Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

enia1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez enia1

  1. Iduś takie trwanie w zawieszeniu tylko wzmaga ból, a z czasem powoduje, że powolutku przyzwyczajamy się do chorych sytuacji. On tak robi bo chce czuć nad tobą kontrolę. A póki jesteś skołowana, to mu się to udaje. Potem kontrola się wzmaga i nawet nie zauważamy kiedy jesteśmy w potrzasku. Ustal granice i się ich trzymaj.. Ty też masz prawa, dopóki jesteście małżeństwem i on powinien je szanować... Jeśli pytasz mnie czy jechać do tej Bułgarii.... Jeśli już teraz widzisz że to nic nie da... zapewne tak będzie... chyba ze pojedziesz nie licząc specjalnie na jego chęć ugody tylko po prostu w celu zabawienia się... np zwiedzenia, opalenia się, szaleństwa w wodzie... Ale musisz być na tyle silna aby trzymać swoje emocje na wodzy i nie wierzyć w to co on mówi. Skupić się zupełnie na czymś innym.Na dostarczeniu sobie radości. Bo po to są wakacje. Czy będziesz tam potrafiła się czuć wolna jak ptak mimo wszystko? Ja bym na twoim miejscu przyjęła propozycję, ale nie liczyła się z tym że dojdzie do realizacji. I potem z całej wycieczki wyciągnęła jak najwięcej dobrych wrażeń dla siebie nie zwracając uwagi na niego... jak będzie miły to ok jak nie miły to robię swoje... Ale żeby tak zrobić trzeba jednak pokonać siebie i mieć kontrolę nad emocjami pamiętając o celu. Cel dobrze się bawić niezależnie od tego jak on się będzie bawił...Zachowuj się tak jakby związek był skończony i był tylko formalnością... Zobaczysz co będzie się działo ;) Jeśli jednak nie czujesz się na siłach temu sprostać, np. boisz się, że ulegniesz lepiej odpuść sobie ten wyjazd...Lub jeśli czujesz, że nie będziesz mogla na niego patrzeć spokojnie.. To takie moje gorące przemyślenia ale moze pomogą, w koncu pytałaś mnie o zdanie :) To co jest ważne w tym wszystkim to musisz zadbać o siebie i swoje dobre samopoczucie... nie patrzeć na niego... on o to nie zadba. Przynajmniej ja bym na to nie liczyła.. Pozdrawiam
  2. jestem teraz sama i jest mi z tym dobrze... jak na razie... gdy poczuję, że chcę się z kimś dorosłym i dojrzałym emocjonalnie związać na stałe zrobię to... jeśli nie, zostanę sama i się tego nie boję. Ale musiał nauczyć się ze życie ma się tylko jedno i ze trzeba żyć przede wszystkim dla siebie, a wszystko się ułoży... No i korzystałam przy uwolnieniu sie właśnie z tego topiku... dziękuję wszystkim, że tu jesteście Pozdrawiam
  3. consekwencja nie trafiłaś :D jestem z tych którzy walczyli o związek... pomimo możliwości zdradzenia, które było w zasięgu ręki... tylko się zgodzić... wiem co to znaczy, wiem o przyczynach zdrad więcej, niż ktokolwiek i wiem co ludzi do nich prowadzi... przepracowałam ten problem w sobie... niestety mój małżonek zachowywał się tak jakby chciał mnie wepchnąć w jego ramiona... Zakończyłam ten związek bez żadnej zdrady... Związek z toksycznym człowiekiem. Denerwują mnie osoby które innych traktują z ambony, widać mam coś do przepracowania... albo nie ... z dala zauważam toksyków :D
  4. czarny kocie \"wyraźna nauka dla Ady\" - te słowa wskazują na to ze już ją zakwalifikowałaś... ustawiasz ją w odpowiedniej pozycji dla siebie... czerpiesz z tego siłę.... dla mnie jesteś wyraźnie toksyczna... zastanów się nad tym... pozdrawiam
  5. acha i jeszcze się czepię ;) "Mąż wyklarował sprawę jasno – nie chce być z nią, nie interesuje go rozmowa i terapia" ---- czyżby? To czemu jeszcze tam siedzi, jada wspólnie obiadki udaje że wszystko jest ok? czemu się mści, a nie rozwiedzie? Gdyby sprawa była jasna odszedłby jak każdy normalny zdrowy mężczyzna. Przemyślałby sprawę i w końcu powiedział... "Nie mogę pogodzić się z tym, że mnie zdradziłaś (czy to emocjonalnie czy fizycznie) w związku z tym postanowiłem wnieść o rozwód, bo uważam że nasze dalsze wspólne życie nie ma sensu, bo nie będę miał już do ciebie zaufania" Dla mnie to byłoby jasne i uczciwe postawienie sprawy. Partnerka popłakała by się przeżyła swój ból i rozpacz po stracie i w końcu doszła by do siebie po pół lub roku. A nie tak jak teraz jest molestowana psychicznie przez trzy lata, zrobił się z niej kłębek nerwów, jest prawdopodobnie w depresji. Za to on bardzo wzmacnia się jej kosztem... klasyczny przypadek wspołuzależnienia....
  6. czarny kot... jeśli to nie był atak... napisz co u ciebie a ja ci udzielę nauk... jak się poczujesz... ciekawe ;)
  7. całkowicie czarny kot... o ile częściowo się zgodzę z tobą w tym zdaniu \"Odpowiedzialni i dorośli ludzie rozmawiają o swoich uczuciach i emocjach, a nie ‘szukają bliskości’gdzie indziej\" to nie zgodzę się z tym odnośnie kontekstu w jakim napisałaś... na jakiej podstawie sądzisz, że tych rozmów nie było... na jakiej podstawie sądzisz, że (przepraszam Ado że w trzeciej osobie) Ada szukała bliskości gdzie indziej... myślę, że patrzysz na podstawie swoich doświadczeń jako tej zdradzonej. (choć twojej historii nie znam i sugeruję się twoim ostatnim atakującym wpisem z ambony, do tego stopnia że poczułam konieczność odpisania :) choć to nie o mnie) Oczywiście zastrzegam, że to moje zdanie... Pozdrawiam
  8. tekana - wszystkiego najlepszego To co mowił przy swoich rodzicach to jego gra... chce żeby rozwód był z Twojej winy mimo że to on zdradził... Ja tak to widzę Życzę ci przy okazji Twoich urodzin byś wyplątała się jak najszybciej z tego piekiełka i szybko stanęła na własnych nogach. Pozdrawiam
  9. aaada muszę cię zmartwić ale on już cię nie kocha. I już chyba nie będzie. Jemu po prostu tak wygodnie - ma gdzie mieszkać ma kto mu ugotować obiad. Może to bolesne ale taka jest prawda. Miłość nie polega na wiecznym karaniu kochanej osoby. Teraz już tylko musisz zadbać o siebie... Szkoda, że nie poszłaś dalej i nie związałaś się z tym człowiekiem z którym było ci dobrze. choć z drugiej strony byłoby ryzyko, że i ten związek przekształciłby się w toksyczny... Tym razem z twojego powodu, bo traktowałabyś tamtego mimo woli, jak deskę ratunku. Ja coś czuję, że ta sytuacja nie miała miejsca przez ostatnie trzy lata tylko dłużej... na pewno zaczęła się dużo wcześniej... twoja zdrada emocjonalna była jej skutkiem... Spróbuj w sobie odnaleźć odpowiedź ale wpierw musisz się pogodzić z faktem że lepiej już raczej nie będzie. Zdecydować się na rozejście ale w tym momencie gdy będziesz się już czuła na tyle silna, że samotność nie będzie ci przeszkadzać. To nieludzkie tak traktować kobietę z którą się mieszka. Jeśli nie może ci wybaczyć zdrady - powinien odejść (gdyby miał ludzkie uczucia) ale on najwyraźniej wykorzystuje sytuację dla siebie i jeszcze uważa że ma do tego prawo. Prawo to on ma - do zrezygnowania, ze związku a nie do emocjonalnego mszczenia się. Ludzie którzy kochają tak nie postępują... Z tego wniosek że on cię nie kocha... Nawet ja kiedy emocjonalnie odsunęłam od siebie męża - toksyka, nie do końca czułam się z tym dobrze. Ale czułam że tak muszę postąpić bo oboje zwariujemy... Czytaj topik, a znajdziesz tam dużo rad dla siebie... Powodzenia Przytulam
  10. Polecam \"Maksimum Osiągnięć\" Briana Tracy, o tym jak prowadzić dobre i udane życie... Dopiero zaczynam czytać a już mnie wciągnęła... Autor nie miał lekkiego życia, miał kiepski start jako dziecko, pominę szczegóły, ale takie zdanie przukuło mą uwagę \"Przewrót nastąpił wtedy, gdy uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po perwsze zdałem sobie sprawę, że jeśli ja nie zajmę się moim własnym szczęściem, to nikt inny tego za mnie także nie zrobi. Gdyby celem mojego życia było tylko uszczęśliwianie innych, pozostawałbym zawsze na łasce uczuć innych kimkolwiek by byli. Stwierdziłem też, że poświęcanie się uszczęśliwianiu innych jest pasmem nieustannych frustracji i zawodów, ponieważ jest to zadanie po prostu niewykonalne. Po drugie nie mogę dać tego czego sam nie mam. Niemógłbym dać nikomu szczęścia, żyjąc w zgorzknieniu\" Jakie to proste prawda? tylko njtrudniejsze znaleźć szczęście w sobie i o tym m. in ta książka I do pomarańczowego poprzednika (huna?)... Autor też pisze o czytaniu książek.. robił to pasjami... Książek które mogły go czegoś nauczyć... Nie kwestionuj drogi jaką człowiek sobie sam obrał... Poczytaj też, może przestaniesz być taka agresywna.. Z tego topiku korzysta każdy na własną odpowiedzialność.. i po przeczytaniu...\"pseudopsychologicznych\" ksiązek jak to nazywasz, sam zdecyduje czy mu się to przyda... Ja też miałam taką chwilę zwątpienia w sens czytania książek... czułam przesyt... musiałam nabrać do nich dystansu... Jest wiele książek bez wartości... to prawda... I nie mają czasem wartości jeśli chodzi o związki, bo \"do tanga trzeba dwojga\" ... i nie można tylko czytać trzeba też rozmawiać z ludźmi by wyrobić sobie pogląd... by nie być oderwanym od rzeczywistości... ale po to jest ten topik by wyłowić wartościowe, książki służące samorozwojowi i wzmacniające nas... Pozdrawiam
  11. Radosnko chyba to ta książka "The rules" - to po polsku http://press.mwmedia.pl/press4/?cmd=4&id=2160 ale znalazłam tylko w wersji elektronicznej. Niestety tytuł zwodniczy :(. Ale chyba ktoś na którymś z topików już o niej pisał... I chyba to był facet... niestety nie pamiętam gdzie to było :( . Daj znać jeśli to ta. Pozdrawiam
  12. polecam książkę, o której pisała pełna szklanka w poście 03:53 Wędrówka dusz znakomicie poszerza horyzonty. Szklaneczko pięknie to wszystko ujęłaś. Cieszę się, że jescze ktoś z tu zgromadzonych ją czytał Nie trzeba w to wierzyć, ale warto przeczytać... Pozdrawiam
  13. Z naruszeniem prawa autorskiego w przypadku cytatów mamy wtedy gdy podajemy je za własne słowa. Zresztą ile prac magisterskich, doktorskich itd. nie miałoby sensu... Tam trzeba nawet odwołać się do publikacji poprzedników - do ich słów...I te rankingi cytowań właśnie w nauce są. Im poczytniejszy naukowiec tym bardziej szanowany. Czytałam kiedyś o tym... to chyba w USA one funkcjonują
  14. zgadzam się z Optym. Fragmenty można cytować pod warunkiem podania źródła. To zresztą się robi. Nawet są rankingi cytowań. Na tej podstawie ustala się poczytność autorów.
  15. Co wy o tym sądzicie? \" idziemy przez życie jak połówka okręgu. Bardzo chcemy, żeby jakas osoba płci przeciwnej, takie drugie niedomknięte koło, spotkała nas i przyłączyła się, wtedy koło się zamknie, co da nam niesłychane poczucie pełni, euforii i przypływ energii odczuwalny zupełnie tak samo jak połączenie z energią kosmosu. Ale w takim wypadku łączymy się z osobą która też szuka swojej drugiej połówki…Jest to klasyczny przypadek współuzależnienia, a taki związek niesie ze sobą problemy, które się od razu ujawniają Problem z tą uzupełnioną osobą i zamkniętym kołem jest taki, że na tę pełną osobowość składa się przecież dwoje ludzi, jedno dostarcza energii kobiecej drugie męskiej. Ta niby pełna osoba ma w rezultacie dwie głowy dwie swiadomosci, podwojne ego. I każda z tych osób chce zarządzać całością. Taka iluzja pełni musi zawsze kończyć się walką o władzę. Każdy chce trzymać ster. Ale to się nie udaje. Już nie. Może w niedalekiej przeszłości bywało tak, że jeden z partnerów poddawał się woli drugiego - zwykle to była kobieta, ale czasem też mężczyzna. Teraz jednak następuje przebudzenie. Nikt już nie chce być poddanym drugiego człowieka, pragniemy niezależności... – A więc koniec z romansami…- westchnąłem smutno - Co ty opowiadasz, wciąż możemy się zakochiwać- odparła z uśmiechem Karla – Tyle, że najpierw musimy domknąć swoje koło. Sami Trzeba oprzeć się na chwilę uczuciu Miłości od pierwszego wejrzenia. Najlepiej nauczyć się platonicznych związków z osobami przeciwnej płci. Pamiętaj jednak że te związki mają sens tylko wtedy, kiedy druga osoba całkowicie się przed tobą otworzy, wytłumaczy kim naprawdę jest i co nią kierujeRozumiejąc kim rzeczywiście jest osoba przeciwnej płci, poznając jej psychikę można wyzwolić się z fantazjowania na jej temat, z projektowania na nią swoich wyobrażeń.\" Cytat pochodzi z książki Jamesa Redfielda „Niebiańska przepowiednia”. Którą właśnie czytam Jest to powieść przygodowa warto jednak ją przeczytać ku refleksji. Opowiada o podróży i rozwoju duchowym bohatera, który poznaje 9 kolejnych wtajemniczeń. (Cytat dotyczył 8 wtajemniczenia – o związkach między ludźmi) Ta książka również odpowiada na pytanie, które zadała sobie Kinky w liscie, który przytoczyła Radosnka
  16. Ja też czytuję de Mello, też polecam, może nawet bardziej Wezwanie do miłości. Radosnka dzięki za radę. Jeśli chodzi o książki sporo ich się naczytałam swego czasu, dużo też o psychologii dziecka i wychowaniu, obecnie wielu tytułów nie pamiętam. Mam je jeszcze, ale pod wpływem impulsu wyniosłam sporo z nich do piwnicy. Generalnie skończyłam z czytaniem książek psychologicznych parę lat temu, a z rok temu zarzuciłam czytanie czasopisma psychologicznego „Charaktery” ( mam kolekcję z co najmniej 3 lat), czytuję mocno psychologizujące pismo dla pań \"Zwierciadło\" - polecam. Masz rację, po przeczytaniu książek wzrasta samoświadomość, ale wiele z nich nie daje rozwiązań praktycznych, łatwych w zastosowaniu. Niemniej jest kilka książek, które utkwiły mi w pamięci i które coś wniosły. A przede wszystkim Sondry Ray \"Zasługuję na miłość\". Była to wtedy jedyna książka (15 lat temu!) dotycząca afirmacji. Byłam wtedy w dużym dołku, zostałam samotną matką, wcześniej byłam jedną z kobiet kochających za bardzo (to notabene tytuł książki, ale nie pamiętam autora), ale to ona wpłynęła na moje dalsze życie. Afirmacje w tej książce dotyczą głównie seksu, ale to tylko jeden aspekt tej książki. Wiele jest też o samych afirmacjach jak wpływają na życie i jak należy je prawidłowo konstruować. Ważne, że zostałam uświadomiona, jak ważna jest miłość do samej siebie i pozytywne myślenie. Dzięki afirmacjom pokochałam siebie (teraz jestem dzięki temu zołzowata : -) ) i poznałam aktualnego męża wcale go nie szukając: spisałam na kartce jedynie najważniejsze cechy ewentualnego przyszłego kandydata, zgodnie z zaleceniami Sondry. No i właśnie jest moim mężem. Więc to działa! Niestety pisząc kartkę nie przewidziałam wszystkiego. Stąd aktualne problemy . Można by powiedzieć, że sama jestem sobie winna. Ale świadomość potrzeb rozwija się w miarę rozwoju związku, niestety. Dlatego postawiłam obecnie na samorozwój. Ostatnio przerzuciłam się na filozofię. Trochę pod wpływem Alchemika Paulo Coelho. Czytam dużo o pozytywnym myśleniu, czytam Anthony de Mello, pragnę zająć się jogą i filozofią Tai-chi - odpieram wszelkie toksyny związku, w którym jestem. Chciałabym namówić męża do tego samego, lecz nie umiem. Potęgę podświadomości czytał, lecz nie trafia do niego. Uznaje to za absurd. Niemożliwe do wykonania. Zdecydował się na jej przeczytanie, bo był w dołku. Jak dokopię się do książek przeze mnie zgromadzonych to napiszę coś o nich. A, jeszcze jedna ksiązka warta jest przeczytania - Jacek Santorski Ludzie przeciwko ludziom. Autor radzi jak przetrwać we współczesnym świecie. Gorąco polecam.
  17. A propos książek. Sporo się ich w życiu naczytałam, może właśnie zbyt wielu. Zwłaszcza z dziedziny psychologii. Gdyby nie to, może teraz byłoby mi łatwiej.Teraz przez to biorę na siebie całą odpowiedzialność bo więcej wiem, wobec tego czuję się gorzej gdy coś nie wychodzi. Nie wszystko jednak da się z nich wyczytać. Życie mocno weryfikuje ich treść. Gdyby wszyscy je czytali, zapewne żyłoby się łatwiej. Ale niestety tak nie jest. Może ktoś mi pomoże, co z tym fantem zrobić?
  18. Przybyłam tu z innego topiku dzięki przekierowaniu m. in. do 11 strony przez Radosnkę. Poprosiła o uwagi recenzje i propozycję. Dzięki, bo jak się okazuje jest to topik trochę dla mnie. Radosnka - przeglądałam go, jest baardzo interesujący i planuje go dokładnie przestudiować. Ja jednak tutaj chciałabym się odnieść do tematów, które poruszyłaś dużo wcześniej, jeśli można. 6 błędów i co zabija namiętność. Otóż we wszystkim racja, ale można byłoby spojrzeć na to od innej strony, co jeśli mąż robi wszystko abyś mu matkowała, nie znalazłam odpowiedzi. Ja jestem zołzowata i mam świadomość, że to mąż powinien wszystko samodzielnie jak dorosły, lecz.... siłą rzeczy muszę mu tłumaczyc podstawowe sprawy, m in. dlaczego ojciec powinien współpracować z matką w sprawie dzieci... wiele spraw jest takich które prościej by było gdybym załatwiła sama, ale jako dobra matka daje pole do popisu mężowi choć czasem na tym tracimy i wiele innych spraw, które szczerze nie chciałabym by były ale są.Jeszcze chyba książki o tym nikt nie napisał. A jeśli tak, to proszę o pomoc w jej odnalezieniu. Ciekawe ile takich kobiet jest jak ja. I rzeczywiście to zabija namiętność we mnie. Mąż jest natomiast mną zachwycony. W zasadzie powinnam być szczęśliwa.
×