Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Solldi

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Koj Fiu fiu Filatelistka, ale pojechałaś z tą poezją ;):) Przeleciałam szybciutko wasze wczorajszo-dzisiejsze wpisy i wpadłam na chwilunię dosłownię. Później poodnoszę się do poszczególnych postów, ale chyba najpierw spiszę na kartce, co i do kogo chę napisac, tyyyyyle tu tego... :) Wszystkimi swoimi kończynami podpisuję się pod pomysłem założenia prywatnego forum. I nie dlatego, że jakaś franca zaatakowała właśnie mnie, nie mnie pierwszą i pewnie nie ostatnią. Po prostu: im dłużej się znamy, tym więcej o sobie i swoim zyciu piszemy. Ja już nie chcę, żeby każdy, kto tylko chce, czytał o moich osobistych sprawach. Owszem, mogę o tym nie pisać, ale ja chcę pisać, tyle, że do określonego grona. Koniec mądrości, ale tak właśnie myślę. Podnoszę prośbę izi, kariny, wiwas i gryfno (pominęłam kogoś?) - zastanówmy się nad prywatnym forum.
  2. Joł po południu. Pogoda do bani, nici ze spaceru:( Ja normalnie jestem chora, gdy nie możemy choć raz dziennie wyjść na dwór (ewentualnie na pole, jak to mówi mój mąż:)) zwłaszcza, że od poniedziałku jesteśmy z malutką samiusieńkie. Jak dwa palce. No ale jutro wieczorem będzie już tatuś. A tatuś jest sobie w Kołobrzegu, w hotelu 4*, w pokoju z widokiem na morze. Buuuuuuuuuuuu, życie jest okrutne ;) filatelistka - dzięki za wyjaśnienia:) ja nie jestem oblatana w tych sprawach i przepisach, ale warto wiedzieć, więc poprawcie mnie, jeśli źle piszę. To zwolnienie nie jest dodatkowym, ale w ramach 60 dni przysługujących na opiekę nad dzieckiem do lat 14 w ciągu roku, tak? Ja do niedawna też zostawiałam małą na łóżku dosłownie na długość trasy pokój-kuchnia, ale od kiedy stała się bardziej mobilna:)a ja muszę wyjść na tę chwilę - obkładam ją poduchami. Licho nie śpi;) dobrze, że twój mały nie zaczaił, że zleciał:) gryfno - dzięki za instruktaż w sprawie kaszek:) co do wózka, nie zauważyłabyś nawet, że widzę w nim Tymona;)trzecie oko hehe:) Kurde, u mnie nie ma prawie żadnego wyboru w słoiczkach. Kilka smaków, o te z glutenem naprawdę ciężko. Tych kaszek w kartoniku nie widziałam jeszcze na oczy, ale jak będę w jakimś lepiej zaopatrzonym sklepie to rzecz jasna luknę i nabędę :) jak małej nie przypasi to ja też jestem wielkim amatorem jej jedzonka:) Ja kaszkę podaję w butelce, bo na 180 ml dosypuję jej ok. 4 miarek, więc konsystencja jest wodnista. Nie używałam jeszcze smoczka z tt z wiatraczkiem, choć leży i czeka w szafce z dobre 2 miesiące. Jedziemy na tym mojej własnej roboty ;) Zupki i deserki oczywiście Martyna wcina łychą. kirsten - ja wszystko co mała pije, podaję z butelek tomee t. Mam dwie 260 ml i jedną 150 ml do soczków i herbatek. Dziewczyny, używacie podgrzewaczy do butelek i sloiczków, czy może jedziecie z mikrofalą? Ja mam podgrzewacz tt, bo podobno do innego te butelki się nie mieszczą (nie wiem, ale tak mówiła pani sklepowa), zepsuł nam się jeden i w ramach gwarancji dali nawet nowszy model, ale gdy na niego czekaliśmy to używałam kuchenki mikrofalowej i chyba ta opcja nawet bardziej mi pasuje. Jak wy podgrzewacie papu? Kurde, 11 listopada jedziemy do teściow. Cyram się nieco, bo to pierwsza tak poważna podróż Martyny. Najdalej jeździła do moich rodziców, 140 km, a do teściów mamy ponad 600 :/ I nie wiem jak to zrobić, czy jechać na noc, bo jest większe prawdopodobieństwo, że bobo prześpi całą drogę, czy za dnia. W nocy trochę się boję, różnie bywa, samochód to tylko rzecz i jak coś tfu tfu tfu się spindoli, to co w zimną noc z malutkim dzieckiem w ciemnym lesie...:( Z kolei w dzień walnie pewnie swoje dwie tradycyjne półgodzinne drzemki, a ja będę robiła z siebie pajaca, żeby urozmaicić jej resztę czasu... No i w dzień można wyjść z nią, odpocząć, rozprostować plecki... Tak źle i tak niedobrze. Może któraś z was jechała w taką długą trasę z dzieciaczkiem, podpowiedzcie plissssss... Trzymajta się w ten paskudny, wietrzny i mokry dzień. Przynajmniej u mnie tak jest wrrrrrrrrrr... Aaaaaa!!! Nie wiem, czy bawicie się w te klocki, ale ja chyba zacznę. Czasem w marketach są jakieś loterie, że kupuje się za jakąś kwotę i dają zdrapki, jakieś kupony i takie tam. Ostatnio w inter marche były jakieś zdrapywanki, ja mam tego pełen portfel, oczywiście niezdrapanych i przeterminowanych, ale dowiedziałam się wczoraj, że znajoma wygrała w naszym interku laptopa, a po tygodniu pralkę automatyczną. Zatem będę zdrapywała:) Teraz jest jakiś konkurs i do wygrania auto. Na pewno czeka właśnie na mnie buhahahaaha. No to PA.
  3. Filatelistka napisz proszę, o co chodzi z tym zwolnieniem? Wystawiła je poradnia rehabilitacyjna, czy pediatra? To jest zwolnienie na zasadzie opieki na dziecko, czy jak?
  4. Hej z rana :) majowka10 - dzięki za opis twoich ćwiczeń:) gapa ze mnie, bo zapomniałam ci napisać, że ćwiczymy też na piłce. Mamy taką rehabilitacyjną, która i mnie chyba udźwignie;), także bez strachu możemy się kulać. Poza tym bujamy małą w kocu - na zasadzie hamaka. Moja córa, jak tylko została "uwolniona" z rożka, w którym kładłam ją jak chciałam, nienawidzi leżenia na boczkach. Nie i już!! śpi zawsze na pleckach, z główką skierowaną na lewo lub prawo, a w wózku na wprost:) taką ma zasadę hehe;) To co piszesz po raz kolejny potwierdza zasadę, że każde dziecko jest indywidualnością i rozwija się po swojemu. Twoja mała nie przekręca się za bardzo na boczki, ale zaczyna raczkować do tyłu. No widzisz:) Martyna za to przewraca się na brzuch, preferuje obrót przez prawe ramię, ale z powrotem na plecy jest już problem. Udaje się jej czasem, ale najczęściej wzywa pomocy. Od około 3 tygodni podnosi się do siadania, ale usiedzi tylko oparta i obłożona poduszkami, bo inacej BACH!:) Jak już zauważyłam w przypadku innych umiejętności, nadejdzie pewnie dzień, gdy nagle usiądzie sztywno i tak już zostanie. I tak to już jest z tymi naszymi brzdącami :) tosiamama - to wcale nie jest głupie pytanie. Ja daję kaszkę z butelki, na noc. Do 180 ml gotowego mleka dosypuję ok. 4 miarki kaszki ryżowej z bobovity. Gryfno pisze o jakiejś kaszce z biszkoptami, ciekawe co do za cudo, bo brzmi mniamuśnie:) izi - tak trzymać, cały czas kibicuję :* agnes - no co tam z tą robotą, nie wiem, czy już puścić kciuki ;) kirsten, zola - uspokoiłyście mnie, nie jestem jednak sama ze swym wózkowym zboczeniem hehe;) gryfno - głąb kapuściany znalazłam dziś na półce w kuchni słoiczek z bobovity z mięskiem i kaszką pszenną i jest na nim napisane, że zawiera gluten. Zatem wnioskuję, że wszystko co ma w składzie kaszkę - ma gluten. Jo?? Ufff, jakie to skomplikowane ;) Dziewczyny podające obiadki - czy codziennie podajecie danie z mięskiem, czy przeplatacie tymi bez niego? Ja daję tylko mięsne. Pytam, bo gdzieś wyczytałam, że mięsko podawać 1-2 w tygodniu, ale z drugiej strony ile go jest w słoiczku... 8% Na teraz tyle. Jak wpadnie mi coś do głowy to napiszę. paaaa...
  5. Cześć:) olcia dzięki wielkie za książkę. Trochę poczytałam i muszę przyznać, że całkiem mądre rzeczy tam piszą:) gryfno już kiedyś pisałaś o tej kaszce z biszkoptami. Kilka razy szukałam, ale w żadnym naszym sklepie nie znalazłam. Z jakiej to firmy i w jakiej formie? Słoiczek, czy do rozmerdania z mlekiem/wodą?? I poproszę cię jeszcze o szczegóły odnośnie słoiczków z glutenem, bo dziś udało mi się znaleźć w tesco jeden jedyny ostatni egzemplarz jabłuszek z kaszką manną. O to loto?? Zakupiłam dziś błyskawiczną kaszę mannę, więc ruszamy z glutenem:) majowka10 moja córcia poza tym napięciem układała się w literę c. Już na szczęście jest wyprostowana. Co do rączek, dalej sobie ćwiczymy, bo ona traktuje to jak zabawę i po prostu weszło nam to w nawyk. Może nie tak regularnie jak kiedyś, ale ćwiczymy. Robimy sobie ćwiczenia takie jak na lekcjach w-f podczas rozgrzewki:) na przemian podnoszę rączki do góry i na dół, rozkładam na boki mała przypomina wtedy krzyż i krzyżuję na niej rączki tak, jakby chciała się sama jak najciaśniej objąć. Masuję też barki i zataczam nimi kółeczka, również na przemian, albo delikatnie uciskam barki tak, że raz jeden jest wyżej, raz niżej. W miarę obrazowo?;) Jest jeszcze jedno fajne, ale trudno mi będzie opisać. Łapię rączkę w ten sposób, że usztywniam bark i łokieć, ręka jest prostopadła do podłogi, otwieram dłoń i swoją dłonią delikatnie ją przyciskam sprężynuję. Ja zawsze gadam do Martyny i robiąc to ćwiczenie mówię, że teraz wiercimy dziurę do piwnicy:)bo tak to właśnie wygląda. Bezpośrednio po tym wierceniu układam rączkę tak jak do mostka i delikatnie uciskam na łokieć, raz w stronę dłoni, raz w kierunku łopatki. Oczywiście każde ćwiczonko tyle samo razy na każdą rękę. No i stare jak świat „gotowała sroczka kaszkę:), dmuchanie na dłonie, dotykanie ich różnymi strukturami: folią, ostrą gąbką, papierem, nawet jej szczotką do włosków, czymkolwiek byle otwierać dłonie Mam nadzieję, że jestem choć trochę zrozumiała :)Moja pyzia też zaciska piąstki w chwili nerwów, strachu, podjarania Coraz mniej, ale jeszcze Nasza pediatra nie widziała problemu, mówiła, że to jest normalne i minie z czasem. Hmmm A ty jakie ćwiczenia wykonujesz? Co do wypijanych napojów to moja pyzia pije między 200 a 300 ml. Podaję jej herbatki, soczki rzadziej. W nocy zawsze musi machnąć kilka łyków wody, gdy się wierci, ale myślę, że podążając za książkowymi radami, wkrótce to wyeliminujemy. Jeśli chodzi o spacerówę, od paru dni jej używamy. Mam wrażenie, że z gondolą wózek był lżejszy, ale również mam ten komfort mieszkania na parterze (jedyny plus parteru, jak dla mnie) i nie muszę tachać go po schodach. Póki co, nie planuję zakupu innej spacerówki. Dziewczyny zauważyłyście coś takiego, że idąc z wózkiem ulicą i mijając inne mamy z wózkami macie nieodpartą ochotę zaglądania do tychże wózków?:) Mnie normalnie nieraz tak kusi, że nie wiem, ale głupio mi tak się odwracać i patrzeć. Często to robię, mam taki swój opatentowany sposób, aby nie wyjść na wścibską babę hehe;) Muszę kontrolować, jak ubrane są inne dzieci, ale nie chodzi mi o same ubranka, a raczej o ich rodzaj w odniesieniu do pogody, czy mają kocyki, czy zakryte są tą płachtą od wózka. Teraz, po zakupie dwóch czap zimowych dla Martyny, zaglądam właśnie w celu obczajki dzidziowych nakryć głowy i obecności rękawiczek :) Ot taki mój gwóźdź w głowie ;) nie jedyny Mała drzemie, ja jakaś zamulona, zmarzłam na spacerze, u nas dziś typowa dupowata, mglista jesień :) brrrrrrrrr nie lubię tak Do piątku same, nasz tato na wyjeździe. Piszta piszta. Paaa
  6. Hej :) Uuuuuuuuuuuuuu, parę dni człowiek nie zagląda i co? Jakieś niezłe akcje buhahahaha. Mnie to po prostu śmieszy. Powtórzę to, co już tysiąc razy było napisane: zastanawia mnie po co niektórzy tu włażą i jęczą... Nie dajmy się prowokować zakompleksionym i tchórzliwym fankom naszego topiku:) No tak, muszą go uwielbić, bo po co tu zaglądają? Witajcie nowe forumowiczki :) Hmmm... co to ja chciałam... W piątek powitaliśmy drugiego zęba. W związku z powyższym ciągniemy już smoka 6-18 m-cy. Ile teraz trzeba czekać na następny wysyp? Tak pi razy drzwi? Moje dziecię jakoś zniosło zmianę czasu, wczoraj dociągnęła do 18.50, a zawsze kąpałam ją o 19.30. Cieszę się, bo teraz będę ją myła o 19tej i spanko. Skrócę jej dzień o pół godziny, bo bez znaczenia, czy zasypia o 19tej, czy o 21wszej to i tak budzi się po 6tej, a ja będę miała ciut dłuższy wieczór;) Piszecie tyle o tej książce, ja też chcę. Martyna niby śpi całą noc, ale wierci się i szamoce, gdy wypadnie jej smok, no i muszę zawsze podać jej 2-3 łyki wody, aby spała dalej. A wy piszecie, że tego też można oduczyć, więc może zmierzę się z tym :)Gdyby któraś laluchna była tak miła, to poproszę: marrtab@wp.pl Z góry dziękuję:* pije trampki tak, chodziło mi o tę promocję, ale dla mnie już nie starczyło pampków:( karina u nas akcja zęby objawiła się tym, że mała miała mniejszy apetyt, śliniła się na potęgę i dosłownie wszystko wkładała do buźki. Nie miała ani gorączki, ani biegunki, no i w końcu przebiły się białe kreski agnes ja też nie zmieniam pieluszki w nocy. Przyznam się, że po dzisiejszej nocy od 19tej do 6.30 pampek był ciężki jak jeszcze nigdy, ale nie widzę logiki w świadomym rozbudzaniu przesypiającego noc brzdąca:) dupcia nigdy jeszcze nie była odparzona, więc się nie martwię. Fajnie ci, że masz w odwodzie mamę i siorę, zawsze to nieoceniona pomoc i świadomość, że ktoś jest „pod ręką w razie czego. Ja to nie raz muszę się nagimnastykować, żeby wyskoczyć do pracy, czy gdzies tam, gdy jest taka potrzeba, nie mam kompletnie z kim zostawiać małej. majowka10 u mojej córci też stwierdzono lekkie napięcie w barkach. Poszłam z nią do neurologa, bo dziwne wydawało mi się to, że ma zaciśnięte piąstki i spięte ramionka, np. ciężko było ubrać jej bluzeczkę, czy w kąpieli wyprostować rączki i odciągnąć je od tułowia. Zalecono ćwiczenia, jak będziesz chciała to napiszę ci więcej szczegółów. Nigdy nie chodziłam z nią do żadnej poradni rehabilitacyjnej, byliśmy na kilku prywatnych zajęciach z rehabilitantką. Po miesiącu ćwiczeń była ogromna poprawa. Gdy pojadę na 11 listopada do rodziców to pójdziemy na kontrolę, bo daaaaawno już nie byliśmy. Szczerze przyznam, że na początku byłam bardzo wystraszona, ale teraz trochę zluzowałam. Prawda jest taka, że gdybym trafiła na lekarza, który nie widziałby problemu to pewnie sama bym go nie widziała. Podobno obecnie panuje moda na napięcia mięśniowe i różne takie Nie wiem sama, jak już kiedyś pisałam, póki moja mała toleruje te nasze wygibasy bo to w formie zabawy będę z nią ćwiczyła. A ucisków vojty już nie robię, sama odpuściłam, zobaczymy, co powie rehabilitantka:/ Dziewczyny, nie kumam, jak to jest z wprowadzaniem tego glutenu u dzieci od początku karmionych sztucznie?? Już czas? Jeszcze jedno. Ile wasze dzieci wypijają napojów innych niż mleczne w ciągu dnia? Mam na myśli herbatki, soczki, wodę. Moja jak się dorwie do swojej ulubionej herbatki malinowej to wyciągnie tyle ile się da. To chyba tyle. Czekam na książkę od jakiejś miłej laluchny ;)) Paaaa
  7. Joł po raz drugi Wobec powyższgo śmigam jutro po smoczek dla bardziej dorosłych niemowlaków;) w końcu ma się tego zęba, zaraz pewnie wykiełkuje następny, więc trzeba dbać o zgryz :) Co do tego usg bioderek to nie wiem sama. Pierwsze było ok. Może powinnam podreptać do pediatry, ale na samą myśl o tej naszej przychodni i przemiłych paniach rejestratorkach robi mi się niemiło:( bo pewnie bez skierowania nie da rady Agnes - śmigaj zatem do tesco, bo tam od dzisiaj jest jeszcze lepsza promocja:) nie żebym w wolnym czasie była łowczynią przecen i wyprzedaży;) byłam dziś w tesco, więc wiem. Sama chyba pojadę jutro po zapas. Używamy co prawda 3, ale to już chyba nie za długo, więc będzie jak znalazł. Pampersy nie jajka, nie będą śmierdziały jak trochę poleżą :) Gryfno - niech se zabezpieczą;) znając moje życiowe szczęście, radość z szybkiego netu nie potrwa pewnie za długo;) Kojo - przykleili już tę wielką głowę i ręce? Bo tydzień temu stała jeszcze obok hahaha:) Rozumiem, że byłaś w świebodzinie? Dagus - mój bratanek też pił nutramigen. Nie pamiętam, czy jakoś szczególnie rodzice go do tego przekonywali, ale baaaardzo mu to mleko smakowało. Mnie też:) Izi niezła jest, co nie?;)) Tak trzymać!! Sija tumoroł, chyba, że moja piracka działalność się skończy ;)
  8. Joł Dziewczęta, myślicie już o wymianie smoczków na większe? Chodzi mi o dydusie-cumelki-uspokajacze, jak zwał tak zwał:) Moja mała zasysa Nuka 0-6 m-cy, podejrzewam, że wszystkie firmy mają takie same przedziały wiekowe, ale pewności nie mam. Martysia bierze smoczka tylko do zaśnięcia, w pozycji pionowej nie umie utrzymać go w buzi. Chyba dobrze, może nie będzie później problemów z odzwyczajaniem... Kiedy wybieracie się i czy w ogóle wybieracie się na drugie USG bioderek? Zapomniałam zapytać na ostatnim szczepieniu, bo nasza pediatra też przyjmuje w biegu i gdyby wygodnie było pisać na stojąco to pewnie nie miałaby czasu usiąść za swoim biureczkiem:) sama z siebie też jeszcze nic nigdy nie powiedziała:) no ale widzę, że nie tylko ja tak mam:) Mam w ogóle nadzieję, że uda mi się wysłać tego posta, bo przyznam się wam w tajemnicy, że żeruję na niezabezpieczonym necie któregoś z sąsiadów:p No co, mój śmiga tak szybko, że zdążam kawę sobie przyrządzić, a strona jeszcze w trakcie otwierania... MASAKRA, a ten po sąsiedzku raz jest, raz nie ma, więc jestem zdana na łaskę i nie-łaskę :) Jeśli mogę polecić jakiś środek na ząbkowanie, to u nas sprawdza się Dentinox. Lecę pobawić się z moją pyziunią, paaaaa :*
  9. Cześć dziewczęta:) Dawno tu nie zaglądałam i mam spore zaległości w czytaniu, ale dzisiaj na pewno je nadrobię. Teraz tylko zadam dwa pytanka. 1. Jak to jest z tymi dwoma dniami opieki, które przysługują w roku kalendarzowym na dziecko? Mogę rano zadzwonić do roboty i powiedzieć, że nie przyjdę, bo np. mała ma gorączkę? Ja rozumiem, że to jest tak jak z tymi 4 dniami uropu na żądanie, a może jestem w błędzie, więc napiszcie jak to jest. No i jeśli jest tak jak myślę, to czy za ten rok należą nam się te 2 dni? 2. Ta sprawa mnie bezpośrednio nie dotyczy, ale lubię wiedzieć:) Zaświadczenie do roboty, że jestem matką karmiącą i chcę pracować godzinę krócej wystawia pediatra. To zaświadczenie jest na jakiś określony termin, czy np. co miesiąc naginam do lekarza po kolejne? Jak długo można korzystać z tego przywileju? Nie karmiłam, ale może sobie chociaż pokorzystam ;) Może była już o tym mowa na forum, jak tak to sorrrry, a jak nie to będę wdzięczna za info :* Później nadrobię czytanie, skrobnę coś więcej no i oczywiście się pochwalę. Do zaś. PA.
  10. Hej:) A co tu taka cisza? Zapewne przejęłyście się ostatnim oranżowym wpisem buhahaha :):):) Tease - moja mała też ma katarek i szczerze powiem, że nie chciałabym iść z nią do lekarza. No jeśli będzie to trwało za długo - odpukać - to pójdę, ale uważam, że na razie nie ma takiej potrzeby. Wpuszczam jej do noska wodę morską i wyciągam glutki fridą. Oczywiście jest bardzo szczęśliwa, gdy zbliżam się z aparaturą;)Poza tym stosuję Nasivin Soft. Jedno co mnie trochę niepokoi to to, że Martyśka od paru dni robi więcej kup i maja one zielony kolor. Łączę ten fakt z obecnością kataru. Zaraz pewnie odezwie się jakiś pomarańczowy ekspert;), że bagatelizuję i olewam:) Mała caly czas ma apetyt, dobry humor, nie ma gorączki, więc chodzimy na spacery i kurujemy się same. Zawsze mam jakieś wizje, że jak pójdę do lekarza z jakąś, załóżmy, drobnostką to mogę przywlec coś o wiele gorszego:( Dziewczyny - czy u was w przychodniach podział na poradnię dla dzieci zdrowych i dzieci chorych to taka sama fikcja jak u nas? Oddzielone są szklaną ścianą, po obu jej stronach są krzesełka dla czekających w kolejce, a te drzwi są albo ciągle uchylone, albo non stop ktoś przez nie przełazi. I co, zarazki się nie rozprzestrzeniają? Pic na wodę fotomontaż. Nie wiem, czy pamiętacie, ale kiedyś pisałam o córeczce znajomych, która urodziła się z bardzo poważną chorobą płuc i sepsą. Mała ma bardzo słabą odporność i musi dostać jakąś specjalną szczepionkę. Nie będę wdawała się w szczegóły, bo ich nie znam, wiem tyle, że to jest szczepionka podzielona na 5 dawek i łączny koszt wynosi ponad 37tys. polskich złotych. Nieźle, co? Dodam informację oczywistą, że NFZ nie dołoży ani grosza. Piszcie coś kobiety, bo pusto tu jakoś:)
  11. Hej:) Filatelistka nie dogadałyśmy się:) Nigdy jeszcze nie ćwiczyłam z malutką 40 minut i nie zamierzam. Tyle czasu trwają nasze spotkania z rehabilitantką, a dlatego aż tak długo, bo spotykamy się z nią, gdy jesteśmy u rodziców, a to zdarza się raz na 4-5 tygodni. Ona sama ćwiczy z Martynką dosłownie paręnaście minut, vojta zajmuje 2 minuty, a resztę czasu poświęca na omawianie i pokazywanie ćwiczeń-zabaw, jakie mamy robić w domu. Gdy mała wnerwiona już śpi na podłodze:) to babeczka pokazuje na takiej specjalnej lali. Chodzi o to, że bywamy tam rzadko i chcemy maksymalnie wykorzystać ten czas. No i w końcu płacimy za coś 60 zyli:). A w domu z czasem ćwiczeń bywa różnie, wszystko zależy od Martyny i jej nastrojenia. Bywa, że nie ćwiczymy wcale, bo mała nie ma ochoty, czasem ochoty nie mam ja, ale przeważnie dwa razy dziennie fikamy na podłodze;) Ale jedno co wam powiem to to, że nigdy w życiu bym nie pomyślała, że z takim małym „lejącym człowiekiem można robić takie wygiby. Teraz mała jest już w miarę stabilna i sztywna, ale gdy zaczynaliśmy ćwiczenia, miała 2,5 miesiąca. Bałam się, co by jej nie uszkodzić, coś jak z pierwszą kąpielą, ale teraz idzie nam chyba dobrze. Najważniejsze, że są efekty i wszystkim rehabilitującym mamom tego życzę. Skorzystałam z podpowiedzi którejś z was i zakupiłam wczoraj dwa komplety mega kolorowych puzzli i teraz nasze wygibasy są jeszcze przyjemniejsze. Nie muszę już co chwilę odklejać z języka Martynki jakichś włosów i paprochów z koca hehe:)dosłownie Selkunia co do tych ćwiczeń to nie jest tak, że bardzo się do nich wyrywam:) ja po prostu muszę, bo maj niedługo, a nie mogę dostać pały z wfu. A w ogóle to u mnie w jednostce codziennie o 7 rano biegamy 3 kilometry. Niby nie dużo, ale po takiej długiej przerwie i mojej nienawiści do biegania:/ zawsze lubiłam i „sukcesy odnosiłam na 60 i 100m:) Dystanse powyżej 600 m nie dla mnie. kojo - nam neurolog i rehabilitantka też powiedzieli, że najczęściej to wszystko mija z czasem i dzieciaczki rozwijają się prawidłowo. Widzę po sobie, że też już trochę zluzowałam. Moja mama i sporo znajomych, z którymi na ten temat rozmawiam, twierdzą, że namnożyło się specjalistów i każdy musi z czegoś żyć:), a wszystko z czasem się wyprostuje. Uważam, że coś w tym jest, ale póki te ćwiczonka i zabawy podobają się małej i mnie nie sprawiają żadnego kłopotu, będę je wykonywała. A nie może być innej opcji, nasze dzieciaczki będą rozwijały się tak jak powinny, bo my matki robimy dla nich to co uważamy za najlepsze:) Kiedy w końcu dojedziesz do tego mojego M., z zielonogóskim winem, rzecz jasna:) agnes - żebyś jeszcze nie miała mnie dość, gdy już w końcu będę w Pniu hahaha;) gryfno podzielam twoje zdanie w 100%. Zawsze mówiliśmy, że na dziecko zdecydujemy się, gdy już będziemy mieszkali razem. Ale tak naprawdę nie wiemy, czy kiedykolwiek to nastąpi, więc wypadłoby urodzić na emeryturze hehe. Córcia sprawiła, że jest jeszcze lepiej, inaczej, pełniej i nie przeraża mnie już to, że bywają tygodnie, że mąż ze względu na pracę nie może do nas dotrzeć i jesteśmy tylko ze sobą, ja i ona, ona i ja. Teraz są razem na spacerku, ja zrobiłam pranie, przepięknie wywiesiłam ja na balkonie:) (pewnie wywołałam oburzenie wielu sąsiadek, że w niedzielę pranie na balkonie, ale takiego słonecznego weekendu mogę już w tym roku nie uświadczyć). No i siedzę sobie, obiad przygotowany i już bym chciała poturlać się z moja małą piszczałką po naszych pięknych kolorowych puzzlach;) i wycałować jej oślinioną buźkę. Och, nie sądziłam nigdy, ze macierzyństwo jest takie faaaaajne, nawet jeśli nie wszystko układa się tak, jakbyśmy chcieli. To takie moje niedzielne przemyślenia, ale to gryfno mnie sprowokowała ;) Dziewczyny co wasi pediatrzy przepisują maluszkom na katar? Typowe wodniste, białe smarki z nosa. Chodzi mi o konkretną nazwę kropli albo czegoś tam. Tyle. Idę wypatrywać mojego szczęścia spacerującego gdzieś pod oknami:) Miłej niedzieli dziewczęta, pa.
  12. Heloł lejdis :) Ależ się zdenerwowałam!!!! Około godziny 16 napisałam pięknego, dłuuuuugiego i wyczerpującego wszystkie poruszone ostatnio kwestie posta i ch*j go strzelił:( teraz, gdy złość już minęła, spróbuję sklecić coś nowego. agnes i gryfno - w poniedziałek o godzinie 14 ważyły się moje losy;) kiedyś pisałam, że jestem żołnierzem i żyjemy z mężem "w rozłące". Byłam na rozmowie w jednostce mężusia i zanosi się na to, że podejmę kolejną już próbę przeniesienia się. Kolejną, bo próbowałam 3 razy i dupa:( Siedzą mądre głowy w warszawce i decydują o losach szaraczków takich jak ja. Żeby nie było, nie mam nic do warszawiaków:) może w końcu tym razem się uda... Jedno co do tej pory dobre to to, że wlazłam bez większych problemów w mundur wyjściowy, który musiałam przyodziać na tę rozmowę:) a szyty był w 2007, więc nie jest tak źle. Z niepokojem myślę o wiosennym egzaminie z wuefu, który corocznie muszę zdawać brrrrrrr... Ale ćwiczę już ręce, podnoszę małą ponad swoją głowę, co by pompki bez problemu machnąć. Korzyści mamy obie, ja opisane wyżej, a mała radochę, aż piszczy:) Jednak jadąc przez Poznań około godziny 16tej miałam małe zawahanie, te korki to jakaś masakra. Ja w swoim urokliwym M. trasę praca-dom pokonuję wolnym krokiem w 8 minut, no ale cóż, urok dużych miast... I tak chcę tam być. Piszecie o tych bezdechach, zakrztuszeniach. U nas na szczęście do tej pory ok, ale wiem, że będę miała obsesję na punkcie małych rzeczy, któe mogą wylądowac w dziecięcej buzi. Otóż, gdy miałam ok. 5 lat, połknęłam monetę. To była chwila. Brak tchu, siniałam, a przy próbach oddychania ta moneta przechylała się, czy obracała jakoś, że co któryś raz udawało mi się nabierać powietrza. Walenie w plecy nie popmagało, tata dzwonił po pogotowie, a mama z sąsiadką chwyciły mnie każda za jedną nogę i potrząsały głową w dół. Opis komiczny, ale wtedy nie było wesoło. Pieniążek wyleciał, wszyscy byli osrani ze strachu, a ja do dziś pamiętam to wydarzenie jak żadne inne. Każdy moment całej akcji, sekunda po sekundzie, pamiętam nawet jak tata mówił przez telefon, żeby już nie jechali, bo wyleciało. Jestem chora jak widzę, gdy dzieciaki bawią się jakimiś pierdółkami. Mój bratanek bawił się kiedyś maskotką. Mały gżdyl, jak każdy bzyk brał zabawkę do buzi. Zauważyłyśmy z mamą, że maskotka nie ma jednego oka. A miała takie podłużne, plastikowe, przyklejane. Po jakimś czasie mama opróżniała zawartość nocnika, patrzy, a w kupie oko. Zjadł mały i wysrał. Jak pomyślę, że to oko mogło mu jakoś stanąć w tych małych przewodzikach w poprzek.... Brrrr, żeby wszystkiego dopilnować.... Tak to już jest, każdy ma jakieś małe lub większe problemy. Jak nie przeziębienia, napięcia mięśni, asymetrie, dysplazje, gorączki, vojty srojty, frejki srejki to znowu bezdechy, wysypki i dużo dużo poważniejsze rzeczy.... Życie i grunt, żeby się nie poddawać. Ja jestem dumna ze swojej córci, ale jeszcze bardziej z siebie, gdyż mała zjadła z apetytem zupkę maminej roboty:) Toż to sukces zważając na moje kulinarne zacięcie hehe;) Martynia w końcu oficjalnie przewraca się na brzuch, ale tylko przez prawe ramię. nad lewym pracujemy :) ostatnio spodobało się jej piszczenie i kwiczy, aż w uszach dziwnie sie robi, no ale co ją to obchodzi, piszczy sobie dalej:) Tyle. Słodkich snów. PA.
  13. Dzięki filatelistka:) Nie wiem, czy robimy to samo ćwiczenie vojty, ale ja naciskam kciukiem tak jak ty, między żebrami ok. 2 cm pod sutkiem, a resztą palców dociążam drugi bok, aby mała leżała jakby przyklejona pleckami do podłogi. 3xdziennie po minutę na każdą stronę. Mała macha wtedy rączkami i nóżkami i otwiera piąstki. U nas chodzi właśnie o rączki. Napisz mi proszę co jeszcze robicie, aby uporać się z asymetrią. Tak pytam, bo tam, gdzie mieszkam nie ma żadnego rehabilitanta i chodzę do pewnej pani, gdy jestem u rodziców, a to nie zdarza się za często. Ta kobieta powiedziała, że nie muszę pojawiać się częściej niż raz na 4-5 tyg. i myślę, że jest uczciwa, bo za jedną wizytę 40-50minut płacę 60 zł, a więc mogłaby mnie naciągać, gdyby chciała. Jak będziesz miała chwilę, skrobnij proszę jakie ćwiczonka robicie na "wyprostowanie". Dzięki i pozdrawiam:)
  14. Ja tylko na chwilę, więcej napiszę jutro. Filatelistka - czy mogłabyś napisać jakie ćwiczenia wykonujesz na asymetrię? Ja też walczę z tym u mojej małej, jest już duuuużo lepiej, ale chciałabym wiedzieć jak inne mamy to robią. Już kiedyś pisała mi o tym gryfno. Moja córcia też ma wzmożone napięcie, ale w rączkach. Zaciska piąstki i również leżąc na brzuszku nie podpiera się na prostych paluszkach. Stosuję vojtę, 3xdziennie po minucie na każdą strone ciałka, ale ty pewnie uciskasz inne punkty na nóżki. Pozdrawiam, życzę cierpliwości i wytrwałości :)
  15. mamojulci - napisz jeszcze, że urodziłaś o godzinie 4.50 :) Ja też urodziłam 20 maja, a moja mała miała również 3000/53 :) A jakie parametry ma teraz Julcia? U nas we wtorek było 6440/68
×