Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malgosia_71

Zarejestrowani
  • Zawartość

    125
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez malgosia_71

  1. Ewasch, wiem, sama pamiętam, z jakim żalem wyprowadzałam się z rodzinnego domu, pomimo całej radości zawartego związku. Ale mówiąc o przywiązaniu moich dzieci do nas, a zwłaszcza do mnie, mam na uwadze to, że czasem wygląda to inaczej, niż wśród wielu ich koleżanek i kolegów. Wiem, bo przyglądam się temu. Czy to jest normalne, że gdy chcę ich wysłać gdzieś na wakacje na jakiś obóz to są oporne i wolałyby zostać w domu, niż gdzieś pojechać z rówieśnikami? Zawsze w lecie wyjeżdżamy całą rodziną na wczasy i wtedy oczywiście aż palą się do tego. Ale są to raptem dwa, najwyżej trzy tygodnie. Resztę czasu najchętniej spędziłyby w domu wyjeżdżając z nami tylko w weekendy. Albo inna sytuacja – w letnią sobotę Mateusz wybiera się by pograć z kolegami w piłkę. Ja planuję sobie, że razem z Moniką pojedziemy rano odwieźć Maćka do pracy, potem zrobimy zakupy i wyrwiemy się gdzieś za miasto. Na to Mateusz natychmiast rezygnuje z piłki i kolegów, oświadczając, że woli pojechać z nami. To tylko niektóre przypadki,
  2. Kwiecień42 Serdeczne gratulacje!!! 9-ttt-9 czyżbyś chciała wstąpić do Towarzystwa Morsów i wykąpać się w Bałtyku w Nowy Rok?
  3. ewasch O tak, tu muszę przyznać Ci rację. Tym bardziej, że dzieciaki mam naprawdę udane. Przy tym, co słyszy się na co dzień o zepsutej młodzieży i jakie problemy mają niektórzy rodzice, to muszę przyznać, że moje są wspaniałe. Oboje trochę za poważni na swój wiek, a zarazem bardzo przywiązane do mnie i męża. Czasem zastanawiam się, czy nie za bardzo... Jak sobie przez to dadzą radę w dorosłym życiu? Chociaż oboje są zaradni. Bliźniaki, ale zupełnie niepodobni.
  4. Ewasch, żartowałam, oczywiście. Zresztą mnie też byłoby baaaaardzo trudno zdecydować się na jeszcze jedno dziecko. Kiedy wychodziłam zamąż planowaliśmy dwójkę i mamy dwójkę. Tyle, że nie przypuszczałam wtedy, że ta dwójka będzie za jednym zamachem.
  5. ewasch, hi,hi, przypomniało mi się, jak będąc nastolatką sama zaczęłam cieniować sobie brwi. Skończyło się natym, że musiała sobie je domalowywać, bo skubałam je tak zapamiętale, że wyskubałam prawie całkowicie. Pamiętam, jak mama śmiała się wtedy ze mnie. Smerfetka, a to miałaś przygodę! No, ale przynajmniej masz dowód, że mąż cieszy się czasem na Twój widok. To już jest coś! Co było potem? Jak wracaliście ze szpitala nie miał już chyba tak dobrego humoru.
  6. Witam, pisałyście wczoraj, o ewentualnie mogłybyście robić innego, niż to czym się normalnie zajmujecie. Zastanawiałam się nad tym i ja. Skończyłam towaroznawstwo i pracuję obecnie jako szefowa logistyki i muszę przyznać, że gdyby przyszło mi jeszcze raz wybierać zawód najprawdopodobniej zadecydowałabym inaczej. Najprawdopodobniej wybrałabym jakiś zawód techniczny, np. architekturę... Widocznie jakieś zacięcie techniczne we mnie drzemie. 9-ttt-9 widzę, że poczytałaś moją "radosną twórczość". Tak sobie czasem coś napiszę, ale podchodzę do tego z dużym dystansem. Zdaję sobie sprawę, że styl mam trochę grafomański i wypaczony przez lata redagowania pism związanych z wykonywaną pracą. Hi, hi hi, faktycznie, nie napisałam tam że jestem takim dziwolągiem, że większość kilometrów w życiu przejechałam boso. No ale nic na to nie poradzę, tak się przyzwyczaiłam i tak mi najwygodniej. Zwłaszcza gdy latem jadę w długą trasę lubię, kiedy gumowe nakładki na pedałach masują mi stopy. Wogóle to nie tylko jeżdże, ale też i bardzo lubię chodzić boso - po domu wyłącznie (kiedy remontowaliśmy dom, specjalnie kazałam pomontować ogrzewania podłogowe w większości pomieszczeń).
  7. Smerfetka, czy to, co pisałaś znaczy, że byłaś kierowcą taxi, czyli – jak się to mówi u nas, w Małopolsce – taksówkarką? Super! Ewasch, z tymi równolatkami też nie ma reguł, mój mąż jest starszy ode mnie o 2,5 miesiąca. Odpukać, czasami zdarza nam się posprzeczać, poważniejszych kłótni nie pamiętam. Tyle, że charaktery mamy dość podobne, to że od początku studiów jesteśmy razem, z Maćkiem zaczynałam współżycie seksualne... no, wiele czynników na to wpływa.
  8. Smerfetka, Trudna sprawa... pisałam już o tym psychiatrze, cały czas utrzymuję, że jeżeli ktoś nie może sobie sam ze sobą poradzić to lepiej niech uda się po pomoc do specjalisty. Ja wiem, że pokutuje przekonanie, jakoby psychiatrzy zajmowali się wyłącznie ludźmi niepoczytalnymi. Jak wspomniałam, znam ludzi, którzy korzystają z pomocy psychiatry w związku ze zwykłymi nerwicami, o które na prawdę nietrudno. Tyle tylko, że w Twoim przypadku będzie to leczenie skutków, a nie przyczyn. pozostaje tylko pytanie, jak uzdrowić przyczynę, czyli Twoje relacje z nim.
  9. kwiecień42 wyobraź sobie, że gdybym kiedyś nie wybrała wykształcenia ekonomicznego, też myślałabym o tym, żeby zostać kierowcą czegoś, czym jeździ się w dalekie trasy - tira lub autokaru turystycznego. A jak tylko mam okazję to lubię pojeździć sobie czymś nietypowym. Bardzo lubię przejechać się jakimś samochodem, który można już uznać za zabytkowy. Prowadziłam już warszawę, kilka syren, dużego fiata z biegami przy kierownicy, wartburga, trabanta i parę innych - jeżeli ktoś ze znajomych ma taki pojazd i da się przejechać -skwapliwie z tego korzystam. Aha, co jeszcze - w ubiegłym roku z Krakowa do Wieliczki (ok 12 km) prowadziłam dostawczego lublina.
  10. 9-ttt-9 na tych forach pisałam nie tylko o damsko-męskich stereotypach, ale głownie komentarze do artykułuw, gdy jakiś temat mi podszedł i można było coś skomentować w żartobliwym tonie. Czy stateczna kobieta i samochód o sportowej sylwetce to złe zestawienie? Na pewno jest to jakiś kontrast, ale... coś w tym jest. Co do zmian samochodów - zmieniam przeważnie po pięciu latach,przy czym auto, którym jeżdżę obecniei i dwa poprzednie kupowałam bezpośrednio w salonie. Jeszcze wcześniejsze były z drugiej ręki.W sumie jest to moje szóste auto Toyotą jeżdżę już czwarty rok i w przyszłym roku pasuje mi pomyśleć o zmianie. Nie wiem jeszcze na co, ale zdecydowanie chciałabym coś japońskiego.Wstępnie przymierzam się do Nissana Qashqai z silnikiem benzynowym 2-litrowym, bo z uwagi na to, że 3 - 4 razy w roku wyjeżdżamy gdzieś z przyczepą campingową (z tego jeden wyjazd to dalsza trasa wakacyjna), potrzebne mi mocne auto.
  11. Widzę, że Kwiecień42 też podłapała temat, więc świetnie się składa, może w ten sposób trochę Was rozruszam. No to piszcie, Dziewczyny, jak to u Was jest, kto jeździ częściej (i lepiej!) Wy, czy Wasi panowie? Czy też zdarza się, że lubią wypuścić się w długą trasę, ale na fotelu pasażera, gdy to Wy trzymacie kierownicę w swoich rękach? Czy gderają wtedy i pouczają Was, lub robią uwagi w rodzaju "jeździsz jak każda baba"? Ja muszę pochwalić mojego chłopa - jako towarzysz w podróży jest idealny, nie marudzi, a gdy jedziemy nocą nie zasypia tylko dotrzymuje mi towarzystwa.
  12. cześć 9-ttt-9 pisałaś, że jeździsz samochodem, ale nie przypuszczałam, że interesujesz się motoryzacją bardziej niż tylko użytkownik samochodu. To fajnie, będę miała z kim popisać na te tematy. Ja owszem tak i to od dawna, bo sama zaczęłam jeździć jeszcze w liceum. Miałam 17 lat, wtedy można było już dostać prawo jazdy w tym wieku, tylko tato musiał mi podpisać zgodę. Od tej pory jeżdżę nieprzerwanie i od czasu do czasu pisuję komentarze na kobiecych portalach (www.motoholiczka.pl, www.motoblondi.pl, jak Cię to zainteresuje to zajrzyj, tylko na jednym podpisuję się imieniem, czyli Małgorzata, na drugim tym samym nickiem co tu, malgosia_71. A z rzeczy, które najbardziej mnie interesują, to dalekie podróże, bo odkąd dzieci nam cokolwiek podrosły, zawsze w lecie wyjeżdżamy gdzieś na 2 – 3 tygodnie i wtedy mam okazję pokonać kilka tysięcy kilometrów, ciągnąc przyczepę campingową, Napisałam też troszeczkę na odwieczny i bardzo polemiczny temat kobiet i mężczyzn za kierownicą, sama na pewno spotkałaś się z wieloma, przeważnie jałowymi dyskusjami na ten temat, ale jednak napisałam żeby zadać kłam stereotypom. Jak już kiedyś pisałam tu, w kafeterii, mój mąż nigdy nie lubił prowadzić samochodu i właściwie od początku szło mu to nie najlepiej, zawsze rodzinnym kierowcą byłam ja. Było to nieraz przedmiotem ogólnego zdziwienia, podczas gdy dla mnie i dla Maćka jest to po prostu normalne. Bardzo chętnie jeździ ze mną będąc pasażerem i wcale nie czuje się tym jakoś upokorzony. Wreszcie temat trzeci, który mnie interesuje, to eksploatacja Toyoty Corolla, bo takie właśnie mamy auto, z silnikiem 1,6, w wersji kombi. A Ciebie co głównie interesuje z tego tematu?
  13. ewasch, to, o czym poprzednio pisałam, nie dotyczyło zakładania nowego tematu, lecz błedu, jaki pojawiał mi się, gdy chciałam odpowiedzieć na naszym forum. Kiedy już miałam napisaną odpowiedź i chciałam ją wysłać pojawiało mi się okienko tajie, jak przy zakładaniu nowego topicku. Nawet miałabym parę pomysłów na nowe wątki, ale na razie się wstrzynuję, bo nie wiem jak by się one przyjęły. Zaglądałam na inne fora i miałam dość. Tyle tam zwykłego chamstwa, że nie chciałabym, żeby ludzie którzy tam piszą trafili na założony przeze mnie topick. Na razie wystarczy mi nasza kafejka, oraz dwa fora tematyczne, na których czasem coś napiszę (to, co mnie interesuje, czyli motoryzacja w babskim wydaniu). Na pozostałe tematy napiszę coś w następnej wolnej chwili.
  14. Witam, nareszcie! Dziewczyny, szczęśliwego Nowego Roku! Dużo zdrowia i niech Wam się darzy jak najlepiej. I obyście nie musiały już pisać o kolejnych dołach. Ja po szaleństwach sylwestrowej nocy (jakie tam szaleństwa, prywatka na 5 par) wybrałam się w Nowy Rok do teściów na imieniny (teść Mieczysław), a później wpadałam kilka razy do kafeterii, ale gdy chciałam coś napisać, to za każdym razem zamiast odpowiedzi chciało mi założyć nowy wątek. Teraz próbuję ze służbowego komputera. Damakameliowa Jeżeli ten przepłacony specyfik nie pomoże, uważam, że powinnaś się poważnie zastanowić nad tym psychiatrą. Skoro tak wiele już zrobiłaś, żeby pomóc sobie samej i nic, to warto dać sobie pomóc specjaliście. Na prawdę nie warto się męczyć. Jak już pisałam, sama nie miałam dotąd jakichś załamań czy depresji, ale w moim otoczeniu jest co najmniej kilka osób, które korzystały lub stale korzystają z pomocy psychiatrów - najczęstszy powód to nerwice, a nieraz nerwice lękowe. Może poszukaj w internecie jakiegoś gabinetu, na niektórych stronach www są nawet rankingi lekarzy. Słyszałam również o przypadkach (moja kuzynka), że z całego leczenia najbardziej pomogła jej... sama wizyta u pani doktor. Przypuszczam, że poszła, wygadała się i to jej najbardziej pomogło, a całe leczenie farmakologiczne było tylko uzupełnieniem. Ewasch, ja również mam to w planie, też mam długie włosy
  15. Sylwestrowy dzień w pracy - cisza, spokój, ludzi mało, wielu pobrało urlopy. Posiedzę do 12-tej i zmykam, tylko nie wiem jeszcze o której mam podjechać po męża. Dom przygotowany do przyjęcia gości, muszę jeszcze popracować trochę nad sobą i odwieżć moją młodzież do siostry, mają zaproszenie od siostrzenicy na Sylwestra. U nas znowu sypie...
  16. ale Ci dobrze... Ja jutro do pracy, mężuś też.
  17. cześć Ewasch, najwyraźniej reszta dziewczyn Święta połączyła z Sylwestrem i cały czas świętuje. Ja właściwie powinnam już iść spać, bo muszę wstać o piątej, ale buszowałam trochę po internecie więc zaglądnęłam. Jakiej sukienki szukasz? Ja od dłuższego czasu tylko spodnie, najwyżej czasem spódnica, a przeważnie jadę do pracy w spodniach a spódniczkę zabieram do przebrania w biurze, bo na zewnątrz zimno, a w pracy upał. Nie dziwię się kwiecień42, ja już zaczęłam przygotowywać się do Sylwestra - tradycyjnie będzie to kameralna imprezka u nas, bo mamy duży, stary dom po moich dziadkach, tyle tylko, że bardzo daleko od centrum. Najgorsze, że w czwartek będę musiała przynajmniej na te 4 - 5 godzin pojechać do biura, a jeszcze nie wiem, czy mój "przedszkolak" nie pójdzie do pracy.
  18. kwiecień42 Wszystkiego najlepszego i żadnych dołków w Nowym Roku, wesołej zabawy! ewasch, gdzie Ty się wypuściłaś? Nic nie wspominałaś o wyjeździe na święta. Moje skórzane spodnie już się przyjęły, jestem w nich w pracy. Jak tylko trafisz na jakieś fajne, to sobie kup
  19. A gdzieżeście się wszystkie podziały?
  20. Chyba nastała jakaś ogólna ospałość po tych świętach - w kafeterii tylko jakieś enigmatyczne wpisy. Dziewczyny, co z Wami?
  21. Witam i ja, też już w pracy i wreszcie mam chwilkę na zaglądnięcie do kafeterii. Widzę, że tylko ja sprwiłam sobie w święta trochę więcej ruchu. Najpierw jeździliśmy po Krakowskichkościołach oglądać szopki, aż w końcu wybraliśmy się do Ludźmierza.
  22. Zdrowych, spokojnych Świąt, bez trosk a za to wiele radości życzy Małgorzata z rodziną Ps. Po świątecznym objeździe rodziny nareszcie w domu!
  23. U mnie piękne słońce, nie byłam teraz na zewnątrz, więc nie wiem czy to prawda, że temperatura znacznie się podniosła. Dziś rano gdy jechałam do pracy to zanim auto nie nabrało temperatury dygotałam z zimna. Kwiecień42 z Twoich ostatnich wpisów wynika, że masz niemałe zmartwienie – powtarzam za ewasch – głowa do góry. Dzieczyny, muszę się tu trochę wytłumaczyć – często piszecie o swoich „dołkach” i przygnębieniach – to nie to, że ich nie czytam lub po prostu ignoruję i dlatego nie zabieram głosu. Naprawdę serdecznie współczuję Wam tych stanów ducha. Tylko naprawdę trudno coś mi Wam doradzać, a rzuconych kilka zdawkowych słów to rzadna pociecha. Wynika to stąd, że jestem tu z Wami najkrócej, a starych wpisów jest tak dużo, że wszystkie przeczytać nie sposób. Jak wywnioskowałam, niektóre z Was mają za sobą bagaż przeżyć wynikający z nieudanych związków. Tu także nie potrafię być tą mądrą, która poradzi i pomoże. Mnie szczęśliwie tego typu doświadczenia. Jestem bardzo mocno związana z moją rodziną, co chyba w jakiś sposób da się wyczuć z tego co piszę w postach – zawsze gdzieś to uzewnętrznię, po prostu jest to uczucie które siedzi głęboko we mnie. Mąż – nieprzerwanie ten sam – towarzyszy mi od 16 lat (pobraliśmy się będąc na III roku studiów, Maciek był moim kolegą z roku, a rok później urodziłam bliźniaki) i jest niezawodnym życiowym partnerem. W zasadzie największe huśtawki nastroju i stresy wynikają z charakteru mojej, niekiedy dość nerwowej, pracy zawodowej. O tym, jak sobie ztym radzę pisałam już w tekście do ewasch – trochę sobie popłaczę i zaraz wszystko wraca do normy. Mimo ogólnej pogody ducha jestem straszną beksą... Wiem, że takie problemy jak moje to nic, w porównaniu z prawdziwymi życiowymi dramatami, co być może dotknęło niejedną z Was. Dlatego moje Drogie „zdołowane” - głowy do góry, życzę Wam jak najlepiej. Nigdy nie jest tak źle... zresztą przecież same wiecie.
  24. Witam,. nareszcie mam czas wstąpić do kafeterii. Wczoraj miałam dzień towarzyski - oboje z mężem grywamy czasem ze znajomymi w brydża i właśnie wczoraj przyjechało do nas zaprzyjaźnione małżeństwo. Posiedzieliśmy przy kartach do 22.30. Ewasch, masz całkowitą rację, sama zauważyłam, że Mateusz w gronie kolegów lubi pochwalić się mamą. Miałam na to niedawno inne przykłady, ale nie będę Was już zanudzała tematem "ja a moda młodzieżowa"
  25. Mam za sobą pracowity dzień ale równocześnie mam powody do zadowolenia. Karp kupiony (już zdążyłam wypatroszyć), choinka też (nie lubię sztucznych), oraz wiele innych rzeczy potrzebnych na święta. Dom wysprzątany, sernik w piekarniku. Na reszcie mam czas zaglądnąć do kafeterii... ależ napisałyście! ewasch, wracam do tematu moich skórzanych portek, pytałaś o reakcję syna. Mój Mateusz, jak wspominałam, bardzo lubi jak mama ubierze coś młodzieżowego (tylko wstydzi powiedzieć) i jak mnie zobaczył w tych spodniach przedwczoraj, to najwyraźniej nie dawało mu to spokoju. Dzisiaj ubrałam się w nie znowu gdy wyjeżdżałam po zakupy i gdy poszłam powiedzieć, że wyjeżdżam, Mateusz przyleciał z krzykiem: „mama, czekaj, jadę z tobą” – więc go zabrałam. Dopiero w samochodzie powiedział mi, że super wyglądam. A Ty? Byłaś przymierzyć? 9-ttt-9, kwiecień42 jeszcze jako młoda smarkula, zaczynająca jeździć tak się przyzwyczaiłam, że teraz nie potrafię inaczej. W lecie gdy wsiądę do auta to zrzucam buty i jadę boso. Wyobraźcie sobie, że byłam autem na urlopach w Grecji, we Włoszech, Hiszpanii i Chorwacji, nie mówiąc już o podróżach po Polsce i wszystkie te trasy przejechałam na bosaka. W zimie jak mam buty na płaskich spodach, a nie jadę daleko, to jadę w nich. Jeżeli mam obcas i do tego jeszcze szpic, to przebieram moje kapcie. A już szczególnie jak przyjdzie mi jechać kilka godzin, bo podobnie jak 9-ttt-9 nie lubię długo mieć na nogach zimowych butów, zwłaszcza gdy jest ciepło. W biurze mam dwie pary klapek – czarne na obcasiku i białe na koturnie, przebieram w zależności od tego, które pasują do reszty. 9-ttt-9 ale Ci zazdroszczę – do pracy kilkanaście minut spacerkiem. Ja codziennie przeżywam komunikacyjny horror. Tyle tylko, że nie muszę skrobać szyb, bo mam garaż. Żeby być w pracy na 6,30 muszę wyjechać z domu prawie godzinę wcześniej. Najpierw przepycham się przez miasto, prawie na drugi koniec, tak zawożę do pracy męża, potem, też spory kawałek drogi jadę do swojej pracy. Z powrotem to samo, tylko znacznie dłużej i większe korki. Byłoby trochę szybciej, gdyby mój małżonek przemógł się i zaczął prowadzić samochód, bo gdyby zawoził mnie i dopiero sam jechał to byłoby bliżej, ale o tej porze jest spory ruch, więc się obawia. Ja też Cię namawiam do ubrania choinki, nawet jak wyjeżdżasz, przynajmniej jak wrócisz będziesz miała świąteczny nastrój w domu.
×