Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Paulina36

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witajcie Dziewczyny Yezz, chwała Ci za te mądre słowa: "Uwazam, ze nalezy korzystac z kazdej mozliwej formy pomocy nie kazdego stac na specjaliste a i nie kazdy specjalista jest wart zaufania miec oczy uszy i dusze otwarte analizowac naplywajace informacjie ufac sobie , ufac w swoja umiejetnosc oceny informacji a co brudow .... hmmm a co to są brudy ? wg mnie ta są sprawy do zalatwienia, nie czas na toksyczny wstyd a czas na nauke jak sobie radzic w zyciu z tym co do nas codziennie przyplywa" Buszująca Kwiatuszku kochany, tak dużo już sobie zawdzięczasz, że nie powinnaś się przejmować obecną żałobą - tak myślę.. Ona przejdzie, specjaliści mówią że trwa rok do dwóch. To jak śmierć najbliższej osoby, jak rozwód.. Przeszłaś wiele, teraz już jesteś ma prostej. A pamiętasz, kiedy mówiłaś, że nigdy nie zobaczysz światełka w tunelu? A ja myślę, że nasz podstawowy błąd to niewidzenie tego światełka. Trzymaj się, ściskam Cię mocno! Silna K. Jeśli mnie czytasz, to wiedz, że bardzo się cieszę, że zrealizowałaś, co postanowiłaś. I że jesteś świetną dziewczyną, która zasługuje na dobre, szczęśliwe życie. Amen. Ja skończyłam terapię DDA, darmową, polecam każdej potrzebującej, obolałej duszy. Może napiszę Wam, co najważniejszego z niej zyskałam. Przede wszystkim wiedzę, autentyczną świadomość, że mam wiele praw, o których wcześniej może wiedziałam ale nie wierzyłam, że je mam. I druga rzecz, że wszystkie decyzje, jakie podejmujemy sami, mają określone konsekwencje. Rzecz w tym, aby mieć ich świadomość i je akceptować (te konsekwencje). Wtedy życie nie stanie się dla nas krętą, depresyjną drogą a jasnym celem. Do osób, które negatywnie wypowiadają się o sensie istnienia tego wątku, zadam tylko jedno pytanie: Czy macie świadomość, ilu osobom ono pomogło? Może nie znacie odpowiedzi, ja też nie znam tej liczby, ale mnogość wyrazów wdzięczności i podziękowania świadczy o tym, że niejednej, w tym również i mnie. I za to dziękuję Założycielce oraz wszystkim forumowiczkom w tego wątku. Te historie są lepsze niż niejedna psychoterapia, jest tu cała baza wiedzy, jak wygląda przemoc w związku, jakie mamy prawa, jak się zachować w określonej sytuacji, gdzie się udać po pomoc. Proszę pamiętajcie, że takie forum jest czasami jedyną furtką na świat dla zastraszonych, bitych i nie widzących przed sobą nadziei na spokojną przyszłość kobiet. Tak więc zaskakujące jest dla mnie krytykowanie tego typu formy pomocy. Wydaje się, że osoba która tego nie rozumie, jest zupełnie poza problemem, a więc nie powinna komentować treści tego forum. Trzymajcie się cieplutko, bo zima sroga:-))
  2. turkusek dobry artykuł w Zwierciadle. Dzięki za polecenie. dziękuję że jesteście również ściskam mocno Buszująca Jesteś odważna. Zaryzykowałaś i się opłacało. Napisz proszę, jak się w Tobie ta odwaga rodziła. Czy robiłaś to jakby na przekór strachowi? Napisz, wesprzyj.. to bardzo pomaga. Gratuluję rzucenia fajek! Pozdrówki.
  3. lepsze jutro piszesz: Tak czasami piszecie jakby zwiazki były tylko idealne albo wogle nie miały prawa istnieć. - my tak nie piszemy, tylko Ty tak to odbierasz. To Twój punkt widzenia. Myślę, że patrzysz przez pryzmat swojego niepowodzenia w związku i stąd te emocje związane z wypieraniem rzeczywistości taka jaka jest. I dlatego jak sądzę usprawiedliwiasz postępowanie swojego partnera przytaczając tego typu historie jak ta: "A żony które siedzą w domach z dziećmi i muszą odczekać aż ten ich nieznośny mąż się wyszumi i też sobie wmawia ale co? Po 5 latach się okazuje że warto było, powalczyć, poczekać, kurcze nikt nie jest swięty." Jeżeli ktoś nosi pancerz twardy jak u żółwia, to rzeczywiście, wytrzyma nie tylko 5 lat, ale i 30, aż się mąż wyszumi. Ale jeśli ona jest wrażliwa i jej samoocena spada w takich okolicznościach, to ona właśnie potem pisze na topach takich jak ten, albo łyka psychotropy. To jej cena jaką płaci za bycie z kimś w rodzaju Wiecznego Chłopca albo innego Otella. 'Paulina36 ty tak piszesz "nie daje się tak traktować, nie szuka winy" bez przesady? nie bił mnie,nie ciągał, nie wyzywał, nie zdradzał poprostu zapedził w kozi róg. " - jeśli to za mało, że ograniczał w taki sposób Twoją wolność to przepraszam. Rzeczywiście były zapędy na dobry (nie idealny), partnerski związek. I wystarczyłby kompromis, prawda? "Nie miałaś kiedys kompromisów, chyba na tym związek polega, żeby się zastanowić czasem też nad sobą, bo ta druga osoba, nie musi być taka jak ty. To te 80% związków w których pary się docierają przez lata, drą się na siebie i wybaczają, kłocą, wracają kochaja itd to toksyki?? " - ja myślę, że na kompromis można iść z osobą, która również tego chce. Inaczej idea kompromisu jest bezsensowna. - nikt tutaj nie pisze, ze te 80% to "toksyki". ja nie znam statystyk tylko kawałek życia i to wszystko. - w moim odczuciu jest toksycznie wtedy, kiedy jedna z osób ogranicza wolność innej osobie i jeśli ta druga osoba jest na to podatna. - wiesz, każdy ma wybor i może docierać się przez lata wrzeszcząc na siebie ale pytanie jest, jakie koszty płacą za to. Również otoczenie za to płaci, zwłaszcza dzieci. - powtarzam jeszcze raz: ja nie wpisuję nikogo w schematy, ale jeśli moje uczucia i intuicja mówią mi, że coś jest nie tak, to wtedy nazywam rzeczy po imieniu. Słowo toksyczny pasuje mi do tego. "..Głównie chodzi mi o kontrole, z czym wiązały się ucieczki bo to go przerastało i sam musiał od tego odpoczywać." - chciał:) to sobie odpoczywał. Uciekał raczej od odpowiedzialności w moim odczuciu. Ale oczywiście miał do tego prawo. Nie ma ideałów. Trzymaj się. Powodzenia. I dobrze, że się tak złościsz. To pomaga. -
  4. lepsze jutro tak naprawdę Ty nie musisz się wpisywać w żaden schemat. Ty wogóle nic nie musisz:) nikt nie musi. Chodzi o to, że opisałaś pewne zachowania swojego partnera i Twoje reakcje na nie. I nie są to uczucia budujące, wpływające pozytywnie na Ciebie. Zgadza się? I chodzi o to, że osoba która nie kocha "za bardzo", czy "ponad" nie daje się tak traktować. Nie szuka w sobie winy, nie zastanawia się, czy to jego trauma z poprzedniego związku, tylko mówi jasno i wyraźnie: daję Ci teraz szansę a potem konsekwencje będą takie i takie. I realizujesz konsekwentnie to, co postanowiłaś wobec niego. Pytasz: Czy to że partner jest urażony i strzela focha a ty musisz za nim biegać to już toksyczne? - wiesz co jest w tym toksyczne w takim potocznym znaczeniu tego słowa? to, że Ty jak sama piszesz "musisz" za nim biegać. Taka jest Twoja reakcja na jego zachowania,które właśnie wywołują w Tobie negatywne emocje, budzą niepokój, niepewność, lęk, poczucie winy. I dlatego "musisz" za nim biegać, żebyś z poczucia winy przeszła na neutralny bieg. Sama sobie odpowiedz, czy chcesz to robić czy musisz? I jakie ponosisz koszty emocjonalne za zmuszanie się do tego. W miłości trzeba czuć wolność, ale najpierw trzeba czuć wolność w sobie. "Ale że później się starał i starał to już nie ważne?" - sama sobie odpowiedz na to pytanie. odpowiedź leży w sercu na dnie:) Ale jeśli ten schemat się powtarza i on przekracza pewne granice a potem wciąż i wciąż przeprasza i tak w kółko, to tak naprawdę ma w Cię w nosie. Gdyby naprawdę mu zależało, to nie byłyby konieczne te liczne przeprosiny. Bronisz go i tyle. Szukasz alibi, usprawiedliwiasz, przypominasz sobie dobre chwile i żyjesz iluzją.Budujesz mu w ten sposób ołtarzyk. Ale modlisz się do Belzebuba. Skąd ja to znam.. " Są też ciche dni itd, przecież ile ludzi tyle związków. A tu wszystko tak pod kreskę." - możesz jeszcze dodać, że u Ciebie jest lepiej niż w "innych związkach" i dlatego nie pasujesz do tego schematu, tak naprawdę wszystko możesz..Zapytaj może siebie, czy może/mogło być lepiej u Ciebie niż jest/było? Na temat syndromu Otella nie wypowiadam się, bo nie znam tematu. Ale.. czy to ważne tak naprawdę jaki to syndrom? Czy ważny jest jakiś schemat? miłość za bardzo, miłość ponad, syndrom taki czy inny? to kwalifikacje dla psychologów i psychiatrów. Tak naprawdę jest ważne to, jak chcesz przeżyć życie i czy takie zachowanie partnera Ci się opłaca. Tak - opłaca. Kalkuluj sama, dobre strony po prawo, złe po lewo, jaki jest bilans? sama sobie odpowiedz. Weź pod uwagę również uczucia swojego dziecka, bo ono już na zawsze będzie w Twoim życiorysie. Można kochać Bestię, ale życie to nie bajka. Bestia się nie zmieni w Pięknego Królewicza. Karmiono nasz kłamstwem. A teraz my się same oszukujemy. Życzę Ci dużo odwagi, by żyć tak jak chcesz. Bo siły Ci nie brakuje:) Pozdrówki.
  5. lepsze jutro o miłość nie można walczyć:( a nawet się nie da. nie można walczyć o czyjeś uczucia. ani wpływać na swoje emocje. można tylko kontrolować swoje własne zachowania wypływające z naszych myśli i emocji. zgodnie ze schematem MUZa: M-myśli U-uczucia Za - zachowania
  6. Aweb dobry artykuł, dzięki. fragm. "Kobieta musi sobie uświadomić, że winę ponosi nie mężczyzna, choćby był bardzo okrutny, ale ona sama. To ona zaakceptowała siebie w roli ofiary. Sama ją sobie przydzieliła. Osoba dojrzała emocjonalnie odchodzi, kiedy partner zadaje chroniczne cierpienie. Nawet kiedy małżeństwo ma dla niej ogromną wartość. Szczególnie wtedy. Jeżeli chociaż jedna osoba cierpi, to taka rodzina nie jest żadną wartością. Rozpad relacji zwyczajowo kojarzy się z porażką. W przypadku destrukcyjnych miłości to zwycięstwo." lepsze jutro polecam artykuł, do którego linka wkleiła Aweb.
  7. maxta zostaw przeszłość i postaw na przyszłość, a na razie żyj teraźniejszością. najważniejsze, żebyś nigdy nie przestawała marzyć bo dzięki temu jest nadzieja a jak pewnie wiesz nadzieja umiera ostatnia. Będę trzymała kciuki za Twoją przyszłość. Jeśli myślisz o zmianie miejsca zamieszkania, to spełnij to marzenie. To Twoje marzenie i masz do niego prawo. Rób tak, żebyś była szczęśliwa ze swoim dzieckiem. Jeśli zmiana zamieszkania pomoże Ci zrealizować marzenie, to dlaczego nie. Na pewno perspektywa zmiany miejsca może Ci pomóc odciąć się od toksycznych ludzi, ale pamiętaj, że oni mogą być wszędzie. Więc jak yeez napisała, bądź od teraz czujna. Emocje+duużo rozsądku. Przesyłam Ci dużo pozytywnych fludiów. Nie poddawaj się, walcz o siebie!
  8. maxta tutaj jest link do wortalu kobiece serca: http://www.kobieceserca.pl/ możesz napisać do nich maila, na pewno odpiszą (w zakładce konsultacja on line chyba) tam znajdziesz też adresy ośrodków, gdzie odbywają się terapie dla kobiet uzależnionych od miłości. Tak się to nazywa, ale to jest po prostu terapia dla kobiet na życiowym zakręcie. Powodzenia. Trzymam za Ciebie kciuki
  9. Buszująca u mnie za wiele się nie zmieniło. góry i doliny. I jedno Ci powiem: jesteś teraz dla mnie wzorem ściskam Cię mocno.
  10. maxta Twoja historia jest jedną ze smutniejszych na tym topiku. Doznałaś wiele przykrości w życiu czego bardzo Ci współczuję. Myślę, że teraz czas zacząć nowe życie. Trudno będzie ale masz cel w życiu: wychować swoje dziecko najlepiej jak potrafisz, tak aby ono doznawało jak najwięcej miłości i szczęścia od Ciebie, od najbliższej osoby jaką ma. I niech to będzie sens Twojego życia. Natomiast na wszystkie "dlaczego" prawdopodobnie nie znajdziesz odpowiedzi i z własnego doświadczenia wiem, że nie ma sensu tego dociekać. Szkoda na to życia i Twojego zdrowia. Może postaraj się najlepiej jak potrafisz zacząć życie od czystej karty, od nowa. Postaraj się pogodzić z tym co było, nie zapomnieć, a pogodzić czyli wybaczyć tym wszystkim, którzy Cię skrzywdzili, łącznie z ostatnim partnerem. To trudne ale możliwe po jakimś czasie. Może udałoby Ci sie skorzystać z bezpłatnej porady psychologa- terapeuty, żebyś mogła wyrzucić z siebie a potem oswoić emocje. Czy masz w pobliżu jakąś koleżankę, może udałoby Ci się wygadać komuś, żeby Ci ulżyło, pójść z kimś na kawę. Są również takie miejsca, gdzie kobiety odbywają terapię uzależnień od miłości. Nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale na pewno w większych ośrodkach działają takie. One są za darmo, odbywają się przy udziale terapeutek. Adresy możesz znaleźć na wortalu kobie serca. Tam byłaby szansa, żebyś dostała wsparcie psychologiczne zarówno od kobiet, które przeszły lub przechodzą takie kryzysy życiowe oraz od psychologów. Byłam na takim spotkaniu dwa razy i byłam zadowolona z pomocy. Może dzięki temu byłaby szansa na poznanie nowych ludzi. Myślę, że najbardziej czego teraz Ci potrzeba to przyjaźnie nastawionych do Ciebie ludzi, którzy by Cię duchowo wsparli, żebyś nie czuła się samotna i mogła się komuś wygadać po ludzku. Skarbie, bardzo mi przykro, że Cię tak życie dotknęło, ale ja myślę, że powolutku się pozbierasz, tylko daj teraz z siebie odrobinkę woli i rób kroczki do przodu. Masz przed sobą jeszcze wiele do zrobienia, i najważniejsze masz cel: życie swojego dziecka a także swoje, bo jedno bez drugiego istnieć nie będzie jak należy. Więc główka do góry. Ja myślę, że jeszcze Dziewczyny tutaj Cię wesprą i dodadzą otuchy. Ja już myślę o Tobie ciepło, więc masz moje wsparcie duchowe. Teraz Ty pomyśl o sobie dobrze, ile jeszcze dobrego przed Tobą. Gorąco Cię pozdrawiam!
  11. Buszująca Wzruszasz, kiedy tak piszesz o swoim synu. To, że jest wrażliwy i ma złote serce to Twoja zasługa. Mogę Ci tylko pogratulować. Jestem pod wrażeniem Twojej przemiany. Dokonałaś naprawdę bardzo dużo. Bądź z siebie bardzo dumna. Jesteś tutaj jedną tych z kobiet, którym się udało. Jesteś wzorem:)) Życzę Ci dużo zdrowia i równie dużo uśmiechu. I bezustannie trzymam za Ciebie kciuki! dziekuje ze jestescie Wspieram Cię duchowo jak najmocniej potrafię. Przetrzymaj to, pamiętaj o celu. I nie wszędzie w pracy musi być tak, że są tacy beznadziejni ludzie. U mnie nie ma:) Ale też dużo zależy od szefa. Chyba wg powiedzenia: jaki pan taki kram. ściskam:) Pozdrawiam Was wszystkie topikowe Dziewczyny:)
  12. Turkusku Twoje odrodzenie to coś pięknego i napawa nadzieją. Trzymaj tak jak najdłużej, a najlepiej do końca świata i jeden dzień dłużej:)
  13. dziekuje ze jestescie głową muru nie przebijesz, rób swoje i miej w nosie te osóbki. relacje są oczywiście ważne, ale w momencie jeśli nie masz wpływu na takie zachowania, to odpuść, szkoda Twojego zdrowia. ściskam Cię mocno!!! jennifer a może motywacją dla Ciebie będzie spokój Twoich dzieci. znasz powiedzenie: szczęśliwa matka to szczęśliwie, pogodne dzieci? wiesz jak takie toksyczne relacje między rodzicami wpływają na rozwój emocjonalny dzieci? jeśli Twój szacunek do siebie jest jaki jest, to trudno, ale chociaż dzieciom odpuść widok trzaskania ich mamy po twarzy. można odejść pomimo miłości, chociaż śmiem twierdzić, że to nie jest miłość, tylko jak słusznie piszesz uzależnienie psychiczne, wyobraź sobie cd. tej pseudomiłości, siebie i co najważniejsze dzieci w tym wszystkim , takie poranione emocjonalnie i bardzo biedne..z jakim bagażem pójdą w świat, jakie będą budować związki, jak będą siebie nielubić, jak Ciebie znienawidzą za to piekło. tak jest w większości przypadków, że dzieci nienawidzą nie tylko agresywnych ojców ale i matki, które się temu nie sprzeciwiły. wiem, bo jestem córką takich rodziców, wiem z jakim bolesnym bagażem wchodziłam w swoje życie począwszy od 7-8 roku życia a skończywszy na teraz. spróbuj zbudować swoim dzieciom nowy, spokojny dom. kiedy mamy dzieci, bierzmy za nie odpowiedzialność. Już nie możesz myśleć wyłącznie o sobie a na pewno nie w takich kategoriach o jakich tu piszesz. powodzenia!
  14. evita będę trzymała kciuki, ale za to, żeby Ci rozumu nie odebrało. żebyś do niego nie wróciła, za to będę ściskać ręce. I rozejrzyj się wkoło, czy na pewno wszędzie same nieszczęśliwe pary i każda kobieta ma "takiego" partnera.. Trzymaj się!
  15. evita jeśli wciąż i wciąż się ranił, mimo Twojego wyraźnego sprzeciwu, to było to molestowanie psychiczne. nie porównuj historii, bo każda jest inna. ważne jest to, że czułaś się źle i nieszczęśliwa, bez wsparcia, odarta z godności osobistej. To mało? Mogłaś na niego liczyć? Ciastek ci żałował? Przecież to nie jest normalna relacja. Nie chce mieć dziecka ze schizofreniczką? Sama widzisz jak Cię określa, jaki jest malutki. Te słowa to mało? Jak źle to o nim świadczy, mamusia go nakręca a on słucha i walczy z Tobą, to mało? To jest miłość? Ale spróbuj, może się uda.. bądź tylko świadoma jego trudnego charakteru i zastanów się dobrze, czy jesteś w stanie pomimo tych wszystkich urazów zbudować z nim spokojną przyszłość. Dajesz mu ogromny kredyt zaufania, ale czy masz choć jednego, drobnego poręczyciela? Będę trzymać kciuki. Rób jak czujesz ale włączaj też rozum, żebyś znów nie cierpiała jak całkiem niedawno.
×