Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

vi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez vi

  1. co tutaj znowu tak pusto ?? gdzie Wy sie podziewacie ?? Monia dziekuje za mile slowa na nk :)
  2. coraz wiecej u nas brzuszkow :) super :) a my wczoraj mielismy sesje zdjeciowa we 3 u fotografa :) zuper sprawa i bedzie genialna pamiatka :) widzialam na razie kilka zdjec bez obrobki tylko na aparacie, ale jak dla mnie rewelka :)
  3. uuuu tralalala to co tak pozno sie chwalisz!! GRATULACJE!!!!!!! strasznie sie ciesze :)
  4. tralalala dziekuje za gratulacje :) i super, ze jestes :) niki to nawet lepiej, ze musisz zmienic lekarza skoro ten nie zaspokaja Twoich potrzeb wzgledem prowadzenia ciazy :) jejku faktycznie moje Hania skonczyla miesiac,a dopiero dowiedzialam sie, ze jestem w cazy, czekalam na kazde usg, a pozniej modlilam suie o porod ;) a teraz z kazdym dniem kocham ja coraz bardziej :) na poczatku chyba przez ten baby bluse wydawalo mi sie ze jak ja moge kochac kogos kogo nie znam... uwielbialam ja ale to bylo jakies takie inne... a teraz jak na nia patrze to ze szczescia chce mi sie plakac :) nie myslalam, ze mozna tak bardzo kochac :) mimo, ze jestem nie wyspada i wszystko mnie boli nie oddalabym jej nikomu nawet na godzine :)
  5. dorcia fajnie, ze sie odezwalas :) ciekawe gdzie sie podziewa reszta...
  6. hehe no chyba masz zwidy ;) opis juz dawno zmienilam ;)
  7. niki musi byc dobrze :) zazdroszcze tego usg :) mi czasem brakuje brzuszka i calej tej ciazy...
  8. niki a jak tam u Ciebie ?? kiedy idziesz podgladac Swojego Groszka ??:)
  9. no wczoraj nie byla wcale takim cukiereczkiem slodkim... nie wiem czy to przez to ze zaczelam podawac wit D czy po prostu miala zly dzien... ale caly dzien marudzila i plakala, jadla po 10 ml i znowu plakala... nic nie bylo w stanie jej na dluzej uspokoic... koszmar... nie spala od 15 do 24... po kapaniu sie troche uspokoila i zasnela o 24... wstala dopiero o 4:30, pozniej o 7:30 i teraz dalej spi... strasznie padnieta byla, bo nigdy z rana nie spi...ehh jeszcze dzisiaj nie dostala witD ale az sie boje co z tego bedzie... Anitia czekamy na info :) a gdzie reszta dziewczyn ?? tralalala, gdzie sie podziewasz ?? juz nawet Ty nas opuscilas...
  10. anitia ten strach przed kazdym usg jest chyba normalny... ja tez zawsze do gabinetu wchodzilam z dusza na ramieniu... i jak tylko lekarz wlaczyl usg patrzylam mu na twarz ze strachem czy on sie nie denerwuje... wszystko bedzie dobrze :) teraz juz tak byc musi :) daj znac jak po usg :) juz niedlugo bedziesz wiedziala kto mieszka w brzuszku :) super :) monia dzieki za mile komentarze odnosnie Hani na nk :)
  11. monia sliczna :) bralam pod uwage dokladnie ta sama sukienke :) tylko nigdzie w salonach jej nie bylo, a jakos balam sie szycia, wolalam kupic cos co przymierze i juz jest gotowe :) a tak czy siak czekalam dlugo na przywiezienie sukni do salonu... dobra rada nie kupuj za wczesnie... ja ze strachu, ze sie nie wyrobie kupilam 2 miesiace przed slubem i w dzien slubu okazalo sie, ze jest juz o 2 rozmiary za duza :/
  12. hehe moja tez taka byla... taka chcialam, taka sobie wymarzylam i mialam w nosie, ze komu sie nie podoba ;) a co masz upatrzone ??
  13. a to ma byc jakas prosta skromna?? czy taka balowa ??
  14. monia nie tylko Ty :) a nie jesteś w ciazy, bo przeciez lada chwila slub bierzecie :) brzuszek bedzie po slubie :)
  15. Niki GRATULUJE :) tak strasznie sie ciesze, ze sie udalo :) wiedzialam, ze tak musi byc :) teraz dbaj o siebie i o ta swoja wymarzona fasolke :) :)
  16. nie wiem sama czy coś z tym robić... nie chciałabym żeby jeszcze jakieś dziecko musialo cierpiec przez to, ze lekarzom sie wydaje, ze pozjadali wszystkie rozumy... rodzilam 4,5 godziny... gdyby podali mi antybiotyk tak jak prosilam moje dziecko urodziloby sie zdrowe... ale woleli sie smiac ze mnie... chodzic w kolko i mnie olewac... kazac wypelniac durne ankietki... tak jakbym nie mogla tego zrobic po podaniu antybiotyku... jesli okaze sie, ze moje dziecko ma przez to jakies komplikacje to porusze niebo i ziemie zeby ktos za to odpowiedzial... a poki co nie wiem czy ze strachu przed szpitalem zdecydowalabym sie na drugie dziecko... patrze na nia jak robi slodkie miny i nie wiem co bym zrobila jakby cos jej sie stalo...dlatego w szpitalu ze strachu balam sie nia zajmowac... nie wiem moze to glupie, ale tak bardzo sie balam, ze cos jej sie stanie, ze nie chcialam jej z calych sil pokochac...za drugim razem jak uslyszalam ze wyniki sa nadal zle wpadlam w taka histerie, ze myslalam ze sie juz z tego nie podniose... plakalam cale dwa dni i cale dwie noce... dzieki, ze sobie tak tu moge poklepac :)
  17. tez czytalam watek o tej kobiecie... biedna...dobrze, ze wszytsko idzie w dobra strone :) a z ta zazdroscia nic zlego sobie nie pomyslalam :) wiesz dalej martwie sie o Hanie, w koncu to takie malenkie dziecko a bylo tyle dni ogromnymi dawkami silnego antybiotyku faszerowane... nie wiadomo czy nie bedzie z tego jakichs komplikacji... kazda jej kupke ogladam sto razy i kazdego dnia sie martwie, ze w srodku moze byc jakas infekcja ktorej nie widac... a bakteria, ktora sie zarazila moze prowadzic nawet do sepsy i smierci... ja jak szlam do szpitala to mialam w kazdym dokumencie przyklejona karteczke, na ktorej czerwonym mazakiem duzymi literami pisalo, ze musze miec podany antybiotyk...a oni chodzili i smiali sie z moich kartek "o prosze panie doktorze niech pan zobaczy jaka przezorna pacjentka..." i w koncu nie zdazyli... jak o tym mysle to cisna mi sie na usta same przeklenstwa... a moj lekarz, ktoremu grube pieniadze placilam za prywatne wizyty czasem kilka razy w miesiacu, mimo ze byl na dyzuze jak rodzilam to nie przyszedl mimo, ze maz go wolal... a wiedzial jak bardzo sie martwilam tym czy podadza na czas ten antybiotyk... pozniej po porodzie do mnie zajrzal (jeszcze wtedy nie wiedzial jakie sa wyniki, ja tez nie wiedzialam) jak sie wydalo i glosno sie na oddziale zrobilo, ze nie przeleczyl u mnie w ciazy tej infekcji to juz ani razu przez 10 dni sie nie pojawil... nie wiem czy teraz nawet na kontrole do niego pojde... ehh no kolejny raz przepraszam, ze sie tak dlugo rozwodze, ale widac nadal we mnie to wszystko siedzi....
  18. Monia nie masz co zazdroscic, bo niedlugo sama bedziesz miala maluszka :) ja w to bardzo wierze i trzymam za Ciebie z calych sil kciuki, wlasnie dlatego, ze Twoja historia jest mi wyjatkowo bliska :) co do porodu to od poczatku mialam wrazenie, ze wszystko dzieje sie obok mnie...najbardziej przoezylam pobyt w szpitalu... przez to wszystko dwa razy mialam silne zalamanie i poczatki baby bluse'a... nie bylo lekko... Grzesiek włączył sobie pokera a ja ze złością (taka udawaną) wstałam z łóżka i chciałam mu wkręcić, że odchodzą mi wody, bo miałam wrażenie, że mam duże upławy... no i wstałam a tu faktycznie coś leci... no ale żółto-zielone (hmm zesikałam się??) patrze na niego i mówię co to?? na co on "no co wody Ci odeszły" i stoję w tej kałuży i pytam co teraz...po czym otrzeźwiałam, że zielone wody to już nie zabawa... panika... szybkie wyjście z domu... w samochodzie już dostałam skurcze co 2 min. Na izbie pani oczywiście bardzo nie miła, miała tysiąc pytań. Moja mama spanikowana zaczęła pytać czy nie może najpierw sprawdzić tętna dziecka a później zadawać pytania... przecież zielone wody to nie czas na pogawędki. Na co "miła" pani powiedziała, żeby jej nie pouczać, bo wie co ma robić, a jak będą na nią krzyczeć to będzie wszystko jeszcze wolniej robić :/ no nic poszliśmy do pokoju na ktg... wody ciągle się ze mnie lały... na szczęście tętno prawidłowe, więc wypełniamy ankietki :/ skurcze co minutę. Wreszcie zaprowadziła nas do sali. Miałam prywatną salę. Niestety cały czas musiałam być podłączona pod ktg i leżeć na płasko, a skurcze były krzyżowe... także myślałam, że wgryzę się w to łóżko... lekko nie było... G. co chwile wychodził na korytarz...niby mamie przekazywać informacje ;) na szczęście wszystko poszło bardzo szybko, chociaż już w połowie krzyczałam że już się tak nie bawię i idę do domu...no i przez te wszystkie ankietki duperele, szmery bajery, nabijanie się z moich karteczek i przypominania mi, że oni wiedzą co mają robić podali mi antybiotyk dosłownie przed wyjściem główki... nie zdążył dojść do łożyska (wtedy jeszcze tego nie wiedziałam)... mała miała obwiązany brzuszek i nóżki pępowiną przez co jak wyszła to pępowina się urwala i obryzgała pół sali krwią... ale krew to pikuś... dzień wcześniej miałam imieniny (tort, duży obiad i te sprawy) ;) a w dzień porodu zdążyłam zjeść mega jajecznice z cebulką ;) także sorrki za wyrażenie, ale dosłownie zasrałam sale ;) cały czas powtarzałam tylko "przepraszam, przepraszam" ;) na szczęście nikt nie zrobił mi z tego powodu nieprzyjemności. No a później zaczął się koszmar... złe wyniki wymazu...antybiotyk przed porodem nie zadziałał... dziwne żeby było inaczej skoro tak późno go podali... i jedną dawkę zamiast 4 :/ wysokie crp dziecka :( mój płacz i początek baby blus'a... koszmar... patrzyłam na mała i płakałam... brałam ją na ręce i bujałam się jak sierota płacząc... nie byłam w stanie nic koło niej zrobić... żeby nie G to nie wiem jak to by się skończyło. Po 2 dniach trochę się uspokoiłam... po kolejnych 2 kolejny koszmar... crp nadal wysokie :( płacz i pogłębienie depresji... patrzyłam jak inne dziewczyny przychodzą i wychodzą a ja ciągle zostawałam... lekko nie było... lekarze nic nie chcieli mówić jak pytałam to usłyszałam "trzeba skończyć medycynę i co mam to teraz pani tłumaczyć wszystko" i zatrzasnęła drzwi... kolejna próba uzyskania odpowiedzi na pytanie co się dzieje z moim dzieckiem skończyła się odpowiedzią "będzie pani tak co 15 min pytać" koszmar... jak był obchód to mnie się już nawet nie pytali jak się czuję...patrzyłam jak moje malutkie 3 dniowe dziecko ma pokłute dłonie, nadgarstki, łokietki... 2x dziennie przez wenflon podawali jej antybiotyk... mała wierzgała nóżkami, a ja zaciskałam zęby żeby nie płakać...każda wizyta pediatry była dla mnie nadzieją, że będzie dobrze patrzyłam na lekarza i szukałam jakiejś iskierki nadziei czegoś czego mogłam się uczepić, dobrego słowa... ale byłam zbywana... po drugich złych wynikach przeniosłam się do prywatnej sali... i powiem Wam, że to były dobrze wydane pieniądze... pomijając komfort to tam lekarze zupełnie inaczej do mnie podchodzili... tak po ludzku :) spędziłyśmy w szpitalu 10 dni i to były najgorsze dni w moim życiu... nie wiem czy będę jeszcze miała dzieci, ale nie dlatego, że poród boli... (chociaż czułam nawet jak mi się kości miednicy rozchodzą, ajk wychodziła główka), ale boję się, że lekarze znowu dopuszczą się jakiegoś zaniedbania... w wypisie ze szpitala nie mam w ogóle wpisanego antybiotyku co jest dowodem czarno na białym, że znając sytuację dopuścili się zaniedbania... ciągle myśle co z tą sprawą zrobić... nie chciałabym żeby kolejna mama musiała tak cierpieć patrząc na ból dziecka jak ja...nawet teraz jak to piszę czuję jak mi ściska gardło... sorrki za taki długi wywód, ale chyba gdzieś musiałam to "wywalić"... niki jutro jak tylko bedziesz cos wiedziec daj koniecznie znac... bede tu z niecierpliwoscia zagladac od rana :)
  19. tez jestem ciekawa gdzie sie podziewa reszta... nerwus juz chyba przy koncu ciazy powinna byc...
  20. w takim razie nie zostaje nic innego jak z calych sil trzymac kciuki :)
  21. niki to może tym razem jak zrobisz inaczej i najpierw bedzie beta zamiast test przyniesie szczescie :) trzymam kciuki :)
  22. anitia doskonale pamietam jak panikowalam... zreszta teraz jest chyba jeszcze gorzej... podskakuje jak oparzona na kazdy dziwny dzwiek Hani... takze obawiam sie ze po ciazy strach nie mija a przychodzi z wzmozona sila...
  23. lepiej pocekaj do piatku... wiem ze latwo mowic, ale jeszcze niedawno sama przezywalam to samo, takze teraz podwojnie trzymam za Ciebie kciuki :) nawet Hania zaciska piastki :)
  24. o patrze na stopkę i to już 12 tydzien :) a moze i nawet 13 sie zaczal :) super :) :) :) a my nadal butelkujemy... chociaz w sumie nie wiem czy nie wychodze na tym lepiej. Hania duzo je na raz a tak jakby miala tyle z cyca zjesc to by wisiala po 2 godziny i zanim by skonczyla znowu by byla glodna... a tak i tak je moje mleko tylko z butelki, najada sie, ladnie spi i jest pogodna jak ma czas czuwania :)
×