natka*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Ponad dwa lata burzliwego związku. Dlaczego chcę odejść? Mam dość wysłuchiwania, że z powodu mniejszych zarobków, nie będę podejmowała strategicznych decyzji dotyczących nas oboje, np. tego gdzie będziemy mieszkać. Mam dość wypominania ilości prezentów i kwot, zostały na nie przeznaczone. Mam dość krzyków, agresji, zmian nastroju i takich banalnych rzeczy jak proszenia się o posprzątanie po sobie. Jestem zmęczona byciem z egoistą, który na pierwszym miejscu stawia siebie i swoje dobro.
-
Już kiedyś tutaj pisałam. Nic się nie zmieniło. Nie mam już siły, czuję, że ten związek się wypalił...
-
Bettina62 - Ty czekałaś 40 lat, ja zdecydowałam się szybciej, bo po 10 latach. Czy z tego powodu ja Cię krytykuję? Nie, bardzo dobrze, ze obie przestałyśmy palić, a co nas do tego zachęciło ma już mniejsze znaczenie i uwazam, że sposób każdy sposób jest dobry, o ile efekt końcowy utrzymuje się latami.
-
Hugo - "Nie wierzę, że nad tym panujesz. No może Tobie się wydaje, że tak jest, ale jakby nie było gdy siedzisz ze znajomymi i wyciągają fajeczki to nie odmówisz. Ops i tu cały mankament." - to do mnie?
-
Kasia44 - to nie żadna reklama. To, ze Tobie książka nie pomogła, nie oznacza, ze jest kiepska. Mnie uświadomiła jedną rzecz - to wszystko siedzi w głowie i jeżeli nastawienie będzie inne, to nie będziemy przechodzić przez żadne katusze. Nie chce mi się palić, nie ciągnie mnie, nie przytyłam, nie widzę żadnych skutków ubocznych. Sądzisz, ze to mało? Była to moja pierwsza próba i od razu zakończona sukcesem, więc dlaczego nie miałabym chwalić tej książki, skoro to ona popchnęła mnie, zeby spróbować?
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5034095&start=0 Sama nie wiem po co wklejam ten link...
-
Różyczko, łatwo się mówi "Nie przejmuj się, dasz radę", ale tak naprawdę to jest cholernie trudne, bo mimo tego, kochamy nadal i liczymy, że coś się zmieni...
-
Wczoraj znowu zdążyliśmy się pokłócić. Najgorsze jest to, że jak jesteśmy razem to takie kłótnie się nie zdarzają, ale to nie jest żaden pewnik, że i tak będzie jak razem zamieszkamy. Zaczynam się obawiać co to będzie jak tutaj rzucę pracę, pojadę tam i nie znajdę pracy od razu. On powiedział mi, ze pierwszy semestr studiów mi opłaci, a na kolejny pożyczy, jeżeli jeszcze nie będę miała pracy, a oddam jak zacznę zarabiać. Ten jego materializm i egoizm tak strasznie mnie denerwują, bo zostałam wychowana zupełnie inaczej. A odnośnie mieszkania, to nie będę za nic płacić, bo w przypadku rozwodu jeszcze mogę chcieć udowodnić, że coś mi się nalezy. Powiedziałam mu, że możemy kupić swoje mieszkanie, razem, ale muszę mieć dobrą pracę, żeby być w stanie opłacić część kredytu. Wszystko oczywiście uregulowane u notariusza, bo chyba kpię, że jeżeli wpłacę 40% to moje będzie 50% mieszkania. Jezuuuu, czy w kwestii pieniędzy to jest normalne czy po prostu na takiego człowieka trafiłam? :o
-
Pytałam go o to, powiedzial, że i tak będzie jeździł do rodziców, ale bedzie to zależało od sytuacji... więc być może będę zostawała sama z dzieckiem albo on będzie je zabierał, a ja będę siedziała sama.
-
Brand czempion - kurcze, a zachowuje się jak gówniarz :o Łatwo się mówi, żeby dać spokój, ale ja chyba nie potrafię... I też mam wrażenie, że jestem zbyt wrażliwa i zbyt dobra jak na mojego faceta.
-
Brand czempion - Twój chłopak chyba młodziutki jeszcze jest, jeżeli tak lubi jarać trawę i woli kumpli. Nie daj się tak traktować, byly poprzednie rozstania, potem powroty i kolejne rozstania. Poczul się zagrożony i znowu się stara. Sama mozesz się domyślić, ze ta wersja może się powtórzyć.
-
Aha, a co do poświęcenia, to słyszałam już nie raz, że on poświęceń nie wymaga ode mnie, to ma być oczywiste, ze chcemy razem zamieszkać (w miejscu, które on wybrał). Najgorsze jest to, że mam dać znać w pracy najpóźniej do końca maja kiedy się wyprowadzam (bo szefowa już wie) i chcą kogoś szukać. Jak się wyprowadzę to odwrotu nie będzie i co najwyżej zjebię sobie życie..
-
Napisalam już wyżej - jak się nie przeprowadzę, to on mnie zostawia, bo nie będzie dłużej czekał.
-
BlueOczka, zapytałam go czy kiedyś doczekam się, ze będę najważniejsza, to powiedział, ze najważniejsza może być żona, a nie dziewczyna. Wszystko mówil w gniewie, bo tak na spokojnie, to wiem, ze mnie kocha i pokazuje czynami, ze jestem ważna, mówi czasem, ze najwazniejsza, ale jak zaczęłam to wszystko analizować, to myślę, ze mówi to, co chcę usłyszeć.
-
BlueOczka, doskonale widzę rozumiesz co czuję. Ale dla mojego faceta sprawy nie ma. Mam się podporządkować i już. Kiedyś usłyszałam jak mówił koledze "A Ty myślałeś, ze pytałem ją o zdanie czy chce tu mieszkać? Postawilem warunek". Myślałam, ze na zawał padnę, a potem jak z nim rozmwialam o tym, to powiedział, ze przecież tak było i on za chiny ludowe nie przeprowadzi się w moje rejony, bo to za daleko od jego domu. I efekt taki, ze ma mam mieszkać 400 km do rodziców, on 100, bo dalej będzie za daleko.