Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agal67

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez agal67

  1. Dzięki - ale wiedziała, że coś z malinami :)
  2. Hej, hej mamuśki, gdzie jesteście :) U mnie wreszcie wszystko wróciło do normy - mąż w pracy, Bartosz w przedszkolu, maluchy oglądają bajkę a ja chwilę na kafe :D Doriana - zapomniałam wcześniej pogratulować Ci decyzji w sprawie rzucania palenia i trzymam kciuki za Ciebie. No właśnie a gdzie Ty jesteś? Wczoraj nie zajrzałaś do nas, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko oki. Sdee - też gdzieś się zapodziała. Takie małe przemyślenie a propos nauki języków obcych przez małe dzieci. Mam koleżankę, która wyszła za mąż za greka, urodziła córkę. Dziecko było oczywiście dwujęzyczne i zaczynało się jeszcze uczyć angielskiego. Małżeństwo się rozpadło po 3 latach a po 5 moja koleżanka wróciła do Polski. Dziewczynka straciła kontakt z osobami mówiącymi po grecku i bardzo szybko zapomniała tego języka. Zapewne gdyby teraz zaczęła się uczyć greckiego przyszłoby jej to z wielką łatwością bo szybko by sobie przypomniała, woli jednak język angielski a o greckim nawet nie chce słyszeć. Małe dzieci bardzo szybko przyswajają języki obce ale też szybko zapominają. Fakt, że to dobra podstawa do późniejszej nauki w szkole, chyba, że rodzina jest wielojęzyczna wtedy dziecko szlifuje język na co dzień. Ale przecież każdy ma swoją rację a to są tylko moje drobne sugestie :P Goba - ja to zawsze kupowałam sobie oscillococcinum, wiem, że to nie syrop ale mi pomagało. Tak na wszelki wypadek sok malinowy nie jest wskazany w ciąży - ale nie pamiętam dlaczego - a za to często polecany na przeziębienia.
  3. Three - od czasu do czasu i coś niezdrowego można zjeść. Jak Bartosz dostaje chipsy to i maluchy chętnie się podłączają - pod kontrolą oczywiście :) Wiem, że nie powinny ale jak zjedzą raz na tydzień po 5 chipsów to bez przesady nic im się nie stanie, Bartoszowi też całej paczki naraz nie dajemy a colę od święta.
  4. Niestety ja z przykrością muszę stwierdzić, że nie mam się czym pochwalić jeżeli chodzi o dodatkowe zajęcia mojego najstarszego. W zeszłym roku w przedszkolu miał zajęcia z j. angielskiego i nawet lubił na nie chodzić ale z powodu częstych absencji zrezygnowaliśmy bo bywało i tak, że płaciliśmy za cały miesiąc a nie był w tym czasie na ani jednych zajęciach. Zresztą jeżeli płacę za pomoce do j.angielskiego 60zł a dostaję przegraną płytę i kilka skserowanych i spiętych spinaczem kartek to coś jest nie halo. W tym roku jako dodatkowe zajęcia miały być tańce - ale przedszkole chyba zrezygnowało - chciałam, żeby chodził - ale cóż. Wiem, że są domy kultury ale byłby problem z odprowadzaniem i odbieraniem go z zajęć :( Od zerówki będzie miał j. angielski i basen i może uda się z tymi tańcami.
  5. Witam dziewczyny! Dla mnie na szczęście koniec świąt, niesmak pozostał ale co tam, macie rację będą następne :) Doriana - nie wiem jak inne dziewczyny ale ja nie widzę nic złego w tym co napisałaś. Ambrozja nie może odnaleźć się w nowej sytuacji - trochę z powodu hormonów, rodziny, złych komentarzy ... Czasami lepiej powiedzieć coś szczerze i dobitnie niż słodzić w nieskończoność. Ja nie mam zamiaru skazywać Cię na banicję, bo nie ma za co :D W ogóle to co Ci do głowy przyszło? Jesteś konkretna i rzeczowa i chyba o to chodzi. Ja nie widzę tego topiku bez Ciebie. Ambrozja - widzę, że trochę optymizmu wkradło się w Twój ostatni post i tak powinnaś myśleć i podchodzić do tematu a nie tylko zamartwiać się non stop :O Three - szkoda ciuszka, każda pralnia chemiczna usunie Ci taką plamę, wystarczy tylko powiedzieć czym jest zrobiona. Ja kiedyś zalałam sobie spodnie woskiem bardzo niefortunnie bo na bardzo dużej powierzchni. Wróciły z pralni jak nowe. Goba - czyli podobna sytuacja jak u Ambrozji - ogólne zaskoczenie. Niestety każdy musi się oswoić z tą wiadomością. Pamiętam jak ja mamie powiedziałam o bliźniakach - a była to rozmowa telefoniczna - to przez dłuższy czas nic nie mówiła a w końcu jak się odezwała to było to mniej więcej "... ale jak ... przecież w naszej rodzinie nigdy nie było bliźniaków ... to niemożliwe ... może to pomyłka ..." Dopiero na drugi dzień zadzwoniła z gratulacjami :D Dobra dziewczyny, uciekam na razie ale dyżuruje dziś na topiku i będę na bieżąco. Pa buziaki.
  6. Patinka - gratulacje :) Czekamy na dalsze relacje :) Marakuja - dzięki za słowne wsparcie. Cieszę się, że święta udało Ci się spędzić w domu z rodziną i że maluszek chciał jeszcze poczekać :) Teraz to już spoko możesz rodzić :) Ambrozja - strasznie mi przykro, że mamuśki tak zareagowały. Jako kobiety i matkami powinny najlepiej Cię rozumieć i wspierać w takiej chwili a nie wygłaszać tego typu wywody. Myślę, że ta wiadomość była dla nich zbyt dużym zaskoczeniem a ich podejście zmieni się wraz z pojawieniem wnuka/wnuczki. Zobaczysz, że wszystko się odmieni jak maleństwo będzie już na świecie i same się zawstydzą, że nie miałaś w nich wsparcia a ich reakcja była cokolwiek nie na miejscu. Pamiętam też dokładnie jak się czułam jak moja teściowa na wiadomość, że spodziewam się bliźniaków powiedziała mi wprost - "ciekawe czy dasz radę donosić w tym wieku" - i zapewniam Cię, że nie było to wypowiedziane w trosce o swoje przyszłe wnuki, bynajmniej :( Bardzo długo nie ukrywała, że jest wściekła z tego powodu. Co prawda nie wielką i sporadyczną mam w niej pomoc przy dzieciach ale za to uwielbia chwalić się swoimi wnukami i wiem, że je kocha. A Ty kochana nie patrz na opinię innych, dasz sobie doskonale radę i z trójką dzieciaczków. Złe myśli przychodzą i odchodzą to normalne poza tym kto ich nie ma. Musisz pamiętać o swojej rodzinie i o tym maleństwie, które z kilka miesięcy będzie na świecie
  7. Dzięki dziewczyny za te wszystkie słowa otuchy Dzisiaj jest już lepiej, choć jeszcze rano popłakałam sobie. Mąż wczoraj wieczorem, już po powrocie od rodziny zszedł na dół zanieść prezent w naszym imieniu dla teścia bo były jego imieniny. Wrócił po dwóch godzinach pijany bo sobie z mamusią i tatusiem wypił z tej okazji. Po takiej wigilii i nieudanym dniu świątecznym nerwy mi puściły. Wykrzyczałam mu wszystko co mi leżało na sercu, siarczyście poklełam i poszłam spać. Dziś rano mój kochany jak gdyby nigdy nic do przytulanek się zabiera i nic nie pamięta z poprzedniego wieczora. Ręce mi opadły. No ale cóż obiecałam sobie, że dziś ja świętuję więc zastawiłam stół jedzonkiem - siedzimy i sobie podjadamy, oglądamy bajki świąteczne. Dzieciaczki zaraz idą spać a my, żeby trochę spalić kalorii poskaczemy z Bartoszem na jego macie urodzinowej. Teściowie nawet nie zajrzeli dzisiaj do nas - pewnie słyszeli wczorajszą awanturę . Dziewczyny cieszę się, że Wam się wszystko ułożyło i nawet trochę zazdroszczę tym, które mają normalne relacje z teściami. Ja już nie mam siły i ochoty niczego naprawiać bo się po prostu nie da. Z góry wiedziałam, że święta z nimi będą nieudane bo przechodziłam to już wiele razy. Oki dosyć o tym, święta się kończą i jak nie pęknę do jutra to jeszcze przeżyję nie jedne :) Dzięki dziewczyny jeszcze raz, że nie zostawiłyście mojego wpisu bez odzewu Agniecha - nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że dalej coś Ci leży na serduchu :( Patinka - dzięki za życzenia i zaglądaj częściej.
  8. Witam ponownie! Smutno mi i muszę się wygadać. No istny pech!!! Tak jak pisałam wczoraj rodzina po części mi się rozchorowała więc plany wigilijne uległy zmianie. Zeszliśmy na dół do teściów, co prawda niechętnie, ale teściowa zaprosiła swoją matkę więc już dałam za wygraną. Wiedziałam, że będzie ciężko ze względu na maluchy i tylko się umęczymy. Na górze jakoś łatwiej ich dopilnować. Teściowa wigilię zaplanowała na 17:00 (ze względu na matkę) a moje maluchy wstają między 17-18-stą. Doszliśmy z mężem do wniosku, że ich przetrzymamy i pójdą spać dopiero po kolacji. Zdążyłam zjeść barszczyk i gołąbka w sosie grzybowym i musiałam wracać z maluchami na górę bo byli po prostu nie do wytrzymania. Dodam jeszcze, że teściowa wszystko od razu postawiła na stole i zanim zjadłam ledwo ciepły barszczyk - wychłodził się przez zimne pierogi - to reszta jedzenia już wystygła :( Wróciłam na górę a maluchy mimo, że padały ze zmęczenia zamiast spać wpadły w jakąś histerię i zanim z mężem opanowaliśmy sytuację teściowa posprzątała wszystko ze stołu i zakończyła w ten sposób naszą wigilię ok. godz. 19-tej. a sami pojechali na do siostry teścia. Dzisiaj znowu dałam się cholera omamić i przystałam na propozycję teściów, żebyśmy wszyscy pojechali do tejże siostry. Pomyślałam, że skorzystam i trochę odpocznę i wyekspediowałam męża i dzieci razem z teściami. Mieli pojechać na godzinę góra dwie a nie ma ich już 5 godziny. Jakieś dwie godziny temu dzwoniłam do męża to powiedział, że Kubuś zasnął i czekają aż się obudzi a teściowie imprezują. Siedzę więc sama w domu niejako na własne życzenie. Święta mam za przeproszeniem do dupy a jedynym optymistycznym akcentem w tym wszystkim jest to, że moja mama się już w miarę dobrze czuje a syn siostry nie ma już temperatury. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek święta z teściami były normalne i w miarę miłe. Opisałam się i wcale nie jest mi lżej, za to czuję się głupio, że tylko ja jedyna siedzę na kafe. Właśnie mąż dzwonił, że wracają i od razu mi lepiej :) Jutro też jest świąteczny dzień ...
  9. Hejka dziewczyny! Nie liczę na odpowiedź, ale tak z przyzwyczajanie chciałam się przywitać :) Doriana - mąż nie może się oderwać od śledzia pod pierzynką:P Mam nadzieję, że Wasze wigilie były takie jak sobie zaplanowałyście, bo u mnie niestety totalna klapa - ale to po świętach. Dziś będziemy świętowali po swojemu. Mimo fatalnej pogody życzę dużo ciepełka na resztę świąt, buziaki
  10. Kochane wczoraj już nie zdążyłam ale mam nadzieję, że dzisiaj jeszcze to przeczytacie. Nie znam żadnych wierszyków ale: Życzę Wam samych pogodnych dni aby szczęście i uśmiech Was nigdy nie opuszczał aby każdy dzień przynosił same radości Świąt spędzonych w gronie rodziny i miłości spełnionych prezentów i miłych niespodzianek Życzę Wam dużo zdrowia i Waszym rodzinom a szczególnie małym dzieciątkom w brzuszkach Spełnienia marzeń i dużo sił do bycia mamusią Z nadzieją, że spotkamy się jeszcze nie raz na topiku ... WESOŁYCH ŚWIĄT Agata U mnie niestety będzie troszkę smutno, mama zadzwoniła dzisiaj, że bardzo ciśnienie jej skoczyło w nocy i źle się czuje, poza tym najstarszy syn mojej siostry rozchorował się wczoraj na wieczór - grypa go dopadła - więc z mojej rodzinnej wigilii nici. Teściowa też nam zaplanowała niespodziankę - ale to już po świętach Wam napiszę o co chodzi. Najbardziej niepokoję się o mamę, ale twierdzi, że leki już unormowały ciśnienie. Jeszcze raz buziaki i ściskam Was wszystkie cieplutko
  11. Sdee - ja to widzę tak. Zaplanowaliście wigilię u siebie sami, masz wszystko przygotowane i nie masz obowiązku zmieniać planów. Sytuacja cokolwiek niezręczna szczególnie dla Twojego męża chyba, że jest pogodzony z sytuacją. Gdyby rzeczywiście chcieli spędzić ten wieczór z Wami nie odkładali by zaproszenia na ostatnią chwilę. Niepotrzebnie się denerwujesz bo przecież nikt nie może Cię zmusić do tego gdzie masz spędzić wigilię. Odmówiłaś i według mnie to była słuszna decyzja. Zachowanie teścia wskazuje, że przedkłada tą panią nad resztę rodziny, a ta pani szuka chyba aprobaty z waszej strony. A jak w tym wszystkim znajduje się teściowa? Ambrozaj - będziesz cudowną młodą mamusią i nie wiem co jeszcze ma dodać, żebyś w końcu uwierzyła w siebie i przestała się przejmować kretyńskimi komentarzami. Wszystko będzie dobrze i dasz radę - innej opcji nie ma!!!!!! N e s k a - wzajemnie, WESOŁYCH ŚWIĄT.
  12. Cześć kobitki! Trochę późno jak na mnie, ale mieliśmy mały wypadek w domu i musiałam trochę ochłonąć. Dzieciaki w trakcie zabawy wybiły szybę w drzwiach z korytarza do pokoju. Na szczęście jeszcze jak Bartosz był mały podkleiliśmy wszystkie szyby tapetą tak na wszelki wypadek. Dzisiaj się okazało, że na szczęście - szyba popękała w kilku miejscach a na Kacperka, który w tym czasie siedział właśnie pod drzwiami spadło tylko kilka opiłków. Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby taka niezabezpieczona się stłukła i wszystko by poleciało na Kacpra :(:(:( Widzę, że mamy też dobre wieści. Marakuja - cieszę się, że wszystko w miarę się unormowało i święta spędzisz w domu z rodziną. Jesteś rozsądną dziewczynką więc musisz uważać na siebie i pamiętaj następne święta będą znowu za rok a dzidzia musi wytrzymać jeszcze tydzień. Potem już możesz rodzić:) Doriana - przymierzam się do śledzi po pierzynką ale ser to chyba zetrę w ostatniej chwili. Rybę po japońsku wypróbuję przy innej okazji - może na sylwestra, bo też narobiłyście smaczka. Three - dobra organizacja w dużej mierze też zależy od dzieci. Moje są strasznie temperamentne i trudno czasami opanować sytuację - tak jak np. dzisiaj. Nie mówię, że wszystkie dziewczynki ale podobno z nimi jest dużo łatwiej niż z chłopakami. Mąż po 16-tej to też duże ułatwienie. Nie przyjmij tego jako krytyki broń Boże bo nie w tym kierunku zmierzam, ale jak czytam niektóre Wasze wypowiedzi to czasami dochodzę do wniosku, że tylko ja jedyna jestem strasznie niezorganizowana:( Oki uciekam do kuchni, bo jeszcze ogrom roboty przede mną. Buziaki
  13. My jutro kupujemy karpie, tak żeby przez noc tylko w cebulce poleżały a smażyła będę przed samym podaniem. Nie wiem tylko kto zabije? Zawsze mamy z tym problem. Mąż nie chce, teść też zawsze kręci nosem. Poczekamy do jutra zobaczymy zresztą gdzieś czytałam, że sprzedawca na prośbę klienta ma obowiązek zabić rybę, nie wiem czy rzeczywiście jest tak w praktyce. Three - wiesz tak się zastanawiam, jak Ty to robisz, że mając maleńkie dzieci wszystko tak sprawnie Ci wychodzi. Ja pamiętam, że i Bartosza i potem maluchy miałam non stop przy cychu i trudno mi było cokolwiek zrobić w domu. Nawet jak byli już po karmieniu to ciągle upominali się o uwagę. Bartosza to prawie nie wypuszczałam z rąk - tak go dziadkowie rozpieścili, a maluchy wiadomo jak jednego zdążyłam przewinąć to drugi płakał bo był już głodny i tak na zmianę i o ile przy Bartoszu dziadkowie stali nade mną niemal bez przerwy tak z bliźniakami zostałam sama. Pewnie zajęte wszystkie jesteście, zresztą czemu ja się dziwię taka pora. Dobrej nocki życzę Wam mamuśki:) Kurcze Marakuja jak tam u Ciebie?
  14. Doriana - te śledzie to się tak je z marszu. Ja nie przepadam za śledziami solonymi a tu wychodzi, że to będą świeże śledzie z różnościami. Nie trzeba im dać czasu, żeby przegryzły się trochę? Nic nie piszesz na ten temat. Sdee - już kiedyś pisałam, że mam podobne odczucia co do miasta w którym mieszkam, czuję się jakbym musiała tu być za jakąś karę - poza tym duży wpływ na to ma teścia. Chociaż muszę przyznać, że chyba przy okazji, że mróz zelżał to i jej się coś stało. Przed chwilą przyszła zabrać dzieci na dwór - pierwszy raz od lata Agniecha - jak tam Patryś? Marakuja - jak tam się macie? Wracacie do domu?
  15. Dzień dobry kobitki!!! Ulala ale się porobiło!!! Marakuja trzymaj się kochana, dzięki Bogu teraz są takie sposoby i środki, że można cuda zdziałać. Ja maluchy urodziłam miesiąc wcześniej i wszystko jest oki. Lekarzem nie jestem ale nie wiem czy w takiej sytuacji nie byłoby bezpieczniej dla dziecka zostać trochę dłużej w szpitalu, żeby tak upewnić się na 100%, że wszystko jest oki. W domu masz pomoc i ma kto zająć się przygotowaniem świąt. Już Cię trochę poznałyśmy i pewnie po powrocie ze szpitala weźmiesz się do roboty zamiast odpoczywać:( Takie jest moje zdanie i przepraszam, że się szarogęsię. Wszystko będzie dobrze bo musi, jesteś dzielna i dasz radę a zrobisz i tak jak zechcesz:) Agniecha - widzę, że żyjesz moim życiem i na odwrót tylko w innym czasie i w innych okolicznościach. Problemy finansowe były i będą i nie raz zastanawialiśmy się co zrobić, żeby wystarczyło. Fakt, że ostatnio mamy ich coraz mniej ale kosztem niestety nieobecności mojego męża w domu. U Ciebie remont w trakcie a nam szykuje się na lato. Nie sypiam po nocach bo grzyb wyłazi nam z każdego kąta. Biegam i zmywam go różnymi środkami ale znika tylko na jakiś czas. Ostatnio rozmawiałam z budowlańcem i niestety uświadomił nam, że jedynym i skutecznym środkiem będzie remont całego piętra :( Do lata już pewnie osiwieję z tego wszystkiego. Chcieliśmy ocieplić dom i nie mielibyśmy tego problemu ale teściowie nie mieli kasy, żeby się dołożyć a w międzyczasie wydali nie wiele mniej na kostkę przed domem, wjazd do garażu, schody do piwnicy i coś w rodzaju dużej altany w ogrodzie. Żeby sąsiadom było szkoda. A zapomniałam jeszcze o tym, że w tym samym czasie zmienili samochód. Na to wszystko była kasa. Także kochana głowa do góry. Święta trwają tylko 2 dni a jakby teściowa zaczęła coś marudzić to powiedz wprost, że na więcej Was nie stać bo zdrowie dziecka jest ważniejsze a to kosztuje. Trzymam kciuki za Patrysia - czego dzieciaczki muszą tak się nacierpieć? On pewnie kiedyś z tego wyrośnie ale mogę sobie tylko wyobrazić ile nerwów i strachu Was to kosztuje. Życzę zdrówka i udanych świąt w domku a nie w szpitalu. Doriana - bardzo chętnie zrobiłabym te śledzie więc poproszę o przepis. Tantum verde wczoraj taśmowo poszło wszyscy dostali i dzięki temu nie było problemu z podaniem, bo maluchy naśladują w wielu rzeczach Bartosza. Dałam jeszcze nurofen i jakiś syrop i dzisiaj u Kacperka jest oki. a i Kubuś nie zagorączkował. Lekarza sobie chyba jednak daruję. Goba - jestem tego samego zdania co Doriana, dziecko nie było pod Twoją opieką więc nie powinnaś mieć sobie nic do zarzucenia. Szkoda oczywiście dziewczynki bo się nacierpiała ale mogło jej się to zdarzyć gdziekolwiek indziej. Dzieci i tak będą się dalej razem bawiły gorzej może być tylko z wami dorosłymi jeżeli mama tej dziewczynki będzie obwiniała Ciebie lub Twoje dziecko za ten wypadek. Ale z tego co piszesz to raczej wasze relacje się nie zmieniły:) Matko kończę bo mi dzieci dom rozniosą. Pominęłam kilka dziewczyn sorki ale muszę lecieć. Trzymajcie się cieplutko. Do potem jak to mówi Kubuś Puchatek :D
  16. Doriana - śledzie pod pierzynką to te z majonezem i mielonymi orzechami czy jeszcze coś innego?
  17. Miałam kiepski dzień i dobrze, że już się kończy. Zasypiam na siedząco a wszystko wskazuje, że dzisiejsza noc też nie będzie łatwa bo Kacper kaszle coraz bardziej. Zobaczymy. Poszłam po pierogi i niestety okazało się, że za późno, nie przyjmują już zamówień na typowe świąteczne:( Jutro mam do odebrania zwykłe z kapustą i pieczarkami. Dla mnie styknie. Tych tradycyjnych uszek przywiezie mi mama. Three - nie wiem czy powinnam o tym pisać, ale gdzieś niedawno czytałam, że panga to strasznie toksyczna ryba. Ponoć w takich warunkach jest hodowana, że powinna "świecić" w ciemności. Co do naszych karpi pewnie też jest mnóstwo zastrzeżeń ale tą rybę akurat jem tylko raz do roku. Lubię za to pstrąga. Śledzie od dziecka uwielbiam. Jutro zajmę się szynką i karczkiem - muszę zrobić marynatę, wszystko ponacierać i zostawić do czwartku. Mam jeszcze w planie zacząć kapustę z grochem i zrobić śledzie a reszta już na czwartek. Obawiam się tylko, że na ciasto nie wystarczy mi już czasu więc pewnie będę musiała coś kupić:( Ale nudzę, uciekam bo nie mam weny. Nie mój dzień:( Życzę Wam dobrej nocki, buziaki
  18. Agniecha - mam nadzieję, że masz znowu problem z netem i nic poważniejszego się nie dzieje? Doriana - widzę, że też lubisz rybki:D
  19. Witam mamuśki! Ja tylko na chwilkę, żeby się przywitać. Bartosz niby już oki ale Kacper za to strasznie kaszlał w nocy. Matko to się chyba nigdy nie skończy :( Mało spałam dzisiaj i padam a i nastrój w związku z powyższym kiepski:( Muszę dzisiaj się sprężyć, bo święta już tuż tuż a ja nic jeszcze nie zrobiłam. Na wigilię mam podzielone zadania i nie muszę sama wszystkiego przygotowywać ale przecież jest jeszcze 2 dni świąt i coś trzeba jeść, na szczęście o pierwszej będę miała pomoc do dzieci i mam nadzieję trochę nadgonić to wszystko. Pozdrawiam Was wszystkie pa. Jeszcze będę dzisiaj :)
  20. Wiecie co - to chyba się już nie zmieni, znowu opisałam się jak głupia i poszło się gonić. Już po gościu w sensie, że już sobie poszedł. Zastanawialiśmy się z mężem czy jeszcze kiedyś do nas przyjdzie po tym co dzisiaj przeżył z naszymi dziećmi :D Wyglądało na to, że sprawiało mu to przyjemność ale jak było naprawdę to wie tylko on. Ja niestety mam post, biorę lekarstwa jeszcze przez 5 dni i dopiero po kontroli u lekarza pewnie po świętach zobaczy się jak będzie:( Ale przytulanki dozwolone :P Ja taką maskarę przeżyłam jak chrzciliśmy bliźniaki. Jak jeszcze kiedykolwiek przyszłoby mi chrzcić dzieci to albo będzie to sam chrzest albo przy wieczornej mszy tak przy okazji. Pewnie wielu osobom się to nie spodoba ale to było traumatyczne przeżycie dla nas i dzieci na życzenie księży. Sorki nie chciałam ranić niczyich uczuć ale tak to pamiętam. Jak to pójdzie, to na dzisiaj tyle bo zmykam kąpać maluchy tzn. mąż kąpie a ja wycieram i usypiam. Pa do jutra buziaki
  21. Jestem, jestem tylko mamy gościa i trochę nie wypada zasiadać przy komputerze. W zasadzie to kolega męża ale zawsze gość. Dzieciaki go obłażą i tak się zastanawiam czy mu to odpowiada bo się śmieje, czy się śmieje bo nie ma innego wyjścia? Three - ja mam 42 lata i mieszkam w woj. lubelskim. Pewnie dlatego już tak się nie przejmuję zmianami w moim ciele, bo niektóre rzeczy w moim wieku są już naturalne i nieuchronne :) Zapomniałam Wam napisać, że z wynikami cytologii czekałam na męża aż wróci z pracy. Na moje słowa "dwójka nie do leczenia" mało nie zemdlał bo zrozumiał, że rak w stadium już nie do leczenia. Dawno nie widziałam go w takim stanie, zupełnie nieświadomie zafundowałabym mężowi zawał:( Uciekam, bo mąż się niecierpliwi, miłej konwersacji. Pa
  22. dobra jesteś :D :D :D :D - pomarańczki jędrniuchne :D :D :D
  23. Jeżeli chodzi o wygląd piersi - ja raczej z tych co mają niewielki biust 75B więc nie miało co obwisnąć. Przy ciążach niewiele się powiększyły, po urodzeniu na jakieś trzy miesiące wielkość się podwoiła ale nawet rozstępy mi się nie zrobiły. Nie są już może takie jak przed karmieniem ale bez przesady nie przeobraziły się w dwie wiszące skarpetki. Komentarze owszem ironiczne szczególnie ze strony teściów ale nimi akurat się nie przejmuję. Wyobraź sobie, że jak urodziłam Bartoszka to teściowa nie kazała mi tak często przystawiać dziecka do piersi bo mi pokarmu zabraknie :D (właśnie z powodu ich wielkości) a przecież chociaż 6 m-cy muszę go karmić. To się franca zdziwiła jak nie tylko na 6 m-cy wystarczyło. Nie ma chyba osoby, która słysząc, że jeszcze karmię nie spojrzałaby ze zdziwieniem na mój mały biust. Parę razy zostałam ugryziona i bardzo bolało ale to tylko wtedy, gdy wyrzynały się pierwsze ząbki. Dwa razy dostałam zapalenia piersi - straszny ból i wysoka temperatura przez nawał pokarmu, nawet dwójka nie dawała rady. Poza tym innego bólu nie pamiętam. O przepraszam na początku jak dzieciaczki uczyły się cuchać - to też bolało.
×