Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gryfnofrela

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gryfnofrela

  1. kurde, to czekanie mnie dobije:) za poleceniem lekarki zaczęłam przyspieszenia więc masuję brzuch, stymuluje sutki, robię przysiady, kocie grzbiety, wyprężam się do przodu i do tyłu, kręcę miednicą jak na rozgrzewce z w-fu.. mąż wrócił z pracy więc troszku się pobzykamy, a potem jeszcze raz;) potańczyłam nawet pogo hehe. za poradą koleżanek, co jakiś czas kucam.. położna mi zaproponowała, bym se chlapnęła winko czy jakiś koniak - ja na to jak na lato, ale nie piłam od sierpnia więc może mnie zamulić:D a na porodówkę taka zmulona nie chciałabym dotrzeć, chociaż w sumie, brak pełnej świadomości i jasności umysłu w takiej sytuacji by nie zaszkodziło:D:D no ale tak czy siak, coś się zaczynam dziać, choć nie bardzo wiem co.. główkę to nawet ja już czuję, bo przy tych skłonach to nawet mały ból odczuwam.. brzuch mi twardnieje ale sie rozluźnia i żadnych bolesnych skurczy to ja raczej nie odczuwam.. no ale powolutku, do celu:) teraz to mi się zachciało już rodzić, serio.. do tej pory odkładałam to, bo jeszcze tydzień był do terminu ale dziś jest już piątek, przed nami długi weekend a mój ślubny ma taki plan, że do pracy już po weekendzie nie wraca, bo mały będzie z nami;) poza tym mam dość tych telefonów i pytań czy to juz i czemu jeszcze nie.. mały i tak zrobi swoje ale mam plan trochę mu pomóc w podjęciu decyzji;) poza tym pogoda na rodzenie będzie w weekend idealna - nie za ciepło, opady,burze - nie będzie mi żal, że się kiszę w szpitalu podczas gdy inni jedzą, piją, palą.. no i nawet z racji tego, że termin jest na wtorek, to wolę teraz podgonić aniżeli przenosić, bo w takim wypadku czerwcowe weselne podboje i open air'y nie wchodzą w grę.. i fakt, sram po gaciach ze strachu, ale chcę mieć już to za sobą - mąż będzie orzy mnie - jakby co, będe mogła sobie na niego pokrzyczeć;) położną mam umówioną, kartę konsultacyjną w sprawie zzo podpisaną więc wszelkie możliwe udogodnienia są. łatwo nie będzie ale już chcę to mieć z głowy. pyk. po sprawie. ja z nieprzemakalną matą pod prześcieradłem śpię od tygodnia, odkąd mi odszedł sławetny czop:) w majtasach mam podpaskę, by na wypadek jakiegoś sączenia nie zmoczyć portek - no a jeśli (o ile w ogóle..) wody mają mi chlusnąć na raz, to i tak nic mi nie pomoże:) selkunia - to fajne masz sny.. mnie od 2 tygodni się śni komorowski, na upartego, noc w noc, komorowski;) nie żebym go nie lubiła ale nie jest to jakiś bóg sexu i gracji a tak się zagnieździł w mojej świadomości;) agnes - ty to jak ja, serio - tez zawsze sobie coś ubzduram:D:D kotik - życie na wsi toczy się innym tempem, jak widzę:D
  2. dressmaker, wiem, że niektórym pomaga ale nie wszystkim,niestety:( poza tym, ja pisałam raczej o tym, by sobie samej masować szyjkę podczas trwania ciąży- ja tego nie robiłam a i podczas porodu nie każda położna to wykonuje. nastawiam się więc na to, że będzie konieczne naciąć by ułatwić wyjście dzidziusiowi.. ja z kolei znam 2 mamuśki, jedna, która masowała szyjkę od pierwszego miesiąca ciąży a w efekcie popękała (kategorycznie nie zgodziła się na nacięcie krocza..) a dzidzia i tak miała vaccum.. druga jest położną - nie masowała siebie w ciąży, bo wiedziała, że po koleżeńsku kumpele położne (miała 2) zaaplikują jej masaż w trakcie porodu i będzie miała nad wszystkim kontrolę, bo w końcu posiada wiedzę teoretyczną. guzik. musieli ją naciąć, bo główka za duża.. nie ma więc reguły , bo każdy poród jest inny.. ale jeśli ktoś chce..:) mnie się nie chciało, bom leń;) idę prasować ostatnią część wypranych ciuszków - dostałam nówki od kuzyna- jemu się dziecię urodziło miesiąc temu i przesłali mi w paczce rzeczy jeszcze nowe, nieużywane, bo mały tak szybko rośnie, że nie zdążyli mu co poniektórych rzeczy nawet ubrać:D ja teraz z drugiej strony mam też tyle ubranek, że również szczerze wątpię, że mały wszystko zużyje.. no ale minus jest taki, że ten ogrom ciuchów to tak właśnie na pierwszy miesiąc a potem klops - będę musiała wydać kupę kasy na zakupy, bo w zasadzie nic nie mam.. no ale to za miesiąc, potem się będę martwić;)
  3. eeeej, dziewczyny, gdzie was wywiało? ja obecna, bez skurczy - bodziec męża nie zadziałał hehe na temat masażu pochwy kiedyś już się wypowiadałam - na pewno jeśli sobie go porobimy w celu przygotowania do porodu - nie zaszkodzi, ale nie ma pewności, że to pomoże. wszystko się okazuje w trakcie, już na porodówce a na to nie mam ŻADNEGO wpływu. ja sobie odpuściłam takie zabiegi i mam na uwadze to, że jest ogromne ryzyko, że mnie natną no ale i po miesiącach przygotowań nacinają, bo główka zbyt duża.. ja też jestem opuchnięta. twarz mam większą, dłonie przypominają ręce staruszki, bo takie kluchy się porobiły z wszelkimi możliwymi żyłami na wierzchu, uroszły mi też stopy......mieszczę się tylko w jedne buty - i znowu się cieszę, że zima się skończyła, bo w buty zimowe już na bank bym nie weszła.. nie wiem jaki udział w nadwadze ma ta woda w organizmie, ale z pewnością spory.. aaah, czekam na moment, gdy już będzie po porodzie, minie kilka dni, ból siadania, sikania będzie do zniesienia a ja będę lżejsza o te parę kilo.. czekam na ten moment:) szuubi - skoro pytałaś lekarza a on ma wgląd na to, jak dziecko ułożone, to najwidoczniej wszystko jest okej. dziecko już nie ma na tyle miejsca w brzuchu, by se fikać fikołki i przemieszczać z prawa na lewo. mój też tak leży, że ma kręgosłup po prawej stronie, dupke sobie obniża i podnoi wedle uznania aż pod moje zeba a nóżki trzyma po lewej. i wszyzstko jest git:) a zuzia miała bóle krzyżowe i te menstruacyjne... lekarz jej mówił, że byłoby dobrze, gdyby dotrwała do końca tygodnia..nie odzywa się od kilku dni podobnie jak kirsten - ta to chyba nie sprząta od wtorku, nie?;) kurcze, ale się sypiemy;) no i od jutra maj:):):)
  4. mój xq ma tylne koła większe, pompowane, przednie są mniejsze, piankowe no ale jak mówię, dla mnie to nie stanowiło żadnej różnicy, bo terenowiec ze mnie żaden hehe. tak czy siak, po chałpie prowadzi się znakomicie:D:D a i wizualnie jest taki zgrabny i powabny:) ja mam też model 2009 - tak jak pisze agnes, okres oczekiwania na xa 2010 to dłuuuuugie tygodnie, jak nie miesiące - a fajnie, bo w zestawie kupiłam wsio:D na upartego brakuje mi tylko parasolki a wydałam na to tylko 1600zł więc po namyślę zdecydowałam, że kupujemy właśnie xq, od ręki i za mniejsza kasę a reszta pieniążków od dziadków starczyła na łóżeczko i materac:D a i faktycznie te zielone sa wszędzie, kurdelebele!!tak mi się zajebiście podobał ten kolor i tak jak wcześniej ich nie widziałam (lub nie zwróciłam na to uwagi..) tak teraz okazuje się, że jakaś inwazja oczojebnych zielonych x-landerów;) no ale to tylko świadczy o tym, że są zacne:) kurde, mój synek wypychał stópkę więc z mężem bawiliśmy się z nim - my wciskamy, mały wyciska. super, tylko, że mały jeszcze nie kuma, że zabawa się skończyła i dalej mnie dźga:D i to znowu w miejscu, gdzie powstają te cholerne rozstępy... mam nauczkę, żeby nie pokazywać i nie uczyć dzieci głupich zabaw obciążonymi konsekwencjami hehe. morał z tego taki, że przede mną mroczny okres nauczek i długi okres nauki:D
  5. monikadyr - agnes ma xa, ja mam xq. byłam zdecydowana na xa ale trzeba było długo czekać i najpierw złożyć zamówienie, więc wózek może zjawiłby sie w okolicy czerwca... kupiłam więc na allegro xq - cały komplet za 1600zł i powiem ci, ze jestem strasznie zadowolona:) i te koła przednie sa fajne, zwrotne i wcale nie są takie małe. no ale ja też nie będę pomykać po jakiś falistych terenach, dziurach czy błotach więc nie byłam mega skupiona na tym, by były to typowo terenowe koła. jak dla mnie, wózek elegancki:D dressmaker - ja też nie ćwiczyłam i nie ćwiczę, bo jestem leń śmierdzący zawsze z lewym zwolnieniem z zajęć w-fu:D agnes- ale pyszności na obiad:) ja dziś gołąbki zaliczyłam, bo odwiedziłam teściową, która świetnie gotuje. zeżarłam dziś tyle różności, że jestem zmulona ale dobrze mi z tym:D u mnie w szpitalu też mogę sobie wybrać pozycję w jakiej chcę rodzić, ale moja szwagierka tam rodząca mi powiedziała, że tak ją bolało, że wcale nie chciało jej sie wstawać z łóżka i przez myśl jej nie przyszło, żeby ruszać dupę choć na chwilę.. ja się więc na nic nie nastawiam;) jestem przygotowana teoretycznie jak pomóc sobie uśmierzyć ból ale czy z tego skorzystam, to inna sprawa.. a z tym nacinaniem w polskich szpitalach, to już legenda. no a jeśli chodzi o długość porodu - to mi gadają, że mam silną osobowość a to podobno pomaga:D SRALIMUSZKA BĘDZIE WIOSNA jak to mawia moja babcia:D tak czy owak, zbigniew nowak - jestem przygotowana na masakrę.. baaja - dzięki za fantastyczny i szczegółowy opis!!!!! przyznam się jednak, że twój przypadek to chyba najgorszy scenariusz na jaki wcale nie chcę trafić.. cierpieć przez tyle godzin a w efekcie i tak skończyć na cc a potem cierpieć, bo blizna, bo cięcie a dupa i tak boli... fajnie, że masz aniołka spokojnego i że już w domku, i że rekonwalescencja odbywa się w szybkim tempie - oby tak dalej:) trzymam kciuki:):):)
  6. no broneczka, mamo jasia:) gratulacje i w ogóle szczęśliwości wam życzę!!!! cudo, że wreszcie razem, choć pewnie jesteś wykamana.. teraz sobie uświadomiłam, że pisałaś po 5 rano, że idziesz szamać ile wlezie na "zaś", bo już się zaczęło a dopiero po 22 nastał koniec.. myślałam, że ci szybciej pójdzie, bo tyle technik i ćwiczeń opanowanych. to mnie, leniwcowi, zejdzie chyba ze 30godzin.. no ale pocieszenie, że z cycków niekapków nagle kraina mlekiem płynąca:D czekam na dalszy ciąg opisu i wrażeń zarówno od ciebie jak i reszty dziewcząt, choć teraz zapewne krucho z czasem.. ja więc teraz idę korzystac z tego, że ten czas jeszcze mam a wy nie:D:D:D ha! a ja mam na początku czerwca, tydzień po tygodniu, dwa wesela, których nie możemy przegapić - 5.06 mojej przyjaciółki (miałam być świadkiem, no ale niestety tej roli nie mogłabym godnie pełnić jako mama miesięcznego szkraba..) a 12.06 przyjaciela D. tak czy siak, do tego momentu muszę dojść do siebie i być monter;) wszelkie zapalenia cycków mieć za sobą, rany zabliźnione, piśkę w dobrej formie:D nie będę przecież pomykać po parkiecie z ogromniastą klechdą pomiędzy udami i zapasem liści z kapusty w torebce hehe. mielonna, ten tool i hunter to prześladują mnie, bo mąż, kat jeden, nie kapuje, że to za mocne jak dla mnie hehe. no ale widać, my, mamuśki synków nienarodzonych, nie słuchamy raczej eski imprezki:D dobra, idę się pobyczyć, bo jak mnie dziś małżonek ma za zadanie zadźgać i być bodźcem, to wolę być wypoczęta;)
  7. izabela - i jak tam? skurcze przeszły?? wiesz, to, że to dopiero 37 tydzień bym się nie sugerowała, bo dla niektórych to AŻ 37tydzień:) daj znać czy ci przeszło czy może kurde następna rodzisz:) kojoneczka - ja odstawiłam witaminki ale to właściwie dlatego, że w opakowaniu jest ich chyba ze 30szt a mnie się skończyły tydzień temu więc po prostu już nie kupowałam.. bo skoro miałam już dawno urodzić, to bez sensu kasę wydawać. no ale myślę, że odstawiłabym mimo wszystko, bo właśnie zawierają magnez a teraz lekarka mi poleciła, bym zażywała jedynie żelazo. nawiasem mówiąc, nie przyznałam się jej, że już nie łykam witaminek;) p.s. "słychu szczególnie" hehe
  8. czwartkowe elo! przede wszystkim olcia - kolejna mamusio - gratuluję i ściskam na odległość!!!!!!!! nika- -dobrze, że jesteś przebadana na wszelkie sposoby. lepiej chuchać na zimne, bo teraz prznajmniej wiesz, że wszystko jest git:) ja wróciłam właśnie z przychodni. babki gdy mnie zobaczyły, to zdębiały, bo były pewne, że jestem już po:) za to lekarka wcale już nie potrafiła uwierzyć, w to, że się jeszcze kulom hehe. efekt jest taki, że rozwarcie na palec, główka wyczuwalna, szyjka gladziutka, że hoo hoo. podczas badania oddałam kolejną część czopa (kurde, ile ich mam?), to już 3, tym razem na końcówce już widoczne krwinki:) lekarka więc nakazała mi dziś "coś z tym zrobić" hehe. tętno bobasa eleganckie. powiedziała, że gdy przyjdą 3 skurcze, mogę być już po wszystkim, bo i tak cud, że tyle jeszcze chodzę:D no ja za te 3 skurcze trzymam ją za słowo - jak nie, to się wkurzę:D:D zastrzegła również, że gdy nie będę z tym nic robić, mogę tak jeszcze pochodzić i pomęczyć się aż do terminu, czyli 4maja. poprosiła więc o jakiś "bodziec" dla malucha, w postaci tatusia rzecz jasna:D klops jest z tym, że D. musi koniecznie jutro być w pracy, a ja z kolei nie chcę rodzić w dłuuuuuuuuuuuugi weekend. tymbardziej 1 maja, bo synek bedzie leniwy gdy się urodzi w święto pracy. lekarka się śmiała, że 2-go jest święto flagi, więc też tak głupio być sztandarowym chłoptasiem;) zastanowię się więc, czy iść w ślady broneczki i skakać ile wlezie czy dac na wstrzymanie jak do tej pory i czekać aż sytuacja sama się rozwinie.. hmmm, ciężki orzech do zgryzienia:) z dziewczyn piszących każdego dnia, zniknęła nam zuzia i kirsten:) kirsten znowu coś sprząta zapewne i nie ma czasu na pisanie hehe, no ale zuzia? taka aktywistka na forum? hmm;) paulina, ja mam też rozstępy na brzuchu i niestety muszę stwierdzić, że mimo tych wszystkich zabiegów, jest ich coraz więcej. na sesji, która była 15.04 miałam bardzo nisko takie dwie bezbarwne kreski, które zobaczyłam tylko dzięki temu, że smarowałam się przed lustrem i po naciągnięciu skóry się ujawniły.. teraz moja pajęczynka jest coraz większa i niektóre z kresek nabierają kolory jasnego fioletu.. a wszystko to jest powodem mojego obniżenia brzucha i tego, że mały kopie właśnie w tych miejscach:( nie jest tego AŻ tak strasznie dużo, ale niestety są już widoczne gołym okiem:( ja idę coś se podjeść - a że jestem dziś u rodziców (tutaj chodzę do lekarki), to se podjem, bo lodówa full zapakowana. i słodycze są w szafkach - u mnie nigdy nie ma, bo zjadam na bieżąco. ide więc szamać, póki jeszcze mogę:) adijoooos!
  9. kasiah - z tego co wiem, to czop swobodnie może wychodzić kawałkami, wcale nie musi byc to za jednym razem. ja miałam w dwóch częściach, dzień po dniu. i wygląda on jak śpik z nosa, taki glut i jest taki ciągnący, rozciągliwy. jeśli chodzi o kolor, mój był taki ciemnobeżowy.. jeśli natomiast jest z domieszką krwi - świadczy on o rychłym porodzie:) wkleiłam 2 foty z sesji z brzuchem. już wykorzystałam w tym miesiącu mój przydział hehe. już dość.
  10. baaja - gratulacje:) agnes, ja też takie trip-hopy lubię:D z reszta odnośnie muzyki to rozrzut mam fatalny. ostatnio jak usłyszałam Florence and The Machine, to zwariowałam a najbardziej mnie kręci ta piosnka. http://www.youtube.com/watch?v=1TwqE2X55Wg&feature=related i to: http://www.youtube.com/watch?v=GF6kBNLTvaU mój brzuch przybiera wtedy fikuśnie kształty więc chyba małemu też się podoba. ale słucham tego na caaały głooos! i tak się fajnie rozkręca i rozkręca:D:D sa ja tańczę i szaleję póki jeszcze mogę i czas mi na pozwala:D:D no i z mężem też nas czasem najdzie, że se puszczamy muze i skaczemy po domu całym:D tzn ja teraz raczej pląsam i podryguję z nóżki na nóżkę ale i tak jest fajnie. ty agnes kiedyś pisałaś, że tych festiwali letnich żal - ooooj żal.. też kombinujemy ze ślubnym jak to zrobić, by pojechać, choć na heinekena na bank nam sie nie uda z racji odległości. buuuuu. ale u nas na ślunsku też jest fajnie i dużo się dzieje, więc mamy nadzieję, że się uda:)
  11. mnie raz taka franca jedna powiedziała, że skoro miałam siły łazić po sklepie, to siły na stanie w w kolejce tez mieć powinnam:) a rzecz się działa przy kasie pierwszeństwa dla kobiet w ciąży i dla osób niepełnosprawnych..oczywiście awantura w kolejce do laboratorium też mnie nie ominęła a w autobusie też się nasłuchałam (jechałam w godzinach 11-12 czyli okupacji emerytów), że jakim prawem siedzę, skoro ona jest stara i schorowana.. aż mi się cisnęło na usta, że skoro miała siły iść na zakupy..itd. ale z sentymentu i szacunku do starych ludzi - zamknęłam się i powiedziałam tylko, że może ja nie jestem stara, ale obolała i umęczona i też mam prawo do zajęcia wolnego miejsca.. cos tam poburczała pod nosem ale niesmak pozostał... w ogóle ludzie się patrzą na ciężarna jak na dziwoląga!! mój mąż już się śmieje, bo ostatnio to wreszcie zauważył kiedy chodziliśmy po pasażu w centrum handlowym, no i to jest szok!! kobiety, mężczyźni, starsi, młodsi, niektórzy się odwracają gdy ich mijaliśmy, inni zwalniali, jeszcze inni się zatrzymywali:D parada idiotów:D:D p.s.1. plus jest taki, że w kinach studyjnych bilety są za góra 13 zł:D inaczej nie byłoby nas stać.. no i są te nielegalne sposoby:D:D p.s.2. ja optymalnie każdego dnia w pidżamce do południa:) p.s.3. samoopalacz na twarzy zaczął działać po 3 dniach aplikacji.. przyniósł efekt. mam nos tak pomarańczowy, że dziś nie wychodzę z domu!! p.s.4 jak sobie pomyślę, że tam gdzieś broncia w jakimś wejherowie ciśnie małego, to mam dreszcze hehe. ale tak jak piszesz agnes, to dla niej mrugnięcie okiem, wszystko under control, skalkulowane i według planu:D i jeszcze dźwięczy mi liczenie jej męża podczas partych "1.....2..........3......dalej maleńka, dajesz, dajesz, dajesz....":D:D:D ooh, czekam na dobre nowiny:)
  12. hehe kojoneczka, my z mężem z gustem w kwestii filmowej wręcz przeciwnie:) oglądamy takie filmy, że wszyscy sie za głowy chwytają;) mamy mnóstwo płyt w domu a każdy, kto sie już odważy i pożyczy, oddaje zdegustowany;) teraz sobie już odpuściliśmy, ale tydzień bez kina studyjnego, to dzień stracony. ja to jeszcze potrafiłabym się nagiąć na coś normalnego (ale żadne robin hoody, matrixy, avatory czy komedie romantyczne..) ale mój ślubny - niereformowalny:D my też się wczoraj poturlaliśmy na naszym wielgachnym łożu małżeńskim i szłam spać z duszą na ramieniu, no ale mały niezadźgany, niewzruszony, ma się dobrze, dalej się wyleguje w łonie mamusi więc chyba dziś powtórka z rozrywki. mały traktuje to wielką obojętnością za to mamusia wręcz przeciwnie - wydaje mi się, że damy radę bez wywołania małego do tablicy:):):) no nic, się zobaczy. agnes, nie wierzę, że ty juz na nogach hehe
  13. broneczka - no to jest tak jak chciałaś:) autosugestia połączona z wyprężaniem kocim, skakaniem na piłce, schodami i tymi wszystkimi "esami" podziałały:D trzymam kciuki maleńka!!!! no ale ty niczym napoleon, strateg niesamowity, więc nie ma obaw:) ja uuuff, nic mnie tam nie "pyk", choć pobolewa tu i ówdzie.. więc powiedzonko służby zdrowia, że pełnia przyspiesza zgony i porody mnie nie dotyczy hehe. zadziwia mnie fakt, że trąbią o tym wszem i wobec, że gdy brzuch się obniży na te kilka tygodni przed porodem, zgaga mija, problemy z oddychaniem jak ręką odjął, lekkość na żołądku wreszcie odzyskana.. duuuupa. mnie jakoś zgaga dalej daje popalić, sapie jak zdyszany maratończyk a cokolwiek zjem, przypomina mi się w postaci refluksu... nie wspomnę o tym, że macica powinna być niżej lecz mój synek najukochańszy uwielbia swoją malutką dupencje wpychać mi pod żebra, więc rozciąga macicę wzdłuż, baaardzo wysoko tak, że naprawdę boli:) a tegoroczny baby boom to prawda w w100%. 2 z moich koleżanek już urodziły, żona kuzyna również. następna w kolejce jestem ja a później jeszcze 5 kolejnych. w tej garstce są 3 moje na serio bliskie osoby, więc nasze życie wspólnie ulegnie zmianom:) co mnie cieszy, bo nie będę musiała sama miała piastować stanowiska mamuśki a i tatusiom będzie raźniej z wózkami w parku :) wspólne wyjazdy wakacyjne czy weekendowe też nie ulegną zmianie, bo teraz będziemy wyjeżdżać z krzyczącymi maluchami:) fajnie:D i dyżury, gdzie raz pilnują i czuwają mamusie a raz tatusie i wszyscy będa zadowoleni;););) już sie nie mogę doczekać:D
  14. broneczka, tu mnie już laski uprzedziły z odpowiedzią- magnez zapobiega skurczom a im bliżej porodu, jest to zbędna czynność:) lekarz powinien poinformować o tym, aby odstawić zażywanie Mg - ja już go nie zażywam od 2tygodni.. no a posta wysłałam nie wiedząc o tym, że mnie wzywasz na stanowisko heeh. co do sexu - mój tez się bał, że zadźga brzdąca:D albo, że wywoła poród zbyt wcześnie (naczytał się jakiś głupot dla mężów ciężarnych..). teraz już nie ma obaw, że za wcześnie więc w nosie mam to czy chce czy nie, ja go po prostu biorę do łóżka, rozbieram się i tyle:D:D ale jednak życie z takim brzuchem to udręka - już sobie chcę normalnie po mężu poskakać:D już niedługo, coraz bliżej:) kurcze, ja teraz przez ciążę chodzę tak wcześnie spać, że aż mi wstyd za siebie. zawsze chodziłam późno sie położyć, gdy już obejrzałam wszystkie filmy w kocham kino - jestem maniakiem filmowym:D a teraz o 23 już mi się lewe oko zamyka i czas się zwijać.. no i mój dzieciak rusza się różnie. ma fazy, że brzuch się wygina i robi się kwadratowy, jak również sa momenty, kiedy jest cisza i spokój. dzidzia też potrzebuje wyciszenia i czasu, by sie kimnąć więc nie ma się co zamartwiać. a im bliżej porodu, dzieciak ma niewiele miejsca na wygibasy:) nika, na ktg wszystko ci wyjdzie, więc nie obawiaj się już na przyszłość! no a jeśli chodzi o pomiary - u mnie zawsze najbardziej odstaje od normy kość udowa ale jak pisałam - żaden lekarz się tym nie przejął tak bardzo, żeby wykonać jakieś dodatkowe kroki, co tłumaczę sobie tym, że wszystko jest w granicach normy i nie ma sie czym przejmować. a że twój doktorek zareagował - tylko plus dla niego, że chucha na zimne i chce sprawdzić co jest i nie postępuje w sposób, że informuje pacjentkę o swoich niepewnościach i nic z nimi nie robi..
  15. chwila nieobecności i tyyyyyyyle postów:) piknie dziołszki, piknie:D paulina, ja tu ciebie chyba juz z trzeci raz posądzam o poród a ty se po prostu gotujesz hehehe. za prasowanie chylę czoła, bonie znoszę tej buchającej pary wprost n a moja twarz:) agnes -elegancko z tą robotą!!! git wręcz:D nika, nie zamartwiaj się na zapas. biorą cię na obserwację i lada moment wszystko się wyjaśni:) ja podawałam kiedyś pomiary mojego malucha i wierz mi, również były rozbieżne, bo poszczególne części różniły się nawet o 3 tygodnie. lekarz na to nie zareagował więc nie wiem, czy to dlatego, że olewka czy, że to normalne.. ja nie wiem, ty się dowiesz, więc nie będziesz tkwiła w niepewności, która - umówmy się -nie wpływa dobrze na stan psychiczny ciężarnej.. wiwas - mnie też puchnie buzia i palce zarówno u stóp jak i u dłoni.. ciśnienie mam książkowe, wyniki badań - im bliżej końca tym lepsze więc zatrucie ciążowe w moim przypadku zostało wykluczone. lekarz poradził zastosowanie diety bezsolnej no i z racji zbliżającego się terminu - odstawić magnez. znam irlandzka służbę zdrowia i wiem, że często funkcje lekarzy pełnią farmaceuci, bo to oni doradzają co i jak zażywać, ale ja osobiście bez konsultacji z dr nie brałabym na własną rękę żadnych lekarstw, nawet Mg... poza tym myślę, że na nasze puchnięcie ma duży wpływ fakt, że zrobiło się cieplej.. ja niczego nie przyspieszam, standartowo. dziś dzień leniwca, nie odkurzałam, nie schylałam sie, nie myłam okien, nie byłam nawet na spacerze, bo mi się chciało. jechałam za to samochodem po katowickich drogach więc wytrzepało mną jakbym skakała na piłce przez trzy kwadranse heh. zaraz biorę męża w obroty albo to raczej on mnie, ale kurde boję się, żeby sie nic nie zaczęło, bo noc przed nami - a w nocy sie spi an ie rodzi:) no tak czy siak, chcę by mnie puknął, bo kto wie, kiedy będzie następny raz, hę? idę zatam na małe bara-bara:D:D:D:D
  16. no i mam poparcie pomarańczowej koleżanki, która wpadła w furię:D ty dziewczyno tu serio czuwasz hehe. p.s. niezły kamuflaż:):):)
  17. niezapominajko, nie mam twojego mejla, tzn mam, bo pisałam do ciebie ale jest to adres imienny, a ja nie wiem jak się nazywasz i jak cie rozpoznać. przypomnij się a wyślę ci hasło na pocztę. p.s. a wiem, że nieraz pojawiał się twój adres koło nicka tu na kafeterii a nie mam teraz czasu grzebać i szukać:) kasiah - z nk to jest tak - jak zapewne wiesz, bo jak sama piszesz, czytasz nas regularnie - że nie rozdajemy namiarów tylko po to, by nas sobie pooglądać.. a to wszystko dlatego, by nie otrzymywać niefajnych komentarzy, co niestety, ale już miało miejsce.. tak ustaliłyśmy wspólnie, tutaj na forum więc nie jest to moje widzimisię. a tak na marginesie, jeśli nie znam kogoś (choć trudno powiedzieć, że którąś z was znam czy nie, bo piszemy tylko na kafe a każda z nas może bujać:) nie jestem zbyt skora by dawać namiary dojścia do profilu, gdzie jestem ja, moja twarz, moje dane, a później fotki mojego dzieciaka. sorry:)
  18. nusiek - ja mam termin według ostatniej miesiączki na 04 maja, wg usg miałam już kilka a jeden był nawet na 10maja! mnie lekarze powiedzieli, żeby się sugerować tym pierwszym, a będzie co będzie:) moje cyce też idą w zaparte. nieraz tak pocisnęłam z ciekawości i jakaś tam drobinka wypłynęła, ale stwierdziłam, że nie będę ich tak tarmosić i dam im czas do dojścia do siebie:) kirsten - ale ty chuda szkapa jesteś!!!!!!!!!!!!!!!!! ja ważyłam tyle w lutym chyba, jak jeszcze nie wcześniej hehe. rispekt siostro:D a mleko to ja tez spijam litrami. po prostu nie potrafię się pohamować;) broneczka - moim zdaniem pocztę możemy uruchomić, bo nie każda z nas ma profil na nk.. dla zainteresowanych - hasło i login będę wysyłać na wasze mejle, po uprzednim wyrażeniu chęci o takowe, że się tak wyrażę;) dla lasek z nk - wiadomomość będzie w komentarzach no i broneczka, weź se na luz:D objawów i tak i tak będziemy wypatrywać, bo my laski bez czopów i na terminie:D więc spięcie mimo wszystko, ale ja wychodzę z założenia, że jeśli mój synek odziedziczył charakterek po rodzicach, nie będzie się silił na uprzejmości ze swojej strony i wyjdzie, kiedy mu się zachce;) ja go bynajmniej nie będę poganiać, bo sama leniwa i w strachu heeh.
  19. poranne elo:) kasika - dzięki ogromne za opis porodu!!!! mnie takie sprawozdania, niejednokrotnie przerażają ale dają mi prawdziwy obraz tego, co mnie czeka i na co mam być gotowa:) jestem ci wdzięczna:):):):):):) co do sączenia tych wód czy śluzów - to ja często zaglądam do wc z racji nacisku na pęcherz i za każdym razem jak głupia kukam do majtek, a tam podpaska, którą macam i wącham:D tak mi poleciła ta moja kochana przyjaciółka położna hihi. nie wiedziałam, że podpaska i jej zawartość kiedyś będzie tak ważna dla mnie:D agnes, kurde nie mam tych fotek jeszcze:D on ma do obrobienia jakieś sesje ślubne więc mega ważne a ja, jako kumpela, za friko, mam czekać hehe. no ale gadałam z nim aby podesłał mi choć 2-3 zdjęcia, bo zaraz będę już z dzieckiem na ramieniu a nie w brzuchu, więc bezsensem będzie wklejanie fot z sesji ciążowej:/ no a innych zdjęć, normalnych, to oprócz takich, które sama sobie pyknęłam - czyli beztwarzowiec - nie posiadam. no chyba, że z lutego.. no doobra, to wkleję to z lutego;) póki co.. broneczka - pytanie: aktywujemy teraz pocztę czy potem, po wyjaśnieniu tajemnicy skasowanych zdjęć przez galla anonima? poza tym, ale mnie zaszczyt spotkał hehe. gdybym zaniemogła, to agnes będzie zastępcą, bo ma termin na połowę maja więc powinna być dostępna (oczywiście teoretycznie..) w dniach, kiedy ja będę latała z liściem kapusty na cycach po chałpie:D agnes, czy ty na to jak na lato???? poza tym, u mnie spokój. oznak zero. null. aż nieraz sama sobie przypominam o tym, że mam zaraz rodzić hehe. wydaje mi się więc, że wizja spędzenia majowego weekendu jednak w łóżku szpitalnym coraz bliżej ale mimo tego, nie poganiam małego. wyjdzie jak będzie chciał, przecież ma JESZCZE tydzień:D kojoneczka - moja waga mnie śmieszy, szczerze mówiąc.. zaczynałam ciążę z wagą 56,5 przy wzroście 166cm. od samego początku wiedziałam, że by tak zdrowo i dobrze przytyć, muszę sie zatrzymać na wadze 69kg. tyłam proporcjonalnie do tego, w jakim stadium ciąży obecnie byłam. pod koniec marca przekroczyłam jednak magiczny próg. baaaa! poszłam o krok dalej i ważyłam równe 70kg, co nie ukrywam, było dla mnie szokiem;) wizja świąt i jeszcze ponad miesiąca ciążowania była dobijająca, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że mimo moich starań o to co jem i ile jem (a takowych nigdy nie było hehe) dobiję 20kilosów na plusie. okazało sie, że z moja waga 70,4 stoję w miejscu pod miesiąca - wniosek dla mnie: im mniej starań, tym efekty lepsze:) a ja mam wizytę u gina w czwartek 29.04:) ostatnią:) no chyba, że kurde będę jeszcze chodziła bez tego czopa kolejny tydzień, i jeszcze następny;)
  20. oooooooooooo!!! pomarańczo od tabelek, ty jednak dalej z nami:) a jednak:D czuwaj, czuwaj patronie tabelkowy i trzymaj rękę na pulsie - gdyby co, gań nas, niepokorne mamuśki:D:D:D:D
  21. nusiek - nie, podejrzewam, że żadna nie była na tyle życzliwa, po prostu wszystko zależne jest od tego, z której strony jest tabelka kopiowana a na której się dana osoba wpisywała.. swoją drogą teraz znowu się zacznie wklejanie, bo niektóre z nas pominięte:) pomarańczko, któraś dostała szału ostatnim razem - zaciśnij usta i policz do trzech:D broneczka - well done;) agnes - jak mąż i twoje kciuki?
  22. bergamotka-trzymam kciuki strasznie mocno!!!!!! plus masz taki, że nie będziesz się męczyła przez kilka lub kilkanaście godzin a ból po cc i po sn porównywalny, tylko, że boli w dwóch różnych miejscach:) a ryzyko jest zawsze i ponosimy je nawet na fotelu u dentysty, więc głowa do góry!!!!! aaaaaa no i ja się dopatrzyłam jeszcze na plus dla ciebie, że wiesz, że to już jutro a my dalej w niepewności;) a przypadki chodzą po ludziach - jednym pękają macice po poprzedniej cesarce, innym pękają zwieracze podczas naturalnego parcia i mają śmierdzący problem do końca swoich dni:D oby tylko nam się żadna z takich atrakcji nie przydarzyła!!!! broneczka-daj odpocząć synkowi:) zamęczysz go tym przyspieszaniem i poganianiem hehe.
  23. hmmmm. se pojadłam:D agnes, ja to właściwie przez całe życie jadłam tylko ciemne pieczywo, bo inne mi nie smakowało , do momentu, gdy wkroczyłam dumnie w trzeci trymestr:) dzień bez bułki, dniem straconym!!! no a jeszcze z pobliskiej piekarni bułki tak smakują, że brak mi słów by je opisać heeh. powodzenia dziołszka na usg:) broneczka! witaj zatem w klubie bezczopowych ciężarnych!!! mnie w sobotę, po wydaleniu kociego czopa, też tak szurało w podbrzuszu, no ale oczywiście minęło;) w nocy mnie teraz częściej pobolewa ale zanim uświadomię sobie, żebym sprawdzała częstotliwość - zasypiam hihi. powiem ci, że wyczytałam i usłyszałąm od położnych, ze przeważnie jest tak, że jeśli czop jest z elementami krwi - czeka nas rychły poród a jeśli to taki właśnie glut, śpik - zwą jak zwą;), to może potrwać wszystko do tygodnia, dwóch. to oczywiście nie jest regułą i nic na 100% - i po raz kolejny - bądź tu mądra:D kirsten, rady bezdzietnych na temat wychowywania dzieci czy nawet co do samego bycia w ciąży - bezcenne!!! ja uważam, że to moje życie, moje wybory i ewentualne ich konsekwencje, więc to ja decyduje co dla mnie jest dobre i najważniejsze. i tak jak mówisz, nie dajmy się zwariować i wejść na głowę innym, choć nie ukrywam - nie potrafię przejść obojętnie obok głupiego srania co powinnam a czego nie powinnam.. koleżanko na pomarańczowo - pewnie, że dzisiejsza cc nie może się równać z tą, która była 30 lat temu. mimo wszystko jednak, jest to operacja, przecinanie kilku powłok brzusznych więc nie jest to naturalna kolej rzeczy. z drugiej strony oczywiste, że nawet poród zwany naturalnym niesie ze sobą ryzyko i nie jest do końca pewny. ja osobiście uważam więc, że w obecnych realiach medycyna daje nam wiele możliwości do wykorzystania, co jest cudne:) ale to podobnie jest jak z kwestia zzo. są zwolennicy i są przeciwnicy. ja należę do grupy, która jest za uśmierzaniem bólu, jeśli istnieje taka możliwość. jeśli ma mi to pomóc i choć trochę ukoić ból - dlaczego nie? choć rzecz jasna spotkałam się z opiniami DLACZEGO TAK? i są kraje, w których takie znieczulenie jest na porządku dziennym, tak jak wykonywanie cesarskiego cięcia. wszystko jest a przynajmniej powinno być zależne od woli i wyboru pacjentki, w końcu szumna akcja RODZIĆ PO LUDZKU do czegoś zobowiązuje...:) a mi dzisiaj tak palce spuchły, ze szkoda gadać! wychodząc do sklepu ubrałam obrączkę, bo jakos tak łyso sie czuje bez.. no ale jak wróciłam po 30 minutowym truchcie, miałam palce jak kiełbaski krakowskie i nie umiałam obrączki ściągnąć za chiny ludoweee! na ślinę, z mydłem, w końcu moczyłam w lodowatej wodzie całą prawą rękę przez kilkanaście minut i wreszcie poooszłooooo! no ale to znak, żeby już jej nie ubierać do końca ciąży.. swoją drogą współczuję tym, które muszą chodzić z brzuchem podczas sezonu, kiedy pogoda dopisuje.. ja już teraz się czuję jak na kubaskiej plaży - brakuje tylko drinka z parasolką i latino kelnera, ale upał nie do zniesienia;)
  24. a mnie się udało zasnąć no i teraz obudzona i rześka ;) zaraz wychodzę po świeże bułki i sobie ucztę zapodam ha! pogoda jest wprost urocza a przed moim byczym oknem balkonowym kwitnie wiśnia a to jest jedna z najpiękniejszych oznak wiosny:) hmm, jest cudnie, aż żal w taka pogodę myśleć o zbliżającym się bólu i pobycie w szpitalu, bo mimo tego, że u mnie rodzinnie i ja służba zdrowia, to jeszcze nigdy nie byłam...pacjentką! no ale faktycznie, ja wolałabym teraz pyknąć małego aniżeli potem smrodzić się w szpitalnych salach w majówkę, bo ani wypuszczą ani nie wypiszą.. no i ja też zaczynam ostatni planowany tydzień:D a wracając do facetów - to mój serio jest złoty, bo jesteśmy równymi partnerami zawsze i wszędzie. jeden bez drugiego jest jakby taki niedopełniony;) w okresie ciążowania powtarza mi, że on kocha brzuch ponad wszystko, że nawet nie potrafi sobie wyobrazić mnie bez niego hehe. wszystko jest git ale po prostu nie kapuje rozumowania facetów jako ogółu, że 1. tacy skłonni do poświęceń, biedacy;) 2. tacy wytrzymali, bo muszą słuchać marudzących, obolałych i opuchniętych żon, biedacy;) roxi - buziaki rocznicowe!!! ja mam rocznicę ślubu 13 czerwca więc nie ma obaw, że do tej pory nie pocisnę małego heh spadam po te bułki, bom głodna jak wilk.
  25. zuzia, ja też nie śpię:) wiercę się i kręcę od 4 z nadzieją, że uda mi się jeszcze zasnąć, no i w końcu wstałam, bo nie lubię tak bezczynnie leżeć..pyknęłam se kawkę na zimno ale nie mam niczego słodkiego, bo wszystko już wyjadłam... do mojego męża też wreszcie dociera, że to zaraz, że to już... jak mu opowiadałam o tym czopie, to miał taką minę, że nie wiedziałam, czy zaraz zemdleje, czy się popłacze, bo zdał sobie sprawę, że nowa rola bycia tatą zbliża się wieeeelkimi krokami; bo to, że mówiło nam juz 2 lekarzy, że w każdej chwili mogę zacząć rodzić jakoś go nie wzruszyło. oczywiście jest zaangażowany, pomaga i we wszystkim wiec jest fajnie. sprząta, kiedy zaniemogę, w weekendy robi obiady, przepyszne obiady:D wczoraj sam chciał bym mu pokazała co jest w torbie i czym różni sie podkład od podpasek heh a na ich widok sie lekko zdziwił, bo nie wiedział, ze coś będzie ze mnie lecieć po porodzie;) mimo wszystko, że mam dystans do siebie i do tego, co sie dzieje ze mna od 9 miesiecy, to jednak wczoraj sie lekko wkurzyłam - byliśmy w parku ze znajomymi. oni pili piwko, no ja z przyczyn oczywistych nie, D.też nie, bo kierowca... i wszystkim było tak strasznie żal, jaki to on jest biedny, bo taka zajebista pogoda, że park, że oooh i aaah a on biedny napić sie nie może.. tak jakby nie mógł wytrzymać bez alkoholu te kilka dni, zważywszy, że musimy ewentualnie dojechać do szpitala i że chce byc przy porodzie, a nawet po jednym piwie nikt go nie wpuści na porodówkę!!! no i oczywiście nie wspominając o tym, że ja, kobieta w ciąży, nie pije % od sierpnia i wszystko jest git, bo normalka, baba i wyrzeczenia to znak równości, ale jak chłop z czegoś zrezygnuje, to już wielki szacunek ze strony otoczenia... potem pojawił się znajomy, którego żona ma termin na 2 czerwca i zaczął gadać z moim, że jego to taka marudna, że NIBY wszystko ja boli i od tego już mu uszy więdną!! ja byłam zajęta rozmową z innymi, no ale z ciekawości co powie mój, zamilkłam i zaczęłam słuchać - no i rzecz jasna on też "staaary, kaśka tak zrzędzi, że już czasem nie wytrzymuję..". wszystko to było w formie luźnej gadki, z lekką ironią no ale tak czy siak bodło mnie to. marudzę, bo nigdy nie bolało mnie tyle rzeczy na raz, marudzę, bo mi ciepło, duszno jak jasna cholera, marudzę, bo jestem 14 kilo cięższa i jakby nie było, ruszam się z inną, mniejszą gracją, marudzę, bo jest mi niewygodnie, marudzę, bo po wszystkim co przełknę mam zgagę, marudzę, bom śpiąca a spać nie mogę, marudzę, bo toJA zaraz, teraz, juz będę rodzić a nie do cholery jasnej mój wspaniały małżonek, który nie napije się przez tydzień piwa!!!!!!!!! a juz kompletnie dobiła mnie gadka facetów na temat pępkowego.. bo kumple tacy przejęci, jak sobie D. z tym wszystkim poradzi, tyle wódki będzie musiał wypić... no na serio, kolosalna tragedia! no i wiem, bo znam go na wylot, że się przejmuje tym wszystkim tak samo jak ja i że puszcza to moje marudzenie mimo uszu, bo sama go o to prosiłam, ale sama sie na siebie wkurzam, bo idealizuję wszystko i chwalę go za to, że taki dzielny, bo znosi to wszystko. ale czy aby przypadkiem to nie ja znoszę wszystko i to dosłownie? nie wiem czy wiecie o co mi chodzi, bo niektóre moje koleżanki, też się dziwią, że coś przymarudzę, przecież okres tych 9 miesięcy jest najcudowniejszy co może się kobiecie przydarzyć!! no i jest, to prawda, bo nie ma nic piękniejszego od uczucia, że mały stworek siedzi w brzuchu, przeciąga się, ożywia po kilki kostkach czekolady, kopie, gdy leżąc w wannie polewam brzuch gorącą wodą, wygina dupcię gdy zaczynam głaskać w tej części brzucha.. ale ta cała otoczka jest myślę sobie...... przereklamowana i grubo naciągana.. doooobra, koniec:) aganiok - czekam na dalszy opis:) mam pytanko, czy teraz, w okresie latkacji, też zważyłaś sobie cycki? :D:D:D buźki kochana! nika - współczuję. niezapominajka - dzięmki za przypomnienie:) muszę kupić właśnie cukierki i wafle jakieś, czy biszkopty... bym zapomniała:)
×