Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asik123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asik123

  1. Hej, zdjęcia obejrzę jutro, bo zaraz wyłączam komputer. Meaa, Nadziejko - to było wiadome, że wasze spotkanie się uda :) My zawsze jak spotykamy się ze znajomymi z małymi dziećmi to nie mogę się napatrzeć, jak maluchy się razem bawią. Nie umieją jeszcze mówić, a potrafią świetnie bawić się w gonito albo jeden drugiego pcha na jeździku. Takie spotkania to super sprawa! Baryłko - ja nieraz robię Krzysiowi obiadki z mrożonych warzyw. Podobno takie warzywa mają prawie tyle samo wartości co świeże. A o tej porze w warzywniaku dużego wyboru nie ma - albo szklarniowe albo przywiezione z drugiego końca świata.
  2. Eh, dziewczyny, chyba wszystkie babcie i dziadkowie mają zakodowane "dokarmianie" wnuków ;) U nas jest to samo. Już się pogodziłam z tym, że u babci ciasteczko musi być. A jak mówię mojej mamie, że mam dla Krzysia np. banana na deserek, to ona pyta "a co to za deser, owoc" i daje mu biszkopta :o ale odwiedzamy dziadków raz na tydzień, więc już się pogodziłam z tym, że w trakcie wizyt posiłki Krzysia ulegają zmianie. Amorku, mam nadzieję, że obiadek Kubusiowi zasmakuje. Mamunia - bo nie pamiętam do końca, jak to jest z tym niegryzieniem Zosi. Ona żadnych kawałków nie chce jeść? Tylko papki? Próbowałaś różnych jedzonek? Np skórkę od chleba, ulubione ciasteczko, chrupek, owoce? Chyba szykuje się zmiana pogody, bo moje dziecko śpi już 2,5 h, a ja po kawce, a i tak słaniam się na nogach.
  3. cześć Ewcia, biedny Eryczek :( uściskaj go od ciotki! I biedna ty, bo pewnie jesteś strasznie niewyspana. My wciąż mamy tylko 6 ząbków i na razie nie zapowiada się na kolejne. Krzyś każdej nocy budzi się z płaczem po kilka razy, ale zwykle wystarczy dać mu smoka i się uspokaja. Nie mam pojęcia, co jest przyczyną tych pobudek. My wczoraj byliśmy w trójwymiarowym kinie na Avatarze. Jejku, jak mi się podobał ten film! Ogląda się go w tych specjalnych okularach 3D. Świetne wrażenia, a przedstawiony świat zapiera dech w piersiach. Wszystkim polecam! W normalnym kinie też się go ogląda w tych okularach. Po seansie trzeba było oddać okulary obsłudze i trochę mi się nieswojo zrobiło, jak kilka metrów dalej zobaczyłam bramki. A dokładnie wtedy zastanawiałam się, ilu ludzi próbuje zwinąć takie okulary. Takie coś chyba tylko w Polsce... Do Krzysia na ten czas przyjechała niania. Nie kazaliśmy jej go kąpać, bo nigdy tego nie robiła, więc go tylko przemyła myjką. Potem ze śmiechem nam opowiadała, że w trakcie tego mycia Krzyś był wyraźnie oburzony i cały czas jej coś tłumaczył i gestykulował. Pewnie mówił : "Tam czeka na mnie rybka i kaczuszka, czemu nie nalewasz wody do wanny?" ;) Wczoraj była kolejna konfrontacja z kuzynem i znowu mu zabierał zabawki i jedzenie, ale szwagierka była twarda i kazała mu oddawać zabrane rzeczy Krzysiowi. Jeszcze trochę, a Krzyś też nauczy się, że trzeba walczyć o swoje. Oj, już niedługo będą nam się bić chłopaki ;)
  4. Meaa, Nadziejko - ależ macie fajnie, że możecie się spotkać na żywo :) Już widzę nasze dwie modelki w akcji :) Koniecznie poróbcie fotki! Miłego dnia wszystkim :)
  5. Amorku, nasz Krzyś też kiedyś tak wyrżnął w bok łóżka, że miałam wrażenie, że widzę wgniecenie w główce. Może czaszki naszych dzieci są jeszcze takie delikatne, że rzeczywiście po uderzeniu potrafią się wgnieść na chwilę? Widok był przerażający, ale tak samo jak u ciebie po chwili już wszystko było ok. Współczuję przeżyć. Pewnie każdą z nas nieraz jeszcze takie coś czeka.
  6. a właśnie Patusia, zapomniałam cię przywitać w naszym gronie - bardzo fajnie, że do nas dołączyłaś :) Odpowiadając na twoje pytanie - ja mam na podkarpacie baaaaaaardzo daleko. Ja myślę, że to bardzo fajnie, że mamy i tatusiowie mają inne pomysły na spędzanie czasu z dzieckiem. Czasem jak patrzę na mojego męża, jak się bawi z Krzysiem, to aż zazdroszczę mu pomysłowości. Z kolei on pewnie nie wpadłby na wiele zabaw, które ja wymyśliłam. I to jest fajne, że się tak uzupełniamy. Szkoda tylko, że ostatnio widuje się z Krzysiem tylko godzinę dziennie... Mam nadzieję, że w końcu trochę zwolni tempo w pracy.
  7. hej Baryłko, Cari - dzięki za miłe słowa, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Cari - u mnie jest tak samo jak u ciebie - na tatę Krzyś się cieszy jak wariat, a ja jestem jak powietrze. Nawet mnie na zdjęciach nie pokazuje, a wszystkich innych tak. Wydaje mi się, że jestem tak oczywistym elementem jego życia, że traktuje mnie jak część siebie. A jak przychodzi tata z pracy (a nigdy nie wiem kiedy, więc nie ma przygotowań tak jak u ciebie), to na dźwięk klucza w drzwiach Krzyś rzuca wszystko, krzyczy "tatatatata" i biegnie do drzwi. A potem nie odpuszcza go na krok, idzie z nim zdjąć kurtkę, umyć ręce itd. To chyba normalne, że bardziej cieszy się na tego, co go rzadko widzi. Ale też mi czasem przykro, że nie jestem dla niego żadną atrakcją.
  8. Meaa -tłuszczu za dużo nie było, ale fakt, sera sporo poszło. Z pewnością nie jest to danie niskokaloryczne :D
  9. Jeszcze na chwilę zostanę w temacie kulinarnym - Krzyś umie pokazywać "jakie dobre" - klepie się po brzuszku. Zawsze mnie informuje, czy to, co mu podałam, jest smaczne, czy nie. Jeśli klepie się po brzuszku bez pytania, to znaczy, że jest pychota :) Jeśli na zapytanie, to znaczy, że może być. A jak mimo pytania się nie klepie, to znaczy "mamo nie rób tego więcej" :D
  10. aha, to jeszcze do tego mojego dzisiejszego przepisu dodam, że ja pokroiłam filet na kilka plasterków, żeby lepiej się obsmażył. A dla nas na obiad też zrobiłam pyszne danie - kotlety w serze i płatkach migdałów.Też wam podam, może się przyda, jak nie będziecie miały pomysłu na obiad. Przygotować panierkę: starty żółty ser i płatki migdałów w proporcji 2:1. Nie powiem wam, ile to wagowo wychodzi, zobaczycie w praktyce. Zawsze można dokroić sera i dorzucić płatków, jak będzie za mało. Schab pokroić na plastry jak do kotletów, lekko rozbić. Przyprawić solą i pieprzem. Otoczyć po kolei: w mące, potem w jajku, a na końcu w mieszance ser+migdały. Smażyć na patelni przez ok.5 minut na każdej stronie. Potem przełożyć do piekarnika i tam smażyć przez kolejne 20 minut. Ja podaję to z makaronem "falbanki". Ugotowany makaron wrzucam na patelnię, na której smażyłam kotlety i lekko podsmażam. Na końcu smażenia dorzucam resztę panierki serowo-migdałowej, która mi została. Smacznego :)
  11. Meaa - przynajmniej na razie masz spokój z nocnikiem. Ja za to dzięki moim narzekaniom dowiedziałam się od dziewczyn paru mądrych rzeczy. I wiem już, że Krzyś nie jest wyjątkiem, gdy szuka kącika, żeby się załatwić do pieluchy ;) A jak pisałaś o tym wypadku, i że "teraz płacze", to byłam przekonana, że to ta babka płacze, co spowodowała wypadek :D A tu się okazuje, że chodziło o miłość twojego męża do bryki ;)
  12. Amorku - ja podsmażam na maśle, ale myślę, że na oliwie też można. Tylko wydaje mi się, że na maśle będzie lepszy sosik. Ja też zaczęłam się zastanawiać nad butkami w domu i chyba zrobię tak jak ty - trochę w butkach, a trochę bez. Poszperałam na ten temat w internecie i generalnie piszą, żeby kupować butki jak dziecko zaczyna samodzielnie chodzić - póki uczy się chodzić przy meblach to nie potrzebuje butków i niech sobie tupta na paluszkach. Znalazłam nawet opinię odwrotną do tej, o której piszą dziewczyny: "Rodzice często zastanawiają się nad faktem, czy ich dziecko może biegać na bosaka po mieszkaniu. Oczywiście może, ale pod warunkiem, iż mamy w domu miękkie dywany, które nie spowodują wykoślawienia stóp. W momencie, kiedy nasza podłoga wyłożona jest panelami czy też terakotą nasze dziecko musi mieć usztywnione buciki." Tak jak na każdy inny temat, zawsze znajdą się odmienne zdania... Więc wybrałam kompromis i będzie trochę w butkach a trochę bez ;)
  13. meaaa - nie rozumiem, za co mamy się pogniewać? Kessi - po twoich perypetiach pojęcie "wspólny prysznic" nabrało zupełnie innego wymiaru :P Bawcie się dobrze :D
  14. haha, to chyba źle się wyraziłam - to, że robi siusiu, nie znaczy, że mnie o tym informuje :D Ja go po prostu często sadzam i prawie zawsze zrobi. I cieszy się jak zrobi, czasem nawet bije sobie brawo, więc wie, do czego służy nocnik. I tyle na razie ;) Na nocnikkilka razy pokazał, ale nic z tego nie było ;) Ja w jego wieku też ponoć już załatwiałam się na nocnik. W tamtych czasach mamy miały większą motywację, bo pranie brudnych pieluch to nic przyjemnego. My tylko hop i do kosza :)
  15. Właśnie, Ewcia, jak tam twój drugi cel? Ile ci jeszcze zostało do zrzucenia? Ja i tak jak widzę to -8 to nie mogę wyjść z podziwu :) Mi by to zabrało ze dwa lata :P
  16. Nadziejko - dzięki za pamięć, z pracą wciąż nic, wysyłam CV i odkrywam nowe granice swojej cierpliwości. Zdarzają mi się chwile załamania, kiedy chce mi się tylko płakać. Dziś akurat mam dość dobry humor... ale pewnie nie na długo ;) A co do tego nieszczęsnego nocnika - u nas schodzi koło 8 pieluch dziennie, tyle co u noworodka, przez te częste kupy. Nieraz jest tak, że zrobi, a jak go przewinę to jeszcze poprawia i po minucie znów muszę go przebierać. Jakby chociaż co któraś kupa lądowała w nocniku, to nie schodziłyby codziennie takie stosy pieluch... Ehh, marzenia. No nic, odpuszczam sobie na jakiś czas. A z tym, że dzieciaki dopiero w wieku 2 lat rozumieją o co chodzi z nocniczkiem, to się nie zgadzam. Znam wiele przypadków, gdzie dzieci nauczyły się szybciej z niego korzystać. Któraś z mam tutaj na forum już jesienią pisała, że jej synek informuje ją, że chce kupkę. Zapomniałam tylko, która :o Ona to już w ogóle rekordzistka ;) Ale chodzi mi o to, że czasem dziecko załapuje szybciej niż przed ukończeniem 2 lat. Ale Kessi mnie wyczuliła z tym wstrzymywaniem, więc nie będę Krzysia stresować i zaopatrzę się w tony pieluch na najbliższe miesiące ;)
  17. Kessi, to co napisałaś dało mi do myślenia, dzięki. Może rzeczywiście lepiej będzie, jak sobie odpuszczę i będę się cieszyć tym, że chociaż siusiu robi do nocnika. Chyba za bardzo poddałam się presji otoczenia - jak zewsząd słyszę: jeszcze nie robi na nocnik, to potem myślę, że coś jest nie tak... A inna sprawa, że takie częste przewijanie jest dołujące, a pieluchy na drzewie nie rosną...
  18. To teraz o mnie. Krzyś ostatnio chyba przeżył jakiś skok rozwojowy, bo z dnia na dzień zaczął naśladować głosy wielu zwierzątek, a w książkach pokazuje tyle rzeczy, że nie mogę się nadziwić. Kupiłam mu w Lidlu taką książkę, która pokazuje życie na wsi i ma mnóstwo szczegółów. Krzyś często mi ją przynosi, wtedy sadzam go na kolanach i on po kolei pokazuje to, o co go pytam - krówki, pieski, kotki, kaczuszki, parasol, traktor, drzewo, pana na rowerze, huśtawkę, panią która wiesza pranie, ludzi, którzy tańczą... Z dnia na dzień ta lista się powiększa. Bardzo lubi oglądać tę książeczkę. To był jeden z lepszych moich zakupów. Dzisiaj sama wymyśliłam mu obiadek i tak mu smakował, że nawet nie miałam okazji go spróbować. Napiszę wam przepis, może któraś z was skorzysta. Kawałek fileta kurczaka delikatnie podsmażyć, a potem zalać wodą i poddusić. Lekko posolić. Jak się ugotuje, to pokroić na mniejsze kawałki. Rozmrozić trzy różyczki brokuła (wystarczy włożyć do wody na kilka minut), a potem pokroić na mniejsze kawałki i dorzucić do kurczaka. Podgotować z 10 min. Można jeszcze posolić do smaku. Na końcu lekko zagęścić sos mąką. Ja podałam z ziemniakami, ale z makaronem na pewno też byłoby dobre. Kurcze, od sierpnia chyba sadzam go na nocniku i siusiu robi ładnie, ale na kupę ma taką blokadę, że potrafi poczekać aż ja pójdę do ubikacji albo do kuchni na chwilę i wtedy zrobić. Zawsze się schowa w jakimś kąciku i ukradkiem zrobi do pieluchy. Czasem już mi brak sił. Tyle miesięcy uczenia - pół roku już praktycznie! Jak go spytam gdzie się robi kupkę to pokazuje na nocnik, ale wali ciągle do pieluchy :( A on też często robi - jeszcze do niedawna 5-6 dziennie tak jak Zosia Mamuni, więc dziennie schodzi mnóstwo pieluch. Czasami już tracę wiarę, że kiedykolwiek się tego nauczy i że do szkoły też będę go posyłać w pieluchach :o
  19. cześć Kessi - jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Dobrze, że już wiesz, jakie masz prawa i że będą dostarczać ci wodę. A z tymi rurami to rzeczywiście pech, że akurat na wasz dom trafiło :( Mam nadzieję, że twój mąż trochę wyluzuje, bo szkoda jego zdrowia. Mamatomka - fajnie, że się odezwałaś. Mamuniu - spóźnione, ale najszczersze życzenia urodzinowe. Żebyś dalej młodniała z roku na rok ;) Ciepła - niezła historia z tą komórką, ale miałaś cela ;) Mam nadzieję, że już jesteście pogodzeni. Samadamo - co za idiota wyłącza ogrzewanie?! Może by wymienić zamki? Ewcia - dołujące to twoje porównanie o zarobkach - dołujące dla tych, co zostali w ojczyźnie... Bo dla ciebie bardzo pozytywne :)
  20. Ja Krzysiowi też nakładam buciki od kiedy chodzi. Od ziemi strasznie ciągnie - jak sama przejdę się boso, to od razu marzną mi nogi, dlatego póki nie zrobi się cieplej, to Krzyś na pewno będzie chodził w butkach.
  21. Misty - no to mi się głupio zrobiło, że narzekam, a ty masz jeszcze gorzej ode mnie... Bo Krzysia czasami babcia weźmie i niania też przychodzi raz po raz, jak muszę coś załatwić. Ale za to mój mąż ostatnio ciągle chodzi w soboty do pracy, a w niedziele musi odpocząć po ciężkim tygodniu, więc nie ma szans, żebym mu podrzuciła Krzysia i gdzieś uciekła ;)
  22. Kubuniowa, zajrzałam do twojej galerii, ale tam tylko jedno nowe zdjęcie (i do tego podwojone, hihi) - dodaj jeszcze kilka, nie bądź taka... ;)
  23. ehh, powiem ci, że od 3 miesięcy siedzę non stop sama z dzieckiem, bo nie mam pracy, a mąż ma jej aż za dużo i wraca późnym wieczorem, i czasami już wysiadam psychicznie od tego ciągłego "nie wolno" "zostaw" i "oj oj". Nieraz jestem zła na siebie, że podnoszę głos, ale nie wiem już co robić, jak dziecko nie reaguje na takie słowa. Z choinką dostawałam szału, bo szarpał gałązki, a potem patrzył, jak igły się sypią na ziemię. To potwornie frustrujące, ale chyba inaczej się nie da, tylko ciągle powtarzać to nieszczęsne "nie wolno", do upadłego.....
  24. Samadamo - witaj po przerwie :) wezwana do tablicy stawiam się :) Nie ma problemu, oto przepis na kluseczki: - opakowanie naturalnego serka homogenizowanego - jajko - 4 czubate łyżki maki pszennej W miseczce wymieszaj serek z jajkiem i mąką. W garnuszku zagotuj wodę i posól. Kluseczki kładź łyżką na osolony wrzątek. Gotuj aż wypłyną na powierzchnię. Posyp tartą bułką na maśle. A, jak już piszę przepisy, to podam jeszcze jeden - na prosty omlecik. Ja podaję Krzysiowi czasami z owocami ze słoiczka - przez cały czas jedzenia klepie się po brzuszku z zadowolenia :) -2 jajka -czubata łyżka mąki -cukier według uznania (w przepisie "dorosłym" to jest to czubata łyżka) Białko ubić na pianę, a w oddzielnym naczyniu wymieszać żółtko, mąkę i cukier. Potem dolać tę masę do piany i delikatnie wymieszać łyżką. To wylać na patelnię, rozprowadzić. Smażyć na b.małym ogniu. Jak się zacznie ścinać, przewrócić delikatnie na drugą stronę. Pychota :) Mój Krzyś zjada 3/4 takiej porcji. Resztę ja dojadam :) A co do zachowania dzieci - Krzyś też się zachowuje tak jak twój Dawidek, DVD muszę codziennie wyłączać z prądu, bo ciągle dusił na przyciski, komputer męża też czasem włącza mimo że wie, że mu nie wolno. Ale z tym kuzynem chodzi mi o to, że wyrywa zabawki Krzysiowi, mimo że wcale ich nie chce i je odrzuca, ciągnie go za włosy albo bije. I jest taki, że jak coś jest nie po jego myśli, to robi dziką awanturę i nie daje żyć. Zdecydowanie wolę mojego Krzysia, choć też nieraz da mi w kość ;)
  25. Cari, Mamunia - specjalnie zajrzałam do albumu i rzeczywiście te dwie wasze panny są podejrzanie podobne! Obie przesłodkie blondyneczki o niebieskich oczach :) Cari - jak piszę o kuzynie Krzysia, to zawsze o jednym - to synek siostry mojego męża, który jest dokładnie o 8 dni starszy od Krzysia. Czyli są jak bliźniaki. Możesz go zobaczyć na kilku zdjęciach u mnie w galerii. Nieraz się zastanawiam, jak porównuję ich zachowanie, ile to jest kwestia charakteru, a ile wychowania - bo obaj bardzo różnią się od siebie. Kessi - dobrze, że mąż uratował cię przed tym praniem mózgu ;)
×