Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

olus_d

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez olus_d

  1. blue - na pewno masz racje...wiem ze dzieki temu ze bylismy tak dlugo na odleglosc w samych rozjadach i dojazdach, jest mi teraz latwiej to przejsc, bo w sumie juz kiedys bylam bez niego sama...tylko wtedy moglam w kazdej chwili do niego napisac smsa, na gg i te dlugie rozmowy przez telefon...mialam swiadmosc ze jest tam gdzies ktos moj i czeka tak jak ja czekam...teraz jak juz jest w polsce na stale to boli ze wreszcie bedzie mial czas na spelnieie tych wszystich marzen ktore mielismy...niestety z inna... nie pojme tego jak mozna w tak krotkim czasie przestawic sie z uczuciami na druga osobe...mowic jej podobne slowna, robic podobne rzeczy i dotykac ja w podobny sposob co mnie...cakowicie pzestac myslec i zapomniec
  2. łacznie na odleglosc bylismy jakies 2i pol roku...ciagle podrozowalismy do siebie az on do polski ja raz do niego...mniej wiecej raz na poltora miesiaca sie widzielismy przez kilka dni...dalismy rade...w pazdzierniku wrocil juz na stale do kraju i bylo wszystko ok
  3. bylismy razem 5 lat w teraz 23 stycznia minalby rok od zareczyn...mieszkalismy lacznie za granica okolo 9 miesiecy...wszystko o sobie wiedzielismy...tak myslalam do czasu tej mega odmiany...kto by pomyslal ze w 3 dni mozna sie odkochac i na nowo zakochac
  4. dodam tez ze ta dziewczyna znala mnie i tego mojego narzeczonego wczesniej...wlasie jako dziewczna naszego przyjaciela...kilka razy jak sie poklocilam zmoim to on se do niej odzywal zeby sobie na mnie nagadac...bo ona zrozumiala, nie oceniala...byla przyjaciolka...widzialam ze bardzo szczerze to mowi, a i ona mi powiedziala ze miedzy nimi nic nie ma...pogodzilismy sie i on nie rozmawial z nia pol roku...nie mial nawet do niej numeru telefonu...w sylwestra pojechal do niej jak sam mowil jak do kolezanki i potem zaczeli spedzac mnostwo czasu ze soba i cos zaiskrzylo... pisalam do niej zeby sie usunela, ze my juz nie raz radzlismy sobie z wekszymi problemami...a ona napisala ze go nie zabiera ze to jego decyzja a on juz se w niej zakochal i jej tez on nie jest obojetny...terz zrozumal ze moze byc lepiej a nie ciagle jazdy jak u mnie i ze teraz on jest szcezslwy i ona go nie potrafilaby skrzywdzic...pokazala mu nasza wymiane smsow i on w nocy wydzwanal do mnie jk sie napil nabral odwag...opowiadal jaka to ona nie jest wspaniala i jak to on nie jest szczesliwy ze wszysto zrobi by ona nigdy przez niego nie byla smutna...ze sie wreszcie otworzyl i ie bedzie kryc tego co mu lezy na sercu...zawsze wszystko w sobe trzymal...nawet jak chcialam pomoc to mowil ze jest wszystko ok...jak se okazuje teraz jego rodzina ktora tez namawiala nas na slub...teraz byla po jego stronie zeby odpuscil mnie i byl stanowczy...njgorsze jest to ze strasznych klamstw naopowiadal na mnie do znajomych naszych wspolnych i w ch oczach wyszlam na totalna idiotke...jakby ne mogl tego zachowac dla siebie tylko meszac innych w to....wyszlo teraz na kogo moge liczyc...na nikogo...
×