Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lajola

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Hejka! Na pewno dobrym pomysłem jest, by wyrzucać z siebie złe emocje w jakiś fajny sposób. Każda forma sportu byłaby dobra, o ile ją lubimy, bo nie chodzi przecież o to by się do sportu zmuszać. Mi na przykład jakiś czas temu podobał się parkour. Jak patrzę na filmiki z ludźmi uprawiającymi ten sport to zazdroszczę. Ale to sport dla młodych. Jako 26latka jestem już na to za stara. Więc zadowoliłam się rolkami i czasem na nich się wyżywam.... Absolutnie Absurdalna - zasada nr 6 - jeśli nawet złamałaś swoje reguły, wróć do nich nie roztrząsając popełnionego błędu. Błędy to rzecz ludzka. Musimy być dla siebie dobre! Jak będziesz teraz sobie wygarynać, że zjadłaś więcej niż chciałaś, to po prostu budzisz kolejne złe emocje. Lepiej wyjdź na dwór, na rower, wyżyj się trochę, nie myśl o tym co zrobiłaś nie tak. Głowa do góry! Dasz radę! W ogóle to do zasad dodałabym zasadę nr 7. NIE JEŚĆ W TRAKCIE OGLĄDANIA TV, CZY SIEDZĄC NA NECIE. NA CZAS POSIŁKU USIĄŚĆ Z DALA OD KOMPA I TV CZY RADIA I MYŚLEĆ TYLKO O TYM ŻE WŁAŚNIE DOSTARCZAM ORGANIZMOWI TEGO CZEGO POTRZEBUJE I W TAKICH ILOŚCIACH JAKIE SĄ MU POTRZEBNE. DELEKTOWAĆ SIĘ JEDZENIEM A JEDNOCZEŚNIE KONTROLOWAĆ POZIOM SYTOŚCI. I NIE PRZEHOLOWAĆ. Gdy jem i w tym samym czasie np. klikam to gdy talerz robi się pusty, myślę - już koniec? Przecież nic nie zjadłam, i idę po dokładkę. Gdy skupiam się tylko na jedzeniu, widzę ile zjadłam i kontroluję ile zjadam. Dziś mija drugi dzień wg moich zasad i jest ok. Zero napadu, wszystko w granicach normy. Staram się zajmować innymi sprawami, być bardziej aktywna w tych kwestiach które wcześniej olewałam, i one - te nie rozwiązane problemy - po części frustrowały mnie i przyczyniały się do kompulsów. Teraz biorę się za nie, muszę zrobić porządek ze swoim życiem. I zgadzam sie z Jenny - sztuką jest by pokusa była dostępna i byśmy mimo to jej nie uległy. Pozdrawiam i powodzenia! :)
  2. Hejka ;) Moze masz racje novally... ja glodu fizycznego tez nie czuje... tylko nie wiem czy z tymi jak je fajnie nazwalas malymi bestiami nie chodzi wlasnie o taki umowny glod, znaczy po prostu o wewnetrzna chec pochloniecia czegos. ponoc z ta candida to temat rzeka. a my z naszym problemem chyba musimy sobie sprobowac pomoc w inny sposob - zapanowac nad ta niepohamowana checia zarcia zanim bedzie za pozno. rowniez zycze Wam wszystkiego najlepszego na te swieta! przede wszystkim duzo radosci i wesolego smigusa dyngusa. a kompulsami bym sie nie przejmowala. w koncu w swieta mozna jesc "legalnie" ile dusza zapragnie :) pozdrawiam!
  3. Hejka, bylam tu juz jakis czas temu i znow tu zagladam. Wczoraj wpierdziulilam 400gramowa paczke ptasiego mleczka. Chodzila za mna od ostatniego kompulsa az mnie dogonila. Ciagle mysle, ze wkrotce powiem sobie dosc i skoncze z tym syfem raz na zawsze. Wiem ze zajadam problemy. Nie jest to kwestia wagi czy nadwagi, kompulsy zawitaly u mnie (po raz drugi) dobre pol roku temu i teraz nastreczaja mnie od czasu do czasu. Ilosc pochlanianego jedzenia jest powyzej normy aczkolwiek nie jest chyba bardzo przerazajaca. Ogolnie caly czas cos wcinam, a glodu nie czulam juz bardzo dawno. Jenny-1975 zgadzam sie z Toba - sztuka jest by skonczyc na jednym ciastku i powiedziec sobie - jutro tez jest dzien, jutro zjem co innego. nasz problem chyba tkwi w tym, ze zdajemy sobie sprawe z tego ze ciastko, zapiekanka czy co kto woli, jest zle, i ze gdy zjemy jedno bedzie nas ciagnelo zeby wziac drugie, trzecie itp. dlatego tlumaczymy sobie - chce przeciez zyc zdrowo, nie bede w ogole jest junk foodu, ale od jutra. dzis zjem na maxa, ostatnia uczta. masakra, ale tak to dziala... zgadzam sie tez znovally i z big girl ze klucz tkwi w nas samych. ja chyba wiem kiedy sie u mnie zaczely kompulsy - jakies 7 lat temu kiedy pojechalam do niemiec i pracowalam jako opiekunka do dzieci i imieszkalam z rodzinka niemiecka.a ze te losie jadly mmalo, krepowalam sie jesc tyle ile chce, jadlam podczas ich nieobecnosci az do masakrycznego bolu brzucha. pozniej to poczucie niedojedzenia przerodzilo sie w wpierdziulanie duzych ilosci slodyczy. podczas rocznego pobytu przytylam 6 kilogramow, po powrocie do kraju moje problemy zniknely, waga i jedzenie sie unormowaly. no ale dobre pol roku temu powrocily. i jeszcze jedna kwestia - novally pisze: "ja już wiem, czuję,że ten drań się zbliża, a mimo to przeważnie mu ulegam, nie potrafię powiedzieć "spier**!!nie jestem głodna, nie będę zaśmiecać sobie ciała!!" "moze wlasnie w tym sek - czujemy psychiczne uzaleznienie, ciagnie nas do kompusow i po kompulsie odczuwamy kleske, nie poradzilysmy sobie ze soba. a slyszalyscie cos o candida albicans?? to drozdze ktore kazdy czlowiek ma w jelitach i wszystko jest ok, bo one sa potzrebne do rozkladu cukrow. problem zaczyna sie, jak nastapi przerost tych drozdzy. wowczas zaczynaja sie problemy ze zdrowiem, candida albicans rozprzestzrenia sie, wydala toksyny, ktore atakuja nasz organizm. A co candida lubi najbardziej? Cukry proste, czyli wszelkie pieczywo, oczywiscie slodycze, alkohol, nawet miód. I do rozrostu potrzebuje coraz to większych ilości cukrów. Może to jemu zawdzieczamy nadzwyczajny pociag do slodyczy i do nieumiarkowanego jedzenia?? Oczywiscie sfera psychiczna z pewnoscia ma duzy wplyw, jednak byc moze swiadomosc ze jakis "drozdzak", jakas bakteria w naszym organizmie ma nad nami wladze jest przerazajacy. To tylko moje przypuszczenia, ale kto wie czy nie sluszne. pozdrawiam;)
  4. Czesc Wam! No ja tez sie zastanawiam co, pewnie w dosc odleglej przeszlosci, przyczynilo sie do tego ze teraz nasze stresy i niedogodnosci zycia codziennego odreagowujemy w taki chory sposob. Na pewno jakas terapia grupowa by sie przydala. Fajnie ze mamy chociaz to forum, aczkolwiek sadze ze spotkanie na zywo z osobami z tym samym problemem byloby lepsze, nawet z jedna tylko osoba i bez psychologa. Jednak u nas w polsce psycholog nie jest na porzadku dziennym. wiele z nas nie stac na niego, a inna sprawa jest ze czlowiek musialby sie przed swoim srodowiskiem kryc, znaczy nie przyznawac sie przed nikim ze spotkan z psychologiem. To chyba 2 podstawowe przeszkody, aby wziac udzial w jakiejs terapii. Tylko powiedzcie dziewczyny, co my mozemy same, kazda w swoim domu, na codzien sama ze swoimi problemami? Przeciez to chorubsko obezwladnia nasza wole, nie podejmujemy samodzielnie decyzji. Bedac np. na zakupach - cos mowi w glowie - kupuj te ciacha, czekolade, i tamten budyn i ten serek stracciatella, itp. przeciez tak je lubisz, wkladaj do kosza i nie marudz. Ja bynajmniej nad tymi podszeptami nie panuje. To one rzadza mna. Dlaczego nie znamy umiaru? Dlaczego nie potrafimy powiedziec sobie dosc? A jesli wiecie jakie stresy Was zrzeraja czyli rownoczesnie jakie stresy Wy probujecie zajesc, zagluszyc, czy sadzicie ze rozwiazanie tych problemow, wyjscie z klopotliwych sytuacji wyleczyloby Was z kompulsow? Pewnie problemy sa jednak bardziej zlozone i tez nie zawsze do konca jasne, a tym bardziej ich rozwiazanie. Co mozemy tutaj wsppolnie przedsiewziac zeby pozbyc sie tych wyniszczajacych kompulsow?
×