Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Buzia1976

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja też myslałam o sprzedaży domu a teraz to mój azyl. Tyle w nim wspomnień..... i wiem już że tak długo jak będę miała siły i środki aby samej ten dom utrzymać to go nie sprzedam. Mój mąż wybudował go swoimi rękami a później wykończył w środku, o wszystkim decydowaliśmy razem choć głównym "architektem" był mój mąż ja tylko akceptowałam, ewentualnie mówiłam o niewielkich poprawkach. Czekam w nim na niego cały czas . Każda ściana, mebel przypomina mi o nim i różnych sytuacjach, które miały miejsce. W nim czuję się bezpiecznie. To miejsce w którym bylismy bardzo szczęsliwi. Ja również zaczęłam czytać ksiązki. Przeczytałam "Życie po drugiej stronie" i polecam. Wiem że z moim mężusiem kiedyś się spotkamy tam po drugiej stronie choć nie będziemy dla siebie juz mężem i żoną i to jest trudne do zaakceptowania. Jeszcze rok temu bałam sie śmierci, nie lubiłam rozmawiać na ten temat choć mojego Zbysia interesowało co wtedy dzieje sie z nami. Dzisiaj nie boję się śmierci bo wiem że dołączę do niego. Choć jest mi bardzo trudno i za nim tęsknię chciałabym wychować syna na dobrego i szczęśliwego człowieka i wtedy dopiero "przejść na drugą stronę". Gdyby moje dziecko straciło jeszcze mnie nie wiem jakby sobie z tym poradziło. Po śmierci męża pilnuje mnie bardzo, obserwuje, pyta gdy mnie coś boli i wiem że wręcz panicznie boi się mnie stracić.
  2. Mój syn skończył 8 lat i jest bardzo dzielny. Wiem że dzięki niemu jest mi dużo łatwiej. Kiedy tylko wspomina ojca to ja też podejmuję temat i wspominamy te radosne chwile kiedy tato go rozśmieszał, co razem robili. To on mnie pociesza i podtrzymuje na duchu. Pomimo młodego wieku czuję, że to on przejął opiekę nade mną. U mnie z dzieckiem jest jeden podstawowy problem ponieważ mój mąż zginął w wypadku mój syn boi się zostać nawet na chwilę sam w domu bo myśli że ja też zginę , zostanie sam i nikt się nim nie zaopiekuje. Gdy są dni że już nie mam siły i pójdę się położyć to krzyczy i szuka mnie. Wiem że bardzo się o mnie boi. Chodzę z nim do psychologa i nawet trochę to pomaga. Co jakiś czas prosi swoich wujków żeby bawili się z nim tak jak jego tato ale nikt tak nie potrafi choć wszyscy starają się jak mogą. A znajomi faktycznie gdzieś zniknęli choć mówili że pamiętają i będą pamietać.
  3. U mnie minęło 6 miesięcy ... Jest mniej łez i tylko w samotności. Funkcjonuje jek robot, który wypełnia wszystkie obowiązki za dwoje bo wiem że muszę dla syna. Jemu muszę zapewnić w miarę "normalne" dzieciństwo, bez płaczu, rozpaczy ale ze wspomnieniami i uśmiechem, uśmiechem niestety przez łzy.....Nie chciałabym aby syn kiedyś mi powiedział że stracił nie tylko ojca ale i matkę, która pogrążona w rozpaczy zapomniała o nim. Jest wspaniałym synem i tato byłby z niego dumny. Ta pustka jest straszna. Najgorsze dla mnie są dni wolne, które zawsze spędzaliśmy razem . Znajomych już nie ma ... zapomnieli.... ale z tym tez próbuję się oswoić i tłumaczę sobie że liczyć można tylko na siebie i ewentualnie najbliższą rodzinę.
  4. Kiedy 2 lata temu zmarł mój tato też mówiłam że jest tylu złych ludzi którzy chodza po tym świecie i nic złego ich nie spotyka. Mój mąż zawsze mi wtedy powtarzał, że nie wolno tak mówić, że Oni dostają kolejną szanse od losu na to żeby się poprawić. Niecałe 2 lata później odszedł mój mąż, najwspanialszy człowiek na świecie, który za swoją dobroć i pomoc innym powinien cieszyć się bardzo długim życiem. Odszedł nagle bez pożegnania. Mijają prawie 4 m-ce i jest beznadziejnie a dzisiaj nasz syn obchodzi swoje 8 urodziny a pierwsze bez ojca którego tak kochał.Życie bez Niego nie ma sensu. Patrząc na syna wiem że muszę żyć dla niego chociaż to nie życie to tylko wegetacja.....
  5. Uwierz mi że gdyby Twój mąż zginął w wypadku nie byłoby ci wcale łatwiej. Tak jest u mnie. 9-go września miną 4 m-ce a 19-go byśmy obchodzili 12 rocznicę naszego ślubu. Wyjechał na przejażdżkę motorem i nie wrócił. Zabiła go kobieta . Dostała wyrok w zawieszeniu i 1500,- zł grzywny. Tyle jest warte życie wspaniałych ludzi....... Cały czas myślę że może gdybym zatrzymała go na kawę do tego wszystkiego by nie doszło, gdyzbyśmy dłużej byli na przejażdżce rowerowej lub placu zabaw z naszym synem to by żył...... Ale jego juz nie ma a rozpacz jest cały czas i nie maleje może nawet jest coraz gorzej. Boję się jesieni i zimy. Nie potrafię bez niego żyć. Zawsze mu Mówiłam że nie mogę zostać sama bo sobie nie poradzę. Obiecał że będzie jeździł ostrożnie i jechał, zginął jadąc 50 km/h. Na początku pomyślałam że ulica na której mieszkamy jest przeklęta i pomyślałam że muszę sprzedać dom bo bałam się że stanie się coś jeszcze mojemu synowi. Później jednak do mnie dotarło że ten dom to mój azyl, moje wspomnienia. Razem rysowaliśmy projekt domu a mąż własnymi rękami go wybudowł od fundamentów po dach, wszystko robił sam. Założyliśmy ogród i 2 lata temu kupiliśmy huśtawkę na której co wieczór się bujaliśmy. Teraz nie siadam na niej zbyt często bo sama nie potrafię. To chyba nigdy nie przestanie boleć.............
  6. „Bolesne przemijanie Dzień po dniu upływa, Tydzień za tygodniem: Miesiące mijają, Wszystkie są podobne. Gdzie w tym wszystkim sens, Gdzie życia logika? Bez Ciebie kochanie Pomału zanikam... Znów kolejny dzień W bezsensie przeminął. Patrzę na Twe zdjęcie: Łzy z mych oczu płyną... Smutek i tęsknota: Pustka mnie otacza... Ciebie tutaj nie ma! Umieram z rozpaczy... W dwoistości uczuć: Miłość-zniechęcenie... W serce żal wlewają Bólem i cierpieniem... Nad Twym grobem stoję I mówię do Ciebie... Przeminąłeś, znikłeś... Jesteś gdzieś, tam w niebie...
  7. Czytając Wasze wypowiedzi zauważyłam że taka tragedia dotyka bardzo kochajacych się ludzi, planujących wspólną przyszłość i chcących być razem jak najdłużej. W moim przypadku jest tak samo. Marzyłam że jako staruszkowie będziemy chodzić wspólnie na spacery trzymając się za ręce jak nastolatkowie, że będziemy się zawsze kochać i wspierać. Wszystko legło w gruzach. Trudno się pozbierać. Nie potrafię normalnie żyć, moje życie to po prostu wegetacja......... i ból, ciągły ból i pytanie dlaczego........ Rodzina i znajomi uważają że wszystko OK , przecierz mam pracę , dom, samochód..... i co z tego nie ma jego i nigdy już nie będzie. Już mnie nie przytuli, pocałuje i nie powie jak bardzo mnie kocha. Nie ma marzeń, plany legły w gruzach. Wiem że muszę być dla syna i staram się dla niego bo teraz tylko on mi pozostał.
  8. Mija prawie 3 miesiące i cały czas nie mogę się pozbierać. Wiem że muszę dla synka ale to jest takie trudne. W tym momencie jest tylko mój ból i ciągłe pytania dlaczego? Są momenty kiedy wydaje mi się, że to jest tylko zły sen, że za chwilę się obudzę i wszystko będzie tak jak dawniej. Wyobrażam sobie jak mnie przytula , całuje i mówi że wszystko będzie dobrze.Ale nie jest. Bardzo mi go brakuje.... Życie bez niego nie ma sensu.........
  9. Mam 34 lata. Dzisiaj mija dokładnie miesiąc od dnia kiedy mój mąż pojechał na przejażdżkę motorem i juz nigdy nie wrócił. Kobieta nie ustąpiła mu pierszeństwa i zniszczyła wszystko. Zostałam z 8-letnim synkiem który czuje się za mnie odpowiedzialny i stara się mnie pocieszać.Nie pozwala mi płakać. Małżeństwem byliśmy prawie 12 lat a prą od 18. Zawsze był i miał być przy nas, opiekować się nami. Dzięki niemu byliśmy weseli i szczęśliwi. To On wnosił do naszego domu radość i optymizm. On zawsze pocieszł i mówił że wszystko będzie dobrze. Tak bardzo był dumny z tego co osiągneliśmy i jaką byliśmy rodziną. Dwa tygodnie przed wypadkiem mówił jak bardzo pragnie żyć ale w jednej chwili Jego i Nasze marzenia legły w gruzach. Cały czas mam wrażenie że wróci nagle z podróży i powie " cześć synek-co tam w szkole, Buzia-tak na mnie mówił-jak tam w pracy". Nie potrafię normalnie funkcjonować i jedocześnie boję się że wyrządzę krzywdę naszemu synkowi nie zajmując się nim jak należy. Tylko on mi został , jest kopią swojego ojca. Pozostała pustka i tysiące pytań bez odpowiedzi. Dlaczego odchodzą zawsze dobrzy ludzie. ..Jak dalej żyć i pogodzić się z losem...
×