Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

magdusia1313

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez magdusia1313

  1. Oaniao myślisz,że nie rozmawiałam ...mówiłam,że teraz jest fajnie,ale jak zmieni jej się figura -przytyje lub schudnie to taki tatuaż nie będzie juz taki super,że jak będzie miała 60 lat to głupio jej się będzie przed lekarzem rozebrać...niby przyznała mi rację,obiecała że już nie zrobi ...a tu masz :( Tak jak pisałam,ani prośbą,ani groźbą...nic nie pomaga
  2. Oleńka już skończyła 4 mies:) i rośnie jak na drożdżach już waży 8kg i mierzy 73 cm.....już myslałam ją na jakąś dietę dać...ale teraz już tak nie leży przy cycu jak kiedyś,więc może zaczyna sobie regulować :)Generalnie jest pogodna i bardzo grzeczna tylko jak ją brzuszek boli to płakusia.Super sobie widzę dajesz radę,mój mąż też późno wraca...taki to już los,ale mam u siebie mamę tzn teraz nie mam,bo wyjechała w sobotę do siebie,ale niebawem wróci :)
  3. Ale się usmiałam słuchajcie ja tu sobie do Was piszę,a moja kluseczka samiusia przewróciła się z pleców na brzuszek:) Leży sobie w kojcu i kombinuje...teraz się turla z brzucha na plecy i z pleców na brzuch :))i jak się cieszy :))
  4. Moni Kochana jak możesz tak pisać,bardzo byłam ciekawa co u Ciebie :) Super,że jesteś :) Wiesz ja mało zaglądałam na forum,bo ciągle coś....teraz mam nieco więcej czasu,bo mała już nie leży godzinami przy cycu :) Napwmo dziewczyny przyjmą Cię do swojego grona na prywatnym forum,mnie niezbyt podobał się ten pomysł ...bo w sumie każda z nas była kiedyś nowa,a poza tym żal by mi było jakby to forum się skończyło...tyle naszych wpisów,emocji,trosk... nie mogłam pozwolić,żeby tak poprostu to zostawić. Miałyśmy odchudzać się wg diety mojej mamy,a Ty przepadłaś:) Załowałam,że nie mam Twojego numeru telefonu,bo byłam strasznie ciekawa co u Ciebie...a Ty piszesz że nie miałaś komu opowiedzieć :(:(:(O Ty niedobra!! A jak maleństwo się chowa??
  5. no co..;) wszystkiego trzeba próbować:) Olcia dziś całkiem nie w sosie,marudzi od samego rana.Nie wiem czy nie boli jej brzuś,bo obudziła się z takim płaczem....Jak mielismy w weekend gości to była pokazowa ... grzeczniusia jak aniołeczek :) w ogóle nie płakała,zasypiała w 3 sekundy,wzorowe dziecko:) A od wczoraj dziecko się popsuło:O
  6. Żeby tylko pomógł... Może i na córkę znajdzie sposób;):))
  7. Dziewczyny!!!Znalazłam zoopsychologa :)):)) Zadzwoniłam,ale teraz nie mógł rozmawiać i obiecał,że oddzwoni:)W każdym razie jakieś swiatełko w tunelu....
  8. Sara ten drugi pies to w ogóle genialny pomysł mojej córki,ale ponieważ wciąż mówiła,że czuje się tu samotnie i chciałaby jakiegoś małego pieska którego mogłaby przytulić -zgodziliśmy.Kupiliśmy Bolończyka,ma teraz 7 mies.
  9. Bal-Agus powiem szczerze,że myślałam o psychologu...próbuję delikatnie przekonać męża...ale ponieważ on uczestniczył w tej akcji jest przerażony i z jednej strony mu się nie dziwię,ale strasznie żal by mi było pozbyć się Fionki:( A co do tatuaży to jest tak..mój były mąż zawsze chciał mieć tatuaż,a ja zawsze byłam temu przeciwna,podejrzewam że w dużej mierze jest to działanie przeciwko mnie wycelowane od byłego... Bo zawsze gdy jest u niego wraca z tatuażem :( :( Ona twierdzi,że jest dorosła i to są jej przemyślane decyzje i to że w pracy,bo w chwili obecnej prcuje w przedszkolu,nawet gdy jest bardzo ciepło musi być poubierana i w ogóle jej nie przeszkadza. To już jest czwarty tatuaż :( dwa na plecach,jeden duży,a drugi jeszcze większy,bo przechodzi przez całe plecy,aż do nogi (jest to kwiat i w sumie łodyga przechodzi przez plecy i kończy się na udzie),trzeci ma na ręku to jest napis zaczyna się powyżej nadgarstka,a kończy się prawie przy łokciu,tyle,że jest w środku ręki.Teraz zrobiła sobie na stopie :( Najgorzej,że stawia mnie przed faktem dokonanym,bo jak już jest zrobiony to ja nic nie zrobię,najwyżej pomarudzę trochę. I jak mam rzucić słodycze jak ja zajadam stresy,a mam ich teraz tak wiele :( I jeszcze jak zwróciłam jej uwagę,że Marek(mój obecny mąż) napewno się zdenerwuje,że mi obiecała,a nie dotrzymała słowa to mi powiedziała"to niech mnie wyrzuci z domu " I wiecie nie jest jakąś buntowniczką i nie ma jakiegoś złego towarzystwa.Uczy się,pracuje,zajmuje się Olą, generalnie jest ok tylko ma świra na punkcie tatuaży :(:( może demonstruje w ten sposób tęsknotę za swoim światem,nie wiem... zawsze jak wraca od ojca jest zmieniona,wiem że tam ma swoich przyjaciół ...tam się wychowała i wiem że jest jej trudno,ale w sumie jest już dorosła i wiele osób zmienia swój świat...może gdyby tu na miejscu poznała kogoś ważnego...a ona rozstała się z chłopakiem z którym była prawie 3 lata (on został w Anglii i to chyba w sumie on w dużej mierze przyczynił się do tatuaży,bo sam ma ich sporo)
  10. Gdzież tam kojec ...to jest piecuch w życiu nie była z dala od nas...to jest pies kanapowy,ona się nie nadaje do budy. Uwielbia towarzystwo w kojcu to chyba by zwariowała do reszty... Mówię Wam, teraz to ja oszaleję.Już pytam wszystkich znajomych.ale duży pies to ogromny obowiązek,a ludzie teraz są bardzo wygodni. A do tego wszystkiego moje najstarsze dziecko zrobiło sobie kolejny tatuaż...Boże dziewczyny jak jej przemówić do rozsądku.Wiem,że za parę lat będzie tego żałować,ale nie da sobie przetłumaczyć za Chiny...ani prośbą,ani groźbą.Już ostatnio obiecała mi,że nie zrobi nawet maleńkiego...Na długi weekend pojechała do tatusia i wróciła z nowym :( Ryczeć mi się normalnie chce.Wy jesteście młodsze może wiecie jak dotrzeć do takiej panny????
  11. Niezapominajko możliwe,że tak właśnie jest,bo ona Olą zbytnio nie jest zainteresowana ....jak płacze to podchodzi,żeby zobaczyć co i jak i tak jak wspomniałam gdy jej powiem,żeby pilnowała Oleńki to na krok nie odejdzie i tak na zdrowy rozum to to małe gówienko zaczęło,bo zaczęła warczeć,ale finał był taki jaki był i mój mąż jest przerażony,bo jak wlazł między nie to nawet na niego trochę skoczyła...sama już nie wiem co o tym myśleć jest mi strasznie smutno,bo mój mąż nie chce słyszeć,żeby ona dalej była z dzieckiem,a ja z kolei boję się postawić,bo jak nie daj Boże coś by się stało .... nie mogę ręczyć za Fionkę,bo pies jest nieprzewidywalny,wydawałoby się,że muchy by nie skrzywdziła,a tu masz....
  12. Jadziu Mysia z pewnością ma rację...maleńka napewno jest słodkim zdrowym bobaskiem,a Ty pewnie trafiłaś na uwielbiającego straszyć lekarza....Może powinnaś udać się na konsultację do jakiegoś innego lekarza. Ciągle coś Ci wymyślają,a Ty się stresujesz....
  13. ehhh..Dziewczyny najgorsze jest to,że nie mam pewności co do reakcji mojej Fionki,a naprawdę nie chciałabym się przekonać w tragiczny sposób. Za nic w świecie nie chcę jej wydać,a tymbardziej uśpić...ale Wy chyba najlepiej mnie rozumiecie. Mam nadzieję jeśli będzie taka konieczność to umieścić ją na jakiś czas u kogoś z rodziny,zeby ją odebrać jak mała już będzie rozumniejsza...ale nie wiem jak to wszystko urządzić.
  14. Nie są to łatwe decyzje,ale nie ma takiego wyboru pies czy dziecko. Nie wierę,że naraziłabyś swoje maleństwo.Ja nawet nie chcę sobie wyobrazić takiego starcia Fiony z Olą jakie wczoraj miało miejsce między psami......aż mi się gorąco zrobiło:(
  15. Sara,a wyobrażasz sobie ją uśpić?? U mnie w domu nikt by tego nie zrobił...Nigdy nie zapomnę tego jak musiałam uśpić tego boksera,ale on był bardzo chory,już go musieliśmy wynosić na dwór,bo sam nie dał rady.Pamiętam pojechaliśmy wtedy do weterynarza,a był leczony w klinice w Łodzi i ten zaproponował uśpienie,najpierw poprosiłam,żeby przyjechał i zrobił to w domu...i w pierwszej chwili on się zgodził,ale powiedział,że ten czas zanim on przyjedzie to będzie czekanie na egzekucję i jeśli się ecydujemy to od razu Ten pies patrzyła na mnie takimi oczami jakby prosił,żebym im nie pozwoliła...dosłaownie z 10 min nie spuszczał ze mnie wzroku...A wtedy poraz pierwszy sam bez szarpaniny wszedł do gabinetu .. wybiegłam wtedy po powiedziałam róbcie co chcecie...zostawiłam tam moją mamę,a sama wyłam w samochodzie jak głupia-on był z nami 8 lat :( Fiona ma 4,5 roku...to są takie trudne decyzje:(:(
  16. Ta nie i Ci powiem,że np ta mała sunia dochodzi do jej miski z jedzeniem i ta nie reaguje,a jak ta duża idze do miski małej to tamta warczy jak nie wiem... Jak mój synek był malutki to mieliśmy bokserka-psa to ten był poprostu jak pluszak,Adaś po nim łaził wkładał mu rekę po łokieć do mordki,a ten nic.Nie jednokrotnie Adaś przy nim zasypiał.A córkę(była starsza,miala 6 lat) układał do snu,szadł z nią do pokoiku kladł się z nią,a jak zasypiała wracał do nas. Kochany był,myślałam,że Fiona tez taka będzie...
  17. Sara moja nie ma urojonych ciąż,ale za to adoptuje każdą piszczącą zabawkę...myśli,że to jej dziecko -nosi,przynosi do nas żeby podziwiać jakie ma śliczne maleństwo. Jak idzie na dwór przynosi,żeby się nim zająć i biegiem załatwi co trzeba i wraca do dziecka:)...lekarz kazał chować jej te dzieci,na początku trochę tęskni,a później wraca do siebie. I wiesz ona generalnie nie jest agresywna to jest oaza spokoju,tylko dostaje tają szajbę na psy które są w pobliżu,może w ten sposób myśli że chroni nas...zwłaszca,że ta mała sunia jej nie przeszkadza,zareagowała tak jak tamta na nią zawarczała,tylko,ze ja poprostu nie mogę ryzyować,że może jej się nie spodoba jakieś zachowanie Oli. To jest Berneński pies pasterski jest cudna,ale cóż :( Nie wyobrażam sobie ją uśpić...ale chyba lepsze uśpienie niż jakby miała trafić gdzieś gdzie by się nad nią znęcali...juz sama nie wiem:( Byłam jej bardzo pewna.
  18. Co do deserków to moja Ola też płakała po jabłuszku,ale podałam jej jabłko z marchewką i było ok :) Zobaczymy jak dziś po soczku :)bo pierwszy raz jej dałam i mama mówi,że jak na pierwszy raz to za dużo jej dałam,ale w sumie jabłkowo marchewkowy smak już zna... Jeśli chodzi o wielorazowe pieluszki to też zastanawiam się, czy to nie chwyt reklamowy,bo w sumie jedna kosztuje ok 60 zł,a pewnie potrzeba najmniej z 10,dlatego pytałam czy któraś z Was ma już doświadczenie.
  19. Kurczę wiecie co będę musiała wydać moją sunię kochaną :( Coś jej odwala wczoraj pogryzła malutką sunię (już poraz drugi) i niby jest kochana-taki leniwiec-przytulak...Jak wystawię małą na taras i każę jej pilnować to nawet na sekundkę nie odejdzie od wózka...nigdy nikogo nie ugryzła,pozwala sobie z miski wyciągnąć jedzenie...A ty ta mała sinia zawarczała nanią bo miała kostkę,a ta jak na nią skoczyła to jej oko uszkodziła,krew się lała.No nie mogę ryzykować jak Ola zacznie raczkować lub chodzić i np podejdze do niej z jakąś kiełbaską i nie zechce jej dać:( Kurczę nigdy w życiu tak się nie zachowywała,strasznie żal mi będzie ją oddać...ale tu nie ma wyboru.
  20. Hihi...Bezu teraz to dzieci mądre się już rodzą :)) a wydezyfekowałaś pilota,bo tam ponoć najwięcej zarazków...ponoć pilot na pierwszym miejscu,potem tel komórkowy,blaty kuchenne,a na końcu toaleta...jednak domestosy dobrze działają :) Ja wszystkie piloty i komóry na wszelki wypadek przetarłam spirytusem....;):)
  21. Bezu moja córcia wypiła 30 ml bobo fruita i poszła spać :) Póki co śpi,mamusia powinna wziąć się za sprzątanko,ale strasznie mi się nie chce...Wczoraj do wieczora miałam gości,więc Sajgon jest...ale co tam....a kupę robi taz na 3-4 dni...Tat się śmieje,ze oszczędza pieluchy :) ale jak już zrobi to chwilę po tym jak jej zmienimy na suchą...;)Czy któraś z Was używa tych wielorazowych -bambusowych pieluch,miałam ochotę kupić,ale ciakawe jak się sprawdzaja:)
  22. Hej Mamusie :) Ja wit K podawałam tylko 2 mies,bo faktycznie mała po niej była bardziej niespokojna i lekarz stwierdził.że można spróbować nie podawać.Teraz podajemy tylko wit D. Wiem,że cebion lekarz zalecał przy przeziębieniu-nie podaję,w sumie niedługo dzieci zaczną systematycznie dostawać deserki owocowe i soczki do picia,a tam jest wit C.Moja Olcia już teraz mniej się ślini,ale rączki wciąż są w buźce...szuka ząbków :) Powiem Wam,że już się nauczyła włączać melodyjkę w leżaczku :)...odciąża mamusię;) A mnie znów boli głowa...pogoda śliczna,słonko świeci,a ja migrenowa;(:(
  23. Niezapominajko Kochana napewno był to strasznie trudny czas dla Ciebie:( nawet nie próbuje sobie wyobrazić tego co czulaś ...wiesz różne myśli mnie nachodziły od kiedy dowiedziałam się,że jestem w ciąży zwłaszcza,że na samym początku miałm robione prześwietlenie kręgosłupa (dwóch odcinków)nie miałam pojęcia,że jestem w ciąży (choć mogłam jeszcze nie być,bo 18 paź miałam ostatnią miesiączkę,a badanie robiłam 3 listopada) później ta mała ilość wód...leżałam i piłam tę wodę litrami...a ile się naczytałam,że dziecko może się nie rozwinąć,że czasem lepiej szybciej wywołać poród,bow inkubatorze dziecko miałoby większe szanse...Tylko mój ginekolog zachował zimną krew,uważał że pani doktor z Katowic przesadza i nie potrzebnie mnie straszy...a jak zaczęłam rodzić to zadzwonił do mojej rodziny,że właśnie odeszły mi wody,których nie było;)Mimo,że był na urlopie wiedział wszystko co się ze mną dzieje na porodówce :)Kochany doktor dzięki niemu nie byłam kłębkiem nerwów:)..a mój synek w pierwszej dobie zrobił się siny i zimny i pak naprawdę gdybym nie leżała przed porodem na patologii to pewnie nikt by tego nie zauważył,bo mnie jeszcze nie można było wstawać,dobrze że przyszły dziewczyny z mojej sali ...do dziś słyszę tupot drewniaków kiedy pielęgniarka biegła z moim maleństwem przez korytarz :(i nie wiadomo było co mu jest i nawet nie było szans przewieźć go do innego szpitala gdzie był lepszy sprzet bo to było zbyt duże ryzyko dla niego...następnego dnia ochrzciliśmy go,bo nic nie było wiadomo...a dziś chłop ma 13 lat i nikt by nawet nie pomyślał,że ten początek był tak trudny...(a na 3 mies ważył ponad 10 kg ;) )...ehhhhh...ale się rozpisałam...ło matko
  24. Coś mi się z netem porobiło,że ostatni wpis miałam z godz 15... Dopiero teraz wyświetliła się reszta postów. Cukróweczko masz rację,że wszelkie dolegliwości naszych dzieci są cudownym dopełnieniem macierzyństwa,które jest dane nam przeżywać...Nie ma nic bardziej tragicznego niż utrata dziecka :( Tak bardzo mi przykro....Dzielna ta Twoja koleżanka. Kiedy ja rodziłam Olę leżała ze mną na sali dziewczyna,która urodziła dzieciątko przed czasem i ważyło niespełna 800g,małego natychmiast wywieźli do innego szpitala,a ją położyli z innymi mamami...które cieszyły się swoimi skarbami.Nie wyobrażam sobie jak ona się czuła...cały czas milczała.Tylko jak mąż przyjeżdżał się odzywała-a jak raz przyszedł poza godzinami wizyt to go położna wyprosiła...:/eh szkoda gadać.
  25. Ja mam dziś gości -zostają do niedzieli,więc się muszę ogarnąć...Tak się wybierali,że wczoraj wieczorem zadzwonili,że dziś będą :) i to z psem,a moje suczki nie tolerują obcego zwierzęcego towarzystwa :) jeszcze ta mała ok,ale tej dużej to z zazdrości tak się w głowie poprzestawiało,że hej...ona pies pasterski zamiast zarządzać stadem to nikogo nie dopuszcza...no chyba,że z troski o swoje stado :) Dobrze,że M zakupki zrobi,bo tak kaplica... Zmykam do garów i miłego dzionka Wam życzę:)
×