę kończyć bo normalnie dwie syrenki stoją koło mnie.
  20. Ja dzisiaj tak z doskoku ;) Właśnie włożyłam następną porcję do piekarnika i za jakieś pół godziny muszę wyłączyć dół bo na bank się podpali :( Agniecha - ja już kiedyś pisałam z jakiego założenia wychodzą moi teściowie - nie ważne co w domu - ważniejsze to co na zewnątrz. Teściowa jest specjalistką od wymyślania co by tu jeszcze zrobić, żeby sąsiadom było szkoda. Tylko, że ona wszystko robi tanim kosztem i po bardzo krótkim czasie skutek jest taki, że nadaje się do naprawy lub wymiany. Nic ekonomicznego podejścia sama prowizorka. Dzisiaj jednak pofatygowała się na strych zobaczyć co się tam dzieje i stwierdziła, że to nie na jej dzisiejsze zdrowie i poszła sobie a ja nic nie mogę zrobić bo przecież nie zostawię dzieci samych Doszłam do wniosku, że mam to gdzieś, zabezpieczyłam miejsce, gdzie mi z sufitu kapie a reszta - czyli strych mnie nie obchodzi. Dentosept - to taki ziołowy środek do płukania przy stanach zapalnych dziąseł i po usunięciu zęba - kiedyś też niestety musiałam stosować. Ida - tak myślałam, że coś Cię męczy sama przez to przechodziłam i też zastanawiałam się czy dalej to kontynuować ale z drugiej strony z jakiej racji mam się komukolwiek tłumaczyć. Najlepiej nie reagować w takich chwilach bo tylko niesmak zostaje. Zajrzę do kuchni :) tak na wszelki wypadek.
  21. A ja właśnie skończyłam piec pierwszego biszkopta - wyszedł całkiem fajnie jak na mój zepsuty piekarnik. Jak bym Wam opisała jak muszę kombinować, żeby ciasto się nie spaliło to byście się uśmiały :) Najważniejsze, że moje metody są skuteczne i pierwsza część tortu urodzinowego maluchów jest gotowa. Wczoraj przez przypadek dowiedziała się, że mój P ma w sobotę jakąś firmową parapetówkę. Wrócił z pracy nic nie wspomniał mi o tym, myślałam, że wymyśli coś na ostatnią chwilę ale nie wytrzymałam i rano zapytałam go o nią. Powiedział mi, że odmówił zaproszenia bo z góry wiedział, że mu nie pozwolę pójść. Skądinąd wiem, że nie lubi tego człowieka i najlepiej było mu zgonić na mnie Fajnie sobie dzisiaj gadamy, każda na inny temat ... :D Uciekam do drugiego biszkopta pa
  22. Agniecha - przyszła i strasznie żałuję tego - kicha, prycha, nos zatkany a ona do dzieci się pcha całować. Ale i tak wczoraj pół dnia z nimi była więc jak miała pozarażać to zrobiła to wczoraj :( Kurwa mać Poszłam na strych a tam wody tyle, że szufelką musiałam zbierać :( Cieknie pęknięciami w ścianie i jedyne co mogę robić to na bieżąco podkładać suche ścierki i nie mam pojęcia skąd mam je brać. Teściowa coś burknęła pod nosem i wcale nie zamierza w tym kierunku nic robić. Wiecie co mnie też to wali niech się leje, więcej tam nie idę.
  23. Ja ostatnio kupiłam nową pastę dla Bartosza signal i tak mu podeszła, że myje zęby kilka razy dziennie. Z maluchami jest troszkę gorzej, bo na razie bardziej myślą, że szczoteczka jest do gryzienia i niż do mycia ale tak czy inaczej chętnie to robią a to najważniejsze. Znowu mam kod Dziewczyny teściowej dalej nie ma choć słyszę, że już się krząta po dole i wcale bym się nie zdziwiła gdyby w ogóle nie przyszła.
×