Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

dorka83

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez dorka83

  1. hej kobiety, właśnie mam chwilowo prąd zaraz go znów wyłączą, bo zalewa nam transformator...:( Przed domem około 60cm wody...eh (opolszczyzna). Katarzynko mój tata nie marudził, sam się ogolił i apetyt miał od razu po operacji. Pewnie mi nie uwierzycie, ale tata wczoraj przyszedł do mnie (ok 500m) żeby przed powodzią zobaczyć sie z moimi córkami. Przyszedł sam pieszo, przyniósł soczki i wafelki dla dzieci, 8 dni po operacji! nawet szwy ma jeszcze nie wyjete, właśnie dlatego, że nas zalało i sobie taką wycieczkę zrobil. Także ogólnie jest super, owszem boli go strasznie ale nie narzeka. Pozdrawiam Was trzymam kciuk:)i
  2. Katarzynko, tak mój tata jest w domu od wczoraj- 6 dni po operacji. Heh... ja siedze i czekam co się dalej będzie działo, woda u nas przelewa się już przez wał przeciwpowodziowy więc spać i tak nie mogę. Normalnie szaleństwo i panika. Dobrze, że tatus cały czas na tramalu- bałam się, że stres będzie go "przyduszał" , a rodzice mieszkają jakieś poł km od Odry. On w ogóle jest taki fajnie wyluzowany po tych tabletkach- twierdzi, że wszyscy przesadzamy i wkurza się na mame, że ta wynosi sprzęty na piętro:( Niech mu będzie:) Do zobaczenia, usłyszenia czy tam przeczytania kobiety, trzymajcie sie, Katarzynko trzymam kciuki za twojego tatusia!!!
  3. Witam Was kochane, nie odzywam się bo czuwam nad domkiem z powodu powodzi. Dziś w nocy ma nas zalać konkretnie (podobno ok 1,5m) zaraz pewnie wyłączą prąd więc będę odcięta od świata:( Pozdrawiam Was wszystkie buźki, odezwę sie po wszystkim, mam nadzieję, że już wkrótce.
  4. Witajcie ponownie! Leno, nie zalamuj się, nie znam się zbytnio na slangu medycznym, ale wyniki na pewno nie są zle skoro chcą twojego męża operować. Wiem, ze wystarczy, żeby był jakis przerzut, albo za duża zmiana, żeby operacji nie przeprowadzono. Więc bedzie dobrze! Tego się trzymaj i zaufaj lekarzom, to jedyne wyjście żeby nie dać się zwariować. Katarzynko, skoro tak pragniesz, to życzę Ci z całego serca żebyś i ty zaskoczyła tatę dobra wiadomością. ja sama przekonałam się, że nawet cuda w tej dziedzinie się zdażają;) Moje córki mają niecałe 9 i niecałe 2 latka, w maju i czerwcu będa obchodzic urodziny. No i starsza córka będzie miała niedługo komunię św. i tak cały czas rozmyslam, czy tata, jej ukochany, ulubiony dziadek, będzie mógł być z nami chociaż przez chwilkę?:( Trzymajcie się kobietki i nie poddawajcie się!
  5. No widzisz to tym bardziej twój tata ma sie na czym koncentrować, skoro tak czeka na dzidzię. Przejdzie operacje i nie tylko ja zobaczy, ale tez bedzie miał czas na zabawy, spacery i narzekanie, że mała ciągle o coś pyta;) znam to z autopsji;) A tak z ciekawości zapytam, czy to ty oczekujesz dziecka? Pozdarwiam i wiele cierpliwości życzę!
  6. Katarzynko, nie pytaj co macie robić, przecież podjęliście jedyną słuszną decyzję o operacji. Twój tata jest dorosły i możesz mu przecież powiedzieć, że to szansa na pare lat a ryzyko jest nawet przy usuwaniu migdałków (jak byłam z dzieckiem w szpitalu i się dowiedziałam jakie to ryzyko- wycinanie migdałków- to też się zastanawiałam, a nie była to operacja ratujaca życie). Musisz tatę trochę sprowadzić na ziemie i nie rozczulaj się przy nim, bo to pewnie też najlepiej na niego nie działa. Musicie zimno podejść do sprawy- wiem, że to nie takie łatwe. Trzymajcie się i nie ma co się załamywać, bo przecież będzie dobrze:)
  7. Aha i jeszcze raz proszę, napiszcie coś o tym jak przebiegaja naświetlania, jeśli cos o tym wiecie, buźki.
  8. Hej kobietki, i ja trzymam za Waszych facetów wszystkie cztery kciuki!!! Trzymajcie się ciepło i informujcie na bieżąco jak poszły ostatecznie badania :) Pozdrawiam i miłego niedzielnego wieczorku Wam życzę.
  9. Katarzynko, 3 tygodnie to bardzo długo, ciekawe czy to konieczne dla pacjenta, czy we wrocławiu, gdzie leży mój tata po prostu tak szybko muszą łóżka dla nowych pacjentów zwalniać. Bo codziennie tam bardzo dużo tych operacji przeprowadzają. Teraz do taty dzwonilam, ale kazał sobie nie przeszkadzać bo idzie na swietlice oglądać formułę1. Wiesz, ja tez się ogromnie cieszę że on tak dobrze sie czuje, ale cały czas tak podświadomie mnie strach trzyma, czy to czasem nie za gładko nam wszystko idzie... Dobrze wiedzieć, że niektórzy dzisiaj fajną pogodę mają, ja nie pamietam kiedy słońce świeciło:(
  10. Hej Pauli, to teraz módl się zeby lato do sierpnia było upalne, a potem może lać;) Nawet nic nie mówię o deszczu bo nam tu powódź zagraża, ogródek mi już zalało (moje biedne marcheweczki i ogóreczki:(). Jestem wystraszona bo przeszłam powódź w 97 roku i wiem co to jest jak woda pod pierwsze piętro podchodzi... Tylko, że wtedy rodzice mieli odpowiedzialność za wszystko, a teraz sama jestem mamą i "pania domu" i nie wiedziałabym chyba co robić... No ale z powrotem do tematu, Katarzynko mój tata ma wyjść jutro ze szpitala, jeżeli nic się nie zmieni. Ale jak na razie nie cieszę sie i nie zapeszam. Ale... ojciec byl dzisiaj na mszy w przylegającym do szpitala kościele! Wyobrażacie sobie? Nie wiem czy go wypuścili czy sam poszedł, czy ktoś o tym wiedział, nie wiem. No i pod prysznicem był już wczoraj i jest z siebie dumny. I skoro tak łazi ciągle to znaczy że z oddychaniem tez większych problemów nie ma. Pozdrawiam i miłej niedzielki Wam życzę!!!
  11. Widzisz, ja też wiedziałam o możliwych powikłaniach pooperacyjnych, ale właśnie z internetu, bo tata trzymał wszystko dla siebie. Ja nie dawałąm po sobie poznać, ze wiem i się boję. I chyba to uczucie że on SAM nad wszystkim panuje jest dla niego takie ważne, on nigdy nie przestanie być głową rodziny. Ojciec tez nie czuł się wcale źle, on po prostu dostał grypy. Tylko, że grypa się coś przeciągała- ojciec, który chyna od 20lat nie był na chorobowym, 3 tygodnie nie może wyjść z grypy. A pani dr leczy go rutinoscorbinem i wmawia, że to taki wirus teraz panuje. On przez te 3 tyg miał gorączkę ponad 39*C, w końcu pojechał na pogotowie i tam taka młodziutka lekarka dała mu przekaz na rtg płuc, dzieki któremu jest teraz po operacji. Ale teraz tacie się różne rzeczy przypominają- np jakiś rok temu nie umiał spac na prawym boku, coś mu przeszkadzało i to było juz właśnie to, lekarz to potwierdził, albo dopiero teraz przypominamy sobie, ze jak przychodziłam do rodziców w odwiedziny to pytałam, czy tate ząb boli czy co bo jest spuchnięty, a on oczywiście zaprzeczał, że pewnie przytył itd, a to właśnie był efekt uciskania guza na oskrzela. No ale nie możemy być przecież wszechwiedzący:( Pozdrawiam Was dziewczyny, odezwijcie sie co u Was:)
  12. Hej Katarzynko, Ty tez jeszcze nie śpisz?;) Co do pytania o możliwe komplikacje- tata wsszystko omawiał z lekarzami sam- jeśli czytalaś moje posty na ten temat- pisałam, że nie uważa sie za małe dziecko i nikt go za rączkę nie będzie trzymać. Mama jest oczywiscie o to zła, bo tata twierdzi, że mówwi nam wszystko, ale podejrzewamy, że o tych gorszych stronach operacji nawet pary z ust nie puścił. wiesz ja szukam w necie, ale mama nie ma pojęcia o większości tego o czym tu piszemy. Ale zanim podpisal zgode na operację to lekarze o wszystkim go poinformowali. Tata oddycha normalnie, nie musi już mieć podawanego tlenu- miał przez jakies 2-3 doby. Mówi że czuje że ma "mniej oddechu", boi się kasłać, ale się nie dusi. no a w praktyce to jeszcze wszystko wyjdzie po wyjściu ze szpitala. Aha chciałam Ci jeszcze napisac o znieczuleniu żeber- bo ja o tym wcześniej nie wiedziałam- przy operacji znieczulają żebra, bo one po operacji bola najbardziej, były w końcu zmasakrowane w czasie operacji. No i tata do teraz ich "nie czuje", ma po prostu drętwe boki. To oczywiście dobrze bo pewnie nie mógłby się poruszać. Bądż dobrej myśli i nie bierz pod uwage tych statystycznych 5% bo do głowy dostaniesz. pozdrawiam i idę spać, bo mi się dzieci niedługo pobudzą, a ja tu dalej siedzieć będe;) Dobranoc.
  13. Katarzynko, więc to bylo tak- tata poszedł do szpitala w srodę, zrobiono mu tam wszystkie potrzebne badania (prześwietlenie, bad. krwi, ekg, spirometrię) i tak poleżał aż do wtorku. Lekarze początkowo mówili, że może nie wystarczyć wycięcie jednego płata i może usuną dwa, jak dowiedzieliśmy się po operacji- usunęli dla pewności całe płuco. we wtorek rano dostał "głupiego jasia", który jak twierdził wcale nie działał na niego, ale pewnie tylko mu się tak wydawało:) o 11 zabrano go na operację i o 16 go wybudzano (tak długo to trwało!) W międzyczasie był na intensywnej terapii. Około 17 przewieziono go na salę pooperacyjną- miał straszną chrypkę i wszystko go bolałao ale po 19.00 dzwonił już sam do mamy. Nie mogłyśmy niestety z nim być bo dzieli nas ok 140km a bałyśmy się, że nawet nas do niego nie wpuszczą. dzień po operacji rehabilitanci pomagali mu siadać na łóźku i robili z nim ćwiczenia- takie na siedząco, żeby mięśnie zbytnio nie zwiotczały od leżenia. A wniedzielę, jak byłam u niego ,tata pierwszy raz wstał pochodzic po sali, ale oczywiście, jak to mój tata, pognał do ubikacji. Nie pytaj, stałam za drzwiami i jak małe dziecko nasłuchiwałam czy żyje:) tak się o niego bałam. Tata ma 56 lat, nie uprawia sportu, ale cały czas fizycznie pracował zawodowo, więc miał jako taką kondycję. Pytasz jak to przeszłam- otóż nadrobiłam w ten dzien wszystkie zaniedbane obowiązki domowwe (dosłownie wszystkie) musiałam się czymś zająć. no i modliłam się przez cały czas. Zobaczysz, będzie dobrze! Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało! Buźki i milego wieczorku życzę:)
  14. Redziius, to duży krok, że udało Ci się nakłonić mamę na pójscie do lekarza. A Bóg Was uprzedzał jakiś czas temu... Kontynuujcie leczenie i trzymajcie się:) Duzo siły i cierliwosci Tobie i Twojej mamie życzę.
  15. W medycynie pewnie tak, miałam na myśli służbę zdrowia.
  16. No ja właśnie nie miałam nigdy problemów z lekarzami dlatego pewnie łatwo mi sie tak mówi, ale niestety nasza rzeczywistość jest taka, że szpitale mają ograniczoną ilość miejsc, a odziałów onkologicznych jest mało. Niestety za mało, a ile km musi przejechać taki chory żeby otrzymać fachową pomoc... No ale co tu dużo mowić- nawet na porodówkach, które powinny być w każdym mieście, brakuje miejsc. Mnie wypisano z zagrażjącym porodem przedwczesnym w 7 miesiącu do domu bo na korytarzu od paru godzin siedziały rodzące. Ale nie wiem czy jest szansa na lepsze czasy w medycynie...:(
  17. Witaj Katarzynka! Mój tata też parę miesięcy temu dowiedział się, że ma niedrobnokomórkowca. Ja też się strasznie bałam, tak jak ty. Guz taty był większy bo aż 7-8cm, przeszedł 4 cykle chemii po których guz się zdecydowanie pomniejszył. Później byly na nowo badania, żeby się upewnić że można operować (jeśli nie ma przeżutów, spirometria jest ok, krew) i przedwczoraj tacie wycięli całe prawe płuco, i czuje się jak na taką sytuację całkiem dobrze (tfu, tfu). Lekarze nie mówiliby o operacji gdyby nie widzieli możliwości wyleczenia twojego taty, nie martw się. No i w naszej sytuacji to szczęście w nieszczęściu, że to niedrobnokomórkowiec. Badź dobrej myśli i nie czytaj statystyk i rokowań (wiem, że to zrobisz, bo ja też czytałam wszystko co mi w oko wpadło na temat raka). uwierz mi, ze w szpitalu u taty poznałam panią, której 18 LAT TEMU usunęli jeden płat płuca i dopiero teraz (może to źle zabrzmiało) ma z tym znów problemy. Mnie to trochę pocieszyło, że można się wyłamać ze statystyki. Pozdrawiam Cię cieplo, nie załamuj się:(
  18. Hej dziewczyny! Gwarno tu dzisiaj na forum, to fajnie:) Tak Paula, mój ojciec kopcił i to porządnie, w swoim "najlepszym" momencie dwie paczki mu czasem nie starczały na dzień. Jak dowiedział się o chorobie porządnie się wystraszył i przestał palić, choć nigdy wcześniej mu sie to nie udało nawet na jeden dzień. no ale jak przyszly stresy przed operacją to popalał tak ze 2 papierosy na dzień, albo mówił do kogoś palącego "daj, odpalę Ci". No a teraz... myślę, że już nie zapali... dowiedziałam się dzisiaj, ze usunęli mu całe prawe płuco więc nie ma co szaleć z fajkami. Wiecie ojciec dzisiaj niecałą dobę po operacji zjadł kompletny obiad z deserem, znów żartował, panie te od dyskoteki też już bbyły u niego w odwiedzinach (salę obok). Mieli mu też juz dzisiaj dreny usuwać- lekarz na wizycie mu to zapowiedział- szybko trochę, co? No i tata będzie tez miał naświetlania, jak to wygląda, napiszcie coś proszę. Niech naświetlają, dobiją gdyby coś tam jeszcze miało zostać...;)
  19. Jasne, jak masz możliwość to jedź, oni Cię teraz potrzebuja (chociaż moga mówić inaczej). Pamiętaj, że nie statystyki są teraz najważniejsze, jak mama będzie przechodziła chorobe zależy od Waszego i jej nastawienia. "Dopóty trwa życie, dopóki jest nadzieja" Pisz jak będzie Ci ciężko, mnie też tutaj cieplo przyjęto(;)), więc teraz razem pomagamy.
  20. Firlek, mój ojciec też właśnie leczy się u prof. Kasprzaka z Wrocławskiego Centrum Chorób Płuc i akurat leży na oddziale. nie wiem co robiono tak długo z twoja mamą, bo ojciec w listopadzie dostał zapalenie płuc które się długo ciągnęło, więc po ok 3 tygodniach okazało się, że to rak po jeszcze 2 tyg, że to niedrobnokomórkowy, od razu dostał chemię i teraz jest juz po operacji. Moim zdaniem poszło to dość sprawnie, ale drobnokomórkowiec to co innego- bardzo szybko się rozprzestrzenia. Nie załamuj się, bądź teraz silna dla siebie i mamy! pozdrawiam ciepło.
  21. Hej kobietki! Andzia nie wkurzaj się, wiem co myślisz, bo też tak reaguję... Ale wiecie co myślę? Jeśli ktoś SAM nie chce wyzdrowieć to możecie robić cuda, a to i tak nic nie da. Mama redziius jest zdania,że jak nie może jej leczyc najlepszy lekarz w mieście to nikt jej leczyć nie będzie (sorry, jeśli to dla kogoś przykre). Mój ojciec jeszcze nigdy nie był u żadnego lekarza prywatnie, chodzi tam gdzie go wysyłają- przychodnie NFZ, a kasę jeszcze będzie miał na co wydawać. Tata już siedzi i rozmawia:) I oczywiscie nie pozwala mojej mamie iśc na rozmowę z lekarzem, bo on przecież nie jest małym dzieckiem czy pantoflarzem i sam potrafi. Niech ja mu tam jutro przyjadę do tego szpitala;) Pozdrawiam Was!!!
  22. Redziius, to pewnie jesteś na dobrej drodze wspieraj mamę dalej:) a w jakim sensie chodzi o pieniądze?
  23. To znowu ja, jestem sama w domu i nie mam komu się pochwalić... Tata właśnie zadzwonił do mamy, SAM pare godzin po operacji. Aż się poryczałam:( Obolały, słaby i okropnie ochrypnięty, ale zadzwonił. A ja kiedy odebrałam telefon od mamy i usłyszałam, że mi tam wyje do telefonu, wiecie jak się wystraszyłam i co pomyślałam...
  24. Dzięki Paula, no i oczywiście cała reszta "brygady"! Tego się właśnie obawiam, że chyba pierwszy raz w życiu zobaczę ojca w takim stanie i nie bedę wiedziała co robić, a nie będe przecież stać i ryczeć nie? Ale co tam, zawsze musi być ten pierwszy raz i nie będę tu jęczeć. Redziius daj znać co Twoja mama mówi na twoje argumenty, dalej tak się upiera? Miłego wieczoru Wam życzę :)
  25. Nie martw sie Lena, na pewno nie zostaniesz z tym sama:)
×