Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

bikini_bandit

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez bikini_bandit

  1. na początku pisałam.nie odpisywał więc sobie darowałam
  2. zgniotka- przez miesiąc mieliśmy zero kontaktu,on nawet zmienił numer ,odezwał się nagle.
  3. u mnie też rozstanie było drastyczne,rano sms'y że kocha,tęskni,nazywał mnie kwiatuszkiem..a wieczorem jego ton się zmienił,powiedział że się męczy,że to nie to,że od dawna nie kocha,że mam sobie radzić sama,bo on potrzebuje wolności ,gdy niepotrzebnie naciskałam i chciałam wyjaśnienia.co spowodowało tą zmianę - kazał spierdalać. Ubrał się i wyszedł.a ja poczułam że nie mogę się ruszyć,nie mogłam oddychać a potem już tylko po jego wyjściu osunęłam się na kolana.
  4. byłyśmy zbyt miłe. Rezygnowałaś z czegoś dla niego? z hobby, swoich przyjemności by mieć czas dla niego? byłaś ZAWSZE gdy tego chciał?nie można tak robić a ja to robiłam,potem kiedy babeczka rezygnuje z siebie dla niego od faceta wymaga od niego więcej uwagi,czułości,zainteresowania,czasu, by z wdzięczności odpłacił się tym samym. A oni osaczeni,uciekają....
  5. ja też tu nie mam nikogo. Nigdzie poza pracą nie wychodzę ...a byłam taką wesołą,szczęśliwą dziewczyną... Przerażające jest to że siedzę wieczorami na necie- substytucie kontaktu międzyludzkiego. Net i tv to moje okna na świat i dają poczucie kontaktu z kimkolwiek. Kiedyś kochałam czytać ksiązki teraz boję się tej samotności w czytaniu.Czy to nie dziwne? Siada mi na psychikę...
  6. gdybyś chciała pogadać to pisz na bikini_bandit@o2.pl
  7. porzucona- nie ma konkretnego limitu czasu. Ja cierpiałam kiedyś po miesiacu a byliśmy wtedy już prawie 4 lata,po miesiącu się odezwał..wrócił na chwilę z przywiązania,byłam jeszcze na tyle głupia że uwierzyłam że się zmienił ,że kocha..a potem usłyszałam że byłam pomyłką,że nie wie co mu odbiło że wrócił. Teraz jest ze mną jeszcze gorzej,nie czuję się kobietą,totalnie się posypalam ale mu tego nie okazuję.Nie czuję też żadnej satysfakcji,że teraz do mnie dzwoni,ja nie odbieram,dobrze że nie pisze do mnie na gadu,ale sama nie wiem czy chce mnie za coś zjechać czy pogadać 'normalnie'.wolę nie wiedzieć bo usłyszałam już tyle przykrych rzeczy że chcę być 'głucha' na cokolwiek co chce mi powiedzieć..na razie mijają jakieś 3 tygodnie. Nie mam już sił. Zaryczana pracuję,w domu się nie oszczędzam,łzy płyną jak wodospad.I nie czuję żeby mi miało szybko przejść..
  8. gdzietaradość- a może on też gra twardziela? Po tobie też nie widać smutku,prawda?
  9. Dobrze że to sobie uzmysłowiłaś,ja nie umiem. on ma tyle wad,w nikim nie widziałam tyle zła i bezduszności. więc czemu nie potrafię przestać kochać? niby wiem że jeszcze tyle przede mną.że jeszcze może być pięknie bez niego. a ja taka głupia, myślę tylko o tym że może się opamięta, że jeszcze przytuli.. Ale to egoista. znów w nocy nie zasnę..
  10. wiem,to boli :( ja słyszałam że jestem jedyną,że na zawsze, że będziemy mieli dzieci..wszyscy myśleli że to takie poważne,a okazał się zwykłym dzieciakiem. Teraz liczy się lans, nowe panienki, imprezki,bo po co się ograniczać. Dla mnie nie była żadnym ograniczeniem niemożność spotykania nowych chłopaków, sama czułam że to mi niepotrzebne. A on mnie tylko ranił mówiąc jak to podoba mu się ta czy tamta panna,że spotyka się z jakąś. Traciłam sens, poczucie wartości. Zakochana osoba nie żałuje że nie może spotykać się z innymi. Miłość sama w sobie to uwielbianie obiektu z którym się jest;] zrezygnowałam z tylu rzeczy dla niego,bo był zazdrosny ,bo mam mniej czasu dla niego. Ale jemu wolno wszystko.Pokręcona sytuacja..
  11. mi też mówił że przestał kochać, że od dawna mu źle.. a potem znów że jestem najważniejsza, że udaje twardego. Ciągła huśtawka. Nie wiem czy to z przyzwyczajenia czy naprawdę coś do mnie czuł. 4 lata razem to nie tak krótko.. Fakt faktem że jestem strasznym nerwusem i zazdrośnikiem,ale dawał mi powody,więc sama nie wiem kto tu bardziej zawinił. Wiem od jego znajomych że próbuje się bawić, poznawać ludzi, ale coś go w środku zżera..że pewnie tęskni. Ale cholera go wie,może sam sentyment,bo jakby kochał nie usłyszałabym tylu potworności i nie musialabym płakać przez gnoja.
  12. zgniotka, praca baaardzo pomaga,nie wiem o robiłabym w domu całymi dniami. Chyba bym się odstrzeliła z nerwów,a praca to taki pomocny czasozapychacz..owszem ,zdarza się że w pracy sie zarykuję na amen. Ale wysmarkam nos, podmaluję oko i nie widać koszmaru jakiego przeżywam w środku..ale tak ciężko udawać że jest w miarę ok..
  13. "mój" toksyk też zmienił numer tel,po miesiącu napisał sms'a z owego numeru co słychać. od słowa do słowa dałam się wciągnąć w bagno. Nie wiem po co wracał,kiedyś w złości wykrzyczał że sie pomylił,że chyba z nudów :| rozumiesz go! nie wie czemu wrócił, z sentymentu po trosze! aż się zagotowałam jak sobie przypominam.. chyba żadna go nie chciała a miał koło zapasowe w postaci mnie. szuja
  14. odbija mi. Czuję jakby to było wczoraj.. a juz tyle bez niego... wstaje rano by iśćdo pracy, wieczorem wracam i jak najszybciej chcę zasnąć.. obłęd..
  15. vanilla- myślę że on czeka aż zadzwonię i nawet go zbluzgam! cokolwiek! bo biedak nie wie co u mnie. Im bardziej będę zdesperowana tym wyżej ten psychol podniesie głowę. Kiedy ja będę silna on uda niewiniątko a ja będę tą złą zołzą ;P taka jedna - Już pisałam o "przeciąganiu liny" parę postów wcześniej. Oni czują satysfakcję że cierpimy. Gorzej jak zajmiemy się sobą i będziemy próbowały być szczęśliwe. Wtedy tracą grunt pod nogami :]
  16. Płacząca duszyczko, skoro on ma problem a nie ty to może jeszcze poczekaj :) przemyśli sobie pewne sprawy, schowa dumę do kieszeni i sie odezwie. To że czytał wpisy nie było pewnie fajne ale może znaczyć że o Tobie myśli, szuka wiadomości o Tobie,co się z Tobą dzieje. Do mnie dociera powolutku że tylko czas załatwia sprawę,nic na siłę... nie ma co się szarpać,narzucać.. robie wszystko byle czym zająć myśli, chociaż tak bardzo tęsknię...
  17. zgniotka uważaj,może Cię sprawdzać ;] na pewno da mu do myślenia jeśli się nie odezwiesz. Ja się odzywałam, miał różne opisy, darłam japę że wjeżdza mi na sumienie opisami a potem jeszcze bardziej się wkurzał i mnie nimi prowokował.Tylko spokój nas uratuje. Tule i pozdrawiam ^^
  18. Płacząca duszyczko, słyszałam osobiście parę razy że czasem facet mówiąc 'kocham' buduje sobie zaplecze na wszelki wypadek. Taki scenariusz bardzo mnie bolał.. Wiedzą że te słowa są dla nas ważne kiedy jesteśmy słabsze, to jest jak zakładanie smyczy. Uwiązują nas tym 'kocham Cię',byśmy się za bardzo nie rozpędzały w naszym podnoszeniu się, układaniu nowego życia.. bo w razie czego będą mogli wrocić ,przecież KOCHALI,sa tacy wspaniałomyślni,tacy uczuciowi! A my niegodne może jeszcze spróbujemy szukać pocieszenia w innych. Jak to! przecież mowił że kochal! Oby w twoim przypadku potoczyło się to jak najlepiej. Może się chłopak po prostu pogubił, może musi znaleźć w sobie stuprocentową chęć do tego wszystkiego. Gdy nie odzywałam się miesiąc sam mnie zaczepiał. Jednak nie uporządkowałam spraw, nie było konkretnej rozmowy i znów było jak zawsze, gownianie...
  19. ostatnio topik się rozpędził,wystarczył dzień zaległości a tu parę stron do nadrobienia ;P Łezka, ja rżnę kozaka,a momentami tak ryczę że brak mi tchu,katuję się smutnymi piosenkami, i nie wiem czy on naprawdę tak świetnie się bawi czy gra. Noooo ale jeśli się kocha nie powinno się bawić w żadne gierki. Znam go ponad 4 lata, bryluje w towarzystwie,ma mnóstwo znajomych,jest pewny siebie. Był jednocześnie bardzo o mnie zazdrosny, wściekał się na każdego kto na mnie spoglądał,a to chyba świadczy o kompleksach. Czasem tak bardzo chcę by się odezwał.. łapie telefon i piszę esa a potem wrzucam do roboczych bo nie mam odwagi. Po co. Połechtałby swoje mega ego moim upadkiem. Wcześniej dzwoniłam,pisałam, pytałam czemu tak się zachowuje,czemu mnie okłamywał. Odnosiło to skutek odwrotny do zamierzonego. Jutro znów ledwo wstanę do pracy,a siedzę w tym gównie po uszy od 2 tyg... ;/ i zero znaku od niego... :/
  20. Dzięki ł-e-z-k-o :) Mam już swoje lata,no może 25 to nie jest jeszcze wiek starczy ale nigdy nie przeżyłam takiego toksyka jak teraz. Chciałam dobrze, kochałam na zabój, szarpałam się, jechałam do niego gdy nie rozumiałam co się dzieje,a on nie chciał mnie widzieć,odpychał,kazał spierdalać. Może intuicyjnie powinnam wiedzieć że swoim zachowaniem pogarszam sprawę. Ale nie wytrzymywałam długo ,odzywałam się pierwsza. On mi później mówił że też tęsknił,że jestem najcudowniejszą osobą jaką zna.Jestem wariatką i histeryczką co też we mnie ponoć kochał:] Zawsze stał za mną murem,gdy ktoś stał na naszej drodze. A teraz dobrze się bawi i nawet o mnie nie myśli. Choć nadal ustawia złośliwe opisy, padalec jeden.Gdy zajmowałam się sobą i po miesiącu sie odezwał bylam sceptyczna, ale do siebie wracaliśmy. Często robił mi na złość opisami, krzyczał że ma inną (WTF!),że mam sobie dać siana i żyć swoim życiem. A potem wracał mówiąc że to było z glupoty,że robię jazdy na które on nie ma sił(a mam bardzo trudny charakter)że gdy się nie odzywam chciał mnie sprowokować ,bym zadzwoniła, opieprzyła go, cokolwiek,bylebym tylko sie odezwała. Infantylne prawda? M. jest rok ode mnie starszy.. czasem nie wierzę jak dorośli ludzie mogą być tak zwierzęcy. Czasem myślę że jest dobrze,mam fajna pracę, niestety w moim mieście nie mam już znajomych, powyjeżdzali, założyli rodziny..Głównie rano i wieczorem nachodzą mnie złe myśli.. Mam nadzieję że przetrwam najgorsze..a byla już mowa o wspólnej przyszłości,dziecku...
  21. Witam można się przyłączyć? Czytam ten topik od kilkunastu dni..w zasadzie przeczytałam go od deski do deski w straszliwe samotne wieczory,czasem z kieliszkiem wina w ręku..podziwiając waszego ducha walki,siłę,momenty załamania. Nierzadko mi samej płynęły łzy przy czytaniu..niekiedy też uśmiechałam się do monitora jak dziecko ;] Chciałabym być tak wytrwała jak wy dziewczyny, wspieracie się wzajemnie, nie dopuszczacie by któraś się załamała. Sama przechodzę ciężkie rozstanie,które przebiegło w bardzo burzliwych okolicznościach. Trwało to z przerwami 4 lata,a tylko dlatego że JA walczyłam.Teraz wydaje się że straciłam część życia na 'reanimowaniu trupa',tak bardzo byłam zakochana, dałam sobą manipulować, zrzucać na siebie poczucie winy za to co się złego działo, nigdy nie słysząc przy tym 'przepraszam',a on potem wracał z poczuciem że należę mu się jak psu micha. Leczę się z tego i tak bardzo boli, że nic nie znaczę dla kogoś kto znaczy dla mnie wszystko.. Staram się wmówić sobie że to nie koniec świata ale znacie te huśtawki nastrojów..ehh Zdecydowałam się napisać i trochę mam nadzieję tu "zabawię".. Pozdrawiam wszysytkie kobietki (oraz panów, bo paru się przewinęło przez temat) :)
×