Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zakochana_wariatka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zakochana_wariatka

  1. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    na poczatku naszego związku mieli. To byla jego platoniczna milosc z czasów jak miał naście lat...ale nic im nie wyszło bo ona zaczęła byc z jego kumplem. Mieli kontakt, jak on to mowił zawsze traktował ją jak kolezankę z którą moze sobie pogadac "na poziomie" Ale laska coraz bardziej przesadzała... Nastawiala go przeciwko mnie, on oczywiscie nie brał tego pod uwagę, ukladalo nam się fajnie nie narzekam, chcoiaz caly czas mialam wrazenie że on coś do niej czuje i w ogóle, czulam ze ona jest obecna miedzy nami:( Laska nie powiem ladna, chociaz nie czuję się gorsza, to z czasem przez nia nabawilam sie tylu kompleksów, i moze przez to byly moje wyrzuty, pretensje w Jego stronę...;> Ona tez jednoczesnie UDAWALA moja kolezaneczke, stad wiem, ze niezle z niej ziółko, z jej zwierzen itp. Teraz juz nie maja kontaktu przez jej durne zachowanie. Powiedział jej parę słów, myslac ze sie odczepi ale nie daje za wygraną... Osiągnela swój cel i ja bym byla w szoku jakby On teraz nagle coś od Niej chciał;>
  2. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    takiotoon słuchaj ale ja mu nigdy niczego nie zabraniałam ma mnóstwo kolezanek, bo jest jedynym facetem na roku może sobie z kolegami chodzic gdzie chce i kiedy chce i nigdy nic nie mówię...nigdy nie mam zalu ani pretensji, ale ona????? Laska która co chwile mi przysyla smsy, co to ona nie robi z moim D. w danej chwili kiedy on np wlasnie jest ze mna:o,albo pisze mi że on mnie w chuja robi non stop a ja się daję...:o Co Ty byś zrobił? Masakra...........jest tak żałosna ze to az momentami jest smieszne. On już próbował z nią rozmawiac, ale jak grochem o ścianę... Non stop to samo;>
  3. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    :( dzieki piterek...własnie próbuję znalezc gdzieś Twoja historię...
  4. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    no właśnie-obydwoje...:o
  5. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    ale jesli on mi powie ze juz nie chce ze mna byc? bo skoro teraz na pytanie "co dalej z nami?" odpowiada "nie wiem" to co ja mam sobie myslec? Moim zdaniem to o niczym dobrym nie swiadczy....:(
  6. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    No nie wiem kochany, nie wiem... Właśnie przed chwilą gadaliśmy, co prawda na komunikatorze bo nie mamy okazji inaczej póki co, ale rozmowa byla mega ostra i zakończyła się tekstem "nie pisz już do mnie" z jego strony:( Na pytanie czy chce definitywnie zakonczyc nasz związek odpowiedział "nie wiem", nasłuchałam się, że ma dosc mojego ciąglego wypominania jej.......... poza tym powiedział też ze już nie wierzy w moja miłośc do niego... masakra.................... chce mi się wyc...tylko tyle!Myślę, że on już sobie da spokój, ze juz mi nie zaufa, i ze juz nie bedzie chcial ze mna byc... A ja naprawdę go kocham...:(
  7. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    Słuchajcie ja mam 23 lata, ta laska 19 i jest uważana przez wszystkich za tanią łatwą kurewkę... Nie wiem dlaczego doszło do tego, że rozwaliła mi związek... Czy to była moja wina, jego, nasza czy tej szmaty? Rozmyślam dzisiaj nad tym cały dzien, gapię się w telefon, na przemian z komputerem...wegetuję:( Chyba dopiero teraz dotarło do mnie co się stało, że to juz koniec, i że chyba powrotu nie będzie... on milczy, nie walczy, a może ja zbyt szybko czegoś od Niego oczekuję? Jedyne co zrobił w tym kierunku to napisał na gg(co też mnie rozjebało) że NIE CHCIAŁ TEGO POWIEDZIEC...zbyłam go więc dał sobie spokój? A jeśli się podda i skreśli to wszystko? ..............................................
  8. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    powiem tak. on już niby taki większy kontakt zerwał z nią już dawno, może od czasu do czasu gadali na gg ale to co robiła ona to było nie do przyjęcia... moją koleżankę też udawała, był taki czas, pisała mi wtedy różne dziwne rzeczy na jego temat, np. ze do niej dzwonił, albo pisał na gg i proponował spotkanie;> przegladnelam sobie parę razy te ich rozmowy i nic tam takiego nie widziałam, a on nie wie że znam jego hasło na gg, wiec nie sądze zeby je usuwał;> bardziej chodziło jej o to żeby nas skłócic, czy coś...i jej się to wzorowo udało...on się nadal nie odzywa a ja tonę we łzach:( Ostatnio już rozmawiali ze sobą, zjechał ją i w ogóle, wyzwał za to co robi i zabronił cokolwiek do mnie pisac... Jezdzą jednak razem pociągami czasem do domu, no i ostatnio dostalam od Niej smsa że jadą i siedzą i rozmawiają sobie razem... Wiedziałam że jechac mogą, ale rozmawiac to on już z nią nie ma raczej o czym:o Myślałam że sam mi powie o tym że ją widział przelotem, ale oczywiście tego nie zrobił:( Powiedział tylko że nie chciał znowu klótni na ten temat...i nie sądził że ona coś takiego wymyśli znowu, bo niby jak gadali to obiecała mu że już nie będzie do mnie pisac:o(widziałam tamtą ich rozmowę) no... I o to się pokłócilismy, tzn. ja nic nie powiedziałam, tylko tyle że chciałabym takie rzeczy wiedziec od Niego, a nie od Niej...i przestałam z Nim gadac...:( Na uczelni się jeszcze widzielismy tego samego dnia(czyt.wczoraj) i normalnie ze mna rozmawiał, pozniej mielismy się spotkac po zajeciach no i zadzwonił do mnie jak skonczyl, powiedziec że jedzie do domu, bo po tym co zaszlo wczesniej nie ma ochoty ze mna spedzac czasu... Jeszcze pozniej udało mu się mnie upokorzyc, jak bieglam za Nim przez pół dworca, blagajac zeby ze mna porozmawiał, a na koniec uslyszalam to co uslyszałam:oczyli to co pisałam wczesniej... Nasz zwiazek nigdy nie był łatwy... 3 lata wzlotów i potężnych upadków...ale nigdy on nie milczał tak długo:( Serce mi pęka po prostu...ehhh
  9. zakochana_wariatka

    Rozstanie

    hej. ja wlasnie wczoraj rozstałam się ze swoim chłopakiem, z którym byłam w związku 3 lata...co więcej wczoraj była nasza 3 rocznica bycia ze sobą... pokłócilismy się jak zwykle ostatnio o Jego "eks" przyjaciółeczkę która zajebiście mieszała między Nami ostatnimi czasy, a my ponieśliśmy się emocjom i wyszło co wyszło... on zakończył 3 wspólne lata jednym zdaniem"to moze juz przestańmy byc ze sobą"-czy jakoś podobnie...ja się odwróciłam na pięcie i odeszłam.... później wrócił do domu, I NA GG!! napisał mi ze nie chciał tego powiedziec, że był zły, bo po prostu ma dosc tych kłótni o Nią.... Ja mu tylko napisałam, ze już powiedział wszystko i że nie mam ochoty z Nim rozmawiac bo mnie upokorzył. Odpowiedział na to "to pa" i do dzisiaj milczy:( Ja nie mogę sobie znaleźc miejsca.Oczywiscie nie odzywam się do Niego co jest bardzo trudne i nie daję sobie z tym rady, czekam na Jego krok, ale wydaje mi się, że owy juz nie nastapi... Po 3 latach zostałam maksymalnie upokorzona, chociaz to już nie pierwszy raz... Kocham go strasznie, i błagam pomóżcie mi przetrwac to wszystko...:(
  10. Dziewczyny zakończyłam związek ze swoim D. Tzn. on zakończył....:( Doszło do tego wczoraj, w naszą 3 rocznicę bycia razem.... Fajnie co? Poszlo o to, że nie powiedział mi jednej istotnej dla mnie sprawy, dotyczącej tamtej szmaty...nic ważnego, ale wiedział dobrze, jak bardzo jestem przewrażliwiona na jej punkcie i że dobrze byloby jakby mi mówił o tym że sie widzieli, niż mialabym sie tego dowiedziec od Niej i to jeszcze z podkoloryzowanymi faktami jak to zwykle bywało... W rezultacie dosłownie na moment się obraziłam, moze nawet nie obraziłam , ale okazałam swoje wkurwienie, na co on zareagował wyjątkowo gwałtownie, wyzwał mnie od głupich, a na koniec stwierdził, że "to moze nie bądźmy już razem" Ja słysząc ten tekst, odwróciłam się na pięcie i odeszłam:( On odrazu po dotarciu do domu, napisał mi że nie chciał tego powiedziec, ale był zły, bo jej już dawno nie ma itp. Napisałam mu więc że nie chce mi się z Nim gadac, ze powiedział już wszystko i nara:(do dzisiaj się nie odzywa i pewnie się juz nie odezwie...:( A ja jeszcze czekam...:(głupia ja... W chwili obecnej czuję pustkę, nienawidzę go, że znowu zjebał wszystko przez Nią, a do niej najchętniej napisałabym jaką jest zdzirą... Nienawidzę suczyska. Nie wiem.nic już nie wiem co robic.
  11. Dziewczyny, wiecie co... Szkoda ze juz nie piszemy jak kiedys:( Zaczelam czytac nas od poczatku i doszlam do wniosku ze znow sie zepsułam...że znowu "kocham za bardzo":( Nie mam sily zeby z tym walczyc i chyba dlatego się psuje znów:(
  12. A ja Wam życzę aby ten świąteczny czas był dla Was chwilą jaką możecie spędzić bez zmartwień w gronie najbliższych ukochanych osób I aby nastepny 2010 rok był czasem radości i szczęścia i aby wszystkie wasze marzenia mogły się spełnić Wesołych Świąt laseczki:***
  13. dziewczyny, tak mi smutno i źle dzisiaj........masakra!;( jest tu któraś z Was, potrzebuje pogaaaaaaaaaaadac... Nie wiem co sie ze mna dzieje, jestem tak niespokojna, pełna obaw... zrozumialam ze go szalenie kocham i nigdy w zyciu bym nie chciala go stracic;( nigdy..... ale mnie naszło, kurwa!!!!!!!!! pierdolona milosc:o
  14. hej laseczki:) ano imprezuje sie imprezuje;)...potrzeba mi było chyba tego oderwania się od rzeczywistości szarej i ponurej:o :D ale udalo się...chociaż na chwilkę;) ja nadal szukam pracy i już mnie cholera trafia że znikad sie nie odzywają do mnie, nie rozumiem kogo oni przyjmują na te stanowiska, czy to znajomosci sa potrzebne, czy jak?:o:o:o nie wiem... jesli chodzi o moją Miłośc to jest różnie... naprawdę już był moment że chcielismy się rozstac, bo dochodzilismy do wniosku, ze nie umiemy juz normalnie ze sobą rozmawiac, są tylko kłótnie wyrzuty pretensje-i nic więcej.....wiec same rozumiecie.Jaki to sens? A zaczelo sie wiadomo od czego, ja jak już wam pisalam stracilam zaufanie do Niego, i jakoś, mimo, że on sie zmienił na lepsze, nie umialam mu tego zapomniec:o Zaprosił mnie do siebie na weekend(ten co minął wlasnie) a ja zamiast cieszyc się ze wspólnych chwil zabawialam się w wypominanie tego co było kiedyś...a przecież dając mu tę szansę powinnam przekreślic wszystko co było i tak jakby zacząc zwiazek od początku, zapominajac o tym co było, czyż nie? dzisiaj odbyła się wlasnie miedzy Nami taka poważna rozmowa, nie pierwsza w ostatnich dniach:o już padly slowa ze to nie ma sensu, że lepiej sie rozstac, i w ogóle... Powiedzialam mu, że ja już nie mam sił o to walczyc, prosic o kolejną szansę, że jesli on nie ma ochoty ze mną byc, niech odejdzie, możemy ewentualnie spotkac się po nowym roku, jak sobie przemyślimy niektóre sprawy, zatesknimy czy cos......i odeszłam! Później przypadkowo spotkaliśmy się po zajęciach przy szatni, sam podszedł, przytulił, dał buzi, pogadał już normalnie(???) Niedawno napisał smsa, ze jak wracał do domu, to spotkał Mikołaja a ten przekazał coś dla mnie...i w ogóle taki miły był.... Ale teraz plan jest taki, że biorę sie za siebie.... w sensie, ze musze naprawde cos postanowic. albo odchodzę, albo daje nam tą szansę i zamykam się raz na zawsze jeśli chodzi o nią...bo tylko to wszystko niszczy-tez bym chyba miala dosc na jego miejscu:] Czuję , że on mnie kocha ja kocham jego tylko chyba jakoś pogubiliśmy się w tym wszystkim.....oboje! no to teraz piszczie co u was? Fanta pogoniłaś tego swojego o te prace?znalazł juz cos czy nadal tylko siedzi i nic nie robi? Lady jak Ty sie 3massz?Jak Twój nowy partner:) Napisz cos wiecej;) Penelloppe a jak u CIebie;>jak twój "mężuś"?I dzieciaczki? Piszcie :P zakochana juz napisala, teraz wasza kolej:P
  15. Fanta a mi się wydaje ze jedynym i ostatecznym wyjściem z tej sytuacji jest powiedzenie dosc i koniec. Możesz przez to tylko zyskac, bo moze dojdzie do Jego główki, jak Cie straci, ze źle się zachowuje........... Wiem, może byc bardzo ciężko, ale chyba z tej sytuacji nie ma już wyjscia, wydaje mi się, że rozmowy tu juz nie pomogą....... Spakuj walizki, jesli masz sie gdzie przenieśc to ZRÓB TO!!!!! Nie wiem, moze źle myślę, ale ja bym zrobila tak chyba na Twoim Miejscu... Jest zbyt pewny Ciebie-ukróc mu to!!!!!!!!
  16. Ehh PeneLoppe:( współczuję... Jedyne co mogę dla Ciebie zrobic to mocno jakoś wirtualnie przytulic, powiedziec Trzymaj Się , jakoś wierzę że jeszcze się ułoży, że będzie dobrze, że sobie poradzisz...bo jesteś silna-i masz dla kogo byc silna Twój "mąż" zachowuje się skandalicznie...masakra-brak słów mi po prostu na okreslenie tego co on wyprawia:o brak słów... Ehhh dziewczyny... Ja już się przeprowadziłam w zeszlym tyg. nie wiem czy Wam pisałam, w całej przeprowadzce i w ogóle w szukaniu nowego lokum pomógł mi mój D. :) Spisał się nie powiem...chociaż nie wiem dlaczego pozwoliłam sobie na to, żeby On mi pomagał, po tym wszystkim co w zeszlym tygodniu przez Niego przeżyłam:o szok... On nadal twierdzi, że do Niej nie dzwonił, że to ona sobie coś wymyśliła, po prostu jest tak tego pewien, że aż ja zaczynam wierzyc w to, że naprawdę się z Nią nie kontaktował.... Na weekend mnie zaprosił do siebie, pojechałam, bo co miałam do stracenia...było naprawdę fajnie, w pt pojechaliśmy do aquaparku, w sb trochę osobno, bo coś tacie pomagał, ja siedzialam z Jego mamą... Ale wczoraj...hmm...zaczelismy rozmawiac... Powiedział mi parę "istotnych" rzeczy...aczkolwiek nie wiem ile w tym jest prawdy, ale bardzo chcę mu wierzyc, tak bardzo bardzo chcę... Powiedział mi, że przez tą całą sytuację, zrozumiał jak bardzo mnie kocha, jak bardzo chce ze mną byc, i jak bardzo mu na mnie zależy...powtórzył to kilkanaście razy patrząc mi prosto w oczy...:o Już sama nie wiem co mam o tym myślec... Co myślec o tym że niby do Niej telefonował Co myślec o tym że mówi jak mówi Sama już nie wiem... Niby się stara, ale strasznie się boję myślec, ze to chwilowe, bo wiele razy się już starał, a jak wyczuł, że jest na pewnym gruncie wszystko wracało na złe tory... Na przyszły weekend zaprosił mnie już do kina na film:P Boże wogle siedzę w mojej nowej kuchni i kurwa non stop rozmyślam...dobrze jeszcze ze nie palę, bo pewnie wypaliłabym teraz ze 30 papierosów... Ale tak sobie myślę, jesli naprawde by mu nie zależało, to po co pomagałby mi w szukaniu mieszkania, w przeprowadzce, po co mówiłby mi takie rzeczy...;> Zgłupiałam dziewczyny.................. Faceci....:o ciężki orzech:o
  17. Fanta uwierz mi że nie mam zielonego pojecia jak to naprawde z Nimi bylo... Musze sama podjac decyzje komu uwierzyc czy jej czy jemu...:( Masakrycznie sie z tym czuje... Najchetniej jak pisalam wczesniej jebnelabym to wszystko w pizdu:( ale za cholere nie umiem:( gdzie moja godnosc?:( gdzie mój honor?:( ni ma:(
  18. ehhh ile ja bym oddała, by zamieszkac z moim:(:(:( niestety narazie jest to niemożliwe, nie ma ku temu warunków...albo ktoś z nas nie chce ich stworzyc, bo za szybko... też bym wszystko oddala by mieszkac z Nim-wszystko wszystko wszystko:( ehhh a kiedys juz mieszkalismy razem:( ja bym olala wszystkie zasady i kierowala sie sercem i tym co czujesz a nie opinia innych...na chuj ci ta opinia? sorry za wyrazenie:)
  19. tak ja wiem...ale dzisiaj jestem w szoku:( kazdy by tak myslał...tymbardziej ze on sie nawet nie odezwie, nie zapyta jak sie czuje:( nic...tylko tyle co wczoraj...
  20. Mam wymieniac? Przede wszystkim studia-a on mnie ostrzegał, że bedzie ciezko, zebym sie uczyla na jego bledach, bo on rok temu malo co nie zwalił roku przez to samo:( I tak mam juz rok do tyłu, bo mialam trudna sytuacje........ Wiec kolejny rok to dla mnie cios, a dla Niego oznaka ze cos ze mna nie tak...:(
  21. Ale tu nie chodzi o słabośc, tylko o to, że nic nie mogę w życiu osiągnąc...:(:(:( same porażki...
  22. Odrazu...ale przecież sprawa się wyjaśniła(z uczelnią)dopiero wczoraj...więc wczoraj jeszcze ze mną był. Ale boje sie ze jak to wszystko przemyśli, to dojdzie do wniosku, że nie chce byc z kimś takim jak ja... Chciałabym mu pokazac, że potrafie wiele osiągnąc, ale boję się, że mi się nie uda...:( myślę strasznie pesymistycznie, ale zauważylam ze ostatnio nic mi się w zyciu nie uklada... Wiec po co mu taka baba?????????
  23. Wychodze z założenia ze faceci nie lubią lasek, którym nigdy nic w życiu nie wychodzi...które nic nie osiągnęły-takie bez ambicji... Ja w tym momencie się taką laską okazałam...i tak strasznie się boję, że on mnie z tego powodu zostawi...:(:(:( boże jak to boli...
  24. Ehh Peneloppe:( zabilabym tego Twojego "męża"-szok, jak mozna byc takim czlowiekiem dla najblizszych sobie osób...:o uciekac, unikac, po prostu odejsc?Rozumiem jak nie ma dzieci-bo zycie pisze rozne scenariusze i roznie to bywa, ale sam chcial, sam chcial zalozyc z Toba rodzinę, a teraz ucieka od odpowiedzialnosci...:o dla mnie to chore i strasznie o Nim świadczy... Już nawet nie wiem kochana co Ci poradzic:( mam pustke w glowie i nie wiem jak z kimś takim postępowac:o nie mam pojecia...:( Zostalas sama z tym wszystkim, i mam nadzieje, że on kiedys zrozumie swoj blad, ale bedzie juz za pozno-i bedzie cierpial tak jak Ty cierpisz:( szkoda mi strasznie Ciebie i Twoich chlopców:( Ehhh... Stara... Twoja historia też mega zakręcona:( wszystko pieknie ladnie a tu nagle taki bum:o ktory tak strasznie skomplikowal Ci zycie...Jemu w sumie też:( nie wiem co mam myslec...:o dzisiaj coś nie myślę racjonalnie i nie wiem czy jestem w stanie jakos dobrze doradzic-bo sama mam kupe problemów z którymi nie umiem sobie dac rady, a co dopiero radzic innym:o Musisz sie kierowac zarówno rozsadkiem, masz dziecko, masz dla kogo zyc, i dla kogo byc rozsadnym i odpowiedzialnym...Musisz sie trzymac wlasnie dla tego dziecka... Smutna ta historia...tak jak u Peneloppe...faceci bojac sie odpowiedzialnosci za wlasne czyny uciekaja i ranią, a w waszym przypadku nie tylko Was ale i te małe niewinne istotki, ktorych tak bardzo chcieli:( Masakra. Mój do mnie jeszcze wczoraj dzwonił, dlaczego nie odpisalam mu na smsa, pozniej jeszcze raz na skejpie............ Po tej calej aferze na uczelni boje sie strasznie, że nie bedzie chcial juz ze mna byc.........ze odejdzie, ze znajdzie sobie kogos mądrzejszego, fajniejszego...:( że nie bedzie chcial byc ze mna o to co sie stalo:( nie wiem czemu odnosze takie wrazenie:( ale strasznie sie tego boję......wiem, ze co ma byc to bedzie, ze na sile go nie zatrzymam, i ze jak nie bedzie chcial ze mna byc to odejdzie.... Niby mnie wspiera, niby wczoraj, kiedy najbardziej tego potrzebowalam byl przy mnie, to boje sie ze ktoregos dnia po prostu stwierdzi, ze jestem za slaba dla Niego, ze nie moge przejsc przez te zakichane studia, ze nic tak na prawde nie mam i ze nic nie osiagne...A nie chce zeby tak o mnie myslal, a wiem ze moze...:( Boje sie tego co przede mna strasznie.Chce znalezc te prace, odbic sie od dna, moze w taki sposob mu pokazac, ze cos jestem warta...zrobic to zakichane prawo jazdy na ktore nigdy nie mialam pieniedzy:(:(:( i jednoczesnie w slimaczym tempie skonczyc te durne studia:( Ale czy uda mi sie to osiagnac?:( sama nie wiem... W ogóle przez pomyłkę wyslalam mu smsa dzis rano o tresci ":(" strasznie zaluje, bo mialam sie do Niego nie odzywac(wiem takie dziecinne gierki)ale po prostu chcialam zeby sobie to wszystko przemyslal...tak porzadnie!!!!!!bez kontaktu ze mną...:( a tu co, omyłkowy sms, ktory mial byc do przyjaciółki a z przyzwyczajenia wcisnelam jego nr i chuj:o Jakie to wszystko zakrecone...masakra!
  25. kłamstwo ma krótkie nogi-jak to się mówi, nawet w takich codziennych sprawach kiedy się kłamie, druga osoba traci zaufanie...:/ a u nas to nie byly takie zwykłe sprawy... Chodziło o inną kobietę, tzn. jego koleżankę, z którą parę lat temu kręcił(nie wiem czy o Niej pisalam)... generalnie to chodzilo o to, że odkryłam, że zapisał sobie jej nr pod nazwą jako jego wujek:o wiem, że nic nie pisał do niej, po prostu ten nr miał, jak sie tlumaczył, wolał oszczedzic kłotni i chciał mi zrobic na złośc:o super, co? kłamstwo nr 2.impreza. nigdy przenigdy nie mialam do Niego pretensji, kiedy chodził sam z kolegami na balety, wrecz go wyganialam, bo robił to dosc rzadko... w srodę miał urodziny(spedzilismy je razem), a w czwartek wlasnie mial isc na swoja wioskę z kolegami posiedziec...w sumie umawialismy sie (ja + on+oni) na sobote(ale gdzies na balety), żeby się pobawic... jak wyszlo przez przypadek, nie byl na wiosce a pojechał na jakies dicho, oczywiscie mowil mi ze byli tylko na wiosce i nigdzie indziej... pozniej jak sie wydalo, tlumaczyl klamstwo tym, ze nie chcial zeby mi było przykro, bo planowalismy isc w sobote a on poszedl w ten czwartek... oczywiscie żal mam o to, że okłamał, mógł powiedziec prawde, i tak bym nie miala nic przeciwko, bo bylam zajeta nauką na kolokwium:oa on w koncu niech sie bawi-urodziny to urodziny, i kazdy ma prawo je obchodzic jak mu sie podoba...proste... Ale wlasnie w ten czwartek zadzwonil do mnie chyba o 2 w nocy i zapytal czy moze przyjsc do mnie, bo chce sie ze mna zobaczyc... oczywiscie jak wyszly na jaw te wszystkie klamstewka tak sie wkurwilam, że powiedzialam mu, że mam dosc tego, ze juz mu nigdy nie zaufam, że dla mnie to koniec i zeby sobie poszedl... i wiecie co?????? zaczal latac za mna jak oszalaly...nie poszedl na zajecia-tylko czekał pod moja salą, gdzie ja pisalam kolokwium, jak pozniej stwierdzil, żebym mu nie uciekła:o pozniej wyciagnal mnie na dlugi spacer, ja bylam zimna i w ogóle obojetna, chociaz serducho mówiło co innego... on caly czas powtarza ze zrozumial juz swoj blad i ze chce ze mna byc, ze kocha mnie i juz nigdy nie bedzie mial przede mna zadnych tajemnic... mi ręce opadają, bo wczorajszy dzien-jak dotad jeden z najgorszych w moim życiu...:((((((((((((((((((((((((( mam dosc... napisalam mu wieczorem smsa, że nie dam rady z Nim byc, bo nie zaufam mu znowu, że nie potrafię, i że jak mnie kocha-to żeby pozwolił mi odejśc:( raport jeszcze nie doszedł:( a miał dzisiaj przyjechac po mnie i mielismy jechac do Niego:( ehhh
×