Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Chyba nie

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Napiszę i ja sobie coś, a co tam, to publiczne forum ;) Wyobraź sobie Andro, że jesteś na ogromnym, naprawdę ogromnym tarasie, z widokiem na coś tam, nie ważne na co, ale Ciebie akurat ten widok interesuje i chcesz w spokoju go podziwiać. Obok Ciebie jest kilka zaprzyjaźnionych z Tobą osób. Rozmawiacie z sobą, podziwiacie ów widok, jak to starzy znajomi. Ten taras jest na tyle obszerny, że mimo, iż przebywa na nim naprawdę mnóstwo ludzi, nikt nie musi nikomu zasłaniać widoku, nikt nie musi nikogo przekrzykiwać, miejsca jest naprawdę dużo. Owszem, zdarza się, że ktoś stanie z boku, czasem coś powie albo i nie, czasem ten ktoś potrafi w przyjemny i interesujący sposób włączyć się do rozmowy, na tyle interesujący dla pozostałych z tej grupki, że aż się chce powiedzieć - zostań z nami ;) Bywa też i tak, że po słowie, kilku zdaniach, czasem po dłuższej ich wymianie, widać, że ci ludzie nie przypadli sobie do gustu i ten ktoś idzie sobie dalej. Normalne, naturalne, nikogo to nie dziwi. Ale bywa tez i tak, że znajdzie się ktoś taki, który uzna, że koniecznie musi tu z Tobą porozmawiać, i to w taki sposób, który tylko jemu pasuje, w żaden inny. O nie, nie krzyczy na Ciebie, nie używa brzydkich słów, niby jest bardzo kulturalny, ale co chwila wtrąca się do rozmowy, rozprasza Twoja uwage, jednym słowem - przeszkadza. Twierdzi, że ma do tego prawo - to publiczny taras. Co więcej, zaczyna spokojnym krokiem przechodzić tuż przed Toba. Nie dotyka Cię, broń Boże, ale cały czas jest w Twoim polu widzenia no i zasłania Ci ten widok ;) Chcesz zrobić zdjęcie, prosisz go - mógłby pan odejść na bok ? - nie, nie odejde, też mam prawo tu stanąć. No i powiada - szanuję przecież Ciebie, dlatego tu jestem. I włazi Ci w kadr :O Tracisz w końcu cierpliwość, może nawet powiesz w gniewie parę przykrych czy nieprzyjemnych słów - nic to nie da. Prócz jednego - teraz on ma na Ciebie haka. Powiedziałaś coś brzydkiego o nim ;) Zdenerwowana do granic postanawiasz iść sobie. Masz dość tego tarasu i takiego szanującego Cię nieznajomego. Odchodzisz. Za jakiś czas, może następnego dnia, przychodzisz znów na taras, ale w zupełnie inne, odległe miejsce. Czasem nawet zmieniasz ubranie, żeby ten natręt Cię nie rozpoznał, ale nic z tego. On jest czujny i przebiegły. Znajduje Cię i zabawa zaczyna się na nowo. Znów tracisz nerwy - każdy by stracił. A on ma coraz więcej haków na Ciebie i Twoich znajomych :O Drugim razem nie pojawił się sam, skłonił kogoś, by robił wraz z nim to samo. I cały czas grzecznie, bez podnoszenia głosu i używania brzydkich słów. Tobie w emocjach zdarza się przekląć, jemu nie. On cały czas czas jest opanowany, grzeczny kulturalny. On Cię szanuje. On tu jest z powodu szacunku dla, szacunku, jaki ma dla Ciebie. On tu jest z powodu szacunku. Co oczywiście nie przeszkadza mu, by cały czas o coś Ciebie oskarżać. Bo on pamięta i nigdy niczego Ci nie zapomni. Każde Twoje słowo, każde słowo Twoich znajomych ma zapisane. Ku pamięci i dla...późniejszego ich wykorzystania... Jego zachowanie przyciąga gapiów, którzy tylko czekają na takie okazje. A on ich zachęca, chodźcie tu wszyscy, przecież macie prawo tu być. No i gawiedź tłumnie się zlatuje, zaczynają go naśladować, robi się coraz tłoczniej. Już nie wiadomo, who is who i coraz bardziej nie wiadomo, o co i komu chodzi :O A tymczasem...a tym czasem to miejsce na tarasie, z którego wczoraj odeszłaś, zrobiło się całkiem puste. Och...ktoś tam zajrzał, ktoś coś powiedział, jakieś słowo, może ze dwa, ale jest pusto...jest pusto...:O I to jest mój opis tej pomarańczowej rewolucji...
  2. Chyba nie

    na dobry poczatek tego co i tak ma swoj koniec

    Z linami bywa różnie. Czasem potrafią się tak poplatać, że jedynym ratunkiem jest je odciąć i otworzyć spadochron zapasowy. Ale najpierw trzeba je odciąć. :) Na razie
  3. Chyba nie

    na dobry poczatek tego co i tak ma swoj koniec

    Wiewiórki w trawie zapiszczały, że Odtworzony miał widzenie. Ponoć zobaczył palec Szefa Wszystkich Szefów ;) Jeszcze jest w szoku. Ale kto go tam wie...i co on widuje Dzień dobry :)
×