WeWo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez WeWo
-
Pod górną belką programu. Od lewej - Plik - Edycja - Widok - Wstaw - Format... Klikasz Widok, rozwinie Ci się lista w dół. Tam będziesz miała powiększenie. Można też inaczej. Gdziekolwiek myszką w obrębie tekstu. Potem kombinacja klawiszy ctrl i "a" i zmienić rozmiar czcionki na większą. Np. z 12 pkt. na 18.
-
Gdybyś miała maila, to bym Ci podesłał z mojej "domowej" biblioteki e-booków wersję z dużą czcionką.
-
Basiu, o ile pamiętam używasz Microsoft Works, tak? To w menu kliknij widok > powiększenie i szerokość strony. Powinno zwiększyć wyświetlane litery.
-
Całe szczęście, że od lat nie musiałem się leczyć chemią wszelaką. Skądinąd praca w przeciągach hartuje. Basiu, jak Ci idzie lektura Coelho?
-
Na fisis - umiem masaż robić. I sportowy i relaksacyjny. Co ciekawe, kobieta mnie nauczyła :) Na psyche - Starałem się dziś poezją wspomóc i aforyzmem. Pewnie nic nie pomogło.
-
No, kiedyś się Ci ta wędlina skończy...
-
Szkoda Olu. No nic, w domku zobaczysz.
-
Witaj Basiu. Co na śniadanie?
-
Nie wiem :) Olu, zobacz czy wczyta Ci się ten obrazek: http://666kb.com/i/bdco58ksmiqih5k17.jpg
-
W Dino mam tańsze. 1,5 litra za 3,99 :D
-
Będzie żarcia na 3 miesiące :D
-
"Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny stara się przystosować świat do siebie. Stąd wszelki postęp pochodzi od nierozsądnych."
-
"Walenie głową w mur to czynność o dużym znaczeniu poznawczym: uzmysławia ona walącemu siłę muru w sposób niezwykle dobitny i plastyczny - inaczej znałby ją tylko ze słyszenia."
-
"Ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jeśli przekroczy pewną granicę, zabija. Ból psychiczny, kiedy boli nas serce, zabija nas codziennie od nowa, jednak ciągle żyjemy. "
-
"Nie ma lekarstwa mocniejszego, skuteczniejszego, doskonalszego dla naszych ran we wszystkich sprawach ziemskich jak mieć kogoś kto cierpi z nami w każdym nieszczęściu i cieszy się w powodzeniu. Przyjaźń czyni pomyślność wspanialszą, przeciwności lżejszymi."
-
Boli...? Powoli spuściłam głowę Rozbiłam ją o podłogę Rozpadłam się na części... ...palce prawej dłoni cierpliwie składały mnie w nową całość Założyły maskę szczęścia bez śladu cienia Ulepiły wizualny ideał Inna? Gestem lewej dłoni... przywołuję Cię do siebie ...w marzeniach Uczucie zbyt silne Serce się nie zapomniało... ...jeszcze bardziej boli Wciąż tak samo kocha
-
Siedzisz bezkarnie w moim domu Trzymasz w swojej moją dłoń Padam przed Tobą na kolana... Proszę... Odejdź! Nie odwracaj się do mnie z uśmiechem... Wyjdź... Bez pożegnania Nim skończy się dzień Wróć mi utracone złudzenia...
-
Na pół Po filiżance słów ociekają słone Zdobione cieniem Ciężarem dni Wyciśnięte z kalendarza Łamią uchwyt dłoni Na pół
-
Przyszłe nieistotne dzieje...? Niepewne swych narodzin Bez zasług na wysiłek myśli Jeszcze tylko DZIŚ mi potrzeba... TU i TERAZ trwać dla teraźniejszości? A jednak nie ma SPOKOJU bez świadomości JUTRA Znika z warg uśmiech... Zamglony pytajnik o kres CZASU
-
Zapomnieniem nie jesteś... Jak ziemia może zapomnieć o swym niebie? ...niebo o ziemi... tak mu bliskiej? Splątałeś myśli moje... ...trwam... Bez zniewolenia... Zniewolona Twym uśmiechem Nasycona wirem spojrzeń Przesycona niespełnieniem... Zbyt dawno zapomniana... Żyję w bezładzie swoich pragnień Skrycie odkrytych prawd Energią smagana... osłabiona Uwalniana, co dnia nadzieją ...na przybliżenie nieba... Trwam... Kryształy moich ust lśnią... ...zachodu słonecznego blaskiem... Niebo odbija się w nich Wyrywa mi serce Teraz... tak mu bliska... ...niebo płacze... Ziemia... odeszła od nieba na zawsze...
-
Czasem boli Że śni się to co bliskie... Uderza sobą o powieki niby grzmot Przygniata rzęsy i krople spod nich toczy Niby nieprzytomnie Niemo Bez echa wymawianych głośno myśli Obrazami karmi zmysły stęsknione Walczy z chęcią przebudzenia Dusi pięknem Dławi ułudą Osacza Ból uzależnia... Chcę więcej! Śnij się... Śnij
-
Próżnia Wielka pustka Sama bez siebie Wczoraj jeszcze wierzyłam w niemożliwe Miałam odwagę spełniać niespełnione Byłam skłonna iść do Słońca Dziś Drzwi do swego Ja Żadnym kluczem nie otworzę
-
Kraty są od grodzenia kogoś, więc zostały wymyślone, jak płoty. Krzyki ubarwiają jedynie suche fakty. Cisza, otruta niedawnym wrzaskiem, tłumi echa, wygładza fakturę przestrzeni. Świt - nowe okno, rana w strukturze nocy. Wschodzi Ra / Balszamir / Bel - bóstwa niepojęte, jak fizyka kwantowa. Anioły też gubią się w definicjach, po śmietnikach szukają genesis, skrzydła mają papierowe. Niebo - brudna akwarela. Idąc z dnia w dzień, próbuję uwierzyć w siebie. P.S. Judyta. Podoba mi się to imię.
-
Realnie patrząc to nie ma miłości może szaleństwo, głupie zapatrzenie złuda, której wierzą, że sie uda i wreszcie będą pierwsi, jedyni potem tylko patrzą na gruzy świątyni... Potem już tylko patrzą szklanymi oczami potem już tylko patrzą w milczeniu milczeniem głoszą samotność kamieni choć kamienie cieplejsze choć kamienie młodsze i nie tak doświadczone... obym się w kamień zamienił.