Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malgosia_71

Zarejestrowani
  • Zawartość

    125
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez malgosia_71

  1. Witam, przekonałyście mnie! Zaraz po tym jak napisałam do Was z domu, wciągnęłam na siebie te portki. Rzeczywiście było to wciąganie, bo ubierałam je na bardzo grube rajstopy. Z domu wychodziłam żegnana ukradkowymi spojrzeniami męża i syna, ale o nic nie zapytali. Zapytała natomiast córka, która pojechała ze mną. Rodzice moje spodnie przyjęli normalnie, ale pamiętają jak już kiedyś w nich chodziłam.Do spodni idealnie pasują mi wysokie kozaki, mam takie, na 7cm szpilce. I tu mam problem, pisałam Wam już kiedyś, jak jeżdżę autem już 20 lat, tak nie potrafię prowadzić w butach na twardych podeszwach, a już na szpilce to kompletnie nie. Mam teraz, w zimie, w aucie takie ciepłe domowe pantofle z futerkiem w środku, w nich jeździ mi się kapitalnie, ale ściąganie i ubieranie kozaków w aucie nie jest wygodne.
  2. ewasch, spodnie przygotowane, zaraz wciągam na pupę i jadę. Szkoda, że nie kupiłaś tych rurek, miałybyśmy razem problem, czy wypada ubyać, czy nie.
  3. Witam smerfetko-500, witam wszystkie dziewczyny, dosypało mi okropnie, wstalismy z mężem prawie godzinę wcześniej żeby odgarnąć śnieg z podwórka i bramy garażu. Po bocznych ulicach jeździ się paskudnie. Ja też czuję lekkie przeziębienie, no ale trudno się dziwić. O ile w domu mam ciepło, ale nie doprowadzam do upałów, o tyle w biurze gorąc jak w tropiku. Przykręciłam kaloryfery, ale nawet na minimum grzeją jak oszalałe. I tak wychodzę z gorąca na mróz i biegnę szybko do samochodu. Na szczęście zbyt dużo gonienia po mieście nie mam. Dziewczyny, poradźcie mi - znalazłam wczoraj moje skórzane spodnie, dawno ich nie nosiłam. Krój mają taki, jaki się teraz nosi, są obcisłe, do wysokich butów. To, że obcisłe nie przeszkadza, jestem szczupła, żeby nie powiedzieć - chuda. Założyć czy już mi nie wypada? Nie pytam o to w domu, bo same wiecie (pisałam już) jaka byłaby odpowiedź.
  4. ewasch, ja jestem do tyłu z wszelką robotą w domu. Wczoraj wróciłam późno z tego basenu, dziś muszę wszystko nadrobić. A przy tym też mnie często leń ogarnia...
  5. Witam w mroźny poranek, ewasch "przedszkolaka" odebrałam nawet dość szybko, gorsza była jazda dalej, od Maćka z pracy do domu. Zaczął się już chyba przedświąteczny ruch, po mieście jeźdxi się jeszcze gorzej niż zwykle. Do domu wpadłam tylko na chwilę, wysadziłam "przedszkolaka", a zabrałam licealistów. Pojechaliśmy na basen, bo moje dzieci mają już zwyrodnienia kręgosłupów, więc wożę je na basen przynajmniej raz w tygodniu. Sama też popływałam (w liceum trenowałam pływanie w klubie sportowym). Teraz siedzę w biurze, wpadłam z mrozu w upał. Zaraz pójdę się trochę poprzebierać. 9-ttt-9 jak było na łyżwach? Bez upadków? Też muszę się kiedyś wybrać, ostatni raz jeździłam na łyżwach chyba więcej niż 3 lata temu.
  6. ewasch oboje mamy "nienormowany czas pracy" ale przeważnie mnie udaje się zamknąć dzień w normalnym wymiarze 8 godzin. U Maćka jest to dłużej, bo zanim sama wyjdę z biura i dojadę do niego, to upłynie min. pół godziny, a przy tym zaczyna wcześniej, bo rano on już zaczyna pracę, a ja jeszcze muszę dojechać do swojej. Tyle, że mąż musi często wpadać do pracy w soboty, przynajmniej na 2 - 3 godziny. Wtedy jadę go zawieźć (mieszkamy na "opłotkach" Krakowa i w sobotę z komunikacją miejską nie jest najlepiej) i mam czas na zrobienie zakupów, albo zabieram dzieci gdzieś na spacer. Właśnie kończę pracę, jadę "odebrać z przedszkola" moje dorosłe dziecko.
  7. ewasch ja dostaj? g??wnie sp?dnice, sweterki i bluzki, ostatnio jeansy Levisa. Bielizn? raczej nie, bo m?j ma??onek kr?puje si? wchodzi? sam do sklepu z damsk? bielizn?. Buty raczej te? nie, chyba ?e p?jd? z nim i przymierz?. Ale woli kupowa? mi co? sam, tak aby by?a to niespodzianka.Swoj? drog? podziwiam go, musi chyba wyskakiwa? do sklepu w godzinach pracy, bo w?a?ciwie ca?y czas jest "pod kontrol?" - rano zawo?? go do pracy, po po?udniu przyje?d?am i odbieram - prawie jak dziecko do przedszkola.
  8. A ja mam dziś w planach basen z dziećmi. U mnie ulice lekko przypruszone śniegiem, jeździ się nie najgorzej, byłoby fajnie gdyby nie przenikliwy wiatr.
  9. hi,hi,hi, ewasch nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mój małżonek, jeżeli uprze się, że w czymś bym mu się podobała, a czegoś takiego nie mam to po prostu mi kupuje. W ten sposób zyskałam trochę fajnych rzeczy. Wiele z nich polubiłam. Dobranoc, kobitki
  10. Witam Drogie Panie, ewasch, ja mam to samo. Dawno zauważyłam, że ubieram się pod wpływem męża i dzieci. To pod ich naciskami wróciłam do krótkich spódnic. Co do noszenia rajstop, to trochę przesadziłam, wbiłam się dziś w grube, bawełniane, pod spodnie. Teraz siedzę w biurze i trochę mi za gorąco w tyłek, a nie mam z sobą podkolanówek,żeby się rozebrać. U nas jakoś tak się utarło, że prezenty przynosi głównie Mikołaj, pod choinkę już jakieś niewielkie, przeważnie słodycze. Więc ten problem mam już za sobą.
  11. Ja zawsze lubiłam krótkie spódniczki i sukienki, ale też uznałam, że jestem za stara. Od razu zostałam zaatakowana przez męża i dzieci (one też lubią, jak mama młodo wygląda) i dałam się przekonać, od tej wiosny wróciłam do mini. Ale czasem ubieram taką prawie do kostek. Mam jedną taką, która bardzo mi się podoba, tylko nie da się w niej szybko chodzić bo jest dość wąska i nie da się stawiać długich kroków. Letnich kozaków nigdy nie nosiłam, musiało by być bardzo zimno, żeby mi zmarzły stopy, przeciwnie, zawsze mi za ciepło. Wolę już niższe buty i grube, bawełniane rajstopy. Jak już wcześniej pisałam, bardzo dużo jeżdżę autem, a tak się już kiedyś (20 lat temu) przyzwyczaiłam, że źle się czuję, jak mi przyjdzie prowadzić na twardych, sztywnych podeszwach i wysokich obcasach. Niedawno, z ciekawości, kupiłam sobie pończochy (pamiętam, że dawno, jak byłam mała nosiła takie moja mama), ale ubrałam je tylko raz. Nie przyzwyczaję się, wolę jednak rajstopy.
  12. A ja nie przepadam za szalami, lubię apaszki i często wiążę. Właściwie nie mam jakiegoś określonego stylu ubierania, ubieram się na wiele sposobów, na dzisiaj np. wybrałam wariant elegancki, tzn. garsonka z długą spódnicą. Najbardziej lubię jednak strój swobodny – dobrej klasy jeansy (Levisy albo Wranglery) i skórzana kurteczka – biodrówka. Jak niedawno pisałam - wróciłam ostatnio do krótkich spódnic, chociaż wyszły z mody a mnie lat przybyło, to jednak czuję się w nich fajnie. Zawsze mam wielki problem z butami, ciężko przyzwyczajam się do nowych, muszę dopiero ponosić, żeby się ułożyły. Wogóle żartuję sobie, że najchętniej zamieszkałabym w buszu żebym nie musiała nosić butów. Uwielbiam chodzić na bosaka i po domu praktycznie tylko tak chodzę. W lecie nie ma problemów, bardzo dużo chodziłam w japonkach na płaskich podeszwach, choć może niezbyt pasują do wieku (mam kilka par na spółkę z córką). Generalnie - w ciepłe miesiące noszę prawie wyłącznie klapki, nie przepadam za sandałami. Teraz, gdy jest zimno, najchętniej niewysokie welurowe botki na płaskiej podeszwie z lekko podniesioną piętą, lub półkozaczki na szpileczce. Wysokich kozaków mam dwie pary, ale to już na specjalne okazje. Był taki okres (jakieś 5 - 8 lat temu), że do bardzo późnej jesieni, a właściwie do pierwszych śniegów nosiłam drewniaki, a do nich kolorowe, wzorzyste skarpety.
  13. ewasch jeżeli tylko będziesz miała warunki, aby polecieć do tego Szanghaju, to gorąco Cię namawiam. Ja wprawdzie nie byłam nigdzie po za Europą, ale zjeździłam dość dokładnie całe południe od Grecji po Portugalię i wiem, że warto. To na prawdę wzbogaca duchowo, a przede wszystkim - pozostają wspomnienia, zdjęcia, filmiki. Już teraz zastanawiam się, gdzie pojechać latem przyszłego roku. Przymierzam się tym razem do północy, marzą mi się fiordy.
  14. damakameliowa w jakim kolorze kozaczki? Czarne czy czerwone? Czerwone muszkieterski bardzo mi się podobają, tylko nie mogę trafić na siebie. Po kilku latach przerwy wróciłam do miniówy, był czas, że nie nosiłam. Myślałam, że już nigdy do niej nie wrócę, ale dałam się przekonać mężowi i dzieciom. Teraz wkładam, ale nie krótszą, jak do pół uda. Za tenisistkę już się nie przebieram, nie te lata... Co do kupowania butów zimowych, to zawsze mam z tym problem. Bardzo dużo jeżdżę autem, a w rzadko których jeździ mi się wygodnie. Przeważnie więc ubieram krótkie, za kostkę, żeby łatwo było zdjąć, a w aucie ubieram takie zwykłe domowe kapcie, na miękkiej podeszwie, z futerkiem w środku.
  15. Ja pozostaję przy Chorwacji. Zjeździłam wycieczkowo kawałek Europy, ale takich super ludzi jak tam jeszcze nie spotkałam. Wogóle bardzo lubię podróże, one zawsze zostawiają niezapomniane wspomnienia.
  16. Witam ponownie, musiałam upchnąć trochę roboty i znowu mogę popisać. A więc - jak chodzi o to przezimowanie w ciepłych krajach - chętnie, ale żeby to nie były kraje tropikalne. Strasznie nie lubię, jak jest potworny upał. W zasadzie wystarczyłoby mi południe Europy, bardzo podoba mi się półwysep Istria, gdzie byłam w tym roku na wakacjach. Albo jeszcze lepiej pojechać sobie gdzieś, gdzie jest ciepło, potem gdzie indziej i tak sobie jeździć i zwiedzać - to akurat uwielbiam... Rozmarzyłam się, tymczasem mam upał w biurze, już kilka razy otwierałam okno.
  17. Witam, u mnie dzisiaj bardzo ciepło jak na tę porę roku. Z domu wyjeżdżałam z deszczem, ale zanim zajechałam do biura zdążyło się wypogodzić. Jestem już po porannej herbatce i drożdżówce.
  18. ewasch mnie z tym udało się jakoś uporać, nie palę już piąty rok. Nawet nie było tak ciężko. Może dlatego, że nie paliłam zbyt dużo.
  19. ewasch mnie z tym udało się jakoś uporać, nie palę już piąty rok. Nawet nie było tak ciężko. Może dlatego, że nie paliłam zbyt dużo.
  20. ewasch, co się stało?! Coś się wydarzyło, czy to tylko taka huśtawka nastrojów? Trudno mi coś Ci doradzać, sama nie miewam raczej jakichś stanów depresyjnych, często zdarza mi się natomiast, że czuję się zmęczona psychicznie. Zależy to głównie od tego, jaki mam dzień w pracy. Staram się tylko, by nie przenosić tego na grunt rodzinny, bo wiem, że na rodzinę zawsze mogę liczyć więc nie chcę psuć atmosfery. Często zdarza mi się, bywają nawet okresy że codziennie, że wieczorem zamykam się na 15 minut w sypialni. Muszę się rozpłakać i porządnie wyryczeć. Wtedy wszystko przechodzi i znowu wszystko jest ok. Tak, jakby ze łzami spływały trudy całego dnia. A w ogóle to jestem cholerna beksa. W tamtym tygodniu (i nie tylko, wcześniej też mi się to zdarzało) wracałam autem z delegacji, z Opola do Krakowa. Miałam wszystkiego dość, byłam po trudnych załatwieniach. Jechałam i marzyłam żeby tylko cało zajechać. W końcu nie wytrzymałam, zjechałam na jakiś parking, stanęłam z daleka od innych. Wyryczałam się i od razu humor mi wrócił. Wytarłam nos i mogłam jechać dalej. Dlatego Ewach, jeżeli tylko masz ochotę sobie popłakać, to nawet się nie zastanawiaj – to pomaga i to bardzo. A może rzeczywiście spróbuj zapisać to w zeszycie, jak proponuje kwiecień42. Pozdrawiam, trzymaj się.
  21. Ja muszę oddać sprawiedliwość mojemu "chłopu". W pracach domowych jest niezastąpiony i znakomicie sobie radzi. Jedno, czego tylko nie cierpi i tak na prawdę do końca się dobrze nie nauczył, to prowadzić samochód. Ma wprawdzie prawo jazdy, ale nawet trudno go zaliczyć do "kierowców niedzielnych", bo ostatni raz jechał sam chyba ze trzy lata temu. Jakoś nie ma do tego smykałki. Dlatego wszędzie muszę jeździć ja. Tyle tylko,że w związku z tym mi nie docina i bezpiecznie się czuje, jak jedzie ze mną. A ponieważ ja z kolei uwielbiam jeździć, więc nie krzywduję sobie.
  22. Ja akurat lubię prasować, włączam sobie telewizor i tak mogę jednym okiem patrzeć w ekran, drugim na to, co prasuję. Zresztą mój mąż też bardzo lubi prasowanie i bardzo dobrze mu to wychodzi, więc tu sie wymieniamy. Do prac, które zazwyczaj przypadają męzowi to głównie odkurzanie, a zwłaszcza ścieranie kurzu z mebli, do czego ma zresztą idealne warunki (186 cm wzrostu)
  23. Ja mam dzisiaj w pracy dzień luźny, jak rzadko kiedy, więc mogę sobie popisać. A co do Wigilii - jeszcze nie zapadła decyzja, gdzie będziemy ją robić - u mnie czy u moich rodziców. Tak czy tak czeka mnie sporo roboty, będą moi teściowiei dwie siostry z czego jedna z rodziną. Na szczęście ja bardzo lubię kuchnię i gotowanie, pieczenie, smażenie... Zresztą inne prace domowe też, z wyjątkiem szycia. Tego nigdy dobrze nie umiałam. No i uwielbiam prace w ogródku.
  24. Witam serdecznie w mglisty i wilgotny poranek. Właśnie zrobiłam sobie w pracy przerwę na kawę. Przyjechałam dzisiaj spóźniona, właśnie z powodu mgły. Na szczęście nie mam dziś nic bardzo pilnego, a przede wszystkim nie miałam zaplanowanego na dziś żadnego wyjazdu "w teren", co mi się często zdarza. Tak więc siedzę sobie w cieplutkim pokoiku i cieszę się, że mogę spokojnie popisać trochę w kafejce.
  25. ewasch czy udało Ci się coś znaleźć? Ja też zawsze mam problem, co wybrać. Ale na szczęście już po bólu. Były ciuchy, były słodycze i porcelanowy słoń do kolekcji córci.
×