ŚIiwka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ŚIiwka
-
Spowodowałyście, że się uśmiechnęłam! Dzięki! :-D Ach to uwodzenie! Dalej leje!
-
Mnie też smutno i tęsknię, i najchętniej schowałabym się do mysiej dziury. A poza tym jestem potwornie przemęczona, zestresowana i mam deprechę... Wyć się chce :-( Tak więc dołączam do Waszego Smutnego Sabatu dzisiaj! Pozdrawiam Ś.
-
WeWo - dzięki za miłe słowa, podziwiam wytrwałość w czytaniu! Witaj Sławka! :-) Piszę, jako obiecałam... Ponieważ ostatnio wycięło mi potężnego posta a nie miałam sił i czasu pisać go jeszcze raz, na początku kilka słów do Elewacji: podziwiam i gratuluję klasy z jaką rozwiązałaś tę sytuację - mam tylko nadzieję, że starczy Ci sił, żeby w tym wytrwać i nie dać się mu sprowokować, choć serce próbuje tu namieszać rozumowi. To był jednostronnie pasożytniczy związek. Ja także uważam, że sytuacje należy zamykać, kończyć. Może dlatego tak dążę do coraz większej bliskości (przyjacielskiej) z moim znajomym, żeby mieć odwagę z nim w końcu szczerze porozmawiać. I nie mów, że jesteśmy mądrzejsi od Artysty - może mój kolega jest, ale ja obtłukuję się o szybę, jak ćma lecąca do światła, zupełnie bezrozumnie. A gdzie rządzą zwierzęce emocje i rozum śpi, tam... Muszelko - rozum (hi, hi, hi) i doświadczenie (Wasze dotychczasowe) nakazuje daleko posuniętą ostrożność z Tym Panem. Jeżeli potrafisz, tak jak radzi Zielonaa, zachować umiar i nie chcieć od niego nic poza "chwilą", to próbuj. Ale jeśli masz co do tego jakiekolwiek wątpliwości - odradzam z całego serca, za dużo masz do stracenia. Ale Ty i tak zrobisz po swojemu, jak każda z nas ;-)... Zielonaa - jak czytam to, co piszesz, za każdym razem jestem powalona Twoją szczerością i nawet gdy nie do końca się zgadzam z tym, co piszesz i nie wszystko rozumowo akceptuję - to na poziomie emocji i podświadomości wiem, że tak właśnie jest! Działasz oczyszczająco, nazywasz po imieniu uczucia, których sama się przed sobą wstydzę. Mila - tak sobie myślę, że może warto skorzystać z jego propozycji przyjaźni. To w sumie cenne, że facet się nie "wypiął" po wszystkim, tylko dalej Cię szanuje i ceni. Ja wiem, że na razie jesteś świeżo "po", i potrzebujesz czasu na wyciszenie i złapanie równowagi. Ale może za jakiś czas, gdy poczujesz się silniejsza, zastanowisz się nad tym... Oczywiście pod warunkiem, że uważasz go za wartościowego człowieka. Ty sama najlepiej wiesz, jak jest naprawdę i czy warto... Laseczko - jak tam zdrówko Twoje i rodzinki? Podziwiam, że potrafisz pracować w domu, mnie by się to nigdy nie udało, nie umiałabym się na niczym skupić. Śmiejecie się, że historia Revolucji jest "długodystansowa" - a co powiecie o mojej, która wciąż nie potrafi wystartować i przy naszym obopólnym tchórzostwie ma wielkie szanse nie wystartować wcale? :-P Kilka słów o moich "doświadczeniach" z Panem Wiadomym. Byliśmy daleko, daleko, robiliśmy tam w ścisłej współpracy rzeczy piękne i emocjonujące (nie, nie, nic z TYCH rzeczy :-P, jeno zawodowo emocjonujące) i choć wszystko wisiało na włosku, udało się znakomicie i mamy teraz piękne wspomnienia a nasza przyjaźń się zacieśniła i wzmocniła. Mieliśmy też trochę czasu na rozmowy podczas długiej podróży, ale tematu "tabu" nie poruszyliśmy - z mojej strony świadomie, bo musieliśmy się skupić na trudnym zadaniu, a taki temat z pewnością by temu nie posłużył ;-) Więc szkoda mi trochę, ale to nie był dobry moment, za dużo innych stresów było. Teraz kolejny stres - bo oprócz tego, że w pracy wlecze się wciąż nie rozwiązana stara sprawa, mąż też ma trochę kłopotów i a poza tym proza życia codziennego przytłacza, to jeszcze przyjaciel niedługo wyjeżdża i nie będziemy się widzieć przez kilka miesięcy. Już jestem chora z tęsknoty i mam deprechę - wszystko się sprzysięgło! Kurcze, ja w życiu nie spotkałam żadnego mężczyzny (włączając to mojego męża), z którym tak fenomenalnie i prawie bez słów bym się rozumiała... i do tego ta cholerna chuć! On jest niezawodny, rzetelny, szczery, uczciwy, ideał prawie. Wcale się sobie nie dziwię, że tak na niego lecę :-D :-D :-D A z drugiej strony wyrzuty sumienia wobec męża, dzięki któremu mam tę pracę i poznałam... kolegę. A mąż teraz ma poważne problemy i przecież muszę go wspierać a nie dołować! Tłukę się sama ze sobą. Mąż jest skołowaciały kompletnie (też się trudno dziwić) - ostatnio, po serii zawoalowanych scen zazdrości, stwierdził, że... dobrze, że mam takiego fajnego przyjaciela w pracy, i - co najśmieszniejsze - było to szczere! Nie da się go nie lubić, nawet mój mąż go lubi! :-P Ciekawe, co o mnie mówi żona kolegi? :-P Buziaki!
-
Hejki! Jestem, przeczytałam wszystko! Króciutko tylko się melduję, żebyście nie pomyślały, że o Was zapomniałam. Nie mam teraz czasu ani możliwości, żeby szczegółowo odpisywać, ale powiem tylko, że trochę się u mnie ostatnio działo - ale tak "dwa do przodu, trzy do tyłu" ;-) Obiecuję, że wkrótce dam cynk bardziej szczegółowy - w zeszłym tygodniu nawet napisałam obszernego posta, ale mi go "zeżarło", a nie skopiowałam (tak jak Wam to radziłam :-P). Był głównie do Elewacji ze słowami wsparcia i uznania... I trochę refleksji z naszego (wspólnego z nim :-D) wyjazdu... Napiszę, obiecuję! Trzymanko!
-
Elewacjo :-) a ja dalej twierdzę, że Twoja wersja i moja wcale się nie wykluczają, a wręcz dopełniają wzajemnie obraz całości! ;-) Trzymaj się, Kochana! Pozdrawiam Was Wszystkie i spadam.
-
Mila :-) Ja w "kolorycie" z wyglądu podobna jestem raczej do Revol-ucji, a ubrania do Elewacji (tyle,że biżuterii własnej nie produkuję ;-) i raczej niewiele jej noszę, a jeśli już, to raczej jedną, oryginalną rzecz) Wzrost średni, waga raczej w dolnej średniej, włosy długie (ale średnio długie), proste. A... maluję się też... średnio ;-) Średniaczka... :-D
-
Cześć Kochane! Nie było mnie, bo miałam straszny zamęt w pracy (tamta niezakończona sprawa strasznie mnie wykańcza nerwowo) i nie znalazłam w tygodniu czasu, żeby do Was zajrzeć, ale już nadrobiłam zaległości (ufff) - ale się rozpisałyście - ho-ho-ho :-D ! Zielonaa - no to trafiłaś na gagatka, ja Cię kręcę! Fajny układ muszą mieć, że ona go tak jak dzieciaka kontroluje, a on próbuje być niegrzeczny i podkłada się jak chłopczyk pięcioletni ;-)... A tak nawiasem mówiąc - zawsze się w takich sytuacjach zastanawiam, co powoduje, że kobieta jednak chce być z takim typkiem, co ją przy nim trzyma, bo chyba nie jego unikalna atrakcyjność (jak taki dzieciuch może być atrakcyjnym partnerem życiowym?). Revol-ucjo - zawsze się wzruszam, jak piszesz o swoim (byłym?) związku i swoim wielkim poświęceniu. Nie umiem znaleźć słów, żeby ująć swoje uczucia, gdy to czytam... Laseczki - gdy poopisywałyście, jak wyglądacie, to w sumie nie jestem zaskoczona, tak sobie mniej-więcej Was wyobrażałam! :-D U mnie stagnacja raczej - nowe jest to, że... zaczęliśmy się chyba siebie wstydzić! :-P Może to efekt nawiązania bliższego kontaktu generalnie i trochę nam przed sobą głupio tak otwarcie się bajerować (porąbana ta psychika jest!). Jak na ironię - widujemy się częściej niż kiedyś, ale praktycznie unikamy się wzrokiem (zwłaszcza że często są przy tym inne osoby). Ale gdy już odważymy się na siebie spojrzeć - wciąż odnajduję to niesamowite ciepło w jego prawie czarnych oczach, chociaż przez ułamek sekundy! Ale ze mnie tchórz!!... :-( He-he, i zazdrość też się pojawiła :-P : ostatnio skomentował (jak typowy samiec!) nowe młodociane "towary", które w ilościach hurtowych nas minęły - myślałam, że mu strzelę w... :-D, ale... ograniczyłam się tylko do jednego malutkiego, złośliwego komentarza :-D :-D Aha - i mąż okropnie czujny i kąśliwy się zrobił... niestety! Niby się trzyma, ale - ja wiem, że o "to" mu chodzi! ...A jeszcze niczego nie zmalowałam! :-D Pozdrawiam Was Wiosennie, Ś.
-
Elewacjo, Lasko - cóż, pozostaje mi tylko wspierać Was w Waszych postanowieniach, żebyście nie dały się im zmiękczyć jak biszkopciki w ciepłej herbatce ;-) Chociaż to dwa całkiem różne typy - jedno ich niewątpliwie łączy: ich "działalność" odbywa się kosztem Waszego dobra niestety, i jest dla Was toksyczna. Artysta postąpił paskudnie szantażując samobójstwem, to nie fair! Ale gdyby potrafił postępować tak jak należy - nie byłby... alkoholikiem. To prawda, że alkoholizm to powolne samobójstwo; taki przejaw autodestrukcyjnych właściwości psychiki - mam przykład w rodzinie: moja ciotka - alkoholiczka - z pełną premedytacją nie poszła do lekarza, mając szansę na leczenie nowotworu we wczesnej fazie. Teraz po sześciu latach od zauważenia guza niestety jest już w ciężkim stanie, ale dalej wytrwale odmawia opieki lekarskiej. Jest do bólu konsekwentna w autodestrukcji :-( Zielonaa - może i dobrze, że tak się stało, bo przynajmniej miałaś szansę wyrzucić to z siebie? Rozumiem, że Motocyklistę bierzesz na "pensjonarkowanie"? :-P A co do Twoich sugestii na temat mojego... hmmm... obiektu - i taką opcję biorę pod uwagę! ;-), dlatego jestem otwarta, ale CZEKAM na jego inicjatywę i postanowiłam za wszelką cenę się nie wychylać przed orkiestrę, chociaż by mnie miało skręcić! Jeżeli zaś chodzi o Twoje deklaracje dot. ew.NieZakochania Się - to nasuwa mi się taka pioseneczka Starszych Panów: "Nie zakocham się tej wiosny już w nikim"... Pamiętasz finał? ;-) Laseczko - może ten mój "stan wiecznego niedopowiedzenia" jest właśnie metodą na TRWANIE tej CHWILI, a może wcale nie? - bo jeżeli on jednak liczył na coś więcej, to może się w końcu zmęczyć tym stanem i chcieć się wycofać z tej "przyjacielskiej bliskości". Boję się tego i żałowałabym bardzo(serce nie sługa), ale z drugiej strony - miałabym też pełną jasność, o co tu chodziło. Tak go sobie obserwuję i widzę, jaki ma silny charakter, jak potrafi trzymać prostą mimo przeszkód wszelakich. Zazdroszczę mu tego, bo ja jestem bardzo słaba i podatna na wszelkie "pokuszenia" :-P Jest taki szczery, prawdziwy i prostolinijny! Cholernie męska to i pozytywna cecha - zresztą w moim prywatnym rankingu jego wad jest wartość: NULL :-D :-D :-D (Zgłupiałam, czy co??? Albo się zakochałam i mam klapki? :-P) Muszelko - trzymaj się Kochana! Mnie także się wydaje, że to, że nie jesteś "recydywistką" i Twój "nałóg" jest stosunkowo świeży, dobrze rokuje do stosunkowo szybkiego wyleczenia. Tylko błagam, znajdź w sobie moc i bądź konsekwentna w całkowitej "abstynencji" od niego! A z tą moją Superważną Sprawą jest gorzej, niż się spodziewałam! :-( Ważna osoba, która miała to ocenić i... docenić, okazała się skrajnie niekompetentna i spanikowała, przy okazji robiąc mi kłopot. Oczywiście nie przyzna się, że zadanie ją przerosło i czepia się szczegółów, nieistotnych detali, blokując mnie tym przynajmniej na pół roku! No cóż, muszę wracać do naszego "koleżeńskiego" projektu, co czynię z wielką przyjemnością, ale też kacem, bo tamta niezakończona sprawa bardzo mi będzie teraz ciążyć. Aha - żeby nie było zbyt łatwo w życiu, to... mieliśmy dziś stłuczkę: jechałam z mężem i kłóciliśmy się, bo on oczywiście mnie obwinił za tą sytuację w pracy (zamiast mnie wesprzeć, bo zna wszystkie szczegóły!) no i w nerwach stało się - gwałtownie ruszył i rąbnął w gościa! Straty niewielkie, mandat niestety dostał, ale też... niespodziewany zwrot akcji - tak to nim wstrząsnęło, że przeprosił mnie i zreflektował się, że czasami człowiek się gubi, traci priorytety w życiu i dopiero sytuacje skrajne stawiają wszystko z powrotem "na nogach" :-) On mnie kocha, tylko się szarpie i szamocze sam ze sobą. Myślę, że ma większe problemy niż ja... a ja? Ja go też kocham w końcu. Ale się nagadałam! Uffff! :-) Potrzebowałam tego. Dobrze, że jest ta nasza Grupa Wsparcia!
-
Rewol-ucjo, czytasz w moich myślach! uważam dokładnie tak, jak Ty i pewnie mamy rację :-( A ja też nie chcę go wciągać w sytuację, o której wiem, że będzie jeszcze trudniejsza dla nas obojga, w głębi duszy nie chcę narobić mu "bydła" ;-) i stąd moje wahanie. Dlatego też czekam na Jego inicjatywę i Jego wyraźny znak, że chce czegoś więcej od tej znajomości... Na razie jest bardzo miło: czuję jego wsparcie i wielką życzliwość osobistą oraz (nietypowe dla faceta) kompletny brak rywalizacji w pracy, natomiast wielką chęć tworzenia czegoś wspólnie. Jest kochany i świetny z niego przyjaciel. Trochę mam doła, bo bardzo pokomplikowały mi się pewne sprawy zawodowe i sprawa, na której szybki finał liczyłam wkrótce, odwlecze się na wiele miesięcy, a kosztuje mnie to wiele wysiłku intelektualnego i stresu, tak więc jeszcze będę tkwić w nerwicy przez długi czas i mam depresję z tego powodu również... Zielonaa, Elewacjo - jesteście okrrrropne! Jak tak można trzymać w szachu biedne koleżanki i napinać naszą ciekawość do granic wytrzymałości??? Buziaki dla wszystkich!
-
Elewacja, dawaj dalej! Czytam z zapartym tchem... A co do znikających wpisów i nawet całych tematów na kafe - ja kompletnie nie kumam reguł, a dzieje się tak ostatnio dość często. Dziwne to, może jakaś młoda Moderancja siem przyucza :-P
-
Fajne Muszelko! Dziewczyny, siedzę w domu sama, spiłam się tak, że ledwo mogę trafić w klawiaturę :-) Ale mi dobrze, potrzebowałam tego jak powietrza! Wesołych Świąt! :-)
-
Zielonaaaaaaa!!!!! Ty Czarownicooo!!! :-D :-D :-D :-D :-D
-
No to dobrze się stało, że przed Świętami się wyjaśniło! Przynajmniej mogę teraz życzyć Ci, jak i Wam Wszystkim SPOKOJNYCH :-) i Radosnych Świąt! Buziaki, Śliwka
-
Wiem Zielonaa! :-D Chciałam dziewczynie trochę ulżyć! ;-)
-
Laska, to niech Ci nie krwawi!!! Masz teraz kawa na ławę, ile on jest wart! Żal to może być z powodu fajnego, wartościowego faceta, a nie takiego dupka żołędnego, co to wystarczy na niego kiwnąć palcem, a już się ślini! Przynajmniej sytuacja jest jasna i całe jego chamstwo wyszło pięknie... Zaciśnij zęby i nie daj się! Współczuję jego żonie, raaanyyy, zabiłabym dziada!
-
Laska :-) Ja bym się nie dała "odkurzaczowi" wsysnąć, ja dla takich typków jak on to jestem wredna suka (a przynajmniej mam takie złudzenia ;-) :-P) Zresztą chyba nie jestem w jego typie :-D Spoooko :-D W sumie masz rację, zawsze masz ten argument, że w razie czego powiesz żonce. A tak nawiasem mówiąc - nie zazdroszczę jej gagatka... "Wynocha" wyjątkowo chamskie było :-( Pewnie, pogoń mu kota, niech popamięta palant jeden! Ja chyba za strachliwa jestem i stąd u mnie tak się sytuacja w nieskończoność wlecze...
-
Elewacjo - potrafisz budować napięcie w akcji, a niech Cię licho! :-P Odpoczywaj i ładuj baterie a potem szybko pisz!!!! U mnie przestój, bo Koleś wybył na jakiś czas, za to miałam dość intrygującą rozmowę (a właściwie scysję) z mężem na temat mojej współpracy z kolegą. Jednak dobrze wyczułam, że zapaliły mu się wszystkie czerwone lampki, jakie posiada. Nie powiedział mi wprost, że go wkurza ten układ, ale zrobił awanturę o nasz wspólny projekt: że niby w trosce o mnie, że to głównie projekt kolegi i dla jego zysku będę pracować (guzik prawda! dla mnie to równie ważne jak dla niego). Oczywiście gdyby faktycznie tak myślał, to nie byłoby w tym takich emocji, tylko spokojnie by ze mną porozmawiał - a tu wyraźnie widzę drugie dno, musiałabym być ślepa, żeby nie widzieć, jak nie panuje nad emocjami i nie domyśleć się powodu! Niezbyt fajnie, bo ze współpracy się nie zamierzam wycofać (od dawna marzyłam o czymś takim i nawet próbowałam wciągnąć w to męża - bezskutecznie), a chwalić się mężowi ani nawet szczerze rozmawiać o tym już się nie będzie dało po tej dyskusji. Żeby było ciekawiej - to my z kolegą naprawdę bardzo przyzwoicie się ostatnio zachowujemy: ciepło i serdecznie, ale bez najmniejszych "ekscesów" (trochę żal!). I bądź tu człowieku mądry, i pisz wiersze... Dodatkowo krótka wizyta teściów też ostatnio namieszała, bo najzwyczajniej w świecie przez trzy dni teściowa (za aprobatą teścia) suszyła głowę mężowi, że jestem najgorsza na świecie (oczywiście jal mnie nie było w domu), aż w końcu zapytał ich, czy ma się ze mną rozwieść. Oczywiście nie, absolutnie nie o to im chodzi!! A on oczywiście potem wyżył się na mnie! Trochę jest bez jaj (i kręgosłupa) w takich sytuacjach. Musiałam potem wszystko zbierać do kupy, przeprowadzać długie i poważne rozmowy z nim. Niby jest teraz OK, ale... po raz kolejny zawiodłam się, licząc na jego siłę i odwagę oraz obronę. TO JEST ANATOMIA ZDRADY. Jak tu z Wami piszę, to zaczynam rozumieć, co w moim związku powoduje, że szukam (i chyba znajduję) wsparcia, zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa poza nim. I widzę wyraźnie, co najbardziej pociąga mnie u kolegi: jego przewidywalność, stabilność, szczerość, ufność i pewność. Pozdrawiam Was Cierpiące Dusze! Trochę przytłoczona Śliwka
-
Cześć Laseczki! Miałam piekielnie ciężki tydzień, ufff!!! Ale przeżyłam, poczytałam co u Was i mam nadzieję, że zdążę odpisać zanim znów mnie napadnie rodzinka. Elewacjo - cieszę się, że badania wyszły dobrze! Myślę, że słusznie robisz ograniczając z nim kontakt, bo dobrą energię powinnaś zachować przede wszystkim dla siebie, może to taki sygnał ostrzegawczy dla Ciebie był? Laska - możesz być pewna, że jeżeli do czegoś między nami dojdzie, to będziecie pierwsze (i ostatnie :-P) o tym wiedziały... :-) Zielonaa - staram się jak potrafię! Tylko mało dyscypliny mam... Ale za to wielką motywację... Cóż - wychodzi jak wychodzi i stąd bezsenność, podkrążone oczy oraz uczucie przemaglowania ogólnego. Ale się staram. U mnie w tym tygodniu powolutku - rozkręcamy nasz projekt, ale to duża rzecz i długoterminowa, więc na razie głównie rozeznanie w terenie. Dobre i tyle. Niezbyt intymnie było a teraz szykuje się przerwa w kontaktach więc usycham sobie. Buziaki, trzymam kciuki za Was!
-
Eeee1 - trzymam kciuki, żeby sytuacja wyklarowała się po Twojej myśli. Jesteś na rozdrożu i to musi być bardzo stresujące. A swoją drogą ta szczerość facetów czasami bywa kłopotliwa, mógł się wstrzymać trochę z tymi deklaracjami, albo chociaż zapytać Ciebie, czy sobie życzysz opowiadania o sobie. Muszelko - domyślam się, jakie to musi być przykre dla Ciebie! Ale z drugiej strony patrząc - przynajmniej nie będziesz miała złudzeń co do niego. Zielonaa - pozdrawiam serdecznie, staram się jak mogę korzystać z Waszych doświadczeń i porad i doceniać tę sytuację, w której się znalazłam, ale wcale nie jestem aż tak pilną uczennicą, jak się wydaje! ;-) Np. wczoraj miałam znów strasznego doła, bo... za krótko się widzieliśmy, potem nie odpowiedział na smsa, chociaż powinnam już go znać i wiedzieć, że jak nie odpowiada, to nie dlatego, że mnie olewa, ale dlatego, że przyjął do wiadomości i nie ma nic do dodania (taki chodzący Mr Konkret). A ja bym chciała, żeby mnie dopieścił słowem chociaż... No głupia baba!!! No i tęsknię, no i mnie skręca i nie wiem, gdzie się schować, i focha też miałam ochotę mu strzelić po tym wszystkim. Taka ze mnie "pilna" uczennica czarnoksiężnika(czek) :-P Elewacjo - wiem, że ostatnio miałaś mieszane uczucia, ale wyczuwam, że stało się coś jeszcze... skąd ten ostry ton u Ciebie, czym Ci tak podpadł A., jeżeli możesz zdradzić? Zaintrygowałaś mnie. A wracając do mnie/mojej "niewinnej" znajomości - ona wcale nie jest taka niewinna i platoniczna. Myśli kosmate bez przerwy ogarniają moją grzeszną duszę, a i on na świętoszka bynajmniej nie wygląda. Czasami mam wrażenie, że brakuje nam tylko okazji, żeby coś wykręcić, ale może się mylę... Pożyjemy, zobaczymy... Poza tym - nie chciałabym, żeby mój mąż w ten sposób "niewinnie":-D przyjaźnił się z kimkolwiek, wkurzyłabym się nieźle! Ale faktycznie cenię sobie ten obecny stan bardzo; tak bardzo, że obawa przed utratą tej przyjaźni jest jedną ze skuteczniejszych blokad, chroniących mnie przed "rozpustą" i zatraceniem ;-) Pokręcone to wszystko. Ciekawe, czy on też tak ma? A może wcale nie - ponoć faceci są prości jak budowa cepa...
-
Cześć Dziewczyny! Nie miałam możliwości odpisywać, ale podczytywałam Was co jakiś czas i jestem w miarę na bieżąco. Było-Minelo - wyrazy solidarności i sympatii, jesteś babką z klasą! Elewacja - a ja sobie myślę, że ten jego wybór kobiet uzależniających i podporządkowujących go (matka, "baba") oraz jego alkoholizm - to elementy tej samej układanki. Mechanizm jest ten sam. Chciałby inaczej (Ty), marzyłby o innym życiu, ale nie potrafi, to silniejsze od niego. I tylko od jego determinacji zależy, czy znajdzie w sobie tyle siły, żeby całkiem przeprogramować swoje nawykowe zachowania (powodzenie terapii). To piekielnie trudne... U mnie chyba dobrze: chyba zaczęłam (dzięki Wam) korzystać z plusów TEJ sytuacji. Przestałam się zamartwiać i dołować, a zaczęłam więcej zauważać pozytywów i rozkoszować się nimi. A jest cudnie: spotykamy się częściej niż do tej pory (przypadek? ;-) ), jest bardzo miło, serdecznie, blisko, przyjacielsko i bardzo spokojnie, ale ja wciąż widzę, że jest też dużo więcej. Po prostu widzę ten żar w jego oczach, te iskry szczęścia na mój widok, to genialne! Robi dla mnie/ze mną tyle rzeczy: od drobiazgów, po duże i poważne sprawy, i mamy z tego ogromną radość. Niczego nie przyśpieszam, dałam mu całkowicie wolną rękę i myślę, że on jest całkiem z tego zadowolony - wie, że nie ma presji z mojej strony i, odnoszę wrażenie, zdaje sobie sprawę, że jeżeli zdecyduje się na jakąś "inicjatywę", nie zostanie przeze mnie odrzucony. Hmmm... z mężem... też lepiej :-) Stara się, rozmawiamy szczerze o trudnych sprawach w naszym związku. Oczywiście TEGO tematu nie poruszam, a i mąż najwyraźniej unika rozmowy na temat mojego przyjaciela, a jeżeli coś o nim mówi, to miło i z... dystansem. Daje mi to oczywiście sporo do myślenia, bo to nie jest normalne zachowanie z jego strony. Mnie jest dość trudno ukrywać emocje i dlatego też staram się za często nie poruszać tematu naszej "współpracy" w domu, to chyba najtrudniejsze w tej sytuacji. Łatwo nie jest, ale na razie się trzymam i nawet lepiej niż do tej pory (jednak to, że odczuwam odwzajemnienie tego mojego "dziwnego stanu" ma dla mojego dobrego samopoczucia duże znaczenie). Buziaki Was Wszystkich, Eeee1 cieszę się, że się odezwałaś wreszcie!
-
Bylo-Minelo :-) on już dawno rozpalił ognisko, spowodował prawdziwy pożar i ja teraz staję na głowie, żeby w nim nie spłonąć :-P Mr Wireless ;-), tak samo jak u Elewacji. Przed czymś takim naprawdę trudno się bronić i zachować przytomność umysłu. Masz rację - właśnie tak zamierzam zrobić, jak radzisz. Zresztą inaczej bym nie umiała chyba... Pozdrawiam
-
Laska - zachowanie jego mości było poniżej pasa i "beee": takie bezinteresowne dokopywanie (a może właśnie interesowne - żeby poczuć się lepiej czyimś kosztem). A ten topic właśnie dlatego jest taki fajny, że zasadą w nim jest niedokopywanie innym, tylko pomoc i możliwość wygadania się, zrzucenia z siebie trudnych emocji. Tego typu jegomoście tutaj za bardzo nie pasują i dlatego z zasady z nimi nie dyskutujemy, gdyż nie zamierzają szanować tych reguł. Jeżeli zaś mówimy o "szanowaniu się" i "moralnym prowadzeniu", to - Drodzy Jegomoście - ten topic świadczy na równi o postawie panów jak i pań. Czyż zdradzanie żony w ciąży "bo się pragnie seksu" jest wyrazem szacunku do niej i... siebie? Stosujcie równą miarkę! I radzę przeczytać własne wypowiedzi tak za 10 lat, możecie się zdziwić tym, co przyniesie wam życie i samych siebie zaskoczyć. A czytać jest tu o czym, bo życie niesie znacznie ciekawsze scenariusze niż wydumane seriale...
-
Elewacja :-) O mało nie zderzyłyśmy się miotłami! :-D Ooooczyyywiście, że się zgodziłam! Oszalałam z radości, jak mi TO zaproponował! A on też jest strasznie nakręcony tym pomysłem. Wiesz, w tej znajomości najbardziej kręci mnie to pokrewieństwo intelektualne, myślimy w bardzo podobny sposób i w sprawach zawodowych praktycznie dogadujemy się bez słów, a jak już zaczynamy o czymś gadać, to zaraz następuje chwila ciszy i pełne zdziwienia spojrzenie pt. "skąd wiedziałeś/aś o czym myślę??!" Z nałogiem Artysty pewnie jeszcze niejeden zwrot nastąpi. Ciekawi mnie dlaczego tak Cię jednak ciągnie do człowieka, który jest taki chwiejny emocjonalnie? Mój mąż jest podobny (chociaż na szczęście nie ma problemów z nałogiem) i też się zastanawiałam dlaczego właśnie on mnie zafascynował. A teraz, jak sobie uświadomiłam dlaczego, szukam jego przeciwieństwa dla równowagi ;-) Mój przyjaciel - to siła spokoju.
-
Mila zaczernij sobie nicka. Wtedy nie trzeba wpisywać kodu - wystarczy hasło.
-
jego mość - ale przecież Twoją kategorię też zamieściłam! :-P Miłego czytania zatem, skoro Cię to dziwi i ciekawi. Czytaj uważnie...