Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asik123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asik123

  1. Hej U mnie nieciekawie - złapało mnie zapalenie piersi. Z jednej piersi pokarm w ogóle nie chce płynąć, zrobił się jakiś zastój. Jest zaczerwieniona, a ja mam gorączkę (dziś w nocy miałam 38,7 st). Wczoraj pojechałam do szpitala, w którym rodziłam. Tam potraktowali mnie jakbym przyjechała z zadraśniętą skórką i powiedzieli, że oni mi nic nie mogą pomóc i że mam brać paracetamol na zbicie gorączki. A w ogóle to nic mi nie jest. Konowały jedne!!!! Na szczęście udało mi się dodzwonić do pani z poradni laktacyjnej i jak jej opisałam objawy, to powiedziała że to jest na 100% zapalenie. Jak dziś Gabrysi nie uda się rozładować tego zatoru (przystawiam ją do obu piersi, ale z jednej mleko nie płynie), to jutro ta pani do mnie przyjedzie i spróbuje to ręcznie rozmasować i odciągnąć pokarm. Aż boję się myśleć, jakie to będzie bolesne A wiecie, skąd to się wzięło? Gabrysia jest ogromnym śpiochem i często nie budzi się po 3 godzinach na jedzenie. Ja czasami ją wybudzałam, a czasami nie, bo tak słodko sobie spała. No i okazało się, że gdy jej nie wybudzałam wystarczająco często, naprodukowało mi się tyle pokarmu, że zrobił się ten nieszczęsny zastój. Kurcze, czuję się fatalnie, mam okropne dreszcze, owijam się kocami i wciąż marznę. Biorę ten paracetamol co 6 godzin, ale po 4 przestaje działać i 2 się męczę. Muszę się powstrzymywać przed opatulaniem Gabrysi kocami, bo mam wrażenie, że jak mi jest tak zimno, to jej na pewno też ;) Z Krzysiem coraz lepiej. Od piątku jest cały czas z nami w domu (przedtem był codziennie kilka godzin u dziadków) i ataki histerii się skończyły, mam nadzieję że na dobre. Jak mała leży na kanapie, to Krzyś przynosi swoje samochody i nimi jeździ, a jednocześnie przygląda się, jak Gabrysia je obserwuje. Miło jest patrzeć na takie scenki. W nocy też już śpi lepiej, więc chyba nasze życie powoli wraca do normy. Chociaż teściowa już się wtrąciła, że powinniśmy pójść z nim do psychologa :o Moim zdaniem on po prostu potrzebował czasu i tyle. A ja po przyjściu ze szpitala musiałam na trochę oddawać go rodzicom, żeby fizycznie dojść do siebie i nabrać sił do opieki na dwójką. Nie chcę zapeszać, ale myślę, że najgorsze mamy już za sobą. Tylko teraz to nieszczęsne zapalenie... :(
  2. Dzięki Wam dziewczyny za rady. Oczywiście staramy się jak najbardziej, żeby Krzyś nie czuł się odtrącony i próbujemy angażować go w opiekę nad Gabrysią. Wasze podpowiedzi utwierdziły mnie, że należy dalej iść tym torem. Ale zdarzają się takie sytuacje, że naprawdę czuję się bezsilna. Wczoraj np wróciliśmy ze spaceru o 20 i jednocześnie Gabrysia zaczęła się domagać jedzenia, a dla Krzysia był czas kąpieli. Więc oczywiście ja z Gabrysią, a mąż z Krzysiem. Przez całą kąpiel słyszałam z łazienki rozpaczliwy płacz i "Mamuuuunia ! Mamuuuuunia przyjść !". Po 10 minutach odstawiłam Gabrysie, żeby chociaż ubrać Krzysia w piżamkę. Mała oczywiście w ryk, a Krzyś i tak się nie uspokoił i płakał cały czas jak go ubierałam i kładłam do łóżka. W efekcie miałam dwójkę zaryczanych i nieszczęśliwych dzieci :( W takich sytuacjach naprawdę nie wiem, co powinnam zrobić. A z Krzysiem jest jeszcze taki problem, że on nie cierpi jakichkolwiek czułości. Ma tak jeszcze od niemowlaka, nigdy nie lubił się przytulać. Nawet nie mogę pogłaskać go po głowie, a jak uda mi się "ukraść" buziaka, to od razu się wyciera ręką. Więc w ten sposób nie jestem w stanie zrekompensować mu mojej nieobecności przy nim. Wiem, że tego potrzebuje, ale przecież nie przytulę go na siłę. Nawet jak płacze i woła, żebym do niego przyszła, to gdy już przyjdę, nie pozwoli się nawet dotknąć. Tylko płacze dalej i mówi, że mam siedzieć obok. Siedzieć i patrzeć, jak płacze. Ehhhh...... Jeszcze raz dzięki za wszystkie rady. Jak coś jeszcze przyjdzie Wam do głowy, to piszcie koniecznie. Dziś wieczorem postaram się dodać kilka zdjęć Gabrysi do galerii.
  3. Cześć Ja wciąż na etapie kontrolowanego chaosu ;) Mąż jest jeszcze w domu, a jak musi gdzieś wyjść to podrzuca Krzysia do dziadków, więc na razie jeszcze nie byłam sama z dwójką. Ale już wkrótce mnie to czeka i boję się tego bardzo, bo Krzyś nadal przechodzi samego siebie. Zupełnie go nie poznaję. Od kiedy jest z nami Gabrysia, przestał sypiać w południe. A przedtem codziennie spał około 2 godzin. Widać, że jest zmęczony i trze oczy, ale nie zgadza się na drzemkę. A potem do końca dnia jest już nie do życia. Robi sceny o byle co, jest bardzo nadpobudliwy i nie da się nad nim zapanować. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa, ale moja cierpliwość dla niego jest już na wyczerpaniu. Cały czas muszę mieć go na oku, bo boję się, że zrobi krzywdę Gabrysi. Potrafi ją mocno złapać, tak że mała zapłacze, a za chwilę to powtórzyć - wie, że ją boli, a mimo to nie przestaje. Staram się spędzać z nim jak najwięcej czasu, gdy Gabrysia śpi, ale widać to nie wystarcza. Zresztą ja sama jeszcze się nie zregenerowałam do końca po porodzie i potrzebuję dużo snu i wypoczynku, więc siłą rzeczy Krzyś spędza czas głównie z tatą. Może któraś z Was mi poradzi, co zrobić z moim małym histerykiem? ..... W tej chwili sobie wypoczywam na całego. Mój niepokorny synuś u dziadków, mąż w pracy, córeczka śpi, a ja właśnie nałożyłam sobie maseczkę na twarz :) Normalnie bajka :) A z dobrych wiadomości - woda na działce wreszcie zeszła i budowa rozpoczęta. W sobotę Krzyś był z tatą na działce oglądać koparkę :) Aż mi się nie chce wierzyć, że nasze marzenie wreszcie zostanie zrealizowane, i już za rok nie będziemy się kisić w tej klitce, tylko będziemy mieli własny ogródek, ehhh..... :D Mam nadzieję, że wybaczycie, że ja tylko o sobie. Jeszcze nie weszłam w stary tryb funkcjonowania, a chciałam tylko szybko dać Wam znać, co u mnie.
  4. Hej No to się chwalę :) Gabrysia urodziła się 1 maja o 22.20. Poród był iście ekspresowy. Pierwsze skurcze zaczęły się o 19.30, byliśmy wtedy z Krzysiem u znajomych, więc opuściliśmy imprezę nie wyjawiając przyczyny, Krzysia odstawiliśmy do dziadków, ja jeszcze się wykąpałam i o 21 do szpitala bo skurcze były już co 2 minuty. Tam czekałam chyba kwadrans na izbie przyjęć, a gdy wreszcie lekarka mnie obejrzała i uznała, że trzeba iść na porodówkę, to zaczęły się skurcze parte. Więc "biegiem" na salę porodową :) A tam od razu faza druga, która trwała 10 minut i Gabrysia już była na świecie. Mąż nie zdążył nawet założyć fartucha ;) Mała dostała 10 punktów, miała 3310 i 54 cm. Ja niestety trochę popękałam bo nie zdążyli mnie naciąć, ale formę mam dużo lepszą niż po pierwszym porodzie. Nic dziwnego, bo nie zdążyłam się nawet za bardzo zmęczyć ;) Dziś wyszłam ze szpitala. Krzyś był bardzo nieswój, to było nasze pierwsze takie długie rozstanie, a że nie lubi czułości, to nawet nie zgodził się przytulić choć wiem że chciał. W domu wariował, robił sceny o nic, ale jestem dla niego wyrozumiała, bo wiem, że to jest dla niego wielkie przeżycie i musi jakoś to odreagować. Ale siostrzyczka bardzo mu się podoba, chętnie się jej przygląda i ciągle chciałby ją głaskać. Malutka póki co jest bardzo grzeczna. Od kiedy przyjechaliśmy do domu to grzecznie śpi z przerwami na karmienie. Zobaczymy, co będzie dalej :) Dzięki za ciepłe słowa i zainteresowanie. Kochane jesteście :)
  5. cześć Piszę tylko, żeby się zameldować, że u mnie wciąż bez zmian. Małej jakoś nie spieszy się z wyjściem na świat. Nie mam żadnych objawów zbliżającego się porodu, więc coraz bardziej wątpię, że uda mi się zdążyć przed majem. Zaraz jadę do lekarza na KTG i jeszcze jakieś szczegółowe badania, to się dowiem, czy są szanse na poród w najbliższych dniach :) Miłego dnia wszystkim :)
  6. Hej Ja wciąż jeszcze w dwupaku. Jakoś przetrwałam święta, ale myślę, że przed porodem już nie wejdę na wagę, żeby się niepotrzebnie nie stresować, hihi :) Mój wymarzony plan był taki, żeby urodzić między świętami a weekendem majowym, ciekawe czy się uda. Mam jeszcze 4 dni :) Mój Krzyś biedulek ma alergię, chyba na pyłki - na całym ciele ma wysypkę i ciągle się drapie. Żal mi go strasznie. Dziś byłam z nim u lekarza i babka zapisała jakieś syropki. Oby pomogły. Mamuniu, czytam o Twoich sukcesach z nocnikowaniem Zośki i powiem Ci, że jeszcze parę dni i nas wyprzedzicie w postępach, choć u nas nauka zaczęła się jakiś rok temu :O Mój synek jest wyjątkowo oporny w tej kwestii. Codziennie mamy kilka par zsikanych majtek, prawie zawsze jest w nich jakaś "kropa", a suche majtki to ewenement. W nocy siusia tyle, że czasem nawet pieluszka nam przesiąknie, więc nawet nie myślę o tym, żeby na noc z niej zrezygnować. To samo jest z drzemką. Moje pokłady cierpliwości dawno już się wykończyły. Ani prośba, ani groźba na niego nie działa. Widać nie nadszedł jeszcze jego "czas". Jeszcze raz gratuluję i życzę dalszych postępów! Na razie nie mogę napisać więcej, bo muszę obudzić Krzysia z drzemki i zaprosić go na obiad :) Postaram się odezwać wkrótce.
  7. Hej Dziś u mnie w mieście było ogłoszenie wyników naboru do przedszkola i kamień spadł mi z serca - Krzyś został przyjęty tam, gdzie chciałam. Bardzo zależało mi na tym przedszkolu, bo jest w połowie drogi między moim domem a moich rodziców, a oni się zobowiązali, że będą go odbierać z przedszkola, jeśli będzie taka potrzeba. Nie wiem, jak za rok będzie wyglądać moja sytuacja zawodowa, więc ich pomoc może się bardzo przydać. Cieszę się jak wariatka, bo było więcej chętnych niż miejsc :) Miałam dziś wizytę u lekarza, szyjka się skróciła i zgładziła, ale rozwarcia nie ma - więc teraz tylko na to rozwarcie czekamy. Widać organizm powoli przygotowuje się do porodu. I dobrze :) Za 2 dni kończę już 38 tc. Z budową cały czas kicha, jakoś wyjątkowo wodnity ten nasz teren jest :( Słonko już od tylu dni przyświeca, a nas wciąż na 50 cm stoi woda. Umówiliśmy się z wykonawcą, że po 3 maja zabierze się do roboty - nawet jeśli do tego czasu woda nie opadnie. Kurcze, już na samym początku 1,5 miesiąca obsuwy ... Początkowo miał zacząć 20 marca ... Mamuniu - dobry pomysł z tą fryzurą, świetna odmiana. Trzymam kciuki za tę pracę, oby nowe zdjęcie przyniosło Ci szczęście :) No i gratuluje pieska!!! Izu - odzywaj się częściej, przykro mi, że los Was tak doświadczył ostatnio. Pamiętaj, że po chmurach zawsze musi wyjść słońce... Ściskam Cię mocno. Holly - biedulko nasza, za Ciebie to trzymam kciuki aż do bólu, niech Ci wreszcie ten nieszczęsny kręgosłup naprawią!!! Już naprawdę dość się nacierpiałaś. Pia - mam nadzieję, że wyjazd jest udany. Pogodę macie wyśmienitą.
  8. no nie, wysłałam tego posta tylko raz, coś Kafe sfiksowało ;)
  9. Cześć dziewczyny! Wpadłam, żeby przypomnieć Wam o sobie ;) U mnie ostatnio w domu szaleństwo, bo wymyśliliśmy w końcu jak przemeblować te nasze 2 pokoiki, żeby się tu w czwórkę zmieścić. Kupiliśmy Krzysiowi nowe łóżeczko http://allegro.pl/show_item.php?item=1496272325. Ma 140 cm długości - niestety większego nie mogliśmy, bo nie zmieściłoby się w pokoju. Teraz w naszej 9-metrowej sypialni stoi nasze wielkie łóżko, łóżeczko ze szczebelkami, nowe łóżeczko Krzysia, i jeszcze szafę i komodę zmieściliśmy :D Trochę się nakombinowaliśmy, ale było warto. Do "salonu" dokupiliśmy drugą komodę i wstawiliśmy pożyczoną kołyskę. Mam taki plan, żeby dzieci jak najszybciej zaczęły razem spać w sypialni, żebyśmy mogli spokojnie spędzać wieczory w salonie, bez konieczności ściszania telewizora czy tłumienia światła. Życie pokaże, czy to się uda. Co poza tym - dziś byłam u lekarza, mała ma 2700, ja +11 kg. Termin już za miesiąc i powoli zaczynam się cykać. Coraz częściej przypominam sobie poród i coraz bardziej się go boję. Niby trwał u mnie krótko, zaledwie 1.5 h w szpitalu, ale przyjemne to nie było ;) Imienia wciąż nie ustaliliśmy, mi się ostatnio spodobała Milenka i możliwe że tak już zostanie. Większość ubranek mam popranych, torba częściowo spakowana, łóżeczko przygotowane, jednym słowem jesteśmy gotowi :) Aha, kredyt dostaliśmy, teraz tylko czekamy aż woda zejdzie z działki - mamy taki sam problem co Babeczka. Pieniądze są, wykonawca gotowy do pracy, a roboty wciąż nie nie można zacząć. Jeszcze tydzień-dwa musimy poczekać. Pozdrawiam Was cieplutko
  10. Cześć dziewczyny! Wpadłam, żeby przypomnieć Wam o sobie ;) U mnie ostatnio w domu szaleństwo, bo wymyśliliśmy w końcu jak przemeblować te nasze 2 pokoiki, żeby się tu w czwórkę zmieścić. Kupiliśmy Krzysiowi nowe łóżeczko http://allegro.pl/show_item.php?item=1496272325. Ma 140 cm długości - niestety większego nie mogliśmy, bo nie zmieściłoby się w pokoju. Teraz w naszej 9-metrowej sypialni stoi nasze wielkie łóżko, łóżeczko ze szczebelkami, nowe łóżeczko Krzysia, i jeszcze szafę i komodę zmieściliśmy :D Trochę się nakombinowaliśmy, ale było warto. Do "salonu" dokupiliśmy drugą komodę i wstawiliśmy pożyczoną kołyskę. Mam taki plan, żeby dzieci jak najszybciej zaczęły razem spać w sypialni, żebyśmy mogli spokojnie spędzać wieczory w salonie, bez konieczności ściszania telewizora czy tłumienia światła. Życie pokaże, czy to się uda. Co poza tym - dziś byłam u lekarza, mała ma 2700, ja +11 kg. Termin już za miesiąc i powoli zaczynam się cykać. Coraz częściej przypominam sobie poród i coraz bardziej się go boję. Niby trwał u mnie krótko, zaledwie 1.5 h w szpitalu, ale przyjemne to nie było ;) Imienia wciąż nie ustaliliśmy, mi się ostatnio spodobała Milenka i możliwe że tak już zostanie. Większość ubranek mam popranych, torba częściowo spakowana, łóżeczko przygotowane, jednym słowem jesteśmy gotowi :) Aha, kredyt dostaliśmy, teraz tylko czekamy aż woda zejdzie z działki - mamy taki sam problem co Babeczka. Pieniądze są, wykonawca gotowy do pracy, a roboty wciąż nie nie można zacząć. Jeszcze tydzień-dwa musimy poczekać. Pozdrawiam Was cieplutko
  11. Kessi, haha, no Ty to jesteś ostatnia, która może mówić o oszczędzaniu się w ciąży; dobrze pamiętam, co Ty wyczyniałaś do ostatnich tygodni :D Ale będę próbować, obiecuję. Najgorsze, że się głupio czuję, zwalając na męża moje obowiązki. Muszę jakoś wyciszyć te wyrzuty sumienia. Mamuniu - fajne te butki i cena rzeczywiście przystępna. Krzyś nosi paputki Befado, u nas w sklepiku kosztują około 30 zł (w Bartku widziałam prawie za 40). Chyba też się skuszę na takie sandałki na lato, ale poczekam jeszcze, bo nie wiem czy noga mu nie urośnie. U nas na razie rozmiar "przeciętny", czyli 24. Pytałaś o trylogię - no więc utknęłam w połowie 3 części, tak jak Ty ;) Najpierw przestałam czytać jak byłam chora, bo mi literki przed oczami skakały, potem straciłam wątek i już coraz trudniej mi wrócić. A teraz to już w ogóle mam problem, bo lekarz kazał dużo leżeć, a na leżąco nie umiem czytać (powiedział, że pozycja pół-leżąca się nie liczy). Teraz chyba powinnam zacząć czytać gazetki typu Mamo to ja, żeby sobie trochę poprzypominać... To niewiarygodne, jak szybko się wszystko zapomina. Nieraz próbuję sobie przypomnieć, jak kąpaliśmy malusieńkiego Krzysia, że przemywaliśmy mu buźkę wacikiem z przegotowaną wodą, eh, będę musiała się tego od nowa nauczyć. Chciałam jeszcze się pochwalić, że moje dziecko wreszcie zaczęło porządnie jeść. Trochę pomógł ten syrop, trochę zmiana mojego podejścia (odpuściłam sobie, żeby się nie stresować, a jemu nie skojarzyć jedzenia z przymusem i czymś niemiłym), no i od kiedy mój mąż robi sobie sam obiady, to ja zmieniłam trochę menu pod Krzysia. I naprawdę codziennie je dobrą połowę mojej porcji, jak nie więcej. Ze śniadaniem i kolacją bywa jeszcze różnie, ale najbardziej cieszą mnie te obiady, bo to najważniejszy posiłek dnia i ma najwięcej cennych składników. Naprawdę kamień mi spadł z serca. I od kiedy ma kubek ze słomką (meaa, to chyba była Twoja rada - dzięki!) to znów wypija około litra dziennie. Oby tak mu zostało. Dziś Krzyś wziął swój telefon-zabawkę do ręki i powiedział do mnie z powagą: "Krzysiu rozmawia, nie przeszkadzaj mamo". Myślałam, że się udławię ze śmiechu. Lubi udawać, że rozmawia z jakimś kolegą. Mówi: "No cześć kolego" i opowiada mu o różnych rzeczach - a to jaką bajkę oglądał, a to co jadł na obiad, a to że mama ma gruby brzuszek (taaaaaki gruby brzuszek). Można się nieźle pośmiać przy tych jego pogaduszkach ;)
  12. no to ja jestem jedyna, którą wysoki kurs franka cieszy - spłacamy wprawdzie działkę, ale to nie są duże kwoty, a im wyższy będzie frank w momencie wzięcia kredytu, tym lepiej dla nas :) Meaa - przy okazji składania wniosku dowiedzieliśmy się, że jest coś takiego jak kantory internetowe. Kupujesz tam franki po lepszym kursie niż w banku, a oni przesyłają ratę bezpośrednio do banku w Twoim imieniu. Różnica nie jest wielka, ale im większa rata tym bardziej się ją odczuwa. Na dzień dzisiejszy nla 1 tys złotych to około 25 zł taniej, czyli w Twoim przypadku będzie niecałe 40 różnicy. Może warto to rozważyć? Zawsze parę groszy do przodu. My zdecydowaliśmy się właśnie na tę opcję (jak nam w ogóle przyznają ten kredyt, hehe). Mamuniu - czytałam ostatnio w Onecie artykuł, że każdego miesiąca najwyższy kurs franka jest właśnie pod koniec i na początku miesiąca. Bo wtedy najwięcej ludzi spłaca raty, a banki muszą kupić franki, przez co popyt - i cena - automatycznie rośnie. Nie możesz przenieść dnia spłaty na środek miesiąca? Dziękuję wszystkim za miłe słowa odnośnie zdjęć. Wasze słowa są dużo milsze niż to co ostatnio usłyszałam od koleżanki - że "zrobiłam się wielka" :o Próbuję ją tłumaczyć tym, że nigdy nie była w ciąży i nie zdaje sobie sprawy, że nie jest miło usłyszeć coś takiego, ale i tak nastrój mi się popsuł... Póki co mam +10kg więc chyba tragedii nie ma.
  13. Hej Amorku - jestem myślami z Tobą i Twoją rodziną, trzymam kciuki żeby siostra z mężem jak najszybciej wylądowali bezpiecznie w Polsce! Pia - fajnie że dzieciaki sobie poradziły z opieką, w takich chwilach na pewno docenia się dużą rodzinę. A historia o zakochanych dziadkach rzeczywiście wzruszająca. A co do Twojego pytania - mój mąż wszystko gotuje sobie sam, nawet chleby dukanowe sobie piecze i całkiem niezłe mu wychodzą :) Normalnie kuchcik się z niego zrobił, a przedtem to tylko wodę umiał ugotować. Kolejny plus tej diety ;) Baryłko - biedulko, żal mi tych Twoich plecków, ściskam Cię mocno i oby zabiegi pomogły. Holly - w prezencie od cioci Asik dla Bartusia małe co nieco z PITu 2010 :) Tak jak rok temu :) Mamuniu - zerknęłam na Twoje zdjęcia i żal mi Zosieńki strasznie. Obejrzałam też sobie inne Twoje zdjęcia, jakie ona ma już długie włoski! Już się nie mogę doczekać, aż sama będę czesać takie kitki :) Ja też dodałam 2 zdjęcia do Albumu - możecie zobaczyć, jaka jestem teraz gruba ;) Zostało mi już tylko 1,5 miesiąca do końca. Wczoraj lekarz kazał mi się oszczędzać i dużo leżeć, bo "główka napiera", cokolwiek to znaczy.... Trochę trudno leżeć przy małym dziecku i jak się jeszcze pracuje przy komputerze przez pół dnia, ale spróbuję jakoś się ograniczać. Męża samego już będę do sklepu wysyłać, może przejmie też część domowych obowiązków na ten ostatni czas. Po wczorajszym badaniu taka obolała jestem, że każdy ruch mnie boli. Dzidzia ma 2100g i rozwija się książkowo. Tęskno mi już do niej :) My wciąż w trakcie załatwiania kredytu, w poniedziałek złożyliśmy wniosek razem z toną papierów, teraz musimy dosyłać jakieś wyjaśnienia związane z moją działalnością sprzed 3 lat kiedy to byłam na stracie, ehhh..... Nie sądziłam że takie zaległe sprawy będą się za mną ciągnąć. Mam nadzieję, że to nie wpłynie negatywnie na ocenę naszego wniosku. Budowa ma się zacząć jeszcze w marcu, jak dobrze pójdzie... W niedzielę kupiliśmy butki wiosenne dla Krzysia. Bartek ma takie drogie buty (wiosenna kolekcja za 140-160 zł), że postanowiliśmy poszukać gdzieś indziej. I wyobraźcie sobie że znalazłam w Deichmannie buty Nike za 90 zł! A Bartek prawie 2 razy drożej. Przesadzają z tą marżą, naprawdę. Jakoś nie sądzę, żeby Nike były gorszej jakości od Bartka.
  14. Poprawiłam tylko stopkę, bo mi się coś z rokiem popieprzyło :P
  15. No to ja się odezwę, jak już mnie Mamunia wywołała... ;) Ze zdrówkiem wszystko dobrze, tylko teraz moi rodzice chorują - być może zarazili się od nas. Pamięta może któraś z Was, jak rok temu sama smażyłam pączki bo mi się nie chciało do sklepu iść? :p Ehh, ale była wyżerka ... Teraz już nie mam sił, żeby tyle stać w kuchni, więc zrobiłam te z serka homogenizowanego. Mam trochę inny przepis niż Wy, ale też wychodzą świetne. I też w rozmaitych kształtach. Mój mąż przez 2 miesiące diety schudł 13 kilo ... Zaczynam się o niego martwić, bo moim zdaniem już przesadził. Wyciągnął z szafy spodnie sprzed 10 lat i nawet one na nim wiszą. W pasku brakuje już dziurek. I na buzi taki marny... On niby zakłada, że parę kilo przytyje po zakończeniu diety, ale co to za założenie. Przecież nie po to się chudnie, żeby znów przytyć. W tym tygodniu wreszcie zaczął 3 fazę. To oznacza, że wreszcie może jeść makaron, ziemniaki itp, ale też nie codziennie. I z tej okazji dziś idziemy do mojej ulubionej kawiarni. Marzyło mi się to już od paru miesięcy, ale przez tę dietę nie było jak. Ale mam ochotę na deser lodowy! Albo czekoladowy! Krzyś w tym tygodniu nagle zaczął się budzić o 6.40, co jest dla nas koszmarem, bo normalnie wstajemy o 8.30 i nieraz o tej godzinie trzeba było go jeszcze budzić. Nie wiem, co mu się stało, ale mam nadzieję, że to chwilowe, bo będę chodzić jak zombie! Co jeszcze... Byliśmy u lekarza, potwierdził dziewczynkę, no i zaczęło się debatowanie nad imieniem. Oczywiście każdy ma inne wizje i decyzja chyba znów zostanie podjęta na ostatnią chwilę. Na razie mąż obstawia Gabrysię, a ja Weronikę. My teraz mamy gonitwę związaną z kredytem - w przyszłym tyg chcemy złożyć wniosek i musimy zebrać mnóstwo papierów. Czekam wciąż na PITa z zusu, żeby wypełnić tego za rok 2010. No kurcze już dawno powinien być, przecież mają czas do końca lutego! Jak od września jestem na L4 to powinnam dostać PIT z zusu, nie? Laptopa ostatecznie nie oddałam do naprawy, póki co nie działa klawisz ESC - da się bez niego żyć - i kombinacja CTRL+C, ale to zastępuję myszą. Może jeszcze sam się naprawi do końca, hihihi. A teraz parę słówek do Was: Meaaa - okropna historia z tym wirusem, tak to opisałaś, że się poczułam, jakbym była w Twoim domu i wszystko z boku obserwowała ;) Już najgorsze macie za sobą, jeszcze parę dni i Nadia będzie jak nowa. Współczuję bardzo! Kessi - no niezła ta Twoja Martusia, jak przeczytałam, że dźwigasz 17 kg, to pomyślałam, że piszesz o Anetce, a potem zaczęłam się zastanawiać, po co ją nosisz :D Krzyś ma równe 12 kg. Spadło mu trochę po chorobie. Ale 17 to jeszcze przez kilka lat nie będzie miał, hihihi..... Wyrazy szacunku dla matki trojga :) Na pewno trudno się z tym wszystkim zorganizować, zwłaszcza przy mężu-pracoholiku. Trzymaj się kochana! Masz cudowną trójeczkę! Izu - zdrówka dla Ciebie, kochana. ...... i już nie pamiętam, co chciałam jeszcze.
  16. Kimizi, cieszę się, że Cię pocieszyłam :) Podam Ci dwa przykłady, jeśli chodzi o mnie - w poprzedniej ciąży już od połowy nie mogłam nosić obrączki, bo tak cała spuchłam, i potem musiałam jeść leki na to puchnięcie. Teraz wciąż obrączka lekko wchodzi. I drugi, jeszcze lepszy. Przy Krzysiu od 30 tygodnia musiałam leżeć, bo mi się szyjka macicy skróciła i miałam b. dużo skurczy przepowiadających (nieraz kilkadziesiąt dziennie). Teraz szyjka piękna i długa, a skurcze ćwiczebne zdarzą się może raz dziennie. No i przytyłam mniej niż w poprzedniej, na razie 7 kg więc do 12 mam nadzieję że nie dojdę - ale to już zasługa tego, że się pilnuję i jem mało słodyczy. W ogóle po tej wczorajszej wizycie jakiś świat bardziej kolorowy mi się wydaje, mam prawdziwie radosny nastrój :) To w dużym stopniu też zasługa tego, że wreszcie skończył mi się ten cholerny katar :)
  17. Hej U mnie bez zmian, piszę na laptopie z podłączoną klawiaturą ;) W przyszłym tygodniu oddam go do naprawy i zobaczę, ile mnie moja niezdarność będzie kosztowała :o Mamuniu, wszystkiego dobrego dla Wiki, fajnie że urodzinki się udały. I co jej w końcu kupiłaś, bo chyba nie doczytałam? Pia - dobrze że Pascal wraca do zdrowia. Już niedługo znowu wejdzie Ci na głowę (albo już wchodzi?) Mamotomka - też mamy świetną nianię, której nie zamieniłabym za nic. Czasem jest mi głupio, jak wyciąga naczynia ze zmywarki albo zbierze pranie, ale kilka razy jej powtarzałam, że nie musi, więc skoro to robi, to chyba nie sprawia jej to kłopotu. Mam nadzieję, że przez czas mojego urlopu macierzyńskiego nie znajdzie sobie innego dziecka do opieki ... bo potem będę jej potrzebować do drugiego :) Fajnie, że znalazłaś chwilę, żeby się odezwać. Kessi - oj bidulko Ty z tym zębem, mam nadzieję, że już Cię nic nie boli. Jak teraz funkcjonujesz bez pomocy mamy? Holly - no przykro mi że nie podpowiedziałam nic z tym syropkiem, tak napisałam bo a nuż jeszcze go nie próbowaliście... Trzymam kciuki za zdrowie Przemusia i za Twoje plecyki, biedulko Ja wczoraj byłam u ginekologa, dzidzia ma już 1,5 kg. Zostały już ostatnie 2 miesiące. Mam wrażenie, że w tej ciąży czuję się lepiej niż w poprzedniej - może dlatego, że przygotowałam się na najgorsze i wcale nie jest tak źle ;) W każdym razie lekarz nastawił mnie bardzo pozytywnie, bo powiedział że jak pierwszy poród był krótki, to drugi też taki będzie i nie muszę się bać kilkunastogodzinnych męczarni - chyba że dziecko będzie znacznie cięższe, np 4.5 kg. Bardzo mnie to uspokoiło, bo już coraz częściej myślę o porodzie, wspomnienia wracają, ehhh... My teraz na etapie planowania budowy - wybraliśmy już wykonawcę, zabiera się do roboty jak tylko mróz zejdzie. Przeglądamy oferty banków, gdzie dostać najlepszy kredyt ... Ciarki przechodzą na myśl, jakie raty będziemy musieli spłacać - ale zamierzamy wynająć obecne mieszkanie i z tego wynajmu opłacić choć część raty. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Za rok, najpóźniej 1,5 powinniśmy się wprowadzać do nowego domu. Aż trudno mi uwierzyć, że to w końcu robi się realne. A póki co trzeba się pomęczyć w 2 pokoikach na 3 piętrze bez windy... :)
  18. Kimizi - co do picia Krzysia to pisałam ostatnio, że po raz kolejny, nie wiem już który, wymieniliśmy mu kubek - tym razem na taki ze słomką. I to był strzał w dziesiątkę. Wreszcie pije normalne ilości. A kubek z tych najtańszych... Wypasiony "360 stopni" stoi w szafie i się kurzy.
  19. Aha, Pia, pytałaś o tłumaczenia - ja tłumaczę głównie poradniki biznesowe i życiowe. Jak rozwinąć firmę, motywować pracowników, zarabiać na działalności w internecie, żyć szczęśliwie itd. Fabuły tam nie ma żadnej :P Niektóre książki są tak słabe, że ich tłumaczenie sprawia mi niemal fizyczny ból :D Wtedy idzie mi gorzej i wolniej. Jak jest fajna książka, to pracuje mi się szybciej. Ale rzadko zapamiętuję treść książek. Pamiętam, jaki jest ogólny temat, ale poszczególne informacje szybko wylatują mi z głowy. Za dużo ich jest po prostu. Jak byłam w ciąży z Krzysiem to trafiła mi się książka o pielęgnacji i wychowywaniu niemowląt i dzieci od 0 do 18 miesięcy. To była super sprawa. Dosłownie chłonęłam tę książkę :)
  20. No kochane, jak tak się ruszyło na forum to się wreszcie zmobilizowałam i też wrzuciłam parę zdjęć do albumu - również dla tych, które są zainteresowane moją nową fryzurą ;) Tylko zdjęć brzuszka za bardzo nie mam. Nie lubię robić sobie zdjęć, a jak robi mój mąż to z reguły wychodzę fatalnie. Postaram się wkrótce to naprawić i strzelić sobie wreszcie jakąś fotkę.
  21. Mamuniu - dzięki :) Debridat jest na receptę - dla dzieci jest wersja w zawiesinie (dla dorosłych tabletki). Krzyś o dziwo uwielbia ten syropek. No i rozumie połączenie syropek = lekka kupa, więc tym go motywuję. Niedługo skończymy pierwszą butelkę i mam już kupioną drugą - lekarka mówi, że to nie uzależnia i można długo stosować. Kosztuje ok 16 zł, starczy na miesiąc.
  22. Hej Kurcze, szkoda że mnie nie było tu wczoraj wieczorem, bo widzę, że odbyła się reaktywacja, jak za starych czasów! Czasem jedna strona nie chce przez cały dzień zejść, a tu proszę, kilka w jeden wieczór. Nie ma to jak nowe-stare twarze :) Witam Was wszystkie gorąco, super że się odezwałyście. Ja wciąż zasmarkana, leczę się jakimiś domowymi specyfikami i niewiele mi to daje. Najważniejsze że Krzyś już prawie zdrowy, mąż też dochodzi do siebie, więc może wreszcie mnie odciąży i da mi trochę pochorować ;) To już moja druga choroba w tym roku, a to przecież połowa lutego! A mówi się, że ciężarne mają podwyższoną odporność... Póki pamiętam, Holly - pisałam tu parę razy o syropie, który u nas bardzo pomógł. Nie wiem, czy przeczytałaś moje posty, więc na wszelki wypadek piszę jeszcze raz. Syrop nazywa się Debridat i reguluje to, co się dzieje w jelitach. U nas efekt jest taki, że są częstsze kupki i już nie bolesne (przedtem było co 5 dni i Krzyś bardzo cierpiał, tak jak Twój Przemuś zawsze płakał). A drugi efekt, który mnie bardzo cieszy, to wzrost apetytu. Bo mój też taki niejadek. Ale od kiedy częściej się wypróżnia, to też ma większy apetyt - pewnie dlatego, że mu już nic w tych flaczkach nie zalega. Jeszcze daleko nam do pełnego sukcesu, ale na pewno jest lepiej. Jeśli nie próbowałaś tego leku to może poproś pediatrę o receptę, a nuż też Wam pomoże? Pia - przykra sprawa z tymi antybiotykami, no i nauczka na całe życie, nie tylko dla Ciebie, ale i dla nas. Pascal to silny chłopak wiec na pewno szybko dojdzie do siebie. Całuski od ciotki! Ja ostatnio nie mogłam pisać, bo sierota znowu sobie wylałam herbatę na laptopa. Już trzeci raz. Dwa dni suszyłam go przy kaloryferze, teraz już działa, choć trochę fiksuje, no i klawiaturę normalną musiałam dołączyć, bo w laptopie część liter nie działa. Dam do naprawy jak skończę tłumaczyć książkę, bo to pewnie z tydzień potrwa, a na taką przerwę nie mogę sobie pozwolić. Mąż tylko ręce załamuje, bo ile razy można taki numer powtórzyć, i potem tylko niepotrzebne wydatki na naprawę ... Całe szczęście, że w ogóle jeszcze działa po tym wypadku. Co do "kocham cię", to ja zawsze Krzysiowi mówię jak idzie spać "Dobranoc, kocham Cię Krzysiu" i on mi odpowiada "Dobranoc, kocham Cię mamuniu" i czasami jeszcze do taty zawoła, że go kocha. Nie jest to może spontaniczne wyznanie, bo tak go nauczyłam, ale i tak zawsze jest cudownie usłyszeć te słowa od małego bąbla :) Jak Was czytałam to chciałam napisać jeszcze tysiące rzeczy, ale oczywiście już nie pamiętam ....... Jak sobie przypomnę to się odezwę. Miłego dnia wszystkim!
  23. hihi widzę że udało nam się rozkręcić dzisiaj nasze forum :) i super :) może inne dziewczyny też się uaktywnią?
  24. meaa, gratuluję spadku wagi! Mój mąż na dukanie już ponad miesiąc i ma -10. Waży tylko 10 kg więcej ode mnie i jak tak dalej pójdzie to spotkamy się w połowie, bo mi pewnie jeszcze 5 przybędzie, a on jeszcze 5 chce zrzucić ... Ale będę miała dolinę :o Ja też już się zbieram do Dukana, tylko najpierw muszę jeszcze urodzić i trochę pokarmić :D Efekty naprawdę są szybkie, a to bardzo motywuje! No ale skoro taki chudzielec jesteś, to sobie już dalej odpuść. Mąż na pewno ma dobre oko! A zawsze jak czytam o tym Stasiu to mam przed oczami kuzyna Krzysia. Relacje między chłopakami niewiele się zmieniły. Kuzyn wciąż wyrywa zabawki Krzysiowi i robi sceny jak tylko mu się coś nie spodoba. Nie rozumie wypowiedzi typu: tego nie możesz dostać, ale możesz wziąć tamto. Po wspólnych spotkaniach rodzinnych często mam bóle głowy. Ja już nawet się nie krępuję i przy szwagierce nieraz mówię: Krzysiu trzymaj mocno to autko bo zaraz przyjdzie Franek i ci zabierze. ;) Kimizi - dzięki za rady. Dziś mąż właśnie pojedzie do apteki po ten Olbas Oil, bo chcę Krzysiowi pokropić łóżeczko na noc. Sama też sobie zaaplikuję, skoro tak polecasz. Na razie póki co tylko łeb mi pęka, ale może to dlatego, że moje dziecko od rana wciąż wyje .... A co do kup, to możemy sobie podać ręce. U nas ten problem jest już od bardzo dawna. I też jak wstrzymuje to mi serce pęka. Męczy się tak czasami 1 dobę albo dłużej. Chodzi po pokoju w kółko i zaciska pośladki. A jak już zrobi, to zwykle kończy się płaczem z emocji. I wciąż powtarzam, jak zepsuta katarynka, że trzeba robić od razu, bo potem kupka urośnie i może pupa boleć, ale nic nie trafia. Wiem, że parę razy go porządnie bolało po takich kupach-gigantach i teraz ma traumę. U nas trochę pomógł lek Debridat - zawiesina. Reguluje trawienie. I rzeczywiście kupka jest częściej (bo było już raz na 4-5 dni). I łatwiej idzie. Ale do pełnego sukcesu jeszcze nam daleeeeko .... Trzymam kciuki za Ciebie i Lenkę, bo wiem, jaki to ból. Nieraz płakałam razem z Krzysiem, z żalu i bezsilności ...
×