Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

enia1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez enia1

  1. hie hie .. odrastają mi moje poturbowane skrzydełka ;) I nie tylko mi :D
  2. taak marzenia zderzają się z rzeczywistością... Muszę zacząć za nimi podążać... myślę że powoli staję się do tego gotowa, a im bardziej jestem, tym większy widzę rozdźwięk między tym co chcę, a tym w czym tkwię. Tkwię w iście toksycznej pracy i robi się coraz gorzej... Albo ja widzę coraz więcej... I tu już nie chodzi o mnie... widzę toksyczne zachowania koleżanek w stosunku do toksycznych kolegów... Jakiś dziwny amok nastąpił...Jeden z nich jest gburowaty, niegrzeczny, leniwy, a one przymilają się do niego. I w dodatku jest nowy. Coś nie tak.. powinno być odwrotnie. Czy one chcą go zatrzymać na dłużej? I jeszcze przepraszają za to, że zażartowały, a on tego nie pojął... Istny cyrk. Ach czas zwijać żagle... Nastawić na inne wiatry.. tylko wielkich tu możliwości nie ma. Jedynie inna praca fizyczna. Jakby znalazło się coś w biurze to już by mnie tam nie było... nawet gdyby to chodziło o segregację korespondencji. Ani z kim pogadać, a i człowiek niepotrzebnie się denerwuje tym chaosem... Nie ma gdzie wykorzystać szarych komórek. Choć widzę, że cenią sobie moje zdanie, ale co z tego jak ja potrzebuję działać... chyba w końcu was opuszczę, i zacznę poważnie podchodzić do nauki języka... zdecydowanie muszę go poprawić, wzbogacić słownictwo, szkoda że zdolności nauki już nie te i paskudnie mnie to zniechęca.. A jak się pracuje z Polakami znajomość języka zanika :(
  3. hendra "sama nie wiem, czy to on jest niedobry, czy to właśnie dobrze, że on walczy z takimi moimi niezdrowymi zachowaniami. bo gdyby mu nie zależało to by odszedł, a dyskutuje, ściera się ze mną, próbuje dogadać" moim zdaniem kochanie twój facet jest w porządku... On chce coś z tym robić.. poluzuj wycisz się popracuj nad poczuciem własnej wartości nie panikuj.. skoro cię wybrał będzie z tobą, odpuść trochę... poczytaj książkę o kobietach które kochają za bardzo. Dal mnie twój facet po tym twoim poście zyskał w oczach. On widać chce pracować nad związkiem a to dużo... Spróbuj złapać dystans do swoich emocji bo jesteś bardzo w tym pogubiona i niepotrzebnie swe obawy przelewasz na niego... Zaufaj że będzie dobrze i poluzuj... Dobrze że tu się znalazłaś, oznacza to że chcesz nad sobą pracować, a to dobra droga. Pozdrawiam
  4. Jak to on robi ci przysługę siedząc z synkiem... to nie jego dziecko? Jeśli jego to co to za przysługa???? Powinien się cieszyć że jest z synkiem sam na sam... co to za człowiek
  5. i załóż sobie osobne konto a pracodawcę powiadom o zmianie... W UK nie dadzą zginąć samotnej matce.
  6. casta - czy ty nie możesz się od niego wyprowadzić? Gdzie mieszkasz w uk?
  7. inna ja - dziękuję za rady odnośnie wpływu księżyca... bardzo interesujący tekst. Odchudzanie i oczyszczanie organizmu czas wkrótce zacząć :D A miałam tu już dziś nie wchodzić i proszę.. dwie jakże praktyczne porady :D. Pozdrawiam wszystkie babeczki.
  8. niebo ja jeszcze dodam do pomysłu cholipy który mi się spodobał... Zrób zmianę i powtarzaj ją przez 21 dni bo po tym czasie nabiera się nawyku... ja też spróbuję coś w ten sposób zmienić
  9. Niebo - nie wiem czy twoj facet jest psychopatą. Nie sądzę by np. się śmiał jak ty się denerwujesz... Ja myślę, że ten facet ma zaniżone poczucie własnej wartości. Jeśli ktoś nie czuje się wartościowym człowiekiem, ma problemy z własną osobowością, często okazuje zazdrość, jest skupiony na własnej osobie. Jemu przydałaby się praca z psychologiem. Razem to wy chyba już nie będziecie, chyba że on nauczy się refleksji nad sobą. On z jednej strony chciałby z Tobą być a z drugiej nie chce się otworzyć (boi się bliskośći że zatraci siebie, że będzie musiał ci się przyznać do czegoś czego nie chce, do uczuć emocji, obaw) chowa się za oskarżeniami... Inaczej nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego on chce się z Tobą jeszcze spotykać. O zaniżonym poczuciu własnej wartości świadczy też jego zazdrość o syna. Ludzie tacy jak wygrają coś dla siebie, czują się wtedy lepsi mądrzejsi i ważni, ale na krótką chwilę. Czują się zwycięzcami, a facet musi tak się czuć by czuł się dobrze. Tylko czemu nie chcą wygrywać na innych polach. Bo na nas im najłatwiej wygrywanie wychodzi. Tak zachowują się słabi faceci. I ten Twój do takich należy, tak mi się bynajmniej wydaje. Ale ja już Ci chyba kiedyś o tym pisałam... Jak również to żebyś się nie brała za jego uzdrawianie.. To było baaardzo dawno, jak byłaś jeszcze Krzykiem.
  10. hmm tak sobie myślę... A czy to nie jest czasem tak, że mamy za złe facetom to co leży w ich naturze? Tak jak moj \"samozwanczy wrog\" dziś miała za złe swemu faciowi, że nie chce poraz kolejny mierzyć tych samych spodni :D. Czy widział ktoś faceta który lubi przymierzać ciuchy? Raz to może się wysili bo trzeba ale po raz kolejny, bo do tej bluzki a może do tej? Ona miała mu to za złe wręcz krytycznie się odnosiła i opowiadała o tym innym... żenada. Oczywiście swoim ulubionym wszystkowiedzącym tonem... Czasem wydaje mi się że wystarczy akceptacja stanu rzeczy. Czasem to co nam się nie podoba leży w ich naturze i nie należy dzielić włosa na czworo. W końcu chcemy facetów, a nie własnej repliki. Mało tego jak facet się tą repliką staje przestaje być atrakcyjny... czasem nie zastanawiamy się, czy tego chcemy czy nie i że tak może się stać gdy będziemy nadmiernie krytyczne. Tak jak ta moja nadmiernie krytyczna koleżaneczka. I tu ukłon do Yeez - tak jak powiedziała - nie można chcieć doskonałego związku bo takich nie ma i nie będzie. Idealnego faceta też nie. Może warto się nad tym zastanowić, jakie cechy powinien mieć dla nas facet, spisać je na kartce, powykreślać cechy wzajemnie wykluczające się. I zachować tą kartkę. Jak się taki znajdzie co te cechy ma, o reszcie wad należy zapomnieć i starać się ich nie widzieć. A nie zrób jeszcze to i to i stan na rzęsach. Trzeba tą kartkę sobie wyjmować i przypominać sobie co jakiś czas czego chciałyśmy, bo my szybko zapominamy za co naszych facetów lubimy. Jeśli facet te cechy ma i można z nim rzeczowo porozmawiać i nawet posprzeczać, ale z użyciem argumentacji, w dodatku troszczycie się o siebie nawzajem, to uważam że to jest całkiem dobry związek (to do Hendry)
  11. Te teorie z nie chceniem widzieć czegoś, pasują do małych dzieci może, ale do dorosłych osób... wątpię. Są też teorie karmiczne ktore mowią, że w poprzednim życiu cierpieliśmy na np w twoim mogłoby być wypadku - brak oka i teraz to się odzywa... To wszystko trzeba traktować sceptycznie... spróbuj z magnezem... Zawsze gyd się nie uda można poszukać gdzie indziej. A magnez w stresie jest intensywnie wypłukiwany a jak dołożyć do tego naszą polską miłość do kawy i herbaty... A układ nerwowy to też wzrok... Polecam też olejek z wiesiołka, reguluje cykl hormonalny kobiet... łagodzi PMS wzmacnia włosy i paznokcie...
  12. cztery umowy Ja też tak miałam. A moja teoria jest taka Jak byłaś w związku, byłaś poddana ciągłemu stresowi organizm twój skupił się na tym co najważniejsze... na walce ze stresem zaniedbując rożne mniej istotne sprawy. Ja pamiętam ja k mnie serce zaczęło boleć mięśnie wogole byłam osłabiona choć wewnętrznie spokojna... W dodatku zaczęłąm się obawiać czy nie umieram, podbiegniecie do autobusu, zapirało mi dech w piersiach na kilkanaście minut... Jak zaczęła mi pomrugiwać powieka - znalazłąm odpowiedź. Brak magnezu w organizmie. Zaczęłam brać magnez duże dawki - ok 3 tabletki dziennie przez tydzień a potem dwie przez miesiąc - Przy dużych niedoborach można sobie na to pozwolić tylko trzeba tez dużo pić, by się kamień w nerkach nie odkładał a potem już zapobiegawczo po jednej i polepszyło mi się. Magnez odpowiada za regulację układu nerwowego a ten z kolei odpowiada za wszystko inne. Z magnezem trzeba brać też witaminy z grupy B z zwłaszcza B6. Można też brać potas ale z nim trochę trzeba uważać... mi nie służył wiec odstawiłam zwłaszcza że lubię bogate w potas pomidory, wiec uznałam, że tak będzie lepiej. Spróbuj sobie zastosować taką kurację. Pozdrawiam
  13. a to z krokodyli jakby o moim małżenstwie. \"Pamiętam jak się spotykaliśmy jeszcze przed małżnstwem – kłociliśmy się regularnie co miesiąc , konczyło się to zawsze moimi łzami, rozchwianiem psychicznym, strasznie się dołowałam , uwazałam ze to ja byłam za to wszystko odpowiedzialna. Potrafiący smiac mi się prosto w oczy gdy doprowadza mnie do łez i ostateczności,a nastepnego dnia byc słodki, zrobic mi sniadanie, zaproponowac wspolną wycieczkę jakby nigdy nic – to wyglda tak jakby nasycił swoj psychopatyczny głód. nie liczy się zmoim zdaniem, jego potrzeby sa najwazniesze, średnio interesuje się dzieckiem.\"
  14. czytam \"Nie zakładajmy sobie klapek na oczy. Nawiązujmy znajomości, mając oczy szeroko otwarte. Jak każdy człowiek, psychopatyczny oszust początkowo chce pokazać się z najlepszej strony. Posuwa się jednak znacznie dalej, wykorzystując aksjomat, że kontakty międzyludzkie opierają się na zaufaniu i że nie można ostrożnie i ze sceptyzmem traktować wszystkiego, co rozmówca powie lub zrobi. Dlatego próbują obezwładnić swoją ofiarę za pomocą pochlebstw, udawanego zainteresowania i życzliwości oraz kłamliwych opowieści o swoich finansowych przedsięwzięciach i pozycji społecznej. Wkrótce na jego masce mogą pojawić się rysy, ale kiedy już uwikłamy się w sieć oszustw i manipulacji, trudno nam będzie oswobodzić się bez emocjonalnych i materialnych strat.\" psychopaci są wśrod nas (prawda "do niebo blekitne"?)... ech i to całkiem niedaleko... I tu nawet nie chodzi o mojego Eksa. On bardziej był osobowością narcystyczną... Dzięki Oneill Pozdowienia dla wszystkich forumowiczek
  15. \"stuk puk\" nie myśl o tym że zmarnowałaś coś przez emocje... nie wiesz jeszcze, czy tak jest naprawdę... A może tak musiało być? może ten związek i tak nie miał szans? skąd wiesz że byłoby dobrze? odpuść sobie i wybacz sobie bo się zadręczysz. Nie potrafię ci czegoś co działa szybko doradzić. Potrzebny ci odpoczynek i oderwanie sie od całego zamieszania by zaczerpnąć powietrza i nabrać dystansu. Bidulko mam ochotę cie przytulić. Bedzie dobrze.. Pomyśl o tym że niedługo ci to przejdzie i zapomnisz. A ojciec- daj sobie z nim spokój, spróbuj udawać, że nie istnieje. Ja wiem co przeżywasz, znam trochę to \"naukowe\" środowisko, wiem jacy niektórzy potrafią być, niestety. Może spróbuj powtarzać sobie afirmacje jak mantrę \"Ja, stuk puk, jestem już dorosła i nie zależę od ojca\" możesz rozwijać ten temat w afirmacji jak znajdziesz argumenty potwierdzające to pierwsze zdanie (np \"i potrafię się sama utrzymać\" itp) nie myśl o tym, że to nieprawda ani, że to za mało staraj się sama siebie przekonać że tak jest... To działa na jakiś czas- ale może warto na początek w ten sposób zacząć.
  16. \"do niebo błekitne\" (tak swoją drogą jeśli już tu piszesz wymyśl jakiś nick może \"wrożka\"czy jakoś tam) - to byla tylko luźna sugestia, nie angażuj się tak mocno :D :D :D Nawet samo Niebo się tak nie zaangazowało. Słyszałam, że w terapiach rodzin często stosuje się takie podejścia co może czasem przyjąć nieoczekiwany obrót. Małżonkowie pozostają w separacji i spotykają się by utrwalać ze sobą tylko dobre wrażenia... Buduje się poczucie więzi. Ginie z czasem wzajemna uraza, partnerzy nabierają dystansu. Niebo uwielbia swego M dotyk pragnie go. Gdyby wcieliła się w rolę niezależnej kobiety może pomogłoby im to jakoś. nie wiem czy znasz historię Nieba... Czasem odnosiło się wrażenie, że w tym związku nastąpiło emocjonalne poplątanie... i nie pamiętam by Niebo skarżyła się na bicie... Raczej na przemoc emocjonalną, ale w takich wypadkach czasem trudno rozpoznać gdzie przyczyna gdzie skutek. Często oboje w jakiś tam sposób są zakręceni, tak jak to u mnie było. Ale oczywiście Niebo już się określiła i to też jest w porządku. \"nie z tym człowiekiem \" Dlatego jak pisałam to tylko luźna sugestia...
  17. aleście zapisały stron.... nie jestem w stanie tego wszystkiego przeczytać... nie mam ostatnio zbytnio czasu :( Niebo... coś mi przyszło na myśl jak czytałam twój post... co by było jak traktowałbyś swojego M jak dochodzącego kochanka... i siebie jako jego kochankę? Dla kobiet niezależnych właściwie nie powinno stanowić problemu. Jak się jest niezależnym właściwie nie liczy się na nikogo. I odpadł by problem dopasowania się. Tak właściwie to ty nią jesteś, tylko że nie w ten sposób do tego podchodzisz. Odnajdź radość życia dla samej siebie. I korzystaj z tego, że on chce być chwilami z Tobą i nie licz na więcej... spędzaj z nim najlepsze chwile i tyle. To tylko sugestia, co ty nato? Myślisz, że to mozliwe?
  18. ja tak tylko na chwile... by podzielić się tym co dziś wyszperałam na stronie Zosi Piasty \"Bo miłość mój drogi to: To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem, Aby on także mógł powiedzieć: \"kocham ciebie\", nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami. Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie, Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to \"ty\", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną... Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń. Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie, To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w ramionach twojego \"ja\", co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków, Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet jeśli ona przez moment się wzbrania To dawać nie licząc tego, co inny ci daje, płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu. Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie. Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego, Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi, na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka. Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej, wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada, jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi. To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy, bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE. Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie, śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać, Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego. Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej, Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ, to pozwolić się kochać, być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę. To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego, którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać!\" Michael Quist
  19. Niebo Wierna Ewka Dziś mamy tu śliczną pogodę i wybieram się za miasto. Zajrzę może wieczorkiem.... Życzę miłego dnia wszystkim
  20. Yeez dzięki za wsparcie. Jeśli chodzi o dawanie i branie ja nie mam z tym problemu, zwłaszcza jeśli chodzi o bliską rodzinę. Zaś sprawa z ojcem wygląda tak, że on ostatnimi czasy bardzo mnie wspierał, długo to trwało, napewno był już tym wyczerpany. Bardzo mi pomogł. W koncu przyszedł ten moment, że poczułam sie lepiej. Ucieszył się. Czułam jak mu spadł kamień z serca. Długi czas moje rozmowy wyglądały tak, że dzwoniłam ze smutkami. W koncu nastała jakaś odmiana. I w koncu mogł zająć się sobą. Nie mam sumienia już dzwonić z informacją ze znow mi źle. Tymbardziej ze wiem że to przejściowy kryzys. Bolesny bardzo, ale przemijający. On jest moim ojcem, kocha mnie i bardzo to przezywał, może nie bardziej niż ja, ale mimo wszystko. Czas bym ja mu coś dała. Jedną z tych rzeczy, które mogę mu dać to uszanowanie jego spokoju. I dobrze że tak zrobiłam. Pozbierałm się już... wypisałm się, wypłakałam dostałm od was wsparcie które bardzo mi pomogło. Dziękuję dziewczyny. Dla was wszystkich Wyszłam dziś \"do ludzi\" Byłam z tymi których lubię i przyjemnie spędzam czas. Zupełnie spontanicznie to wyszło. A jeśli chodzi o prace.. pal sześć... usuwam się w cień i zajmę olewackie stanowisko. Zresztą moje nerwy nie tak całkiem poszły na marne. Chyba szefowie zamierzają wziąć się za ten bałagan. Okazało się też, że nie tylko ja się wtedy zdenerwowałam. Znalazły się jeszcze inne osoby w innych sprawach. Jak nie ma jasnych reguł, tworzą się konflikty. Akceptacja stanu bardzo pomaga w takich sytuacjach, a w zaakceptowaniu z kolei pomaga rozmowa. Rozmowa z osobą rozumiejącą cię i słuchającą uważnie pomaga poukładać myśli i poplątane emocje. Zaakceptowałm i ruszyłam dalej. A tak na marginesie... Muszę wam powiedzieć, że od Angoli doświadczam więcej ciepła niż od rodaków, zupełnie bezinteresownego. Jak widzieli mnie zgaszoną to albo zrobili kawę - ot zwykły gest przyjaźni w twoją stronę, albo głupawy psikusik, który mnie rozbawił. Dla nich to normalna rzecz, że ktoś czasem nie wytrzymuje presji i go ponosi. I że trzeba to w jakiś sposób rozładować. Nie robią z tego problemu tak jak nasi rodacy. Dziś mimo, że to już trzeci dzień minął, w pracy lepiej czułam się z Angolami nawet tymi, którym zwróciłam uwagę niż z Polakami którzy nie byli bezpośrednio w to wmieszani tylko byli biernymi obserwatorami. Czyż to nie wydaje się dziwne? Wierna posadzę te kwiatki, choć nie bardzo mam gdzie, ale coś wymyślę... posadzę kwiatki dla Polaków, którzy wolą szukać i zajmować się tym co dzieli niż tym co łączy. I jeden specjalny dla \"siksy\". Mam nadzieję, że wystarczająco się nimi odgrodzę od ich toksyn. Pozdrawiam
  21. wierna... to jesteśmy dwie... może ja też kupię kwiaty...
  22. renta - niestety nie pomaga. może jak ma się przy boku faceta to tak, ale w moim przypadku... twoje rady na nic mi się nie zdadzą nasze sytuacje są zgoła odmienne
  23. Ewuniu dzięki... tak wiem że z tego wyjdę. Do ojca już nie chcę dzwonić, on już się cieszył że się pozbierałam, on ma też swoje życie, nie mogę mu go zabierać, nie mam sumienia, a wiem, że bardzo się o mnie martwił... wyliżę się, wyciągnę wnioski. Po raz kolejny. czuję jednak potrzebę fizycznej obecności kogoś dorosłego przy mnie, a to niewykonalne, ale może i to minie...
×