Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Apple28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Czesc wszystkim, Jestem nowa... i sama nie wiem, ale licze, ze to Wy mi pomozecie zrozumiec ze tu juz nic nie da sie uratowac. Wyszlam za maz 2 lata temu, po rocznej znajomosci. Moj M. ma silny charakter, ale ja lubie takich facetow... ale oczywiscie bez przesady. Po slubie wszystko bylo ok, male klotnie i wieksze, ale to sie chyba kazdemu moze przytrafic... pozniej zaszlam w ciaze i urodzil nam sie piekny synek. I moj swiat nagle sie caly zmienil. Ja przestalam istniec dla M. wlasciwie mysle ze do dzis nie istnieje. Wciaz ma o wszystko do mnie pretensje, jak ma dobry humor to wszystko jest OK, jak ma zly to oczywiscie zaczyna sie jazda. On jest wiecznie zmeczony, bo ma tyleeee obowoazkow, jest oczywiscie najlepszym ojcem na swiecie, choc to ja oczywiscie w wiekszosci zajmuje sie naszym synkiem... nie mam sily. Wczoraj rozmawialam z nim i tlumacze ze zycie to kompromisy, rozmowa, pozniej mnie przytulil i bylo milo. A dzis rano, pozniewaz musialam wyjsc z domu wczesnie wstalam 6,20... syn tez sie zaraz obudzil... i co zrobil - oczywiscie pojechal po mnie, ze to moja wina, ze on nie pospal dluzej bo dzwonil moj budzik, ze on nie mogl sie wyspac... nie wiem, moze za malo przykladow podaje, ale zostane u Was na dluzej jesli mnie przyjmiecie i moze po jakims czasie bedzie mozna stwierdzic czy to moja wina, czy jednam mam racje i jestem ofiara przemocy psychicznej...
×