Gdy czytam to, co piszecie to resztki wsłosów stają mi dęba... Zresztą, Polska to taki kraj, gdzie prawo jest rozumiane bardzo relatywnie. Znam przypadek dziewczyny, której własny ojciec zmajstrował łącznie trójkę dzieci. Gdy sprawa wyszła na jaw, to tzw. opnia publiczna zaszczuwała dziewczynę... A smaczku sprawie niech doda jeszcze to, że matka dziewczyny broniła męża, jak lwica, przed wsadzeniem do więzienia... Wreszcie facet poszedł siedzieć, ale smród pozostał. Co lepiej, sąsiedzi tej rodziny nadal mają pretensje do sądu, że wsadził gwałciciela... Oto mamy piękny obraz moralności... I jak tu nie kląć niczym nieokrzesany kapral...
Do --> Ewa w raju.
Przeczytałem uwaznie to, co napisałaś i dodam jedno. Taką cichą prośbę. Nigdy nie żałuj decyzji odejścia od dręczyciela, bez względu na przyczyny dręczenia. Masz niezbywalne prawo do szczęścia. I nikt nie może sobie nawet próbować go Tobie odebrać...