Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asik123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asik123

  1. Baryłko, Kimizi, dołączcie do nas na prywatnym, czekamy już tylko na Was!!! Żegnamy Kafeterię, będziemy ją zawsze miło wspominać :) I pozdrawiamy czytaczki ;)
  2. Amorku - zatwierdziłam :) Będziesz miała sporo do czytania, jest już 100 postów :D
  3. Holly, ja Ciebie potwierdziłam od razu jak się rejestrowałaś, wczoraj wieczorem - masz już dostęp do forum :)
  4. OK, skoro mój pomysł spotkał się z poparciem, stworzyłam dla nas prywatne forum. Namiary na to forum wyślę na naszego maila. Zobaczymy, czy w ogóle coś z tego wyjdzie ;) Rejestrujcie się :)
  5. Mamuniu, czytając te twoje maile na naszej poczcie, mam taką myśl - może byśmy przeszły na forum prywatne? Urodziłyśmy nasze dzieci ponad 3 lata temu i małe są szanse, że ktokolwiek jeszcze do nas dołączy. Mamy stałe, zaufane grono. Na forum prywatnym mogłybyśmy pisać o wszystkim bez obaw i wstawiać zdjęcia naszych dzieci na bieżąco. Albumik jest zamknięty, ja nie mam nawet jak wam pokazać Gabrysi, a bardzo bym chciała - może inne dziewczyny też chętniej dodawałyby zdjęcia, jakby wystarczyło po prostu wstawić je w poście. Co Wy na to?
  6. Mamuniu kochana, tulę Cię bardzo mocno, bardzo mi przykro, że się nie udało.... Pewnie nie da się Ciebie pocieszyć w tej chwili, ale najważniejsze, że ruszyłaś temat i podjęłaś decyzję. Wszystkie jesteśmy z Tobą i trzymamy kciuki. Mam nadzieję, że masz już następny termin i że tym razem wszystko się uda.
  7. No u nas to by spokojnie na 3 dni starczyło ;)
  8. Mamuniu, z zazdrością czytam, jak piszesz, ile Zosia zjadła. Mój Krzyś wciąż je jak za karę, waga od jego urodzin wciąż stoi na 13,5. Ciekawe jakby wyglądał stojąc obok Dusi z jej 20 kg - pewnie na rok młodszego albo nawet więcej. Wszystkie spodnie jakie mu kupuję muszą mieć grubą gumę w pasie, a i tak wiszą mu na biodrach. W sobotę pobił rekord - zjadł śniadanie (1 kromka i kabanos), o 12 dostał od babci drożdżówkę i ... to był jego ostatni posiłek. Do końca dnia nic nie chciał. Twierdził, że nie jest głodny :/
  9. Mamuniu, Ty też chora, biedactwo, trzymaj się, już niedługo wiosna Oczywiście wykonawca poprawia na swój koszt. Ale za nerwy nikt nam nie zapłaci. Kary stosujemy, a jakże. Jak Krzyś jest bardzo niegrzeczny to musi iść do sypialni na kilka minut za karę. Ale nic to nie daje. A tekst "przepraszam, już więcej nie będę", ma wykuty na pamięć i rzuca nim za każdym razem, gdy coś zbroi. Oczywiście nie wiąże się z tym żadna faktyczna chęć poprawy. Chwalę go za każdym razem, gdy zrobi coś miłego dla Gabrysi - tylko pocałuje w rączkę zamiast ugryźć albo poda jej swoją zabawkę. To też nie pomaga. Jestem bezsilna, dlatego pisałam, że chcę iść do psychologa. Tylko póki niania chora nie mogę, bo nie mam z kim zostawić Gabrysi na ten czas.
  10. Kiedyś to się pisało o głupotach, o tym, co na obiad, a teraz każda ma poczucie, że musi być coś ważnego, żeby pisać. I coraz kiepściej u nas na forum :( Sama też jestem winna, wiem! My wracamy do zdrowia, Gabrysia po raz pierwszy w życiu nie zaraziła się od Krzysia i cały czas nie mogę w to uwierzyć - no ale on już wyzdrowiał, więc zagrożenie chyba minęło(?) Za to niania zaraziła się od niego i przez tydzień nie będzie przychodzić. A moja praca stoi. Z domem ciągle nowe przeboje, aż szkoda pisać. Najlepsze ostatnie numery to ściąganie całego ocieplenia i ściąganie całego dachu - bo źle położone. Rewelacja po prostu. Baryłko, spóźnione ale szczere gratulacje ode mnie!!! Ale spory ten Twój synuś, nie ma co! Szacuneczek, że dałaś radę Odezwij się do nas! Strasznie mi żal Kimizi, że tyle czasu spędziła w szpitalu i tyle się namartwiła. Co tam u niej? Jest już spokojnie? Jak Lenka? Ona to musiała też ciężko przeżyć, tyle dni bez mamy :( A ja to chyba będę musiała do przedszkolnego psychologa pójść, bo już nie mam sił na tego mojego synka. Chodzi o jego stosunek do siostry. No już taka wredota się z niego zrobiła, że ręce opadają. Ciągle się jej psoci. Wchodzi na nią, gryzie, przewraca, spycha... potrafi pójść na drugi koniec pokoju, żeby wyrwać jej zabawkę i położyć poza jej zasięgiem. Rozumiem, że zazdrość i w ogóle, ale musi w końcu zrozumieć, że mam dwójkę dzieci i muszę podzielić swoją uwagę. Nie mam już na niego pomysłów. Sto razy dziennie mówię mu, że go kocham i że jest moim ukochanym synkiem (a Gabrysia ukochaną córeczką), staram się spędzać z nim każdą chwilę, gdy mała śpi, ale co nie zrobię to za mało. Kończy się tym, że na niego wrzeszczę, bo cierpliwości starcza mi tylko na kilka pierwszych godzin dnia. Mój mąż się dziwił, czemu tak naskakuję na Krzysia, a wystarczy, że spędził z dwóją cały weekend i krzyczał na niego bardziej niż ja. Jego (Krzysia) złośliwość naprawdę przekracza wszystkie granice. Ehhhhh....... Izu - trzymaj się kochana, przykro mi że tak chorujesz, musisz wreszcie raz porządnie się doleczyć!
  11. Aha, no i Mamuniu (gapa ze mnie) - uściskaj Zosieńkę ode mnie, tak mi przykro, że tak biedulka cierpi. Słyszałam, że zapalenie ucha jest bolesne, bardzo, bardzo mi jej żal! I buziaki dla Juleczki od Nadziejki też przy okazji Niech się ta zima skończy, a razem z nią wszystkie choróbska!
  12. Mamuniu, a jak Twój tajemniczy biznesik? Kiedy ruszasz?
  13. Cześć U nas okres ochronny wreszcie się skończył, 3 tygodnie temu puściłam Krzysia do przedszkola i już mamy pierwszą chorobę. Co ciekawe, tym razem zaraził się ode mnie i męża, a nie przyniósł choroby z przedszkola. Dziś w nocy miał gorączkę, ma okropny katar i kaszel, a na domiar złego nasza prywatna lekarka się rozchorowała i będziemy musieli iść do państwowej, która ma 5 min na dziecko i notorycznie przepisuje antybiotyki. Muszę przyjąć asertywną postawę i nie zgodzić się na antybiotyk. No ale dziś już miejsc nie było, będę dzwonić jutro od rana ... Gabrysia póki co się trzyma, ale nie mam zbyt dużej nadziei, bo przy takim stężeniu zarazków nawet najsilniejszy by padł Nocka była ciężka, bo normalnie śpimy w czwórkę w 1 pokoju i Krzyś ciągle budził Gabrysię kaszlem; nie minęło dużo czasu, aż oboje ryczeli, a my nie wiedzieliśmy, za które dziecko zabrać się najpierw :/ W końcu poszłam z Krzysiem spać do salonu, a mąż został z Gabrysią. Ale bidulek (mąż znaczy) od 4.00 rano nie mógł już spać, bo budowlańcy spieprzyli nasz dach na budowie i parę innych rzeczy jeszcze i nie wiemy, jak to teraz naprawić. Banda bezmózgowców. Nie zabezpieczyli komina i wczoraj w nocy dostała się przez niego woda do pieca, więc cała płyta pieca do wymiany, a był instalowany dopiero przedwczoraj. Im bliżej końca, tym więcej kłopotów i nerwów. Do tego jeszcze mąż w swojej działalności coraz bardziej odczuwa drugą falę kryzysu, klienci się wycofują albo miesiącami nie płacą, i jesteśmy coraz bardziej zestresowani, czy podołamy spłacać ten gigantyczny kredyt na dom. Gdy ubiegaliśmy się o kredyt, mieliśmy większe dochody niż teraz. Mam nadzieję, że to chwilowe i wkrótce odbijemy się od dna. Ale czasami jak uświadomimy sobie to wszystko, te pieniądze, i te wszystkie problemy na budowie, to widzimy wszystko w czarnych barwach. Wieczorami rzadko mamy czas dla siebie, żeby choć spokojnie jakiś film obejrzeć, cały czas tylko omawiamy sprawy związane z domem albo dziećmi, wybieramy sprzęt, kolory itp. Wreszcie, po miesiącu zastanawiania i debat wybraliśmy podłogi. Ufffffff. Do tego jeszcze dochodzi problem z przedszkolem - tam, gdzie będziemy mieszkać jest niedaleko 1 przedszkole, ale ma komplet dzieciaków w grupie (Krzyś by szedł do grupy 4-latków, czyli teraz 3-latków). I nie dość tego, nawet nie mamy szansę na listę rezerwową, bo rekrutacja jest w marcu i biorą pod uwagę tylko dzieci zameldowane w tamtej gminie, a my nie mamy przecież jeszcze zameldowania. I nikogo to nie obchodzi, że we wrześniu już będziemy tam mieszkać. Wygląda na to, że będziemy Krzysia wozić do tego przedszkola, do którego teraz chodzi, nadrabiając codziennie drogę. Ale pomarudziłam! Pojawia się taka raz na parę tygodni i jeszcze zamiast coś dobrego powiedzieć, to tylko marudzi ;) Przepraszam, jakaś dolina mnie dzisiaj dopadła i chyba potrzebowałam się wyżalić. Wybaczycie mi, prawda?
  14. Cześć kochane Oj wy biedulki nasze ciężarne, końcówka najgorsza, wiadomo... Ale jeszcze tylko troszkę... tylko parę dni... i się zacznie dopiero jazda :D Izu - przykro mi strasznie, że znów jesteś chora :( Mój synek poszedł wczoraj do przedszkola po raz pierwszy od prawie 2 miesięcy, wreszcie spokój w domu :D No ale dziś już nie chciał iść. Zaczęło się... Jak go ubrałam w buty i kurtkę, to zaczął się zwijać, że go boli brzuch. No to go rozebraliśmy i kazaliśmy się położyć. Jak tylko położył się na kanapie, to zaczął gadać i się wygłupiać. Spytaliśmy, czy go boli brzuch - już nie. No to znowu kurtka i buty. I znów - ojej, brzuch mnie boli. A zaraz potem: "Jak mnie tak brzuch boli to chyba nie pójdziemy do przedszkola, nie?". Cwaniak jeden. Nie spodziewałam się, że tak szybko się zacznie symulowanie chorób ;) Do przedszkola oczywiście poszedł, choć bardzo niezadowolony. A my wciąż na wariackich papierach - wczoraj wreszcie podpisałam umowę ze stolarzem, projekt kuchni gotowy, sprzęt wybrany. Ufffff. Kafelki do jednej łazienki też wybrane, tylko trzeba kupić. Drugiej nie robimy, bo nie ma kasy ;) Parkiet też już praktycznie wybrany, zostają jeszcze schody - i w tym momencie najprawdopodobniej kasa nam się skończy :/ Wygląda na to, że będzie goło i wesoło ;) No nic, ważne że będzie gdzie obiad ugotować i się wykąpać. Reszta przyjdzie z czasem. Ciekawa jestem jak u Babeczki!
  15. Kimizi - no zgłupiałam z tym 30 tygodniem, że już tak wcześnie świrujesz ;) Pocieszę Cię, że ja z Gabrysią miałam KTG właśnie w 39 tyg, to był piątek, i zero jakiejkolwiek aktywności, normalnie załamka, a w niedzielę mała wyszła na świat :) I pamiętam, że po tamtym piątkowym KTG lekarz mówił, że w najbliższych dniach raczej nic się nie będzie działo. Więc spoko, może już za 2 dni :D:D:D
  16. Mamuniu, jestem, jestem, u nas już zdrowo, ale siedzę z dzieciakami, próbuję skończyć tłumaczenie, do tego jeszcze konsultacje ze stolarzami w sprawie kuchni, szukanie płytek, parkietów, szaleństwo kompletne i brak czasu na cokolwiek. Przepraszam, że się nie odzywam
  17. Mamatomka - u nas dawka była 5 ml na noc, a Krzyś waży 13 kg. Przy czym, przynajmniej u mnie, mała łyżeczka, która ma ponoć 5 ml, zawiera tylko 2. Dlatego wolę stosować te plastikowe łyżeczki dołączone do syropów.
  18. Cześć Długo nie pisałam, bo po tym, co napisała Pia głupio mi było wyżalać się z moimi problemami, a z drugiej strony naprawdę brakowało mi sił i czasu na cokolwiek. Teraz wreszcie mam chwilkę. Pia - strasznie mi przykro, nie wyobrażam sobie, jak się czujesz, tulę Cię bardzo mocno i przesyłam mnóstwo ciepłych myśli A u nas .... Dopiero dziś mogę powiedzieć, że najgorsze za nami. Przez 7 dni z Gabrysią było z dnia na dzień coraz gorzej. Wysypywało ją coraz bardziej i zaczęła gorączkować. Do tego wymiotowała, gdy podawaliśmy jej Paracetamol, a nawet na sam widok obiadu. W końcu poprosiłam prywatną pediatrę o wizytę w domu, obejrzała Gabrysię dokładnie i zapisała tabletki, które miałam podawać co 4 godziny - bez nich Gabrysia wylądowałaby znów w szpitalu. Ale minęło parę dni, zanim zobaczyliśmy efekty tego leczenia. Od wczoraj wreszcie nie ma nowych krostek, a dziś już widzę sporo strupków. Pobudek w nocy mamy ... nie zliczę, ile. Widać, że malutka bardzo cierpi. Zdarzają się jej całe godziny bezsenności w nocy. Dyżurujemy na zmianę z mężem, bo jedna osoba nie dałaby rady tyle razy wstawać w nocy. Oboje jesteśmy wycieńczeni. Poznałam nowy wymiar zmęczenia. Czas po porodzie to przy tym pikuś. No ale najważniejsze, że najgorsze mamy za sobą. Mam nadzieję! Martwi mnie, że przez te choroby Gabrysia kompletnie straciła apetyt. Ma 8,5 miesiąca, a pije 3x180 ml mleka na dobę. I troszkę herbatki. Mam nadzieję, że jak poczuje się lepiej, to zacznie normalnie jeść. Ospa u niemowlaka to MA-SAK-RA !!!!!
  19. A wczoraj pierwszy raz skorzystaliśmy z wizyty pediatry w domu. Teściowa nam przypomniała, że pediatrzy i lekarze rodzinni mają obowiązek chodzić do pacjentów do domu, gdy jest taka potrzeba. Chodziło nam o diagnozę Gabrysi, czy to faktycznie ospa, bo te krostki takie malutkie i nieliczne, że nie byliśmy pewni. Dziwnie było tak w domu przyjmować lekarkę, do której chodzimy do przychodni. Przyszła w dżinsach, na luzie, zupełnie inna rozmowa niż w poradni. No i wizyta trwała dłużej niż 5 min w poradni ... :) Mąż kupił Krzysiowi w Castoramie małą skrzynkę na narzędzia - prawdziwą :) Kosztowała 8 zł, a radość dziecka nie do opisania. Cały dzień podchodził do mnie z nią z pytaniem "Chcesz zobaczyć moje narzędzia?". I musiałam wszystkie oglądać. A wieczorem skrzynka musiała stanąć koło łóżka, bo inaczej by nie zasnął :D
  20. Mamuniu dzięki za ciepłe słowa, po prostu muszę to przetrwać i tyle. Dodam tylko, że mnie też właśnie coś łapie - katar i gardło :) Ale ja już tak mam, że jak mi się coś sypie to naprawdę wszystko. Więc jestem gotowa na kolejne ciosy od losu ;) Najgorsze jest to, że nie wyrobię się w terminie z tłumaczeniem. I nawet nie potrafię powiedzieć, na kiedy dam radę to zrobić. Zawsze dotrzymywałam terminów i bardzo mi źle z tym, że zawaliłam. Wiem, że to niezależne ode mnie, ale co to kogo obchodzi w wydawnictwie. Miało być gotowe a nie będzie. Oby tylko to nie wpłynęło na mniej zleceń w przyszłości.
  21. Izu - lekarka powiedziała, że dzieci nie powinny mieć kontaktu z dziećmi i osobami starszymi = dziadkami. Z ospą jest tak, że nie ma 100% gwarancji, że jak ktoś raz przeszedł, to już drugi raz nie zachoruje. Przy drugim kontakcie z ospą można zachorować na półpasiec i znam parę osób, którym się to zdarzyło (moja koleżanka ma 30 lat i ma już za sobą 1 ospę i 2 półpaśce). To jest naprawdę nieprzyjemna choroba, więc nie chciałabym nikogo narażać. Nasza niania nie wie, czy przeszła ospę, a ma 55 lat, więc też nie chcę jej narażać. Miałabym okropne wyrzuty sumienia gdyby ktokolwiek rozchorował się po kontakcie z naszymi dziećmi, więc nie będę ryzykować. Lekarka powiedziała, że żeby mieć 100-procentową pewność, że dzieci nie zarażają, muszą minąć 3 tyg od pierwszych objawów. I tego będę się trzymać. A z kafelkami... teraz szukamy w internecie, zastanawiamy się nad wzorami i kolorami, a na żywo pojedziemy oglądać w ostatnich dniach stycznia albo osobno. Jakoś musimy sobie poradzić :)
  22. Mamuniu - mojemu Krzysiowi tyle jedzenia spokojnie na 2 dni by starczyło albo dłużej ;) Fajnie, że nie musisz martwić się o apetyt Zosi. U nas ospa w wersji full - obydwa dzieciaczki chore. Gabrysię wysypało 2 dni po Krzysiu. Na szczęście przechodzi lżej tę chorobę, przynajmniej na razie. Krostek ma dużo mniej, może z kilkanaście. Bidulka nie umie się podrapać, więc cierpi i jest marudna. Nocki masakra, ciągłe pobudki, albo jedno płacze albo drugie i budzą się nawzajem. Oboje z mężem chodzimy jak zombie. Wydaje mi się, że Krzyś najgorsze ma już za sobą - większość krostki to strupki. A Gabrysię najgorsze jeszcze czeka. No cóż, chyba lepiej, że razem są chorzy a nie jedno 2 tyg po drugim tak jak teoretycznie powinno być. Szybciej skończy się ten koszmar. No ale jesteśmy kompletnie uziemieni, żadnych kontaktów z ludźmi, zwłaszcza z dziećmi i starszymi osobami - ich nie powinniśmy odwiedzać aż przez 3 tyg od rozpoczęcia choroby, czyli prawie do końca stycznia. Najgorsze, że te łazienki mają być robione na początku lutego, a my nawet nie mamy jak razem pojechać do sklepu pooglądać kafelki, bo nie mamy z kim dzieci zostawić. A przez internet tego akurat wybrać się nie da ....... Z kuchnią tak samo - jutro jadę na spotkanie ze stolarzem, a mąż zostanie z dziećmi. Razem się nie da. Amorku - więc lekarka nie doradza tych inhalacji. Mówi, że inhalator oczywiście mogę kupić jeśli chcę, ale podawać w nim mogę tylko sól fizjologiczną, bo wszystkie leki trzeba konsultować z lekarzem. Inhalator poleca się dzieciom, które mają problemy z oddychaniem lub podejrzenie astmy oskrzelowej. U nas tego nie ma. Nawet w trakcie zapalenia płuc Gabrysia oddychała dość dobrze. Generalnie lekarka jest zdania, że na zwykłe choroby układu oddechowego taki inhalator nie pomoże. A w cięższych chorobach i tak kończy się w szpitalu, a tam inhalatory są dostępne.
  23. Ja tylko na króciutko, po kolejnej wizycie kontrolnej. Gabrysia ok, odstawiamy antybiotyk, choć do pełnego wyzdrowienia jeszcze musi trochę potrwać. U Krzysia na pewno ospa, jest coraz bardziej obsypany. Nie ma szans, żeby mała się od niego nie zaraziła i lekarka jeszcze zmartwiła mnie, że ona to gorzej przejdzie, bo ma non-stop kontakt z chorym, więc choroba będzie bardziej nasilona. A niestety jest za mała żeby ją zaszczepić. Mogę tylko podawać jej jakieś tabletki, dostałam receptę - 4 x dziennie muszę jej przemycić w jedzeniu albo piciu. To może pomóc, a może nie ... Amorku - o inhalator wypytałam dokładnie i napiszę Ci, jak będę miała chwilkę, bo teraz już muszę uciekać. papa
  24. Dziewczyny, nie uwierzycie - wiem, czy śmiać się, czy płakać ... Krzyś ma chyba ospę ..... Wiem, że w jego przedszkolu była w grudniu, więc jest to bardzo możliwe. Dziś zobaczyliśmy u niego na brzuchu i plecach pierwsze krostki + złe samopoczucie + biegunka. Jutro będę błagać lekarkę Gabrysi, żeby obejrzała też jego. Po pierwsze żeby powiedziała mi jak go leczyć, a po drugie, co z malutką ... :( Bidulka ma dopiero 8 m-cy i z jej słabą odpornością jest w grupie zwiększonego ryzyka (oj, poczytałam sobie w necie na ten temat), więc może ciężko przejść tę chorobę. Teoretycznie u niej choroba wyjdzie za 2 tygodnie, więc może jeszcze można coś zadziałać? Ehh, ciężko zaczął mi się ten rok :(
  25. cześć kochane No więc rentgen wykazał dużą poprawę, pozostajemy przy dotychczasowym antybiotyku, a jutro znów kontrola. Na razie dostałam opiekę do 14 stycznia, myślę, że nie powinno być problemu, żeby dociągnąć do końca miesiąca. Tylko bidulka ma taki katar, że nie może spać. Leje jej się z nosa dosłownie. Odciągam jej fridą co kilka minut. Na Nasivin chyba już się uodporniła, zaraz pokropię ochraniacz łóżeczka kropelkami Olbas i nie wiem, co jeszcze mogę zrobić. Co do mojego niejadka - tran mu podaję codziennie w postaci takich fajnych żelków-rekinków i rozważam właśnie podanie syropu na apetyt. Kiedyś lekarka mi go zapisała, ale nie podawałam mu, bo akurat wtedy trochę się poprawiło. Muszę wrócić do tego pomysłu. Izu - gratulacje dla Kubusia za jego pierwszy dzień, wyobrażam sobie, jaki to był stres dla Ciebie. My wszystkie bardzo przeżywałyśmy pierwszy dzień w przedszkolu, a Twój Kubuś ma jeszcze dodatkowo barierę językową. Ale jestem pewna, że świetnie sobie poradzi! Mamuniu - cieszę się, że ospa Cię ominęła i że z Zosią już dobrze. A propos Twojej biblioteki, to ja dziś w ramach "wyjścia do ludzi" idę do Biedronki, hehe. Od tak dawna jestem zamknięta w 4 ścianach, że nawet wyjście do sklepu jest dla mnie atrakcją ;) Kurcze, za miesiąc mam umówionego faceta do zrobienia łazienek w naszym domu, a w ogóle jeszcze nie zaczęliśmy myśleć nad tym, jak mają wyglądać. Trzeba by podrzucić nasze 2 szczęścia dziadkom i na spokojnie wybrać się na ogląd płytek i sprzętu w różnych sklepach. Odkładamy to już od paru tygodni, a po ostatnich wydarzeniach już w ogóle nie mamy do tego głowy. Zaczyyyyyna się ....... :) Zazdroszczę Baryłce, że miała tyle czasu na dopieszczanie swojego domku. My musimy jak najszybciej się wprowadzić, więc niedługo zacznie się walka z czasem, pewnie nieraz okupiona błędnymi decyzjami :o
×