WeWo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez WeWo
-
Uwielbiam tak. http://www.youtube.com/watch?v=jhchwpqs1mo
-
Anouk, czyli jak rozumiem, rozmawiamy o kulinariach? :)
-
I krasnale Anouk, nie zapominaj :)
-
Czas cudów Anouk :) PR działa na potęgę. Swoją drogą ciekawe czemu tak się odmieniają.
-
Ja też po pracy miałem przepychanie się przez korki. BTW mostu o takiej nazwie u nas nie ma. To do piszącego.
-
Jak to w deszcz :) Ja niestety mieszkam na wschodzie, hihi. A poruszam się w chorych porach. Ale jutro postaram się dowiedzieć szczegółów.
-
A nie wiem. Serio. Zalatany byłem.
-
Anouk witaj Krajanko :)
-
Widzę, że nadal wodospady. To wrócę później.
-
Dobry wieczór. http://www.youtube.com/watch?v=JgxA3C52jqc
-
Ja się trzymam. A Ty? Przyjęłaś propozycję i przy tym będę obstawał. Ale jeszcze raz napiszę. Twój wybór.
-
I pisałem już, że dwa razy wywinąłem się spod kosy. Żadne novum dla mnie. Chcę tylko, żeby ten trzeci raz dopadł mnie na szczycie, nie w dole.
-
Mnie też porzucono. A poziom wtedy to -600 jak w kopalni.
-
Jest taka możliwość. Całkiem realna i wygodna. Pisałem już o tym.
-
No tak. Nie możemy dopuścić, żeby rządząca partia manipulowała demokracją. Zgadzam się w 100%. Nauczeni przykładem nie pozwólmy na to nigdy. Komukolwiek.
-
Czego wszystkim życzę. Pozdrówka.
-
Basiu, ja mam za sobą 16 lat walki. Takich małych kroczków.
-
Przypomniał mi się dowcip... Wsiada zawiany facet do taksówki. Taksówkarz pyta - gdzie jedziemy? - na to facet - aaaleee ossso chosiii - taksówkarz znów - szefuniu, no gdzie jedziemy? - facet znów - aaaleee ossssooo chosiii? - i tak kilka razy. Taksówkarz w końcu nie wytrzymuje i - k... jestem taksówkarzem i chcę wiedzieć, gdzie jedziemy?! - na to facet - jjjesstemmm ppppassażerrremmm i chccccę wiedzieććć, osso chossssi!
-
Twój wybór. Nie mnie oceniać.
-
Średnio. Zgubiłem literkę. Przepraszam. Nie cierpię tego.
-
Czyli po prostu chodzisz do niewłaściwych lekarzy. Opowiem Ci coś. Mój Tata miał problemy sercowe (w sensie medycznym naturalnie). I nawet profesorowie Go diagnozowali. Nic nie pomagało. Średni raz na miesiąc karetka i szpital. Utrapienie i troska. Aż pewna lekarka z ostrego dyżuru, młoda, prawie co po studiach wykryła nadczynność tarczycy. Zoperowali i mój Tata innym człowiekiem. Serce przestało dokuczać. Jak na Jego wiek, okaz zdrowia. Dziennie parę kilometrów spaceruje, pływa lepiej ode mnie (chodzi o wytrzymałość - ja jestem szybki, ale dzięki fajkom tylko krótkie dystanse), chciałbym zresztą dożyć Jego wieku.
-
Przepraszam za drążenie tematu, ale leki jakieś? Pomagają? Może trzeba zmienić kurację.
-
Czy to ma coś wspólnego z chorobą, o której pisałaś?
-
O. Jest więc ktoś. Bardzo dobrze że jest. Ale, ale. Tylko jedna? Wiesz, ja co prawda pochłaniam wielkie ilości jedzenia, ale nawet dla drobnej osoby jedna kanapka to mało. Szczególnie że obiadów, jak pisałaś, nie jadasz.