chyba w życiu bardziej bzdurnego określenia nie czytałam - kto ttoleruje powroty-jest niby stały???? że co???
:):)
No wybacz kochana...ja nie toleruję powrotów, gdyż uważam że problemy które doprowadziły do rozstania wrócą ze zdwojona siłą:)
A jedna, mimo to jestem typem człowieka baardzo stałym i w uczuciach, i w życiu.Nie znoszę zmian, wiecznej huśtawki nastrojów, dylematów i niepewności jaką dają właśnie te "powroty"
mam już latek prawie 40 i widziałam takie powroty...ehhh...sielankowo i hucznie było na poczatku.ale tego co się działo po dłuższym czasie trwania "odgrzanego związku"-nie życzę najgorszemu wrogowi.
każdy z nich rozpadł się z jeszcze większym hukiem.( mój również)
Osobiście wolę jednak zbudować nowy domek od samych fundamentów,czysty, pozbawiony fałszu, cienia kłamstw,podejrzeń i niepewności.W murach sarego odnowionego zamczyska zawsze będzie straszyć, czuć swąd i zgniliznę-która z biegiem lat nasila się.
Pozdrawiam :)