Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asik123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asik123

  1. Mamuniu, dzięki :) Najgorsze, że jestem na miód uczulona, a to jest składnik prawie wszystkich domowych leków :o
  2. Cześć Widzę, że pustawo się robi. Podczytuję sobie równocześnie forum majówek i tam przybywa 5-8 stron dziennie, nie da się nadążyć. Chyba w ciąży kobiety mają większą potrzebę podzielenia się i porozmawiania, a my mamusie dwulatków bardziej zabiegane jesteśmy, a dni coraz bardziej podobne do siebie ...... Ja nie pisałam tak długo, bo obiecałam że wstawię zdjęcia a wciąż nie chce mi się tego zrobić :P U mnie w domu masakra - mąż ma grypę, na 2 dni wywaliłam go do teściów, w sobotę zachorował Krzyś, więc już nie było sensu go izolować, jedynie ja jeszcze się jakoś trzymam, ale boję się, że zaraz się puszczę :p bo już nieraz mi synuś kichnał prosto w twarz. No i jak chory to tylko mamusia, tata nawet w zasięgu wzroku nie mógł być. Więc kontakt z zarazkami mam intensywny od tych paru dni i zamartwiam się, żeby się też nie rozchorować. No bo czym ja się wyleczę w tej ciąży, prawie nic nie wolno brać ... Mam tylko nadzieję, że po antybiotyku który brałam miesiąc temu jestem bardziej odporna i jakoś sobie poradzę z wirusem. Aha, niania też chora. Już nie wiem, kto od kogo tu się zaraził. Krzyś dzisiaj ma pierwszy dzień bez gorączki i jest nie do życia, wciąż jęczy, płacze, a słowo "nie" usłyszałam już chyba z 200 razy. Normalnie o nic nie mogę go zapytać, bo zaraz wpada w histerię. Sądzę, że to reakcja na chorobę, ale do końca nie wiem, bo on w sumie nigdy nie był chory, tylko raz 3 dni jak miał roczek. A parę dni temu wylądowałam w szpitalu, bo miałam silne bóle brzucha i wolałam się upewnić, że z dzidzią wszystko ok. Zbadali mnie, stwierdzili że wszystko ok, ale mimo wszystko kazali zostać na noc, nie mam pojęcia po co. Ostatecznie uznali, że to bóle wiązadeł. Bo plecy też mnie bolały i to chyba ten ból promieniował do brzucha. Miałam pecha, bo 2 dziewczyny z mojego pokoju akurat tej nocy zaczęły rodzić, więc zasnęłam dopiero o 5 i to tylko do 7, bo potem już weszła salowa i zaczęła porządki. Kurcze, biedulki tak się męczyły. Jedna była już tydzień po terminie i jej włożyli jakiś balonik do środka, żeby się zrobiło rozwarcie. Brrr. Ja urodziłam Krzysia w godzinę po tym, jak przyjechałam do szpitala i teraz mogę stwierdzić, że nie wiem, co to prawdziwy poród. Oby z drugim też poszło tak gładko..... Tak że u mnie szpitalno-chorobowo. Nic ciekawego :) No ale odzywam się, żeby trochę rozruszać to forum ...
  3. Jeszcze Wam coś napiszę, moja siostrzenica chciała mi zrobić niespodziankę i przysłała mi bluzkę ciążową/do karmienia. Fajny kolor i krój, ale ... pomyślała, że skoro w ciąży jest gruby brzuch, to trzeba mi kupić największy rozmiar, i kupiła XL :o (ja mam M, czasem wejdę nawet w S) .Więc wyglądam w tej bluzce jak w worku :D Nie chcę jej nic mówić, bo już zerwała metkę, więc nie da się tego wymienić. Przejdę się z tą bluzką do krawcowej i może ona coś wymyśli ......
  4. Hej Dzięki za gratulacje dziewczyny, miło czytać jak się cieszycie razem ze mną :) Teraz myślimy intensywnie nad imieniem. Podoba nam się Gabrysia i ... Agnieszka :) To drugie imię jest teraz bardzo mało popularne, a mi zależy, żeby nie było z "top czołówki". Wiecie, jakie są teraz najbardziej popularne imiona dawane dziewczynkom? Julia i Maja :) W końcu zrobiliśmy porządek w zdjęciach i jak wieczorem znajdę chwilkę, to włożę kilka do naszego Albumiku. Ostatnio dodawałam chyba latem :P A co do krecika, to wyobraźcie sobie, moje dziecko się go boi. Puściliśmy mu odcinek, jak krecik był w ZOO i tam lwa bolał ząb i on mu go wyrwał. No to jak ten lew zawarczał, a potem jak płakał przez ząbek, to moje dziecko normalnie gotowało się z emocji. Najpierw się wystraszył, a potem prawie płakał razem z lwem. Puściliśmy mu jeszcze 2 inne odcinki, ale teraz już mówi, że nie chce krecika. Chyba zbyt emocjonalna bajka jak dla niego :) Za to uwielbia Stacyjkowo, Tomek i przyjaciele, Rajdek, Noddy. Z sikaniem mamy niestety uwstecznienie (Meaa - brawo dla Nadii!!!!). Tak jak latem wołał siku, tak teraz dopiero woła "zrobiłeś siusiu" - i majtki razem ze spodniami są do wymiany :( Nie wiem, co mu się nagle w głowie przestawiło. Żadne metody, ani nagrody, ani kary nie pomagają. Ale pieluchę nadal ma tylko do spania - po prostu częściej są awarie i częściej muszę prać. Za to z jedzeniem ostatnio mu się poprawiło, jejku jak się cieszę, wreszcie je normalne posiłki. Kubek ze słomką okazał się strzałem w dziesiątkę, wreszcie pije większe ilości. I zaczęłam na nowo podawać mu Debridat-syropek wspomagający trawienie. Nie jest łatwo go namówić, ale jakoś go zjada. I z kupkami od razu się poprawiło. Tak więc główne zmartwienie mam z głowy. Nie wiem, czy to się jakoś przełożyło na wzrost wagi, ale wyraźnie ma lepszy apetyt i bardzo się z tego cieszę.
  5. Cześć Mamuniu - ostatnio zapuściłam się w czytaniu, wieczorami albo idę szybko spać albo nadrabiam tłumaczenie. Zresztą lubię tak sobie dawkować przyjemność :) A co do treści, to nie twierdzę, że to jest najlepsza książka w moim życiu - po prostu dobrze się czyta. Tylko nie zdradzaj mi jak się skończy 2-ga część ;) Ja dziś po wizycie u lekarza, będzie DZIEWCZYNKA !!!! Ale się cieszę, bardzo, ogromnie !!!! Nastawiałam się trochę na chłopca, trochę na dziewczynkę, bardziej na chłopca chyba, bo wśród znajomych widzę, że jak jest dwójka to najczęściej dzieci są tej samej płci - nawet tutaj na forum dużo więcej z Was ma 2 dziewczynki (chłopców) niż parkę. Wreszcie możemy zacząć myśleć nad imieniem :) Może moja panienka będzie bardziej się do mnie przytulać, bo Krzyś nadal stroni od czułości ;) Mój mąż od nowego roku jest na Dukanie i naprawdę widać efekty - ma już 6 kg w dół i po ciuchach widać, na twarzy też szczuplejszy się zrobił. Biedak musi patrzeć, jak my z Krzysiem zajadamy smakołyki. Ale jest dzielny i podziwiam go za to. Ja pewnie zrobię sobie tę dietkę jak skończę karmić. Takie szybkie efekty naprawdę mobilizują. Pia - bardzo mi przykro z powodu Twojej koleżanki, świetna z Ciebie kumpela, że do niej jedziesz w tym trudnym czasie. Na pewno zrobisz jej dużo radości swoją wizytą. Izu - biedny Kubuś, takie choróbsko go chwyciło... No i podejście lekarza - brak słów. Trzymam kciuki, żeby szybko doszedł do siebie. Kessi- gratuluję zamówień i tego, że udało Ci się wszystko zapiąć na ostatni guzik. My parę dni temu wybraliśmy się do Ikei i mam wreszcie komodę na ubranka dzidzi - dziś przyniosłam je z piwnicy i poprzeglądam sobie. W domu pewnie będzie ubierana w niebieskie po Krzysiu, tylko na wyjścia jej coś różowego dokupię ;) Dziś już zakupiłam pierwszy różowy śpioszek i kocyk, no nie mogłam się powstrzymać, mąż tylko przewracał oczami :D Życzę pomyślnego rozwiązania i dawaj znać jak najczęściej! Meaaa- no niezła ta historia z pogrzebem, brrrr... no i fajnie że się wybawiłaś na imprezce. Mi się marzy, żeby razem do kawiarni pójść, bo potem dwójkę będzie już ciężko dziadkom podrzucić - tylko póki mąż na Dukanie, to nic z tego :( Buźka dla wszystkich! Ale jestem dziś ucieszona! Aż się nie mogę skupić na pracy! :D
  6. Hej Mamuniu - dopiero zaczęłam drugi tom, bo czytam tylko godzinkę dziennie, jak Krzyś zaśnie, a po skończeniu pierwszej części zrobiłam sobie tydzień przerwy, tak dla ochłonięcia ;) Więc może nawet Nadziejka skończy przede mną ;) W sobotę byliśmy z mężem pierwszy raz w Factory Outlet - jest kilka takich centrów w Polsce. Jest tam mnóstwo sklepów z ciuchami i butami, w których są same wyprzedaże - tzn tam schodzą resztki ze sklepów. Teraz jest wyprzedaż zimowa. Pojechaliśmy po płaszcz dla męża, ale ostatecznie wyszliśmy z kilkoma siatkami. No i się wkopałam - kupiłam sobie 2 pary butów i obie ciut za małe :o Bo minusem takiego outletu jest to, że niektórych rozmiarów już nie ma. No i się skusiłam na te 2 pary, bo były połowę tańsze niż w sklepie - są takie prawie, prawie...dobre. I teraz codziennie chodzę po domu parę godzin w jednych i parę godzin w drugich, mam nadzieję, że do wiosny je rozchodzę :D A za godzinkę jadę na coś, co dostałam w prezencie gwiazdkowym od męża. Jakiś czas temu pytał mnie, o czym marzę tak dla siebie i powiedziałam mu, że chciałabym parę razy sobie pójść do kosmetyczki na masaż twarzy, to nie jest drogie, a baaaaardzo przyjemne i relaksujące - no i dostałam na Gwiazdkę karnet na takie wizyty. Dziś pierwsza :) Już od rana nie mogę się doczekać :) Zawsze było mi żal pieniędzy na taką przyjemność, a i czasowo było się trudno zorganizować. A teraz to już muszę :D
  7. a moja niania dziś zrobiła sobie wolne, bo jest taki lód na chodnikach, że wyszła z domu i zaraz wróciła :o więc wykorzystam ten czas i porobię trochę w domku. Jak starczy sił i chęci :) Listę już zrobiłam, zobaczymy co z realizacją :P
  8. Cześć Dzięki za wszystkie rady. Połączyłam je (Meaaa, Kimizi) i dziś dałam Krzysiowi jeden kubek niekapek z twardym ustnikiem i wodą w środku, a drugi ze słomką i sokiem. Powiedziałam, że może sobie wybrać. I pił na zmianę z jednego i drugiego. Już teraz wypił więcej niż wczoraj przez cały dzień :) Ciekawe czy ta metoda zadziała na dłużej. Kubków to my mamy tyle, że na całe przedszkole by starczyło. Ciągle kupujemy nowe z nadzieją, że mu się spodobają. Mamy nawet ten magiczny 360 st, co można pić z każdej strony i się nie wylewa. Kosztował fortunę - jak na kubek i ... oczywiście się nie sprawdził. Z rad odnośnie przemycania warzyw czy innych produktów niestety nie mogę skorzystać, bo Krzyś po prostu mało je, czegokolwiek. Niewiele lubi i niewiele je. Tak że moim celem jest przemycić jedzenie jako takie, a nie konkretne produkty ... Ale dziękuję bardzo za wszystkie rady. Wiedziałam, że mogę na Was liczyć :) My wczoraj wybraliśmy się ze znajomymi do knajpki chińskiej na wspólny obiad. Było przemiło i najadłam się jak bąk, ale.... chyba w deserze było trochę miodu, bo ja jestem na miód bardzo uczulona i potem potwornie bolał mnie brzuch - przeszło dopiero o 3 w nocy. Już się zastanawiałam, czy nie jechać do szpitala, ale dzidzia wciąż kopała, więc wiem, że z nią wszystko dobrze. A ten ból dobrze znam, bo już parę razy nacięłam się na ten nieszczęsny miód. Wystarczy łyżeczka dodana do miski sałatki i ja po takiej sałatce (odrobina do obiadu) cierpiałam przez kilka godzin. Wychodzi na to, że gdziekolwiek nie będę jeść poza domem, to muszę zawsze pytać, czy potrawa nie zawiera: miodu, kapusty, jabłek, nasion słonecznika. Bo na te produkty jestem właśnie uczulona :o Dotychczas nie pytałam, bo pozostałe produkty zwykle widać gołym okiem, ale ten miód może być praktycznie wszędzie i nie wyczuję... Jeszcze teraz czuję echo tego bólu :( Izu, trudna decyzja przed Tobą - tzn decyzję już podjęłaś, a więc trudny czas ... Ale z drugiej strony Baryłkaaa funkcjonuje tak od dłuższego czasu i daje radę, więc to jest do zrobienia. Życzę Ci, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli i żebyś znalazła wymarzoną pracę.
  9. meaa - u nas też jest "orzeła" :D a najgorsze słowa to iść i jechać: idział (=szedł), jedziało (=jechało). A dziś Krzyś zawołał mnie "mamunio Asio" :) I w ogóle on tak śmiesznie mówi o sobie w 2 osobie, np "zrobiłeś siusiu", "zjadłeś obiadek". W sumie też logiczne, skoro ja tak do niego mówię, skąd ma wpaść na "zrobiłem" :)
  10. Ja jeszcze wpadłam wieczorem na chwilkę :) Zdjęcia jakieś postaram się niedługo wrzucić, na razie jeszcze nie mam żadnych z nową fryzurą, może załapałam się na jakichś zdjęciach z Wigilii, ale jeszcze ich nie obejrzałam ;) Pia - właśnie zajrzałam do mojej biblioteczki i widzę, że pomyliłam tytuły - ta książka, którą czytałam latem to "Marina". A "Cień wiatru" czytałam też, dawniej, i ta książka mi się bardzo podobała. Polecam bez wahania :) My ostatnio strasznie męczymy się z kupami. Krzyś pobija rekordy. Poprzednio było 1 stycznia, a przedtem 25 grudnia. I wreszcie dziś. Czyli ma 4- i 5-dniowe przerwy. Jak mu się zbiera na kupę to zaczyna się kręcić w kółko i jęczy "kupka", ale nie chce zrobić, ani na nocniku ani nawet w pieluchę. Chyba ma jakąś traumę. Dziś mówił "pupa boli". Nic dziwnego, jak nie robił od 4 dni ... Dziś się popłakałam razem z nim, tak bidulka cierpiała. W końcu po 3 godzinach wydusił, dzięki czopkowi. Ostatnio już tylko czopki stosuję. Ale nie chcę go uzależnić. Żadne domowe sposoby nie działają. Był czas, kiedy codziennie jadł śliwki suszone i wtedy było lepiej, ale w końcu mu się te śliwki odwidziały i teraz ich nie ruszy. Do tego prawie wcale nie pije. Dziś oprócz mleka rano i wieczorem nie wypił dosłownie nic. Wiem, że to tylko pogarsza sytuację, ale jak mam zmusić dziecko do picia? Kiedyś pił bardzo dużo, ponad litr dziennie, ale od kiedy zabrałam mu kubki niekapki (miały miękki ustnik i zaczął traktować je jak smoczek - gryźć i ciumkać zamiast pić), to się zbuntował na picie. I nagle z tego litra przeszedł na kilka łyków dziennie. Kurcze, nie wiem jak dzieciakowi pomóc, tak cierpi. Jak ja mam mu wprowadzać zmiany w jadłospisie, skoro on prawie nic nie je i nie pije? Jogurtu też nie ruszy. Sorry, że tak Wam marudzę, ale dziś jestem wykończona i wiem, że za parę dni znów mnie to czeka. Byłam z tym u lekarki i tylko zapisała syrop na poprawę trawienia, Debridat. Zgadnijcie, czy go pije ... Smak ma taki ohydny, że nie mam serca mu go wciskać. Co innego jak dziecko chore i trzeba podać antybiotyk, ale atakować go codziennie na siłę z takim lekiem - to nie na moje siły....
  11. Cześć Na tapecie jest temat porodu, więc i ja się odezwę. Ja niestety nie mam wyboru, chyba że chciałabym dać lekarzowi w łapę. Kimizi, dzięki za to, co napisałaś, bo ja rodziłam SN niby krótko i sprawnie, ale bardzo długo dochodziłam do siebie i dreszcze mnie przechodzą na samo wspomnienie. Jak słyszę, że po SN od razu się wstaje i jest w formie, to od razu mi ciśnienie skacze, bo u mnie regeneracja trwała dużo dłużej niż u większości dziewczyn po cesarce. Przez pierwszy tydzień po porodzie musiałam faszerować się paracetamolem (6 tabl dziennie), żeby w ogóle móc wstać z łóżka. Boję się panicznie, że to się powtórzy. W ogóle im bliżej, tym bardziej się boję ... Mamotomka - nie mam NK, ale wyobrażam sobie, ile Tomek musiał się nacierpieć, biedaczek. Ucałuj go mocno ode mnie! Samadamo - przykre, że tyle problemów zdrowotnych w Twojej rodzinie się zgromadziło. Mam nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie. Pisz, jak tylko będziesz miała czas! Pia - ja tę książkę czytałam w te wakacje i mam mieszane uczucia. Tzn czytała się bardzo szybko i przyjemnie, ale raczej szybko o niej zapomnę. Teraz czytam tę trylogię, o której niedawno pisałam i zaraz skończę pierwszą część. To dopiero wciąga! Mamuniu - ale masz pecha z tym rodzinnym chorowaniem. Wyobrażam sobie, jakiego masz nerwa na męża. Dla Twojego dobra życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia :P A ja wciąż chora :( Skończyłam tydzień brania antybiotyku, a gardło wciąż boli. Więc dziś znów idę do lekarki. Pewnie mi przedłuży kurację albo da inny lek. A ostatnie czego chcę to faszerować się antybiotykami w ciąży - ale co zrobić ....Największy kryzys choroby miałam oczywiście w Sylwestra. Spędziliśmy go w małej knajpce w gronie samych znajomych, ok 20 osób. Ja jako ciężarna, chora i niepijąca nie bawiłam się jakoś super, ale wytrzymałam dzielnie do 3.00 :)
  12. Mamuniu, wiem, że drogie, pierwsza część najtańsza, a potem coraz drożej. Postanowiłam kupić jeszcze w tym roku, bo potem VAT na książki wzrośnie :O Ale ja bardzo rzadko kupuję książki, więc raz kiedyś mogę zaszaleć ;) A ta trylogia to ponoć hit tego roku, wszędzie o niej czytam i słyszę w telewizji, więc postanowiłam być na bieżąco :) Cieszę się, że zakupy ciuszkowe się udały. Ceny fantastyczne! Ja ostatnio zaopatrzyłam się w parę ciążowych ciuszków na poprawę nastroju i rzeczywiście bardzo pomogło! Do tego jeszcze kompletnie zmieniłam fryzurę, mężowi się baaaardzo podoba, dawno się nie nasłuchałam tyle komplementów od niego. A rodzice powiedzieli, że wyglądam jak ze wsi, ha ha, cokolwiek miałoby to znaczyć :D Na szczęście nie przejmuję się ich opinią, wiem, że jest dobrze i czuję się 100 razy lepiej sama ze sobą. Ostatnio długo miałam podłe samopoczucie odnośnie samej siebie - te niezrzucone kg po 1. ciąży, wypadanie włosów garściami itp ... I okazuje się, że mała inwestycja w siebie (ciuszki, fryzjer, nowy lakier do paznokci) bardzo mi pomogły w poprawie nastroju. Ależ jestem płytka, nie? :P
  13. Cześć dziewczyny Ja chora niestety :( Chwyciło mnie w Wigilię i próbowałam kurować się domowymi sposobami, ale w końcu dziś poszłam do lekarki, wielka ropa na gardle i antybiotyk - mimo ciąży :( No ale staram się nie myśleć, że mogę dzidzi zaszkodzić, bo te bakterie co mam w gardle też jej pewnie szkodzą. Czuję się fatalnie. A jeszcze muszę skończyć na jutro tłumaczenie. Amorku - przytulam Cię mocno i życzę Wam dużo zdrowia. Biedny Kubuś. To Ty pytałaś o koszt zdjęć w Empiku? Przepraszam, jeśli pomyliłam. Od 200 zdjęć koszt był 59 gr za sztukę, poniżej 200 - 69 gr. Okazało się, że taniej wychodzi 215 zdjęć niż 185, jak początkowo planowałam. No i ten album ładny dołożyli. Więc jestem zadowolona. Kessi - to straszne, że zostawili Was bez wody, mam nadzieję, żę wszystko wróciło do normy. Pia - oj, ale mi się marzy kino, ostatnio byłam na Avatarze prawie rok temu. I planuję jeszcze się przejść przed urodzeniem 2 dziecka, bo potem już będzie trudno ;) Mamuniu - udanych zakupów :) Ja sobie na Święta kupiłam trylogię Larssona (Milenium), przedwczoraj zaczęłam - czytałaś? Izu - trzymam kciuki za biznes!!! Przepraszam, że tak krótko, ale muszę wracać do pracy, a forma kiepska. Powiem jeszcze na koniec, że wczoraj byłam u ginekologa i nadal nie znam płci - dzidzia wypięła się pupą i złączyła kolanka. Kurcze, no! Z Krzysiem wiedziałam w 13 tygodniu, a teraz mam już 22 i dowiem się w 26 - i to jak dobrze pójdzie. Cały czas nie myślimy nad imieniem, bo najpierw chcemy znać płeć żeby był mniejszy dylemat. I wciąż to dziecko takie "nijakie" mam, nie wiem jak do niego się zwracać, jak o nim myśleć ...... Ehhh, cierpliwości mi trzeba ..... Co do planowania drugiego dziecka - ja postawiłam sobie za cel mieć umowę o pracę i dopóki jej nie dostałam, to w ogóle nie rozważałam zajścia w ciążę. Ostatecznie umowę mam na czas określony (do czerwca 2012), stawka niezbyt oszałamiająca, ale uznałam, że to wystarczy. Motywowała mnie mała różnica wieku - mała, a i tak będzie 2,5 roku, a rocznikowo 3. I chciałam mieć dziecko na wiosnę. Więc decyzja została podjęta. I na szczęście udało się od razu :)
  14. Cześć Wszystkiego najlepszego dla dzisiejszych solenizantów, Pascala i Kuby, a także dla tych wszystkich, którzy wcześniej obchodzili drugie urodziny. Babeczko - gratuluję pracy, chociaż szkoda, że nie masz czasu teraz do nas się odzywać. Bardzo lubię Was czytać, ale wciąż mam wrażenie, że nie mam nic ciekawego do napisania, dlatego odzywam się tak rzadko :) U mnie już półmetek, zaczęłam 22 tydzień :) Pia - to tylko złuda, że u innych ciąża mija szybko. Moim zdaniem ta się wlecze tak samo jak poprzednia ;) A najgorsze dopiero przede mną. Pamiętam, że ostatnie 2 miesiące były najcięższe. Póki co cieszę się jeszcze mobilnością, że mogę się swobodnie schylać i po wszystko sięgnąć ;) Za tydzień mam wizytę i może wreszcie poznam płeć. Rodzina przepowiada mi drugiego synka. Ja się staram na nic nie nastawiać, żeby potem nie było rozczarowań. Szukam zalet i synka, i córeczki :) Prezenty wszystkie mam, z niektórymi osobami poszłam na łatwiznę i po prostu zapytałam, co by chcieli. Krzysiowi kupiliśmy tylko parę drobiazgów, bo niedawno na urodziny dostał stos zabawek, którymi jeszcze się nie znudził. Jak Krzyś skończył roczek, to dałam do wydrukowania 200 zdjęć do albumu z jego pierwszego roku życia. Teraz wybrałam następne 200 zdjęć z drugiego roku. Empik mnie bardzo miło zaskoczył, bo dostałam do tych zdjęć album, taki porządny na 200 zdjęć właśnie, a przesyłka była za darmo. W ogóle nie musiałam ruszać się z domu, przesłałam wszystkie pliki przez internet. Teraz muszę tylko napisać z tyłu daty i powkładać do albumu. Rodzinka sobie chętnie obejrzy w święta, bo dziadkowie z tych co to nie lubią oglądać zdjęć na komputerze. Na święta nic nie robiłam, bo tradycyjnie jedziemy do jednych i drugich rodziców, a tam będzie już dość jedzenia. Zrobiłam tylko bigos, bo już dawno za mną chodzi. Tzn. jestem w trakcie robienia, bo jeszcze muszę parę razy go podgotować, żeby składniki przeszły smakiem. Już mi ślinka cieknie :) Chciałam zrobić pierniczki, które polecałyście, ale ostatecznie zrezygnowałam z powodu mojego piekarnika - jest na gaz, i tak piecze, że z przodu przypala, a z tyłu jest niedopieczone. Dodatkowo z temperaturą też jest coś nie tak, bo mięso które powinno być gotowe w godzinę, jest po tym czasie jeszcze niejadalne. Więc sobie odpuściłam, bo pewnie by mi nie wyszły te pierniczki. Szkoda. No i mój Krzyś ma klasyczny bunt dwulatka. Musiałam trochę o tym poczytać, bo nie wiedziałam, jak się zachować. Jak mu się coś nie podoba to płacze i krzyczy. I nie ma jak do niego dotrzeć. Zawsze dało mu się wytłumaczyć i nie robił scen, a teraz koniec świata. W zeszłym tygodniu codziennie wieczorem miałam bóle głowy po całym dniu z tym małym terrorystą. Potrafi zrobić histerię o to, że kąpie go tata a nie mama. Albo że nie chce zdjąć kurtki. Rzuca wtedy wszystkim, co popadnie i próbuje bić. Oj, nie będzie łatwo ... Pociesza mnie, że dzieci w tym wieku tak mają i nie jestem jedyna. Kessi - gratuluję sprzedaży i podziwiam za siły na tym etapie ciąży. Może wreszcie odpuść sobie trochę, bo jak tak dalej pójdzie, to urodzisz w biegu, może gdzieś w drodze na kolejny kiermasz ;) Fajnie, że interes zaczyna się kręcić. No i gratuluję chłopaczka! Mamuniu - za każdym razem jak czytam o tych Twoich oknach, że je znowu umyłaś, to jest mi coraz bardziej wstyd z moimi. Wstyd mi przyznać, kiedy były ostatnio myte. Chyba mam większą tolerancję brudu niż Ty ;) Uświadomiłam sobie, że Ty już rok szukasz pracy! Ciężkie mamy czasy teraz. Szkoda że z tą opieką się wtedy nie udało. Nie jest łatwo znaleźć dobrą nianię, a z dziadkami różnie bywa, sama też nie mogę na nich liczyć pod względem opieki. Cały czas trzymam za Ciebie kciuki! Izu - zdrówka dla Ciebie i dla Kubusia. Ale Ci zazdroszczę tego piwka! :P No i proszę. Myślałam, że nie mam nic do napisania, a tu takiego długiego posta stworzyłam.
  15. Czesc Przede wszystkim dziękuję za życzenia w imieniu Krzysia, nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie pamiętał, więc zrobiłyście mi bardzo miłą niespodziankę. Urodziny wyprawialiśmy w niedzielę, dostał bardzo fajne prezenty - oczywiście głównie autka, a od babci tę lawetę z Tesco (Mamuniu :) ) Jeeezu, jaka ona ogromna, ma z 1.5 metra! My zdecydowaliśmy się na malutki zakup - Krzyś dostał od nas Tomka i Piotrusia - ciuchcie z bajki Tomek, ktorą Krzyś bardzo lubi. Ciuchcie mają tylko po 8 cm długości, ale przecież nie o wielkość chodzi ;) Urodziny się udały, oczywiście były spięcia z kuzynem, ale ponieważ to Krzyś był na swoim terenie, to raczej on rządził a nie jego kuzyn - wyjątkowo ;) U mnie wszystko ok, w sumie nuda, dlatego nie piszę, bo za bardzo nie mam o czym. Tłumaczę książki, jedną już skończyłam, teraz mam następną, i tak spędzam czas do 14. Potem niania idzie do domu, a ja kładę Krzysia spać i trochę sama odpoczywam, robię obiad itp. Mąż ma ostatnio mnóstwo roboty, więc widzi się z Krzysiem godzinę wieczorem albo i mniej. No co zrobić. Nie mogę go opieprzać, że dużo pracuje, skoro na wiosnę chcemy zacząć budowę i każdy grosz się przyda ... Na razie dopełnia wszystkich formalności i zaczyna szukać ekipy budowlanej. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć dobrych fachowców bo takich to niestety ze świeczką szukać... Od jakiegoś tygodnia zaczynam czuć ruchy dziecka, takie jeszcze leciutkie, delikatniusie, ale bardzo przyjemne. Jutro idę do ginekologa, marzy mi się, żeby poznać płeć. Na razie w ogóle nie poruszyliśmy tematu imienia, bo wolimy najpierw wiedzieć czy chłopiec czy dziewczynka, żeby mniej zastanawiania było. Z Krzysiem też był wielki problem, decyzja została podjęta dopiero w 9-tym miesiącu, wcześniej miał być Jaś. A właśnie - Wredna Kasiu, Myszko, gratuluję wam serdecznie! Jak super, że macie już wszystko za sobą i jesteście w komplecie! Wczoraj dopiero kupiliśmy butki zimowe Krzysiowi, jakoś się zgapiliśmy i śnieg nas zaskoczył. Ostatecznie kupiliśmy je w Deichmanie, kosztowały 59 zł, więc nie wiem, czy nie będzie to jakieś badziewie... No ale ceny w Bartku nas powaliły - 170 zł za zimowe butki! Na 3 miesiące noszenia! Ja sama sobie tańsze kupuję i to na wiele lat.... Dziś zważymy i zmierzymy Krzysia i zapiszemy dane na jego miarce ;) Wzrostu ma ok. 86, a waży... no, może w końcu dociągnął do tych 12 kg. Bardzo mnie martwi to jego niejedzenie. W dzień urodzin zjadł kanapkę chleba, potem jabłko, obiadu nie chciał i w trakcie podwieczorku zjadł kilka wafelków. Potem jeszcze wcisnęłam mu na kolację kanapkę. I mleczko na noc. W zeszłym tygodniu na 7 dni 3 razy nie zjadł obiadu. Jak mu nie smakuje (ba, czasem nawet w ogóle nie raczy go spróbować) to po prostu nie je nic przez następne kilka godzin. Albo ma taką cwaną metodę - bierze do buzi kęs i trzyma go 15 minut - wtedy nie mogę mu wcisnąć następnego, bo ma buzię pełną. Już nie mam sposobów na tego niejadka. Martwi mnie to strasznie. Pisałam wam kiedyś o tym, ale chyba żadna nie ma takiego problemu jak ja :( No to się rozpisałam, jeeeeeejku - przepraszam że tylko o sobie. Tak to jest, jak się regularnie nie pisze. Im dłuższa przerwa tym trudniej wejść w rytm ....
  16. Meaaa, spróbuj się przełamać do tej niższej temperatury, to tylko 2 stopnie, a jak się boisz, że Nadia zmarznie, to ją przykryj dodatkowo kocykiem. Odszczelnij jej okna w pokoju na noc i włącz trochę kaloryfer, gdyby było za zimno. Przy świeżym powietrzu zawsze się lepiej śpi - lepiej oddycha! My śpimy właśnie przy odszczelnionych oknach, a nieraz przed spaniem Krzysia jeszcze otworzę okno na kilkanaście minut, żeby porządnie przewietrzyć. Kaloryfer włączam na "średnio-ciepło". I pomyśl o tym nawilżaniu, jak mówi Nadziejka. Ja bym proponowała zwykły mokry ręcznik albo te zawieszki na kaloryfer - moja pani alergolog powiedziała, że nawilżacze nie są dobre dla alergików, bo razem z wodą rozpylają kurz i roztocza po całym pokoju, więc robią więcej szkody niż pożytku.
  17. Nadziejko - tak, powoli dochodzę do siebie. Zdarza mi się już chodzić spać o północy, czyli jak za starych czasów, i coraz rzadziej mam drzemkę w dzień - dzięki temu dni stały się teraz o wieeeeele dłuższe :) Mój mąż już mnie pyta, kiedy zacznę "wić gniazdo" ;) Fakt, że trzeba będzie małe przemeblowanie zrobić w mieszkaniu i znaleźć gdzieś miejsce dla drugiego bąbla, ale na razie jeszcze o tym nie myślę. A ty koniecznie się spakuj dziewczyno, bo ciążę masz już donoszoną, więc nie znasz dnia ani godziny! :) Kurczę, powiem ci, że co jakiś czas mam takie przebłyski-wspomnienia z ostatnich miesięcy ciąży, potem poród i długie dochodzenie do siebie, i ciarki mnie przechodzą. Boję się jeszcze raz przez to wszystko przechodzić. Teraz, jak wiem co mnie czeka, jest dużo gorzej - psychicznie - niż za pierwszym razem. A jak twoje samopoczucie?
  18. Ewcia - mam termin na początek maja. Właśnie weszłam w 2 trymestr i musiałam przejść na spodnie ciążowe, bo moje już się zrobiły za ciasne, zwłaszcza gdy siedzę. A ty na kiedy masz termin? My kupiliśmy Krzysiowi ostatnio dużą ciężarówkę, takiego tira - jest sterowany, ale na razie tego nie używamy, bo Krzyś woli jeździć sam. Byliśmy u prababci i dała mu pieniądze w prezencie, więc trzeba było coś mu sprawić. Jest zachwycony i nawet siusiu z nią chodzi :) Moje dziecko praktycznie 90% czasu spędza bawiąc się autkami, często sam, my nie jesteśmy mu potrzebni. Z nami czasem poczyta albo zbuduje z klocków. Więc autka to dla niego najlepszy prezent. Na urodziny też pewnie kilka dostanie. I ... zupełnie zapomniałam, co jeszcze chciałam napisać :(
  19. hej meaa, bidulko, przykro mi że Nadunia tak się męczy. Może tak jak Nadziejka mówi, spróbuj nawilżyć powietrze w jej pokoju? Jak nie masz nawilżacza to chociaż mokry ręcznik powieś na kaloryferze. No i może obniż jej trochę temperaturę do spania - powinno być 20-21 stopni max. A z Tadzikiem też myślę, że dobrze byłoby go oddać gdzieś na parę dni, po prostu żebyś się upewniła, że to o niego chodzi. Najpierw lepiej pozmieniać trochę w domu, zamiast od razu faszerować dziecko antybiotykami. A z alergią niestety jest tak, że może pojawić się w dowolnym wieku, więc to że Nadia nie miała alergii na Tadzika przez pierwsze 2 lata, nie znaczy niestety, że nigdy jej nie będzie miała. No ale skoro kot jest "anty-alergiczny" to prawdopodobieństwo jest faktycznie niewielkie :) Mam nadzieję, że nie pomyślisz, że się wymądrzam. Też zachodzę w głowę, jaka może być przyczyna tego kaszlu :(
  20. Cześć Chyba wreszcie dochodzę do siebie, bo już 2 dni z rzędu nie miałam drzemki w ciągu dnia, a spać poszłam koło północy, czyli jak za starych czasów. Nie wiem czy to dlatego, że ten I trymestr wreszcie się skończył, czy tak podziałała siła sugestii, ważne że zaczynam mieć więcej z życia ;) Mamuniu, dzięki za miłe słowa o Krzysiu. Muszę wrzucić jakieś nowe zdjęcia, bo ostatnie są z lipca ;) Fajna panienka wyrosła z tej Twojej Zosieńki. A to zajadanie książeczki i klocków to z powodu ząbków? A jak z jej jedzeniem? Pytałam cię o to kiedyś, bo Krzyś jest taki niejadek że każdy zjedzony kęs to sukces. Wiem, że Zosia nie lubi gryźć, ale jak ogólnie podchodzi do jedzenia? Krzyś to jakby w ogóle głodu nie czuł. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek dał znać że jest głodny. Wszystkie portki mu spadają, muszę mu chyba kupić szelki... Misty, Pia - zamierzamy się budować w przyszłym roku. Mamy działkę, którą kupiliśmy 5 lat temu i powolutku spłacamy. Odkładaliśmy tę budowę, bo baliśmy się giga-kredytu, no ale w końcu trzeba zebrać się na odwagę i zrobić ten krok. No i rok temu mieliśmy fatalną sytuację finansową, ja bez pracy, mąż bez zleceń, żyliśmy z oszczędności, więc trudno było myśleć o budowie. Teraz się poprawiło i mam nadzieję, że złe czasy mamy za sobą. Mamy już gotowy projekt (nie typowy, tylko taki robiony od zera), ale teraz idzie zima więc trzeba czekać do wiosny. Niby jak się uprzemy to jest szansa wprowadzić się zimą przyszłego roku, ale raczej to będzie 2012. Więc trochę się tu pokisimy w czwórkę, jakoś trzeba będzie się zorganizować. Ważne że jest wizja lepszej przyszłości :) Mea - zdrówka dla ciebie, teraz jest długi weekend to możesz posiedzieć w domku. Film z Nadią świetny. U nas z kolei rządzi wierszyk "miauczy kotek". Muszę przypomnieć sobie ten wierszyk o zbitym jajeczku, będzie wreszcie jakaś odmiana ;) Babeczko - no i co ja mam ci powiedzieć, jak ty w komplementy nie wierzysz... Ale sama chyba widzisz w lustrze, że osiągnęłaś bardzo wiele! Specjalnie przyjrzałam się słynnym zdjęciom z wesela i naprawdę jesteś teraz zupełnie inną Babeczką :) Będę brała cię za przykład, jak będę zrzucać kilogramy po tej ciąży :) Wiecie, czasami zerkam na forum Majówek 2011, bo ja majówką będę (albo, jeśli będzie tak jak z Krzysiem, to kwietniówką). I jakoś tam nudno ;) Ciągle piszą o lekarzach, USG, liczą tygodnie, wymieniają dolegliwości, nazwy leków... Nie ma takich jaj jak tutaj ;) Więc z wami na pewno zostanę, a tam to jeszcze zobaczę. Kurcze, tak mnie kusi żeby kupić jakiś malusi śpioszek albo pajacyk, ale wolę poczekać aż poznam płeć. Tylko kiedy to będzie?... Z Krzysiem dowiedziałam się już w 13 tygodniu, teraz mam innego lekarza, który woli poczekać z tą informacją aż będzie 100% pewny.
  21. Hej Mamuniu, dowiedziałam się o tej promocji parę dni temu w trakcie rozmowy w warzywniaku :P Zastanawiałam się nad kupnem tej lawety, ale boję się że jak kilkanaście autek kosztuje 60 zł, to pewnie będą słabej jakości i raz-dwa się rozwalą. No i wszystkie są bardzo podobne do siebie. Chyba jednak wolałabym kupić za tę cenę dwa, ale porządne. Ale dzięki za cynk, jak będziesz słyszała o jakiejś innej fajnej promocji to koniecznie daj znać :) Rzeczywiście, smutne nowiny dzisiaj wypisujesz. Śmierć młodej matki zawsze powoduje ukłucie w sercu, choćby się jej nie znało, a co dopiero znajoma... Przykro mi bardzo. A co do babci, to ja sama nie mam żadnej już od dawna, dziadka nie miałam nigdy (takie "uroki" bycia późnym dzieckiem) i bardzo mi ich brakuje. Cieszę się bardzo, że Krzyś ma wszystkie babcie i dziadków, i nawet 2 pradziadków. Oby jak najdłużej.
  22. Dzięki za ponowne przyjęcie mnie do grona i za miłe słowa :) Postaram się w takim razie częściej odzywać. Praca idzie mi bardzo słabo, boję się że nie wyrobię się z terminem. Wciąż niewyspana, brak koncentracji i teraz jeszcze dochodzą bolące plecki po ostatnim dźwiganiu zakupów, z dnia na dzień jest coraz gorzej :( Oczywiście nie da się tego porównać z tym, jak cierpi nasza Holly kochana, ale miło nie jest. W środę umówiłam się do fizjoterapeutki, która bardzo mi pomogła jak byłam w ciąży z Krzysiem (okazało się, że miałam mocno napięte jakieś mięśnie wokół pleców i ona tak je rozmasowała, że się rozluźniły - teraz pewnie mam to samo). Już się nie mogę doczekać... Jeśli chodzi o prezenty, to też już powoli myślimy, bo urodzinki już za miesiąc prawie, a kuzyn Krzysia ma urodziny tydzień wcześniej. U nas sprawa jest prosta, bo teraz Krzyś ma fazę samochodów/autobusów/dźwigów/koparek, więc jakikolwiek nowy pojazd sprawi mu największą radość. Myślałam jeszcze o takiej kolejce na drewnianych składanych torach, ostatnio bawił się taką u kolegi i bardzo mu się podobało. Albo jakieś proste puzzle, klocki? Rodzina na pewno będzie się pytać, co kupić, więc im podpowiem. Ja to przy każdej wizycie w sklepie powstrzymuję się, żeby mu czegoś nie kupić, hihi :) Jego rozwój mowy ma niesamowite tempo. Ostatnio zaczął budować zdania złożone, np "tata pojechał do pracy naszym autem" albo "mama wylała wodę u nas w domku". Już mnie powoli zamęcza tym gadaniem, a to dopiero początek :) Dziś kupiłam w sklepie internetowym wzór z misiami do wyszywania. Krzysiowi wyszyłam obrazek jak byłam z nim w ciąży, więc dla drugiego dziecka też wypada coś zrobić ;) A wczoraj byliśmy u dziadków, i jego kuzyn Franek też był. Ja nie wiem, co w tych dzieciakach jest, ale z innymi bawią się grzecznie, a jak są ze sobą w dwójkę, to wciąż jest płacz. Franek uwielbia przytulać Krzysia, ale robi to tak energicznie, że nie raz już go przy tym wywrócił, więc Krzyś ciągle przed nim ucieka. Jak tylko go widzi na horyzoncie to woła "Franek idzie, mamusia apa!". Wczoraj upatrzyli sobie jedno autko i oczywiście ryk, że jeden ma a drugi nie. Szwagierka mówi, że jej Franek przy innych dzieciach nie jest taki agresywny. A Krzyś przy innych dzieciach nie jest taki wystraszony. Nie wiem, o co chodzi. Jakoś źle na siebie wpływają :(
  23. Hej Wezwałyście mnie do tablicy, to się odzywam :) Czytam was regularnie, ale jakoś tak nie mam weny do pisania, chyba nie udało mi się do końca zadomowić na tym topiku, nieraz jak się odzywałam to prawie nikt mi nie odpowiadał, a jak wstawiłam zdjęcia w czasie wakacji to tylko Kessi je obejrzała... Ale bardzo was lubię i wciąż chętnie czytam. Co u mnie? Właśnie kończę I trymestr i mam nadzieję, że to koszmarne zmęczenie mi minie. Chyba już jest trochę lepiej, czasami pozwolę sobie na słabą kawkę jak padam z nóg. Rano przez 5 godzin tłumaczę, w tym czasie niania siedzi z Krzysiem, potem razem z Krzysiem mamy obowiązkową drzemkę, a potem obiad, zabawy itp. Też każdy dzień wygląda tak samo i za bardzo nie wiem, o czym miałabym wam pisać. Ogólnie czuję się dobrze, tylko kręgosłup zaczął mi nawalać po tym, jak ostatnio robiłam giga-zakupy w markecie, a potem wniosłam część z nich na nasze 3 piętro bez windy (licząc z garażem to czwarte). Krzyś zrobił się straszna gaduła, nieraz pękamy ze śmiechu z jego tekstów. Na przykład: mąż pyta go, gdzie jest pudełko na kredki, a on "Nie mam pojęcia" - chociaż chyba nie do końca rozumiał, co to znaczy. Albo raz na spacerze zobaczył, że dziewczynka miała pluszowego puchatka. Krzyś woła: -Kubuś puchatek! Timać (trzymać)! -Nie możesz go trzymać, bo to jest dziewczynki. -Kupić! Cwaniak mały :) Ostatnio wprowadziliśmy program "tuczenia", bo nasz chudzielec od paru miesięcy nie przybierał na wadze, a nawet trochę spadł. Podajemy mu posiłki częściej, wodę zamiast soków (ponoć niejadki potrafią się sokiem najeść) i żadnych ciasteczek. No i póki co przytył pół kilo przez 3 tygodnie. Teraz waży 11,8 i mierzy 86 cm. Czasem mam wrażenie, że on nie rośnie - wyciągnęłam z piwnicy zimową kurtkę z zeszłego roku, rok temu była za duża i teraz też jeszcze jest jeszcze trochę za duża. A ma napisany rozmiar 74... Babeczko - wielki szacun za schudnięcie, ja już myślę o tym, żeby przejść na Ducana po porodzie (tzn jak przestanę karmić), bo pamiętam jakiego miałam doła po urodzeniu Krzysia, że waga mi spadła tylko 3 kg :( Na pewno świetnie wyglądasz, pokaż zdjęcia! Mamuniu - miłego czytania, super są takie prezenty bez okazji. I gratuluję udanych zakupów. Pia - fajnie że Pascal się zaaklimatyzował w żłobku i że udało wam się wyrwać na wakacje do Polski. Izu - jak sobie przypomnę twoje zdjęcia z wakacji, to myślę sobie, że spokojnie możesz sobie te ciasta wcinać :) Kessi - fajnie że masz taki dobry kontakt z Anetką i że szybko od niej wyciągnęłaś, co ją gryzło. Oby humorek jej się poprawił na dobre. Samadamo - udanego spotkania jutro, na pewno będziesz wyglądać pięknie. A wujek sobie świetnie poradzi z Dawidkiem. Amorku - biedny Kubuś z tymi piątkami, oby jak najszybciej mu wyszły. A z tym smoczkiem może nie będzie tak ciężko jak myślisz? U nas było tak że jednej nocy nie podałam i zasnął od razu, taki był zmęczony, a od następnej nocy mówiłam, że się zgubił. I już nie pamięta co to smoczek :) Z tym, że miał go zawsze tylko do snu. Ewcia - gratuluję serdecznie :)
  24. Hej Napiszę tylko krótko, co u mnie, bo czasu ostatnio brak. My już po wakacjach, niestety nie udało mi się na nich wypocząć, bo Krzyś miał intensywną fazę "mama" i tata nie mógł go ani za rękę wziąć na spacerze, ani nakarmić, ani nawet za przeproszeniem tyłka podetrzeć. Więc wciąż na najwyższych obrotach. A ciąża mnie bardzo męczyła, wciąż chciało mi się spać, nie miałam sił kompletnie na nic, chodziłam spać o 22, a reszta ekipy sobie imprezowała przy winku do późnej nocy. No nic, kiedyś sobie odbiję ;) Teraz siedzę w domku i tłumaczę na ile siły pozwolą, po południu zajmuję się Krzysiem i domem, a jak go położymy spać to zaraz potem ja sama też padam. Niech się skończy ten pierwszy trymestr, bo jestem nie do życia! Wczoraj byłam na USG, widziałam bijące serduszko, a dzidzia pomachała mi rączką. Przesłodkie wrażenie! Z dzidzią wszystko ok, moje wyniki w normie, więc odetchnęłam z ulgą. Przepraszam że się nie odzywam, jakoś mi brak weny i do tego jeszcze to koszmarne zmęczenie. Pozdrawiam was serdecznie.
  25. A u mnie - jestem GIGANTYCZNIE i NOTORYCZNIE zmęczona. W pierwszej ciąży tego nie miałam. Teraz chodzę spać o 22, robię sobie 1 drzemkę w ciągu dnia jak Krzyś śpi, a i tak ledwo żyję. Jestem wciąż tak zmęczona, że nic kompletnie mi się nie chce. Nawet zrobienie obiadu to wyczyn, nie mówiąc o porządkach. Ostatnio nawet "nie miałam siły" wstawić prania. Coś okropnego. Ciekawa jestem, kiedy mi to minie, bo trudno funkcjonować w takim stanie. I do tego nie mam ochoty na żadne jedzenie. Jak jestem głodna to siłą coś w siebie wmuszam, bo wszystko mnie odrzuca. Zupełnie inaczej się zapowiada ta ciąża od poprzedniej. Pierwsza była praktycznie bezobjawowa. A mój Krzyś, cóż jedyne nasze zmartwienie to to, że bardzo mało je (potrafi wytrzymać 6 godzin bez jedzenia i wygląda na to, że nigdy nie odczuwa głodu). Jak mu podam na obiad coś, co mu się nie spodoba, to nie ruszy ani kawałka, nawet gdyby nie jadł od rana. Coraz trudniej jest mi wymyślić dla niego coś, co zje w przyzwoitych ilościach. Je połowę tego co kiedyś albo nawet mniej. Każda łyżka to sukces. Póki nie ma niedowagi to nie powinnam się chyba martwić, ale trudno się nie przejmować w takiej sytuacji. Mamuniu, pamiętam że Zosia była zawsze niejadkiem, jak teraz z nią, masz ciągle problemy, czy już to minęło? A tak poza tym to jest z niego bardzo kochany chłopak. Jest bardzo posłuszny i coraz częściej zaczyna się sam bawić klockami i samochodzikami. Mogę spokojnie robić obiad w kuchni bez obawy że coś zbroi, a on się bawi grzecznie w pokoju. Powtarza każde słowo, które się mu powie (np ostatnio winogrona to wi-wo-won-ga) i wspaniale można się z nim dogadać. Gaduła jest straszna, jak siedzi obok w pokoju z nianią, to buzia mu się nie zamyka. Wśród swoich aut rozróżnia wywrotkę, betoniarkę, wyścigówkę, Jeepa, autobus i każde odpowiednio nazywa. Zna już prawie wszystkie literki i cyferki. Woła "siusiu" do ubikacji, czasami jeszcze zleje majtki jak zapomni w zabawie, ale ogólnie jest sukces. Gorzej z kupą bo jakoś ciężko mu idzie i wprawdzie woła do kibelka, ale ledwie go posadzę to żąda "na dół" i tak w kółko. Dopiero jak już naprawdę nie może to zrobi. Wciąż mu powtarzam, że jest moim aniołkiem i boję się, co mi się trafi jako drugie, bo już bardziej grzeczne być nie może ;)
×