Cześć wszystkim.
Z nadzieją, że ktoś tu zajrzy i wypowie się, podzielę z Wami swoimi przemyśleniami.
Otóż, przez pół dnia mam jakieś takie...ja to nazywam bojowym nastawieniem. Myślę o sytuacjach, które mogą się zdarzyć i o tych, które już się zdarzyły. Nie umiem się wyluzować, chodzę podminowana, mam ochotę tą osobę zbluzgać. Nie w każdej sytuacji umiem się odnaleźć. Nie lubię, gdy mówię, że coś mi się nie podoba lub się z czymś nie zgadzam, a druga osoba klepie dalej swoje tandetne formułki, jakby w ogóle mnie nie słuchała. Poradźcie mi, jak się wtedy zachować, by nie powstał konflikt do potęgi n-tej i/lub nie wybuchła wojna. Czuję, że zaraz zwariuję.