hej. jestem w zwiazku od 2ch tygodni. bardzo zalezało mi na tym chlopaku ale on mnie olał a potem jednak nam wyszło, i było cudownie, wprawdzie wydaje mi sie ze on szybciej sie zaczal zakochiwac ale to było mile i czulam ze ja tez troszke moze wolniej ale sie zakochuje.
niestety wyjechalismy na wspolny weekend, mielismy sami pokoj, oczywiscie do niczego nie doszlo ale.. moze troszke, chodzi o to ze od polowy nocy mialam go juz dosc, dosc tego ze mnie przytulał, ze byl kolo mnie, nie chciałam tego.. (choc jeszcze pare godz temu strasznie go pragnelam) no i jak sie obudzilismy wgl nie mialam ochoty go całowac.. i tak przez caly dzien.. jak wieczorem wrocilismy to rozmawialismy dlugo i uznalismy ze wszytko stalo sie za szybko i byla po miedzy nami za duza bliskosc. tylko ze ja czuje sie jakby uczucie wygaslo.. chciałabym poczuci sie znowu tak jak 2dni temu ale czuje tez odraze do niego, a zarazem silna wiez z poprzednich tygodni... i kłoce sie sama ze soba. tak strasznie chciałabym zapomiec o tamtej nocy i zakochiwac sie w nim dalej.. tylko ze ja nie czuje jester chceci widzenia go, przytulania, całowania... :(
uznalismy ze zrobimy sobie przerwe,, tzn on nie bedzie nic pisal, nie bedziemy sie spotykac, rozmawiac, i zobaczymy czy ja zatesknie..
on wie wszysto.. wiec to zalezy tylko odemnie.. a ja tak bardzo chce by uczucie sie znow pojawilo! co ja mam zrobic.....? :(