Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Paulina36

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Paulina36

  1. idaalia na Twoje trafne pytanie: "zastanów się nad sobą; czy nie było tak, że obecny dręczyciel był dowartościowaniem ciebie samej??? czy nie dlatego padł taki wybór???" odpowiem krótko: - Tak dokładnie było a nie powinno, tak teraz też to wiem. Uzupełniałam swój deficyt emocjonalny jego obecnością. A tak się nie da. To znaczy da się, ale zatraca się siebie dalej, pasożytując na kimś. To lenistwo. Brak wyzwań to lenistwo. Brak decyzji to też lenistwo. Niechęć do rozwoju to lenistwo. A brak świadomości? Nie wiem, może też ..
  2. idaalia piszesz: "do zarzygania piszą wszedzie, ale przemadrze : NALEZY POKOCHAĆ SIEBIE; " wiesz, ja to też wcześniej wiedziałam i szczerze nie lubiłam tego: "należy pokochać siebie". Za to doskonale umiałam siebie nienawidzieć, żadna sztuka perswazji nie była mi do tego potrzebna, to było moje naturalne Ja, z tym się urodziłam i nie potrafiłam inaczej. Ja nawet nie próbowałam dotrzeć i zrozumieć do czego mi to pokochanie miało by być potrzebne. Taki dziwoląg bez twarzy.. I 30 lat musiało minąć, żeby wiedzieć po co i dlaczego, i że to potrzebne tak samo jak tlen, woda i mnóstwo innych fajnych uczuć. Najważniejsze, że z tym kochaniem siebie, może nawet równolegle, przyszło całe to wybaczenie innym. Brak nienawiści w sobie to coś niezmiernie przyjemnego. Nienawiść to bardzo destrukcyjne uczucie, zarówno do siebie jak i do innych. Czułam w sobie coś na kształt bariery, która mnie ograniczała: w konstruktywnym myśleniu, w byciu kreatywnym, w byciu sobą, w naturalnym uśmiechu, w relacjach z innymi. Wszystko we mnie krzyczało: jest beznadziejnie i nic tego nie zmieni! A to było kłamstwo, samoograniczające i samonakręcające się kłamstwo. A przecież nie ma większej zbrodni wobec siebie niż okłamywanie się.
  3. holly golightly bardzo Ci współczuję, to wszystko co Cię spotyka i Twoje dzieci jest okrutne i ściska za serce.. piszesz: " nie chcę iść ani na obdukcję, ani do dzielnicowego- po prostu nie mam zamiaru dopuścić więcej do sytuacji, że on podniesie na mnie rękę.." czy już wiesz jak chcesz to zrobić?
  4. Tak sobie myślę jeszcze, że gdyby nie moja przeszłość, mogłabym nie chcieć się doskonalić i wiedzieć, co mi w duszy gra.. A więc wszystko ma jakiś cel, dzięki czemu jest zachowana jest równowaga we Wszechświecie. Co tak naprawdę oznacza żyć chwilą? Życie chwilą to tak naprawdę całkowite uwolnienie się z kajdan poczucia winy, żalu i gniewu, w które zakuła nas nasza przeszłość, lęku i niepewności tego, co nastąpi, w które wciąż próbuje zakuć nas nasza przyszłość. Aby całkowicie wyzbyć się z niszczących wpływów przeszłości i przyszłości, należy każdego dnia starać się z tym, co wczoraj i jutro - paradoksalnie zintegrować. Nie uciekać. Nie lękać się. Nie szperać jak w starej szufladzie tylko po to, aby uczucia nazwać i zostawić tak jak były - a przeżyć raz jeszcze, zaakceptować i pokochać. Dobranoc.
  5. Eutenia "Jak wreszcie "zamknąć" tą k**ewską przeszłość!!!!!??? jak jak jak ???? życie jest tu i teraz ........." Czy dobrze rozumiem, że mówisz o rodzicach? Tak sobie myślę jak ja to zrobiłam i jaką odczuwam teraz ulgę z tego powodu. 1. to przyszło z czasem - jak wszystko, ale im wcześniej tym lepiej dla siebie 2. najpierw się złościłam i wszystko co złe w moim życiu przypisywałam im, że tacy nieporadni, toksyczni, zniszczyli mnie już od poczęcia, wręcz w momencie zapłodnienia.. 3. stopniowo - dzięki terapii i książkom dotarło do mnie to, co było mi potrzebne do zamknięcia tego rozdziału: wybaczenie im - tego właśnie uczucia mi brakowało, żeby się już nie wściekać i na nich i na siebie mimowolnie.. 4. wybaczyć to znaczy wg mnie zaakceptować to co było. Powody są nieistotne. Chociaż można to sobie wytłumaczyć, żeby było łatwiej to zrobić, np. że mój ojciec był chory, bo był alko. Matka była chora bo była współuzależniona. Chorym łatwiej jest wybaczyć.. 4. wybaczyć to nie mieć żalu, pretensji o nic. Tak było i już, nieważne czyja była wina (bo być może to był splot okoliczności, może przypadek, a może wola boska a może też niewiedza i niska świadomość..) 5. wybaczyć to nie zapomnieć, ale zamknąć rozdział książki i zacząć zupełnie nowy, na swoich zasadach. Czyli jak pisze Maja: go ahed - rób swoje. Kiedy to wszystko zrozumiałam i przeszłam przez te wszystkie etapy od zrozumienia do wybaczenia, to doznałam jeszcze jednego uczucia: przypomniałam sobie, że ich kocham. Może to dzięki temu pokochałam siebie, nareszcie.. nie wiem..ale takie właśnie wyciągnęłam z tego wnioski. Wybaczenie było jako olśnienie. Za nim przyczłapały się inne pozytywne uczucia: tolerancja a wraz z nią pokora. Są takie konstruktywne. I tak cieszą duszę:) ściskam:)
  6. cd. Po 4 - skorzystam z zaplecza, to znaczy: jeśli sytuacja nie uległa zmianie, robię to, co zapowiedziałam. I tu istotna uwaga - należy wybierać takie zaplecze, z którego rzeczywiście zdecyduję się skorzystać w razie potrzeby. OD MYŚLI DO UCZUCIA Prawie każdy z nas ma błędne przekonanie, że złość jest po prostu rezultatem przykrych zdarzeń. W rzeczywistości, pomiędzy zdarzeniem życiowym a pojawieniem się jakiejkolwiek emocji, występuje jeszcze bardzo ważne ogniwo: nasze myślenie na temat tego, co się wydarza. A. ZDARZENIE B. MOJA OPINIA O TYM ZDARZENIU C. MOJE EMOCJE Krótko mówiąc: to co czujemy, zależy od tego w jaki sposób zinterpretujemy sytuację. Zmiana sposobu myślenia zmienia odczuwane emocje. A. Dostałem mandat za jazdę bez biletu. B. Moja myśl: "Los się na mnie uwziął, kolejna porażka" C. W rezultacie czuję: złość, przygnębienie, niskie poczucie własnej wartości, rezygnację. Spróbujmy sobie to wyobrazić w nieco innej wersji: A. Dostałem mandat za jazdę bez biletu. B. Moja myśl: "No cóż, kiedyś w końcu musieli mnie złapać. Zresztą nie ja jeden płacę mandaty. Właściwie to i tak wychodzę na swoje - od tak dawna nie kupuję biletów..." C. W rezultacie czuję: ulgę, zadowolenie, spokój; Dręczymy się przykrymi emocjami właśnie dlatego, że stosujemy iiracjonalne myślenie - nawykowo. To znaczy, takiego wzoru myślenia nauczyliśmy się i praktykowaliśmy je przez wiele lat. Teraz, jeśli szukamy drogi do poradzenia sobie z naszą emocjonalnością, warto zacząć uświadamiać sobie ten monolog wewnętrzny, który doprowadza nas do gniewu, rozpaczy czy innych przykrych uczuć
  7. piglet przytaczam ciekawy artykuł o złości. Może to pomoże rozwiać wątpliwości. "Złość pozwala nam odczuć naszą odrębność: odczuć nasze potrzeby i ochronić nasze granice. Złość mobilizuje do walki lub obrony siły fizyczne i psychiczne. Często bywa skutecznym sposobem wyjścia z długotrwałego poczucia bezsilności i rozpaczy. Każdy człowiek bez wyjątku wpada w ZŁOŚĆ. Złość jest NIEZBĘDNA - jako źródło energii oraz sygnał, że dzieje się coś niekorzystnego." Ale... (teraz UWAGA): "PO CO SIĘ ZŁOŚCIĆ? Najkorzystniejsze jest wyrażanie złości, ale bez atakowania - to trudna sztuka... Asertywne wyrażanie złości to mówienie o tym, że ją odczuwamy oraz wskazywanie zachowań drugiej osoby, które tę złość u nas wywołały. Dzięki stanowczemu, ale nie agresywnemu wyrażeniu złości, zmniejszamy odczuwane w ciele napięcie, ustanawiamy granice, unikając jednocześnie walki. Ważne jest również to, po prostu, że reagujemy - już nie musimy obwiniać siebie samych za brak reakcji. Wyrzucamy z siebie złość i już nie musimy jej dłużej czuć, unikamy jej eskalacji. Gdybyśmy dusili ją nadal w sobie i rozpamiętywali w swoich myślach - "nakręcali się złością" - ona rosłaby nadal i niszczyła nas od środka. Skrzywiała by nasz sposób patrzenia na innych ludzi, odsuwała nas od kontaktu z nimi, powodowała poczucie osamotnienia i niezrozumienia. Kiedy zdobędziemy się powiadomić kogoś o tym, że odczuwamy złość - ochraniamy własne samopoczucie. Pułapka druga: ATAK Niektórzy ludzie przeżywają złość chroniczną. Żyją wciąż napięci, wyszukują powody do złości, przedłużają wyrażanie i odczuwanie złości, "nakręcają" emocje złości, rozdrażnienia i irytacji, poprzez myślenie, mówienie o tym i o swojej krzywdzie. Jednym ze sposobów na zapewnienie sobie powodów do złoszczenia się jest "trzymanie urazy" i "roztrząsanie własnej krzywdy". Złość dławi inne ich uczucia, staje się rozwiązaniem wszelkich problemów, daje, choćby chwilowe, uczucie przyjemności. Takie osoby świetnie się czują podczas kłótni, mają poczucie mocy i ważności. Potem pojawia się poczucie winy i wstyd, ale to nie zmienia zachowania, złość bowiem wymyka spod kontroli. Złość jest niekiedy wyrażana w intensywny i gwałtowny sposób, zostaje przekroczona granica między złością a agresją. Złość to nie to samo co agresja. Złość jest uczuciem, agresja zachowaniem. Złości się każdy! Nie każdy zachowuje się agresywnie pod wpływem złości. Niektórzy dążą do zniszczenia lub uszkodzenia obiektu wywołującego złość. Chodzi nie tylko o agresję fizyczną, ale też o psychiczną, dla przykładu: słowną. Najczęstszy sposób wyrażania złości to właśnie krytyka słowna. Agresywne wyrażenie złości czasami ją wręcz wzmacnia, jej poziom wzrasta. Agresja zawsze utrzymuje złość na wysokim poziomie jeszcze przez pewien czas po konfrontacji. Jeśli pod wpływem ogromnej złości uderzę kogoś - jeszcze przez parę minut mogę być rozdygotany złością, będą drżały mi ręce, serce będzie łomotać. Wtedy często przychodzi ochota na obniżenie tego napięcia poprzez alkohol czy rytuał zapalenia papierosa. DRABINA ZŁOŚCI Pierwszy szczebel: podstępna złość, np. zapomnisz, o co cię poprosiłam. Taki mały, zakamuflowany sposobik, aby mnie ukarać. Albo magiczna formułka: "tak, ale..." oraz tzw. udawanie głupiego, dzięki czemu możesz się na mnie odegrać. Złośliwe przeoczenie czegoś i udawanie niewiniątka, mówisz "przykro mi", choć tak naprawdę czujesz złość. Podstępna złość to także gderanie pod nosem, utyskiwanie. Drugi szczebel: chłodna obojętność. Obrażanie się. Małżeńskie "ciche dni". Milczenie jest rodzajem broni. Trzeci szczebel: obwinianie i zawstydzanie. "Przez ciebie boli mnie głowa. Złościsz mnie!" W twoich myślach przewija się wciąż i wciąż: "przez ciebie!". Chętnie porozmawiasz o brakach mojego charakteru. Powiesz mi coś w rodzaju: "Jesteś nic niewarta. Nie jesteś dość dobra. Nie można cię kochać. Nie pasujesz tu. Nie masz prawa do istnienia." Czwarty szczebel: przekleństwa, krzyki, wrzaski, wyzwiska. Piąty szczebel: żądania i groźby. "Zrób to albo naprawdę się wścieknę i dostaniesz lanie", "Zrób to albo się wyprowadzę!". Szósty szczebel: nagonki i przepychanki. Atakujesz potokiem oskarżających słów, nie przestajesz nawet wtedy, gdy chcę wyjść - podążasz za mną. Pełen zazdrości i podejrzeń zasypujesz mnie podchwytliwymi pytaniami. Kiedy chcę się uwolnić, łapiesz mnie za przeguby rąk, przyciskasz do ściany, nie pozwalasz swobodnie odejść. Ograniczasz moją wolność - na tym polega przemoc fizyczna. Siódmy szczebel: przemoc. Popychasz, ciągniesz za ubranie, uderzasz w twarz, walisz i kopiesz, przyduszasz, przypalasz papierosem, wymachujesz nożem, strzelasz. Masz władzę, boję się ciebie. Doskonale wiesz co robisz, uruchamiasz złość po to, by osiągnąć jakiś cel. Możesz jednak łatwo stracić głowę w czasie ataku złości. Może cię ponieść i wyrządzisz mi "nieplanowaną" krzywdę. Ósmy szczebel: Ślepa furia. Jej celem jest niszczenie, jest bardzo niebezpieczna. Pamiętaj: możesz mnie zabić! Możesz też targnąć się na swoje życie. Świadome myślenie jest odłączone. WYRAŹ ZŁOŚĆ W ZDROWY SPOSÓB Asertywne wyrażenie złości to skoncentrowanie się na zadaniu, jakim jest zmiana niepożądanej rzeczywistości zewnętrznej. Przy czym człowiek wyrażający gniew, czyni to w sposób nie naruszający praw innych osób. Jednocześnie pozwala sobie na ekspresję tego uczucia, co uwalnia go od napięcia emocjonalnego. Ważne by używać stosownego języka. Można mówić głośno a nawet krzyczeć, ale zaczynać od komunikatów JA, zamiast komunikatów TY. Nie jest więc asertywnym powiedzenie w złości: "Ty idioto, jak zwykle nie można na ciebie liczyć! Zawalasz każde zlecenie!". Zdrowe wyrażenie złości brzmieć mogłoby tak: "Jestem wściekły na Ciebie, zawaliłeś kolejne zlecenie! Liczę, że w przyszłości będziesz się lepiej starał!" "Nie podoba mi się to, co robisz!" "Nie lubię, gdy mówisz do mnie w ten sposób!" "Irytuje mnie ton, w jakim się do mnie zwracasz!" "Drażni mnie sposób, w jaki odzywasz się do interesantów!" "Denerwuje mnie sposób, w jaki mnie traktujesz!" "Złości mnie to, że nie dajesz mi dojść do słowa" "Jestem na ciebie tak wściekła, że z trudem panuję nad sobą!" "Nie życzę sobie takich żartów na mój temat!" "Doprowadzasz mnie do furii!" "Zaraz się wścieknę!" "Zupełnie się z Tobą nie zgadzam!" "Cholernie złości mnie, kiedy tak mówisz!" "Ta cała sprawa wyprowadziła mnie z równowagi!" "Przestań zawracać mi głowę!" "To naprawdę mnie wkurza!" "Nie masz prawa tak robić!" "Jestem wściekły jak diabli i nie zamierzam dłużej tego znosić!" PROCEDURA STOPNIOWANIA REAKCJI Gdy złości mnie czyjeś zachowanie, to: Po 1 - zwracam uwagę na to zachowanie i proszę o jego zmianę. Informuję o tym, co dzieje się ze mną w związku z tym, jak ta osoba postępuje. "Nie pozwalasz mi dokończyć tego, co chcę powiedzieć. To mnie irytuje! Pozwól, że powiem, co mam do powiedzenia i oddam głos Tobie, OK.?" Po 2 - jeśli mój rozmówca lekceważy jednak poprzednią informację - dobitniej wyrażam swoje uczucia: "Nie przerywaj mi! Już cię o to prosiłam i coraz bardziej mnie to wkurza! Przestań!" - mówię to głośniej, z większą siłą, ostro i zdecydowanie. Po 3 - jeżeli ta osoba, mimo coraz intensywniej okazywanego niezadowolenia, nadal nie zmienia swojego zachowania - przechodzę do przywołania zaplecza. Nadal nie mam zgody na jej sposób bycia i traktowania mnie, więc żeby nie dopuścić do uczucia bezradności - skupiam się na tym, co jeszcze mogę uczynić w tej sytuacji. Informuję tę osobę, co mam zamiar zrobić, jeśli nadal będzie kontynuować swoje irytujące zachowanie. Zaplecze - to coś, co mogę uczynić, aby przerwać niekorzystną dla mnie sytuację. Nie jest jednak groźbą, nie chodzi mi bowiem o ukaranie czy upokorzenie drugiej osoby. Działam po to, by zadbać o własne prawa. Najczęściej użytecznym zapleczem jest odmowa kontaktu z drugim człowiekiem: "Jeśli jeszcze raz mi przerwiesz, przestanę z Tobą rozmawiać!" "Uprzedzam Cię! Nie przerywaj mi albo przestanę Cię słuchać i wyjdę!" Moim zapleczem mogą być także moje emocje, gdy nie chcę uciekać się do zerwania kontaktu. Chodzi o to, że jeśli nie mogę zmienić zachowania partnera, to mogę jednak wciąż konsekwentnie informować go o tym, że mi ono nie odpowiada i jakie wywołuje we mnie uczucia. "Ta rozmowa jest dla mnie ważna. Jednak kiedy mi wciąż przerywasz, ja bardzo się złoszczę. Nie chcę rozmawiać w ten sposób - jeszcze raz proszę byś uszanował to, co do ciebie mówię i starał się mnie wysłuchać!" Zazwyczaj taka taktyka daje pożądany rezultat: większość ludzi nie chce wprawiać kogoś ustawicznie w niezadowolenie i postara się dostosować swoje zachowanie do moich uwag. Jeśli jednak mój partner czerpie wyraźną satysfakcję z mojej złości, oznacza to, że nasza wzajemna relacja jest zaburzona i powinna ulec poważnej zmianie lub wręcz zerwaniu. Po 4 - skorzystam z zaplecza, to znaczy: jeśli sytuacja nie uległa zmianie, robię to, co zapowiedziałam. I tu istotna uwaga - należy wybierać takie zaplecze, z którego rzeczywiście zdecyduję się skorzystać w razie potrzeby. OD MYŚLI DO UCZUCIA Prawie każdy z nas ma błędne przekonanie, że złość jest po prostu rezultatem przykrych zdarzeń. W rzeczywistości, pomiędzy zdarzeniem życiowym a pojawieniem się jakiejkolwiek emocji, występuje jeszcze bardzo ważne ogniwo: nasze myślenie na temat tego, co się wydarza. A. ZDARZENIE B. MOJA OPINIA O TYM ZDARZENIU C. MOJE EMOCJE Krótko mówiąc: to co czujemy, zależy od tego w jaki sposób zinterpretujemy sytuację. Zmiana sposobu myślenia zmienia odczuwane emocje. A. Dostałem mandat za jazdę bez biletu. B. Moja myśl: "Los się na mnie uwziął, kolejna porażka" C. W rezultacie czuję: złość, przygnębienie, niskie poczucie własnej wartości, rezygnację. Spróbujmy sobie to wyobrazić w nieco innej wersji: A. Dostałem mandat za jazdę bez biletu. B. Moja myśl: "No cóż, kiedyś w końcu musieli mnie złapać. Zresztą nie ja jeden płacę mandaty. Właściwie to i tak wychodzę na swoje - od tak dawna nie kupuję biletów..." C. W rezultacie czuję: ulgę, zadowolenie, spokój; Dręczymy się przykrymi emocjami właśnie dlatego, że stosujemy iiracjonalne myślenie - nawykowo. To znaczy, takiego wzoru myślenia nauczyliśmy się i praktykowaliśmy je przez wiele lat. Teraz, jeśli szukamy drogi do poradzenia sobie z naszą emocjonalnością, warto zacząć uświadamiać sobie ten monolog wewnętrzny, który doprowadza nas do gniewu, rozpaczy czy innych przykrych uczuć
  8. ta co ma nadzieje Witaj ciepło:) Pamiętam Twoje wpisy sprzed kilku miesięcy.. Wiesz tak sobie pomyślałam czytając dziś Twojego posta, żeby Ci zadać takie pytanie: na co masz jeszcze nadzieję? Odpowiedz sobie sama albo tutaj jak wolisz. A ja niech je teraz zgadnę, ok? 1. że on się zmieni? 2. że sytuacja się zmieni? 3. że Ty się zmienisz? na co masz nadzieję? bo jeśli na pkt 1: to mówię Ci, że nie ma takiego cudu, że on się zmieni (chyba, ze na gorsze) pkt 2 - odp. j.w., chyba, że zaczniesz działać i weźmiesz sprawy w swoje ręce, SAMA, nie licząc na NIEGO pkt 3 - Na to jest największa szansa, zawsze! I niech Cię to buduje i wzmacnia na przyszłe konsekwentne działania i wybory. Jeśli nie kochasz siebie, to chociaż rób dla dzieciaków, bo je kochasz.. nawet o to nie pytam.. Spytaj siebie jeszcze: co jest dla mnie najważniejsze w życiu? Pójdź sama do parku i ze sobą pogadaj, na głos, posłuchaj swoich odpowiedzi i im zaufaj. Przesyłam Ci dużo energii. Zrób maluteńki kroczek a potem następny i następny..Niech pierwszym będzie np. rozmowa z samą sobą..:)
  9. Buszująca oj tak, robiłam te i wiele innych destrukcyjnych rzeczy i wiesz co? zupełnie niepotrzebnie, tak teraz o tym myślę. Gdybym teraz taka historia mi się przydarzyła (odpukać), to pierwsza rzecz jaką bym zrobiła to udała się po pomoc do specjalisty. Tak więc jeśli masz taką możliwość, znajdź kogoś kto Ci pomoże. Mam koleżankę, która od roku przyjmuje antydepresanty i jest zadowolona, jest spokojniejsza i może dzięki temu normalnie, bez histerii i dołów funkcjonować. Chodzi codziennie do pracy a pracę ma typowo umysłową. Myślę, że jak sobie przeliczysz ile wydajesz lub wydasz na swoje choroby spowodowane stanem złym stanem nerwowym, to okaże się że tańsza będzie wizyta u psychiatry. Tylko m. nic nie mów, bo moze to wykorzystać przeciw Tobie w kłótni. Pawlikowska napisała w swojej książce, że człowiek kiedy złamie nogę to i nawet na czworakach dowlecze się do chirurga a kiedy go boli dusza to nie pomyśli, żeby iść do psychologa czy psychiatry...ciekawe dlaczego? :)
  10. dodam jeszcze, że dziecko w takich sytuacjach jest nieszczęśliwe i osamotnione. Gdzieś się gubi wtedy tą miłość do niego, tzn. ona jest ale tego dziecko nie widzi i nie czuje. Ja byłam tak zajęta walką z m, że z pewnością moje dziecko nie było emocjonalnie dopieszczane... byłam wtedy obecna jakby tylko ciałem a duchem gdzieś daleko..więc dziecko musiało to źle odbierać. No ale nie czas płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz jest inaczej i przyszłość też będzie inna, wiem to:)
  11. Buszująca Ja też dostawałam szałów, wrzeszczałam, miotałam się, wychodziłam z domu, miałam zabierane klucze od domu i od auta, w desperacji piłam dopóki nie zasnęłam w ubraniach.. Oczywiście brałam to za moją winą i na krab swojej "nienormalności" i choroby psychicznej. Zresztą m. skutecznie robił mi pranie mózgu, co mnie tylko utwierdzało w moich przypuszczeniach co do mojej poczytalności. I wtedy sięgnęłam dna, poszłam do psychologa, weszłam przypadkiem na to forum, terapia dla DDA i spotkania z psychologiem, książki itd. Wydaje mi się, że mam teraz inne, zdrowsze spojrzenie na to wszytko, że dużo osiągnęłam, zrobiłam postępy i to mnie bardzo buduje:) Najgorsze było w tym wszystkim to, że moje dziecko było świadkiem takich sytuacji i teraz potrafi mi to przypomnieć mówiąc: "ale kiedyś to się bardzo kłóciliście, baaardzo, pamiętam to". Wiem, że pamięta... ale mam nadzieję, że nie będzie już musiała więcej tego doświadczać. Postaram się do tego nie dopuścić, bo kocham moje dziecię najbardziej na świecie i siebie też już KOCHAM:)) Buziaki:)
  12. JaEwka piszesz: "Czeka mnie dluga droga. Boję się,ze zabraknie mi sił." długa droga ale prowadząca do celu:) to jest najważniejsze, Nie zabraknie Ci sił, przyjmij to do wiadomości, na własny użytek i dla własnego dobra, że masz niespożytą ilość sił w walce o swoje szczęście. Wysyłam Ci Dobrą Energię!:))) co ma być to będzie, nic innego. ale na pewno skończy się tak jak tego chcesz!:):)
  13. magdamigawka, piszesz: "Nie mam tyle odwagi! Ostatnio jak odeszłam to kosztowało mnie to ostrą depresją. A Chłopcy moi traktowali mnie tak jak bym zniszczyła im swiat..." ależ masz odwagę, tylko jeszcze o tym nie wiesz:) Depresja jest Twoim wyborem, czy nie lepiej skorzystać z terapii u psychologa? Jeśli nie dla siebie, to dla dzieci, które potrzebują zdrowej mamy. Wiesz dlaczego chłopcy tak potraktowali sprawę? bo Ty tak czujesz i nieświadomie im to przekazujesz, Gdybyś powiedziała im (i tak czuła), że to dla Waszego dobra, to oni prędzej czy później przyjęliby to do wiadomości.
  14. piglet:) fajnie, że czytasz:) To część terapii i też to robię i to wyłącznie dla siebie:) Piszesz: "jakie znacie pozycje na temat toksycznych zwiazkow" Na topiku u Smutenki jest mnóstwo polecanych pozycji. Ja nie czytałam osobiscie, ale dziewczyny polecały "Toksyczne słowa". Ja natomiast skończyłam czytać drugą pozycję Pawlikowskiej pt. "W dżungli niepewności". http://www.latarnik.com.pl/W_dzungli_niepewnosci-68.html Polecam nie tylko dla dziewczyn, które mają problemy z jedzeniem, ale w szczególności dla tych, które mają problem z akceptacją swojego wyglądu. Kolejną moją lekturą będzie "w Dżungli życia". http://www.beatapawlikowska.com/books,list,24.html Bardzo mi te lektury pomagają, przede wszystkim walczyć z niską samooceną, która była niejako przyczyną złego traktowania mnie przez innych. Uważam, że z braku wartości siebie rodzą się problemy z relacjami ( w związkach), samotnością, strachem, poczuciem zagubienia oraz brakiem szacunku do siebie. Te lektury pozwalają mi spojrzeć na siebie z dystansu oraz z zupełnie innej perspektywy. I zdecydowanie bardziej wolę być Wojownikiem niż Leniwcem:) ( ściągnięte z lektur Pawlikowskiej). I już się nie zamienię miejscami, o nie! Niech mi tylko te piórka poodrastają hihi.
  15. aweb piękne słowa piszesz:)! Może tylko z jednym się nie zgadzam: "Bo nam odebrano mozliwość kochania siebie a kazano kochac jego i tylko jego.On na pierwszym miejscu, reszta na końcu." Trzeba zrozumieć, że nikt obcy nam tego prawa nie odebrał, on tez nie. Te prawa odebrałyśmy sobie same. To my same ustalamy sobie te priorytety, czy ja i dzieci jesteśmy na pierwszym miejscu, a nie oni. Człowiek, który kocha siebie, nie stawia innych na piedestale a właśnie siebie a dzieci tym tropem potrafią wyciągnąć dla siebie dobre wnioski. I nie można niestety ich obwiniać o sytuację, jeśli już to tylko po to aby wyciągnąć z tego naukę na przyszłość. Dlatego trzeba i należy walczyć o siebie, popracować nad swoimi pokrzywionymi emocjami, wniknąć w swoją duszę i spróbować zrozumieć, dlaczego się na to zgadzałyśmy, skoro to nie było dla nas dobre. I im wcześniej tę naukę się rozpocznie, tym lepiej. Najłatwiej się jest nad sobą użalać, najtrudniej zacząć pracować. Najłatwiej wynajdować sobie usprawiedliwienia typu dzieci a najtrudniej porozmawiać z samym sobą, czy to aby na pewno jest dla dzieci i dla mnie najlepsze. Użalanie się nad sobą jest po prostu WYBOREM. Wyborem nr 2 jest to, że można zacząć żyć na własnych warunkach. Ale skoro się ktoś uprze, że woli taką drogę, to pretensje może mieć tylko do siebie (nie do m i całej reszty swiata). Wybór nr 2 daje również szansę na przerwanie koła zaprzeczeń, czy też tej toksycznej liny, która łączy dysfunkcyjne pokolenia. Ta lina może zostać przerwana na naszych dzieciach i dzięki temu one i dalsze pokolenia mają szansę żyć zdrowo. I jeszcze jedno: Żeby dzielić się z kimś szczęściem (być z kimś szczęśliwym w związku), trzeba najpierw samemu być szczęśliwym, czyli trzeba wiedzieć co dla nas najlepsze, odpowiedzieć sobie na to pytanie: czego chcę?, kim jestem?, co jest dla mnie najważniejsze?
  16. oooonnnnaaaaa piszesz: i podobnie jak piglet źle się czułam ze świadomością, ze nie stworzyłam normalnej rodziny. Ale w końcu uzmysłowiłam sobie, że ja zrobiłam wszystko, a nawet za dużo żeby się udało. "To nie moja wina" Pewnie, że nie Twoja. Do tańca trzeba dwojga. Rodzina to relacja, a relację muszą tworzyć co najmniej 2 osoby. Więc choćby jedna osoba tańczyła na suficie, a druga osoba nic z siebie nie dawała, to nie ma możliwości, aby tę relację utrzymać. pozdrawiam!
  17. oooonnnnaaaaa piszesz: i podobnie jak piglet źle się czułam ze świadomością, ze nie stworzyłam normalnej rodziny. Ale w końcu uzmysłowiłam sobie, że ja zrobiłam wszystko, a nawet za dużo żeby się udało. "To nie moja wina" Pewnie, że nie Twoja. Do tańca trzeba dwojga. Rodzina to relacja, a relację muszą tworzyć co najmniej 2 osoby. Więc choćby jedna osoba tańczyła na suficie, a druga osoba nic z siebie nie dawała, to nie ma możliwości, aby tę relację utrzymać. pozdrawiam!
  18. oooonnnnaaaaa piszesz: i podobnie jak piglet źle się czułam ze świadomością, ze nie stworzyłam normalnej rodziny. Ale w końcu uzmysłowiłam sobie, że ja zrobiłam wszystko, a nawet za dużo żeby się udało. "To nie moja wina" Pewnie, że nie Twoja. Do tańca trzeba dwojga. Rodzina to relacja, a relację muszą tworzyć co najmniej 2 osoby. Więc choćby jedna osoba tańczyła na suficie, a druga osoba nic z siebie nie dawała, to nie ma możliwości, aby tę relację utrzymać. pozdrawiam!
  19. Buszująca, piszesz: ja nie mowie,ze jestem idealna,pare rzeczy w zwiazku z m. zrobilam zle - NIKT NIE JEST IDEALNY NA NASZYM ZIEMSKIM PADOLE A NAWET W KOSMOSIE:) 1) Okazalo sie ,ze bywam czasem zazdrosna( ale to on komentowal kazda d..e na ulicy) - ZAZDROŚĆ JEST W KAŻDYM CZŁOWIEKU, ZAAKCEPTUJ JĄ W SOBIE 2) Czasem dopuszczalam sie drobnych przeinaczen rzeczywistosci( ale to dlatego ,ze on wpadal w szal o wszystko i nie dawal prawa do najmniejszego bledu) - KAŻDY CZŁOWIEK KŁAMIE, W MNIEJSZYM LUB WIĘKSZYM STOPNIU, PO TO ŻEBY UCHRONIĆ BLISKICH ALBO SIEBIE. BRONIŁAŚ SIĘ JAK MOGŁAŚ I DOBRZE:) MASZ WOLĘ PRZETRWANIA I TO SIĘ LICZY. 3)Za malo pieniedzy oszczedzalam,kiedy mialam ich wiecej - CZŁOWIEK, KTÓRY KOCHA SIEBIE SPRAWIA SAM SOBIE PRZYJEMNOŚCI. 4) Nie jestem taka kobieta,ktora cale dnie stoi przy garach, a wolnych chwilach wypieka ciasta....ale w moim domu codziennie byl i jest obiad,jest czysto i schludnie - TO CO WYMIENIŁAŚ JAKO WADY, TO DLA MNIE STEREOTYP KOBIETY Z TAMTYCH LAT:) NIGDZIE NIE MA TAKICH ZASAD, ZE KOBIETA POWINNA SIĘ NP. SPEŁNIAĆ JAKO GOSPODYNI DOMOWA. NO CHYBA, ŻE MA TAKĄ WOLĘ. NIE TRZEBA SIĘ ZANADTO POŚWIĘCAĆ, BO MOŹe NIKT TEGO NIE DOCENI A MOŻE JESZCZE SIĘ PRZYCZEPI, ŻE ZUPA BYŁA ZA SŁONA. OFIARNOŚĆ TEŻ MA SWOJE GRANICE! ps. skoro codziennie gotujesz obiad, to przecież stoisz przy garach:) i jeszcze w międzyczasie sprzątasz, "bo jest czysto i schludnie":) Dbaj o siebie Maleńka:) bądź dla siebie łaskawsza, bo kto jak nie Ty sama?:) jak widzisz prawie wszystko można obrócić w zaletę, jak się tylko uzyska inną (zdrową) perspektywę.
  20. Buszująca:) czekałam na takie słowa od Ciebie i się doczekałam:): "strasznie sie wzburzylam jak to wszystko pisze" i "ALE DOSC.ZASLUGUJE NA NORMALNE ZYCIE. Chce wyplakac swoje,przecierpiec i znowu z radoscia przezywac kazdy dzien.Jestem na to gotowa." Czytam to właśnie i cieszę się bo o to chodziło! Żebyś się wkurzyła, tak porządnie, wypisała i najnormalniej wściekła! Yes, yes, yes, o to chodzi. Potem już jest z górki..potem już będziesz wiedziała co robić. Każda kolejna decyzja będzie konsekwencją tej świadomości, którą tutaj dziś wywaliłaś z siebie. Taka zmiana w Tobie zrodzi po prostu decyzje, jedna decyzja wywołuje określone skutki a potem kolejna itd. Aż do wolności. Pięknie! Jestem z Tobą, ściskam Cię najmocniej i leć Kochanie do przodu, już teraz się nie zatrzymuj!!!
  21. I jeszcze to jest warte przytoczenia: Jeśli poczujesz lęk, depresję, samotność, zaakceptuj to, pozwol temu płynąć, być. Pomyśl,że nie jesteś tym, to są tylko uczucia, one płyną. Zaakceptuj je i zaakceptuj siebie z nimi. Pokochaj swój lęk,smutek- doslownie. Wtedy on znika. To jest trudne, ale możliwe. Trzeba ćwiczyć codziennie i siebie obserwować. Nie wypierać się swoich uczuć ani im nie zaprzeczać. Pobądz z tą pustką i powiedz jej : cieszę się, że jesteś. Brzmi okropnie, prawda? Ale jak skutkuje .... bo to "zle" co zaakceptujesz w sobie, znika.
  22. Ciekawa lektura z I. wątku: \"Kontrmanipulacja słowna służy znalezieniu ciętej odpowiedzi, która powstrzyma , mozliwie najmniejszą liczbą słów, komunikację prowadzącą jedynie do kłótni. Odpowiedzi są krótkie i możliwei najmniej agresywne Celem jest ukazanie, że jest się śwaidomym ataku, który nie odnosi żadnego skutku\" Isabelle Nazare-Aga \"Nie pozwól sobą manipulować w miłości\" Ja tu zamieszczę przykłądy z tej książki, ale chętnie poznam stosowane przez Was kontrmanipulacje. Myślę, ze przyda sie to zarówno Nam jaki i osobom, które odwiedzają Nas, ale nie mają odwagi napisać. NIby te odpowiedzi zdają sie być oczywiste, ale wiem z włąsnego dośwaidczenia w takich sytuacjach czesto ma sie kompletną pustkę w głowie. Wypowiedź manipulatora, a pod spodem są kontrmanipulacje czyli Twoja odpowiedź: 1)- \"Zabraniam Ci...\" - Kim jesteś, zeby mi czegokolwiek zabraniać? - NIe masz prawa mi zabraniać... - Jestem osobą dorosła i samodzielną. 2)- \"Nie masz prawa...\" - Mam takie samo prawo jak Ty. - Ale będę je mieć. - Nie robię nic złego. - Od teraz ja będę decysować, co jest własciwe 3)-\"Jesteś histeryczka!\" -Nie używaj fachowego terminu,którego nie rozumiesz - Zmień płytę. - Mylisz słuszny gniew z chorobą psychiczną. 4)-\"Bzdury opowiadasz!\" - Twoim zdaniem. - I dlatego chcesz ze mną być? - Tylko Ty tak sądzisz. - Nic na to nie poradzę, to silniejsze ode mnie 5)-\"jesteś zerem!\" - po co wobec tego pytasz mnie o zdanie?Zachowujesz się nielogicznie - Już dwa dni nie słyszałam tego tekstu, zaczynało mi go brakować! - Najwyraźniej Ci to odpowiada, skoro tu jeszcze jesteś. 6)-\"Po Tym wszystkim co dla Ciebie zrobiłem?\" - A! Więc to było wyrachowanie! - jestem Ci za to ogromnie wdzięczna. - Więc kłamałeś, ze robisz to z miłości? - Szantażujesz mnie? -Jeśli o to chodzi,już dawno spłaciłam swoje długi 7)-\"Tylko dzięki mnie jesteś tym, kim jesteś!\" - Jestem sobą. - O, jak najbardziej. - A co właściwie przez to rozumiesz? 8)-\"Doskonale wiem, co myślisz!\" - Wątpię - Tak tylko Ci się wydaje. - To dobrze. 9)-\"Zostawiasz mnie? Czy Ty wiesz, co mi robisz? Nie mozesz mnie tak potraktować!\" - Doskonale wiem, co robię dla siebie. - Wręcz przeciwnie, mogę.Straciłam ochotę do poświęceń 10)-\"To wszystko Twoja wina!\" - Wiedziałam, ze tak powiesz - Jak zwykle - Ciekawe, bo jest nas Dwoje! 11)-\"Zapłacisz mi za to!\" - Pożyjemy, zobaczymy. - Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. - Znów mi grozisz. - Niestety już zapłaciłam! 12)-\"Jeśli odejdziesz, to się zabiję\" - Ty decydujesz o sobie. - Nie będę reagować na szantaż. - Jesteś Panem swojego życia. - Jesteś dorosły, mozęsz robić co chcesz. - Świetny sposób na udowadnianie racji! 13)-\"Gdybyś mnie kochała, tobyś...\" - To nie ma żadnego związku z logiką. - To Ty tak uwazasz, ja jestem inna. - To jest szantaż,nie dam się szantażować. - Rozumiesz to, jak chcesz. - KOlejna dowolna interpretacja. Nie narzucisz mi swoich zachcianek. 14)-\"W Twojej Rodzinie są sami idioci\" - Ciekawe co by powiedizeli. - Zostaw moją rodzinę w spokoju. - Dla Ciebie na świecie są sami idioci. Kiedy odpowiadasz ironicznie w ramach kontrmanipulacji, dołacz do słów uśmiech, choćby nawet był nieszczery i wymuszony, zeby z góry zaznaczyć swoją niewrażliwość, nawet udawaną, na zasłyszaną uwagę.\"
  23. aweb no my wszystkie chyba byłyśmy koliberkami bez piórek w d***:) ale pamiętajmy, że one mogą odrosnąć hihi. A wracając do seksu, to moja zacna teściowa mawia: Nie ma co się wtrącać do małżonków, i tak ich poduszka pogodzi. Bleee. I tak stosowała niestety.. a była koliberkiem bez piórek, że ho ho.. Co do kopiowania zachowań przez nasze dzieci, to dopiero teraz kiedy w siebie uwierzyłam, moje dziecko zachowuje się milej dla mnie. Wcześniej bywało różnie. Raz zapytało: co to znaczy że jesteś psychiczna:( a raz Ty ku***o. A miało wtedy 5 lat. Jak wspomnę, to mnie aż brzuch teraz boli i wstyd jak .. Ale teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i jest super!! Buszująca: rozumiem Cię.. Wiele kobiet jest w ten sposób uzależnionych od facetów, bo sex jest super. Czytając literaturę na ten temat, dowiedziałam się, że tak to jest w toksycznych związkach, że Ci faceci w łóżku są super i to jest jakaś pieprz**na reguła. Tylko tyle potrafią dać z siebie emocji, a właściwie to nie dają, a rozładowują napięcie, które u nich nie ma innego ujścia. Zresztą dziewczyny na I. wątku też o tym pisały, że tęskniły za seksem z nim a nie koniecznie za nim:) A dla mnie jedno równa się drugie, ale to moja opinia:) Sciskam mocno:)
  24. Dziękuję że jesteście Buziaki:))) A skoro lubisz się pośmiać, to mam coś specjalnie dla Ciebie: Przychodzi facet do księgarni: - Gdzie znajdę książkę "Mężczyzna - Pan i Władca" - W Dziale Fantastyka - odpowiada sprzedawczyni :) I nie jestem bynajmniej feministkę hihi
  25. Instant Magic, piszesz: "Jak sobie radzić w takim razie z tym kochaniem za bardzo,u mnie się sprawdza to w 100% wchodzę w relację z mężczyznami,którzy mnie poniżają ,niszczą mnie psychicznie." Warunkiem niezbędnym będzie pokochanie siebie. Bez tego ani rusz. Kochasz siebie, więc siebie szanujesz i nie pozwalasz się nikomu żle traktować. Droga do tego jest taka, jak tutaj ciągle piszemy: 1. znaleźć żródło deficytu miłości u ciebie (czyli dowiedzieć się dlaczego siebie nie kochasz i masz niskie poczucie wartości). Kto Ci dał za mało miłości w przeszłości? 2. znaleźć odtrudkę, kiedy żródło będzie zdefiniowane. Odtrudka to terapie: DDA, lub DDD, indywidualne u psychoterapeutów, grupy wsparcia dla kobiet uzależnionych od miłości (ten topik też), lektury (czyli praca własna). 3. znalezienie miłych zajęć dla siebie, sportu, przebywanie na łonie natury, odkrycie pasji lub powrót do tych niezrealizowanych. 4. znalezienie fajnych nietoksycznych znajomych. 5. Odstawienie substancji psychoaktywnych! Chyba tyle a może aż tyle:) Dodam, że kiedy już się odkryje, ze coś z nami (!) nie tak to już jesteśmy na dobrej drodze. Taka jest droga, a jeśli coś pominęłam, to proszę dziewczyny, które są po o uzupełnienie. Podsumowując: Praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą. I nie ma cudownej pigułki. Ale opłaca się:) Pozdrawiam:)
×