

mosew
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mosew
-
czesc, a ja miałam dzisiaj straszny dzień, totany dół, nie mogłam sie pozbierać, maż zabral dziecko na wakacje tzn na razie nie wyjechali ale wiedziałam czy go zobacze przez dwa tygodnie, czy da mi go do telefonu. Ale o 16.15 dziecko zadzwonilo że chce wracać do mnie na noc, slyszałam jak mówi do teściowej (mąż teraz na obiadki jedździ do mamy i babci-sam nie ugotowal jeszcze dziecku obiadu od listopada) "chcę wracać bo mamusię kocham" , i słowa tesciwej pełne zlości "a tatusia nie kochasz". Boże jak oni mnie nienawidzą za to że dziecko mnie kocha, jak oni by chcieli abym była dla dziecka tylko praczką i sprzataczką no i opiekunką. Ale dziecko naszczęście wie kto go kocha i kto przy nim jest 24 h na dobę . Strsznie go kocham i tylko on mnie trzyma przy zyciu. Nie zmienia to faktu, że strasznie jestem zagubiona i nie moge sie nadal odnaleźć w całej tej sytuacji.Poradźcie cos:(
-
farmer, a nie myslałeś o tym, żeby umówić sie na randkę, przeciez faceci mają łatwiej, jest was więcej, nie macie kompleksów, umiecie podrywać, zabłysnąć zawsze jakaś dziewczna zwróci uwagę ja niestety nic z tego co ci napisalam nie umiem zrealizować:)
-
samotna mamo 78 masz gg, chetnie z tobą pogadam bo wiem o czym mówisz, wreszcie ktoś kto ma ten sam problem co ja jutro moj maz zaczyna urlop dwa tygodnie wiec mam dziecko do niego przywieźć jutro, nie wiem na ile, kiedy, z kim i gdzie z nim pojedzie, czy go zobacze sokor jest w mieście, same niewiadomie, i najgorsze ze dziecko nie przyjmuje ze idzie do taty do domu , boje sie ze bedzie ten sam dramat co ostatnio gdy byl chory i go zawoziłam na trz dni rano i odbierałam po pracy., niestety nie mam wyjscia ja musze isc do pracy
-
witam was, własnie wróciłam z parku gdzie siedziałam z dzieckiem trzy godziny, goraco było, uff chociaz dzisiaj była niedziela męża dziecko chciało byc ze mną, a teraz śpi bo się zmęczył dniem i płaczem( troche brzydko sie do mnie odezwał no i nie było bajki więc był płacz) czy wy tez tar robicie?
-
no pewnie że uwierzyłam, że bez niego świat sie zawali, ale zaczynam się podnosić i to go flustruje.
-
jakąs literówkę popełniłam:)
-
bo kiepsko pływam, bo mam kompleksy, bo mąż mnie utwuerdzał w przekonaniu że nic nie potrfaię, że wszytko jest dzieki niemu
-
a moje dziecko widzi sie z ojcem co dwa dni ale przynajmniej na razie nie ma ochoty zostawac na noc u niego, pyta mnie po 10 razy dziennie czy go kocham jakby sie bał ze ja tez odejdę. Byliśmy dzisiaj na basenie krytym.Kiedyś myslałam, że bez męża nie pójdę, dzisiaj zaczynam robić rzeczy o które wczesniej bym się nie podejrzewala. To ja pierwsza wzięłam go na narty, to ja go nauczyłam jeżdzić bez kółek na rowerze. I chociaż mąż go nie zostawił to ja poświęcam cały czas i wysiłek aby go czegoś nauczyć, i chyba ja jednak jestem dla niego autorytetem. Przynajmniej na razie.
-
ale wam tego zazdroszcze, jak ja bym tak chciała, dla mnie każde spotkanie to strach czy coś mi dogada i upokorzy, dzisiaj nie mial co dogadac wiec sie doczepił ze ubrałam dziecko za grubo do przedszkola, ( tatus był ubrany jeszcze grubiej:)) dlatego własnie nie mogę się tak pozbierac psychicznie, dziecko mi mówi ze tatus z "ciocią" pili sobie przy nim winko i wódeczke(ale to chyba zmyslił) , to znowu ze z siostrą palił fajkę i proponował dziecku (wodna), ale tatus poswieca czas dziecku , co?
-
helo, jak tam u was dzisiaj humorki? w Krakowie pogoda na weekend się klaruje, ja byłam się zrelaksować na rowerku w sobotę idę na ślub koleżanki, pewnie się popłaczę z jej szczęscia i mojego nieszczęścia.
-
dzięki za podtrzymanie na duchu i dodanie wiary , że to co robie ma sens , teraz ide spać bo jutro rano znowu "walcze" rano z dzieckiem o wstanie i nie zabieranie zabawek do przedszkola:)
-
ciekawi mnie jedno , na tym forum widziałam wiele wpisów mam, że o ojcach nie wolno mówić żle do dzieci- ok, zgadzam sie , ale dlaczego oni mogą o nas mówić źle!!! dlaczego to akceptujemy?? sama sie zastanawiam, wiem ze napiszecie ze dla dobra dziecka, tylko dlaczego w oczach dziecka tatus jest ok mimo że odszedł a mama może być ta gorsza bo przeciez tak mowi tata!
-
prawdę, że tata nie chce z nami mieszkać, że już mnie nie kocha i kocha inną panią nie wiem czy dobrze zrobiłam ale nie bedę kłamać a dziecko mi powiedziało a gdyby tata chciał przyjść to ja i tak bym nie chciała(cos mi sie zdaje że dziecko pytało tate i to była jego odpowiedz, wclae bym sie nie zdziwila ze zwali na mnie wine), więc odpowiedziałam ze tata musiałby powiedzieć ze nas bardzo kocha, na co moje madre dziecko odpowiedział i musiałby cie przeprosic" , i co mi pozostał przytuliłam i pogłaskalam
-
a ja sie dowiedzialam cyt. "że jedyną rzecz jaką dobrze zrobiłam to że urodziłam dziecko a poza tym to wogole nie powinnam byc matką, bo on jest najlepszym ojcem każdy to powie" ( nie musze dodawac ze to przy dziecku:)
-
ja tez odpuszcza rozwod z jego winy bo nie mam siły walczyć, a jesli moge zapytac jakie macie przyznane alimenty?
-
wiesz Ewela nie ma mam raju, serce mi peka tak jak dzisiaj gdy dziecko się przytulilo i powiedzialo ze chce zeby tatus z nami mieszkał, i ze on mu to powie a ja wiem że tatus mam młodsza laskę i życie bez zobowiązań i problemow małżeńskich ( rodzice dają jeszcze na utrzymanie bo synuś sobie nie radzi a ma 33 lata) wiec po co bedzie wracał. A tatuś czeka na rozprawę sadową tylko po to żeby potem walczyć o mieszkanie i najlepiej mnie z niego wyrzucić z dzieckiem, to jest ten mój raj. Mowię ci jakos wszystko mi się nie składa, a najgorsze że straciłam chęć życia i nie mogę się w sobie zebrać zeby znaleźć sens - oprócz dziecka oczywiście, bo na razie tylko dla niego żyję.
-
samodzielna mamo, i trafiłaś w sedno , ich cel to nas zniszczyć, ( mąż sam mi to powiedział przy dziecku)- i tego nie rozumiem bo przecież krzywdzi dziecko w ten sposób, a namiastkę raju bym bardzo chciała bo na razie mam tylko piekło:) ale fajnie poczytać wasze rady
-
Ewella777 problem tkwi w tym, że ja nic nie mówie na tą kobietę, wogóle jej nie znam a o jej istnieniu dowiedzialam sie od dziecka, dopiero potem posklejalam wydarzenia, męzowi mówiłam że nie zycze sobie aby ją przyprowadzał gdy ma poświecac czas dziecku ale on to olewa(przynajmniej do rozwodu), wiem natomiast że byłby przeciwny jakiemus "wujkowi". Najgorsze jest to, że mąż ciagle przy dziecku na mnie nagaduje, nie mam pewności co też opowiadają o mnie on i jego rodzina, po kazdym powrocie dziecko mnie nie słucha i tego się obawiam.
-
Do Sabinka, ja wiem co to znaczy zyć z maminsynkiem, materialistą i zadufanym w sobie po czubek nosa człowiekiem, który nie szanuje i poniża wszystkich którzy nie zachowują się jak on.Rozumiem cię i twoją złość na niego :)
-
a ja zapytam co powiecie na moja sytuacje. Mąż nie zostawil dziecka, podpisalismy ugode na widzenia wtorek, czwartek i co drugi weekend z nocami. Ale dzieko nie zostaje na noc, męzowi po podpisaniu ugody juz na tym nie zalezy, a teraz organizuje dziecku czas na wspólnych przjażdzkach na rowerze lub innych sotkaniach z nim i jego nową kobieta -czytaj ciocią dla dziecka. Jeszcze nie jestesmy po rozwodzie, teraz sie dowiaduję, że to juz długo trwało i dziecko juz dawno ja zna i chyba nawet lubi. Nie mówi mi, że ona tam była od razu tylko na drugi dzień jakby go to gryzło. Czy taka sytuacja jest zdrowa i normalna dla dziecka? Wiecie boję się że stracę dziecko, bo tam ma tatę i ciocię czyli namiastkę rodziny a w domu tylko mnie. Czy sluszne są moje obawy. Jak sie pogodzić a taką sytuacją. Czy ktoś taką ma? Teraz beda jego wakacje z dzieckiem i myslę ze ona tez pojedzie, mogę temu zapobieć, przeciez ciagle jestesmy małżeństwem. Wiecie pomijam jak to dziecko jest zmęczone tymi ciaglymi jazdami tam i z powrotem. A co będzie jak przyjdzie szkoła>
-
a jesli ktos nie ma farb moga być kosmetyki, mój synek uwielbia moje cienie i szminki bo robi sobie indiańskie malunki na twarzy, troche gorzej ze zmywaniem :)
-
samotna mamo, nie chodzi mi o licytacje, chciałam powiedzieć, że w całej tragicznej sytucji ma to szczęście, że wiedział iż był kochany, i że na zawsze bedzie żonę miło wspominał czego nie można powiedzieć o drugiej osobie po rozwodzie, przynajmniej w moim przypadku ale oczywiście współczuję z całego serca Farmer 39,7
-
farmer 39,7 ja myslę, że jesteś w lepszej sytuacji niż my, ciebie nikt nie opuścił bo się mu znudziłeś, czy przestał cię kochać, nie masz wpływu na to co się stało więc się nie obarczasz, i najwazniejsze żona zostanie dla Ciebie na zawsze jako wspaniała kobieta a dla dzieci wspaniała matka. Twoje dzieci nie usłyszą o niej złego słowa, a ty nie usłyszyszysz, ze to ty jesteś winny. Trzymaj się, widocznie tak musiało być, a jeśli jesteś katolikiem to wiesz, że Bóg miał w tym jakiś cel (chociaz ja nigdy nie umiem zrozumiec jaki , hm) pozdrawiam
-
kurcze chłopaki jesteście super, zazdroszczę, że widzicie świat w kolorach, jak to robicie, że macie czas na pasje, pracę i dzieci? ja nie umiem sobie zorganizować teraz życia, nie mogę się pozbierać, nic mi się nie chce, ale daję sobie czas do rozwodu ( to jeszcze kilka miesięcy), teraz każda chwila przyjemności jest szybko zabita przez strach przed mężem i jego kolejnymi wyczynami, nie umiem się od tego uwolnić, szkoda, że żaden z Was nie jest z Krakowa bo próbowałabym się wtedy uczyć siły do życia od któregoś na żywo:)