Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gryfnofrela

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gryfnofrela

  1. agens - ty się cwaniaro ;) nie chichraj z cudzego wypadku, bo ja się śmiałam ze szwagra, który dosłownie tydzień temu leżał w szpitalu i któremu - o ironio - wycinali upierdliwego hemoroida:) a tu klops, dwa dni później i mnie coś urosło hehe. kurde blaszka, ja nie chcę mieć hemoroida za przyjaciela;) no ale jeśli już mam się jakoś tak z nim zżyć, zakumplować i skoro mamy ze sobą dzielić resztę życia, może powinnam go jakoś nazwać.. a tak nawiasem mówiąc - cycki w ciąży to mi urosnąć nie mogły, a hemoroid - owszem;) jak to śmieje się mój zdegustowany mąż - u mnie zawsze wszystko jest od dupy strony hehe. niezapominajka - wydaje mi się, że becikowe dotyczy jedynie ciężarnych rodzących na terenie Polski. moje kumpele rodzące w irlandii dostawały tamtejszy child benefit na dzieciaka, no a z polski nic się im nie należało, bo skoro mieszkały, pracowały, płaciły podatki za granicą, to niby z jakiej racji? odnośnie butelek - z tego co sie orientuję (a w tematach ciążopodobnych siedzę dopiero od stycznia..) to wielkość butelek jest bez znaczenia. ważnym elementem jest natomiast dopasowanie smoczka. ja kupowałam butlę 260ml z tommee tippee, smoczek 0-3m.
  2. elo:) ja w związku z tym, że siedzę na L4 praktycznie od początku ciąży, tak sobie układam dni, żeby wszystko porobić ale się nie narobić:) obiad robiony na bieżąco, zmywarka myje naczynia, odkurzam co 2 dni, ścieram kurze również co 2 dni. łazienka i kuchnia myte codziennie, bo nie znoszę brudnych umywalek, wanien, kibli, blatów etc. ale za to nie myję podłóg, bo mnie to..........brzydzi;) mój mąż to robi bez żadnych marudzeń. zakupy wspólne, żebym nie nosiła więc pakujemy się do samochodu i raz w tygodniu kupujemy wszystko, co niezbędne, no a jeśli jakieś drobiazgi trza dokupić - sama, w formie spacerku idę do sklepu osiedlowego - gdzie marża przyprawia mnie o zawrót głowy. jakoś sobie radzę, choć męczę się coraz bardziej.. wczoraj znajomi mi powiedzieli, że brzuch mi się obniżył:D niby nie czuję żadnej ulgi w oddychaniu czy innych czynnościach życiowych, ale podobno widać, że jest niżej.. no nie wiem, lekarka w czwartek nic takiego nie powiedziała. a noworodka to ja nie widziałam od hooo hooo, chyba to było 7 lat temu, gdy mój bratanek się urodził. i też zapomniałam jak taki szkrab wygląda ale pamiętam, że wtedy bałam się go wziąć na ręce, żeby nie uszkodzić.. no nic, zobaczymy jak będzie z tym moim własnym, osobistych szkrabem:)
  3. ja nie mam cycków. ale mam zgagę;)
  4. ja to mam dla męża zamrożone ruskie pierogi więc tylko pyk do wrzątku, potem na patelni odsmażyć z cebulka i mam go z głowy:) właśnie wróciłam ze spaceru i jakoś tak dziwnie mi się szło, tzn. nie było żadnego kłucia, bólu ani nic z tych rzeczy ale miałam wrażenie, że mały się ciśnie na dół. no może "ciśnie" to zbyt dalece posunięte określenie, ale jakoś tak smyra mnie po szyjce hehe. i nie powiem, przyjemne to uczucie:D po prostu szłam i się uśmiechałam heeh. i jakoś tak mokro mi się zrobiło - przestraszyłam się, że nie trzymam moczu i że się zlałam w gacie na środku ulicy, ale to nie to.. kurcze, dziwna sprawa - chyba zacznę wierzyć w orgazm podczas porodu:D no ale tak czy siak, wracając do meritum, troszkę mnie to zaniepokoiło, że bąbel jest tak nisko. wczoraj co prawda miałam wizytę u ginekologa ale nie badała mnie, tylko waga, cisnienie i usg. jesli jutro podczas spacerku to niewątpliwie przyjemne uczucie sie powtórzy, po niedzieli ide na wizyte, coby nie było tak, że mamuśka zaaferowana myzianem szyjki popadnie w zapomnienie i urodzi podczas sikania;) to by było gadania hehe. zuzia - robiłam badania na samym początku ciąży, razem z tymi na toxo i jak się okazało, ja też już przebyłam zakażenie cytomegalią, niepostrzeżenie.. poza tym u mnie lekarka, co wyszło później w praniu i tak by tego ode mnie wymagała.. p.s. dziewczęta! dzisiejsza frekwencja na forum zaskakująca:)
  5. ja też się nie przejmuje opiniami tych życzliwych osób, tylko mnie to po prostu wkurza. i ani moja mama, ani - o dziwo! - teściowa nie maczają swoich paluchów w "dobroradztwo". 1. nie jestem manekinem ani żadną heidi klum by wyjść w obcisłej kiecce 2 dni po porodzie, w pełnym makijażu i fryzurą z wybiegu a wydaje mi się, że coraz bardziej tego się oczekuje po ciężarnych.. 2. jeśli mój brzdąc siedzi mi pod żebrami od ponad dwóch miesięcy, jeśli przeszkadza mi to w oddychaniu, jedzeniu, spaniu i jeśli masuje sobie skórę, to chyba mam taka potrzebę. nie mam na celu "uciskania dziecka". zresztą ostatnio już wyszłam z siebie i stanęłam obok i takiej jednej doradczyni, która ciąży jeszcze nie odbyła, powiedziałam kilka słów, że gdy "odbębni" swoje nie marudząc ani sekundy, schylę czoła wówczas. a póki co, jeśli jej wiedza w tym temacie ogranicza się jedynie do cukierkowego opisu z magazynu dla pięknej mamy, nie będe wdawać sie z nią w jakąkolwiek dyskusję.. po czym zamilkła i więcej już nie radzi:) 3.imię dla dziecka to już temat, który zresztą same poruszałyśmy... to wybór nasz, rodziców i psinco do tego tym, którzy kręcą nosem!! ja z mężem wychodziliśmy z założenia, żeby nam się podobało (to oczywiste), żeby nie było pospolite ale nie wymyślne, żeby pasowało do nazwiska i kojarzyło nam się z kimś fajnym. phi, oto cała filozofia:) a ostatnio się spotkałam z pytaniem: czy ja w ogóle się orientuję jakie pochodzenie ma to imię i kim był, jeśli oczywiście był takowy, św. Tymon? no po prostu ręce mi opadły:D kolejny niezbędny wyznacznik do wpisania do podręcznika młodej mamy:):) 4. jeśli zdecyduję się na zzo to tez mój wybór, moje drogi rodne i moja wagina. jesli moge sobie ulżyć, to czemu nie? a gadanie typu "piękno porodu naturalnego, twoje łzy i pot" i "zobaczysz, będziesz żałować!"do mnie nie przemawiają. u dentysty też korzystałam ze znieczulenia.. ja nie z tych świętych męczenników.. wiele, wiele jest takich rzeczy ale sama się teraz nakręcam, więc już nic nie piszę hehe.
  6. broneczka - ja pisałam na poprzedniej stronie o podkładach.. można je kupić w aptekach lub sklepach dziecięcych. ja kupiłam takie http://www.allegro.pl/item911937214_podklad_higieniczny_seni_soft_90x60_5sztuk_tanio.html mnie położna powiedziała,ze ważne by były w wymiarze 90x60. a ja po powrocie od lekarki, wchodzę na wagę u mojej mamy - 68,5, na mojej domowej wadze 68,5 więc te 69,5 u ginekologa wzięło się z kosmosu! kurde, a mówiłam jej, że sprzęt jej szwankuje to tylko zaczęła się śmiać, że znowu stosuje wyparcie:) a tu nie tym razem, ha! wiem, że to bzdura, ale dla własnego lepszego samopoczucia wiem, że ten kilos mam jeszcze przed sobą:D pisałam wczoraj, że mi się nie zmienił, czyli 04 maja; a na wydruku z opisu usg jest napisane 10 maj. no nic, mam tylko nadzieję, że nie pocisnę małego w terminie 1-3maja, bo żal majówki:) a tak to niech sobie maluch sam wybierze najlepszy dzień na przyjście na świat:) a jak mnie wkurzają te wszechobecne rady!!!!!!! "nie siedź tak, bo przygniatasz dzidziusia!", "śpisz na plecach? udusisz małego!", "zapinasz się pasami w samochodzie? to niebezpieczne dla małego, ja bym tak nie robiła..." "pijesz siemię lniane na zgagę? myslałam że to zakazane podczas ciąży" "nie kręć się na krześle, bo mały urodzi się owinięty pępowiną!!!" "to chyba musisz się źle odżywiac, skoro masz non stop zgagę..." itp. uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuhh! dajcie mi wszyscy święty spokój, ja chyba najlepiej wiem i czuję, kiedy jest mi wygodnie, ciepło i bezpieczne! a najcudowniejsze jest to, że mówią to kobiety, które rodziły w ubiegłym stuleciu i zabobon to ich drugie imię bądź nigdy nie rodziły a pozjadały wszystkie rozumy.. rany boskie. sama sobie poradzę a jeśli nie, zapytam o pomoc i poproszę o radę.. was też wkurzają pytania "czemu tak...?" osoby, która najbardziej by chciała by było po jej myśli, bo ona ma te myśli najlepsze? poza tym to ciągłe ocenianie.. oo schudłaś, ooo przytyłaś, oo twarz ci się zmieniła na dziewczynkę - bo zabierają urodę ( !!!!! a będę mieć chłopAKA ), oo pępek ci wystaje, ooo to, ooo tamto. kurdelebele....;)
  7. no a może jest jakiś cel zakazu odwiedzin? ja osobiście uważam, że chorym obyczajem jest wpuszczanie na oddział babć, cioć i innych spokrewnionych. tata malucha jak najbardziej, bo to druga najważniejsza osoba dla dziecka a poza tym tata często jest bardzo pomocny mamie by pomóc wstać z łóżka, przy prysznicu czy z maluszkiem-karmienie, przewijanie i ogólnie "napatrzenie" się na maleństwo, bo to rozkosz:) ale ja z góry zapowiedziałam rodzinie, że ŻADNYCH odwiedzin. zobaczymy się w domu i tyle. spędzę na oddziale co najwyżej 3 dni - czekali 9miesięcy więc 3 dni ich nie zbawią! bo ja nie wiem jak ja się będę czuć, może mi dokuczać ból, brak snu i ogólne zmęczenie. sama bede chciała nacieszyć się maluchem a gdy będę chciała się kimnąć - to się kimnę, bo po powrocie do domowych pieleszy ze snem może być róznie:/ a jak se pomyślę o rundkach rodziców, teściów, cioci, która blisko mieszka, to mnie szlag trafia i tyle. poza tym troszkę intymności jest również potrzebne. nie wyobrażam sobie wyciągnąc cyca przy teściu i nakarmić małego.. no i intymności dla innych, bo może nie trafię do sali jednoosobowej i ta druga świeżo upieczona matka, też chciałaby się przespać, przebrać, pobyć z maleństwem a nie siedzieć w młynie moich odwiedzających. no ale ja sobie moge tego zakazać odwiedzin a ta druga osoba właśnie ściągnie mi na głowę całą swoją familię więc i tak mogę być w dupie.. a po wizycie elegancko:) mój synek zdrowy i duży:) wczoraj pisałam, że stoję z wagą w miejscu od miesiąca. klops! albo moja waga oszukuje albo ja sama sobie to wmówiłam:D jestem na plusie całe 13 kilosów!!!!!!! waże 69,5 o zgrozooooo! termin niezmienny - 04 MAJA :D
  8. ja tylko na chwilę, bo zaraz pędzę do lekarza.. zuzia - termometr do szpitala zabieram, bo muszę. u mnie to obowiązkowe. pytałam czy rtęciowy czy elektr - położna mi powiedziała, że obojętne.. wezmę więc i taki i taki. a mam go mieć przy sobie by sprawdzać temperaturę swojego ciała po porodzie.. tak na marginesie, to dziwne, bo myślałam, że tylko za PRL chodziło się do szpitala z własną grzałką do zagotowania herbaty i termometrem.. no ale widać co szpital to obyczaj:) odbiór:)
  9. elo:) ja tez stoję z wagą - nie chcę zapeszyć, ale od miesiąca nic nie przytyłam. mam takie wahania jak monikadyr, 0,5 w ta i w tamtą więc stanęłam na 11-12kilogramach czyli 67/68kg. kurde, mam nadzieję, że nie przekroczę 70-tki, bo mam 166cm i jakoś tak nie chciałabym przebiec tego magicznego dla mnie progu. poza tym mój mąż waży 74kilo więc nie chcę być od niego cięższa heh. odnośnie tego co do szpitala, to u mnie poza tym co pisałam wczesniej(podkłady, podpaski, termometr, pampersy i majtasy jednorazowe - to żaden zbędny wydatek - cena 6 PLN) doradziła mi jeszcze moja kochana kumpela położna i szwagierka, która tego używała - TANTUM ROSA, saszetki do higieny intymnej po porodzie. http://www.tantumrosa.pl/polog-index.html podobno REWELACJA! aha, no i powiedziały mi, by zapakować rolkę ręczników papierowych, bo gdy będzie z nas ciekła krew to zamiast paprać bawełniane ręczniki, lepiej wchłanialne i wygodne w użyciu są jednorazowe ręczniki papierowe. pije tramki - te podkłady można zakupić w każdej aptece tudzież sklepie dziecięcym. ja skorzystałam z allegro, bo za jednym zamachem przy okazji innych zakupów http://www.allegro.pl/item911937214_podklad_higieniczny_seni_soft_90x60_5sztuk_tanio.html no a z ta lewatywą, to osobiście znam dwa przypadki, że dziołszki se strzeliły lewatiiiw a klops i tak im sie przydarzył. jedna z nich rodziła bez męża wiec spoko, ale druga miała chłopa przy swoim boku, niby stał w takiej odległości, żeby tam nie mógł kukać ale i tak zobaczył gdy to błotko było wycierane i był w szoku przez ponad tydzień. autentycznie! doznał najprawdziwszego szoku, nie mógł spać ani jeść, bo to co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. nie dość, że był przy dłuuuuugim i ciężkim porodzie zakończonym vacuum to jeszcze kleks. jego najpiękniejsza żonka na świecie śmiała zburzyć obraz czystej, zadbanej, niespoconej i nieposranej kobiety... no ale ja mam nadzieję,że mnie to nie dotknie:) a nawet gdyby, to trudno, czysta fizjologia:)
  10. elo:) ja na temat zatwardzeń wiem tyle, że gdy nie byłam w ciązy, obalałam całe winko i nazajutrz elegancko do kibelka skoro świt:D teraz winka obalić już nie mogę a że nie przepadam za owocami i jogurtami mam różnie.. nie mogę chyba powiedzieć co na mnie działa, ale wiem że mix pewnych rzeczy powoduje ewolucje w żołądku, np. mandarynki popić mlekiem:) ostatnio piję activię kiwi+poziomka i też efekt pozytywny. obecnie obserwuję, że siemię lniane powoduje, że częstotliwość wypróżnienia jakaś taka większa:D lekarka poleciła mi picie tego świństwa na zgagę - już nie użyję brzydkiego słowa aby określić ile mi to pomaga w walce ze zgagą, ale przynajmniej jelitko pracuje na wysokich obrotach:) kurde, jestem non stop głodna!!!! piję mnóstwo różnych substancji by oszukać żołądek, ale non stop mi burczy! gdy się najem obiadkiem, to przez godzinę umieram a skóra na brzuchu chce mi pęknąć, no ale chwilke potem znowu skrada się ten ohydny mały głód i klops, kasia znowu głodna! wczoraj byłam na porodówce i jakoś odniosłam dobre wrażenie, a to dla mnie ważne. gadałam z położnymi i jedyne co potrzebuje to podkłady na łóżko, podpaski i pampersy dla malucha. czyli git. muszę dokupić te rzeczy, bo kupiłam po jednej paczce podkładów i mega olbrzymich podpasek a muszę mieć po 3op. aha i powiedziały, żebym wzięła duużo wody mineralnej. no i oczywiście środki higieniczne dla siebie samej, według uznania. rozmawiałam także z anestezjologiem na temat zzo - w związku z tym, że termin mam na 4maja, mam sie zgłosić do niego w połowie kwietnia z morfologią, płytkami krwi i krzepliwością a założy mi kartę ciąży, więc gdy przywlekę tam swoje cielsko w godzinie zero,nie będę musiała się o nic martwić. no i znieczulenie za friko:) a lekarz taki luzak, gdy zapytałam, żeby mi powiedział on, ze swojego punktu widzenia czy to zzo na prawdę działa i nie jest ryzykowne, on mi na to: nie mogę pani dać pewności, że wszystko pójdzie okej, tak samo jak pani nie ma pewności, że przeżyje pani poród i wyjdzie pani ze szpitala:D wszystko to mówił z uśmiechem na twarzy:) podejście zdrowe, bez mydlenia oczu - takie jakie lubię. w związku z tym, że w wypowiedzianym przez niego zdaniu jest 100%prawdy wiem, że na bank będę chciała otrzymać znieczulenie! tym głupim cynizmem mnie przekonał hihi. z tego wszystkiego nie spytałam jak wygląda sprawa lewatywy. czy mam se sama pyknąć czy położne mi coś zapodają? nie chciałabym mieć wypadku przy pracy, bo dla męża mego to już zawał murowany:D on z resztą nie jest bohaterem Usta Usta i nie przypomina go ani w 5%.. on wczoraj po zobaczeniu porodówki i babki po porodzie chodzącej po korytarzu z cycem za pępek i z grymasem na twarzy (czyli obraz tak jakby mnie samej za miesiąc czy półtora) przejął się najbardziej tym, czy będzie potrzebował butów na zmianę:D ręce mi opadły!
  11. moja kumpela ma 4ridera gł-sp+fotelik maxi cosi cabrio fix z basa isofix - dokładnie ten model: http://www.bobowozki.com.pl/product_info.php?products_id=1555&%3CosCsid%3E użytkuje go co prawda niedługo, bo jej maluch urodził się miesiąc temu, ale póki co jest zadowolona. no i też doradziły jej 3 koleżanki - mają wózek, używają już spacerówek i są w pełni usatysfakcjonowane. ja, jak juz pisałam, też dostałam kasę na wózek od rodziców, ale dopuściłam się malutkiego oszustwa i zamiast mutsy kupiłam x-landera i jeszcze mi starczyło na łożeczko z materacem:) mój mąż to wymyślił a mnie choć serce krwawiło:D to teraz jestem mu za wdzięczna, bo kasę przeznaczoną na łóżeczko możemy przeznaczyć na coś innego a jeszcze sporo wydatków przed nami..
  12. agnes - mutsy są zarąbiste!!! troszkę za drogie jak dla mni... dostaliśmy co prawda kasę od rodziców ale zdecydowaliśmy, że w tej cenie kupujemy x-landera i łóżeczko z materacem. kumpela ma mutsy i jest nim zachwycona a po drugie, może z dupy strony, ale jest to najpiękniejszy wózek jaki widziałam - estetycznie i wizualnie jestem w nim zakochana:) a poza tym ja właśnie kupiłam na allegro mojego x-landera, bo w sklepach były zapisy na........czerwiec!! no i kupiłam 2009 ale to już tylko dlatego, że kolory 2010 jakoś do mnie nie przemawiają..
  13. seta - mój mąż najbardziej żałuje, że nie może dać naszemu synkowi najpiękniejszego imienia na świecie (jego zdaniem oczywiście:D jakim jest dawid , bo sam ma tak na imię hehe. damy małemu tak na drugie:) a my z mężem wczoraj mieliśmy dzień zwany Niedziela Dzień Śmierdziela i niiiiiiiiiiiiic nie robiliśmy:D no prawie nic, bo leżeliśmy w łóżku i raz na jakiś czas coś tam się poruszaliśmy heeh. ale nawet obiadu nie robiłam, bo zamówiliśmy pizze no i powiem wam, drogie dziewczęta, że jeśli macie taka możliwość, to taki dzień to totalne odstresowanie i polecam gorąco!!! naładowaliśmy akumulatory, bo na najbliższe dni, tygodnie, będą nam potrzebne. no nic, dziś już poniedziałek więc czas ruszyć dupę i wziąć się do roboty. kopniakowego poniedziałku:) baaaaaj
  14. agnes- -my idziemy łeb w łeb z brzuchami i wagą! mam niemal identyczny:) a na koncie 12 kilosów więcej. tyłek mam jak galareta, uda też, ale ogólnie znajomi mi gadają, że mało się zmieniłam, że nie widać gdzie są te kilogramy. tzn widać, że bebech pochłania wszystko:) no ale nie widzieli mnie bez gaci i chwała im za to heeh jeśli chodzi o poród w w wodzie - ja byłam chyba od zawsze za nim ale moja przyjaciółka położna wyperswadowała mi to z głowy. dla mnie argument bardzo przemawiający - poród w wodzie jest fajny, lekki i przyjemny (to lekkie nadużycie wg mnie, ale użyła takich właśnie słów:D)gdy wszystko idzie okej, ale jeśli coś się tfu tfu spieprzy, to troszkę trwa zanim wyjmą ciężarną z wanny i doniosą na fotel. poza tym lepiej gdy lekarz czy położna mają wgląd do waginy:) a gdy się pluskamy w wannie,to lekarz nie nurkuje z nami... ja jestem czarnowidzem więc chucham na zimne, ale jeśli komuś to nie przeszkadza - to poród podobno warty i godny polecenia!! ja ostatnio jestem maniakiem chipsów "chalakaka smak afryki":) kurde, wstaję rano z łóżka i już myślę, jak przyjemnie by było je wmucić:) aaaaa i jeszcze jedno!!! podobno mi cycki urosły!!!!!!! sialalaalalalal!!! jestem tym podniecona, bo właściwie drgnęły mi tylko ciut ciut więc straciłam juz nadzieje na rozrost przedporodowy a tu taka niespodzianka heeh. wczoraj na biesiadzie u nas na chacie, wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że KAŚKA, CYCKI CI WRESZCIE UROSŁY:D kurde, wreszcie, bo ja juz 8 miesiąc se pomykam!! mój mąż tez to ostatnio powiedział, bo już mu się z rąk wyślizgują hihi ale myślałam, że sciemnia by mnie pocieszyć.. ale poczciwy dobry mąż prawdę mówił:) i faktycznie mają mniej miejsca w staniku ale myślałam, że sama sobie to wmawiam, ale nieeeeeee, nie tym razem:) dolly parton ze mnie marna, ale jednak krok do przodu hehe. idę jeść. paaaaa
  15. ja moje obiecane ciuszki mam jeszcze u szwagierki, bo nie mam gdzie ich przetrzymywać. planujemy kupić w marcu regał-przybornik-który będzie pomiędzy łózkiem a łóżeczkiem, na te wszystkie kremy, szczoteczki i inne. a w komodzie gdzie docelowo będą rzeczy tymona, póki co, ja tam trzymam swoje zimowe rzeczy. ale lada moment zima się kończy, rzeczy spakuje i wywiozę więc i miejsce się zrobi:) a wyprać ciuchy i wyprasować chcę na początku kwietnia, bo na przełomie kwietnia i maja mamy powitać synka na świecie, więc będzie tak akurat. NIE ZNOSZĘ PRASOWANIA!! TA PARA POWODUJE U MNIE COFKI!!! poza tym brzuch mam już mega, więc i tak będzie ciężko. no a na jak mus to mus:) ja powiem, że jeśli chodzi o kompletowanie wyprawki dla malucha, to przyznaję się, przestraszyłam się tych wszystkich relacji i poganiaczy, abym się za to wzięła jak najszybciej, bo mi czasu zabraknie i zaczęłam pod koniec lutego(i tak myśląc, że to troszkę za wcześnie..). bo jak słyszałam, że niektóre laski mają wszystko gotowe już w styczniu, to troszkę mi się robiło słabo, że albo one rakiety super szybkie, albo ja, leniwiec mający na wszystko czas... ale efekt jest taki, że jak ktoś się spręży, to załatwi wszystko w ciągu kilku dni, max tygodnia! ja dla przykładu jednego dnia zamówiłam na allegro łóżeczko+materac, wózek, butelki, smoczki, termometry, pieluchy tetrowe, szczoteczki i ten cały sprzęt dla mamy porodowo-połogowo-karmiacy. kolejnego dnia w sklepie kupiłam czapeczki, niedrapki, jakieś tam body, spodenki itp. przedwczoraj kocyki, ręczniki etc. tego teraz jest tyle w sklepach, że nie ma stresu, ze zabraknie!! wybór jest przeogromny, ja i mój mąż totalny oczopląs, bo nawet nie mieliśmy pojęcia, ze takie rzeczy sa dla maluchów!! jest w czym poszperać, ceny oczywiście adekwatne do nazwy sklepu.. no a wracając do tematu (dygresja to moje drugie JA:D to właściwie załatwiłam wszystko w ciągu 3 dni! w ostatnim wpisie napisałam ile mi zostało rzeczy i to też załatwię jednego dnia, więc na spokojnie! jest początek marca więc nawet gdyby (tfu, tfu) miałby być taki wczesny wcześniak, to ja w szpitalu, a rodzinka pomaga z praniem i prasowaniem więc luuuuuuzzzz!!!!!!
  16. szubi - głowa do góry!!!!! wiem, że brzmi to tendencyjnie, ale wiem, że facet dojrzewa troszke później, nawet jeśli chodzi o dojrzewanie do pewnych decyzji czy sytuacji jaka ich zastała.. w końcu się obudzi i zobaczy ile może faktycznie stracić.. powolutku, do przodu. zdążysz wszystko skompletować, kupić i przygotować na przyjście maleństwa. twój spokój i równowaga wewnętrzna dodadzą ci siły aby przetrwać. a nawet jeśli twój mężczyzna nie sprawdzi się w roli partnera i nie stanie na wysokości zadania, dzidziuś i tak będzie kochany, bo ma ciebie! i o to chodzi!! sorry, że tak z innej beczki.. zuzia, zdjęcie twojej dzidzi cuuuudne!!!!!!!!!!!!!!!! broneczka - mam podobna kolorystykę w sypialni, jeesli chodzi o nasze łózko, kolor ścian, paneli i łóżeczka:) gdy kupięi pościel i ochraniacz, też pyknę fotkę i podrzucę na mejla. póki co, jeszcze jej nie zamówiłam bo oczywiście wyskoczyło mi trylion innych wydatków.. wczoraj jednak kupiłam kocyk, ręczniki z kapturkiem, koszyczki by były na regale obok łóżeczka (koszyczki sa ale póki co regału brak:) do kupienia zostało: pościel, ochraniacz i wypełnienie wanienka kosmetyki dla brzdąca i chemia ogólnie np. proszek termotorba na butelki pieluszki koszula nocna dla przącej mamy stanik laktacyjny a ta stronka o niegrzecznych mamuśkach jest fenomenalna jak dla mnie! czytam i i raz się śmieję, raz podziwiam podejście, raz się wkurzam na panujące obyczaje i zwyczaje w podejściu do mam, ich wyborów i dróg którą podążają.. a o maskarze wodoodpornej na porodówkę nie pomyślałam:) trafny pomysł hihi wczoraj mały tak bardzo mnie kopał i nie dawał dychnać przez cały dzień, że ok.22 już prawie płakałam!!moje wnętrzności miałam zaraz obok prawego migdałka a moje jelito grube chyba służyło synkowi za skakankę. wszystko to, w połączeniu ze zgagą, bólem w pachwinie i bólem kręgosłupa i zeber, podcięło moje skrzydła.. może dziś będzie lepiej:) tata go tam wczoraj pzrekonywał, może posłucha, no ale jeśli odziedziczy nasze charaktery - przekornie zrobi po swojemu:D no nic, czekam, póki co, wpychanie dupki pod żebra.
  17. teraz był fajny temat w ddtvn o niegrzecznych mamuśkach:) fajnie mieć poczucie, że nie jestem jedyną "wyrodna matką":D (choć jeszcze nawet nie jestem w pełni matką:)) www.niegrzecznemamuski.pl
  18. no ja już przytyłam 11kg. niby się przejmuję, ale gdyby mi ktoś to powiedział w zeszłym roku - parsknęłabym śmiechem:) ostatnio tyję po kilogramie na 2tyg.. to już się robi groźnie, ale moja psiapsiółka rodząca 15 lutego - już straciła 15kilosów - karmienie, nieprzespane noce, aktywność fizyczna typu pranie, prasowanie, sterylizowanie, podnoszenie malca do góry i na dół:) mówiła mi, że waga spada expressowo więc mam wyluzować. obiecała, że gdy dowie się co zrobic z tym zwisem - fałd brzusznem brzusznym, da mi znać. póki co, roluje go hihi. jem tak jak zwykle. sa dni, że mam apetyt, sa dni, że jem tylko tyle, by dzidziusia nie zagłodzić. jestem słodyczowym maniakiem, więc jak dla mnie dzień bez łakoci dniem straconym, ale zawsze tak było, więc wątpię, że to akurat ma jakiś wpływ na przyrost wagi. tak jak pisała agnes-widać taki nasz urok ciążowy:) ja to ostatnio tak myślę, że na porodówce taka bez makijazu, to wystraszę chyba cały personel:D już pal licho to, że roznegliżowana, w rozkroku ale z taką bladą twarzą?? chyba se sprawie jakiś samoopalacz. nie będę oprzeginać z malowaniem rzęs ale oczy moje niepomalowane wyglądają jakbym właśnie skończyła płakać a moja twarz przypomina buzię czternastolatki;) a pewne sa wycieczki odwiedzających moich kumpeli z oddziału na którym pracuję, trza więc jakoś wyglądać hehe. wczoraj przywieźli nam wózek. x-lander xq . jest zarąbisty i jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. wszystko było w cenie zestawu, brakuje mi tylko parasolki:) fajnie, szybko i sprawnie się rozkłada i zmienia gondole na fotelik czy spacerówkę. jestem w 100% usatysfakcjonowana!
  19. ja też dużo myślę na temat tego, jaką mamą będę.. wiem, że opiekuńczą, bo to moje maleństwo ale i na luzie, bo ogólnie mam taki właśnie stosunek do dzieci - ale to sa obce dzieci, nie własne więc może byc inaczej w tym przypadku:) na pewno będę się starać zachowywać normalnie, nie byc monotematyczna kiedy spotkam się z koleżankami. podczas gdy dziecko będzie spało, będę chciała zachowywać się naturalnie - znam takie matki, że gdy dzidzia drzemie, maja wyłączone wszelkie media, chodza na bosaka i gadają szeptem by aby przypadkiem nie przeszkadzać dziecku - mimo, że nieraz to dziecko ma już 2 latka!! tak samo jak nie popadałam w skrajności w związku z wyprawką czy diety podczas ciąży, mam nadzieję, by nie popaść w obsesję na macierzyńskim. nie uważam również, ze złymi rodzicami są ci, którzy na weekend "podrzuca" dziecię rodzicom a sami mają chwilke dla siebie, dla przyjaciół. wiem, że będę miala z tym problem, bo moja szwagierka, swojego półtorarocznego synka zostawiła chyba najdłużej na 2 godzinki i nie wyobraża sobie, że można na dłużej, "przecież to jej dziecko!". znajomi pojechali na weekend w gory zostawiajac malucha pod opieka rodziców to byli przeklęci, że wyrodni rodzice. to straszne!!!! dziecko jest ważne, najważniejsze, ale gdzie życie dorosłego? trzeba chyba to jakoś zdrowo rozgraniczyć i mam nadzieję, ze mi się uda. i nie będę się źle czuła z faktem, gdy bedę dzwonić do mamy czy tesciowej prosząc o pomoc a sama pojde się wyspać. chyba lepsza wyspana mama aniżeli rozdrażniona i zasypiająca na stojaka. choć i tu znam takie mamy, że po porodzie nie spały prawie tydzien, nie puszczając dziecka z rąk, kulając kluski z małą na rękach... pożyjemy, zobaczymy ale kurde nie dam sie zwariować:D
  20. ja mam od 4 miesięcy hemoglobinę, erytrocyty i płytki poniżej normy i jeszcze żyję a nawet nie zamierzam odpuścić:D taki urok ciąży.. seventy i magdulka witamy z powrotem:) oby tylko do przodu!! zuzia - co do listy szpitalnej dla mamy - mam identyko za wyjątkiem poduszki z dziurką. kupiłam sobie jeszcze wkładki laktacyjne, bo może będę sikać pokarmem, kto wie? a jeśli chodzi o rzeczy dla małego, to nie potrzebuję niczego, bo szpital gwarantuje ciuszki, pieluchy i kosmetyki. można dodatkowo zabrać(z czego skorzystam) niedrapki, poza tym ciuszki na wyjście i wsio. ja kupiłam dwie butelki 260ml i smoczki uspokajające 0-3m firmy tommee tippee. czytałam korzystne recenzje. jeśli okazą się nietrafne, zawsze nastepne mogę kupic innej firmy, np. aventu.
  21. co do przeziębienia- -jestem zdrowa jak rybka:) tfu tfu tfu, by nie zapeszyć, bo jak znam swoje zasrane szczęście, to jak tylko to napisałam- jutro zachoruję;) nie licze ruchów dziecka. lekarka nic mi o tym nie wspominała, poza tym czuję go, jak mi dupke wpycha pod żebra i rozpycha się jak taka kokoszka heh. spytam się jej przy następnej wizycie, czy mam to kontrolowac i zapisywać czy jeśli go czuję, i to namiętnie to to wystarcza.. co do sesji - mi ją pyknie kumpel. ma jakieś tam extra rewolucyjne obiektywy i zajmuje się fotografowaniem na co dzień więc powinno być zacnie. ja tylko tak strasznie nie znoszę być obiektem fotografa, kim by nie był!! wstydzę się tak głupkowato uśmiechać i jakieś tam pozy przybierać:) po prostu pokaże brzuch i będę ciężarną bez twarzy heh. a myślę, że to fajna pamiątka, bo jak sama sobie robie zdjęcia, to efekt wiadomo jaki jest; gdy mi robi mąż, to już totalna katastrofa, bo własnie jestem w trakcie przełykania, gryzienia, gadania, mrugania, drapania się itp :D ja tam próbuje się jakoś wdzięczyć, on zadowolony zrobi fote bez zapowiedzi i tak zawsze wychodzi klops heh. odnosnie śrub w safari. sa po 3 z każdej strony, widoczne choć wcześniej kompletnie nie zwróciłam na nie uwagi.. nie mam zaślepek w domu by sprawdzić ale tak na moje laickie oko, spokojnie wejda w śrubę i ją zakryją.sa jeszcze po 2 dziurki po każdej stronie, które sa potrzebne do mocowania stelaża na odpowiednich wysokościach ale też chyba do zakrycia. łóżeczko jest serio efekciarskie i serio warte kupna:)
  22. dzięki dziewczyny za propozycje przekazywania mi info ze szkoły rodzenia:) moja szwagierka, która rodziła tam gdzie ja planuję i tam też chodziła wcześniej na zajęcia, darowała mi swoje notatki - oczywiście kopalnia wiedzy np. jak postępować z pępkiem, jak najsprawniej ubierać, jak pielęgnować, jak karmić itp, więc będę się dokształcać:) dodatkowo czytam książkę anne krueger "macierzyństwo. pierwsze 12 miesięcy życia dziecka", gdzie też mnóstwo fajnych, rzeczowych i konkretnych informacji np. o odchodach połogowych, bólach, obrzękach, co jak dla mnie, laika w tej tematyce to czarna magia!! zawsze się mówiło o porodzie i jak dla mnie to była kwestia zamknięta: babka rodzi i tyle. a tu się okazuje, że jest wiele rzeczy, super ważnych rzeczy, które nie są poruszane z jakichś nieznanych mi powodów.. przywieźli mi łóżeczko, ale jest u dozorcy, bo kurierowi nie chciało się wnosić (chociaż mieszkam na parterze..). ale już jest!:D wózek zamówiony, będzie po niedzieli. wczoraj byłam u szwagierki na plotach i zaoferowała mi wszystkie ubranka po swoim półtorarocznym synku:) bardzo mnie to cieszy, bo wiele ciuchów sama mu kupowałam, więc na bank sa fajne i w moim guście heh. laktator mi pożyczy, bo sama używała go dosłownie 2 tyg, dopóki w wyniku stresu nie straciła pokarmu, więc praktycznie nówka:) a tak na marginesie - coś mało nas ostatnio, malutko się dzieje na naszym majówkowym forrrum..
  23. no dobrze, ale u mnie w szpitalu, gdzie planuję poród jest organizowana szkoła rodzenia za 300zł i bez zezwolenia, czyt. zaświadczenia od lekarza prowadzącego nie można na te zajęcia chodzić. widac co miasto, czy placówka to inne wymagania..
  24. sorry, w xq przednie koła są piankowe przecież - sama się gubię w tym co piszę..
  25. ja niestety nie mogę chodzić do szkoły rodzenia - lekarka nie wystawiła mi zaświadczenia, że mogę ćwiczyć... zamierzam wziąć to na lekko i ćwiczyć w domu na piłce takie delikatne rozciągające mięśnie w górnych partiach ud+krocza i oddechowo popracować, choć i tak myślę, że podczas skurczów i wypocin porodowych zapomnę o wszelakich technikach;) zamówiłam łóżeczko. ma być w tym tygodniu:) jednak safari+materac g+p+k. pościel tak jak uprzedzałam - zgapiam, chyba za paulina uk:D faktura i wykończenie jet bombowe, kolorystycznie pasuje do moich upodobań więc jak dla mnie bomba!!! link do pościeli poniżej, dodatkowo wypełnienie od tego samego producenta. nie zdecydowałam się na żadne falbanki ani serduszka, bo mi synek na starość nie wybaczy hehe. aha, baldachim też odpuszczam; może kiedyś w przyszłości dla córy się zdecyduję.. http://allegro.pl/item938563770_my_sweet_baby_posciel_hafty_aplikacje_3_cz_120x90.html wózek też już kupujemy teraz, bo kurcze mam nauczkę, że te modele (mam na mysli x-landera xa 2009) które pod wieloma względami wpadły mi w oko sa już wykupione.. zatem trafiło na x-landera xq. jedynym minusem jak dla mnie moga byc pompowane mniejsze przednie koła, ale czytałam też wiele pozytywnych opinii na ten temat, więc jak zwykle czas pokaże. tyle rad ilu ludzi na tym świecie więc przekonam się na własnej skórze;) kojoneczka - dzięki:) wiem, że pisałas, bo jestem na bieżąco, ale jednak gdyby któras coś jeszcze wiedziała, niech pisze, ja chętnie poczytam:) im więcej wiem na jakis temat, tym lepiej się z tym czuję.
×