Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asik123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asik123

  1. Hej Najpierw kilka słów do Was, potem będzie o mnie. Izu - i jak tam kurs, zapisałaś się? I gratuluję autka. Ewcia - fajnie że się wreszcie odezwałaś, brakuje tu Ciebie, kiedyś bywałaś bardzo często. No ale to zrozumiałe, jak jesteś sama z Erysiem to nie masz czasu, a jak już mąż przyjedzie, to wolisz się nim nacieszyć zamiast przesiadywać przed komputerem :) Ale pomachaj chociaż do nas czasami! Szarotko - bidulko, w tych ostatnich tygodniach jeszcze jesteś na najwyższych obrotach! Życzę jak najwięcej zdrowia dla Twojego taty, niech jak najszybciej wróci do formy, a Ty wreszcie pomyśl trochę o sobie, chociaż na tej końcówce. Mamuniu - 2-kilowy grzyb, no no, jest czym się pochwalić! No i super że rozwiązałaś problem złego spania Zosi. Oby poduszka zadziałała na dobre. I trzymam kciuki za teścia. Cari - dzięki za gratulacje, z tym spaniem w łóżku rodziców niestety Ci nie pomogę, bo u nas Krzyś nigdy nie spał w łóżku rodziców (no, pomijając może 2 pierwsze tygodnie) i nawet jak jest chory to nie chce spać z nami, tylko koniecznie u siebie. Pia - fajnie że zdecydowałaś się na rozmowę z bratem, im szybciej tym lepiej. Smutna ta opowieść o rozpłakanych dzieciach w żłobku. To prawda, że płacz jednego dziecka "uruchamia" następne... W takiej sytuacji już naprawdę nie wiadomo, co lepsze, czy zostawiać tam dziecko czy brać ze sobą do domu. Chyba najlepiej jeszcze trochę poczekać, zobaczyć, jak przebiegnie kilka następnych dni i dopiero potem podjąć decyzję... Życzę Ci, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej. Holly - ty bidulko nasza, jak Ty cierpisz z tymi pleckami! Może rzeczywiście powinnaś rozważyć operację, skoro nawet magiczne Paluchy Ci nie pomagają. Żal mi Ciebie strasznie, w domu pewnie nie masz nawet chwili żeby sobie odpocząć. Jesteś dzielną kobitką ale musisz wreszcie coś z tym zrobić! Kessi - ciasteczka brzmią prosto i smakowicie, może też spróbuję zrobić? Dzięki za linka. Meaaa - no niezła historia z tym łóżkiem, powinnaś je oddać do reklamacji! Wyraźnie nie wytrzymuje waszych harców ;)
  2. Cześć Dziękuję wam wszystkim za gratulacje i za miłe słowa. Jesteście świetną grupą wsparcia :) Gonia, pytałaś z jakiego języka tłumaczę - z angielskiego. Współpracuję z jednym wydawnictwem od 8 lat już, do wielu innych wysyłałam CV ale nikt nie odpowiedział. Mam wykształcenie lingwistyczne, ale nie konkretnie jako tłumacz. Jestem takim samoukiem ;) Meaaa - Twój opis Słowenii jest faktycznie przepiękny, nie wiedziałam że to taki piękny i ciekawy kraj. Może też kiedyś się tam wybiorę. A może zrobimy spotkanie forumowe na Słowenii, jak już tyle dziewczyn się zapaliło ;) Co do gorącego i ciepłego - razem z Krzysiem dołączam do fanów letniej kąpieli i letnio-zimnego jedzenia. Pocieszyłyście mnie, że nie on jeden nie lubi ciepłego. Izu, ty oprócz pracy i opieki nad Kubusiem chcesz jeszcze kurs wziąć? No podziwiam Cię, dziewczyno. Czy Ty w ogóle sypiasz??? Mamuniu - obejrzałam zdjęcia, fryzurka bardzo elegancka :) Ja idę na łatwiznę i chodzę z Krzysiem do fryzjerki, bo sama nie potrafiłabym go obstrzyc. Mamoolka - fajnie że wróciłaś. Pisz często, to na pewno humor Ci się poprawi. Mamotomka - dobrze myślisz, byliśmy w Świerkocinie, koniecznie się tam wybierz jak mieszkasz niedaleko! Postaram się niedługo wrzucić kilka zdjęć, żeby Cię zachęcić :) A co do wakacji to jedziemy na Maltę na 10 dni. Najgorszy będzie przejazd do Krakowa, skąd mamy wylot - 6-7h w samochodzie, brrrr. Najpierw myśleliśmy, żeby jechać pociągiem, ale potem okazało się że wychodzi niewiele taniej niż samochód. **** Cieszę się, że Tomek sobie radzi w żłobku. I mam nadzieję, że żadne choróbska go już nie złapią. Dzielny chłopak! Pia - przykro mi bardzo z tą koleżanką, dobrze że umiała się jakoś odnaleźć w tej sytuacji i się nie załamała. A jak tam wspólne mieszkanie z bratem? I co ze żłobkiem Pascala? Krzyś też dostaje mleko nr 2, bo po 3 miał wysypkę. I żyje :D
  3. Hej U mnie się wszystko wyjaśniło, więc mogę wam wreszcie napisać, co to za zawirowania. "Nowiny" to za mało powiedziane, moja historia nadawałaby się na wątek do telenoweli ;) W zeszły wtorek ni z tego ni z owego nasz szef zaczął wzywać poszczególne osoby z naszej grupy i ... zwalniać. Okazało się, że wyrobiliśmy się z całymi zaległościami z mailami i nie jesteśmy już potrzebni. Żeby było ciekawiej, 2 dni wcześniej zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny (tej części mojej historii się domyślałyście ;) ). Od razu zadzwoniłam do męża, żeby poszukał w internecie, czy ja jestem chroniona przez prawo, czy mogą mnie zwolnić i co mam zrobić. No i jak mnie szef wezwał, to wysłuchałam całej gadki, że niestety cięcia kadr, że to nic osobistego, że on mi może wystawić referencje, proszę tu podpisać - i mówię że ja jestem w ciąży. No to trochę go zszokowało, nie wiedział co powiedzieć, ostatecznie nie dał mi tego wypowiedzenia i kazał przyjść z zaświadczeniem od lekarza. Następnego dnia pojechałam do lekarza. On po badaniu powiedział, że zaświadczenia nie może wystawić, bo pęcherzyk wprawdzie jest, ale za mały żeby jeszcze cokolwiek stwierdzić na pewno i równie dobrze mogę dostać okres za parę dni. I kazał przyjść za tydzień (znaczy - dziś). Więc ja znowu do pracy, do szefa, i co teraz. On kazał mi wziąć urlop na ten tydzień i powiedział, że poczeka z tym wypowiedzeniem. Więc dziś pojechałam znów do lekarza, pęcherzyk urósł i ma już 1 cm, więc dostałam i zaświadczenie i L4. Cieszę się tak, że aż trudno mi to opisać. Udało nam się z tą ciążą dosłownie rzutem na taśmę. Te zwolnienia były zupełnie niespodziewane więc jakbyśmy dłużej czekali z decyzją to byłabym bez pracy i pewnie trzeba by było ją odłożyć na później. A żeby nie nudzić się przez te 8 miesięcy na L4, to skontaktowałam się z moim dawnym wydawnictwem i będę sobie w domu tłumaczyć książki przez kilka godzin dziennie. Na szczęście wydawnictwo już wyszło z kryzysu i od razu dostałam nową książkę. Niania będzie przychodzić do domu do Krzysia na 5-6 h, a ja w tym czasie będę sobie pracować w drugim pokoju. Wszystko się tak pięknie ułożyło, że uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Umowę z tamtą firmą mam do czerwca 2012 więc jeszcze będę mogła wziąć rok urlopu wychowawczego, zanim będą mogli mnie wreszcie zwolnić ;)
  4. Mamuniu, ja ziemniaki na placki trę w takim zwykłym blenderze, w tej małej miseczce z nożykami. Idealnie sieka surowe ziemniaki. Co prawda muszę to robić na kilka rat, ale wolę to niż kolejnego wielkiego grata w kuchni. Wiem jeszcze, że do maszynki do mięsa można dokupić taką końcówkę co ściera ziemniaki i inne warzywa. Pewnie nie do każdej - mój model tak ma, ale póki co nie potrzebowałam takiej końcówki. Biedna Zosia, tak się męczy z ząbkami :( U nas trójki ostatnio wyszły zupełnie bezobjawowo. A Krzyś sypia do dziewiątej ;) Eh, szczęściara ze mnie! Samadamo, witaj, fajnie że chrzciny się udały i że miałaś okazję się odstresować przy winku :)
  5. A wczoraj mąż kupił mi zaległy prezent urodzinowy (miał to być tatuaż, ale jakoś nie mogłam się wybrać, potem jak się chciałam umówić to akurat mieli miesięczny urlop, no i ostatecznie odpuściłam sobie). Dostałam urządzenie do pieczenia chleba :D Od razu zrobiliśmy pierwszy chlebek z gotowej mieszanki - wsypuje się pół paczki mieszanki, dolewa wodę, i maszyna robi resztę sama. Można ją zaprogramować tak, że wieczorem wszystko wsypujesz, a ona piecze dopiero rano i masz na śniadanie cieplutki chlebek :) Naprawdę pychota. Tylko nie wiem, gdzie będę to trzymać, bo to jest takie duże jak frytownica mniej więcej. A tam, gdzieś się upchnie ;) Nie ma to jak świeży własny chlebek!
  6. Kurczę, Mamuniu, masz rację, tam rzeczywiście był Dinopark i nie pomyśleliśmy żeby tam podjechać w drodze powrotnej, wielka szkoda! A co do karuzeli, to byliśmy tylko na tych małych z Krzysiem, bo byliśmy tylko w trójkę i jedno musiałoby zostać z nim, a drugie iść na karuzelę - a samemu to nie jest tak fajnie. Dlatego na tej wielkiej też nie byliśmy. A po drodze co kilkadziesiąt metrów stał samochód koło lasu. Sami grzybiarze! Tak sobie pomyślałam, że to mogą być twoje tereny. Ach, aż im pozazdrościłam tego grzybobrania. Po ostatnich deszczach na pewno jest wysyp grzybów w lesie. Chętnie bym się wybrała, ale nie znam się na grzybach i bym się bała czy trujaka nie zbiorę. No i Krzysia trzeba by było gdzieś ulokować na cały dzień. U teściów się teraz nie da, bo siostra męża teraz na dniach będzie rodzić i jakby co to są pod telefonem żeby zająć się Frankiem. Mały terrorysta będzie miał siostrzyczkę ;)
  7. Hej Ja jak zwykle z doskoku. U mnie ostatnio ogromne zawirowania, ale na razie nie będę jeszcze pisać o szczegółach, póki się wszystko do końca nie wyjaśni. A powinno wyjaśnić się jutro :) W niedzielę pojechaliśmy w trójkę na safari - koło Gorzowa Wlkp jest takie miejsce, że można jeździć samochodem wśród zwierząt. Normalnie leżą sobie na trawce zebry, wielbłądy, biegają strusie i bawoły, a my samochodem między nimi. Świetna sprawa! Najśmieszniejsze były strusie, jak podchodziły do szyby i stukały dziobem. Teraz, jak się spytacie Krzysia, jak robi struś, to odpowie "A kuku!" :D I jeszcze była taka zagroda z kózkami, było ich z 50, można było wchodzić i je głaskać. Krzyś się trochę bał, ale kilka pogłaskał. I jeszcze z 10 karuzel, wszystko w cenie biletu, z czego 4 takie dla najmniejszych dzieci, że Krzyś mógł się przejechać. Więc był naprawdę w siódmym niebie. Trochę się tam jechało, ale Krzyś spał w jedną i drugą stronę więc nie było problemu. Bardzo nam się wszystkim tam podobało, kto jest z okolicy, to gorąco polecam!!! Chyba udało nam się załapać na ostatni ciepły dzień tego lata... Kessi, dzięki za pamięć, wyjeżdżamy 19-go września, więc jeszcze trochę. Niestety lot jest z Krakowa, i to rano, więc pojedziemy pociągiem i będziemy tam nocować. Do Krakowa mamy bardzo daleko, ale tylko stamtąd był lot tanich linii, więc nie było wyboru. Gdybyśmy chcieli lecieć z Poznania, z Berlina, albo nawet Warszawy, to bilet kosztowałby 1tys zł więcej, więc nawet z tym noclegiem się opłaca. Już się nie mogę doczekać! Najgorsze że możemy wziąć tylko 2 torby po 15 kg plus bagaż podręczny i nie mam pojęcia, jak się pomieścimy. U nas tak zimno, że trzeba będzie pobrać kurtki i długie rękawy na drogę, a to waży niestety. Potem na miejscu już raczej się nie przydadzą, temperatura w dzień to 26 st, a w nocy 22 :) Pozdrawiam was serdecznie!
  8. Hej, ja tylko na chwilunię - mąż wybył na miasto z kolegami więc robię sobie wieczór panieński przy piwku i filmie :) Kessi - skoro jak mówisz sama kiedyś wychodziłaś przez okno, to nie bądź taka surowa dla Anetki... To przecież grzeczna i dojrzała dziewczynka, czasem nawet takie panienki muszą coś spsocić ;) A zdjęcia Krzysia, hmmm... dodałam jakieś 2 tygodnie temu i pisałam o tym, pewnie przeoczyłaś, ale nic dziwnego że nikt do mnie nie zagląda do galerii skoro tak rzadko się pojawiam. Zresztą ja sama też mam zaległości w oglądaniu waszych zdjęć. Pia - no to nieźle cię urządził ten sprzedawca z kaszą, pewnie będziesz miała jej dość na jakiś czas ;) A smaczna chociaż była? Izu - przepis na rogaliki skopiowałam, może kiedyś się skuszę żeby je zrobić. Rzeczywiście wygląda na prosty. A Mamuni zapiekankę kiedyś robiłam i potwierdzam że jest bardzo dobra. Mamuniu - z tą moją pracą to generalnie fajnie, wiadomo jakieś minusy zawsze się znajdą. Przede wszystkim niska pensja w porównaniu z tym ile zarabiałam wcześniej. No ale takich luksusów jak L4 czy urlop płatny nigdy dotąd nie miałam, a to też się liczy. Część ludzi ode mnie przeszła na telefony, ja cały czas siedzę na mailach i to mi się bardziej podoba. Nikt na ciebie nie krzyczy i możesz na spokojnie przemyśleć całą odpowiedź.
  9. Hej Ja jak zwykle pojawiam się i znikam ;) Mamuniu, jak tam twoje szukanie pracy? Masz jeszcze zapał? Bo po takim czasie to już się odechciewa przeglądać ogłoszenia, nie?... A może masz jakiś inny pomysł na życie? Z Wiki współczuję, ale to taki okres, wszyscy przez to przeszliśmy, nasi rodzice się umęczyli, a teraz nasza kolej ;) Znaczy twoja, bo u mnie to dopiero za jakies 10 lat, hihi Izu, miło że o mnie pamiętasz :) Nie udzielam się zbytnio, bo brakuje albo czasu albo chęci.. Ja na złe humory Krzysia, które zdarzają się na szczęście rzadko, mam 2 sposoby - na początku staram się go zainteresować czymś innym a jak to nie pomaga i mały wpada w histerię, to po prostu go ignoruję. Przestaję do niego mówić, zajmuję się czymś innym albo rozmawiam z mężem i on w końcu widzi że nic nie wskóra i odpuszcza sobie. U mnie to działa. Kessi - strasznie się cieszę, że zdecydowaliście się na trzecie dziecko. Jesteś kochającą mamą i na pewno świetnie dasz sobie radę z trójką. A jak twój biznes, robisz coś jeszcze? Baryłko - fajnie że znów miałaś męża przy sobie. I fajnie że zadecydowaliście o powrocie. Miło pomyśleć, że to już wasze ostatnie rozstanie :) A co u nas? Krzyś się rozgadał na dobre. Powtarza wszystko co usłyszy, z różnym skutkiem ;) już odmienia i łączy wyrazy, np "z mamą" albo "do taty". Można bez problemu się z nim dogadać. Np wczoraj chciał żeby mąż wszedł z nim do piaskownicy na balkonie, a mąż odpowiedział mu że się nie zmieści, na co Krzyś mówi "za dudi" (dudi = duży). Moja pociecha kochana :) Na wakacje we wrześniu jedziemy razem z nim, z grupą znajomych też z dziećmi. Nawet nie chciałabym bez niego jechać, jakoś pusto by mi było i chyba nie umiałabym się wyluzować do końca. A tak to się cieszę na to co mu pokażę, na jego pierwszą podróż samolotem, na plażę, morze i piasek. Myślę, że będzie miał tam dużo zabawy.
  10. Jak to się wkleiło drugi raz to nie mam pojęcia ... pisałam drugiego posta, coś nagle wyskoczyło no i jest dubel. Sorry ;) Holly, jak mi miło że się tak do mnie odezwałaś, ostatnio mało kto mnie zauważył, ale nic dziwnego skoro się odzywam raz na parę tygodni. Fajnie, że chociaż wam się pogoda udała. Mieliście sporego fuksa patrząc na to, co się dzieje za oknem. A z tym siusianiem to może rzeczywiście masz rację, że Krzyś jest przejęty nową umiejętnością. Jak je obiad to potrafi pójść na kibelek przed, w trakcie i po :) I zawsze coś tam wydusi ;) Ale bardzo się cieszę, że załapał o co chodzi i woła pięknie "siusiu". Gorzej z kupką, bo ma jakąś blokadę i za nic w świecie nie chce robić na kibelek (Meaa- szacun dla Nadii). Zwykle sobie strzeli po drzemce jak ma jeszcze pieluchę, zanim ogłosi że się obudził. No i ze smokiem mamy chyba sukces. Krzyś zawsze spał ze smokiem, od małego - poza tym wcale go nie używał. I wczoraj jak go kładłam spać to się o dziwo nie domagał. Więc nie dałam. Dziś jak go kładłam spać to pokazał palcem do buzi (=chcę smoka) a ja mu powiedziałam że nie ma. A on na to "kocyk". No to mówię że kocyk oczywiście jest, i miś też czeka w łóżeczku. I znów zasnął bez smoka. Tak po prostu! Ja sądziłam że czekają mnie nieprzespane nocki, rozpaczliwy płacz i histeria, a tu po prostu "nie ma" i już! Aż boję się zapeszać, co będzie jutro... Amorku, witaj w ojczyźnie, wyobrażam sobie jak się cieszysz że tu jesteś, wreszcie z rodzinką... Jak długo będziesz w Polsce? Dodałam kilka zdjęć do galerii, bo ostatnie były z lutego ... Ale widzę, że Krzyś się za bardzo nie zmienił od tego czasu. Tylko urósł parę centymetrów ;) Ja też muszę sobie was pooglądać bo mam ogromne zaległości. Ehh, z czym ja nie mam zaległości...
  11. No to ja się znów odezwę. W niedzielę wróciliśmy z wakacji nad morzem - bardzo pechowych bo na 7 dni 6 dni padało i nawet promyka słońca nie zobaczyłam. Wszyscy kisiliśmy się w domu, parę razy pojechaliśmy na wycieczkę ale więcej czasu spędziliśmy w samochodzie w korkach niż w docelowych miejscach więc sobie odpuściliśmy. Na szczęście we wrześniu jedziemy na drugie wakacje nad morze śródziemne, tam już pogoda musi dopisać... Tak czytam o tym, jak dziewczynki siusiają co godzinę albo przesypiają noc z suchą pieluchą i zastanawiam się czy z moim Krzysiem jest coś nie tak. On woła siusiu co 15 minut, max pół godziny. Jak idę z nim na spacer albo gdzieś jadę samochodem to bez pieluchy wytrzyma do 15 minut. Fakt, że on bardzo dużo pije - z 5-7 kubków 220ml, ale i tak mam wątpliwości z tym sikaniem, czy to nie jest za często. Jak myślicie? Serdecznie gratuluję tym mamusiom, co się dostały na studia, bez względu na to, w jakim trybie przyjmowali :P Podziwiam was ogromnie za samozaparcie i chęć nauki. I życzę dużo szczęścia i wytrwałości. Czy któreś z waszych dzieci też mają teraz fazę "mama"? Krzyś na tych wakacjach to na krok nie chciał mnie odpuścić, żadnego siusiu z tatą, po schodach za rękę tylko z mamą, tylko ja mogłam go karmić, kąpać, usypiać... Ciężko było. A w poniedziałek gdy szłam do pracy to wpadł w taką histerię że myślałam że mi serce pęknie. Dziś na szczęście już było lepiej. Gdzieś wyczytałam że teraz jest właśnie taki "maminy" okres ale z waszych wypowiedzi nie widzę żeby któreś z dzieci też tak miało. W ogóle to mój Krzyś zaczął na mnie mówić "mama" dopiero parę tygodni temu, bo wcześniej zawsze było "baba"... Jeszcze się nie nacieszyłam dźwiękiem tego słowa ;) Holly, zdrówka dla męża i dużo sił dla was wszystkich! Pytałaś o siusiaka - mój Krzyś miał ściągany napletek przez "okrutną panią chirurg" i swoje się nacierpiał przez kolejne 2 dni, ale od tamtego czasu napletek pięknie schodzi, jak po maśle, hehe. Teraz to w sumie się cieszę że ten problem mam już z głowy... Myjemy ładnie siusiaka po kąpieli i wszystko jest git.
  12. No to ja się znów odezwę. W niedzielę wróciliśmy z wakacji nad morzem - bardzo pechowych bo na 7 dni 6 dni padało i nawet promyka słońca nie zobaczyłam. Wszyscy kisiliśmy się w domu, parę razy pojechaliśmy na wycieczkę ale więcej czasu spędziliśmy w samochodzie w korkach niż w docelowych miejscach więc sobie odpuściliśmy. Na szczęście we wrześniu jedziemy na drugie wakacje nad morze śródziemne, tam już pogoda musi dopisać... Tak czytam o tym, jak dziewczynki siusiają co godzinę albo przesypiają noc z suchą pieluchą i zastanawiam się czy z moim Krzysiem jest coś nie tak. On woła siusiu co 15 minut, max pół godziny. Jak idę z nim na spacer albo gdzieś jadę samochodem to bez pieluchy wytrzyma do 15 minut. Fakt, że on bardzo dużo pije - z 5-7 kubków 220ml, ale i tak mam wątpliwości z tym sikaniem, czy to nie jest za często. Jak myślicie? Serdecznie gratuluję tym mamusiom, co się dostały na studia, bez względu na to, w jakim trybie przyjmowali :P Podziwiam was ogromnie za samozaparcie i chęć nauki. I życzę dużo szczęścia i wytrwałości. Czy któreś z waszych dzieci też mają teraz fazę "mama"? Krzyś na tych wakacjach to na krok nie chciał mnie odpuścić, żadnego siusiu z tatą, po schodach za rękę tylko z mamą, tylko ja mogłam go karmić, kąpać, usypiać... Ciężko było. A w poniedziałek gdy szłam do pracy to wpadł w taką histerię że myślałam że mi serce pęknie. Dziś na szczęście już było lepiej. Gdzieś wyczytałam że teraz jest właśnie taki "maminy" okres ale z waszych wypowiedzi nie widzę żeby któreś z dzieci też tak miało. W ogóle to mój Krzyś zaczął na mnie mówić "mama" dopiero parę tygodni temu, bo wcześniej zawsze było "baba"... Jeszcze się nie nacieszyłam dźwiękiem tego słowa ;) Holly, zdrówka dla męża i dużo sił dla was wszystkich! Pytałaś o siusiaka - mój Krzyś miał ściągany napletek przez "okrutną panią chirurg" i swoje się nacierpiał przez kolejne 2 dni, ale od tamtego czasu napletek pięknie schodzi, jak po maśle, hehe. Teraz to w sumie się cieszę że ten problem mam już z głowy... Myjemy ładnie siusiaka po kąpieli i wszystko jest git.
  13. Hej, pamiętacie mnie jeszcze?........ Praca, upał, wykańczająca alergia - przez to wszystko rzadko zaglądam do komputera i nawet nie próbuję was nadrabiać. Powiem tylko że żyję i w sumie niewiele się u mnie zmieniło. W mojej pracy zaczęły się jakieś dziwne przetasowania i każdy dzień potrafi być niespodzianką. Pieniądze wciąż są niewielkie, ale wiem że tego potrzebowałam dla własnej psychiki i tego nie żałuję. Tęsknię trochę za Krzysiem, ale za to w wolne dni staram się nadrabiać zaległości. Dopiero od kiedy zaczęłam pracować, to weekend kojarzy mi się z rodzinnym spędzaniem czasu. Przedtem marzyłam o weekendzie, żeby mąż wreszcie zajął się Krzysiem choć trochę. Za tydzień jedziemy na tydzień nad morze, już się nie mogę doczekać! Od miesiąca wykańcza mnie alergia (pyłki), faszeruję się lekami ale i tak jest ciężko. Nieraz budzę się w nocy bo, z przeproszeniem, z nosa ciurkiem mi woda leci na poduchę. Muszę sobie normalnie wpychać chusteczkę do nosa żeby w nią wsiąkało. A po wyjeździe nad jezioro to już w ogóle masakra. Kicham, smarkam, gardło mnie boli, jakbym była chora. Coś okropnego :( Po ciąży mi się tak pogorszyło, przedtem ta alergia była dużo słabsza. A co u Krzysia? Oj, muszę wstawić jakieś nowe zdjęcia. Kupiliśmy mu piaskownicę na balkon i spędza tam dużo czasu. Jak jest taki upał i nie chce się wychodzić na dwór (tudzież pole ;) ) to ten balkon to świetne rozwiązanie. Krzyś każdego dnia uczy się nowych słów i wciąż mnie tym zadziwia. Umie nazwać członków rodziny, na siebie mówi "Ti-tu" i coraz łatwiej się z nim dogadać. Kupiliśmy mu spacerówkę, jejku, niebo do ziemi w porównaniu z tamtą z 3-funkcyjnego wózka. Tamta ważyła 16 kilo, a ta tylko 8, no i składa się raz-dwa. Nie wiem czemu tak długo zwlekałam z tym zakupem. A, z sikaniem coraz lepiej. Często mówi że chce siusiu, chyba że się zapomni w zabawie, więc generalnie trzeba pilnować. Z reguły wystarczy go nasadzać raz na pół godziny i raczej nie ma awarii. Pielucha tylko obowiązkowo do snu i na dłuższe spacery i jazdę samochodem. Od razu odczułam ile tych pieluch mniej schodzi. Pamiętacie jak kiedyś wam mówiłam że ma swój ukochany kocyk? Kocyk zrobił się jeszcze bardziej ukochany. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że to jest ciepły polarowy zimowy kocyk. Wyobrażacie sobie tego dzieciaka jak w 40-stopniowym upale zakrywa się tym kocykiem, bo inaczej nie zaśnie?! Zwykle zakłada go sobie na głowę i ma mokruśkie włosy. Żaden inny kocyk nie wchodzi w rachubę. No i jeszcze ten nieszczęsny smok ... Myślimy coraz bardziej nad odwykiem ale aż strach się bać co to będzie. Nocki nie przespane, a w pracy będę jak zombie. Może wypróbujemy metodę odcinania końcówki, podobno działa... Przepraszam że tylko o sobie, ale do czego tu nawiązać jak mnie nie było chyba miesiąc ... Chciałam tylko żebyście wiedziały że żyję i mam się dobrze :) Pozdrawiam was wszystkie cieplutko!
  14. Tylko króciutko przywitam się wieczorem. Dziękuję wszystkim za gratulacje dla Krzysia. Dziś podpisałam nową umowę - cały etat, już od jutra, na dwa lata. Idealnie :) Z tych telefonów spróbuję się wymigać, może się uda. Smutno mi tylko jak pomyślę, że z Krzysiem będę się widywała tylko około 3 godzin dziennie. No ale coś za coś. A poza tym czasami, jak wpadnie pracująca sobota, to będę miała za to wolny dzień w środku tygodnia, więc sobie odbiję :) Dążyłam do pełnego etatu, więc teraz nie wypada mi narzekać ;) Tylko boję się, że niani nie będzie się chciało tak często nasadzać Krzysia jak mi... Dziś podobno nasadziła go tylko 2 razy. Muszę wziąć ją na rozmowę ;) Dziś mąż musiał jechać do lekarza i akurat szwagierka w tym samym czasie też miała coś do załatwienia, i babcia siedziała przez godzinę z obydwoma wnukami. Jak mi potem mąż opowiadał, jakie się sceny tam działy, to normalnie mi ciśnienie podskoczyło. Mam tego dosyć, kurde no! Tamten łobuziak wciąż wyrywa Krzysiowi wszystkie zabawki i nikt nie reaguje! Szwagierka niech sobie kręci bata jak chce, ale ja się nie zgodzę na to żeby mój Krzyś był terroryzowany przez nieznośnego kuzyna. Obiecałam sobie, że zacznę reagować. Może nie będę zwracać uwagi bezpośrednio szwagierce, ale jak mały Franek za bardzo poszaleje to nie pozostanę dłużna. Dziś tak popchnął Krzysia, że go wywrócił do tyłu na głowę ...
  15. A w pracy 6 czerwca kończy mi się okres próbny - ale ten czas przeleciał, nie? Nowa umowa jest na 2 lata!!! Tylko jeszcze jestem w trakcie negocjacji żeby był pełen etat, a nie 3/4. Zależy mi na tym ze względu na planowaną ciążę i L4 i macierzyński potem. No i mam dylemat, bo mojej grupie mailowej zaproponowano szkolenie na telefony, nikt za bardzo nie chce na to iść, bo bardziej stresująca praca a stawka niewiele większa, ale ta propozycja była taka na granicy przymusu. Nie wiem co ze mną się stanie jak się nie zdecyduję na to szkolenie. Niby umowa jest na 2 lata, ale zawsze mogą mnie jakoś udupić jak będą chcieli. A bardzo nie chcę iść na te telefony ... :(
  16. Co do dyskusji o drugiej ciąży to też mam ciepłe uczucia gdy widzę kobitki w ciąży, i współczuję tym co są w ostatnich tygodniach, bo pamiętam jak mnie wtedy już wszystko bolało, nie mogłam spać, miałam opuchnięte dłonie i stopy i w ogóle nie fajnie było. Od kiedy mam pracę to realnie myślę o drugim dziecku i ono będzie zaplanowane i upragnione. Już się cieszę na tę myśl. Chciałabym, żeby urodziło się wiosną albo latem przyszłego roku. Może się uda :) Mamuniu, przykro mi że wciąż nie znalazłaś pracy, często o tobie myślę, bo sama dzieliłam twój los. To wspaniale, że Zosieńka wreszcie zaczęła spacerować. Czy ja dobrze doczytałam, że jeździk wpłynął źle na jej rozwój umiejętności chodzenia? Nie do wiary! Powiem wam, że Franek, kuzyn Krzysia "bliźniak", to tak wychował swoich rodziców, że zawsze uda mu się postawić na swoim. Jak mu się coś nie podoba to się kładzie na ziemi, nie zważając czy to jest np beton czy kałuża. I bardzo często płacze, żeby coś wymusić. I udaje mu się to. Jak jesteśmy i my i szwagierka u wspólnych dziadków, to praktycznie wszyscy biegają wokół Franka, a my jesteśmy pozostawieni sami sobie :o I widzę, że szwagierka jest winna temu zachowaniu, bo na przykład nieraz widziałam, jak mu powtarzała że czegoś nie wolno po kilka razy, a on i tak robił swoje, a ona nie reagowała. Ostatnio byłam świadkiem jak 3 razy pod rząd zwalił donicę z kwiatem. Ona sprzątała ziemię z podłogi, mówiła mu że nie wolno, a on zaraz z powrotem to samo. Jeśli chodzi o kontakty Krzysia z Frankiem, to jest lepiej niż kiedyś, czasem się razem bawią, np gonią wokół drzewa albo łóżeczka - potrafią tak biegać bez przerwy nawet 15 minut! Ale cały czas Franek jest małym tyranem i jak on coś chce to nie ma zmiłuj. Czasami się wścieknę i zaingeruję, jak wyrwie jakąś zabawkę Krzysiowi, bo szwagierka raczej nie reaguje. Najwyżej stwierdzi, że Franek zaraz się znudzi zabawką i odda Krzysiowi. A Krzyś w takich sytuacjach zawsze głośno krzyczy ze złości, jakby wołał mnie o pomoc. Boję się myśleć co wyrośnie z tego małego terrorysty, który nie zna słów "nie wolno". Jak jesteśmy u dziadków sami, to nie mogą się nachwalić Krzysia, jaki on grzeczny, spokojny i usłuchany. Faktycznie, w porównaniu z kuzynem to prawdziwy anioł.
  17. Hej kobitki To ja, wasza marnotrawna forumowiczka. Wpadłam w jakąś pętlę -gdy chcę do was napisać, to najpierw chcę wszystko przeczytać, żeby być na bieżąco. Nigdy nie mogę dotrzeć do końca, wolny czas się kończy, i tak robią się coraz większe zaległości. W końcu dziś Krzyś pozwolił mi przez godzinkę was czytać bo zajął się sam sobą i wreszcie jestem na bieżąco. Więc się odzywam :) Mam tyle do opowiedzenia, że na pewno o połowie rzeczy zapomnę. Kasiu, kochana, gratuluję ci serdecznie i bardzo się cieszę, że Damianek jest już z wami! Kessi, no nie do wiary jak szybko wam się udało, super że jesteś w ciąży! I wspaniale się czyta o tym, jak ci się ten wymarzony biznes rozkręca. Trzymam kciuki za spokojną ciążę i lekki poród! Wredna Kasiu - mój zawsze marzył o tym, żeby mieć syna Kajtka. Urodziła mu się córka, więc dali jej na imię Kaja. Rok później urodził się synek... Kajetan. Jak wysyłają kartki z życzeniami to podpisują się "Kajtki". To bardzo fajne połączenie imion. Brat mówi tylko, że jedyny problem to to, że mają takie same inicjały i jak jest coś do szkoły albo na obóz to trzeba podpisywać całym imieniem i nazwiskiem. Mi się twój pomysł na drugie imię bardzo miło skojarzył. I trochę o nas. Pewnie pamiętacie, że ja z nocnikiem zaczęłam bardzo dawno i to z marnym skutkiem. Jedyny sukces był taki, że Krzyś zrozumiał do czego nocnik służy i jak go posadziłam to nieraz coś zrobił. Ale potrafił siedzieć na nim nawet pół godziny (czytał książeczki, więc się nie nudził) bez skutku. I niedawno kupiłam nakładkę na WC. Sprawdziła się rewelacyjnie, tak jak u Mea. Wymyśliłam taki patent, że mówię mu: Zobaczymy jak siusiaczek robi siusiu. I od razu robi, zawsze, nawet gdyby to miało być kilka kropel. Czasami nawet kupa się zdarzy. Nie ma już książeczek, wszystko załatwiamy w pół minuty. Czasami już zakładam mu majtki na parę godzin. Szykuję kilka par majtek i spodni i Krzyś chodzi w majtkach tak długo póki nie przesika ostatniej pary. Dziś 3 pary starczyły na 4 godziny, czyli całkiem nieźle. Chodzimy na kibelek co 15 minut, bo Krzyś bardzo dużo pije. Pochwalę się jeszcze tym, że od paru dni Krzyś zaczął się sam bawić. Mogę siedzieć nawet godzinę przy komputerze i nie jęczy, że chce na kolana tylko sam wymyśla sobie zabawy. Głównie bawi się samochodzikami, ale też lubi lalki, klocki i piłeczki. Czasem sobie usiądzie i poczyta. No coś wspaniałego! Krzyś umie już około 10 literek. Ma swoją (zepsutą) klawiaturę i mój mąż nauczył go pokazywać na tej klawiaturze A, a potem też inne literki. I teraz wszędzie gdzie widzi znajome literki (np na sprzęcie AGD, nadruk na koszulce, napis na sklepie) to pokazuje i woła "A A A" albo "P P P" itd. Nie sądziłam, że dziecko w tym wieku jest w stanie zrozumieć coś tak abstrakcyjnego jak litera :)
  18. cześć Przepraszam że najpierw zawaliłam was swoimi problemami, a potem zamilkłam na tak długo, ale pechowo zalałam sobie laptopa herbatą :o na szczęście po ostatniej podobnej przygodzie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji - tzn. odłączyć od prądu, postawić do góry nogami, wysuszyć (również suszarką) i poczekać parę dni. No i chyba się udało, bo literki wszystkie mam, komputer też działa tylko czasem świruje. Mam nadzieję że obędzie się bez naprawy. Z Krzysiem już wszystko dobrze. Przez pierwsze 3 dni po zabiegu dostawał Panadol, ale potem już zupełnie przestało go boleć. Napletek pięknie się ściąga i tylko jeszcze trochę przy tym protestuje, ale to raczej z powodu traumy niż rzeczywistego bólu. Pocierpieliśmy wszyscy razem, ale teraz już wszystko dobrze i tylko trzeba dbać o to, żeby znów nie zarosło. Ja przeczytałam o tym co napisała Mamatomka, o tej maści, to normalnie krew się we mnie zagotowała. Ze też musiałam mieć takiego pecha i trafić na rzeźnika! Dzięki wam wszystkim za troskę, bardzo mi ulżyło jak się wam pożaliłam i dodałyście mi otuchy. Na razie kończę, bo literki jednak zaczynają się buntować :/
  19. hej U nas nocka ciezka, a dzis powtorka z rozrywki. Krzyś coś tam nasiusiał w nocy, ale nie obyło się bez płaczu. A dziś znowu to wstrzymywanie moczu i płacz. Amorku, pytałaś dlaczego poszliśmy do chirurga. Wiem, że są dwie szkoły odnośnie napletka i tak jak powiedziałam wcześniej, komuś trzeba zaufać. Nasza pediatra stwierdziła, że napletek jest przyklejony i dała skierowanie do chirurga. A pani chirurg bez większych ceregieli ściągnęła. Nawet nie konsultowała niczego z nami, nie dawała żadnych opcji. Dopiero jak wieczorem zadzwoniłam na pomoc doraźną to się dowiedziałam, jak to pielęgnować. No nic, teraz już jest po wszystkim i czasu nie cofnę. Ale gdybym wiedziała, że to będzie takie bolesne dla dziecka to pewnie bym nie poszła z nim do tego chirurga jeszcze teraz.
  20. Dzięki dziewczyny za troskę, siusiu nie było przez cały dzień :( Po popołudniowej drzemce wpadłam na pomysł żeby go wsadzić do wanny i może tam zrobi siusiu, bo pamiętam że ja jak po porodzie byłam taka obolała, to w wodzie lepiej się siusiu robiło. Ale niestety, godzinę siedział w wodzie i nic. A po kąpieli tak jak wcześniej - dobry humor, zabawa, ale co jakieś 15 minut płacz i na ręce do mamy. Drugi raz w życiu się tak do mnie przytulał, bo on bardzo anty-przytulaniowy jest ;) Pierwszy raz było jak miał wysoką gorączkę. Do pediatry dzwoniłam już zanim do was napisałam, powiedziała że niestety to musi poboleć i żeby dać mu panadol, co zaraz zrobiłam. Ale potem wieczorem jak siusiu wciąż nie było to zadzwoniłam na pomoc wieczorową i tam taka miła pani bardzo mi pomogła. Powiedziała, że siuśkami nie mam się martwić, bo pęcherz ma określoną pojemność i w pewnym momencie po prostu nie da się już wstrzymać i zrobi to siusiu. I że mam odciągać kilka razy dziennie i smarować kwasem bornym (ale na wodzie, nie na spirytusie) żeby odkazić. I że jeśli nie będę tego robić, to skórka znowu przyrośnie i cały ból dziecka pójdzie na marne. Więc dziś po kąpieli odciągnęliśmy, ale serce nam się krajało. Wiem, że to dla jego dobra, ale i tak mam poczucie jakbym mu krzywdę robiła. Eh, niech to się już zagoi. Szczęście w nieszczęściu że miałam ten weekend pracujący i teraz dziś i jutro mam wolne.
  21. dzięki, Ewcia. Z tego wynika, że Krzyś miał niepotrzebnie przeprowadzony ten zabieg? On miał tylko sklejenie. I teraz bidula cierpi bo nie może się wysiusiać. Kurcze, co lekarz to opinia. A komuś trzeba w końcu zaufać.
  22. Hej..... Tak długo się nie odzywałam że pewnie mnie już spisałyście na straty ... U mnie sporo się działo ostatnio, wszyscy się pochorowali, ja jeszcze nie doszłam do siebie. Wzięłam L4 jak Krzyś był chory, a jak sama się rozłożyłam to już mi było głupio, więc tak smarkam i kicham od tygodnia i chodzę do pracy. Za 3 tygodnie kończy mi się okres próbny i nie wiem co dalej. Chociaż patrząc na to, co się dzieje przez ten wulkan, to raczej nie muszę bać się zwolnienia.... Czytam was raz po raz, ale piszecie tak dużo że nie jestem w stanie być na bieżąco. Doczytałam, że miało być spotkanie u Nadziejki, ale niestety nie doszło do skutku. Szkoda, że się nie udało. Ja na pewno nie dałabym rady do was dojechać, więc jeśli chodzi o mnie to tylko spotkanie w Poznaniu wchodzi w rachubę. Mam nadzieję, że do niego w końcu dojdzie. A dziś byliśmy u chirurga, bo nie daliśmy rady odciągnąć tej skórki na siusiaku - i pani doktor na siłę ją ściągnęła. Trwało to parę sekund, ale moja bidulka nie może zrobić siku od tamtego czasu, a wypił dobre 350 ml od rana. Tak mi go żal że serce mi pęka. Co chwila próbuje zrobić siusiu, po czym zaczyna strasznie płakać i przytula się do mnie. Parę razy zasnął mi na rękach. Nie wiem co zrobić. Dałam mi panadol, ale nie widzę poprawy. Pielucha sucha od rana :( Teraz go uśpiłam, może przez sen uda mu się coś zrobić... A najgorsze, że codziennie teraz trzeba tę skórkę ściągać, żeby znowu nie zarosła. Ja nie wiem, czy to było konieczne żeby tak szybko to robić, nie mogli poczekać jeszcze pół roku albo rok? Chociaż w sumie, bez względu na wiek chyba zawsze będzie bolało...
  23. Hej Mea, mozemy sobie podać ręce - wczoraj też szczepiliśmy Krzysia i też miał ogromne problemy z zaśnięciem. Wprawdzie nie trwało to aż do 3 w nocy, ale męczył się strasznie biedulka i był trochę rozpalony. Dałam mu panadol, a potem tak jak ty porcję mleczka - wypił całe 180 i potem wreszcie zasnął. Ale płakał tak rozpaczliwie że mi się serce krajało :( Dziś na szczęście obudził się z uśmiechem na twarzy, mam nadzieję że tak już zostanie :)
  24. Izu, nie zrozumiałyśmy się. Za rachunek telefoniczny na pewno ci nie oddadzą pieniędzy, nie licz na to. Chodzi mi o to, że jeśli tyle musisz czekać na połączenie, to może napisz maila w sprawie tego płatnego transferu, bo to cię nic nie kosztuje. Chociaż, jeśli ci to policzyła babka przez telefon, to błąd systemowy nie wchodzi w rachubę... Może w twoich liniach faktycznie każą sobie za to płacić? Możesz to sprawdzić w ich regulaminie, na pewno będzie napisane co ci się należy w ramach Flight cancellation - jeśli tam pisze, że należy ci się free transfer to pisz koniecznie maila o zwrot.
  25. Szarotko, trzymam kciuki! Mamuniu, masz piękną i mądrą Zosieńkę, niczym się nie przejmuj! Na pewno ma swoje talenty i albo ich nie dostrzegasz, albo się jeszcze nie ujawniły. Obie siedzimy w grudniówkach, a mój Krzyś z listopada, a twoja gwiazdka ze stycznia. To ogromna różnica! Nie przejmuj się, kochana!
×