Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gryfnofrela

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gryfnofrela

  1. elo:) karina - ja karmię co 3godziny. zresztą proponuję ci zerknąć na pojemnik z mlekiem, tam na bank jest napisane dawkowanie. na moim Bebilon /comfort jest wyszczególnione, że dla dziecka 1 i 2 miesięcznego, dawka 120ml, 6-7 razy dziennie. ja daję 7 razy, choć nie zawsze wyjdzie te 840ml (podliczam dziennie dla własnej świadomości), bo bywa tak, że jednorazowo zje 80ml a za godzinę znowu chce podjeść i wciska 60ml. potem zapada w sen i gdy sie budzi, zapodam mu 120 i zje bezproblemowo. czasem zdarza się, że po 30ml już jest tak padnięty, że daję mu spokój i gdy się dopiero domaga, karmię go. wychodzę więc z założenia, że niezależnie od tego, jak często i ile, byle by nie przekroczyć tych 840/dobę. powiem ci, że generalnie jest tak, że w ciągu całej doby je ok,750ml kirsten - lekarka mnie tylko wkurzyła i tyle. rzuciła na szybko okiem i rzekła, iż mam go obserwować:) toż to robie każdego dnia!! pech chciał, że kaszkę na twarzy zauważyła ale te czerwone plamki w jej gabinecie były niewidoczne - takie głupie oświetlenie.. pytała jak karmię i czym karmię, jakich kosmetyków używamy itp. wspomniała o krochmalu i tyle. a twarz przemywać rumiankiem. zajrzałam do mojej położnej środowiskowej i powiedziała tylko, że to potówki raczej nie są, bo nie ma białych czubkow.. no nić. zaobserwuję jeszcze dzień, dwa, zobaczę czy nic się nie zmienia i wtedy coś postanowię. oby to nie była skaza i zeby nie było za późno... zuzia - mój Tymek ma właśnie prawe bioderko niewstawione - ćwiczę więc z nim i podwójnie pieluchuję. ma również, zdiagnozowaną co prawda póki co tylko przez pediatrę, asymetrię napięcia mięśniowego:( tak sie wygina w prawo, kęgosłup ma zaokrąglony.. nie jest to cały czas ale gdy się rozluźnia, ciałko właśnie samo sie tak układa.. ale to tylko tyle. nic z piąstkami, zesztywnieniem itp. wkleję na nk fotę byś zobaczyła, czy Lenka ma tak samo.. na brzuszku też nie lubi leżeć.. kino jest z tym, że to łatwo "wyleczyć" gdy wcześnie zdiagnozowane. no ale co z tego, skoro zdiagnozowano, czekam teraz na wizytę u neurologa dziecięcego i w poradniach, do poleconych, dobrych fachowców, trzeba czekać do września!!!!! ja muszę teraz, bo tu rozchodzi sie dodatkowo o szczepienia. bo gdy to jest "tylko" wada mięśni, to nie ma przeciwskazań do szczepień; jesli natomiast jest to powiązane z wadą głębiej neurologiczną, to mamy klopsa. dużego, pieprzonego klopsa. znajomej córeczka z asymetrią, obecnie 5-letnia, dalej uczęszcza na rehabilitację a przez pierwszy rok, jeździły dwa razy dziennie na fachowe ćwiczenia. część refundowana przez fundusz, część niestety nie:( kurde, kiedy o tym myślę, to powoli zaczynam się bać. z kolei zieloneszkiełko pisała, ze jej starszy synek też to przechodził i wszystko jest git. w przyszłym tygodniu idę więc prywatnie na wizytę do poleconego lekarza a zamówioną do niego wizytę w poradni mam na najwcześniejszy termin, tj. 3 sierpnia.. doktorek teraz chociaż podpowie co robić, jak nosic, ćwiczyć i pielęgnować i jak ta asymetria się ma do niewstawionego biodra, bo podobno niektóre ćwiczenia i sposoby noszenia się wzajemnie wykluczają a w sierpniu dostanę już skierowanie na rehabilitację przez nfz. kojoneczka - współczuję ci tych cyrków z cyckami, smoczkami, butelkami. mój pije z tommee tippee i jest elegancko. zresztą ciągnął równie dobrze nawet w czasach mego cyca. młody nie widział różnicy pomiędzy tymi sutami;) lecę. pa.
  2. elo:) my z mężem po kolejnym weselu:) drugim i ostatnim w tym roku. w ten oto sposób, wszyscy nasi przyjaciele juz pożenieni:D mąż mi się nawalił jak cholera:D ja, mimo tego, że od niecałego tygodnia karmię już butlą, nie tknęłam alkoholu, bo bałam się, że się również natrąbię, bo czas abstynencji dłuuuuugi i mogło mnie nieźle sieknąć hehe. czułam się git, wszyscy mnie chwalili, że fajnie wyglądam i że wcale nie widać, że miesiąc po porodzie:):) mąż mnie non stop chwytał za tyłek więc jemu najwidoczniej też się podobam:D naszą taką tradycją weselną jest, ze wszyscy kumple, razem, wychodzimy na parkiet i śpiewamy piosenkę dla młodej pary:) a że zawsze to się dzieje po północy, kiedy każdy z weselników jest narąbany, nigdy nie było mi wstyd i nie czułam zażenowania. teraz, kiedy ja jedyna trzeźwa, troszkę czułam rumieniec na twarzy hehe ale darłam sie do mikrofonu jak zawsze:D a powiem wam, że pięknie fałszuję:D:D te ciotki klotki myślały, ze ja, młoda mama, tez se chlapnęłam co nieco, ze taka odważna jestem ale miałam to w dupie, bo nie będę się wszystkim tłumaczyć, że NIE PIŁAM ALKOHOLU.. Tymko tym razem był u teściów i bardzo dobrze, że go nie braliśmy ze sobą.. były tam co prawda trzy pary z takimi maleństwami ale to była męczarnia i dla dziecka i dla rodziców.. oni się dziwili mnie, że zostawiłam Tymka w domu a ja im, ze ciągną dzidziusia na imprezę, gdzie jest mega głośno.. no a synek spał u dziadków jak ta lala. dziadki dumne, że u nich sypia a u nas miał problemy;) my w niedzielę obchodzilismy rok po ślubie:D no i mały kończył 6 tygodni a co za tym idzie, masakryczny okres, zwany połogiem, został zakończony:) no i się pukneliśmy:D:D:D:D na początku trochę bolało ale gdy już wielbłąd zakotwiczył przy wodopoju, błogie uczucie:D:D:D:D mały chyba czuł, co się święci, bo się całkowiecie zatracił i spał se niezainteresowany;) ja niestety wczoraj musiałam użyć sab simplex - Tymon miał straszne kolki. ryk i płacz od 17 do 23. mąz wrócił z pracy dopiero po 22 a ja wsadziłam sobie stopery do uszu, bo mały tak głośno krzyczał... a że co parę chwil nosiłam go w pozycji pionowej, uszy mi więdły:) zobaczymy, czy to jednorazowy wybryk czy znowu te cholerne kolki.. któraż z was pytała kiedy one moga występować - nie ma reguły - mój synek miał kolki już w pierwszym tygodniu zycia. pojawiły się 3 razy i zażegnany problem. oby zażegnany. powiem wam, że ja pokarmu miałam bardzo mało. fakt, ciekło mi po cyckach non stop ale po odciągnięciu miałam 30-40 ml.porównując do waszych 80, 100, 120 to jak lekki bąk. no a potwierdzeniem tego, że nie byłam kraina mlekiem płynącą świadczy fakt, że ostatnio karmiłam małego cycem we wtorek wieczorem, przez te pare dni sie odsączałam a dziś mam już sucho. piersi miękkie a tylko po naciśnięciu coś tam wylatuje. i jak ten bidoczek miał się najadać? gdy czytam wasze posty, smutno mi troszkę, bo strasznie lubiłam to uczucie, kiedy młody sobie ssał i miałam go tak blisko. szkoda mi tego. no ale ważniejsze jego najedzenie i dobre samopoczucie a nie mój żal. moja teściowa jest ok. trochę mnie wkurza tym podkreślaniem, że się nie wtrąca:) bo się wtrąca tak subtelnie, że ja to zauważam a mój małżonek nie. to nie jest nachalne a raczej tylko wyrażanie swojej opinii, typu OOO, DO LÓŻECZKO MACIE DOJŚCIE Z TEJ STRONY? HMM, BĘDZIE WAM SIĘ ŹLE WKŁADAŁO MAŁEGO.. czyli niczego nie narzuca, tylko daje znać, że ona by to zrobiła inaczej hheh. mąż na samym początku był rewelacyjny, teraz jest tylko fajny:) zaczął nowa pracę, pracuje w systemie dzień w robocie, dzień wolnego. wraca późno, jest zmęczony więc ja już nie mam serca go zamęczać opieką nad dzieckiem a jemu to najwidoczniej bardzo pasuje, bo się kładzie spać i nic już nie słyszy:) mieliśmy już z tego powodu kłótnię, bo ON PRACUJE a ja mu oświadczyłam, że ja leżę i gówno robie cały dzień a nocami to śpię po 10 godzin.. w efekcie on przyznał racje mnie a ja jemu i jest jak było:D ja też lubie odwiedziny, bo dostajemy prezenty:D Tymon to też sraszny siłacz. podnosi główkę już od pierwszego tgodnia:) kręci sie i wierci i nigdy się jeszczenie obudził w pozycji, w jakiej go zostawiłam. raz niestety, w nocy, znalazłam go na brzuszku, twarza w kocyku. uuuuuuuuuh, masakra!!ale nogi silne, kopie mocno ale to już w brzuszku dał sie po tym poznać;) mojemu ta wysypka juz lekko zeszła ale za to dzis pojawiły sie na lewym policzku czerwone plamy... idziemy więc po południu do pediatry, bo to już chyba raczej nie potówki a jakies uczulenie, oby nie skaza... zresztą te potówki pojawiły się, gdy spał 4 godziny na jednej stronie w dzień, gdy było 38 stopni i się spocił za bardzo. teraz natomiast upały się skończyły, nie poci sie już wcale, zreszta wedle zasady ZIMNY CHÓW nie powienien miec zadnych wyprysków.. no nic, zobaczymy za parę godzin.. my jeszcze nie szczepimy bo musze poczekać na decyzję i diagnoze neurologa, czy ta asymetria to asymetria i co dalej.. ooooj, kurde, same problemy. jedne się sie jakoś rozwiązują, pojawiają sie następne.. a zaszczepic musze w czerwcu a wizyte mam zamówioną na 19 lipca.. klops. szukamy teraz kogoś dobrego prywatnie.. zuzia, ty chyba kiedys wspominałaś, że twoja lenka ma bioderko niewstawione.. jak z nia ćwiczysz? bo mój też tak ma ale z tego co już wyczytałam, ćwiczenia w tym kierunku wykluczają się z tymi stosowanymi na asymetrię i jestem kurwa w kropce. a mój synek też dwa razy mnie obsrał hehe. tzn trzy ale pierwszy raz był w drugim tygodniu życia więc daaaaaaaaaaaaaawno temu:) ostatnio, gdy go przebierałam, umyłam i odwróciłam się po pampersa, on wydał okrzyk indianina i poooooszło!! po prostu rzadka jajecznica heh. oczywiście musiałam do udokumentować i pobiegłam z obsranym palcem wskazującym, koszulką i spodniami umorusanymi w żółtej sraczce po aparat fotograficzny. no a gdy wróciłam, wystrzelił z procy drugi raz, tym razem na obiektyw, bo zamiast fachowego zbliżenia, schyliłam się heeh. ale mnie mąż opieprzył:D:D:D:D Tymon teraz nauczył się, że spać można, a nawet wypada ale dalej zasypia tylko na rękach. nie ma mowy, ze jest odłożony i zasnie.. no ale od tego jest w końcu macierzyński, by pobyć z tym dzieckiem i go nauczyć, wpoić pewne reguły (tylko czasem sił brak;)) ja to robię stopniowo, póki co, niech zasypia gdzie chce, dobrze, że zasypia w ogóle;) jak zwykle miałam coś jeszcze napisać ale mi się zapomniało:) buźki!! p.s. aganiok79 - ty kobito dychosz?? nie odzywasz się od miesiąca, mam nadzieję, że wszystko okej tylko czasu brakuje bądź chęci nie ma:) cmok w bok!!
  3. elo:) piekielnie upalne elo:):) kurde, leje się skwar z nieba, leje się ze mnie a o Tymonie nie wspomnę!! siedzimy w domu, bo tu chłodniej ale Tymon jak idzie kimać, to na taras:) lekki półcień, lekki wiaterek a on leży rozwalony:) błogostan zapewne go ogarnął hehe. ale jestem szczęśliwa:) dupcia mi odżyła widząc zadowolone dziecko:) on nawet nie wykonał swojego ryku, jest cichy, spokojny, rozkoszny:D:D nooo dooobra, raz się wydarł, kiedy karmiąc go butlą musiałam się podrapać.. więc oparlam se flachę o cyca ale jak tylko zamierzałam się poskrobać, butla mu wyleciała z buzi no i dał mi znać co o tym wszystkim myśli w najbardziej wyszukany sposób;) jak na drapieżnika przystało;);) karina- tak,ja po każdym posiłku wyparzam butelki. najpierw je myję pod gorącą wodą, potem zalewam po prostu wrzątkiem. na sterylizator nie mam kasy:) izi - nie mam pojęcia po jakim czasie nalezy wymienić butlę.. nie mam w planie kupić leżaczka ani bujaczka. za taki bujak służy nam fotelik samochodowy ale mały jest w nim tak pokrzywiony, że staram się go używać tylko ze względów bezpieczeństwa w samochodzie. poduszeczki do niego nie mam, ale na pasach sa takie ograniczniki, które trzymają mu główke prosto. póki co nie mam żadnych zabawek, poza grzechotkami od babć kupionych jako uspokajacze w czasach gdy tymon był niepokonanym, bezsennym, wojownikiem:) no i mam karuzelę nad łóżeczkiem i w wózku na gondoli ale to chyba nie zabawka heh. na razie mu to styka. agnes - gizmo:D:D:D ja na mojego młodego mówię gołota a to dlatego, że kiedyś kazik śpiewał "niepokonany w 28 walkach.." o andrzeju gołocie a nasz synek taki włąśnie niepokonany był w walce z nami;) twój słucha vivaldiego, klasyka od najmłodszych lat. mój lubi jak mu tata śpiewa "na wspólnej" :D:D:D:D ja oglądam ten serial a D zawsze się nabija z tej piosenki i wibratto krzysia krawczyka, no a widać na małego to działa i zawsze wtedy robi wielkie oczy:) a suty mi też sterczały po odciąganiu. wyglądały jak sutki kate moss conajmniej hehe. kirsten - odnośnie czasu czuwania dzieci, to mój chyba wykorzystał swój limit w ciągu pierwszego miesiąca życia na najbliższy rok heeh. niech teraz nadrabia zaległości:) kojoneczka - obadałam darasa i moja diagnoza to potówki:) mojego też obsypało, bo mu za ciepło, bo za duszno. nie wykluczam alergii ale na co, to ni mom pojęcia:) aaa i też mam włosy ciemne na brzuchu - ale wyrywam sobie pincetą:D paulina - mój ten był uzalezniony od cyca i dlatego też był taki marudny. i też mi mówili, że się unormuje, ale po miesiącu czasu nic się nie zmieniało, z dnia na dzień było coraz gorzej. liczę na to, że ty dasz rade:) a jaki ten sposób na rozstępy? ten krem za pare stów, co kiedyś linka wkleiłaś? kurde, nie stać mnie na niego, no chyba, że masz inne tajne zamiary pozbycia sie tego cholerstwa? mnie też zostało 4 kilo ale jakos tak waga stoi od 2 tygo i ruszyć z kopyta nie potrafi. a ja dzisiaj zjadłam cebule:D:D:D:D:D:D::D zajebiście, bo nie jadłam jej całą ciąże praktycznie, bo powodowała mega zgagę. potem karmiłam i też nie wolno było no ale dzisiaj jak zapodałam, to taką końską dawkę, ze będę śmierdzieć chyba z tydzień hehe. słońce świeci, ja bym się poopalała bo mój taras jest na południowy-zachód. no ale co z tego, skoro mieszkam na nowym osiedlu i vis a vis budują nowe bloki. nie dość, ze larmo cały dzień, to setka roboli na rusztowaniu. dzisiaj to nawet gwizdali na mnie hehehe bo pomykam w koszulce na ramiączkach, z wielkim dekoltem i cycami niemalże na wierzchu, no i widac wpadłam im w oko:D na margnesie, to dopiero drugi raz w życiu ktoś na mnie gwizdał - pierwszym razem, też robotnicy notabene, ja się odwróciłam by kuknąć kto to taki i rzucić niedbałe i chłodne spojrzenie w ich kierunku, ale zahaczyłam o krawężnik i się wywaliłam heheeh. zdarłam se wtedy łokiec i rozbiłam okulary:D:D:D:D "zgrabniocha" jak to mówi na mnie mój tata:D:D:D chciałam coś jeszcze napisać ale sie rozkojarzyłam i zapomniałam;) p.s. na nk duuużo zdjęć. mi się nie chce komentować każdej foty z osobna, bo z natury leniem jestem a więc napisze to tutaj, że kurcze, ładne te nasze dzieciaki:):):):):):)
  4. elo:) a ja na butli dzień drugi i jest fantastycznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! kurde, aż sama w to nie wierzę, nie mówiąc już o mężu i rodzicach.. Tymon śpi:D:D:D:D:D:D:D:D:D napiszę to jeszcze raz drukowanymi, bo dalej nie dowierzam hehe. TYMON ŚPI:D:D:D:D:D:D:D:D:D dalej robi sobie akcje pod tytułem pooglądam co się dzieje wokół mnie, ale nie trwa to już 8 godzin, tylko godzinkę maaaaax:D:D:D:D kurdelebele, człowiek od razu uszczęśliwiony, więcej energii i zapału ma w sobie a co najwazniejsze, dziecko wreszcie wypoczęte, niemarudzące i mniej płączące. zresztą porównując Tymka sprzed dwóch dni, gdzie darł się na całe katowice a teraźniejszego, który ewentualnie po 3 godzinach wybudzony i wyposzczony zawoła HEJ, MAMKA, MLEKA MI SIĘ CHCE tylko troszkę w swojej niemowlęcej wersji; to jak niebo i ziemia:D:D:D:D:D mało tego!! nie wiem, czy to wpływ zmiany jego karmienia i ogólnie dotychczasowych przyzwyczajeń, czy po prostu jakaś magia, ale dziś rano mnie tak zaskoczył, że się poryczałam ze szczęścia, durna, stara, płaczliwa baba;) obudziłam się, bo słyszałam takie typowe tymonowe stęki.. wstawałam wówczs w te pędy do łazienki myć zęby, wstawić czajnik na herbatę i brałam jego piorunem na przewijak do przebrania i na karmienie, bo inaczej dziki ryk aż po utratę tchu.. dziś natomiast, mój synek najukochańszy, leżał sobie, z nieśmiałym uśmieszkiem na twarzy i patrzył się na zawieszoną nad łóżeczkiem czerwoną karuzelę:D leżał tak GODZINĘ, po cichutku rozkoszując się chwilą:D jeeeezzzzu, i pomyśleć, że ja na siłę karmiłam go piersią, bo "tak wypada"!!!!!!!!!! dziecko mi się męczyło, padało ze zmęczenia bo nienajedzony skarbek był tylko w imię idei, że daję cyca a butla to zło konieczne.. sranie w banie! jeśli karmienie piersią to błogosławieństwo dla młodej mamy i jej dziecka, to trudno, ja nie z tych, a synka będę uszczęśliwiać i dostarczać mu tyle ciepła i bliskości, że też będzie sie czuł błogosławiony, tylko na taki bardziej ziemski sposób:) a teraz sorry, ale się wkurzyłam i musze coś napisać - paulus - to super, że karmienie cie nie męczyło. super również, że decydując się na dziecko, wiedziałaś, że rezygnujesz z "wolności" na jakiś czas. ale widzisz, nie zawsze jest tak, jak zaplanujemy, życie weryfikuje plany a czytając takie zdania, szlag mnie trafia, że żyjąc w XXI wieku jesteśmy tak szufladkowane przez inne młode matki. ciesz się swoim szczęściem i nie truj innym dupy, a przynajmniej mnie, bo wchodząc tu, mam ochotę się rozluźnić, poczytać co trapi inne dziewczyny, pośmiać się i powymieniać się poglądami a nie czuć się zaszczuta, bo wybrana przeze mnie droga wygląda inaczej niż kogoś tam i byc z tego powodu "oceniona". dzięki za takie wrzuty! karina - odwzajemniam butelkowe pozdrowienia:D my w takie upały lecimy zupełnie na letniaka;) body z krótkimi rękawkami i nogawkami i cieniutka czapka. aaa i oczywiście gołe stopy:):):):) jakaś pielucha tetrowa w zanadrzu by ewentualnie przykryć i mały jest zachwycony:D jest tak ciepły, a brzuszek ma cieplutki - każdy by miał w temperaturze 30stopniowej;) mały jest tak samo gorrący człowiek jak rodzice jego:) jest tak leciutko ubrany a i tak spocony jest pod nosem jak trębacz z nowego orleanu hehe. no i te cholerne potówki - taka kaszka na dosłownie całym ciele, niby malo widoczna ale bardzo mnie irytująca:) co do harmonogramu dnia, o do tej pory pewne było tylko tyle, ze ok,19 jest kąpiel - wszystko inne było podyktowane rozstrojeniem Tymona więc nic się nie trzymało kupy ani dupy. może teraz i to się unormuje:) kreche wzdluż brzucha dalej mam. nie planuje stroju dwuczęściowego ani w tym roku ani już nigdy, bo wyglądam F A T A L N I E z powodu tych obleśnych rozstępów. bleeeeeeeeeeeeeeeee ja w ciągu tego misiąca wydałam fortunę na wkładki laktacyjne. leci mi ciurkiem no ale co z tego, jesli młody się nie najada.. cyce non stop mokre, ciuchy również.na szczęscie nie przytrafiło mi się dotychczas wylać z brzegów w miejscu publicznym;) na brzuszku kładę tymka z racji niewstawionego bioderka - muszę tak robić ale on wytrzymuje w tej pozycji góra 5 minut. zieloneszkiełko - dzięki za słowa otuchy. trochę teraz czytam na ten temat i dokładnie obserwuje małego.. powiem ci, że troszkę zaczynam się bać. no ale nie panikuje, bo jeszcze nie bylam u specjalisty więc nie wiem co on stwierdzi i zarządzi. sex = klops. nawet właściwie nie zaczęliśmy, bo ja strasznie dygałam a gdy poczułam lekkie ukłucie jeszcze przed....hm, jakby to nazwać, rozpoczęciem... powiedzialam STOP. dopiero za tydzien mam wizyte u ginekologa na kontrolę i po tabletki anty.. zobaczymy co powie po oględzinach mojej panny waginy;) agnes - ja wygazowywałam karmi, bo się bałam bąków heeh no ale nie ukrywam, że zimne i gazowane the best:D ty chyba kiedyś pisałaś, że się pocisz więcej.. ja też:) a tak to nigdy sie nie pociłam a teraz koła pod pachami jak stary chłop hehe. na jaki koncert się wybierasz, hę? seventy - ja przyznam się, że mleko zmieniłam nagle, jedno karmienie było nan, następne już bebilonem. nikt mnie nie uprze3dził, że należy dozować.. ale nie było skutków ubocznych. kojoneczka - nam te chłopy się udały, wiesz? płaczliwe, głodne, obsypane hehe. a mój uwielbia koperkową a jak se beknie, to zajeżdza koperkiem w całym pokoju;) a ja nie znoszę koperku i się duszę heeh a co słychać u pauliny uk? broncia, żyjesz?? podeślij mi te ćwieczenia, bo już nie mogę na siebie patrzeć.. 5 kilosów nadwagi po ciąży, wszystko w brzuchu i w nic się nie mieszczę!! wystarczy, że już muszę buty nowe kupować, na całą garderobę nie starczy mi kasy;) mielonna?? ściskam was. idę. pa
  5. noo, udało mi się jeszcze wpaść:) na szybko: KATAR: mój ma od urodzenia. mówili mi, ze to wody plodowe i że samo przejdzie. po 2 tygodniach, zaniepokojona, po konsultacji z pedriatra, zaczęłam podawać po 2 kropelki bezpośrednio do noska i szybko przewracałam go na brzuch, by mu te gile wylatywały pod wpływem pociągania nosem - działało, ale na chwilę, bo gluty znikały, ale powracały równie szybko. teraz mam Euphorbium - spray podawany 3x1 - nie wiem jaki będzie efekt, bo uzywam go dopiero 3 dni. oczywiście kwestia gruszki i innych aspiratorów do udrażniania dróg nosowych - każdy lekarz - inny punkt widzenia:) norna:) FUJARKA: mnie w szpitalu nic nie wspominali o tym czy obciągać czy nie obciągać:D położna środowiskowa zaleciła owe robótki raz dziennie a pediatra postukała się w głowę i powiedziała, że tego się już nie praktykuje z taką częstotliwością i kazała robić to raz w tygodniu. i bądź tu człowieku mądry:D KASIKA - mój synek ma nabrzmiałe sutki- mówią mi, ze to wskutek moich hormonów ciążowych i poporodowych. do roku czasu powinny zniknąć. PIJE TRAMPKI - moja położna sprawdzała mi cyce, naciskała i pytała jak karmię ale to raczej nie z ciekawości własnej tylko przeprowadzała ze mną wywiad. no ale czy to lekarz, czy to położna zawsze na twarzy widnieje ta głupkowata mina po wypowiedzianym przeze mnie zdaniu, że DOKARMIAM. tak jakby to było równoznaczne z tym, że GŁODZĘ lub TRUJĘ. a mnie wtedy zawsze chwyta kurwica:) ZIELONESZKIEŁKO - na innym topiku przeczytałam, że twoje dziecko miało asymetrię napięcia mięśniowego... mojemu też zdiagnozowano ostatnio, staram dostać się do neurologa ale terminy na sierpień, wrzesień.. będę musiała wybrać się prywatnie, bo tu jeszcze chodzi o kwestię szczepień ochronnych, które mammy zapodac małemu w 2-m mies życia a nie kurde we wrześniu!! no nic, mam pytanko, jak ty się z tym zmagałaś? jakieś specjalne ćwiczenia w domu czy rehabilitacja gdzieś poza? no i jakie efekty? a ma to jakiś wpływ na dalszy rozwój maleństwa? no i jakie miał twój objawy? moje dziecko jest takim "bananem", wykręca się w prawo, ale głowkę odwraca w obydwie strony. od samego początku kładziemy go na przemian na oba boki, tylko ten kręgosłup i nóżki takie wygięte - choć też nie zawsze.. boję się, żeby to nie zaowocowało skoliozą:( POTÓWKI - od 2 dni mój synek ma potówki - nie przegrzewam go wcale, bo prowadzimy tzw zimny chów, no ale chyba dziadki - rodzice męża go tak ponakrywali ostatnio no i masz babo placek! dla nich, nawet gdy na dworze jest cieplej aniżeli w domu, i jest to temp powyżej 25 stopni, i tak nalezy ubrać sweterek i przykryć kocykiem. a to, że Tymon robi się cały czerwony, stęka, wije się i nos ma spocony, to niiiiiiiiiiiiiicccc! a w domu, gdy ich odwiedzamy, pozamykane wszystkie okna szczelnie, by małęgo nie przewiało:/ a gdy sa u nas, zawsze się spytają: a nie jest mu za zimno? heeh a ja się robię purpurowa ze złości:D ILOŚĆ KUPEK - jeśli dziecko karmione piersią, może być nawet do 8 kup dziennie. jeśli karmione sztucznie bądź mieszanie, do 3 kup/dobę ale może być nawet tak, że przez 1 kupa/3 dni. jeśli 4 dni nie ma stolca- - do lekarza, jeśli natomiast wystepuje kup więcej niż 4 na dobę - jest to biegunka - tak mi tłumaczyli przeróżni lekarza. mój Tymek nieraz wali 6 klocków a bywa i tak, ze żadnej przez 30 godzin.. wszystko wina-zasługa (niepotrzebne skreślić) mieszanego karmienia. KARMIENIE - ja po przeszło 5 tygodniach odstawiam małęgo od cycka. do tej pory karmiłam dwojako ale już koniec. troszkę mi żal, bo lubiłam, gdy tak sobie leżał na mnie i patrzył tymi duuużymi oczkami słodko marszcząc czoło:) no ale przez takie właśnie ciągnięcie przysłowiowych dwóch srok za ogon, mały był rozdrażniony, wieczne głodny, bo tutaj podjadł z piersi, zaraz po tym 30 z butli, potem jeszcze 60 a potem z następnego cycka i cały dzien polegał na tym, że on chciał jeść, bo nie zjadł jednej, konkretnej, końskiej dawki, tylko tam dzióbał.. no i przez to nie spał, bo jak spać w takiej sytuacji?? po wczorajszym dniu, ja opadłam, nie mam już siły. w nocy była juz tylko butla, w dzień też i wiecie co? Tymon śpi!!!!!!!! po 8 rano miał dwie drzemki po 30 minut ale od 12.15 śpi sobie słodko na tarasie:) zjadł 120ml,troszkę go pobujałam w wózku i najedzone stworzonko odpłynęło:D radość nieziemska:D:D miałam czas by wyprasować zaległe ciuchy, pieluchy, posprzątać mieszkanie i takie tam inne rzeczy, na które nie miałabym normalnie czasu, bo wiecznie bym go karmiła, dopajała, przewijała i karmiła znowu, bo mineło 40 minut a syn znowu głodny. a teraz, gdy będę już karmić tylko mlekiem modyfikowanym - naje się raz a porządnie, ja wiem ile tego było i wiem, że następne żarełko za min 3 godziny:) a jak będzie płakał to będę już mądrzejsza o to, że na bank nie jest to wina pustego żołądka:) do tej pry dokarmiałam BEBILON COMFORT kolki i wzdęcia - i przy tym mleku pozostanę, bo małemu nic po nim nie jest. a śmierdzi ono ziemniakami:) a smakuje okropnie, aż dziw, że ten maluch tak bardzo chce to jeść hehe PYTANIE: jak zakończyć laktację? potrzebne jakies leki czy sama przejdzie? durne pytanie ale przyznam, że nie mam pojęcia. poznałam od podszewki tajniki by ją wywołać ale by zakończyć, to nie mam pojęcia jak się za to wziąć. powiem wam, że w sobotę byłam na weselu od przyjaciółki. jej rodzina zna mnie i mojego męża, bo kumplujemy się razem od szkoły średniej i niejedno razem przeżyliśmy. no i przedstawiając mnie innym weselnikom zaznaczali, że oto ja, matka karmiąca, niepijąca, powiłam dziecko miesiąc temu - na co te wszystkie baby w wieku naszych mam były oburzone i w wielkim szoku, że jak to, zostawiłam miesięczne dziecko w domu???????? na początku zaznaczałam, że synek jest pod dobą opieką, bo u moich rodziców, zaledwie 5 minut drogi samochodem od sali weselnej, że jeden telefon gdyby coś się działo a jestem na miejscu z prędkością swiatła itp a potem już wkurzona, miałam popsuty humor i nastrój, bo czułam się jak cholerna wyrodna matka, że śmiałam zostawić cały sprzęt, ciuszki na zmianę, pieluszki, odciągnęte i modyfikowane mleko, zdrowe i czyste dziecko zakochanym w nim dziadkom a sama iść i się bawić na weselu u swojej najlepszej przyjaciólki:( no a tak poza tym wszystkim, to takie wesele to nie wesele jak dla mnie. dobre żarcie mnie właściwie ominęło, hektolitry alkoholu również a potrzeć na trzeźwo na setkę podpitych ludzi to żadna przyjemność jak dla mnie:) no i tak na marginesie - w noc oprzedzającą wesele, spałam AŻ 4 godziny i na biesiadzie, o 22 już brała mnie kima hehe nius z dupy nr 1. mój mąż dziś pierwszy dzień w nowej pracy:) nius z dupy nr 2. wczoraj mieliśmy się z mężem bzykać lub chociaż pobajerzyć se trochę hehe no ale z racji tego, że syn nie spał prawie cały dzień a my go zabawialiśmy, padliśmy na twarz pominąwszy nawet macanko! może dziś troszkę poskaczę:D nawet sie ogoliłam wczoraj, bo przyznam, że leciałam na bobra przez te tygodnie połogowe hehe. oby nie bolałoooooo!!!!!!!!!!!!!! spadam podlać choinki i kwiaty na tarasie. p.s. tymon dalej śpi:D IT'S UNBELIEVABLE:):):):)
  6. elo:) ja jak zwykle mam tylko chwile a jak długą, to sama nie wiem.. tymek ostatnio w ciągu dnia robi sobie drzemki 30minutowe, niezależnie od tego, ile zje.. w nocy natomiast śpi 6 godzin nieprzerwanego snu, no ale jak już się obudzi, to czuwanie do następnej nocy.. wczoraj dla przykładu, gdy obudził się rano o 8, nie spał do 22.40 - a na drzemki poświęcił w sumie 3,5 godziny. katastrofa. spacer póltoragodzinny potraktował jako wycieczkę krajoznawczą i nawet oka nie zmrużył a pod koniec dał popis wokalny niczym zacny pavarotti:) kurde, budzi sie więc zaraz zacznie krzyczeć więc ide się chociaż wysikać, bo potem może być ciężko - ostatnio zastanawiam się nad pamerspami dla mnie samej.... nieważne.. potem postaram się wpaśc i cosik tam popisać. mam też parę pytań. trzymajcie się dziewczyny!!
  7. elo:) ja z doskoku, jak zwykle, odkąd jestem full time mammy;) dzięki za wyrazy współczucia - kolekcjonuję je i odkładam na później, żeby starczyło na dłużej:D prostuję: Tymek nie ma kolek-on po prostu płacze - łagodnie rzecz ujmując.. kolki przydarzyły nam sie w pierwszym tygodniu, szybka wizyta u lekarza, espumisan i inne tajemne, szamańskie obrządki i po sprawie - oby już na zawsze:) byliśmy już u 3 różnych pediatrów:D diagnoza taka sama: nasz syn po prostu jest z tych, co mało spią i dużo jedzą. Tymon ładnie śpi w nocy, potrafi przespać 4, 5 godzin, najeśc się i znowu walnąć w kimę ale w ciągu dnia, nie chce spać za ŻADNE SKARBY!! śmiejemy się, że jest za bardzo ciekawy świata i najzwyczajniej w świecie, żal mu spać, kiedy wokól niego tyle się dzieje hihi. podobnie jak Daro od kojoneczki, nasz preferuje drzemki różnego rodzaju, 15 minutowe, pól godzinne, nooo, do godziny max ale dzienne leżakowanie to zbyt męcząca sprawa jak dla syna mego.. sprawa dotycząca tego, że skubany jest tak absorbujący - to wina całkowicie nasza, niestety i tego, co się działo na samym początku życia jego. przez pierwsze kilka dni, z laktacją było marnie, więc by wywołać i nakarmić małego, trzymalam go niemalże non stop na cycu. chłopina się przyzwyczaił.. potem przyszły kolki a że maluszek miał niespełna 7 dni, to my go nosiliśmy, bujaliśmy tylko po to, by ukoić nieco jego ból - chłopina się przyzwyczaił. Tymko był - na szczescie to juz też za nami- -dzieckiem ulewajacym i rzygającym wręcz. no więc my, żeby tylko przypadkiem nie doszło do tragedi, dłuuugo go nosiliśmy, by mu się porządnie bekło - a nadmienię, że taki bek przychodził nieraz dopiero po 30minutach - a więc i do tego chłopina się przyzwyczaił... efekt jest taki, że zasypia tylko noszony, bujany. a że cholera nie wiadomo po kim ma tak lekki sen, że gdy go kładziemy do łóżeczka - budzi się, mamy klops. dla przykładu, wczoraj mój ukochany syn, po godzinnej drzemce w ciągu dnia, obudziwszy sie o godzinie 10, nie spał do 18.30:) i teraz zabawiaj go, noś, tarmoś itp. zaczęliśmy go odzwyczajać od tych głupich nawyków ale póki co z mizernym skutkiem.. no i moje założenie, że dziecko musi być nauczone od samego początku bycia sam, wzięło w łeb, przez durne kolki, rzyganko i inne świństwa.. jesli chodzi o karmienie, to oczywiście u nas nic się jeszcze nie unormowało. je różnie. bywa tak, że obali cyca i zasypia na 2 godziny ale bywa też tak, że wydulda z dwóch cycków, wydoi 120butli i dalej chce jeść.. ja w dalszym ciągu więc zapodaje mu z dwóch mleczarni, mojej własnwej osobistej i sponsorowanej przez bebilon comfort. nie rozumiem tutaj niektórych dziewcząt i ich zawiedzenia, że muszą dokarmić swoje pociechy.. ja uważam, że jeśli głodne a bywa, że z moich mu nie starcza, to muszę mu zapodać by synek z burczącym brzuchem po chałpie nie lotoł:D no a fakt, że mi pokarmu nie starcza, trudno, widocznie taki mój urok ale nigdy z tego powodu nie miałam załamki. bardziej wkurwiały mnie raczej te gadki z cyklu: dlaczego dokarmiam? czy nie czuje się z tym źle? a najbardziej mnie drażniły pytania teściowej, dlaczego mam tak mało i czy na serio mam tak mało? a po tygodniu, kiedy już piłam wszystko, co niby powinno pomóc i efekt był marny, to zaczęły się pytania, czy NA PEWNO PIJE TE HERBARKI LAKTACYJNE, KTÓRE MI KUPIŁA!! i CZY DALEJ KARMIĘ PIERSIĄ.. a kiedy już oficjalnie jechałam na dwa baty - cyc i butla, to była w szoku, że MAŁY JEST TAK STRASZNIE GŁODNY.. grrrrrrrrrrrrrrrrr. aaaaaa - i nie ma problemów, żeby chwycił suta, bo pije z butli - to jakiś mit pieprzony!!! jeśli smoczek jest dopasowany, z małą dziurką - by dzieciak również musiał się wysilić by wyssać mleko - to nie powinno byc żadnych stresów dziewczyny!! ja polecam butelki tommee tippee, smoczek antykolkowy, z anatomicznym kształtem. jedziemy tak od miesiąca i Tymko tak samo ciągnie:) jeśli chodzi o dietę, to szlag mnie trafia, bo to co lubię, to kategorycznie zakazane:( a ja pikantna dziewczyna jestem:) no a to co wskazane, powoduje odruch wymiotny, jem więc normalnie, ale oszczędnie. zaczęłam używać pieprzu ale dozuję tę przyjemność. pomidory, ogórki - wszystko stopniowo, by nie było szoku dla małego. kotlety z piersi kurczaka smażone na patelni - odsączam tłuszcz ręcznikami papierowymi i szamam, aż się uszy trzęsą. nawet pozwoliłam sobie na lekki sos do mięsa i klusek i wszystko grało:) ale ja chcę ceeeeeeeeeeeeeeeeeebuuuliiiiiiiiii, czosnkuuuuuuuuuuuuuuuuu, kapusty czerwonej ze skwarkamiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!! no a poza tym, to tak strasznie chce mi się jarać fajki, że po prostu padam!! wczorajsza waga u pediatry - równo miesiąc po narodzinach - 4100g - czyli przybrał całe kilo:):):) taki pucek na twarzy się z niego zrobił, że hoohoo:) mamy skierowanie do neurologa, bo mały leży jakoś tak krzywo, jakby miał skoliozę.. musi go zobaczyć specjalista. no i dodatkowo dalej cwiczymy z nim, by prawe bioderko sie wstawiło:( eeeh, on jest taki malutki a już tyle przykrych spraw za nim:( z cyklu "z innej beczki": my idziemy na wesele w sobotę do przyjaciólki, maly do moich rodziców. fajnie, bo my sie wyluzujemy a rodzice mają tyle energii, że im nie straszne boje i przeboje z wnukiem:D wczoraj za to po raz pierwszy (do tej pory uniemożliwiały nam to niestety wieczne przeboje zdrowotne Tymona) zostawiliśmy synka u teściow a my poszliśmy do kumpla. maly po całym dniu niespania (pisałam, że nie spał od 10 do 18.30), zasnął u dziadków, po prostu padł z wycieńczenia no ale oni są dumni, że ululali wnuczka tak, że spał słodko ( z podtekstem, że my chyba coś robimy źle, skoro nam nie zasypia;) ) mój mąż zmienił pracę - zaczyna w środę i kurde obawiam się cholernie, że będę sama siedziała w tym harmidrze:) jak do tej pory, miał cały maj wolny - 2 tyg opieki, tacierzyński, urlop i wypowiedzenie, więc te trudy i znoje znosliśmy razem ale od środy będzie sajgon x 100!! teee, laski, jak u was z sexem? te, które rodziły w kwietniu lub na początku maja... kurde, jak mnie się chcę!!!!!!!!!!!!!!!!! mój mąż już mnie tarmosi ale ja się jeszcze boję, bo w sumie połóg trwa 6 tygodni, mi dopiero leci 5... blizna co prawda zagojona, odchodów już właściwie też zbliżają się ku końcowi ale jakoś tak się boję, boje się, że będzie bolało a bólu w tych okolicach jak na razie uświadczyłam aż za nadto.. nie chcę tego napisać, bo na bank wykraczę........... ale mój synek śpi już 2 godzinki:):) to mi pozwoliło ogarnąć siebie, ogarnąć chałupę, wskoczyć na kafe i napisać parę zdań:) kurde, szok!!:D
  8. elo:) a ja się nie odzywam, bo u mnie wszystko powywracane do góry nogami. jutro, tj.2 czerwca mój synek kończy miesiąc, mnie z kolei stuka miesiąc życia z nim i jest inaczej niż myślałam. Tymcio jest git, jestem zakochana bez reszty, ubóstwiam go i kocham ponad życie moje, jednak nic się nie ułożyło a wszyscy mnie uspokajali i utwierdzali w przekonaniu, że WSZYSTKO się unormuje. 1. Tymi płacze z byle powodu, tak głośno, długo i intensywnie, że się krztusi, traci oddech, robi sie purpurowy.. na początku, przejmowałam się strasznie bardzo, bo nie wiedziałam dlaczego. potem przyszła fala "olania", że popłacze i mu przejdzie, do momentu, że prawie się udusił!!!! jak czytam o waszych maleństwach, że kładziecie do łóżeczka, że spokojnie leżą, to mnie się odechciewa.. nasz dostaje spazm i jest w agonii!!! nawet gdy się obudzi, to mija 15 sekund i jest taki ryk, ze w uszach dzwoni. płacze przy każdej sposobności, niezależnie od tego, czy wczoraj mu to sprawiało radość czy też nie a nam ręce opadają. ma oczywiście chwile spokoju, ale to tylko takie kwadranse ciszy plus te momenty, kiedy je, choć zdarza się, że nawet wtedy dostaje dziwnego szału i zaczyna krzyczeć.. 2. Tymon nie śpi. potrafi po 8 godzin pod rząd nie spać, zrobić sobie drzemkę na 30minut i potem znowu ze trzy godziny być "na nogach". no gdyby sobie w tym czasie leżał spokojnie, to wszystko byłoby jak w najlepszym porządku, ale on płacze non stop, co napisałam powyżej, więc przez cały ten czas należy się nim zajmować, by się uspokoił.. na spacerach nie śpi, a jak zasypia, to w momencie gdy otwieram drzwi z bloku - on otwiera oczy:) gdy jeżdzimy z z nim w foteliku, raz zasypia, raz nie - to zależy od jego widzimisię.. miałam jeszcze popisać o karmieniu, przewijaniu itp ale mały spał AŻ 20minut i już mnie wzywa a że się dygam, że się zakrztusi to lecę/ może uda mi się jutro coś skrobnąć choć dziś nawet nie miałam czasu się wykąpać... ooooooooooooooooooooohh. pozdrawiam wszystkie - chyba się wszystkie zdążyły rozpakować w maju, nie? cmok w bok.
  9. agnes, no to niuuus z grubej rury:D goń tego Kubusia na świat!!!! pozostałe ciężarne, bądźcie dobrej myśli bo jak widać, to przychodzi nagle a potem, na porodówce, już nie ma odwołania:) buziaki dziewczyny:):) kojoneczka - przechodzę przez to samo. mój tymko tez sie drze w niebogłosy aż traci oddeh, krztusi się, szaleństwo ogólne. on nawet czasami w trakcie karmienia piersią tańczy pogo i wali główką po omacku gdzie popadnie.. znajomi mieli identyko traumę ze swoim synkiem i pocieszyli mnie, że to podobno przechodzi, podobnie jak kolki, po 2-3miesiacach.. z jednej strony marne pocieszenie, bo tyle czasu jeszcze przed nami ale widać swiatelko w tunelu.. dziewczyny, mnie lekarka na otatniej wizycie 3 dni przed porodem powiedzaila, ze pojdzie szybko-" 3 skurcze i po krzyku" no i oczywiscie klops, bo na porodowce spedzilam 18godzin:) zatem nie sugerujcie sie tym raczej;) szubi-ja uzywam espumisan i herbatke również podaję małemu. efekt jako tako widoczny, bo mniej go wykręca i nie wije się już tak bardzo.. poza tym suszarka na brzusek, ciepłe oklady z pieluszek (prasujemy je i takie cieple kladziemy na ubranka, zeby nie poparzyc skory), cwiczenia nóżkami do góry by odpowietrzyć małego, poklepuje i po pleckach i po tyłku no i masowania koniecznie zgodne z ruchem zegara. tyle co my robimy w godzinach grozy. mój Tymi nie ma poki co zadnych odparzen. pupke pare razy dziennie przemywam gazikiem i ciepla woda, w szczegolnosci po kupie. jak tylko siuśki, to uzywam chusteczek pampers sensitive. kremuje go.......... bambibo, tym o rzadszej konsystencji i pupcia jak typowa pupka niemowlaka z reklamy:) cud,miód:) to na tyle. spadam, bo karmie tymka jedna reka a druga reką pisząc i troche mi już niewygodnie:) ciao!!!!
  10. jeśli chodzi o herbatkę to ja podaję firmy HERO Baby z wit C i prebiotykami, zdatna od urodzenia - poleciła nam ją pediatra ale wiem, że hippa też dobra. ja włąśnie dopajam jedynie herbatką lub wodą, bez glukozy, bo nie chce maleństwa do słodkiego przyzwyczajać. jeśli mi zostanie mleko, bo mały już nie wciśnie-zostawiam na kolejne karmienie ale nie dłużej.. niby jest napisane, że należy każdorazowo przygotowywać świeże ale jaka to by była strata, jeśli by tyle mleka za każdym razem wylewać? teraz już mojemu przygotowywuję 120ml, bo ma 3 tygodnie i bywa, że zjada całe, nieraz 90ml lub tylko 60 - zależne od tego,czy popchnie wczesniej cyca i ile mu tego tam wykeci - a z tym też bywa różnie. ja mojego karmię na żadanie więc jest różnie. czasem jest tak, że jest głodny co 2 godziny albo co 5 - wówczas go nie wybudzam, bo Tymon strasznie mało śpi (ok 9 godzin na dobę...) więc nie będe mu jeszcze zabierać snu aby go nakarmić - będzie głodny, to się obudzi. a jeśli chodzi o wybudzanie - tyle opinii ile ludzi zapytanych.. jedni to praktykują, inni przeciwnie. ja wychodze z założenia, że taki maluszek nie będzie spał na głodniaka więc na pewno da znak i będzie sie domagał swojej porcji:) jeśli chodzi o witaminy - mnie powiedziała pediatra nr 1, że skoro mam pokarm mieszany, to nie musze dawać witaminek wcale, bo wszystko jest zawarte w mleku modyfikowanym. z kolei pediatra nr 2 oznajmiła, że owszem, że nie należy podawac wit K przy karmieniu butlą ale wit D jak najbardziej, każdego dnia. podaję więc jedną tabletkę kazdego wieczoru po kąpieli. wywołanie laktacji to dla mnie mit, bo na moim przykładzie jest widoczne, że JEST MOŻLIWYM, ZE POKARMU NIE STARCZA!! pokarm co prawda mam, ale mały jest na tyle głodny, że tak jak już pisałam wczesniej, potrafi wytrąbić dwa cyce i potem jeszcze 60 butli.. no a sprawa wywołania - herbatka laktacyjna, bawarka, kawa inka, duuuuuuuuuuuuuuużo wody (najlepiej jeszcze pić dużo w trakcie karmienia). niektórzy polecają picie mleka i piwa karmi (te dwie pozycje dla mnie najlepsze:D oczywiście jak najczęstsze przystawianie do piersi (co grozi z drugiej strony tym, że maluch się za bardzo przyzwyczai do cyców i nigdzie indziej nie zaśnie - mój Tymon i potrafił siedzieć godzinami a ja byłam uwiązana...) polecano mi również odciąganie pokarmu laktatorem co inna położna uznała za mit i kazała odciągać tylko tyle pokarmu aby poczuć ulgę w piersiach.. no ale jak piszę, tyle zdań i opinii, ilu ludzi zapytanych. gdybym wszędzie nie ciągnęła męża ze sobą i gdyby się bidok nie musiał przysłuchiwać tych przemówień i różnych punktów widzenia, nie uwierzyłby mi na słowo, że odnośnie laktacji jest tyle polecanych wersji i negowanych wersji swoich poprzedników a co za tym idzie - robienie za barana otępiałe młode mamy.. ja wychodze z założenia ZIMNY CHÓW i nie przegrzewam dziecka. normalnie mamy otwarte okna, wietrzymy, ubieramy w tyle warstw ile my mamy na sobie (choc jeśli my mamy krótki rękawek to nie przeginam - on ma długi:)) czekam na ciepłe dni, kiedy będzie w ogóle mógł w samym body pomykać a nie bawić się w śpiochy,pajace, gacie itp. dbam jedynie o to, że w nocy, jak go karmię - przykrywam go kocykiem i zasłaniam głowkę i gdy śpi, również ma jakąś pieluche na głowie, bo podczas snu organizm się wyziębia.. a na spacer to wyszłam już w pierwszym tygodniu - miałam "zezwolenie" położnej i lekarza:) moj ma pępek zagojony i nie krwawi mu więc niczego nie napiszę w tym temacie. a mój pierworodny nie zrobił kupy od wczoraj, od 22.15!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nic na niego nie działa a mnie powoli już krew zalewa, bo chciałabym mu pomóc ale nic nie idzie. kurwa.
  11. niedzielne elo:) gratulacje dla nowych matek polek:) dziś mój Tymko kończy caaaaałe 3 tygodnie:) mnie z kolei mija trzeci tydzień połogu i już jest serio git:):) teraz, z perspektywy czasu, mogę śmiało stwierdzić, że połóg był/jest dla mnie dużo gorszy od samego porodu, bo sama akcja trwała 18godzin a połóg tygodnie a też boli jak s... agnes - stopy o rozmiar większe grrrrrrrr. berta wielka stopa:) no i zonk z butami mam teraz, bo całe zacne obuwie mam do wymianki.. dziołszka, dajesz dajesz i się nie załamujesz na tym polu walki. jedz te big maci i spraw, że mi ślinka mocniej poleci i że pęknę z zazdrości, bo ja już nie mogę:D za chwil parę pociśniesz kubę i bedziesz stękała, żeś niewyspana i że pipka obolała hehe niezapominajka- 1.mi też dopisuje wilczy apetyt a anjgorsze jest to, że mam ochotę na rzeczy, których jeść nie powinnam. dla mnie dzień bez czekolady goplany mlecznej był dniem stracony a teraz? życie straciło sens.. czosnek, cebula, pikantne potrawy, eeeeeeh 2. mój też bardziej woli leżeć na lewym boku ale kładziemy go na przemian, by właśnie tych odkształceń nie miał (one nie są mitem tylko faktycznie występują u noworodków, które jeszcze nie mają twardej czaszki) izi - mnie też dopadłą deprecha, beczałam jak głupia ale po tygodniu przeszło.. i choć cieszyłam się jak oszołom i duma mnie rozpierała - radość z macierzyństwa odczulam dopiero po kilku dniach.. a jeśli chodzi o stolca pierdolca - ja zrobiłam w trzeciej dobie - wystraszona wizją czopka wsadzanego w gąszcz hemoroidów - samo wyszło:) seventy - ja podaję herbatkę koperkową - super udrażnia jelitka:) mój Tymi robi kupkę 5-6 razy dziennie ale z różną częstotliwością.. nieraz wali jedną kupę na godzinę i tak przez 3 godziny a potem dłuuuuuuuuuuugo nic i mu brzuchol wywala.. a jakie podajesz mleko? nam powiedziała lekarka, że warto zastanowić się nad zmianą w atkich sytuacjach. byłam na nan active, teraz na bebilon comfort dla dzieci z ulewaniem i kolkami i jest widoczna różnica:) no ale ja jadę i butlą i cycem więc sytuacja troszkę inna od twojej:) a mój wypija baaaaaaaaardzo różnie. przede wszystkim przystawiam go do cycków, dwóch, bo jeden to dla niego null:) a po opróżnieniu dwóch, jeśli se nie przytnie komarka na 20 minut (co u niego już i tak jest sukces), to podaje mu butlę - bywa tak, że zje 10ml a bywa i tak, że wytrąbi 90ml a za godzinę już go dopada mały głód:D nocami, gdy jestem mega zmęczona, przygotowuję mu tylko butlę i teraz to już 120ml (wg tego, co napisane na opakowaniu) ale też zjada różnie.. ciężarne - (potwierdzam, to co napisała izi) .wody to dużo zabierzcie, bo ja sama wypiłam podczas porodu ok 4litrów, a potem po 3 litry na dzień. ja waliłam z gwinta, nie z kapselka jak na damę przystało hehe .jeśli macie możlwość, to korzystajcie z dobrodziejstw prysznica, piłek, drabinek, worków sako itp. mnie pomagało, a gdy już nie mialam siły wstawać - poległam na łożu i tam se stękałam. .podpaski i podkłady na łózko - im więcej tym lepiej. .co do majtek, to ja mialam jednorazowe, ale gdy leżałam z łóżku - wietrzyłam moją małą, obolałą księżniczkę więc byłam na golaja:) majtasy ubierałam tylko wówczas, gdy musiałam powstać.
  12. elo! ja też podaję herbatkę koperkową:) skarbek pije ja od ponad tygodnia i kolki nie wróciły (choć nie wiem czego to zasługa, bo stosowaliśmy kilka różnych zacnych umniejszaczy bólu..) dziś przeczytałam śmieszną rzecz - noworodki przesypiają po 16-18 godzin dziennie - hahahahahaha!!!!!!!!!! mój te 18 godzin raczej spędza na nie-spaniu:D wczoraj dla przykładu pobił swój własny rekord - 8 godzin bez spania!!! od 14.30 do 22.30; a ogólnie w ciągu całego dnia przespał AŻ 9 godzin... jest po prostu niepokonany!! ktoś staje z nim do wyścigu??? jest mega zmęczony ale walczy sam ze sobą, by przypadkiem nie kimnąć i tak fajnie marszczy czoło, by oczy pozostawały otwarte:D jest to śmieszne ale kurde tak męczące, bo niczego nie można zaplanować, bowiem szanowny pan tymon ma gdzieś zasady, reguły i potrzeby, jakie świat i fizjologia utworzyła.. no i gdyby on jeszcze był spokojnym dzieckiem......... ale nieeeeeeeeeeeeeeeee!! wrzeszczy w niebogłosy, z przerwami na jedzenie, skupianie się na pierdzeniu, pociskaniu kloca i wkładaniu rączek do buzi, by ukoić ból związany z pleśniawkami... ja już nie krwawię, szwy sie rozpuściły więc dupcia odżyła:D hormony juz też nie buzują jak buzowały, już nie jestem taka płaczliwa jak byłam (a wyłam równo z synem..). jedynie dalej leci mi wszystko z rąk i to na potęgę!!! zostało mi na plusie 5 kilo ale wcale sie tym nie przejmuję. martwia mnie te cholerne rozstępy na brzuchu, bo jest ich więcej i sa bardziej widoczne aniżeli za ciążowania ale ogólnie jestem zadowolona z z wyglądu - myślałam, że będzie gorzej:) w gacie się mieszczę więc czego więcej chcieć?;) opuchlizna zeszła, wreszcie moge obrączkę założyć! twarz sie mniejsza zrobiła i ogólnie jestem jakoś mniej obła;) szkoda tylko, że mi te ponętne usta angeliny zmalały,no ale nie można miec wszystkiego. cera znakomita - choć nigdy nie miałam problemów, włosy na swoim miejscu, nie wylatują jak w pierwszym trymestrze a mówili mi, że będę tracić w oka mgnieniu.. no ale ja mam taka szopę, że żadna strata:D więc wszystko byłoby git, gdyby tylko mój najukochańszy synek chciał spać!! ja zasypiam gdziekolwiek, mój mąż tak samo - chwila nieuwagi a my juz komara walimy;) tymon urodził się w niedzielę - powinien byc rozleniwiony, flegmatyczny i senny a tymczasem jest furia buria:D dziewczyny nadal będące w ciąży - kurde, jak ja wam współczuję!! to oczekiwanie jest straszne, te pytania zainteresowanych o to, czemu jeszcze nie urodziłyście, te szukanie czopa w majtkach..eeeeeh. trzymam kciuki za szybkie rozwiązania i jako tako znośnych porodów, bo bolesne i tak są.. dacie rade, bo to pójdzie w tempie ekspresowym, oby tylko juz się zaczęło:) a ja powiem z mojego dożwiadczenia, że gdy chciałam urodzić, to mały w zaparte chciał zostać w brzuchu; a gdy olałam sprawę, bo nie chciałam urodzić w weekend i spedzić majówki w szpitalu - małemu się zachciało ujrzec światło dzienne świata zewnętrznego i srrrrrrruuu, po sprawie:) czimcie się dziołszki:D p.s. ale maj do dupy, nie? gdzie ta wiosna? zaraz będzie lato kalendarzowe a tu lipa z wiosną tegoroczną..
  13. ja z doskoku, jak zwykle:) ja mam materac ułożony pod lekkim ukosem właśnie w razie ulania.. ponadto kładę małego na którymś z boczków, daje podpórkę za plecy by pozostał w takiej pozycji. zauważyłam, że gondola mojego x-landera jest też lekko przechylona, o czym pomyślał już sam producent, co mnie bardzo cieszy:) mój mały nadal jedzie na dwa fronty - cyc i butla, chociaż pokarmu wreszcie mi przybywa.. mam jednak problem, bo mi kapie non stop z cyców - gdybym nie traciła tego mleka w tak głupi sposób, mogłabym wykarmić co najmniej trójkę dzieciaków. zaprzyjaźniłam się z laktatorem, wygniatam również rękami, dostawiam synka do piersi gdy tylko jest głodny - a ten i tak się nie najada, bo co z tego, że pokarm mam, skoro go tracę nie wtedy gdy potrzeba? poza tym, Tymi ma pleśniawki.. pisałam już, że z polecenia lekarki musieliśmy zmienić mleko na Bebilon - ono jest jakby z grysikiem. z początku myślałam, że to właśnie ten grysik mu osiadł na języczku i ustach, bo nalot zrobił się niemalże zaraz po pierwszym dokarmieniu.. no ale jednak to nie to - pleśniawy jak się patrzy!! od wczoraj walczymy z lekami a mały cierpi znowu, bo go to boli niemiłosiernie. kurde, kolki minęły, to grzybica się przypałętała!!! no a co za tym idzie, przeniósł mi tego grzyba na cycki, bo mam różowe brodawki, sutki właściwie całe, obolałe, piekące, z małymi krostkami wokoło... i tak się zarażamy elegancko nawzajem!! dziś idziemy z małym na kontrolę do pediatry, to popytam, jak karmic w takim wypadku, czy mam używać osłonek, czy odciągać pokarm i podawać butlą?? jak nie urok to sraczka - tak chyba mawia tata zuzi - mój też tak gada:D no a przez te pleśniawki, ma problem z należytym ssaniem więc poza tym, że suty obolałe z przyczyn wyżej wyjaśnionych, to jeszcze pogryzione, potarmoszone jak przy igraszkach w deseń niemieckiego porno. boooooliiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jeśli chodzi o cyckanie smoczka - mój mały się na to nie nabiera hehe. wie, że z cypla ma lecieć mleko, a ze smoczka nic nie leci więc traktuje go pogardliwie i z dystansem:D wczoraj byliśmy w poradni preluksacyjnej - jest prawie dobrze. prawy staw jest do podrasowania.. musimy z nim ćwiczyć i kłaść go więcej na brzuszku ale lekarz gadał, że będzie okej. następna wizyta w sierpniu.. te kolki nam już przeszły - nie wiem na ile to zasługa zmiany mleka czy podawania espumisanu, ale efekt wzorowy - nooo, zobaczymy na jak długo. jesli chodzi o te praktyki stosowane w takich przypadkach, kiedy maleństwa się prężą, wypinają, krzyczą, płaczą, robią się czerwone - my z mężem stosowaliśmy okłady z ciepłej pieluchy (ocieplone żelazkiem), suszarka na brzuszek (serio nam pomogła, nie wiem czy bardziej ten odgłos czy ciepełko..), masowanko, ruszanie nóżkami no i te kropelki ESPUMISAN oraz herbatka koperkowa. mały i tak ryczał ale z chwilami przerwy i to nie tylko po to, by zrobić oddech;) oczywiście dzieciak pionowo do odbicia - ale to robimy za każdym razem po jedzeniu. mój luby jest świetny:) kurde, zajebiście, bo ma jeszcze półtora tygodnia wolnego i tak fajnie nam razem w domku:) dzielimy sie obowiązkami więc jest zacnie. D przewijał, przebierał ale na generalnie robię to ja - jest szybciej i sprawniej. ja karmię cycem (w sumie to oczywiste, bo mały raczej od męża nic nie possie hehe) i butlą lub mąż karmi butlą i koniecznie on go nosi do odbicia, bo mi sie już nie chce;) no ale jedno już wiem na pewno - mój mąż śpi jak zabity albo udaje, ze śpi jak zabity, bo w nocy, na każde OOH i AAAH małego, budzę się i wstaję od razu a ślubny dalej chrapie:D instynkt macierzyński to jest to!! olciaCK - mój miał to samo w czasach sławetnych kolek. był głodny na maxa ale nie chciał ssać mleka, bo go brzuszek strasznie bolał. sprawdź sobie te sposoby o których pisałam wcześniej - nam podziałały!! a espumisan jest świetny!! 3 razy dziennie po 5 kropelek przed lub po karmieniu. no i przysłuchuj się, czy małą puszcza bąki, bo jesli nie, to postaraj sie ją odgazować właśnie poprzez klepanie w pupkę, ruszanie nożkami w kierunku brzuszka. lekarka poradziła mi rownież masaż w okolicach odbytu małego albo palcem albo termometrem (ja się bałam termometrem, by mu niczego nie uszkodzić w środku..). po prostu naciskam mu zwieracze, rób kółeczka ale koniecznie sobie posmaruj palec lub końcówkę termometra oliwką lub kremem by nie wysuszyć śluzówki.
  14. elo:) ja tak znowu z doskoku, na chwilkę, na dwie:) LAKTATOR - ja mam ręczny medeli - jest okej, choć nie całe mleko wyssie z cycka. muszę nieraz se cycucha pognieść by wyleciało do cna. DO SZPITALA - ja brałam ręcznik papierowy, bo ciekło ze mnie jak z kranu aż żal ręcznika przecież. poza tym słynne tantum rosa - dla mnie ogromna ulga. mąż przywoził mi stopery, bo jak zwykle miałam zasrane szczęście i trafiłam na salę z babą, która chrapała gorzej od niego samego:) dzięki temu pospałam chociaż te 4 godziny na dobę:D no ale lepszy rydz niż nic hihi papieru toal nie pakowałam - u mnie był w szpitalu ale za to deficyt mydła do mycia rąk.. mąż dowoził mi również poduszkę, bo miałam szpitalnego fleka o grubości mojego palca wskazującego.. PAS POPORODOWY - ja nosze już od tygodnia, tzn. tydzień po porodzie przyodziałam się w ten magiczny pas cnoty. póki co nie widac rezultatów, gniecie i ciśnie mnie ale wiem, że takie cacko może zdziałać cuda - sprawdzone u zaprzyjaźnionych mamusiek:) anna magdalena - rozumiem doskonale:) mnie nie starcza pokarmu, bo mój synek ciągle chce jeść i ciągnąć cokolwiek, co ugasi głód i pragnienie. jestem zmuszona jechać na butli i dokarmiać, bo po prostu mały płakał ciągle, domagał się mleka i jak się okazało u lekarza na wizycie kontrolnej - malutko przybierał - trza go było dokarmiać niezaleznie od tego czy mi sie to podoba czy nie. a lekarka ZABRONIŁA mi go trzymać przy cycu 24/h choć w naszym przypadku tylko to wchodziło w grę - ale nie ukrywajmy, na dłuższą metę jest to wyczerpujące - nie masz nawet czasu tyłka umyć.. ja karmiłam NAN ACTIVE ale po tym te cholerne kolki nie do wytrzymania, za namową lekarki zmieniliśmy więc na BEBILON DLA DZIECI ZE SKŁONNOŚCIAMI DO KOLEK I ZAPARĆ. jedziemy na tym od piątku wieczór i póki co, tfuuuuu tfuuuuuuu jest dobrze. ja mam butelki tommee tippee i sa świetne, te antykolkowe. fajnie się z nich ciągnie, tzn nie za lekko a smoczek jest mega podobny do sutka co spokojnie pozwala małemu wrócić do mojego cycocha - nie widzi większej róznicy między sutem z gumy a maminym cycem:) mojemu synkowi dziś wreszcie odpadł kikut i wielka feta w chałpie:D maluch polubił się kąpać, tzn nie beczy już jak beczał a to już mega ulga. no a teraz będzie jeszcze lepiej, bo nie ma nic lepszego od kąpieli i zanurzenia całego ciałka pod wodą:):) moje rozpuszczalne szwy dalej obecne, ale już mnie nie ciągną, nic mnie nie piecze. kurde, zajebiste uczucie, że twoja pipencja jako taka jak za starych, dobrych czasów;) moja kochana cipulka wraca do formy a ja razem z nią:D krwawienie też mi ustępuje, teraz tak cieknie mi jak na 3-4 dzień okresu więc da się przeżyć, choć tak cieknie i cieknie aż końca nie widać!! ja za 2 tygodnie idę pląsać na wesele, mam nadzieje, że już bez żadnej klechdy w majtasach.. a jeśli chodzi o jurność, to mąż juuuurrrrnyyyyyyyyyyyyyy, ja jurna również ale póki co musimy się obejść smakiem heh. ja spacer mam zaliczony i to nie jeden:D no ale mamy pauzę póki co spowodowana warunkami pogodowymi mój mąż dalej z nami w domku:) w czwartek kończy mu się opieka nade mną ale idzie jeszcze na tydzień tacierzyńskiego:D do roboty mu się nie chce wracać, woli być z maluchem i z żoną, co baaaardzo mnie cieszy:) używam pampersów i faktycznie, sporo ich znika.. mój synek przez dwa dni miał akcję pod tytułem ZAPARCIE a poza tym to sra na potęgę :D no ale te pampersy chyba najlepsze. do szpitala miałam mała paczuszkę huggies'ów i też zdały egzamin:) agnes - wielkie danke za skład specyficznego specyfiku:) ty też się trzymaj dziołszka z tym bebechem i ciesz się, bo masz ostatnie chwile wytchnienia;):) to się tyczy wszystkich ciężarnych - może i macie zadyszki, może i wyglądacie jak pumba i sie pocicie pod cyckami - po porodzie może wam zabraknąć czasu by zmyć ten pot spod cycków i sie umyc należycie:D CARPE DIEM:D hehe
  15. kurde! mój ma już kolki i to jest KOSZMAR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wczoraj gdy się obudził po 14, nie spał do............. 22!! płacz, ryk, my cuda robilismy by mu pomóc.. ciepłe okłady, masaż brzuszka, kołyska, kładliśmy go na brzuch, kropelki espumisan, herbatka koperkowa.. gdy już zasnął o 22, obudził się po 30minutach głodny jak wilk.. kupy biedaczek nie potrafił zrobić, musiałam jakieś tam szamańskie wywijasy koło jego dupci powyczyniać.. tragedia. po prostu tragedia. a najlepsze jest to, że kolki mogą trwać do 6-go miesiąca życia!! ja sie chyba potnę!!! dzidzia tak strasznie cierpi, że nie da się na to patrzeć.. dziewczyny, czy wasze maleństwa też już mają kolki czy mój brzdąc jako pierwszy uświadczył tego cholerstwa?? z laktacja dalej mam cyrki. jadę na dwa fronty - cyc i butla. jest to fatalne rozwiązanie i jeśli nic się nie unormuje do niedzieli, zostaje na butli. nie da się pogodzić nieśpiącego, płaczącego dziecka, robienia mleka, wyparzania butelek, mycia butelek, karmienia piersią i śmigania z laktatorem, bo mi cieknie tak, że się kleję jak kleik ryżowy. dwóch lekarzy, położna środowiskowa, zgodnie stwierdzili, że dziwne, że mam tak mało pokarmu - zważywszy, że od pierwszego dnia po porodzie pije bawarke, kawę inkę, herbatki laktacyjne plus duuużo wody mineralnej. nie mówiąc już o dobrej technice trzymania i ssania przez małego.. T. się nie najada a ja nie pozwolę by był głodny.. taki mój urok najwidoczniej. dojną krową i krainą mlekiem płynącą to ja nie jestem. u mnie z wagą już 10kg mniej. zostało 5 kilo nadwagi. śmigam po domu w pasie ciążowym - zobaczymy czy będą jakies efekty. brzuch taki miękki aż śmiesznie się z nim czuję:)
  16. cześć dziewczyny!! dzięki za rady po moim ostatnim wpisie - wszystkie były już wczesniej praktykowane i rezultat jest taki jak poprzednio, czyli sajgon:D próbowaliśmy wszelkich możliwych elewacji, innowacji, zmian, podchodów i duuupa - już w ciąży wiedziałam, że maluch będzie przekorny gagatek ale, że aż taaaaak? tak jak napisała broneczka - każde dziecko jest inne, moje jak widać niereformowalne hehe. dalej ciągnie po 5 godzin bez snu - mimo, że powieki ma ciężkie i ledwo "trzyma się na nogach", uparcie trzyma oczy otwarte i idzie w zaparte:) kupska wali wtedy, gdy już mu czysto i gdy mamusia właśnie posprzątała po ostatniej rundce.. wczoraj, gdy nachylałam się by dokładnie umyć pupencje, jego oko cyklopa wystrzeliło żółtą kupą wprost na mój policzek :D:D:D:D:D wyglądałam, jakbym nawalona jadła jajecznicę hehe. kojoneczka - łączę się w bólu:D ja JUŻ mogę się jako tako poruszać. spód prawie wyleczony (tantum rosa od pierwszego dnia połogu), tył już niebolący,Pan Włodek uśpiony. a teraz spadam, bo mój pierworodny spał AŻ 40minut i spanie go najwyrazniej już zmęczyło.. do nastepnego!!! mamuski w dwupaku, trzymam kciuki:)
  17. cześć dziewczynki! rzadko się teraz odzywam, bo mam straszny rozgardiasz.. mój synek nie jest typem książkowego Aniołka, choć i tak jest cudny i kochany. no ale mamy problemy, bowiem jest non stop głodny, mnie nie starcza pokarmu, musimy go dokarmiać - po czym - jak stwierdził wczoraj pediatra - dostaje kolek!! poza tym oczywistością już dla nas jest, że ma przerwy w przesypianiu po 4 godziny ale wczoraj pobił swój dotychczasowy rekord - nie spał 7 godzin!!!!!! oczywiście w ciągu tych siedmiu godzin jadł, wydalał, wczoraj nawet 3 razy wymiotował. jeden lekarz mówi, że to z przejedzenia - po prostu nie ma zahamowań (co jest bzdurą, bo nie ssie kiedy nie jest głodny i wypluwa cyca, gdy już mu nie jest potrzebny. a nawet gdy ssie dla samego ssania, to ja mu cyca wyciągam i jest ok..). drugi lekarz jest zdania, że skoro zwymiotował, należy go nakarmić ponownie - tylko, gdy je z cyca, nie wiadomo ile zjada a z butelki juz tez się boję, bo coraz częściej ją dostaje, przyzwyczaja się i zdarza się, że nie umie się zassać na cycku.. w nocy to się budził co godzinkę, my jesteśmy już padnięci i po prostu opadamy z sił.. kąpać się nie lubi... kupę robi zaraz po przebraniu, podczas karmienia - wtedy musimy go znowu przebierać, co łączy się z tym, że się wybudza i powtórka z rozrywki.. do tego wszystkiego jestem kurewsko obolała po porodzie, mam szwy rozpuszczalne, z czego 1 szew mi poszedł w czwartek..ledwo siadam, ledwo wstaję. poza tym moje hormony to wielka sinusoida - płaczę z byle powodu i ze szczęścia i nie.. no i ta głupia laktacja, gdzie o chwilę myślę o tym, że zaraz znowu będzie głodny a ja już mam miękkie cyce i pokarm wyżarty.. przeszłabym na butelkę, bo nie mam już siły (sutki mi się już zagoiły, ale była totalna masakra!!!!!) no ale "przecież nie wypada".. wszelkie rady typu - karm pól godziny, potem dziecko śpi 2-3 godziny - nie u nas....... karm do momentu, aż zaśnie - nie u nas, nasz synek na cycku zasypia bardzo często, tylko poza nie chce... karm na raz obydwoma piersiami - okej, karmię, po czym on dalej płacze, jest nieposkojny i "szuka"... itp. itd. ile mądrych ludzi tyle mądrych rad, ale u nas wszystko jest na opak.. przekonały się o tym już 2 babcie, które nie dowierzały, że dziecko może tyle nie spać.. zobaczyły- uwierzyły. teraz zasnął - nie spał od 7 - opróżnił 2 cycki i 30ml mojego odciągniętego. mamy na 12.30 wizytę w poradni neo i modlimy się, żeby choć godzinkę przespał, by się wyszykować, wykąpać itp.. nie mówiąc już o tym, że będzie bajka, jak da popis w przychodni.. mój D ma jeszcz opiekę nade mną konczy mu się w czwartek. nie wiem co będzie potem, bo ja sama nie dam rady (a pomoc babć jest mizerna, bo to i tak ja mam go karmić a nie one...). mam już nawet schizy, że się zakrztusi (juz raz było blisko..) bo chwilę po tym, gdy go odstawiłam od piersi, odbiło mu się a ja z tym pękniętym tyłkiem i włodkiem w dupie, mam spowolnione reakcje - wtedy właśnie skoczyłam zbyt gwałtownie i poszedł mi szew.. wskoczyłam tu na chwilkę, bo może któraś z was ma podobne doświadczenia.. nie wiem dziewczyny jak tam wasze dzieciaczki się mają.. mam tylko nadzieję, że są bardziej senne i mniej głodne niż mój T. życzę wam wszystkim wytrwałości!! gratuluję nowym klubowym mamom - widziałam tabelkę, sporo nas już jest - czekam na resztę!! D jest na zakupach - spadam się więc chociaż umyć, póki mały walnął w kime. buziaki dziołszki!!!!!!
  18. dziewczynki. wrzuciłam kilka fotek na nk. chwalę się, a co! :D:D:D
  19. noo, to sie odkułam w czytaniu waszych wypocin;) gratuluję wszystkim mamom a cieżarnym życze energii i wytrwałości, bo kurde będą wam potrzebne:D:D jeeeeeeeeezzzuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! ja chcę spać!!!!!!!! tyle mam do napisania a nie wiem czy zdążę, bo mój pierworodny wysysa ze mnie same szczyptę uszczypliwości i daje popalic:D:D PORÓD 2 maja, przed godz 3 zaczęły sączyć się wody. sporo tego było;) wedle tego, co pisza i radzą, po takim incydencie należy jechac szybko do szpitala - ja zadzwoniłam do mojej położnej i spytałam po prostu co radzi. powiedziała, bym zjadła lekki posiłek i pojawiła się po 6 na oddziale. poszłam więc obudzić męża mego kochanego, bo bałam się wchodzić do wanny na wypadek jakiegoś zasłabnięcia czy coś.. zastanawiałam się jakich użyć słów podczas wybudzania lubego, by go nie wystraszyć;) szturchnęłam go i powiedziałam DAWID, WODY MI ODESZŁY a on usiadł jak porażony prądem i GDZIE? NA ŁÓŻKO?????????? i zaczyna macać materac!!! :D:D przejął się bardziej tym, że zmoczyłam łóżko aniżeli samym faktem odejścia tego, co odeszło heh. no ale po chwili wstał, czuwał podczas kąpania i zajechaliśmy n 6 do szpitala. podczas ktg wyszło, że silnych skurczy porodowych nie ma, ale rozwarcie na 3 cm(??) - poczekałam więc na moja położną, ona mi zapodała lewatiw. miało zacząć działać po 5-10minutach. u mnie jak zwykle inaczej - po 2 minutach, że ledwo doczłapałam się do kibelka- leciało ze mnie jak tułowia wieloryba hehe. jedno wielkie FRRRRRRRRUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!! no i potem prysznic, kroplówa z oksy i pomykałam po oddziale. skurcze się nasilały, były coraz częstsze a rozwarcie mojej pipencji dalej na 3cm. o 14 wreszcie rozwarło się do 4cm, przyszła p.anestezjolog i zapodała znieczulenie - pikuś, choć sama pozycja jaką musimy przybrać (na siedząco, brzuch pomiędzy nogami, głowa przy klatce piersiowej i robimy maxymalnego garba..)do najprzyjemniejszych nie należała.. potem nie mogłam się ruszać przez kilka minut - co też nie łatwe przy nasilających się skurczach - by zzo rozeszło się równo po miednicy i kończynach. miało mnie zaskoczyc mrowienie w nogach - niczego takiego nie uświadczyłam. miało mnie mile zaskoczyć słabsze odczucie skurczów - co też niestety nie nastąpiło.. po podaniu mi znieczulenia, miało pójść szybko, gibko i sprawnie, ale rozwarcie jak stało, tak stało.. ból może się nie nasilał, ale powoli stawał się nie do zniesienia, bo częstotliwość wzrastała a postępy porodowe daleko w dupie.. nie wyobrażam sobie jak silne sa skurcze bez zzo = serio.. o 16, gdy już wiłam się z bólu niczym w agonii, dali mi głupiego jasia, po którym zaczęłam bredzić, że irlandczycy nas gonią, że tam kryją sie w krzakach i tego typu fatamorgany, ale nic z tego nie pamiętam, tylko mąż mi opowiadał:D:D po tym durnym jasiu zaczęłam przysypiać pomiędzy skurczami, ale tego to też nie pamiętam. pamiętam tylko, że gdy przychodzili podawać kolejne dawki medykamentów mówiłam do nich UĆPAJCIE MNIE!! CHCĘ BYĆ NA ZAJEBISTYM HAJU!! :D:D jak jakaś ćpunka cholerna ale wtedy było mi wszystko obojętne.. lekarze sie ze mnie śmiali, obiecywali mi flaszkę obym tylko zaczęła rodzić heeh a tu dalej klops. w porodówce obok, podczas mojej całej akcji urodziło się 4 dzieciaków a ja dalej... oddychałam ładnie, przeponą, ale podczas silnych skurczy brakowało mi tchu i po prostu zapominałam o tym!!! o 16.30 przebili mi pęcherz z wodami, bo się okazało, że odeszły mi górne wody (???????????) a pęcherz dalej hamuje ujście dla główki, co było powodem spowolnienia całej cholernej akcji porodowej!!! dali mi 30 minut - jeśli nic się nie zmieni - jadę na cc. super opcja, po tylu godzinach bóli, nie ma co.. no na szczęście główka w końcu się wstawiła i po 4 skurczach partych (te skurcze parte wcale a wcale dla mnie nie odczuwalne:) o godz 18, urodziłam pięknego synka!!! dostałam takiego pałeru, że wszyscy się ze mnie śmiali:D mąż przeciął pępowinę (pozwolili mu nawet zobaczyć gdy sama główka była na zewnątrz, na co on ochoczo zareagował i se kuknął;) nacięli mnie ale i pozszywali. podobno szew cud, miód, malina;) wyczyścili, bo łożysko urodzone nie w komplecie (ale to było też do przewidzenia, bo ja taka właśnie niekompletna jestem hihih). potem dostałam silnych dreszczy, drgawek - z emocji, z bólu, z dragów które we mnie wpakowano na własne życzenie;) ale już było po - i to było najważniejsze!!!!!!!!!! przewieźli mnie na 2 godziny na salę poporodową a o 20 na salę juz na oddział. D był ze mną do 22 a ja miałam całą noc zostać w łóżku, bo przez narkotyki dalej byłam troszkę rąbnięta. synka oddali mi rano. MĄŻ mąż to anioł!!!! bez niego nie przeżyłabym tego wszystkiego. masował, całował, mówił co robić, robił okłady i co najważniejsze - trzymał mnie za rękę!! to było takie moje koło ratunkowe, po prostu, trzymał mnie za rękę:) moja położna zakochała się w nim, bo taki opiekuńczy i troskliwy;) kazała mu się kimnąć na 30 minut by był bardziej rześki - położył się na kanapie na przeciw mnie, ona nakryła go żółtym kocykiem i sie zdrzemnął :) - on też przez te emocje był przecież mega zmęczony.. uczestniczył we wszystkim razem ze mną. podawał wodę, mówił mi, że jestem silna i dzielna, rozmawiał z lekarzami na temat rozwoju porodu i mojego stanu.. no co tu dużo mówic, mam zajebistego męża i kurde kocham go po tym wszystkim jeszcze bardziej - i co fajne, on mi mówi to samo:):):):) SYNEK - zaraz po urodzeniu położyli mi go na brzuchu. taki fajny płaczek - a ja beczałam razem z nim i z tatą! wszyscy w trójkę płakaliśmy - fajnie:) zabrali go na pomiary i oddali mi go, gdy już leżałam na sali poporodowej. taki śliczny, w śpioszkach legnął se na mnie za zaczął ssać z cycocha:) zabrali go na noc, bo ja nie mogłam wstawać z łóżka - oddali rano:) resztę na temat synka w innym, osobnym poście;) tak samo połóg, który jak dla mnie jest po prostu bosssski.. teraz spadam, bo mały sie zaraz obudzi a jeszcze muszę se kroczę przemyć;) buziaki dziewczyny i trzymajcie się dzielnie!!!
  20. elo dziewczęta:) ja tylk0 na chwilkę wskakuje i donoszę, że 02 kwietnia, o 18.00 urodziłam siłami natury syna, Tymona G. ważył 3100 i mierzy całe 51cm:) od wczoraj jesteśmy w domu i mamy niezły sajgon:D nie mam czasu na napisanie o porodzie a jest o czym pisać:D musze jakoś to wszystko ogarnąć, bo póki co, snujemy się po domu jak lunatycy (od niedzieli śpię 3-5 godzin przerwanego snu - też kiedyś napiszę dlaczego..) powiem tylko tyle, że poród bolesny, połóg jak do tej pory niemniej. jestem poszyta, wielki come back pana władysława - tym razem z kolegami i teraz dają mi nieźle w dupę - dosłownie:D:D a najbardziej to mi chyba dokuczają hormony, bo jestem jakby z innej planety - ryczę i chichram się przez łzy na zmianę ale co najważniejsze, jestem mega zakochana w małym!!!!!!!!!! jest kurczę taki słodzik, że siedzimy z D. i się patrzymy na niego jak sroka w pięć groszy, a dla nas to jak milion dolarów:) nie wiem, która z was urodziła, która jeszcze nie, bo nie mam teraz czasu by was poczytać, choć tęsknię troszkę za tym, nie ukrywam:) postaram się jakoś jeszcze w tym tygodniu coś skrobnąć i dać jakąś fotensję na nk:D to se kukniecie, jakiego fajnego syna z mężem ukulaliśmy hehe pozdrawiam was dziewczęta trzymając kciuki za powodzenie we wszystkim!!!!!!!!!!!!! to byłam ja, gryfnofrela, gryfno matula:)
  21. no dziewczyny. właśnie się obudziłam, bo... odeszły mi wody i dalej odchodzą, bo się sączą:) brzuch mnie boli bólem menstruacyjnym i to cały czas więc nie bardzo wiem jak liczyć i skurcze i mierzyć odstępy pomiędzy nimi... ale kurcze powiem wam, że jestem strasznie spokojna, ooo dziwo!!!!! ;);) tak czy siak, idę się pluskać, golić i budzić męża - ale będzie w szoku hhehe. a swoją drogą, czułam, że zacznie mi się w nocy, kiedy mało kumam i śpiąca jestem:D:D:D trzymajcie kciuki i odezwę się, gdy już nie będę marudzić, że nie rodzę tylko, że mnie boli po:D:D:D:D:D:D:D:D aaaaaaaaaaaaa już chce zobaczyć mojego synka:) okej,spadam. tymczasem. borem. lasem:)
  22. ja tu wchodzę na chwilę, patrzę - izabela!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!no ja cię dziewucho klepnę:D:D byłam pewna na 100%, że urodziłaś!!!!!!twe bóle, skurcze.......a ciebie po prostu leń dosięgnął hehe. oooj ty, ooooj ty! iza i kojoneczka - ja w szoku, bo mój postanowił zostać ze mną w domu i nie pić. szok! chodzi troszkę wściekły, bo gdybym zaczęła rodzić, to ma uzasadnienie a tak to czekamy obydwoje i się wkurzamy, bo nic sie nie dzieje a pragnienie rośnie i rośnie;);) ja to w sumie w ciągu tych 9 miesięcy przywykłam do abstynencji no a dla mojego to istna szkoła przetrwania;) no i nawet się nie możemy spotkać ze ze znajomymi, bo wszyscy gdzieś pojechali - tylko my zostaliśmy:( no i tak siedzimy jak dwa dziadki w domu, oglądamy filmy - nie narzekamy, no ale to w końcu majówka a my w dupie.. zrobiłam sobie budyń czekoladowy więc spadam go szamać:) jem póki jeszcze mogę:):) bergemotka - najważniejsze, że już w domu, teraz tylko będzie lepiej:) a bólu nie potrafię sobie wyobrazić, z opisów znajomych wiem, ze to boli, i to cholernie.. no i ty moja droga masz już to za sobą, przede mną to wszystko już tuż tuż, bo choć niby nie cc to i tak będzie bolało nieprawdopodobnie, bo i w trakcie i po.. buźki dla ciebie i dzidzi!!!!!
  23. kurde, jednak nie chce mi się ruszać - LE Ń :D dam se spokój, tylko te sutki i sex zostawię, bo na resztę to mi zakwasy nie pozwalają hehe. powiem szczerze, że ja też w to nie wierzę, że niby takie wywoływanie ma cos przyspieszyć, no ale skoro nawet lekarka mi to zaleciła..hmm. no nie wiem:) zieloneszkiełko - to racja z tymi lekarzami dupkami. nie chcę im się nawet ruszyć zada by zbadać pacjenta, co jest och zakichanym obowiązkiem! w końcu to nfz płaci za pacjentów, za zlecenie im badań laboratoryjnych itp. jeśli nie wykorzystają funduszy im danych, kasa idzie do kieszeni - proste i jakże dla nich miłe i przyjemne.. a idziesz prywatnie, to chociaż wiesz, na co wydajesz pieniądze.. moja ginekolog - z poradni nfz - była w porządku, nie mogę narzekać, ale sama jestem służba zdrowia więc wiem, bo oglądam "od kuchni" co się dzieje.. no ale efekt jest taki, że nie masz powodów do zmartwień:) rewelacja:) agnes- jakoś nie pisałam z rańca, bo tu same nowe kobity... jakoś taka wyalienowana się czułam hihi. a ja nie znam żadnego geja, to znaczy chyba się kamuflaż ma świetny, bo go nie rozgryzłam heh. a i nad taką postacią masażu jaką wykonał twój mąż muszę się zastanowić:D:D szubi - mnie też się wydaje, że jest - a i owszem - cc na życzenie ale to jest odpłatne i decyzja o tym podejmowana jest wcześniej aniżeli na porodówce.. a ja mam zzo i strasznie mnie to cieszy:D:D:D i wcale a wcale się tego nie boję, bo równie dobrze mogę dostać dachówką w łeb po wyjściu ze szpitala i zginę na miejscu.. gdyby to było niebezpieczne, to by tego nie stosowali. tak więc ja nie matka polka czy hiob:) żadna cierpiętnica - dają mi możliwość uśmierzenia bólu - biorę:D poza tym przy cc też masz znieczulenie moja droga.. gitanita- ja się właśnie najbardziej obawiam i obawiałam porodu w wolne dni, bo zostają sami dyżurujący lekarze, lekko najedzeni, syci, senni.. a i niektórzy lubią se drinknąć, bo przeca majówka:D no ale w sumie i w dzień roboczy mogę trafić na konowała.. idę dokończyć to co zaczęłam, bo powtórka you can dance o 14 a ja nie widziałam w środę, bo cholerny mecz pokrzyżował mi plany. no ale za nic w świecie nie wygram z fanem footballu..
  24. obecna!!!! kurde, to jest niesamowite:D gdy nic nie robiłam i bałam się jak cholera to brzuch bolał raz mniej, raz więcej, baaaaa, nawet czop odpadł. teraz, gdy już lekarka zaleciła mi, bym coś porobiła a nie leniwiec jeden czekała na zbawienie, to NIC SIĘ NIE DZIEJE:D:D:D kurde, ale mam synka niepokornego hihi. dostałam jedynie zakwasów od przysiadów i kucania:D:D ale chyba zakwasy nie przepowiadają rychłego porodu heh. po prostu śmiać mi się chce z samej siebie! stosowałam wyparcie do czwartku włącznie: jaka pełnia? jakie schody? po jaką cholerę? mały wyjdzie jak będzie chciał, nie będę go poganiać a przy tym tracić ostatnich dni wolności.. majówka w szpitalu? - nigdy w życiu.. no ale od momentu tej gadki z lekarką, że mały jest gotowy do wyjścia tylko nie czuje bodźca i inne takie tam smolenia, zaczęłam czuć presję, a ja nie lubię czuć presji.. no ale i tak nie czuję, że miałabym urodzić dziś czy jutro nawet, bo czuję się wyśmienicie;) no zgagę mam (ale to od września, więc już przymykam na nią oko..) i obolałą skórę na brzuchu, który już jest tak napięty i lśniący jak psie jajca.. a co tam, przynajmniej mąż mnie puka ile wlezie, wczuł się w rolę PANA BODŹCA hehe. nie będę przecież marudzić, nie? nakupiłam sobie wczoraj jedzonko, którego już raczej nie tknę po porodzie przez jakieś parę miesięcy. siedzę i szamam:D błogo mi:D:D mielonna - jednak warto było złamać palec by dowiedzieć się wagi bobaska hehe. a co do piosenki przewodniej ciążowej, to ja se nuciłam "piechotą do lata" tylko ze zmianą na "piechotą do maja" - no i dotreptałam;) a fakt, że sąsiad gej leci na twego lubego jest uroczy:D z nk już zaraz działam;) ja sutki zaczęłam wczoraj se tarmosić, ale jakoś tak głupio się czuję, jakiś masturbator, siedząc i przez kwadrans prawy cyc, przez kwadrans lewy cyc. gdyby to jeszcze było przyjemne, to luuuuuuuuuuz, ale to takie nijakie:) seventy - fajnie, że już po ściągnięciu:) bąbel wagowo zdrowy, w końcu chłopak, nie? moja w czwartek mi mojego synka nie zważyła więc nie wiem na czym stoję.. 2 tyg temu ważył plus minus 3kg, dr powiedziała mi, że w ciągu tych 14 dni szacunkowo mały przybierze 400g no ale.. estera - dziewczyno, gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ja w sprawie ktg się nie wypowiem, bo nie miałam robionego. moja lekarka sprawdzała tętno każdorazowo przy usg.. kirsten, izabella, zuzia, paulina - chyba już po:) pisały każdego dnia, teraz cisza więc chyba pooooooszłoooooooooo!!! agnes - ja też mam własną położną - oddziałową porodówki, więc git. ma ogromne doświadczenie, posłuch wśród personelu.. babka pokaźnych rozmiarów, nie cyrtoli się, wali prostu z mostu - takiej baby mi trzeba do porodu:) ona mi też pyknie lewatiiw:) mam do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy, więc to mnie uspokaja. nie wiem natomiast czy będzie masować szyjkę ale chyba tak.. a ze stopami, to mnie nie strasz - ja też miałam 38 a jak mi takie kluchy zostaną, to będę wyglądać komicznie z taka wielką stopą. berta wielka stopa:D monikadyr - i jak tam?
×