WeWo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez WeWo
-
Ola wie akurat :) A pszeniczne tylko w Spiżu :)
-
Olu, naturally :) http://www.youtube.com/watch?v=e_E-XFrcGZM
-
Kasiu, się zdarzy :) Bianka, Mariusz w odwrotną stronę od WRC :) Aaa... mam jeszcze tacos :)
-
No to idę poszukać w sobie tych uroczeń :)
-
Cześć Bianka. Mariusza nie ma :) Pszenicznego też nie :)
-
A propos po turecku, domaganego się przez Olę... Znów od mego Krajana. Ej, cały oddział się uśmiał, aż niektórzy wołali "Ojeja!", Gdy srogi wachmistrz Luśnia pochwycił Tuhajbeja... ... przepraszam, jego syna, mrucząc: - Aż ty burasie, Ty ześ, wredna gadzino, porwał nam panią Basię. I chciałeś z nią figo-fago, aleś się wkopał w ambaras Coś ty jej uczynił, zgago, to my ci uczynim zaraz. Co rzekłszy na pal go nasadził, ustawił ten pal pionowo, Sumiaste wąsy przygładził, spojrzał i rzekł: - Prawidłowo. Tu z okrutnego bandyty zaczęli drwić całą paczką, Że niby taki przebity jak rolmops wykałaczką, Że może na flet futerał zrobić się z niego uda, A on wciąż nie umierał i ziewał - U, ale nuda. Potem się w konwersację wdał z kompanijnym kuchcikiem: - Hej, co tam na kolację? - Gorzałka i kaszka z mlikiem. Luśnia, widząc, ze coś nie klapuje, spytał z uszanowaniem: - Jak pan się właściwie czuje, wielce szanowny panie? A ów cynik i deprawator odrzekł bez zająknięcia: - Jak się czuję? Jak izolator linii wysokiego napięcia. - Czy to pana nie boli w ogóle? - jęknął zaczny wachmistrz w zdumieniu. - Nie, my nie takie rzeczy w Stambule przerabiali na szkoleniu.
-
Blisko :) Udało się. Tartinki z szynką i pastą z łososia. Do tego tzatziki i mleko. A potem lektura monografii pancernych :)
-
Nie spożywam. Kombinuję menu kolacyjne :)
-
No jakoś tak mam :) A Ola kokietuje :P
-
Ponoć :) Ale ja jestem trzy dni wcześniejszy :)
-
No to się zaczyna :)
-
Olu, ja też chcę... Ale musimy przeciwstawić się przeciwnościom :)
-
Kasiu, Polacy lepszą muzę robią. Wierz mi. Niekoniecznie o martyrologię się opierając.
-
Kasiu, najpierw grzybki, co nie? :) A intelekt... Jak się zaznajomiłem z wynikami szkoły, którą maturalnie ukończyłem, to zgroza. "Łomathcore" dosłownie i w przenośni :) Ale Ola nadal chce mieć ze mną dziecko. Pozostaje tylko kwestia ojcostwa :D:P
-
Posiadam dobrych Przyjaciół. Przyjaciółki też. Ale zabijać od razu? Wystarczy wyperswadować ogniem i mieczem :) Ok. Coś dla ucha teraz. Mamy kolejną polską rocznicę, więc Szwedzi rządzą. http://www.youtube.com/watch?v=1QL0bXxjqEQ
-
A nie. To nie cosinus (cos), tylko amerykański skrót od cause (coz), swoją drogą stosowany w oryginalnej, z okładki płyty, wersji tekstu, którego fragment mam w stopce :)
-
Cos, czyli cosinus? :) Ciągi myślowe występowały u mnie wiele lat temu. Obecnie jedynie reakcje odruchowe i podprogowe... :) Ja obecnie nabieram humoru w stylu "Miałem w domu dwanaście butelek jałowcówki..."
-
Cholewka, po drodze do domu stałem w dwukilometrowym korku, bo na ostatniej krzyżówce przed moją wsią, tfu! miastem dzwon na 4 auta. Teraz znów karetki lecą. Święty Krzysztofie chroń kierowców i głupców, którzy się za takich uważają. W dzisiejszym numerze Polityki jest artykuł o takim bezmózgim gówniarzu. Zabił trzech braci jadąc po pijaku 2,2 promila. Zgroza. Aniołem nie jestem. Zdarzyło mi się 8 lat temu, na zlocie Klubu - będącego po trochu moim dzieckiem powywijać parę młynków po spożyciu. Ale nie na drodze publicznej i kilkadziesiąt metrów od ludzi. A parę razy kusiło, żeby wsiąść i na stację te 2 km podjechać, bo brakło. No dobra, bo marudzę :)
-
Jako że temat grzybiarski, coś od mojego Wielkiego Krajana: Po szumiącym pięknym lesie Idzie dziewczę, koszyk niesie. Niesie dziewczę kosz z grzybami, Przekomarza się z ptaszkami. Siedzi czyżyk na patyku: - Co tam niesiesz w tym koszyku? Może rybki albo pipki? - Nie, mój ptaszku, niosę grzybki! Będą dobre niesłychanie, Gdy uduszę je w śmietanie! Zajrzał lisek przez paprocie: - Jakie grzybki niesiesz, trzpiocie? Borowiki, czy rydzyki? - Nie, mój lisku, sromotniki. Będzie dużo śmiechu w chacie, Gdy je ugotuję tacie! Wylazł wilk, drżą pod nim udka: - Maryś, dyćżeż to jest trutka, Może z tego być ambaras, Bo ci tatko kojfnie zaraz... Toż powali nawet byka Taka porcja sromotnika! Roześmiała się dziewczyna Jak ten strumyk, jak kalina... - Toć wszystkiego jeść nie musi, Gdyż połowę dam mamusi! Załkał gorzko jesion dumny: - Hej, porobią ze mnie trumny! Nie bądź Maryś, taki psotnik, Wyrzućżeż won ten sromotnik! Duma Maryś, drapiąc nogę: - Choćbym chciała, to nie mogę, Nie chcę robić wszak awarii Pani Konopnickiej Marii, Dzięki niej mam szanse duże Znaleźć się w literaturze, A w tej całej polityce Przeszkadzają mi rodzice... Tu tupnęła z mazowiecka, Zafurczała za nią kiecka, Pomarszczyły się pończochy I pobiegła w stronę wiochy. ...a las cały szemrał słodko: - Z Bogiem, Marysiu Sierotko...!
-
Ok. Ja się tymczasem zawijam. Miłej pracki :P
-
Smacznego Kasiu.
-
Olu, eee... że co? Mariusz, pitolisz bez sensu. Tyle powiem. A Wiki nie jest jakimś fantastycznym źródłem wiedzy bynajmniej.
-
Poczytam. Tez chciałbym być błyskotliwy, to może w tym się choć uda :)
-
No proszę, proszę...
-
W razie czego mam taki poradnik 365 pozycji. Turecką się pewnie tam znajdzie :D:P