bylam raz z facetem, ktory naprawde twierdzil, ze nie lubi porno.
twierdzil tak nie dlatego, ze musial sie przede mna kryc,
bo ja sama jemu mowilam, ze lubie, jego zachecalam do ogladania,
bo mnie to strasznie podniecalo, a on twierdzil, ze dla niego porno jest nudne i glupie,
ze nie ma cierpliwosci na takie bzdety, ze seks uwielbia, ale z kobieta.
i nie byl to jakis ciapciak, a bardzo meski naladowany
(jesli nie przeladowany) testasteronem ogier.
mial bardzo bogata przeszlosc seksualna.
ciekawe, co o takim sadzic?
napisalam to, bo zawsze mnie temat ogladania pornografii interesowal,
dlaczego ludzie to robia, itd.
sama zawsze lubilam i mimo bycia w zwiazku, czasem tylko czekalam, gdy facet wyjdzie z domu,
zeby sie 'rozladowac' do pornoli.
ale musze przyznac, ze potem jakos mi sie znudzilo ....
zaiteresowaly mnie wypowiedzi i argumentacja regrasa, nie na zasadzie,
zeby sie z zgadzac lub niezgadzac, ale podjac temat ....
tzn. mialabym kilka pytan, jesli kolega regres bedzie laskawy ;)