Kupuję nowe, co nie oznacza, że wydaję fortunę. W Tesco, w Realu, w H&M, 5-1-15, praktycznie co rusz są jakieś promocje i nie muszę kupować body za 20 zł i śpiochów za 34 zł, żeby ubrać dziecko w nowe ciuchy.
A argument: ciuchy z lumpexu są zdrowsze, bo były wielokrotnie prane jakoś mnie nie przekonuje.
A dlaczego nie kupuję w lumpexach? Nie lubię zapachu tego miejsca, nie lubię choć najmniejszych śladów użytkowania na ubraniach, nie lubię kiedy ubranko, jest choć trochę sprane i rzuca się to w oczy.
Mamy na forum twierdzą, że te ciuszki wyglądają jak nowe ze sklepu, ale ja tego nie zauważyłam, a mieszkam w dużym mieście i mam dostęp do wielu lumpexów- tych lepszych i tych gorszych.
Podobny problem mam ze sobą: koleżanki, znajome zachwalają szmateksy, twierdzą, że można się fajnie ubrać za małe pieniądze. Byłam, mierzyłam, przeglądałam, a niczego na siebie nie znalazłam. Może jestem wybredna, ale tak już mam. I to też nie oznacza, że ubieram się w firmówkach typu: Zara, bo z reguły ubrania dla siebie kupuję w niefirmowych sklepach, na bazarze czy hipermarkecie.
Absolutnie nie jestem na NIE, jeśli chodzi o ubrania z lumpexów, ale nauczona doświadczeniem unikam takich miejsc, bo wiem, że jak wejdę, to i tak nic mi się nie spodoba.