tak.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez tak.
-
Ciekawam gdzie się podziały Nastka z Cammillą ? Chyba zapytam Anieli :D
-
Ale powiem Ci szczerze, że się zastanawiałam czy nie dobić się jakimś pytaniem w mojej sprawie. Ale z drugiej strony sobie pomyślałam... "A co to zmieni? Czy jak ona mi napisze, że między nami jest/nie ma miłości to co ja mam z tym fantem dalej zrobić? Oprzeć się na tym, olać to? Zignorować czy wziąć za pewnik?" :)
-
Hehehe :) 100 pytań do... Też czytałam o tarocie Natalko. Wyczytałam właśnie to aby być ostrożnym, ponieważ zbyt eksplorowane mogą kłamać. Jest taki kolo w tv który rozkłada karty non-toper. Nie mogę na niego patrzeć :D Od razu widać, że jakiś nawiedzony :D
-
A tam. Bo nie wierzę w te duperele to się wypowiedzieć nie mogę :D Wam nie bronię korzystać. Wasza wiara Waszą sprawą. Moja moją. Proste. Pic na wodę fotomontaż.... a wiesz dlaczego? Karty nie mogą być rozkładane 300 razy dziennie ;) Bo potem kłamią :P
-
Hehe :) Jak tam uważasz :P
-
Nio :) No to super. 20 pytań faktycznie dużo. Jedno dwa trzy wystarczy ;) A i tak to wszystko pic na wodę fotomontaż :D
-
Hmm... Ogólne też może być z tego co wiem ;) Tylko odpowiedź też będzie ogólna.
-
Madzia nie przejmuj się. To gadanie się kiedyś skończy a kto rozsiewa takie plotki? No ktoś kogo to interesuje a nie powinno. Lej na to. O mnie też gadali niestworzone historie... z reguły to były zazdrosne koleżanki albo chłopaki z którymi się niby coś kręciło ale koglu-moglu z tego nie było hehehe :D
-
zapytująca Aniela to tarocistka forumowa. Ogłasza się tu odkąd pamiętam chyba na każdym topicu. Dziewczyny postanowiły zasilić jej konto :D Ja miałam skorzystać z darmowego jednego pytania ale promocja się skończyła :)
-
Nie no... takie plotkowanie niczego dobrego nie wnosi tylko zamieszanie. I jeszcze widzisz... ktoś może się dowiedział, że myślisz o nim i wziął to rozchuchał do rozmiarów uganiania się. Wiem, jak plotki potrafią zranić do żywego :( Zwłaszcza gdy są z palca wyssane.
-
Madziula - wiadomo, że gadają a co :D Nudzi im się w pracy, wyczają że Ci jeszcze zależy no i plotki gotowe bo ze zwykłego uśmiechu zrobią zaloty itd. A może się czymś zdradziłaś?
-
No wybaczył moje głupie zachowanie ;) Przeprosiłam, ale także wspomniałam o tym, że mnie prowokuje a nie powinien. On o tym wie, że to samo z siebie nie wyszło... inaczej by sobie już dawno poszedł w cholerę, bo i ja bym sobie poszła w cholerę. Dzięki Huston :) Wsparcie jest potrzebne a ja muszę walczyć ze swoim charakterem... nie to żeby takie zachowania leżały w mojej naturze ale mnie się kompletnie wyczerpała cierpliwość do niego. Plus ta wódka... bleh. Ohyda. Na tej imprezie chyba każdy spał więc i mnie obudzono no i potem się działo :( Same zresztą widzicie, że gdy do Was piszę to najczęściej jestem na niego wściekła jak osa. Ja po prostu wiem, że to się da zrobić, trzeba tylko siebie przekonać do tego, że wszystko zależy od nas, ode mnie także. Bo teraz to ja nie jestem pewna uczuć na 100%. Teraz on czeka na moje decyzje... myślę, że trochę się obawia tego, że go mogę zostawić. Nie chcę się rozstawać bo kiedy mam to zrobić wariuję. Nie chcę, płaczę, krzyczę i zapieram się nogami i rękami, bo nie chcę go opuszczać. Mimo tego, że tylu facetów dookoła to z żadnym nie jestem tak blisko, z nikim tyle nie przeżyłam, do nikogo nie mam aż tyle serca jak do niego. Dopóki nie stracę do niego tych ciepłych uczuć podejrzewam, że go nie zostawię. Próbuję się wczuć w kumpelę, która musiałaby wysłuchiwać moich skarg. Podejrzewam co bym jej poradziła... ale to taka mała hipokryzja by była. Zostaw go. Olej to. Znajdziesz kogoś innego i bla bla bla. Ale serce jest głuche i nie słucha. Ponad to ma władzę nad rozsądkiem, bo kobiety są tak cholernie emocjonalnymi stworzeniami, że nierealnym jest u nas zdrowy rozsądek... bo gdybyśmy wszystkie chciały być takie mądre, teraz każda by miała innego. I jakby coś ten nowy przeskrobał miał by już z góry przechlapane. Doskonale wiemy wszyscy, że tak się nie dzieje. Trwamy i bierzemy ich na czuja... jeśli czujemy że ten wariat nas kocha tylko mu odjebało to czekamy jak Penelopa na Odyseusza na pozytywne zmiany.
-
Jego teksty... jakoś się posprzeczaliśmy o nic ważnego. Potem od słowa do słowa (najebani :( ). On zazdrosny o wszystko, zaczął coś tam gadać o jakiś urojonych kolesiach. Potem o sms-ach... pisałam Wam, że się popierdoliło coś jak mojego sima wsadził w swoją komórkę i tam pisało, że niby nasz kumpel pisał do mnie coś o piwku i buziaczki mi przesyłał itd. A tak naprawdę to były słowa kumpeli. Inne sms-y też były pochrzanione. Ale mówiłam mu, że tak zabawnie wyszło, że wcale nic nie ukrywam przed nim. W zasadzie to prawie o wszystkim mu mówię. Wkurwiłam się, że mi docina po złości i chowa jakieś pretensje :( Takie wiesz... sugestie zdrady itd. No nie wytrzymałam wtedy... mogłam się opanować i zwiać :( jest mi przykro :(
-
To co ten koleś pisał to ten... mój tak robił. Wiadomo, że z czasem jakieś tam elementy poodpadały. O czymś się zapomina. Nie myśli się ciągle o kimś kto ciągle jest obok, jak drzewo wkomponowane w stały krajobraz. Szkoda... fajni ludzie się rozstają bo nie potrafią się dogadywać. Przecież walka w związkach jest powszechna jak encyklopedia :D Ten chce być górą, potem tamten chce mieć przewagę i tak w kółko. Z czasem przychodzi opamiętanie, rachunek sumienia, postanowienie zmian i poprawek. Albo nie chcemy na siebie już patrzeć. Mnie właśnie rozczula to najbardziej jak sobie przypomnę co on robił kiedy spałam. Całował mnie w czółko, głaskał po twarzy, trzymał za dłonie, ciągle szukał mojego dotyku. Szkoda, że tyle zjebaliśmy... bo mogliśmy zrobić to inaczej. No ale co można wiedzieć o konsekwencjach kiedy jest się szczylem? Jako osoba dorosła inaczej podchodzisz do związku niż jako małolat. Te związki są najtrudniejsze moim zdaniem, ponieważ wyrastając z nastolatka który ma fziu-bździu w głowie w młodego dorosłego człowieka, dokonują się w nas zmiany. Łagodniejemy? Wyciągamy wnioski? Nie wiem... coś się w nas zmienia... I tym samym trzeba zmienić nieco podejście do bywania razem... zrobić to inaczej niż do tej pory, bo nie jesteśmy już dziećmi, bo być może mądrzejemy albo głupiejemy... o czymś sobie nie mówimy bo głupio, czegoś tam żałujemy bo masakra. Za czymś tam się tęskni, czegoś zaczyna brakować, coś ucieka, zmienia się... No i tego nie da się uniknąć. Trzeba walczyć o siebie i o związek. To niektórych przerasta... jak bieg... biegniemy biegniemy nie wiadomo gdzie i po co. Łapiemy zadyszkę no i musimy się zatrzymać i przespacerować, żeby nabrać sił i uregulować oddech. Tym samym tracimy czas ale jest to nam potrzebne. Powiem Wam dziewczynki, że czasami jest mi żal mojego chłopa. Tyle rzeczy ma na niego wpływ, a ja nie jestem łatwą partnerką-mam bardzo trudny charakter. On również trudny człowiek to wiadomo, że sypią się wióry. Gdyby chociaż jedno z nas umiało zawsze się opanować, było by cudnie. Ale nie... nakręcamy się oboje... Robimy sobie krzywdę. Potem żałujemy, obiecujemy i co? No i znowu się zdarzy... Bo naprawa już tak zdezelowanego związku graniczy niemal z cudem. Ale dlaczego trwamy ciągle obok? Uzależnienie? Pewnie tak. Miłość? Tak i to trudna. Czy ma sens? W życiu wszystko ma sens. Może kiedyś przeżywając to co przeżywam, będę mogła swoim dzieciom dobrze radzić, uczulać i wspierać. Doświadczenie mam... brakuje tylko metody. Nie chcę być złym człowiekiem, ale ten zły człowiek ze mnie po prostu czasem wyskakuje jak striptizerka z tortu i mówi: HALUŁ! ALE TY JESTEŚ CHUJOWA PIZDA! No i co no... tak jest. Dziewczyny... Tak mi przykro, ale wczorajsza impreza była bardzo udana, ale oczywiście jak zostałam już tylko z moim... to... stało się coś niedobrego. I to przeze mnie :( To z czym walczę-czyli z agresją- zwyciężyło nade mną no i niestety. Mój nawet powiedział, że powinnam się zapisać do KSW i robić tam furorę. Boże... Zepsułam mu kurtkę, zadrapałam szyję, narobiłam mięśniaków na bicepsie. :( KURWA MAĆ! Jakiego my mamy wkurwa na siebie to się w głowie nie mieści. No i oczywiście złośliwości podobne do tych co Klałdyna ze swoim sobie serwują. Potem opamiętanie i jakiś taki żal... że się kurwa dało dupy, że jest się beznadziejnym, że nie umiem kontrolować siebie wcale. No wiadomo, że wódka mi tylko w tym pomogła, no i on sam, ale to się nigdy nie mogło powtórzyć. I co? Normalnie jak z rzucaniem fajek :( Failure after failure after failure after failure. Tak w ogóle to dzień dobry. Fajnie, że jesteście i że mimo tak ogromnych różnic znajdujemy wspólny język. Coś mi się wydaje, że jest tu na tym forum zderzenie wielu kultur. To fajne, bo można poznać pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy :) :***
-
No i oczywiście wyznaje zasadę porozumienia łóżkowego, że to najlepsze z wyjść :) HAHAHA :D No ni... jak my się czasem uchachamy to ni chuchu ;) Ale to już jest zbyt trudne :O Hehe ;) No nie no. Poprzeczka idzie dalej ale nie poddajemy się ;) To też coś dla mnie znaczy :) Możemy razem konie kraść ;)
-
A to mój mi podsunął... http://www.youtube.com/watch?v=k9AKgvEWqd4
-
"No tak.. jak ktoś nam mówi to jest tym gorzej, wiem.. Masz rację.. tak samo jak kłócimy się.. ale dopiero gdy ta druga osoba odchodzi to nagle zaczynamy ją kochać jak nigdy. Nagle ta nasza miłość wzrasta na przekór wszystkiemu. I nieważne co nasza połówka - w zasadzie "była połówka" zrobi to i tak ją kochamy i im bardziej nas odrzuca tym bardziej lgniemy do niej, prosimy.." No widzę, że wiesz o co mi chodzi :) To czasem silniejsze od nas... wiem to, że każdy tak ma ;) Oka. Ja zmykam. Mam napięty kalendarz w ten łikend ;) Dziś impreza... jutro mega kaac. A potem do roboty ;) http://www.youtube.com/watch?v=ggD2sAVBxLo Paa Werson ;* pa wszystkim :)
-
Wiem doskonale Werciu, że mam do czynienia z trudnym przypadkiem. Cały nasz związek był trudny od samego początku... dlaczego się tak długo trzyma to sama nie wiem. Rozsądek coś mówi, ale potem serce pragnie gwałtu no i to :( Pragnę teraz wyciągać same pozytywy. Jakoś się udaje. Daje nam po prostu szansę na "dotarcie się". Wiadomo, że jak coś się stanie więcej to ten związek już tego nie udźwignie bo jest tymczasem za słaby na to. Ja jestem słaba. I on... do tego to poczucie winy dochodzi... że coś się zjebało samemu także... że można było się opamiętać czasem... eh... On jest ciałem a ja duchem... on obecny a ja nie za bardzo... Oddalam się w swoje myśli... Żyję w pewnym zawieszeniu ale wolę to od tragizowania dniem i nocą :O Dzięki kochana, że mnie wspierasz nawet jeśli nie rozumiesz tego co robię, bo sama nie rozumię tego też ;) Ale idę jak czuję. Buźka :+ A. I ta jego podejrzliwość hehe ;) Trzema mu przyznać, że potrafi się zamknąć w swojej skorupie. Dzisiaj np musieliśmy zadzwonić z mojej karty, więc dałam mu swój sim. On sobie wsadził go do swojego telefoniku, bo mój rozładowany a ładowarka zepsuta (wiem great ;) ) A wypłata dopiero za miesiąc :( No i tak sobie klika w ten telefon, klika, klika... i klika, cyk cyk cyk cyk. Cyk cyk cyk cyk cyk cykcykcyk. No i se pytam : co se tak cykasz? A on: sms-y czytam. Mam np od X'a (kolega). Dawno temu. Pytam: To ładnie zjechałeś. On: Nie. Drugi od dołu. Acha. No to niewielką ma pamięć ten telefon, bo od X'a wiadomość dostałam hmm... 3 miesiące temu. No i to o piłke chodziło. Dał mi ten telefonik, bo trzeba było coś pokasaować. Więc tak patrzę na tą wiadomość a tam treści piwko buźka szkoda że nie dziś może jutro nie będzie padać daj znać bla bla bla. Hmm... myślę. To przecież nie jest wiadomość od X'a. Raczej od mojej psióły z dzieciństwa. Albo ewentualnie psióły z wakacji... hmm.. Ale podpisane jako X. Ciekawe no. Czytam dalej. A tam wiadomość od mojej świeżo upieczonej mamuśki o treści mniej więcej : Acha. Czyli w takie coś teraz pogrywasz. Jak on już skończy to przyjdź kochanie. Myślę no nie. To jest napewno treść kogoś innego. I nie innego jak mego lubego. A więc spoko. Wiadomość od mojego lubego, że mam skoczyć po wodę mineralną i linki niebieskie. To była zaś wiadomość od psióły młodej mamuśki. Acha. I to: I jak tam te korki? Daj znać koniecznie. Kochamy Cię. Pozdrawiamy. I niby, że to mój napisał. A to zaś pisała moja mama, bo mój brat miał komisa. Popierdolił się :( Był dziwny. Pomyślałam, co sobie głuptas mógł pomyśleć, więc rozbawiona podeszłam do niego i mówię, że czytałam tego sms'a od X'a ale że te smsy się pojebały i to mi pisała carrol. Od razu jakaś maska z niego spadła :) Ucieszył się. Poprawił mu się nastrój ;) Rzadko chyba dbam o niego... a on chyba go lubi czasami ;) Co lubię z nami... to taka bliskość. Może i na wariantach cielesnych oparta bardzo, ogólnie siebie rozumiemy ale chcielibyśmy dokonać na sobie jakiś swoich rewolucji. Taki etap, w którym przechodzisz dziwne fazy. I złośliwość rzeczy martwych itd itepe Łączy nas wiele ale ostatnio bardzo skupiamy się na tym co dzieli. Przec co? Przez zaborczość którą chce się odrzucić w imię porozumienia. No. taka wyższa szkoła jazdy ;) Lubię hardcore, bo chcieć nie chcieć mi towarzyszy, ale jestem za twarda dupa na to, żeby się nie wykaraskać w końcu, by znowu popaść na chwile, zaliczać sinusoidy życia. Wiecie skąd się jest twardą dupą? kiedy ma się miękkie serce ;) A ja w gruncie rzeczy takie właśnie mam i to bardzo :)
-
Wera: "Tak - mimo,że go bronisz to jedynie 1/10 Twoich wypowiedzi o nim jest pozytywna. Reszta to same negatywy.. Tam Cię popchnął, tam wyklął, tam podejrzewał o zdradę, tam zdradził, wyzwał od obrzygańców.. Dla mnie to koszmar.. w życiu bym czegoś takiego przechodzić nie chciała. Wiem,ze nie znam ani Ciebie ani jego. Ale widzę co piszesz.. A większość to same rzeczy, które są no chcąc nie chcąc na jego niekorzyść " Mamy na siebie mega wkurwa. Co mam niby pisać? Ściemniać, że jest cudnie? Nie. Kłamać, że wszystko stracone? Też nie kurwa mać. Ciekawe, że to mogłoby być proste w naszej sytuacji, kiedy tyle się stało. A jednak... jest to coś jedno, co ciągle nas trzyma przy sobie. Wtedy czujemy same pozytywy :) Wspominałam już, że jestem pogubiona w swoich uczuciach? Trwam kiedy chcę trwać a kiedy nie to nie trwam. Żyję sobie, a Wy piszecie jakby to co mnie spotykało było już mega ostatecznym przegięciem, który się nie zdarza. Dlatego pisałam Wam... że jak w grę wchodzą tak silne uczucia same się zdziwicie jak Wasza wyrozumiałość wzrośnie. Nie twierdzę, że to godne pochwały z obiektywnego punktu widzenia ale chodzi o sam fakt, że każdy, bardziej lub mniej nagina swoje zasady ;) Czasami przewraca się wszystko do góry nogami ;) Werko... Ty nazywana tu jesteś tą szczęściarą ale też jeszcze z niejednym będziesz musiała się zmierzyć. Tyle lat, tyle zdarzeń... tyle może się jeszcze wydarzyć. Nie sądź, że Ty byś nie coś tam coś tam bo sama nie wiesz ;) Ale zakładasz tak jak poprawna dziewczyna zakładać powinna ;) Dopinguję Waszym związkom dziewczyny. Oby z gówna można było zrobić czekoladę :P oby z drani wyrośli dżentelmani hahaha :D Wiem, że chcesz dobrze. Ale mówiąc mi takie coś... to wcale nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Chęć zerwania znajomości musi wypłynąć ode mnie. Więc rozumiem, że mi to proponujesz ale ja zrezygnuję a Ty uszanuj to jako kolejny głupi krok w moim życiu ;) Tak w ogóle to dzień dobry. Nawet ładnie dzisiaj :)
-
Madziula "facet z kolegami i facet bez kolegow - dwa rozne stworzenia " Masz rację :) My w sumie to samo :P Klałdyna "Ja oszaleję bez niego No dosłownie dostaję na łeb,głaszczę łóżko w miejscu,w którym zawsze spał" No jebie Ci :) Ah ta miłość :D Ciekawe jak tamten się dręczy np nocami :D Madziula " Huston- piszesz, ze minely JUZ dwa miesiace... Kobieto... to co w takim razie ja mam powiedziec???!!!!!" Spokojnie dziełchy. Ja dałam rady 9 miechów, dacie rady też ;)
-
Te gorrrące dyskusje na dyskursie :D Mhm I'm lovin'it. No to Madzia powodzenia :) Koledzy nie zawsze muszą przeszkadzać, choć się zdarzają takie chochliki :D Byle do przodu. Ja robotać :) Miłego dnia!
-
Huston-miałam taki plan :O Może Tobie się uda HAHAHA :D Wera-Dobra. Wierzę Tobie. lonabezogona- Ale o co Ci chodzi? Huston, na stypie to ja bym się dopiero pobawiła... zwłaszcza swojej :O
-
poczekam aż ten kretyn by się odgryźć Skąd ja to znam :( I gówno się odgryziesz taka prawda. Poczekasz na niego, wróci i z czasem zapomnisz ;)
-
No ja wiem, no wiem... ja tylko proponuje ale wcale tego nie chcę, żebyś zadyndała :P