Cześć dziewczyny, dziś mija termin i nic, byłam na KTG i z dzidzią wszystko ok. Niby wszystko ok ale nie ucieszyłam się zbytnio bo moja położna wraca dopiero jutro z urlopu a do poniedziałku nie przyjmują na odział załadowany do ostatniego łóżka. Tłumacze wiec synkowi ze musi poczekać. Niestety ze spacerów nici, sprzątać tez już nie będę a picie liści malin odstawiłam. Co tu zrobić by za wcześnie nie urodzić? Pewnie nic bo jak się zacznie to nie powstrzymam a tak się modliłam by sie już urodził bo czekanie jest okropne i nie do zniesienia. Ta opuchlizna, te nieprzespane noce. Zresztą same wiecie :) Pozdrowionka