Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rosiczkowata

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. A ja jeżdżę na swoim rowerku dopiero ponad tydzień (ponieważ w ubiegłym tygodniu dopiero go zakupiłam). Zawsze miałam dość dobrze zbudowane nogi w stosunku do reszty mojego ciała, więc stwierdziłam, że rowerek będzie odpowiedni żeby zrzucić z nich w końcu trochę tłuszczyku tymbardziej że zaczął mi ostatnio doskwierać brak ruchu ponieważ zmieniłam pracę i teraz siedzę 8 godzin za biurkiem. Narazie ustaliłam sobie taki plan: codziennie przez 3 kolejne dni jeżdżę po 15-20 km, potem dzień przerwy i znowu 3 dni jazdy itd. Jeżdżę jednostajnym tępem ok. 25-30 km/h. Nie wiem jak to możliwe, ale po tych kilku dniach jazdy spodnie mi się zsuwają z pupy. Generalnie jeździ mi się świetnie, być może dlatego, że rowerek mam dość dobry (przed zakupem rowerka dużo czytałam na temat sprzętu tego typu). Jest jednak sprawa która mnie niepokoi. Mianowicie: podczas jazdy tzn. po kilkunastu minutach zaczynam się poważnie pocić i gdy już schodzę z rowerka to jestem cała upocona, mam superprzyspieszony oddech, ale NIE CZUJĘ zupełnie zmęczenia w mięśniach! Gdyby nie to, że wiem, że już czas kończyć, bo jestem spocona, wali mi serce i chce mi się pić to mogłabym tak jeździć i jeździć :/ Może to brzmi śmiesznie, ale przeszkadza mi to uczucie, ponieważ chciałabym czuć które partie swojego ciała ćwiczę. A może tylko podczas treningów siłowych czuje się ból w mięśniach? Czy to normalne, że nie czuję mięśni? Mój narzeczony, który z boku macha hantlami zawsze po ćwiczeniach mówi, który dokładnie mięsień go boli, a ja na tym swoim rowerku tylko się pocę jak szczurek. Wiem, że moja jazda na rowerku to trening zupełnie innego typu, ale czy to normalne, że nie bolą mnie nogi? Nie chcę żeby rozrosły mi się mięśnie, chcę wysmuklić nogi, pozbyć się z nich tłuszczu, jednak jak już pisałam wydaje mi się, że powinnam odczuć to, że je ćwiczę. Proszę o odpowiedź. Dodam, że zaczynam jazdę od średniego obciążenia a kończę na maxymalnym, a z tego co tu czytałam to nie powinnam jeździć na maxymalnym obciążeniu. Pedałuję szybko. A może problem tkwi w tym, że mimo że przez ostatnie miesiące prowadziłam siedzący tryb życia, to większość swojego życia przepływałam, przejeździłam na rowerze i przewędrowałam i moje mięśnie w nogach w jakiś sposób to "pamiętają" i nie męczą się tak jak powinny? Proszę o jakąś radę. Dodam, że mam 26 lat, ważę 57 kg (teraz może trochę mniej), 166 cm wzrostu. A i nie stosuję żadnej diety aczkolwiek nie jem byle czego. Od kilku lat jadam regularnie. Posiłki zbilansowane. Dużo błonnika, staram się kupować produkty bez konserwantów, stosuję zamienniki, np. jeśli ryż to brązowy, jeśli kasza to gryczana, jesli makaron to pełnoziarnisty, chleb - razowy itp itd., nie pijam czarnej herbaty ani kawy itd itd.
×