Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

atramka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez atramka

  1. Marguś - to ja ściągnę od Ciebie ten chleb w jajku, tylko, że u nas będzie na kolację. A na obiad zrobię chyba spagetti - my zjemy troszkę, a jutro Mąż zje resztę na śniadanie....
  2. To ja poproszę kawę. Mocną. Szaro, zimno, mokro... co za dzień :( Nie mam pomysłu na śniadanie, na obiad, na kolację. Lodówka pusta :( No kuźwa, chyba mam doła... :(
  3. a u nas już i pomidorków nie ma... :( Nawet Ci, co mieli pod folią już nie mają :(
  4. Marguś, Anulka - a co się stało z Waszymi Ojcami - jeśli można spytać? Wódka ich jednak wykończyła?
  5. Ja też ostatnio robiła szaszłyki, ale w bardzo okrojonej wersji: pierś, ogórek, papryka i cebulka. Ale i tak były bardzo smaczne :)
  6. Marguś, ale co ja mogę zrobić :( Mama mogłaby być w tym czasie przecież u nas, ale na pewno nie chciałaby! Teraz widzę, że coraz bardziej ma to w nosie, ale i tak przeżywa... Widzisz, mój nie tyle jest agresywny tak jak piszesz, ale gdy np, schowasz mu wódkę i nie chcesz dać, to grozi, że się powiesi, albo bierze nóż i grozi sobie, bądź Mamie... Wtedy Mama ustępuje, no bo co ma zrobić... Ale nienawidzę Go w takich momentach. Obiecał mi dziś, że nie będzie już pił... Nie wierzę :(
  7. Anulka - u mnie aż tak źle nie jest. Tak jak mówię, to są okresy... Co jakieś 2-3 miesiące, ale wtedy pije ciągiem tydzień, dwa... Fakt - bezsilność Mamy.... Na szczęście Święta itp wspominam dobrze! Chyba, że w tym czasie złapałoby go, ale o ile pamiętam tak chyba nigdy się nie zdarzyło.
  8. Marguś, ale to nie jest tak, że on chodzi wiecznie pijany! Jego łapie średnio co jakieś dwa miesiące i wtedy jest dopiero masakra. Ma jakieś omamy, przewidzenia, straszy, grozi... Jak mieszkaliśmy wszyscy to jakoś to było, ale teraz najbardziej boję się o Mamę... Gdy jest pijany, to są momenty, że nie panuje nad sobą - jest zupełnie innym człowiekiem, coś mu się przedstawia i w ogóle... :(
  9. chce jak albo pije już dwa tygodnie i sam wie, że już nie ma siły, albo jak troszkę podtrzeźwieje, ale co z tego jak on bierze leki na odtrutkę i pije... A jak coś mu się mocniej zwróci uwagę, albo zabierze alkohol to straszy, że sobie coś zrobi. Ale tak jest odkąd pamiętam
  10. Wiecie co Wam powiem? - życie jest do dupy :( Jak jest dobrze, to jest dobrze, ale jak się wali to dosłownie wszystko! :( Za tydzień ślub mojego brata, a dzisiaj w nocy zmarł Teść mojej Siostry, moja Babcia coś się źle czuje, a Tata jakby tego było mało wpadł w trans - ciekawe co będzie na weselu... :( Niedaleko nas powiesił się jakiś facet, a Teść Siostry zmarł bo nie było dawcy serca! Nie mógł ten idiota dać mu serca - przynajmniej byłby pożytek, jak już chciał się wieszać! Jedni walczą o życie, inni go sobie sami odbierają, albo niszczą siebie i bliskich (mój Tata...) :(( Wszystko się pierdzieli! :(
  11. Jestem, jestem... Ale trochę zamieszania u nas, jutro napiszę - przepraszam... Życzę Wam miłego i słonecznego weekendu - długiego :) pozdrawiam!
  12. Witam Koleżanki w słoneczny, choć zimny poranek Tradycyjnie kawunia na rozgrzanie > > > > > .... Macie może coś do kawusi - bo u mnie jakoś pustki :( Anula - witam w imieniu założycielki, Margolki :) Dzisiaj jest zajęta, ale jak tylko się pojawi na pewno będziesz miała przepis na mizerię :D ja niestety nie pomogę... :( Jakie plany na dziś? Bo ja zostałam tylko z Synkiem i mam za zadanie skosić trawę :( Pozdrawiam i życzę miłego dnia
  13. Marguś - tzn, chodziło mi o schabowe, ale z piersi... Wiem, wiem - jedno co innego i drugie co innego. Przeważnie robiłam kotlety ze schabu, czyli typowe schabowe, ale chyba przerzucę się na pierś - lepsza, tak myślę. Twój przepis bardzo ciekawy i aż mi ślinka pociekła na samą myśl, ale gdzie ja się do takich rzeczy nadaje! :D Mi te dzisiejsze dewolaje to ze dwie godziny zajęły - taka ze mnie kucharka :) A do "Pani pomarańczowej" - dziękuję za linka - na pewno się przyda :) i za komplement - bardzo mi miło :)
  14. No i zrobiłam tak jak pisałam... Dobre, bo to zawsze coś innego, ale powiem szczerze, że wolę chyba zwykłe kotlety - a jak już porównać ile roboty jest z jednym i z drugim, to zdecydowanie wolę schabowe :)
  15. u mnie też się przebija, choć w nocy padało i rankiem też pogoda nie nastrajała optymistycznie... Dziewczyny, jak Wy robicie dewolaje?? Bo ja mam zamiar rozbić pierś, położyć na nią ser, kawałek ogórka i papryki, zawinąć, obtoczyć w mące i jajku (bułki tartej cholercia nie mam...), potem spiąć wykałaczką i smażyć... Wyjdzie mi coś z tego??
  16. Piesio już zakopany :( Dzieciom jednak powiedzieliśmy prawdę, bo Mąż nie chciał ich okłamywać. Powiedzieliśmy, że zachorował i umarł i że teraz musimy bardzo dbać o sunie, bo jej smutno. A na wiosnę jak będzie miała małe pieski, to zostawimy sobie jednego i znowu każde z nich będzie miało o jednym piesku. Troszkę było im smutno, ale myślałam, że gorzej to przyjmą. Chyba jeszcze są za małe, żeby aż tak przywiązać się do zwierzątka - to dobrze... I Sunia też się bawi i jest wesoła, a wczoraj jeszcze jakaś taka smutna była... Chyba też coś czuła, bo zawsze wszędzie razem sobie biegały (to było rodzeństwo) a teraz jest sama, ale na szczęście bawi się wesoło z Dziećmi... A jak tam Wasze dzisiejsze plany obiadowe? Bo ja chyba zaszaleję i zrobię dewolaje. Tzn taki mam zamiar, a co mi z tego wyjdzie to Bozia jedna wie, bo będę robiła je po raz pierwszy...
  17. amita - nie wiedziałam, ale dzięki za informację (choć mam nadzieję, że nie nigdy się nie przyda...). Tak, to był maleńki piesek, 3-4 miesięczny ratlerek. Trudno mi powiedzieć, czy zjadł - naprawdę, ale to jedyne co przychodzi mi do głowy!
  18. i znów deszcz, i znów pochmurno :( zapraszam na pyszną, mocną kawkę a do kawy naleśniki z nutellą, bananami i bitą śmietaną - a co! > > > > > ... Jeśli chodzi jeszcze Psiaczka, to nie miał żadnych objawów, żadnej krwi z nosa - nic. Może jedynie mniejszy apetyt, ale fajnie bawiły się jeszcze w sobotę wieczorem - razem biegały sobie, wygłupiały się itd... Suczka zawsze była żywsza, a piesek taki "ciapowaty" - być może to uśpiło naszą czujność! :( Na grillu też Siostrzeniec wysypał chipsy na taras - może tych chipsów zjadł trochę i od tego... No już nie mam pojęcia, naprawdę. Ta "akcja" z trutką miała miejsce jakieś dwa tygodnie temu - tak powoli by go brało? Oj smutno mi smutno... Co nie patrzę na Jego budę, to łezka mi się w oku kręci :( A sunia jaka spokojna i smutna... :( Dzieciaczkom powiemy, że uciekł gdzieś w nocy i pewnie ktoś go przygarnął - tak będzie chyba najlepiej. My stare a przeżywamy, a co dopiero małe Dzieciaczki... Pozdrawiam smutno i życzę miłego tygodnia
  19. ajj, piszę bez ładu i składu, ale to dlatego, że mi smutno... :(
  20. tzn, pewności też nie mam, że zjadł tę trutkę i że akurat ten piesek, ale tak myślę, cóż innego mogłoby mu zaszkodzić i nic więcej do głowy mi nie przychodzi. Mąż zobaczył, że piesek kręci się w garażu, więc szybko go stamtąd wygonił, ale że był właśnie tam, gdzie ta trutka była, więc tak myślę, że mógł spróbować. Ale, że one są niemal identyczne, więc ciężko mi też stwierdzić, że to akurat był ten Piesek, który zdechł... :((
  21. Ta trutka była w blaszaku, w którym trzymamy samochód, w rogu samym, za takimi regałami, na których mąż różne duperele trzyma. Została jeszcze z zimy, a Psiaki mieliśmy od jakiś dwóch miesięcy - nawet szczerze mówiąc nie wiedziałam, że tam jest! Poza tym garaż otwierany był praktycznie tylko na wjazd i wyjazd samochodem, ale teraz to takie gadanie... Wiem, że moja wina... :((
  22. Dzięki Marguś :)) Imieniny miałam 29. lipca, ale, że wtedy pogoda była beznadziejna, więc przełożyliśmy grilla na wczoraj :) A ja mam smutny wieczór bo jeden z moich małych Psiaczków zdechł :(((( Płakać mi się chcę, bo taki był słodki :(( Chyba zjadł odrobinę trutki dla mysz :(( Smutno mi potwornie :( Takie małe Stworzonko, a człowiek tak się przywiązuje :( Nie wiem, czy mówić Dzieciom - chyba powiem, że uciekł, żeby zaoszczędzić im tego smutku :(
  23. Witam niedzielnie :) Jak tam plany na, jakby nie było, dzień wolny od pracy? Ja zmykam do Rodziców na obiad, bo Mąż w pracy :) Wczoraj miałam imieninowego grilla, więc nawet nie miałam za bardzo czasu zajrzeć.. :( Ale widzę, że i na topiku względna cisza? Słoneczko wyszło, to i Dziewczyny mają ręce pełne roboty :) Pozdrawiam i życzę miłej, słonecznej niedzieli - do wieczora :)
  24. w sprawie kotów nie pomogę... Natomiast jeśli chodzi o makaron, to robię tak jak tu napisano - gotuję, potem na patelnie, zalewam jajkami i smażę chwilę - i tyle :) nawet bez cebuli, ale może spróbuję następnym razem, bo brzmi smacznie :)
  25. Witam się z rana i zapraszam na kawę > > > ... Zapowiada się ładny dzień - to byłby już drugi, taki słoneczny, tego lata... :) Jemy śniadanie (makaron zasmażany w jajku a do popicia mleko - jak ja to lubię!:) ) a potem zmykam do Rodziców na cały dzień. Chwilowo mam dość robienia ogórków, bo od tego zapachu octu myślałam, że mi wczoraj głowa pęknie! Ale już lekcja na przyszły rok - przeznaczyć cały dzień i narobić wszystkich za jednym razem, bo takie dłubanie po parę słoiczków codziennie to bez sensu. Także, człowiek uczy się na własnych błędach :) Życzę Wam miłego dnia Kwiatuszki moje... Do wieczora :) Marguś - śniłaś mi się... :D
×