Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

joanka35

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez joanka35

  1. monia2152, moja mama zmarła 18.04.2010r. Do dzisiaj myślę, że ona wróci:( Ja byłam przy każdej chemii. Moja mama brała ją po trzy dni leżąc w szpitalu co 5 tygodni. Na każdą brałam urlop, zawoziłam ją (nie mieszkałam z mamą tylko ok.50 km. od niej, do szpitala 70 km) i siedziałam od rana do południa. Jak jej włanczali te kroplówki ok. 9,00 (3 butelki) to trwało to tak ze 3 -4 godziny. Zależy jak miała ustawione. W tym czasie siedziałam, rozmawiałam, robiłam picie, podawałam kaczkę, a jak mama spała to milczałam, czasem czytałam książkę. Na początku było ok, potem mama bardzo słaba już była. Zawsze czekałam aż jej odłączą to dziadostwo, brałam pod paszkę, zaprowadzałam do toalety. Jechałam do domu po obiedzie, jak zjadła. I tak 3 dni. Latałam do pielęgniarek po środki na sen, albo na zaparcia. Jestem szczęśliwa, że chociaż tyle mogłam dla mamy zrobić, była wspaniałym człowiekiem. Nie będę Ci pisać co Cię jeszcze być może czeka, musisz przez to przejść. Pamiętaj, że walczymy do końca i staraj się zrobić jak najwięcej abyś potem nie żałowała. A cuda się zdarzają:) Trzymam kciuki za Was!
  2. ja też zamiast złożyć życzenia dla swojej mamy, zmuszona jestem zapalić znicz:( Dla wszystkich naszych zmarłych mam Ci, co jeszcze możecie, doceniajcie taki wielki skarb jakim jest mama
  3. Moniko B. nie jest łatwo, czas może i leczy rany ale jak straci się kogoś tak bliskiego jak mama (czy też tato) to trudno przejść nad tym do porządku dziennego. Jak sobie radzę? Rzuciłam się w wir obowiązków, pracy. Brak mi czasu na okrągło, wtedy nie myślę. Bo jak mam chwilkę to zaraz oglądam zdjęcia i płaczę. Rozmyślam. Dlatego wyszukuję sobie jakieś zajęcia na okrągło, do tego dom i dzieci. Nauczyłam się żyć z bólem w sercu, dzuszę to w sobie aby nie obarczać innych. Nie zrozumie tego ten kto nikogo tak bliskiego nie stracił. Można mówić, że przykro, że będzie ok. ale nie będzie. Dlatego pisz jeżeli tego potrzebujesz, ja się po części zamknęłam w sobie, nie pocieszam Cię bo poprostu nie potrafię. Trzymaj się cieplutko
  4. Przykre to jest ale prawdziwe...Ta choroba zbiera żniwo. Trzymajcie się dzielnie!
  5. Moniko B. my to rozumiemy, też tak się dziś czujemy, chociaż od smierci mojej mamci i tausia od Ona Odpowiada minął już rok. Codziennie analizuję każdą sytuację, myślę co by było gdyby. A może mogłam więcej, dlaczego ona? Itp. Nauczyłam się żyć z tym bólem w sercu. Szczególnie przeżywam mamy urodziny, imieniny, za niedługo Dzień Matki. Ja już nie mam do kogo powiedzieć MAMO. Strasznie mi tego brakuje. Dlatego nie uważam aby to co piszesz było głupie, to wypływa z Twojego serca, piszesz co czujesz. Pozdrawiam Cię mocno i ściskam. Przytulam Cię Ona Odpowiada...
  6. Moniko, przyjmij wyrazy współczucia:( W tym samym dniu ale w zeszłym roku odeszła moja mama. Jest strata nie do opisania. Trzymaj się dzielnie. Dla Twojwj mamy Pomyśl, że ona już nie cierpi....
  7. Dzisiaj mija pierwsza rocznica śmierci mojej mamy:(
  8. Moniko, jesteśmy z Tobą myślami. Tylko tyle możemy zrobić. A Ty się trzymaj mocno. Dużo siły teraz potrzebujesz
  9. Witam. Moj mama walczyła 7 m-cy. Też umarła nagle, niby mieliśmy świadomość, że tak to się skończy ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko. Moja mama zmarła w nocy i mam nadzieję, że nie cierpiała. Też nie zdążyłam się z nią pożegnać, mogłam ją ucałować i przytulić dopiero rano. Co do bólu i tęsknoty to cały czas trwa, tylko nauczyłam się z tym żyć:( 18.04.2011r. mija rok od śmierci najbliższej mi osoby, mojej mamy:( Przeszliśmy wszystko o czym piszecie: szpitale, chemię, kroplówki, hospicjum domowe itp. Też pisałam o tym na tym forum i każdej dobrej wiadomości łapałam się jak ostatniej deski ratunku, cały czas miałam nadzieję. Podpisuję się obiema rękami pod tym, że należy starać się ten czas jaki nam został dany spędzić z chorą, bliską nam osobą, bo ten czas nie WRÓCI. Skończy się i koniec, nie ma powrotu. Też żałuję, że może mogłam więcej coś zrobić, lub więcej z nią przebywać ale tak wyszło i nie przywrócę utraconych dni. Trzymajcie się mocno
  10. gosia_80 to pytanie będziesz sobie jeszcze długo zadawać. Moja mama zmarła 18.04.2010r. (pomału rok) i ja cały czas mam w głowie myśl, czy zrobiłam wszystko?? Wydaje mi się, że więcej się nie dało ale może jednak? Nie znajdziesz na nie odpowiedzi.
  11. basia38 moja mam też była nerwowa ale dostawała leki na uspokojenie, antydepresanty ale nie pamiętam nazwy. Po nich było ok. Te leki zażywała do końca. Moja mama żyła 7 m-cy:( Po tygodniu od diagnozy dostała pierwszą chemię więc szybko. Na początku było rewelacyjnie, trochę ją nudziło kilka dni po chemii ale potem stawała na nogi. Z czasem coraz gorzej. Na ostatnią chemię musiałam autem podjeżdżać pod sam szpital i ją wyprowadzać bo nie miała siły a wczesniej szła z parkingu bez problemu. Ta choroba postępuje w strasznym tempie i wszystkim Wam bardzo współczuję. Ale zawsze jest nadzieja, ona umiera oststnia. Pamiętajcie o tym. Pozdrawiam.
  12. gosia_80 dla każdego z nas wiadomość o chorobie naszych bliskich była ogromnym szokiem. Musisz sie trzymać dzielnie i wspierać mamę. Moja odeszła 18.04.2010r. po 7 m-cach walki. Do dzisiaj jest mi strasznie źle z tego powodu, tęsknię za nią i myślę o niej na okrągło. Ale cóż, takie są koleje losu. Pisz tutaj a napewno będzie Ci lżej. Ja też się dość mocno udzielałam na tym forum, teraz już tylko czytam...nie mam nawet siły Was pocieszać kochane ale codziennie zaglądam i trzymam mocno kciuki za Waszych bliskich. Pozdrawiam.
  13. Viola555305, przyjmij wyrazy współczucia:( tato się już nie męczy, pomyśl o tym.
  14. asia 630, przyjmij wyrazy współczucia. Łączę się z Tobą w bólu:( (*)(*)(*)
  15. Viola555205, bardzo mi przyko z powodu Twojego taty. Ta bezsilność jest najgorsza:( Musisz być dzielna. Bliscy choryk na raka osób, są wystawieni na ogromną próbę, którą muszą przejść bezbłędnie. Trzeba zrobić wszystko aby te ostatnie dni były dla chorego jak najlepsze. Choćby resztkami sił. Ja też w ten sposób czyniłam i teraz we śnie moja mamcia mówi mi, że jest szczęśliwa. Strasznie mnie to podnosi na duchu. Z jednej strony ogromny żal i niewyobrażalna tęsknota a z drugiej świadomość tego, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy. Trzymam za Ciebie kciuki Violu, pisz tu do nas, wyżal się. My możemy pomóc tylko dobrym słowem. Pa!
  16. asia 630, strasznie, strasznie Ci współczuję. Popłakałam się czytając Twojego posta i w duchu podziękowałam Bogu, że moja mamcia odeszła dość szybko, nie zaznając aż tylu cierpień (chociaz swoje przeszła). Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy patrzyłabym na nią jak Ty teraz na tatę i w zasadzie nie mogąc jej pomóc. Serce mi pęka normalnie. Asiu, musisz być bardzo, bardzo silna i jakoś to znieść, wiedz, że dla taty jest to większy ciężar niż dla ciebie. Dziwię się tylko dlaczego tata nie dostaje jednak morfiny. Byłby spokojniejszy, wiecej spałby i może odszedłby mniej świadomy. Boże, co on musi czuć teraz! Trzymam bardzo mocno kciuki za Ciebie i Twoją mamę, abyście znalazły jeszcze na tyle sił aby wytrwać do końca.
  17. Agusia 122, przyjmij wyrazy współczucia. Jest mi strasznie Was żal dziewczyny, trzymajcie się!
  18. gosia 74, przyjmij wyrazy wspólczucia:(
  19. Gosiakrupa, moja mama po pierwszych chemiach (chyba 3 cykle) w pierwszy dzień czuła się wyśmienicie. Kryzys nadchodził trzeciego dnia, trzymało ją potem z 7 dni. Była słaba, senna, brak apetytu, nudności. Potem dochodziła do siebie i trzbabyło jechać na kolejna chemię (dostawała co 3 tygodnie). Trzymaj się!
  20. niusia2, szczere wyrazy współczucia:( Moja mamcia odeszła 18.04.2010r. i też nie potrafię do dzisiaj w to uwierzyć, ciągle mi się wydaje, że wróci. Śni mi się i ze mną rozmawia. Słyszę jej głos, czuję dotyk. Trudno pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby, trzeba nauczyć się z tym żyć. Cały czas trzymam kciuki za walczących, bądźcie dobrej myśli. Będę to powtarzała do znudzenia: nadzieja umiera ostatnia.
  21. miło Cię widzieć andzia:) Co tam u Ciebie? U mnie bez zmian, czas leci, wszystko się toczy niby tak samo ale...ciągle mi brak mamy. Mój rodzinny dom już nie jest tym domem co kiedyś, mama wszystko trzymała w ryzach. Nawet nie chce mi się tam jeździć za często. Nie wiem jakie święta będą w tym roku? Zawsze się na nie cieszyłam a teraz jak o nich pomyślę to odczuwam strach, niepokój. Ciągle mam w sobie niedosyt, że może jednak nie zrobiłam wszystkiego aby mamie pomóc? Wiem, że to głupie ale ciągle o tym myślę. Strasznie współczuję wszystkim, których bliscy zachorowali na tę wstrętną chorobę. Musicie walczyć do końca, bo zawsze jest nadzieja. Trzeba myśleć pozytywnie i starać się aby nasi chorzy tak myśleli. Wiem, że to nie jest łatwe ale do wykonania:) Nie można zrażać się tym, że innym się nie udało i porównywać stan chorego do przypadków opisanych na tym forum. Każdy organizm jest inny. Póki jest chęć i siła do walki to trzeba walczyć. Trzymam bardzo mocno kciuki za Was wszystkich i za Waszych bliskich. Myślami jestem z Wami codziennie, bo nie potrafię zapomnieć o tym forum:) Trochę łez tu wylałam. Pozdrawiam.
  22. Moja mama żyła 7 miesięcy:( Już 5 miesięcy nie ma jej z nami, żal okrutny:( już nic nie jest takie same:( Trzymajcie się!
  23. Hej! Czytam Was codziennie dziewczyny ale nie mam siły pisać, kiedyś lepiej wychodziło mi pocieszanie a dziś? cóż, może mi się odmieni. Trzymam mocno kciuki za wszystkich walczących. Dzisiaj mija 4 m-ce od odejścia mojej mamci:(
  24. lubudubu76 przyjmij wyrazy współczucia:(
×