gryfnofrela
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gryfnofrela
-
agnes - wszystkiego najlepszego stara dupko:D my po pobraniu krwi i jestem tak zła, że muszę ochłonąć.
-
hihih to znowu ja:D dagusiak, masz zablokowane otrzymywanie zaproszeń od kont fikcyjnych:) odblokuj a wyślę ci to zaproszenie i te inne duperele;) p.s. dopiero teraz zobaczyłam mejla z piątku;)
-
ej, sorry, to znowu ja;) dagusiak, nasz mejl nie działa chyba od kwietnia, kiedy to ktoś perfidnie wykasował wszelkie zdjęcia a potem je komentował na forum podszywając się pod pomarańcz. teraz jesteśmy na nk. jeśli ty masz konto i chcesz do nas dołączyć, to napisz mi na mojego mejla twoje imię i nazwisko oraz miejscowość a ja ci wyślę zaproszenie, hasło o login:) no i oczywiście mozesz napisać do agnes ale kurde nie wiem teraz jaki ma adres;) gdzieś ostatnio podawała.. kasiah - nie zazdrość mi wojaży, bo nie ma czego.. to była pierwsza impreza odkąd urodziłam małego, bo te "spotkania" jak byłam w ciąży były raczej mordęgą aniżeli fajnymi bibkami.. ja mam to samo z kumpelami.. niektóre sa jeszcze w ciąży, ale akurat tak się złożyło, że muszą leżeć a ja niemobilne cielę nie będę jeździła z wrzeszczącym dzieckiem komunikacja miejską.. są te, które urodziły w tym roku no i jak one do mnie wpadają, to jest git. git też jest wtedy, gdy mąż mnie do nich zawozi i wszyscy sa zadowoleni, bo chłopy siedzą w swoim gronie a my z brzdącami w swoim. no ale to rzadko, bo przecież kazda z nas ma swoje sprawy związane z dziećmi i nie zawsze mamy czas by się spotkać, mąż-kierowca pracuje wiec jest jak jest... zostało też kilka takich które nie sa w ciąży ani nie mają potomków - dla nich nie jestem już "atrakcyjna", bom monotematyczna.. zreszta nie bardzo im się chce przyjeżdżać do nas, bo tymon ma swoje jazdy - ja do nich się przyzwyczaiłam a one nie, więc nie chce im się oglądać mnie całej oplutej, rozczochranej, grzebającej termometrem w jego tyłku, starającej się ujarzmić dzikiego konia.. odwiedzą raz na jakiś czas.. ja mimo tego, że obiecałam sobie, ze będę mieć inne tematy jak kupa i dupa i wydaje mi się, że dobrze mi to wychodzi, zawsze, mimowolnie, zapodam jakiś news z dupy na temat młodego, co na przykład te, które chcą a nie mają dzieci z różnych przyczyn, nie zawsze cieszy.. kocham swoje dziecko ponad zycie, uważam, że jest jedyny w swoim rodzaju, świetny i niesamowity ale kurde czasem zadaję sobie proste pytania, czemu on nie jest bardziej spokojny? czemu nawet na głupi spacer muszę się szykować dwie godziny a sam fakt spacerowania trwa 30minut, bo mały NIENAWIDZI BYĆ W WÓZKU? czemu młody nie lubi maty, leżaczka? czemu nie chce spać w ciągu dnia? czemu teraz nie potrafi się zajać sobą przez cholerne 15minut, skoro kiedyś robił to nawet po pół godziny? czemu zawsze wychodzac z bloku młody wrzeszczy jak opętany? czemu, jeśli już mu się uda zasnąć na spacerze, obudzi się ZAWSZE kiedy wchodzę do bloku? czemu nie lubi fotelika i jeździć samochodem? mogę tak dalej zadawać sobie pytania a odpowiedzi nie ma.. życie mogłoby być dużo lżejsze gdyby na choć część tych pytań znałabym odp.. nie narzekam, bo jestem szczęśliwa i wiem, ze inne oddałyby dużo, by byc na moim miejscu ale na prawdę momentami łzy mi napływają do oczu, kiedy słyszę, ze ktoś jeździ z synkiem tam czy siam a dla nas sama jazda samochodem to już nielekkie przeżycie.. mieszkam od centrum miasta 10minut jazdy samochodem czy autobusem a byłam tam pierwszy raz od maja w zeszłą sobotę właśnie.. będąc w ciąży, miałam nadzieję, że oprócz tego, że moje życie na pewno ulegnie zmianie, bo będę mamą, to nic poza tym się nie zmieni.. że gdyby jakaś impreza była, grill na przykład, to biore syna, wózek, fotelik, wystawię cyca i mały będzie miał warunki tak piękne, ze nie powinien marudzić. z cycem lipa, więc trza brać, butelki, wodę, mleko itp. wózek i fotelik odpada a syn zamiast spać pod drzewkiem spędza czas na rękach więc takie wyjścia to męczarnia, bynajmniej dla mnie..a na pytania CZEMU ON NIE ŚPI mam ochotę wydrapać czy, bo ja kurrwa nie wiem czemu on nie śpi!! jest mi smutno, gdy mam go zostawić u dziadków, b nikt tak się nim nie opiekuje, jak ja. ale gdy już go zostawiam, wychodzę, nabieram powietrza w płuca. potem lecę jak na skrzydłach, by go jak najszybciej utulić i pocałować a myślami już jestem w chwili, gdy kolejny raz będę się mogła wyrwać, choćby na dwie godzinki wiedząc, że mimo wszystko i tak będę cholernie tęsknić. kurde, sorry, że tak się rozpisałam i przyprawię niektóre o cofki a nawet o rzygi, ale tylko jedna kumpela ma takie samo podejscie jak ja (bo i syn z zachowania podobny..) a reszta się patrzy na mnie jak na pieprzniętą, przewrażliwioną matkę polkę albo na wyrodną desperatkę, zależy od spojrzenia osoby spoglądającej.. dziś już nie będę zawracać wam gitary. trzymajcie się ciepło i życzę wam przespanej nocki:)
-
aaaaa mój mąż oglądał wraz ze mną parę dni temu nasze foty na nk:D miał niezłą zlewę hehe
-
elo:) koj:) kojoneczka, mój brat zawsze wydłubywał takie czopy ołówkiem hehe. no ale w końcu mu wycięli migdały i nie ma w czym grzebać a ołówki wreszcie służą do pisania a nie do śmierdzącej paszczy:D kirsten - aahhhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa:) ja tam się na topografii niemiec nie znam ale wiem gdzie holandia;) zatem ślicznie mi to zobrazowałaś:D nie zazdroszczę wiatraków, bo dla mnie to może padać ale wiatru nie zniesę;) choć moja koleżanka mawia, że wiatr wydmuchuje wszystkie złe myśli z głowy.. solldi - mój tymon uwielbia lampy wszystkich maści - wiszące, stojące, stare, nowe, kolorowe i nijakie:) po prostu wyje do nich jak kojot hehe. a twoja córa ma strrrasznie bujną czuprynę:D cieszę sioę, że asymetria minęła:) u nas też się jeszce utrzymuje lekkie napięcie, no ale lepiej lekkie aniżeli wzmożone jak przedtem.. będzie dobrze!! paulina, ja to chyba chcę twoją małą za synową!!! mała się chichra, jest komunikatywna, szybko się rozwija, jest gibka,na bank odziedziczy po mamie umiejętności kulinarne:D kurde, czego więcej chcieć? n i oczywistą oczywistością jest to, ze takie gryfne frele ujarzmią marudnych chłopców, jak tymon;) nam też dość długo zajęło urządzanie się tam i choć jestem patriotką a nawet bardziej patriotką lokalną, to przyjeżdzając wówczas do polski - przyjeżdzalam na wakacje a wracając TAM, wracałam do domu... położyliśmy sobie jednak na szale zalety mieszkania tam i tu i TU wygrało:) i tak jak tamtejsze zycie było zajebiste, to teraźniejsze jest jeszcze lepsze,bo w polsce. bo w moich katowicach:D pije trampki - a na co dajesz ten rumianek? bo ja nie daje a może powinnam a nic o tym nie wiem:) i nie dołuj mnie pisząc, że nie wstajesz w nocy:D a u nas nie pada, 19 stopni, dłuuugi spacer zaliczony więc git:) mały dalej tylko na ręce. to te zęby. ja już nie wiem - jedni odnajdą zęba przypadkiem, bez narzekań, marudzenia, żadnych symptomów.. u nas rzacz jasna sajgon jak cholera. no cóż. każdy ma swój krzyż:D
-
elo:) koj:) tease- znam ten stan, bo ja byłam na emigracji ponad 4 lata. chodziło nam po głowie, żeby właśnie tam spłodzić urodzić dziecię ale jednak wróciliśmy.. raz, że to jednak tutaj chcemy mieszkać a dwa - tamtejsza służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia i tam, mimo tych wszystkich profitów i dodatków dla dziecka, byłabym kompletnie sama - sama z dzieckiem, bo tam wszyscy kumple i kumpele prowadzili zupełnie inny styl życia i macierzyństwo nie było ich planem.. nie byłoby rodziców, teściów i chyba zupełnie bym zbzikowała - tak więc te, co z dala i same - paulina, wiwas, paulus, kasiah- podziwiam!!!! karina - -niech żyje wolność to szlagier nad szlagiery hehe. fajnie, że wszystko wyszło i że się udało:) kirsten - to u was tak wietrznie? w której ty części mieszkasz? niedaleko morza północnego? tam tak zawsze piździ hehe współczuje tych katarowych inwazji. nieżyt nosa jest do bani. a nieżyt nosa u dziecka jest do dupy;) mój dziś pospał do 4 - spał więc ciagiem 7 godzin - chyba mu się zapomniało obudzić heeh. no ale to na bank wypadek przy pracy i jutro już będzie 1 w nocy pierwsza flacha. zresztą nieważne o której się budzi na pierwsze szamanko, bo i tak o 7 jest już obudzony. ja nie.. mój tak stara się obracać z pleców na brzuch ale zawsze mu zostanie ręka pod sobą no i niezły ma wtedy wkurw hehe. no ale jak już rączkę mu wyciągnę, no to ubaw ma po pachy!! tylko raz, za pierwszym razem, udało mu się całkowicie na ten brzuch przeturlać.. no nic,. wszystko ma swoje miejsce i czas. on raczej się rozwija relacja - poziom-pion:D aniżeli poziom-poziom. tak właśnie się zastanawiam kiedy on się skapnie, ze jak chwyci szczebelki od łóżeczka, to mógłby się sam podciągnąć i usiąść;) aha, zębów dalej nie ma. ręcę lądują wraz z nadgarstkami z otworze gębowym. płacze, bolą go te dziąsła. gdy smaruję tą maścią krzywi się, bo to tam wszystko go pobolewa ale cholerne zęby dalej nie chcą mu przynieść ulgi.. znając przekorę matki natury, na bank mu wyjdą gdy będzie miał 9 miesięcy hehe kurde, robię kalafior dla męża i wali w całym domu. ble. spadam na fajkę, bo moja mama do mnie wpada na klachy za jakieś pół godziny a nie może mnie poczuć;) mam prawie 30-ke na karku a czaje się jak młokos :D narka szparka.
-
elo:) koj:) tymon, zasnął wczoraj o 21 a obudził się na karmienie o 23.40 - temu coś sie serio popinkoliło ostatnimi czasy;) potem pobudka o 5 a o 7 już był u nas w łózku, bo owsiki już z rana obudzone i nie mógł wyleżeć z w łóżeczku sam:) u nas oczywiście koncert na dwa świerszcze - u nas rzadko występuje GUU - pojawia sie tylko wtedy, gdy w supieniu, patrząc prosto w oczy próbuje coś wyrazić. co? nie wie, ale efekt w pełni mnie satysfakcjonuje hehe. poza tym w dalszym ciągu chyba coś go boli, bo AŁAAAAA występuje w dużych ilościach. no i oczywiście UUU, AAAAA i inne samogłoski;) ostatnio, jak juz ma faze, ze chcę sie zdrzemnąć a nie potrafi - mąż jest świadkiem - wydaje z siebie dźwięk coś na kształt OŁMAJGAD :D:D:D:D rośnie mały poliglota hehe. karina, nie wiem czemu kojarzyłam cię z czarnymi włosami. może przez ten charakterek?;) u mnie wszystkie zadziorne kumpele są czorne a te blond to takie, moze nie mimozy, bo to duże przegięcie, ale takie mniej żywiołowe hehe. taaa i tatuaz na przedramieniu, najlepiej swastyka :D a wokoło pępka Nietzsche To Mój Idol hehe mały już u dziadków- -trochę mi smutno, bo wróciłam do domu a tu tak cicho... no ale tera się rychtujemy, oblekamy i roz, dwo, czi - idemy na balety:D:D:D kojo - to mit. mit, że po chrzcie diabeł z dupy wypędzony!!! 666 zmazane dla niepoznaki ale rogaty dalej się czai - nie wiem czy dupie czy gdzies indziej ale jest!! czuję jego oddech:D dobra. spadam. dziś będę pijana:D nie byłam dawno pijana:D:D cyrk będzie jak gdzies zasnę w knajpie nawalona na stole hehe no ale to już problem męża, by mnie podniósł, uniósł i doniósł do domu. a kawałek drogi ma heeh niech moc gorączki katowickiej, sobotniej nocy będzie z wami!!!!!!!!! ooooooooooooooooooołłłł jeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!:D
-
ann - wysłałam ci zaproszenie na nk:) tymon znów dziś płacze. o 10 zjadł 100ml, godzinkę później 20.. po 15 za siłę mu dałam mleko ale wypił tylko 60ml. dosypałam więc 1ł. kaszki, by go chociaż zapchać ale znowu nie mogę za dużo, bo go zatwardzi - a i tak od dwóch dni brak kupy, poza takim czarnym, płaskim, spłaszczonym stolcem wielkości mojego kciukowego paznokcia.. no i drut jak się patrzy.. masakra, jak on nie chce jeść!!!! teraz zasnął, ja lecę na fajkę, bom nerwowa;) ale chociaż spał na spacerze:D izi, to, ze zrobiłaś fotę swojej pipencji położyło mnie na łopatki:D:D:D:D
-
elo:) koj:) hehe wiwas, sorry, nie chciałam tu psuć twojego wizerunku panem włodzimierzem:D:D:D tylko tak mi się wydawało, że coś kiedyś pisałaś, choć nie byłam pewna. no a raczej mi tu chodziło to, że niewiele z was pisało o włodkach a mnie ta sprawa dość intryguje;) bo tak jak pisała KUPA BISKUPA (WTF????:D) podobno wszystkie mamy, tyle, że niektóre włodki są przyczajone hehe. spryciarze:D no a tak jak pisałam, nie wiem czy kumpela mnie pociesza czy to stan faktyczny wszystkich dup po parciu.. tymon dziś kopnął w miskę z bananem i wywaliło się wszystko na 1) jego gacie 2) moje gacie 3) sofę. a zawsze mu podkładam coś pod tyłek i zabezpieczam ciuchy.. no dziś tego nie zrobiłam i w dodatku nie karmiłam go na leżaczku ani w foteliku, bo oczywiście owsiki wygrały - położyłam go w pozycji półsiedzącej (oo!! zgrozooo!!!) na sofie. baaach!! jeeeeb!! mąż mnie chyba zabije, bo sofa i tak jest już upaćkana przeze mnie, bo w stanie ciążowym z dokuczającą rwą kulszową wszystko co jadłam na sofie, lądowało właśnie na niej, bo ja olbrzym obolały nie mogłam się ruszyć do żarcia a żarcie przyciągałam do siebie.. klops. wczoraj wrciłam od rodziców później, więc i kąpiel i przedsenne szamank sie opóźniło. tymo przeważnie jest przed 21 już dętka, wczoraj zasnął 21.45. ja podniecona, że w tym przypadku, pośpi lekko do 4 a tu duuuppaaaaa.obudził się o 0.40, potem o 5.40 i już po spaniu. mąż opuścil łoże o 6, bo szykował się do roboty więc poległam z małym. ja walnęłam w kimę chyba jakoś po 7. mąż się wrócił, by oddać stolec jakoś po 8, ja obudzona się patrzę, a tymoniuszko kima sobie w najlepsze. bez usypiania!! więc zasnęłam ponownie i obudziłam się po 9, bo ten wył do lampy z oczami jak pięć złotych:D wasze dzieci tez tak wyją do lamp? agnes - nie ma żadnej okazji. to po prostu zwykła zazdrość mnie zmusiła do działania, by wyjść:D moja kumpela, ta od tej malutkiej dziewczynki z niedowaga, oddała dziecko dziadkom, zabrała męża i pojechali w tany. więc kurde, skoro ona może to i ja tez:D jest tylko taka różnoca, że u niej dziadki z obu stron aż się biją, zeby sie opiekowac małą na noc a u mnie, to raczej pasywne zachowanie.. no ale na szczęście teście się zgodzili, by sie zająć młodym:D za dwa tygodnie szykuje sie parapetówa u mojej kuzynki, która jest z naszym przyjacielem wiec i wtedy będziemy tymona gdzieś zostawiać. mam tylko nadzieję, że moja mama nie będzie pracować - wtedy nie będzie problemu.. kurdelebele, dziś sie popłakałam gdy doszło do mnie, ze za dwa miesiące wracam do pracy i nie będę z młodym całe dnie jak teraz. że nie będę go przytulać, karmić, zmieniać pieluch, że nie będę mogła towarzyszyć i pomagać jego rozwojowi i inne tam.. trzymałam go na rękach a łży mi ciekły jak cholera!!! ja nie wiem co to będzie potem. choć ni już teraz nie ma dnia, żebym nie myślała o tym, że pieprze robotę, nie wracam tam i zostaję z małym w domku. a jeszcze jak już pisałam - miała się opiekować teściowa (właściwie teście - obydwoje na emeryturze..) naszym dzieciakiem, no ale będzie się zajmować drugim wnukiem, dwulatkiem a nasz chyba będzie spędzał dnie z opiekunką:( nieznajomą opiekunką:( która nie przekaże mu tyle miłości i czułości, ile ja bym mu przekazała, nie będzie go cmokać za uszkiem i w stopy.. nie będzie mu robiła pani gilgotki, nosków eskimosków, brzuszków pierdziuszków i w ogóle nic na bank nie będzie robiła:( kurde, znowu się poryczałam.. idę. potem tu może jeszcze zajrzę. amore pomidore.
-
elo:) koj:) eeej no dziewczęęęęęęęta!! fajnie was widzeć na nk:D kogo jak kogo ale ciebie karina wyobrażałam sobie jako czarnowłosą laskę:D laska jak się patrzy ale za to w innym kolorze hehe. i jeszcze myślałam, że jesteś młodsza (nie to, że stara jesteś hehe) i że jesteś emo:D:D:D no i sorry, że tak późno, ale raz)wróciłam później od rodziów niż się spodziewałam, dwa) zapomniałam se:), trzy:) tak po prawdzie, ten numer dwa powinien być numerem jeden hehe taaa, agnes, my to walczymy o władzę hehe. widać, ze ciebie bardziej ciągnie, bo szybciej im odpisałaś i nie dałaś dupy jak ja hehe nooo a co to za wódz ze mnie, skoro o wszystkim zapominam?:D tymon jak zobaczył moją mamę, to rechotał przez 8 minut - z zegarkiem w ręku!!!! nigdy, do nikogo, po największym rozśmieszaniu nie śmiał sie tak jak dzisiaj do babci. ta to ma jakieś fory chyba;) u mnie dalej bunt przeciwko żarciu. któras z was pytała, czy 180 to nie jest za dużo - to chyba jest zależne od mleka.. na moim bebilonie jest napisane, ze w piątym miesiącu życia powinnam mu dawać 4-5x dziennie po 180właśnie więc jest to jak najbardziej normalna dawka - tymbardziej, że zaqwsze każde dziecko jest inne, z innym spustem, innym apetytem.. ja z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy to tymo zjadał w ciągu dnia po 150, przed pójściem spać ok.210 a w nocy se pyknął 180. kuuurrrdeeeeeeeeee. ja to się cieszyłam, ze teraz to właśnie wprowadzając nowe pokarmy, i odpadnie mi jedno mleko dziennie i tym oto sposobem będę go karmić butlą 4 razy dziennie ale w zwiazku z tym jego porcjowaniem i zostawianiem "na później", karmię go chyba z 10razy!! marchewka to dla niego okropność największa - nie wiem dlaczego, bo zajadał się nią strasznie na początku. teraz pluje, hepie i płacze.. ja pierwsze wprowadziłam jabłko. potem marchew, po której był mr bob i wielkie przygnębienie z powodu braku sił, by go wysrać;) po dwóch dniach jabłkowych dawałam już jak leci te produkty po 4 miesiącu - gruszki williamsa, delikatny banan, musy jabłko+cos tam, owoce leśne i tego typu. z obiadków to nic mu nie podchodzi, mimo, że właśnie marchew i jarzynkowa zupka były rewelacja. aaaa i zaczęłam to wprowadzać dwa tygodnie przed ukończeniem 4 miesięcy. kaszka na wodzie u mnie się nie sprawdza póki co. kaszka dodawana do mleka mu podeszła ale zapchała smoczek nr 2 (tommee tippee) więc musze kupić 3. póki co, podaję ją łyżeczką. aha. odnośnie pana włodka i kolegów jego pokroju:) moja kumpela położna, pocieszała mnie, że wszystkie laski po naturalnym porodzie mają hemoroidy:D prawda to? macie? a może tylko waliła w ch. by mnie pocieszyć heeh. mówiła, że WSZYSTKIE kobiety leżące potem na oddziale, a ona tych dup ogląda w milionach licząc, mają w dupie włodki... te co nie mają, to albo są po cesarce albo po plastyce. no a z tego co sobie przypominam, to kiedys broneczka cos o nim wspominała (no właśnie bronka, jasiowa mamo, kaj żeś jest?), wiwas i chyba to wszystko. traktujecie je jakimis specyfikami? ja tylko po porodzie, gdzie właściwie całą dobę stałam w pionie, bo tu pipa obolała i szwy rozerwane, tam dupsko z panem włodzimierzem - smarowałam procto hemolanem(czy jak to tam się zwie..). teraz, gdy już nie boli, olałam rzecz jasna i niczym nie smaruje, no ale boje się, że kiedyś mnie tak skurczybyk zaatakuje, ze będę musiała go chirurgicznie usunąć a tego bólu to ja zniesę!! i jeszcze jedno, bo nie daje mi to spokoju. aganiok 79 - jesli nas czytasz, napisz tyko, że wszystko git, bo cicho u ciebie i wraz z info o odejściu przyjaciela czopa, zamilkłaś:( może coś tam jeszcze napisałaś ale wtedy to ja swojego żegnałam i już byłam w innym świecie;) to przeciez ty chyba ważyłaś swoje cycki z ciekawości ile ważą, bo tak ci skubane urosły hehe kurde, mąż tak chrapie, że az go tutaj słyszę... w sobotę oddajemy małego na noc a my w tango po mieście po zmroku :D:D:D na kncert w końcu nie idziemy, bo to biba pod gołym niebem a jak będzie lało, to ja maruda, stać na bank nie będę w strugach deszczu;) ustaliliśmy w końcu, że kino - nie byłam od kwietnia, potem żarcie, najebka w knajpie a potem to zobaczymy gdzie nas poniesie:D:D:D kurde, juz tak dawno nie szalałam, ze aż się tym podniecam jak jakaś szesnastka hehe. ale będzie fajnie:D ale będzie fajnie:D ale będzie fajnie:D idę spać, bo ja juz tez straszę:( baju baj.
-
solldi wysłałam ci mejla karina - napisz mi na mój adres katarrrina@o2.pl imię, nazwisko i miejscowość jeśli to konieczne do odnalezienia ciebie w gąszczu tak samo nazywających się ludzi:) aaaa i napiszcie potem już na profilu swoje nicki:) noo! aha, mogę od razu nie odpisać, bo jestem u rodziców.. buźki
-
aha. izi - śniłaś mi się we wtorek:) dzisiaj patrzę a tu twój wpis ze środy:) chyba cię wezwałam hihi trzymajcie się dzielne dziewczyny!! dużo zdrówka dla patrycji!!!!!!!! p.s. śliczną ma buźkę:)
-
elo:) koj:) ja na sekundo. tymon lepiej. tzn nie wiem jak będzie dzisiaj ale wczoraj absolutna poprawa. tzn ma macie NIET, na leżaczku NIET ale w łóżeczku pobył troszkę i oczywiście na sofie obok mnie to już szczyt jego marzeń. obyło się bez płaczów, szlochów.. na dziąsła stosuje BoBODENT. jest taka anyżkowa, smakuje mu wiec jest git. poleciła nam ją szwagierka, bo i ona ją stosowała dla swojego szkraba = ok 3 razy dziennie smarujemy po dziąsłach - coś na kształt mycia zębów, bez zębów;) stosuję ten specyfik od tygodnia więc zobaczymy czy to przyniesie jakąś ulgę czy znowu pic na wodę.. apetyt dalej na bakier. mleko pochłaniane jest góra w ilości 100-120ml, jemy więc częściej niż kiedyś, bo już nie pyknie 150 na raz, tylko dziubdziamy się z jakimiś śmiesznymi ilościami.. owoce mu podejdą ale tylko wtedy, gdy jest napełniony mlekiem. po flaszce odczekuję ok godziny i wciskam mu jakis banan, gruchę, jabłko czy inne owoce leśne.. jesli chodzi o obiadki, to stanowczy sprzeciw. muszę mu wciskać po 4 łyżeczki, kilkanaście razy na dzień - inaczej nie ruszymy z miejsca.. my już też oficjalnie odrzuciliśmy gondolę. mały już jest tak długi, że nawet przeciąnąc się nie mógł - a leżakowanie bez przeciągnięcia to jak mawia mój kumpel - pól litra na dwóch:D pomykamy zatem tylko w foteliku na stelażu, no ale nie oszukujmy się, w tym też długo nie posiedzi. byłam w galerii handolwej we wtorek i smyk przez 20minut ładnie siedział, robiąc wielkie oczy i wzdychając raz po raz, no ale po upływie tego jakże krótkiego odcinka czasu - na ręce. i tak ponad godzinę.. teraz już mam nauczkę i następnym razem zabiorę ze sobą również nosidełko. pisałam o mojej kolezanki córce, która schudła 0,5kg w miesiąc po porodzie. jest teraz na flaszce i cycu jednocześnie i w ciągu półtora tygodnia przybrała już 400g:) miejmy nadzieję, że nie odbije się to na jej zdrówku.. wczoraj była u mnie kumpela, ciężarna. ma termin na listopad. sra w gacie hehe no i tymon pieszczuch leżał, uśmiechał się do niej, zagadywał a ona nieświadoma tego, że to tylko taka gra, zakochała się w nim:D ochoczo brała go na ręce a on przyplaskiwał jej dłonią mokrą od śliny do policzka, co ją niesamowice wzruszało - jest na etapie, że reklama z owieczką wywołuje płacz hehe. dobra, lecę, bo się muszę szykować do wyjścia a dalej pląsam we wdzianku iście domowym i twarzą bladą, że strach się pokazać publicznie:) martuśka, fajnie, że przyłączyłaś do nas na nk:D są jeszcze chyba dwie nowe dziewczyny ale nie mam pojęcia kim one sa, bo nie wpisały nicka w profilu:) poprawcie się dziewczęta hehe!!
-
koj. dzięki za rady. mój szkrab droga pomarańczo od kilku dni NIE WYLEŻY NA MACIE, NIE USIEDZI W LEŻACZKU. wykręca się we wszystkie strony, robi mostki i takie tam zanosząc sie przy tym jakby ktoś go bił. tylko ręce wchodzą w grę. w łóżeczku może pobyć sam z rana ale gdy tylko mnie zobaczy, chce gdzie? na ręce! i to też nie o to chodzi, by malec był cały czas ze mną, bo wcześniej mógł sobie pobyć sam w sypialni czy gdziekolwiek indziej, ja mogłam zniknąć z pola widzenia i nie było takich cyrków jak teraz. i ja i mąż stwierdziliśmy, że to się zaczęło po ostatnim szczepieniu czyli od zeszłej środy. taki rozdrażniony jest, że tymon przed szczepionka a teraz, to jest coś, czego nie ogarniam.. i tak miałam ciężko, bo on jest jaki jest ale teraz już wysiadam. a płaczącego zostawiłam go na 5minut - nic złego mu się nie stanie a ja przynajmniej nabiorę powietrza w płuca. wiem przecież, że ten płacz jest spowodowany tym, że chce być na rękach a nie jakimś bólem czy czy innym dyskomfortem mam pytanie: czy wasze dzieci, mające wcześniej wilczy apetyt straciły go tak jak mój tymon? kiedys wypjał 200ml, teraz 100 wchodzi mu bardzo długo, z przerwami a i zdarza się, że nawet i tego nie zje. słoiczków już wcale nie chce - krzywi się, wypluwa, zdarza się, że płacze.. nie wiem czy to jakis stan przejściowy, czy np. spowodowane to wszystko jest ząbkowaniem czy coś się dzieje innego a ja to bagatelizuję i mam iść do pediartry. pomóżcie mi dziołszki, bo ja na serio nie wiem co mam robić a nie chcę znowu wyjść na nadopiekuńczą matkę, na której widok lekarka już się śmieje..
-
elo:) ja wstałam dziś 6, obudzona przez syna:) od tamtej pory robi ze mnie wariatkę, bo jak już trze oczy, jak go w te pędy na ręce i bujanko-lulanko. zasypia w ciągu 2 minut. odkładam go do łóżeczka, otwieram mu okno, wychodzę do kuchni a ten juz EEE:) małpiszon ma ze mnie niezłą zlewę, bo co chwile wchodzę, on się śmieje z głową i nogami rzecz jasna w górze;) po paru minutach znowu jest znudzony, więc znowu na ręce, on pada, otwieram okno, wychodze, mija 5 minut i sławetne EEEE:D mistrzunio ma asa w rękawie - swój uśmiech i bezczelne spojrzenie prosto w moje oczy:D no takiemu się nie odmawia heh malwi - oj jak ja cię dobrze rozumiem!!! brzdące dają nam w dupę, no ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie - ja o tym już wiedziałam w szpitalu. nawet się nie łudziłam:) wi - mnie też się zdarzało, ze klęłam a parę razy nie było to tylko w myślach... teraz jest już lepiej, to znaczy ja sie przyzwyczaiłam, że trafił mi sie niezły element, choć i nie ukrywam, mały jest już też lepiej przystosowany do mnie, do męża i do świata w ogóle.. no ale dalej mistrzunio nie jest aniołkiem no i raczej nigdy nim nie będzie, bo w genach odziedziczył inny motyw przewodni niż anielski warkocz;) paulina - elegancko z tymi ząbkami:D a moja teściowa (mama 3 dzieci) i szwagierka (mama dwuletniego synka) dalej uparcie twierdzą, że na zęby to za wcześnie...mimo tego, że piszą o tym w książkach-poradnikach, mówią o tym lekarze i podaje im przykłady z życia wzięte.. młody zaczął piąty miesiąc a dla nich to za wcześnie.. paranoja! kojo - kurde, ja dalej mam styki pić cokolwiek, bo mały się budzi w nocy a ja bym go na bank nie usłyszała i leżała niczym kłoda na polanie..poza tym, gdybym miała mieć kaca na następny dzień - a nie ma pewności, czy on będzie czy nie - ja chyba bym padła! nie piję dopóki młody jest jaki jest - a widzę w oczach, że troche to jeszcze potrwa:D tease - moi rodzice i teście są blisko nas. mieszkają nie dość, że praktycznie obok siebie, to blisko nas, bo samochdem 10minut. teście są na emeryturze i sa bardzo chętni, by pobyć z małym. wszystko git, ale musze się umawiać z ponad tygodniowy wyprzedzeniem!! tak jakby kurrwa mieli jakieś ministerstwo na głowie.. paranoja jakaś!! zostawiłam go do tej pory na noc dwa razy, bo mieliśmy dwa wesela w czerwcu. raz u mojej mamy, raz u teściów - oni chcieli nam go przywieżć rano juz o 7!!! tłumaczymy im, że skoro idziemy na wesele, to późno wrócimy, mąż się napije, musimy odespać a nie od razu skoro świt bawić się z ciuciubabkę z młodym - oni tego nie rozumieją!! skoro miałabym nie przespać nocy a potem się nie kimnąć w ciągu dnia, to nie oddawałabym młodego - dla mnie to logiczne, dla nich nie bardzo..wczoraj się pytaliśmy o sobotę, bo chcielibyśmy pojechac na koncert i zostawić małego u nich na noc. NA NOOOOOC? oczywiście wyrodna matka ze mnie, bo szwagierka nie zostawiła nigdy swojego synka a ja mam ochotę na koncert pojechać. szok! no i krecą nosem i na bank nic z tego nie wyjdzie.. moja mama ma akurat nockę w robocie a tata jest tak samo roztargniony jak ja (raz zapomniał o moim bracie w sklepie, raz zapomniał o wózku w tramwaju, wysiadł bez brata.. takich opowieści jest duuuużo:D) no i szlag mnie trafia, bo rok czasu mija, gdy siedzę w domu. w ciąży to w ogóle ograniczenia, bo dym, bo głośno, bo to, bo tamto.. teraz jak już jestem sprawna, to jest malutki - a dziadki nie garną się by nam pomóc i powiedzieć SIEDZICIE Z NIM CAŁE DNIE I NOCE. WYJDZCIE SOBIE GDZIES NA MIASTO, NAPIJCIE SIĘ WINA I BAWCIE DO BIAŁEGO RANA. zapooomniiiij!! kurrwa. a mnie już na łeb bije!!!!!!!!!! karina - pamiętam jak przed slubem pojechałam do spowiedzi po dłuuuuuuuugiej przerwie:) wybraliśmy się do kościoła, o którym krąży fama, że odpuszczają wszystkie grzechy:D wszystko poszło gładko ale zapomniałam dać tej cholernej, niezbędnej karteczki do podpisu.. odeszłam od konfesjonału, mąż się pyta czy mam a ja na to, że co niby mam? ksiądz w tym momencie wyszedł odprawiać msze a ja łaziłam po całej bazylice pytając, który to ksiądz jest, nie wiedząc jak wygląda i jak się nazywa. mszę odprawiało 3 księży:) pukałam do jakiejś furty (??????) a w końcu po godzinie, po opisie barwy głosu duchowni sie pokapowali o kogo mi chodzi - gdy go znalazłam, powiedział mi, że po raz pierwszy cos takiego m się przytrafiło i mnie pobłogosławił, bym sie otrząsnęła na przyszłość;) tak więc wychodze z założenia, że kartki to wielka głupota, nikomu do życia niepotrzebna a powodująca wielkie zamieszanie:) a jeśli chodzi o nosidełko - mnie plecy nie bolą. mały nie chce w tym łazić ale nieraz po domu wsadzam go do nosidła, bo ręce mnie napieprzają i serio czuję wielką ulgę. układam go sobie tez przodem do kierunku, bo jak był twarza do mnie, to kurrwica go brała, bo widział tylko moją szyję hehe. tez niby mam do tego mieszane uczucia, bo jestem przeciwniczką wiecznego taszczenia młodego , niech się uczy leżeć i bawic sam, w pojedynkę, no ale gdy jest dzień grozy, to wole nosidło od moich obolałych barków, ramion i nadgarstków (serio strasznie bola mnie nadgarstki, az mi kości szczelają..). no i dla mnie nosidełko lepsze od chusty, bo chustę na bank źle bym zawiązała hihi aaaaaaa mnie też rozczulają takie bzdety jak oglądanie swoich raczek, tarcie stópkami, wkładanie swoich palcców do mojej buzi i takie tam:) i też mam łzy w oczach ze szczęścia - bardzo mnie to cieszy, bo przez pierwsze półtora miesiąca nie czułam wcale więzi - wiem, to brzmi strasznie - a teraz jest tak zajebiście, że na odległość tryska ze mnie radość i miłość matczyna:D dodka - zadrosze gimnastyki - ja jestem niemoblina, bez prawka więc jakikolwiek wyjazd autobusem nie wchodzi w gre, bo mały się zakrzyczy na amen - jestem więc uziemiona:( a jak mąż ma wolne to jest tyle innych spraw na głowie, ze taka fanaberia jak gimnastyka odpada, niestety.. agnes - ty taka kuchareczka jesteś? hmmm, ja jakos nie mam weny i czasu by robić cokolwiek obiadowego a tym bardziej coś wymyślnego. a dobra golonka nie jest zła:D u mnie obiady robi mąż:) ja się nie wyrabiam, bo przecież poza obiadem jest jeszcze kupa roboty takiej jak pranie, prasowanie, kurze, podłogi (choc i podłogi myje mąż hehe), zakupy, spacery no i opieka nad absorbującym, nieśpiącym szkrabem:) mój na spacery, gdy jest tak 18stopni, jest w spodniach, body z dł rękawem, bluza z kapturem, czapka. zawsze mam w razie czego kurtkę wiatrówkę w koszyku i folie p./deszczową. dzisiaj jest stopni 9 więc już mu na bank ubiorę rajtki, bo te gacie zawsze mu sie podwiną i chyba jeszcze druga bluzę. chyba styknie. byłam w sobotę z małym na dożynkach:D pożegnanie lata z rodziną męża a mąż w robocie:) młody był bardzo grzeczny, wszyscy zachwyceni jakie to spokojne dziecię jest hehe. oczywiście wszyscy go targali na rękach aż w końcu, ok 19 zaczął płakać. hmm, wrzeszczeć wręcz, nie umiałam go uspokoić!!! i nadgorliwa teściowa non stop łaziła przy mnie i go tam po policzku myziała, i takie tam. tymon już był taki rozdrażniony a rodzinka myśli sobie, że jak wujek, którego mały widzi po raz pierwszy na oczy, zrobi głupią mine, to będzie lepiej - to oczywiście pogorszyło sytuację!! i te rady - daj mu się napić, przykryj mu plecki kocykiem, odkryj go, bo jest mu chyba za ciepło. aaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!! stoi kurde 15 osób i debatują na cały głos nad płaczącym dzieckiem!!! ten juz się darł na całe gardło, odchodziłam z nim na bok, całowałam, szeptałam do uszka i zawsze ktoś życzliwy się pojawił, by mi pomóc!! nie rozumieli tego, ze to przez nich tak się stało.. oni siedzieli na ogródku więc zamknęłam się w domku by go nakarmić i co chwile ktoś zaglądał - mały rozkojarzony, nie chciał jeść.. w końcu o 20 przyjechał mój chłop, zapakowaliśmy się do auta. ja cała w nerwach, klnęłam już jak szewc.. nigdy więcej takich imprez, gdzie nie ma męża i nie ma kto ustawić do pionu teściową, bo ja w jakieś szturchanki słowne nie będę się bawić.. mistrzunio oczywiście tylko jak wsiedliśmy do auta - uspokoił się:) jeszcze o teściowej - moja,nie wiem skąd to jej się bierze - ciągle mówi "noooo opowiadaj, opowiadaj, opowiadaj.." może tak godzinami!!!!!! już wszystkim kumplom o tym mówiłam, wszyscy mają niezłą polewkę, bo jak przychodzą, to zagadują do tymka - opowiadaj, opowiadaj:D a poza tym wkurzają mnie teksty typu - SZUKASZ ZĄBKÓW? LICZYSZ PALUSZKI? PONARZEKAJ SOBIE, PONARZEKAJ!! brak słów. sorry, za chaotyczne pisanie, ale ja też dziś piszę z doskoku i zapisuję co mi ślina na język przyniesie. kurde, ale piździ!!!!!!!!!!!!!! mnie od zajścia w ciążę po raz pierwszy jest zimno!!! s z o k !
-
elo:) uuufffff, wrócił mój kochany synek. uśmiechnięty, rozmowny rozrabiaka:D jakie to szczęście, że skończyła się ta trauma poszczepienna:) my tylko 5w1, na rota już za późno. no nic, mam nadzieję, że ominą go te sraczki, rzygaczki i inne duperele:) my juz zaczeliśmy 5 miesiąc i wedle tego, co napisane na mleku bebilon, mamy podawać 4x180ml. wynika z tego, że taka dawka co 6 godzin. no nic, zobaczymy jak to będzie, bo jak już pisałam, ostatnio coś na bakier z jego apetytem:( dziś w nocy obudził się o 2 i wcisnął 210 a potem po godzinie 8b 180ml. nie chcę zapeszyć, ale apetyt mu chyba też wraca:) kupa była dziś rano, stanu podgorączkowego już też nie ma, można więc się bawić i śmiać do łez:) wasze pociechy też zasysają usta? tzn mistrzunio tak się bawi jęzorem, oblizuje simę naokoło a od kilku dni zasysa dolną bądź górną wargę hehe. wszystko git, tylko potem te okolice ust są opszczypane:/ mąż mi gada, bym posypała mu usta pieprzem:D na bank przestanie się oblizywać hehe. czytam właśnie książkę na temat wielku niemowlęcego, co powinno się dziać, jakie postępy motoryczne i takie inne. jest tam też obszerny rozdział na temat snu dziecka i jak go teg samodzielnego zasypiania nauczyć. według tych rad, musiałabym obie sprawić stopery gigant, bo ryk będzie się rozchodził na całe k-ce. są tam opisane trzy metody działania: na zimno, z uczuciem i metoda ferbera. na chłodno, to po prostu dać się dziecku wypłakać - zgroza. druga sprawato gdy dziecko płacze, przeczekać kilka minut, wejść do pkoju, pogłaskać, powiedzieć dobranoc, wyjść i już nie wracać.. no i ten trzeci wariant ( ten koleś jest z centrum zaburzeń snu u dzi8eci), to rutynowe podejście d czynności związanych ze sne. przede wszystkim położyć dziecko do łóżeczka gdy jest senne ale jeszcze nie śpi, pocałować i wyjść. gdy płacze, wejść po 5 minutach na minutę lub dwie, pocałować i wyjść.. te dstępstwa czasowe, kiedy dziecku pozwolić na sen zwiększają się dwukrotnie za każdym razem aż może nawet dojść do 45 minut!! taka nauka może potrwać dzień, dwa a może do kilku tygodni.. kurde, aż mam ciarki, bo powoli muszę się tym zając, skoro mam wrócić do pracy a dzieckiem będzie sie zajmował ktos inny, nie ja. poza tym, twierdzą, że to okres 4-5 miesięcy, najlepszym czasem by nauczyć dzieciaka samozasypiania. hm, ciężkie czasy przede mną.. nic, spadam, bo musimy jechać do praktikera a po południo ciotka męża nas odwiedza by obadać małego. muszę wiec odkurzć, bo te moje włosy są absolutnie wszędzie:) paulina, fajnie, że sie odezwałaś figurna babo:) pa
-
ja pierdzielę!!!! chyba przeniosłam się w czasie d pierwszego miesiąca życia tymona!!! przez caly dzień marudny, płaczliwy ale po 18 to już nie był ryk, to nie było wycie, to już było łkanie!! on tak bardzo cierpi, ja nie mogę tego znieść:( nie dość, że po tej cholernej szczepionce jest do bani, to to ząbkowanie doprowadzi go do szału, a mnie przy okazji.. dodatkowo brak kupy.. dałam mu znowu czopek, espumisan na ruszenie jelit i na ten ból.. tymonowi zawsze dopisywał wielki apetyt. ostatnio się pogorszył - lekarka mi mówiła, że to może taki okres, że ząbkowanie itp. okej, ale ZAWSZE przed snem, tj.ok20.30 zjadał co najmniej 200ml. wczoraj ostatni posiłek o 17!!! i to w dodatku wypił zaledwie 80ml! dzisiaj to samo, z tymże, w ciągu dnia nie chciał wcale jeść ale zjadł za to o 19 - 100ml. to nie to samo dziecko:( leży sobie spokojnie, ja obok niego, udaję panią gilgotkę;), wszystko git a tu nagle ryk. ni stąd, ni zowąd. smutne to jak cholera. mąż w pracy a ja sama. na szczęście malutki już zasnął, może jutro będzie lepiej, oby. a teście.. jak już pisałam, że mogę narzekać. znam już ich ponad przeszło 10 lat, przyzwyczailiśmy się do siebie, nauczyliśmy się razem przebywać w miłej atmosferze.. nie są nadgorliwi, nie nadskakują, jest dobrze. są jednak sprawy, których nienawidzę:) wkurzałam się strasznie w pierwszych tygodniach życia mistrzunia, gdy karmiłam piersią i starałam się go wykarmić. nie było dnia bez kilku telefonów z pytaniem, cz mam pokarm, czy mały się najadł itd. to działało na moją psyche gorzej niż to, że faktycznie tego pokarmu było jak ptak nasrał.. i to wielkie zdziwienie, bo teściowa miała tyle przy każdym dziecku, że musiała do umywalki się go pozbywać.. poza tym jak wchodziła mi do sypialni, gdy ja z cycem na wierzchu i dotykała mi pierś by zobaczyc, jak mały ssie - no kurde, to mój cyc i wara mi od niego!!! ja specjalnie sie zamykałam w pokoju, bo nie mam w zwyczaju świecić moimi cyckami przy ludziach. ona wchodziła, zostawiała otwarte drzwi a teściu stał w progu i się gapił. po prostu brak słów - mąż im w końcu powiedział, oczywiście w najbardziej miły sposób jak simę da, że głupio się z tym czuje. na nasze opowieści, ze mały wcale nie śpi, zawsze było pytanie JAK TO NIE ŚPI? a no tak to! oni zawsze mają szczęscie, że gdy jedziemy do nich zostawić małego, on już jest na tyle zmęczony tym kilkugodzinnym czuwanie, że w końcu klapnie - to rzecz jasna był pretekst do pstryczka w nasze nosy, że u nich śpi, a u nas nie. kurrwa, jak mnie to wkurzało!! mój mąż czywiście się nie odezwie gdy mu czegoś nie podpowiem... raz, pamiętam, mieliśmy odebrać mistrza ok.19 - było to zapowiedziane z góry, zeby mu nie dawała mleka przed naszym przyjazdem, bo zje sobie w domu, przed kąpielą, bo inaczej nie zaśnie. przyjeżdzamy, patrzymy, a ona mu daje mleko w ilości 210ml!! wtedy już szlag mnie trafił, widziałam, że mojego też, ale język jak zwykle trzyma za zębami - potem w samochodzie mu nagadałam, że jest dupa, bo ja im uwagi zwracać nie będę, bo to nie moi rodzice..albo kocham jeszcze stwierdzenie, że JEMU TAK STRASZNIE CHCE SIĘ PIĆ i pomiędzy posiłkami da mu 125ml herbatki - potem młody wciśnie w siebie mleko i rzyga jak kot. mały pochłaniał wszystko co mu się dało, ale przeciez co ja wiem, nie? do gondoli mam przyczepione takie kolorowe owady - mały jest nimi zachwycony, wyje do nich jak do księżyca - im to przeszkadza na spacerach.. zresztą teść raz je zdjął i lekko zniszczył.. oooh, wiele jest takich sytuacji.. no ale tak czy siak, poza tymi wkurzającymi kwestiami, które denerwują chyba każde matki, są serio okej. z teściową chodziłam se na piwko, nie raz, nie dwa:) tak na marginesie, powiedziała mi juz kilka razy, że lepszej synowej nie mogła sobie wymodlić:D i traktuje mnie jak swoją córkę;) no i chyba o to chodzi:) a że są pomocni i chętni do zostawania i opieką nad tymkiem, to nie mam serca im wypominać owadów wiszących czy jej palca na moim cycu;)
-
elo:) ja na sekund parę, bo mam pracowity dzień a szpitalu nam nie sprawdzali grupy krwi. pytałam kumpeli położnej i ona mi pwiedziała, że sprawdzają (ale nie wiem czy wszędzie czy tylko u nich w szpitalu - nie spytałam, bo nie wpadłam na to, by spytać,,) tylko w przypadkach, gdy Rh jest ujemny. pytałam wczoraj pediatry, t ona z kolei powiedziała mi to samo, dodając, że często jest tak, że ten współczynnik Rh się zmienia po jakimś okresie i najbardziej miarodajne jest kreślić gr.krwi po 6 misiącu.. zaznaczyła również, że obecnie się praktykuje w ten sposób, że gdyby cos się działo, to i tak w szpitalu oznaczają grupę. n tak czy siak, ja sobie sprawdzę, bo nie znoszę żyć w niewiedzy.. mały po szczepieniu jest tak strasznie markotny, że zal ściska mi serce. kurrwa, pieprzone szczepionki!! jest nieswój, płaczliwy a nawet gdy się uśmiecha, to tylko na sekund parę i to takim półgębkiem:( cała moja rozśmieszająca artyleria to klops. klops, klops i jeszcze raz klops. kurrwa. miał stan podgorączkowy, wcisnęłam mu czopa do dupki - mąż nie mógł na to patrzeć, że mu ktoś grzebie w tyłku jego syna hehe. musiałam go dziś zostawić na dwie godziny, bo pojechałam do pracy. lada dzień mi się knczy macierzyński - 18września. biorę potem jeszcze te dodatkowe dwa tygodnie i 25 dni urlopu. efekt taki, że w pracy ląduję 8listopada. mmm, niby spoko, bo wyjdę do ludzi nie gadających o kupce i wysypce ale z drugiej strony trochę nam się pokomplikowały sprawy dotyczące opieki nad małym. mieli się nim opiekować teście - oboje na emeryturze, no ale ich crka - moja szwagierka - też wraca do pracy, W LISTOPADZIE,i zostawia im dwuletniego rozrabiakę. no i kuzyn zwyciężył a teraz nie ma się kto zając moim małym.. nad żłobkiem nawet nie myślimy, jedynie jakaś niańka wchodzi w rachubę. tylko jak znaleźć kogoś odpowiedniego? stara ma nibny doświadczenie ale i może ją gdzieś szczyknąć;) a młody przecież absorbującym dzieckiem jest:) młoda laska zn kolei to może jeszcze ma pstro w głowie i może mi będzie jakiś gachów do chałupy sprowadzać i sexić się na moim zajebistym łóżku małżeńskim - a do tego nie dopuszczę:D no i kurrwa jesteśmy w dupie. a do pracy muszę wrócić, bo za mnie już jest zastępstwo i jeśli zostałabym na wychowawczym - wracając, p kilku dniach dostaje wypowiedzenie. wiem, że tak nie można, ale takie mi przedstawiono warunki, niestety. no i co tu zrobić? dupa. dupa. dupa. spadam, bo mistrzunio już smutno sie na mnie patrzy:( biedny taki.. a teściową mam spoko. nieraz mnie wkurza, bo ONA SIE NIE WCISKA ale swoje trzy grosze powie.. gorszy jest teściu, bo ten jak baba - nudzi mu sie na emeryturze i się zajmuje tym, czym chłop nie powinien się zajmować - i chory by był, gdyby czegoś nie skomentował, ale to nie dotyczy tylko dziecka, ale nawet uchwytu na papier toaletowy zamontowany w kiblu! aaah, szkoda gadać, choć i tak są spoko. chyba nieraz są zszokowanie moim stylem życia jaki prowadzę i zbyt luźnym nastawieniem i podejściem do teściów, ale chyba za to też mnie lubią hehe. cmoki dla zasmarkanych dzieciaków!! pije trampki - trzymam kciuki! a postraszenie kurią - świetny pomysł:) no nic, uciekam. ahaa, mam to samo nosidełko, jednak u mnie tymon wystosował list z prośbą o zaprzestanie praktykowania;) on nie widzi w tym wszystkiego, co chciałby widzieć ale przy każdym innym dziecku - wyj.dario kojoneczkowaty - polecam! super sprawa, wygodna a ciężar dziecka znika, wcale go nie czuję:) p.s. dziś galopem wkraczamy w piąty miesiąc życia:D:D:D:D
-
elo. znowu:) my po szczepieniu. mały zasnął (!!!!!!!!!!!!). po wkłuciu zapłakał, wzięłam go na rączki i już było okej. no ale jakoś po 30minutach płakał coraz bardziej. nawet usypiając go na rękach,łkał wręcz:( jest mi strasznie smutno z tego powodu:( nie szczepilam w końcu na rota. tylko 5w1. pediatra zleciła nam badanie krwi-morfologia, bad moczu i zelazo - -podobno do ukonczenia najpóźniej 5 miesiaca wszystkie dzieciaki muszą takowe odbębnić. zdziwiła się, że my jeszcze tego nie zrobiliśmy - a kurrwa powiedziała nam o tym? durna baba.. mały tak sie wiercił na wadze, ze włąściwie odczyt się nie ustabilizował - wahał się pomiędzy 6400 a 6800 a w dodatku ważony był w ciuchach - nie mam pojęcia wiec ile waży. jutro kończy 4 miechy:) aaa i obw głowy to 41cm. dała nam rozpiskę diety. powiedziała, że najlepiej abym dawała teraz tymonowi zupkę jarzynowa i sok jabłkowy. hmm, ja jednak pójdę chyba dalej i będę go również karmić innym i owocami i daniami-tymi dostępnymi dla jegp grupy wiekowej. lekarka miała niezłą polewkę, gdy tymonowski oczywiście leżąc na plecach - głowa w powietrzu, bezdech, wielki rumieniec z wysiłku i próbuje wstać:D dał popis swojej siły mistrzunio kochany:D zastanawiałam się nad oznaczeniem grupy krwi małego. wynik wiarygodny jest po 6miesiącu życia. lekarka o to zapytana mówiła, że nie jest t obligatoryjne więc każdy we własnym zakresie. ja to będę robić, bo czarnowidztwo wyssałam z mlekiem matki i gdyby miałoby coś sie kiedyś tfuu tfuu tfuu, to nawet nie będę znała grupy krwi własnego dzieciaka.. aaaa no właściwie piszę po to by sie o coś spytać ale oczywiście okrężną drogą - dygresja to moje drugie imię hehe. mamy chłopców - badałyście już mocz swoim synkom? wiem, że kiedyś już była tu tym mowa ale nie wiem gdzie tego szukać a poza tym nie mam na to czasu.. zatem, czy któras mi podpowie jak zawiązać ten woreczek na pisiorku pierworodnego? kasiah - gratuluje silnej postawy:) podziwiam, ja na bank będę ryczeć, choć też jestem silna baba. na samą myśl już mi się broda trzęsie;) dagusiak - kj koj koj:D mój teściu nie raz, nie dwa, zapoda malemu " ki ki ki" hehe. nie wiem, czy to jakiś ukryty sens a ja taka niedomyślna?;) pani krysiu:D - my po kaszce - dałam mu raz - zajadał aż mu się uszy trzęsły ale kupy po tym brak. olałam więc sprawę i sama zjadłam;)
-
kirsten, nikt nie chce z tobą gadać hehehe ja cię czytam ale nie odpisuję, bo rojber obudzony a dla niego 3 godziny snu w ciągu dnia to jak cała noc przespana, więc energia go roznosi:D szykujemy się na szczepienie. boję się. brrrr. a on biedny nie wie co go czeka i nieświadomie da sobie ubrać ładne spodenki, ładną bluzkę. gdyby tylko wiedział, że mama prowadzi go jak owieczki na rzeź... kryśka, pisz dalej:D
-
haha, już jesteś:D ja też mam bezsenność. wczoraj zasnęłam o 2 a o 6 juz mały oczy otwarte i śpiewa piosenki partyzanckie pod nosem. JA CHCĘ SPAĆ!! tak myślę, że moze powinnam se chlapnąć coś przed pójściem spać, moze pomoże:D kurde, mistrzunio śpi od 9. już się przewracał 3 razy, 2 razy zapłakał a jednak dalej ciągnie. gdybym wiedziała, że pośpi 2,5 to też bym się położyła. to do niego niepodobne, ze tyle śpi. hmmm idę sprawdzić czy wszystko gra.
-
elo:) kurde, ale aktywność:D ja na szybko, bo mały śpi ale chyba zaraz się obudzi.. od tygodnia prawie zmiana trybu nocnego - pobudki ok.1, 3, 5 a od 6-7 już totalnie wybudzony. piorę w jelpie a płyn mam loveli. tez za jakiś czas będę już prac razem z naczymi, choć jeszcze nie teraz. kocham ten zapach niemowlęcych proszków do prania i niech ten zapach trwaa!! ii trwwaaaaaaa!! mnie się macierzyński kończy 20września. dwa tyg dodatkowego plus zaległy urlop i dwa dni opieki - ale te sobie chyba zostawie na wszelki wypadek. w irl to faktycznie na luzie podchodzą do macierzyństwa i całej jej otoczki. dzieci bez skarpet i czapek w październiku, krótki rękaw gdy na dworze piździ - no ale oni tam są zahartowani tym klimatem wietrznym i nieznośnym, wiec im nie jest zimno.. w sumie, gdy dziecko od początku wychowuje się z podejściem zimnego chowu, to też się przystosuje i nie będzie mu pizgało:) gdy były te upały lipcowe, mały mój samo body, bez skarpet, bez czapki, a oczywiście naokoło- -nie jest mi za zimno? zawieje go - nosz kurde. totalnie bezwietrznie, w słońcu 45 stopni więc gdzie ma go zawiać? mały cały spocony, w wózku mokro a oni się pytają, czy nie jest mu za zimno... nie kapuję:) ja też tracę włosy. dużo włosów. zakole nergala mi nie grożą, bo dalej wyglądam w rozpuszczonych jak lion king hehe. agnes, kaj ześ jest?;)
-
elo:) ja ino na ajn moment. byłam dziś u kumpeli, która powiła dziecię swe miesiąc temu. tzn. jutro stuknie miesiąc. mała, tak jak i mój synek, urodziwszy się ważyła 3100. dziś, po wizycie u lekarza, sa załamani. małej waga to 2700!!!!!!!! jest taka mała, sama skóra i kości. karmiona jest cycem ale dziś lekarka stanowczo zażądała, aby była wprowadzona butla, bo mała po prostu niknie w oczach!! kurde, ja ją widziałam dwa tyg temu, to widziałam, że taka kruszynka z niej ale co ja się będę odzywać, skoro nie mieszkam z nimi i nie widzę czy mała je czy nie.. poza tym, psiapsiółka tez mała i chuda.. a maleńka po prostu non stop śpi.. kumpela ją wybudza co prawda co 2-3h ale najwidoczniej to za mało, skoro jej waga jest niższa od urodzeniowej po miesiącu życia.. ja nie wiem. kurde tak se myślę, ze każdy ma jakies jazdy.. mój mały jadłby non stop, że moje cyce wymiękły i w rezultacie butla jedynie. mało tego, mój synek wcale nie chciał spać, czy najedzony czy nie, spał/śpi przecież bardzo mało. oni z kolei mają inny problem, mała śpi cały czas... i tak jak wy piszecie, trudno wywnioskować na podstawie karmienia piersią ile dziecko zjada - wyznacznikiem tego jest chyba jedynie przyrost wagi.. kumpela przez miesiąc żyła w nieświadomości, że dzidzia jest głodna i chudnie:( a dzisiaj jak dali jej nan active - wypiła jednym haustem 100ml. kirsten - ale wkleiłaś kinderwagensyy heeh. ja kiedyś uczyłam się niemieckiego, tzn w sumie to było 9 lat, ale z przymusy a nie z własnej nieprzymusowej woli a do tej pory mam dreszcze:D no ale wyraz kinderwagen jest wybitnie głupi hehe. a wózek podobny do mojego x-landera xq - tu też spacerówka kubełkowa. póki co nie używam jej, bo chyab za wcześnie dla mistrzunia a poza tym, jest przodem do kierunku jazdy a to też chyba za wcześnie bym go nie miała na oku na spacerach.. dobra,ja też spadam się odtrolić;) zapodam sobie mój ukochany film, który zawsze zaliczam jesienna pora a takowa za oknem (when harry met sally:D:D:D:D). mąż w robocie jeszcze, mały kima od 21 a ja mam zimne karmi malinowe w lodówce, tzn w kuhlschranku:D:D:D
-
elo:) ja na szybko - karina, ty niby tu dramaturgia a ja i tak się chichram z ciebie hehe. sorry:) pienistych kupek nie znam. mój mały śpi w pajacu od 2 tygodni - wcześniej, praktycznie od czerwca w samym body z dł.rekawem a gdy było mega ciepło w nocy - body kr.rekaw. teraz go przykrywam cienkim kocykiem a gdy były te mega upalne noce - pieluszką. zawsze mieliśmy otwarte okno w sypialni- teraz już zamykam, als jest otwarte w kuchni i śpimy przy otwartych drzwiach do pokoju, by było czym dychać:) wiem, że ja z kolei przesadzam z tym zimnym chowem, ale mój mały tak się poci, że ma mokra twarz, kark, ręce, stopy.. nie przegrzewam go, bo sama nie lubię jak mnie jest duszno i ciepło:) ja właśnie wstałam, bo miałam fatalną noc. spałam raz 2 godziny, dwie godziny karmienia, usypiania itp a potem 3godz snu. wkurzyłam się i o 7 obudziłam mojego jak zwykle wybitnie zaangażowanego męża jeśli chodzi o nocne wstawanie - i zabawiał malca a ja w kimę. oczywiście, było tak głośno, że nie potrafiłam drzemać no i co chwile wchodził do sypialni pytać: TE DUŻE PAMPERSY CZY MAŁE MU ZAKŁADASZ?; A JAKIE SPODENKI MU PO DOMU ZAŁOŻYĆ?; O KTÓREJ MA JEŚĆ; ILE MA JEŚĆ? MLEKO MA JEŚĆ CZY COŚ INNEGO, BO TY JUŻ MU PRZECIEZ DAJESZ INNE RZECZY? noooosz kurrrrwa! skończyło się tak, że położył go na przewijaku, mały w krzyk, bo nie ma nikogo w polu widzenia a ten w kuchni przyrzadza mleko. 15 minut!!!!!!!!!!!!!no i oczywiście musiałam wstać, bo samego na przewijaku małgo to strach zostawić.. aaaah, teraz usypia małego, ja se idę zapalić, bom nerwowa. ciaoo!!! p.s.seventy - znam te rejony hehe. a stara sfera czy nowa? a zresztą obie są blisko siebie.. stare, dobre czasy studenckie:D pozdr!!
-
marakuja - witaj w klubie 666:D:D u as diabeł mówi dobranoc;) pochwaliła i co? obudził się 9wasze dzieci też budzą się z płaczem???????????), na macie nie chce leżeć, bujaczek oczywiście z góry skazany na klęskę;) leży więc obok mnie, ja się wudurniam a on piszczy w niebogłosy - tak mu dobrze, ale gdy tylko na chwilę zniknę z pola widzenia, płacz. u was też tak jest? też już dzieciaki zagadują i proszą o zainteresowanie? eeej a u was też już faza pisków? on piszczy, ja mu wtóruję oczywiście ku wielkiej uciesze sąsiadów hehe kirsten - gratuluję ząbka!!!!!!!!!!! zapomniałąm wcześnie napisać:) okej, spadam robić dziwne miny, wydawać alienowskie odgłosy i piszczeć by zadowolić syna. pa